Staram się. Ale
mówię sobie: "Dość."
Był kumpel. Z UK. Nie wiem, co się z nim teraz dzieje.
Ilekroć rozmawialiśmy, niemalże za każdym razem czytałam, jak mu ciężko w życiu. Czytałam i czytałam. Fakt, człowiek miał/ma ostro pod górkę.
Szczerze pisząc nie wiem, czy żyje. I tu nawet nie chodzi o relacje w rodzinie, chociaż, niestety, jak najbardziej, ale też o pewne uzależnienie.
(Oczywiście chcę, by żył!)
Przeżywałam na swój sposób jego historię życia. Pisałam z nim bardzo długo.
I już nie będę grzebać w historii.
"Coś tam" jeszcze było.
Oraz w teraźniejszości.
Nie jestem workiem, do którego można wrzucać wszelkie cierpienia ze swojego życia, a który się zamknie i poniesie go wiatr.
Ja go niosę na plecach.
Teraz zdałam sobie sprawę, że piszę w drugim dniu nowego roku... Naprawdę.
Chcę pomóc, ale jeżeli pomoc (?) ogranicza się do samego słuchania i czytania, a druga strona nie chce zmieniać swojego życia - ile to może trwać?
Nie jestem psychiatrą, psycholożką, psychoterapeutką. Owszem, interesuję się różnymi dziedzinami.
Ale to jest
zainteresowanie.
Nic więcej, nic mniej.
Wiecie, że chodzę do Psychiatry. Nie wzięło się to znikąd.
Dlatego odciążę siebie.
Nie egoistycznie.
Dla własnego dobra psychicznego.
Dziękuję za zrozumienie. 🤍
7 notes
·
View notes
Niekiedy limit nieszczęść, bólu i krzywd jaki dotyka jedną osobę jest zbyt przytłaczający...
Bezustanna walka, wciąż w gotowości, na baczność...
Co chwilę głazy do dźwigania, co krok to ściana muru przed Tobą...
Niekończące się zakręty, schody, bezdroża, ciemne tunele...
Tak mało szans na odpoczynek, tak mało czasu na oddech, tak niewiele okazji, gdy można ukoić serce, uspokoić myśli...
Czasem już tylko po cichu...pytasz...
Życie...
Ile tych lekcji jeszcze dla mnie masz...???
Jak długo jeszcze będziesz mnie poddawać tym testom...???
Znam już ból, zbyt dobrze, poznałam porażek gorzki smak, pochylam się pokornie nad tym, co na mnie zsyłasz, uczę się, wyciągam wnioski z Twoich lekcji, godnie i z klasą przyjmuje każde doświadczenie, nie krzywdzę, nie ranię, nie mszczę się, żyje niezmiennie wg.wartości swojego wrażliwego,empatycznego serca...
Nie łamię swoich zasad, moralności pod naciskiem tłumu, złości, bólu, czy chęci zemsty...
Więc życie...
Ile jeszcze muszę tych lekcji udźwignąć, odrobić...???
Abyś mogło powiedzieć dość...
Już dosyć łez spłynęło po jej policzkach, już wystarczająco dużo ciężarów dźwigały jej drobne ramiona...
Już wystarczy jej trwania w niepewności, w wątpliwościach...już zbyt wieloma ranami i bliznami wytatuowane jest jej serce i dusza nadzbyt wiele chłodu doznała...
Już jest wystarczająco silna...
Teraz niech zazna odrobinę szczęścia...
Niech jej dusza zaczerpnie oddechu...
Już czas, aby jej serce zaznało spokoju...
A myśli nabrały pewności...
Dość już testowania jej osobowości, wzmacniania serca, hartowania charakteru...
Ona już jest gotowa...
Teraz...
Niech po prostu zacznie żyć...
I poczuje jak szczęśliwie może smakować życie...
Black Angel
0 notes