Tumgik
#ciemne włosy
mortispbf · 7 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
241 notes · View notes
black-rose-666 · 1 year
Text
Jej czarne długie włosy kołysały sie z jej chodem
Obserwował ją do końca
Była dla niego ideałem
Lecz on był dla niej niczym powietrze
9 notes · View notes
afro-salon · 1 year
Text
🇬🇧Do you want an AFRO pony? This is a great alternative! You can put it on in 2 minutes and take it off in 2 minutes. The largest selection only in Afro Salón! Torrevieja, ul. Beniel 12. WhatsApp +34603220118 🇵🇱Chcesz kucyka AFRO? To świetna alternatywa! Możesz go założyć w 2 minuty i zdjąć w 2 minuty. Największy wybór tylko w Afro Salon! Torrevieja, ul. Beniel 12. WhatsApp +34603220118
Tumblr media
0 notes
thinsoon9391 · 1 year
Text
🍬Porady na upiększenie🍬
Wiem, że wszyscy tutaj dążymy do tego samego ale warto pamiętać, że waga to nie wszystko i jest jeszcze wiele aspektów.
1. Bańka chińska
Jeśli chcecie pozbyć się celulitu to jest to najlepszy sposób moim zdaniem. Wystarczy kilka razy w tygodniu a efekty są boskie.
2. Szczotkowanie ciała na sucho
Super jest połączyć to z poprzednim punktem. Działa na celulit też, ujędrnia skórę i jest bardziej miękka. Tylko pamiętajcie przy tym wszystkim o nawilżaniu oczywiście.
3. Olejek rycynowy
Brwi i rzęsy rosną po nim jak szalone, są bardziej ciemne, dłuższe i gęstsze.
4. Witamina E
Idealnie sprawdzi się na mocne i długie paznokcie ale też na brwi oraz rzęsy.
5. Wcierki do włosów
Nie są drogie a przy regularnym stosowaniu włosy rosną jak głupie.
Mam nadzieję, że rady będą pomocne i może zrobię kilka tego typu serii bo mam dużo pomysłów.
💙Trzymacie się 💙
473 notes · View notes
rag-cat-rp · 7 months
Text
👑„Kings & Queens”👑 (Odc.1️⃣)
Irina Cristescu (POV.) 🇷🇴🇷🇺🇲🇩
Pochodząca z małego miasteczka w południowej Rumunii dziewczyna rosyjskiego gangstera przybywa do większego miasta w Mołdawii, by załatwić niezakończone sprawy rosyjskiej mafii w tym regionie. Zwłaszcza z pewnym bardzo niewygodnym, lokalnym politykiem...
Tumblr media
Wyjęłam broń, wkręciłam tłumik, po czym wsadziłam do torebki. Zostałam powołana do jednego zadania i musiałam je wykonać, zdobywając przy okazji jak najwięcej informacji. Nie po to mój narzeczony, obstawił swoim personelem ten pierdolony samolot, żebym mogła wrócić z niczym do Sankt Petersburga.
Wzięłam taksówkę i podjechałam pod umówiony adres. Mogłam ukraść auto i podjechać sama, ale nie chciałam zwracać na siebie uwagi służb, tym bardziej, że nie zamierza��am tutaj zabawić zbyt długo; co najwyżej kilkanaście godzin.
W biurze nie było nikogo, drzwi były zamknięte. Zabezpieczenia zamka były tak prowizoryczne i znikome, że wystarczyła wsuwka do włosów. Czegoś innego oczekiwałam i myślałam, że nie pójdzie tak gładko. Wchodząc do środka, uśmiechnęłam się szeroko i zauważyłam, że zarówno komputer jak i drukarka są włączone.
Zanim jednak podeszłam do monitora, by go włączyć, przeszukałam drugie pomieszczenie, by upewnić się, że po pierwsze czy nie ma kamer, po drugie czy głównego zainteresowanego przypadkiem nie ma. Fakt, że nie było tam monitoringu, wydał się bardzo zastanawiający.
Podeszłam do czarnego, skórzanego fotela i usiadłam przy biurku, wysuwając spod niego szufladę na klawiaturę. Po włączeniu monitora nie dokopałam się do wielu informacji. Tapeta na pulpicie była standardowa dla tej wersji Windowsa, więc z lekkim grymasem rozczarowania wyłączyłam ekran.
Chwilę później w biurze zjawił się mężczyzna, którego planowałam się pozbyć. Wszedł i początkowo mnie nie zauważył. Jednak później zwrócił na mnie uwagę i momentalnie pojął, kim jestem.
- To ty? - spytał badawczo.
- Ja... czyli kto? Kogo masz na myśli? - odpowiedziałam niepewnie, po czym dodałam; - Będziesz mnie zwodzić czy porozmawiamy!?
- Obawiam się, że chyba nie ma o czym...
- Dopóki wiesz zbyt wiele, radziłabym Ci ze mną współpracować i gadać. Siadaj kurwa, cymbale, póki mam jeszcze cierpliwość.
Zdjęłam czarną perukę i rozpuściłam spięte w kucyk ciemne blond włosy. On już doskonale zdawał sobie sprawę z kim ma do czynienia. I dobrze; im szybciej tym lepiej, a nie było już stamtąd odwrotu...
Wyjęłam broń, stanęłam obok wystraszonego na jej widok mężczyzny i tłumikiem przejechałam mu po czole i prawym policzku.
- Czego chcesz? Powiedz dlaczego tak Ci zalazłem za skórę... - wymamrotał cicho polityk, czując chłód metalu na twarzy.
- Chcesz wiedzieć? Nie domyśliłeś się, geniuszu?
- No właśnie nie, wyjaśnij mi to.
- Nie ma czego wyjaśniać. Uznajmy, że Twoja współpraca z wrogim oddziałem jest wystarczającym powodem.
- Nie próbuj kombinować, bo może ja nie mam czym ci odpowiedzieć. Chciałem tylko Ci przekazać, że...
- Że co!? - przerwałam mu w pół zdania.
- Że jeśli spadnie mi włos z głowy, moi ludzie rozwalą Ci łeb.
- Czyli nie zaprzeczasz. że siedzisz umoczony po uszy w tym gównie.
- Skoro Ty możesz, to i ja nie mam z tym żadnego problemu.
- Po tym przydługim i niepotrzebnym wstępie przejdę do konkretów. Zapewne Twoi ludzie nie wiedzą, że wisisz mnie i mojemu partnerowi dwadzieścia milionów dolarów. Sytuacja wygląda tak; dasz mi połowę tej kwoty i dam Ci spokój albo to będą Twoje ostatnie godziny.
- Skąd Ci, do kurwy nędzy, wytrzasnę dziesięć baniek?
- Ciesz się, że tylko tyle. Rozbiłam dług na dwie transze, wiem że nie masz takiej kasy jednorazowo... Powiedzmy, że to dzień dobroci dla zwierząt, choć z drugiej strony, zastanawia mnie, co ty z tym zrobisz.
- Chyba jesteś niepoważna! Nie mam takich środków.
- Wiesz... Chciałam dobrze, ale skoro nie chcesz współpracować to nic tu po moich staraniach. Trzeba było o tym myśleć, gdy się zapożyczałeś.
Gdy mężczyzna nie odpowiedział, odsunęłam się od niego. Nie mogłam słuchać tych bajeczek, które usilnie mi wciskał. Miałam ochotę go odjebać, ale niestety wciąż potrzebowałam więcej informacji o jego koneksjach z ludźmi, którzy stanowili zagrożenie.
- Jeszcze jedno... Co cię łączy z Vladem Mihnaescu, który oderwał się od ruskiej mafii i próbował stworzyć gangsterskie imperium tu, w Mołdawii?
- Co znaczy, próbował... Jego też załatwiliście?
- Przede wszystkim, nie zapędzaj się, to ja tutaj zadaję pytania. Powtórzę jeszcze raz, co łączy Ciebie z tym skurwielem?
- Absolutnie nic, co powinnaś wiedzieć.
Wtedy nie wytrzymałam i strzeliłam ostrzegawczo w szklany wazon stojący po drugiej stronie pomieszczenia, przez co naczynie rozsypało się w drobny mak.
- Nadal tak uważasz? Jeszcze jedna taka głupia odzywka i roztrzaskam Ci twój pusty dekiel...
- Odpuść, dobrze wiem, że Vlad nie żyje i wiem, kto za tym stoi.
Tumblr media
Moja cierpliwość była na wyczerpaniu, a brak nici porozumienia sprawił, że wypaliłam trzy pociski w twarz ofiary. Nie dowiedziałam się absolutnie niczego i rozmowa była co najmniej męcząca, więc najlepszym wyjściem było ją ukrócić.
Spojrzałam tylko na zakrwawione oblicze skorumpowanego działacza i dobiłam go jeszcze dwoma strzałami w brzuch. Zostawiłam ciało i zaczęłam plądrować pomieszczenie, w którym doszło do całej tej sytuacji. Liczyłam, że znajdę coś, czego nie udało się dowiedzieć.
Niczego ciekawego nie odkryłam, a wychodząc wpadłam w zastawioną przez oddział wroga pułapkę. Nie docierało do mnie, jak wielką cenę mogę zapłacić pozbywając się kłopotu powierzchownie. Myślałam, że pozbycie się bossa gangu Vlada a następnie jego pomocnika, rozwiąże problem, z jakim naszej organizacji przyszło się zmierzyć.
A o tym w jak dużym błędzie tkwiłam, przekonałam się, gdy zamaskowani mężczyźni przy wyjściu skuli moje ręce i nogi kajdankami i wywieźli. Gdy samochód się zatrzymał, poczułam jak jamę brzuszną wkręca się dziewięciomilimetrowy pocisk z pistoletu. Miałam zasłonięte oczy, nie mam pojęcia, który z nich to zrobił. Słyszałam jeszcze męskie głosy przez chwilę, po czym zasnęłam...
Więcej szczegółów już nie byłam w stanie zarejestrować...
18 notes · View notes
myslodsiewniav · 9 months
Text
Jestem bardzo niewyspana, nieprzytomna. Głowa mi pulsuje od bólu.
Szwagier napisał o 21, że mały się urodził i kontakt się urwał. Nie odbierał telefonów. Bałam się co to oznacza. I już pal licho - zostawiam siostrę i dziecko pod opieką lekarzy, ale umawialiśmy, że Szwagier w razie czego śpi u nas, bo młody rodził się we Wro. Mam dla niego przygotowaną szczoteczkę do zębów, ręcznik, ubraną w zeszłym tygodniu pościel... A nie odbierał.
W ogóle... ech.
Mój chłopak poszedł na spacerek wieczorny z psiunią. Ja w tym czasie zajmowałam swój przygnębiony umysł jaraniem się malarstwem Botticelliego: chciałam znaleźć reprezentatywny przykład tego, jak fantastycznie typ łączył kolory, a paleta jaką wybrał na "Narodziny Venus" to w zasadzie CAŁA PALETA zastosowanych barw jest inspirująca i niezwykle harmonijna (przynajmniej ja te zgaszone, a jednak płomienne barwy na nowo odkrywam). Wtedy dostałam wiadomość od Szwagra, kilka zdań i zdjęcie, i po prostu WALNĘŁO mnie mieszanką ulgi, niepokoju, radości. Pod skórą jakby musowały mi bąbelki - jakbym pierwszy raz od stycznia prawdziwie rozluźniła mięśnie, jakby pamięć mięśniowa z trudem sobie przypominała, że zna stan bez trybu "walcz lub uciekaj". Do tego ten szloch... Inhalowałam tak, jakbym każdym oddechem walczyła o życie, jakbym po miesiącach napięcia i skurczonej, skulonej klatki piersiowej NAGLE mogła nabrać tchu. Jakby było więcej w moim ciele miejsca na swobodny oddech. I te sensacyjne odczucia z ciała SPADŁY TAK NAGLE... Łzy leciały, jakby odkorkowane i wstrzymywane miesiącami.
Usłyszałam dzwięk domofonu, więc wyszłam do przedpokoju. Nie byłam w stanie mówić, ale chciałam, żeby O. wiedział. Jak zobaczył mnie zaryczaną i zdjęcie siostry - oczy zmęczone, twarz łagodnie uśmiechnięta, chociaż bezsprzecznie wyczerpana, a ręką (nakłutą wenflonami :( ) przygarnia do piersi opatulonego tkaniną rozwrzeszczanego ziemniaka. Twarz sina, paluszki jak serdelki, gęste włosy mokre i dziwnie falujące (będzie gen loczkowy podany dalej?), trudno powiedzieć czy są ciemne czy jasne. A taki wykręcony w grymasie, w płaczu, MOMENTALNIE uwypukla rysy płaczącej i grymaszącej dziewczynki, którą pamiętam z dzieciństwa. Niesamowite, ale nawet u ziemniaka widać podobieństwo O.O Pierwszy raz to widzę, być może dlatego, że siostry rysy znam od kiedy sama byłam dzieckiem? A może tylko mi się wydaje? Może mózg próbuje coś dopasować, coś czego tam nie ma...?
Miałam ochotę powiedzieć wszystkim! Że oni żyją i są cali. I jednocześnie potrzebowałam prysznica, by spłukać z siebie napięcie i stres, które powodowały, że moje ciało drżało. :( I zarazem miałam ochotę biegać po ścianach - bo tyle emocji czułam!
Moja mała siostrzyczka urodziła człowieka - nie pojmuję tego, nagle zaczęło mi się to zdawać niemal magiczne! Spełniła swoje marzenie.
O. nie pojmował co się ze mną dzieje. "To tylko dziecko" itp. A ja cała drżałam. Nie chciałam by mnie dotykał, ale chciałabym by współdzielił ze mną radość i ulgę. Bo udało się, przeżyli obydwoje.
Zadzwoniłam do mamy... ale nie wiedziałam, czy rodzice wiedzą już i czy sis i Szwagier życzą sobie bym to ja przekazywała tak ważne wieści. Więc zapytałam ostrożnie czy mama zaglądała na komunikator. Mama na to, że nie i nie ma czasu teraz, bo musi iść z pieskiem. Mówiła mi wczoraj rano, że opiekuje się Lucynką (bo Szwagier wyjechał do pracy na pół dnia, żeby moja siostra nie musiała wychodzić z pieskiem do szpitala), że ma przywieźć mojej siostrze nową turę ogórków kiszonych, które robiła wczoraj rano. Wspominała też, że coś jej się z komunikatorem stało i nie łączy się z internetem. Pamiętałam o tym, więc wieczorem zanim mnie zbyła "bo muszę iść z Lucynką na spacerek" poprosiłam, aby KONIECZNIE rzuciła okiem na telefonie taty czy nie mają wiadomości od zięcia.
Mama się przestraszyła. Bardzo. I zamiast - cholera! xD - ruszyć po komórkę mojego ojca zaczęła mnie pełna niepokoju wypytywać czy coś wiem, czy coś się stało z moją siostrą, czy mała (tj. jej najmłodsze dziecko, czyli moja siostra) ma się dobrze? Nagle weszła w ten ton przesłuchującej, zaniepokojonej mamy. Ech. Nie wiem, jak to przechodzi, że ONA NIE SŁYSZY tego po mnie, bo byłam cała zaryczana, szczęśliwa, pełna ulgi, z zatkanym nosem i urywanym oddechem, co chwilę ścierająca podczas tej rozmowy łzy z twarzy - JAKIMŚ CUDEM przeszło kłamstwo "nie, dlaczego miałoby coś być nie tak?". A mama na to, że "uf" i że pewnie siostra się na nią wkurzy, bo obiecała, że nikomu nic nie powie, ale musi mi powiedzieć w takim razie, że mój Szwagier to jednak wcale nie był przypadkiem cały dzień poza domem. Że jednak już w nocy 31.07.2023 lekarz i położna kazali mojej siostrze jechać do szpitala na podtrzymanie. Więc - mama wyznała zmartwiona bardzo - dlatego Lucynka jest u niej. Obiecywano jeszcze w nocy, że na obiad, po badaniach moja sis wróci do własnego domu - dlatego umówiła się z mamą na zwrot pieska i karmienie ogórkami. Ale niestety, mama nie miała kontaktu wczoraj w ogóle z córką, nie zawiozła jej tych słoików, bo lekarze po tamtej nocy nie wypuścili jej ze szpitala. Że mama się bardzo martwi...
No to najpierw jej powiedziałam, zgodnie z prawdą, że rozmawiałam dziś z siostrą i było okay (ale menda nie wspomniała, że odbierała telefon ze szpitala!!!!), a potem dobitnie kazałam "obadaj natychmiast komórkę taty! Wiadomości od Szwagra!" - zanim nakręci się na niepozytywne myśli. I się rozłączyłam.
O. mnie przytulał, głaskał, pomagał się uspokoić.
Co się ze mną działo!?
Po prostu taka ULGA... Całe ciało W TAKIEJ ULDZE.
A potem O.... nie wiem, poczułam się nierozumiana i opuszczona, bo on jak w zwykly dzień poszedł się po prostu umyć. Jakby nic się nie stało. A tu przecież jakaś galaktyka we mnie wybucha! Nie wiem sama i wtedy też nie wiedziałam czego oczekiwałam: nie chciałam być sama, ale też nie mogłam się uspokoić. Kozłowalo we mnie z emocji. Potrzebowałam głębokiego współodczuwania...
Chwilę później dzwoni mama - radość w głosie, szczęście TAKIE! - i krzyczy, że młody się urodził! Że mała urodziła! Pytam jej czy sprawdziła komórkę taty, ale okazuje się, że nie zdążyła! Że zadzwoniła do niej teściowa siostry, mama Szwagra, żeby powiedzieć jej, że wnuczek urodził się TERAZ, dosłownie 6 minut temu! Że jego świeże zdjęcie "hula na fejsbuku"! Takie z pierwszej minuty na tym świecie, prosto z objęć własnej mamy! I babeczki sobie wzajemnie gratulowały! Żartowały. Szczęście, szczęście, szczęście, euforia.
Mama nie dopuszcza mnie do głosu. Domaga się, abym jej odnalazła gdzie na fejsa zięć wrzucił zdjęcie, bo ona nie może znaleźć! Jest taka ciekawa i sfrustrowana, że swatowała już widziała, a ona wciąż nie wie jak wnuczek wygląda. Wzdycham. Powtarzam, żeby obadała komórkę taty, bo musiała coś naklikać w ustawieniach i jej komunikator nie łączy się z siecią (bo na komunikatorze nie dostaje nowych wiadomości od 2 dni, a jakoś fejsa sprawdza) - że Szwagier przysłał nam zdjęcia, jak obiecał. I nie odbiera telefonu! Próbowała się do niego dodzwonić, ale nic z tego. Mama na to: TO TY WIEDZIAŁAŚ!? I NIC NIE POWIEDZIAŁAŚ!!!!??? Przełykając łzy, ale rozbawiona tym oburzeniem rzuciłam "Mamo, to nie moja rola przekazać tą informację tylko siostry i jej męża. Przecież od razu zadzwoniłam do ciebie i kazałam obadać komórkę taty!". Dotarło. Nagle usłyszałam tylko pospieszny szum w słuchawce - pewnie ruszyła biegiem do taty, a po chwili obydwoje już do mnie mówili na głośniku xD pewnie pochyleni nad drugą komórką. Obydwoje narzekali, że "NIC NIE MA! NIC NIE WYSŁAŁ!" oraz na "A SWOIM RODZICOM WYSŁAŁ, TO NIE FAIR!". Przypomniałam o faktach - pewnie wysłał mamie, a nie odebrała, bo coś z komórką/pamięcią nie działa. I tyle. Nic straconego. Żadne złe intencje. I od razu podczas tej rozmowy przekazałam zdjęcie od Szwagra we wiadomości do taty. Słyszę "MAM!! MAM!!". I obydwoje słyszę, że rozpłakali się ze wzruszenia. Tylko okrzyki zachwytu. I zanim cokolwiek o wnuczku powiedzieli to obydwoje zmartwili się "Jaka ona jest zmęczona... Jakie ma zmęczone oczy... Jaka dzielna dziewczynka..." - słuchałam i ryczałam tym razem nie wiem czy tylko poruszona ich rodzicielką troską czy czym.... Po prostu emocje przepełniały, a łzy ciekły bez przerwy co chwlę z innych powodów. Tak się o tą cholernicę martwiłam. Tak się cieszę, że już po wszytskim.
Mama pytała jak ona się czuję - nie wiem.
I zaraz tata zauważa "Ale on ma dużo włosów! Jak małpka!", a mama rozpływa się nad malutkimi paluszkami. Zapewniali, że piękne dziecko. Jak dla mnie z wyglądu pospolity ziemniak tj. noworodek. Ale oczywiście jest wyjątkową osobą <3
I potem dalej ryczałam.
A mój chłopak dał znać swojej rodzinie, a potem poszedł jak w każdy zwyczajny dzień się położyć i spać... Co jakiś czas, słysząc mój szloch pytał "co się dzieje?" - a ja mu odpwiadałam, że nie wiem, że jestem zalana uczuciami, że wrażeń z ciała mam tyle i tak są sprzeczne, że nie wiem co ze sobą zrobić. Że się cieszę i czuję ulgę. I dziwię się, że TYLE NAPIĘCIA w związku z porodem siostry w sobie nosiłam... :(
Nie mogłam się uspokoić, chodziłam w kółko. Napisałam do siostry - gratulowałam. Wysłałam jej zdjęcie... Bo po pierwsze PEŁNIA księżyca przypadała wczoraj 1.08.2023 na godzinę 20:30 - po tej kulminacji był odpływ. Dosłownie. On się wtedy urodził. A wtedy też niebo nad moim miastem w końcu uniosło się mimo brzemienia gęstych burzowych chmur - po deszczowym, chłodnym caleńkim dniu, gdy było przysłonięte chmurami, a deszcz obficie bryzgał po oknach, akurat na zachód słońca rozpromieniło się od jasnego, ciepłego pomarańczu promieni słonecznych i odetchęło WIELKĄ tęczą, podwójną. :D Której zdjęciami spamował cały instagram - po paskudnym dniu tak spektakularny pokaz barw. Chłopak urodził się w okolicznościach przyrody jak z bajki...
Ryczę...
O. pytał mnie kilka razy czy Szwagier odpisał czy zamierza u nas nocować - bo od tego zależało jakie ubranie do snu wybierze. Nie odpisał. Nie oddzwaniał. Zaczynałam się martwić.
I całą noc... nie mogłam spać. Bo nie wiem co z siostrą. Wiadomo, logika podpowiada, że jest w najlepszym miejscu, że w razie konieczności niesienia pomocy - natychmiast ją dostanie. ALE żadne z nich nie pisało.
Natomiast chat mojego kuzynostwa się rozpisał - gratulowali narodzin nowego członka rodziny.
Szwagier milczał.
Za oknem jacyś huligani hałasowali - obudzili mnie dwa razy, ale chyba głównie dlatego, że mój piesek z przestrachu zaczął warczeć w stronę okna. Potem ktoś, gdzieś na zewnątrz robił krzywdę psu. Piesek skomlał. To też obudziło mojego pieska. Szczekała, ale nie głośniej i nie bardziej niż wszystkie psy w okolicy (suczka sąsiadów z góry ujadała do okien jak szalona i dwa kundelki z kilku kamiennic od nas włączyły wściekłe ujadanie - po głosie je poznaję). Jakiś piesek cierpiał krzywdzony przez człowieka i o 4 nad ranem w jego obronie stanęły inne psy, obudzone w swoich domach. Niesamowite. Po prostu niosła się ulicą pełna strachu i niezgody psia pieśń! Chciałam dzwonić na policję, ale jak wstałam do okna by zlokalizować, gdzie są napastnik i ofiara (oczywiście trzymając na rękach swoją buńczuczną psinkę, która wtulona w moje ramię kaszlała oburzonymi warknięciami) zobaczyłam na balkonach i w oknach masę ludzi, część z nich ze zwierzętami na rękach, a większość z komórkami przy uchu. Wszyscy zaspani, w piżamach lub z nagimi torsami tak samo jak ja szukający pośród trawnika, skwerku i gąszczu drzew na dużym placu zabaw źródła zamieszania/zbrodni. Więc nie dzwoniłam. Teraz nie wiem czy to dobrze...
Każdorazowo budząc się moim pierwszym odruchem było chwycenie za komórkę by sprawdzić czy są wieści od Szwagra i/lub siostry. Nie było.
Rósł we mnie niepokój. W końcu zasnęłam wtulona w śpiącego O. (który może przebudził się kilka razy, ale tylko burknął karcąco do warczącego szczeniaka, przewrócił się na drugi bok i natychmiast uderzył w kimę)...
Obudziłam się o 7, chwyciłam za telefon i widząc ikonkę wiadomości od Szwagra nacisnęłam z taką mocą, jak się tylko dało (jakby to coś zmieniło...). Napisał dziś o 6 rano, że dziękuje za propozycję, ale z uwagi na to, że nie wpuszczą go dziś na oddział przed godziną 15 po prostu zdecydował się wczoraj w nocy pojechać do własnego domu i wyspać.
Napisał, że poród był bardzo ciężki i moja siostra ma założone szwy. Lekarze mówią, że będzie dobrze - więc będzie dobrze.
(no ja nie ufałabym aż tak.... to tylko ludzie... mam nadzieję, że komplikacji nie było).
Ale jak to odczytałam to łzy znowu zaczęły płynąć... i tak od 7... z małymi przerwami płyną... a jak odkrywam, że mogę zupełnie swobodnie oddchać i chyba ostatnie pół roku o tym nie pamiętałam....
Szwagier nie chciał lub nie mógł opisać nic więcej, szanuję, to prywatna sprawa. Zapytam siostry jak będzie gotowa na kontakt.
Za to wysłał mi więcej zdjęć i filmików z Króliczkiem. Jak przestał być siny to jeszcze bardziej wygląda jak kartofel. A włosy ma jak z tej "gofrownicy" do włosów, takie ślaczki-zygzaczki. <3
Ponowiłam zaproszenie na noc - odparł, że on chyba dziś zostanie w domu i zrobi sobie "pępkowe" (aka opije z kumplami). Na pytanie czy rozmawiał z siostrą - nie. Nie odpisuje na jego wiadomości. Sam nic nie wie. Ale on się cieszy.
Ech...
Też się cieszę, że moja siostra spełniła swoje marzenie, że obydwoje są szczęśliwi. Ale szczęście czuję mniejsze niż ULGĘ.
Przez wychowanie (i sporą rolę jaką w nim odegrał Kościół Katolicki w kontekście kształtowana socjo-kulturowej), przez politykę partii rządzącej i reszty prawicy, przez wyrok TK, przez wszystkie kobiety, które umarły przy porodzie po tym wyroku i w dziesiątkach wieków wcześniej - nie potrafię inaczej patrzeć na ciążę niż na olbrzymie, nie proporcjonalne do korzyści zagrożenie życia. Tak, pewnie, to niesamowite, że organizm kobiety może TWORZYĆ przez 9 mc człowieka! Ale... ponosi koszty, które nie są prawnie, ani finansowo, ani systemowo wynagradzane w sposób zadowalający.
Jestem też ciekawa jak duży na moje uczucia wpływ ma to, co słyszałam: dziewczyny do 18 roku życia (jak wierzące to "do ślubu") słyszą, że muszą być wstrzemięźliwe seksualnie, mają negować potrzeby ciała, które jest "grzeszne". Najgorsze co może "złamać życie" i czym te kobiety "zamykają sobie drogę" to ciąża. Wtedy ciąża jest potepiana, jest wyrokiem, jest "krzyżem, który trzeba nieść" itp. Dziewczyny słyszą, że nie mogą zajść w ciąże (która jest konsekwencją złamania innego społęcznego tabu, którego też nie powinny naruszać jeżeli chcą być "dobre" i nagrodzone społeczną akceptacją) - że to najgorsze co je może spotkać. A nagle te kobiety, które kończą 18 lat lub wychodzą za mąż już słyszą, że MUSZĄ zajść w ciąże, że to ich powinność, że w imię prokreacji powinny wałsne potrzeby i marzenia, a także chęci odepchnąć na dalszy plan. A jak nie rodzą dzieci, to cytując Kaczyńskiego "dają sobie w szyję" bo są "zdegenrowanymi" kobietami. Kurwa. NIKOMU nie łączy się w głowie, że laska karmiona od ZAWSZE informacją, że zajście w ciążę to KONIEC ŚWIATA, że czeka ją ostracyzm, że ciąża ściągnie wstyd na nią, potomka i rodzinę, że nie ukończy studiów, że nie da rady ekonomicznie itp itp - że wlaśnie TA KOBIETA NAGLE NIE POCZUJE SIĘ UWIEDZIONA ATRAKCYJNOŚCIĄ POSIADANIA POTOMSTWA? Bo zaszczepiono w nas lęk. Bo zaszczepiono w nas wstyd. Bo nie nauczono nas naszych ciał i praw. Bo nie chcemy wraz z osiągnieciem niezależności oddawać uwagi, wolności i poświęcać swojej każdej myśli temu nowemu człowiekowi - bo same nie wiemy jeszcze kim jesteśmy. Ale widziałyśmy już jak jest ciężko naszym matką, jak ten system jest nierówny i niesprawiedliwy. Zupełnie nie dopasowany do ograniczeń jakie pojawiają się wraz z małym człowiekiem na świecie. Ale słyszymy, że masę ludzi, nie chce żebyśmy wiedziały kim jesteśmy, żebyśmy czuły się bezpieczne, kochane. Chcą, żebyśmy akceptowały to jak jest i po prostu się wpasowały i rodziły - bez wstydu, bo w małżeństwie. To są sprzeczne komunikaty. Dlatego politycy tego nie rozumieją? Dlaczego tego nie widzą?
Jeszcze większy fikołek: 15-letnia Maryja w ciąży jest super, najlepsza. Współczesna 15-letnia nastolatka w ciąży to rozwiązła dziewucha, gdzie byli rodzice? Czemu wchodziła temu chłopakowi do łóżka? Co ona w głowie miała!? - ona, bo to dziewczynka dla niektórych będzie tą "winną" sytuacji, a nie system edukacji, świadomość w obszarze medycznym, dostęp do antykoncepcji, odczarowywanie tabu, nie rodzice, nie ojciec płodu. :/ Wiem, że tutaj mowa o innych realiach, kulturze, normach społecznych, prawach, że tych sytuacji nie da się porównać - a jednak pierwsi, którzy obwinią dziewczynę to ci sami, którzy deklarują oddawanie głosów na Konfederację czy PIS. I ofc w każdej grupie jaka na Ziemi istnieje są zjeby i absolutnie spoko ludzie. Pewnie. Nie chodzi o uogólnianie tylko empatię: o poszerzanie świadomości społecznej, wiedzy, o dostęp do antykoncepcji, in vitro, aborcji, mieszkań, przedszkoli, egzekwowania alimentów, refundowanych badań, leków i innych potrzebnych świadczeń, które kobietą pozwolą czuć się godnie planując wydanie na świat nowego człowieka...
Takie luźne spostrzeżenie...
Głowa mi nadal pulsuje, a łzy lecą...
15 notes · View notes
cierpienieduszy · 1 year
Text
03/03/23
Blask słońca odbijający się od twoich oczu,
Włosy ciemne, owinięte przez chłodny wiatr...
Twoje usta zmieniające kształt przy każdym słowie.
Moje spojrzenie mówiące chyba cię kocham.
Bardziej zachwycam się tobą niż tą piękną pogodą.
30 notes · View notes
harmony-and-peace · 8 months
Text
Rzeczy na punkcie, których kobiety mają kompleksy, a ja osobiście uważam je za coś cudownego:
♡ dołeczki w policzkach
♡ trochę wylewające się boczki (są bardzo urocze)
♡ duże piersi (każde piersi są piękne 😌👌🏻)
♡ trochę odstający brzuszek
♡ rozstępy na udach (moim zdaniem zdobią skórę podobnie jak pręgi u tygrysa, nadając jej takiego dzikiego, sexy wyrazu)
♡ figura typu gruszki (jest niesamowicie piękna, kobieca i seksowna) chciałabym mieć taką
♡ pyzata buzia (nadaje młody i uroczy wyraz twarzy)
♡ zadarty nosek (nie wiem czemu, ale już jako dziecko strasznie mi się taki podobał, może kojarzył mi się z bajowymi postaciami np. wróżkami i elfami)
♡ piegi (też te wyskakujące po opalaniu) - zawsze chciałam trochę ich mieć na twarzy i ramionach,
♡ nieco ciemniejsza karnacja - przepięknie wygląda w szczególności, gdy ktoś jest ubrany w jasne czy jaskrawe kolory,
♡ “azjatycka uroda”,
♡ bardzo wysoki wzrost (większość moich przyjaciółek ma 180 cm i więcej i kiedy idą po ulicy ładnie ubrane to robią wrażenie „wow” albo dają main charakter vibe,
♡ naturalne bardzo ciemne włosy (wyglądają bardzo elegancko)
♡ ciemno-brązowe oczy (dają one wrażenie takich puppy eyes i pięknie wyglądają podkreślowe makijażem)
♡ wysportowana sylwetka lub wręcz przeciwnie “trochę kluseczkowata” jest ona moim zdaniem po prostu przeurocza 😍😍
16 notes · View notes
moze-jutro · 1 year
Text
Dzisiejszy bilans
Zjedzone ? /500 kcal
Spalone 806 kcal
Waga 45.9
Zaczęłam dobrze, trzymałam się limitów, potem poszłam do mojej przyjaciółki zjadłam torteletke była smaczna ale trochę zasłodka. Moja przyjaciółka zdecydowanie nie jest osobą, przy której czuję się dobrze jedząc. Starałam się jeść tak wolno, jak to tylko możliwe, przeżuwać każdy grys setki razy. Ona tylko spróbowała i zjadła krem z góry. Przy niej zawsze czuję się grubo. Nie ważne ile schudną nigdy nie będę tak drobna jak ona. Ma piękne ciemne włosy, ciemną karnacji i jest niższa ode mnie. To ostanie najbardziej mnie boli mogę schudnąć do kości ale nic nie sprawi że będę niższa. Mam 164 cm trafiam idealnie w średni wzrost kobiet w Polsce. Chciałabym być niższa. Po tym, jak zjadłam u niej wróciłam do domu i zjadłam. W domu nie miałam fajnego jedzenia, co ochroniło mnie przed całkowitym obżarstwem. Zjadłam dużo, ale styl mojego jedzenia był prawdziwe motylkowy, przeżuwałam powoli i brałam malutkie gryzy. Nie przejadłam się, taki mini sukces, bo moim prawdziwym problemem jest objadanie się, a nie głodówki. Ten tydzień był dobry, trzymałam bardzo niskie jak na mnie limity, jadłam zdrowo, wywiązałam się z obowiązków. Jakie wnioski wyciągam z tego dnia, nie mogę sobie pozwalać na niezdrowe produkty, bo skończy się jak dzisiaj. Nowe hasło restrykcje. Bardzo się boję, że jutro waga podskoczy, ale psychicznie czuję się dobrze. W skali od jednego do dziesięciu wyrzuty sumienia mam na trzy, to dobry wynik 🦋🦋🦋
7 notes · View notes
szukamznajomego · 2 years
Note
Szukam "tatusia". Relacja internetowa z możliwymi spotkaniami od czasu do czasu. Mam 20 lat, jestem drobna, mam długie, ciemne włosy i brązowe oczy.
Zaopiekujesz się mną?
3412.
20 notes · View notes
s0ullessboy13 · 7 months
Note
Szła powoli przez drogę dziewczyna
Wyglądała jakby Aniołem była
Długie i ciemne włosy miała
A oczy zielone jakby świat cały w nich skrywała
Lecz martwe te oczy i serce też zgniłe
W środku jakiś demon ułożył sobie życie
Zniszczył w dziewczynie całe jej szczęście
Aż nic nie zostało, tylko puste wnętrze
~Dusza~
Zapodaj kolejny.
4 notes · View notes
mortispbf · 6 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
64 notes · View notes
black-rose-666 · 2 years
Text
Był marionetkarzem
Robił ludzkie marionetki ze swych złotych nici
Egzorcyzmy były jego gwoździem do trumny
Sól była słabością
Łzy i krew były w czarnym kolorze
Mówił po angielsku i hiszpańsku
Żywił sie samotnością
Miłował teatr i sztuke
Jego oczy były żółte
Włosy ciemne niczym smoła
I na czarno się ubierał
Lecz na światło był wrażliwy
2 notes · View notes
pankracy · 8 months
Note
what do you mean 'szatyn' and 'brunet' aren't synonyms. ??????
...I feel like I opened a can of worms. Hairy, hairy worms.
Słownik Języka Polskiego PWN, ten online'owy, informuje mnie, że szatyn to mężczyzna o ciemnych włosach, a brunet to mężczyzna o czarnych włosach. Czarne włosy to niewątpliwie ciemne włosy.
Jakoś jednak zawsze funkcjonowało mi się w przekonaniu, że szatyn oznacza konkretnie włosy brązowe, odcienie przeróżne, za to brunet to już takie super ciemne. Bardzo ciemny szatyn może być brunetem, zgodnie z moim światopoglądem. Ale nie każdy szatyn nim będzie.
Po wygooglowaniu ambitnego zapytania "brunet vs szatyn" wyświetla mi się natomiast od razu informacja:
"Brunetkami często nazywamy wszystkie osoby, które mają ciemne włosy. To duży błąd. [lol] Brunetka to posiadaczka czarnych lub bardzo ciemnych brązowych włosów, które niemal wpadają w czerń. Z kolei brązowe włosy mają właśnie szatynki, a nie brunetki."
Duży błąd...
Nie wiem, w co wierzyć. Nie wiem, komu ufać. Wciąż nie rozróżniam włosów rudych od blond, co może jednoznacznie wskazywać na fakt, że właściwym dla mnie rozwiązaniem byłoby po prostu porzucenie tego typu rozważań.
2 notes · View notes
ahosia3 · 1 year
Text
"Przyszło mi do głowy, że cudownie byłoby spotkać jakiegoś anioła, ale zaraz zdałam sobie sprawę, że przecież już mi się to kiedyś zdarzyło. Nie był co prawda archaniołem jak Michał, tylko ludzkim aniołem z Detroit, w palcie i bez czapki, miał cienkie, ciemne włosy i oczy koloru wody".
~Patti Smith
8 notes · View notes
diabolicusdomina · 1 year
Text
stoje na krawedzi juz dlugo
bardzo tu zimno i wieje chłodny wiatr
dreszcze mam na calym ciele
oczy suche czasem łzawią
włosy poplątane czasem oczy zakrywają
niebo ciemne lecz takie piękne
takie dalekie od calego swiata na dole
w dole widze chaos, brud, demony i klatwy
w górze spokój, szczęście, odpoczynek i raj
5 notes · View notes