tbh jestem prawie pewna że Maciek to nie jest żaden chłop
to jest z pochodzenia szlachcic - change my mind
albo bękart może jakiegoś szlachcica i chłopki czy coś.
a bo i po pierwsze, dlaczego by chłop z Litwy miał w ogóle mówić po polsku? (no ale dobrze, jasne, to po prostu komedia i trzeba było, żeby się dogadywali bez przeszkód), a szlachcic litewski to jasne że po polsku zna
dwa: pal licho ten polski, ale skąd by chłop znał nazwy miesięcy po łacinie??
a trzeci argument jest taki, że fabularnie rzecz ujmując to cały ten romans skazany jest na sromotną porażkę (a ze to jest komedia to nie wypada dawać tragicznego zakończenia przecież), CHYBA że nagle się okaże że to jest jednak syn magnata jakis. i wtedy simple wszyscy się cieszą i kochają (tyle że umarła by teza o jakimś między stanowym porozumieniu nieco jasne jasne) (ale to jest Netflix czy kogoś by to zdziwiło?)
jak to się stało ze jest teraz w adamczysze?
a. uciekł (no można wiele powodów wymyślić)
b. został wygnany (j.w.)
c. [moja ulubiona] jest bękartem szlachcica z jakąś chłopką, a że szlachcic jakiś dobry/honorowy/zakochany, to go najpierw w pewnym stopniu jak prawowitego syna chował, ale potem coś się zesrało (stary umarł, stary zachorował, zmienił się rozkład sił i Maciusia wyrzucili, zdegradowali do chłopa)
papatki :*
[+edit]
jeśli by się dalej nad tym zastanawiać to chłop z Litwy - chłop prawosławny to w ogóle się nie spotykał z łaciną, ponieważ msze prawosławne były odprawiane w starocerkiewnoslowianskim, więc o ile chłop katolicki coś tam mógł „liznąć” łaciny w kościele i się nauczyć dwóch czy trzech słów, to chłop prawosławny tym mniej?
za to szlachta litewska się polonizowała. co prawda nie wiem, bo się nie znam i Google wprost nie chce powiedzieć, czy przechodzili na katolicyzm czy nie, no ale na pewno łacinę bardziej.
dlatego jestem zasadniczo zwolenniczką teorii, że jest bękartem, bo wtedy wiara po matce chłopce, prawosławny, a gdzieś tam wychowanie jakieś czy inna edukacja podstawowa po polsku i łacinie
127 notes
·
View notes
Sonet (Juliusz Słowacki)
Już północ. Cień ponury pół świata okrywa,
A jeszcze serce zmysłom spoczynku nie daje,
Myśl za minionem szczęściem gonić nie przestaje,
Westchnienie po westchnieniu z piersi się wyrywa.
A choć znużone ciało we śnie odpoczywa,
To myśl znów ulatuje w snów i marzeń kraje,
Goni za marą, której szczęściu nie dostaje,
A dusza przez sen nawet drugiej duszy wzywa.
Jest kwiat, co się otwiera pośród nocy cienia,
I spogląda na księżyc i miłe tchnie wonie,
Aż póki nie obaczy jutrzenki promienia.
Jest serce, co się kryjąc w zakrwawionem łonie,
W nocy tylko oddycha, w nocy we łzach tonie,
A w dzień pilnie ukrywa głębokie cierpienia.
39 notes
·
View notes
izabela łęcka i jej umiejętność czytania
czyli poczytaj ze mną lalkę ;D feat. romeo i julia
izabela jest dość kontrowersyjną postacią, ponieważ pomimo jej katastrofalnego wpływu na wokulskiego jest wyraźnie zaznaczone w powieści, że raczej nie jest za to bądź za niego odpowiedzialna. trudno oceniać moralność postaci tak głęboko zagmatwanych w kulturę - tutaj chcę się skupić na jednym fragmencie, o tym, jak postrzeganie świata izabeli zostało przedstawione przez jej interpretację "romea i julii".
izabela egzemplarz dramatu dostała od rossiego i czyta go, ponieważ nie odwiedził jej w czasie swojej wizyty w wwie. fantazjując o niedoszłym spotkaniu przychodzi jej na myśl wokulski:
wyobrażenie sobie wokulskiego jako pobłażliwie głaskanego psa mówi bardzo wiele o tym, na jaką rolę on wg. niej może zasługiwać. nie jest to pierwszy raz jak nasz stach jest porównywany do psa łęckich:
czytając, izabela deklamowałaby wokulskiemu skargę romea, jakby była powiedziana przez rossiego o niej. myśli o tym z przyjemnością - status łęckiej opiera się na byciu pożądaną przez mężczyzn. czuje się bardziej *obrażona* niż zrozpaczona kiedy jakiś się dla niej nie poświęca. to jest pierwsza rzecz która odróżnia ją od julii, która rzeczywiście kocha romea i pragnie z nim być, cierpi z powodu rozłąki. ten fakt jakby nie był zarejestrowany przez izabelę, która "wciela się" w tę niecierpiącą "julię" w tym wymyślonym scenariuszu. izabeli jest lepiej jako *obiekt* adoracji cierpiącego mężczyzny niż jako zakochana kobieta, więc przeinacza scenę z dramatu.
dobrze, a czemu mówi to wokulskiemu?
bo wie, że wokulski jak pies znosiłby wszystko i nadal poświęcał się dla niej. nie czuje się źle z tego powodu, nie czuje się mu coś winna, nie czuje, jakby go wykorzystywała.
przerwa od analizy.
teraz musimy się umówić, kochani, że nieważne ile hajsu wokulski wrzuca w izabelę, ona *nie* jest zobowiązana do żadnego uczucia względem niego. masę konkretnie *chłopców* ma z tym problem, ale kobiety nie muszą za życzliwość mężczyzn płacić relacją z nimi.
ten sentyment nie wyklucza się jednak z innym: izabela nie jest tępa, i wie, że wykorzystuje *nie tylko* życzliwość wokulskiego, ale i jego miłość do niej. i tu zaczyna się inny parallelizm do julii wg. łęckiej i jej obecnej sytuacji - jako obiekt westchnień romea, "julia" ma nad nim władzę. władzę kontrolowania dostępu do siebie:
może go pogardliwie drapać pod brodą i łaskawie pozwalać na leżenie u jej stóp. oczywiście w oryginale, jak to w romansach bywa, miłość obnaża obu kochanków - julia może złamać i kontrolować serce romea, ale romeo również może tak zrobić julii. w "władzy" biegnącej z wrażliwości, intymności i znania drugiej osoby jest równość. branie pod uwagę swojej możliwości do manipulowania drugiej osoby nie jest dobrym fundamentem na miłość, point blank. co było tragedią odseparowania od kochanka przez siły wyższe w fantazji izabeli jest prawem kobiety do bycia słabością mężczyzn i wykorzystywania tego faktu, choćby powodowało to cierpienie.
czytając dalej, napotyka na najbardziej znany lament julii. julia kocha romea i cierpi, że z powodu jego rodu (imienia) nie mogą być razem. jego wysokie urodzenie nie obchodzi julii, ją uwiódł chłopak przy pomocy boleśnie chrześcijańskiego flirtu (lmao). gdyby nie *pochodzenie* romea, mogliby być tak szczęśliwi!
łęcka natomiast:
sama przyznaje, że poza byciem niedostępnym śpiewakiem, rossi jej nie imponuje.
gardzi samym pomysłem bycia z nim w... prawdziwej relacji? takiej, w której ludzie są ze sobą na co dzień?
kolejny dowód na to, że w swojej fascynacji niektórymi panami łęcka nie ma za cel rzeczywistej relacji z nimi. "tragizm" jest tym co ją przyciąga - fantazjuje o rossim, o posągu apollina. nie chce spełnienia, jedynie komfort, stałość, hołd.
izabela zauważa, że jako powierniczka florentyna po prostu nie dałaby jej takiej satysfakcji, jak dewocja wokulskiego, która jest świadectwem dobrze wypełnionej roli społecznej. czy winą izabeli, że jej rolą jest być usługiwaną? pożądaną? że nie potrafi przestawić się na lichą rolę czyjejś żony?
34 notes
·
View notes
hello dear people of tumblr, I have to share with you a skk vision that's been in my mind for like two months - anytime I listen to this I imagine the pair as soukoku...... (esp from 00:38 second)
her red dress reminds me of Chuuya in his corruption state... and the way the man carries her reminds me both of how Chuuya is literally Dazai's prince and saves him and how only Dazai can get Chuuya out of corruption...
but what gets me the most is the music. how full of love and devotion it is but at the same time makes us feel that the threat is almost there. that the dance could be their last.
and how they look at each other! imagine 18 skk who didn't tell the other how they felt, forefeeling that something was about to happen but dancing anyways. imagine adult skk who can dance once more after those 4 years, but the dance is done on uncharted waters. what are they? there's stress but also so so much devotion that's never left, just like the trust
if u want to know the context of the scene read under the cut <3
some background: the people from the scene are kinda in a secret relationship (both married) and the dance could be (and is) interrupted by the woman's husband (who's also the guy's father) any minute, thus the anticipating but so full of emotions music. it also takes place after the two didn't see each other for some time
19 notes
·
View notes