Czarnek ikoną popkultury | Pani Kuciel-Frydryszak idealnie użyła słów byłego (🤞🏻 i mam nadzieję, że nigdy nie wróci) ministra edukacji (z małych, bo nie szanujemy go) o pielęgnacji cnót niewieścich, jako tytuł rozdziału omawiające patologię i przemoc wobec kobiet w wiejskich domach w dwudziestoleciu międzywojennym.
Słowa człowieka, który miał reprezentować oświatę polską w XXI w., skonfrontowano z okrutną prawdą patriarchatu na niewyedukowanej i biednej polskiej wsi (na której po dziś dzień do pewnego stopnia ta stara mentalność się utrzymuje) 100 lat temu. Tego chciał dla nas pan C. Taki człowiek, w tych czasach, nie powinien zostać dopuszczony do wystąpień publicznych, a co dopiero, nie powinien reprezentować i rządzić segmentem edukacji.
Polecam wszystkim reportaż "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Pani Joanny Kuciel-Frydryszak. Dla mnie, osoby, której babka urodziła i wychowała się na wsi (może niejedna, niestety tylko o jednej wiem), z matką wychowaną w pgr [choć książka nie o tych czasach] ta książka otwiera oczy i brutalnie przedstawia rzeczywistość, z którą musiały się mierzyć kobiet z przynajmniej jednej strony mojej rodziny. Wiedziałam, że tak było. Chyba każdy ma te drastyczne historie gdzieś z tyłu głowy. Jednakże przeczytanie o tych społeczno-psychologicznych uwarunkowaniach życia sprzed ok. 100 lat pomaga mi patrzeć na historię (jednej gałęzi) mojej rodziny z nieco większym współczuciem i wyrozumieniem.
W pewnych historiach doszukuję się (i znajduję) swoją babkę, rozmyślam, czy ona też tak to przeżywała, czy może jej życie okazało się, chociaż odrobinę lepsze od najgorszych opisywanych tu historii. Niesamowita przepaść między naszymi pokoleniami. Zupełnie inna mentalność. Ten reportaż pozwala mi o wiele bardziej docenić to, co mamy i zrozumieć, skąd biorą się te zgromadzone od pokoleń traumy, z którymi dopiero teraz próbujemy się rozliczyć.
Oby już nikt nigdy nie wyszedł na mównicę, mówiąc nam o cnotach niewieścich. Nie po to nasze przodkinie cierpiały, niejednokrotnie marząc o śmierci, by jakiś uprzywilejowany mężczyzna znów mówił nam, co mamy robić ze swoim ciałem i życiem.
Przepraszam, rozpisałam się, ale dawno nie czułam takich emocji. To trudna lektura, szczególnie dla mnie, bo jestem dziekiem nadwrażliwym. Zazwyczaj nie czytam reportaży, bo wiem, że są o wiele bardziej przerażające niż horrory. W horrorach najczęściej potworem jest zła moc, duch, demon. W reportażach najgorszym potworem są zawsze inni ludzie.
Nieprawda, że czas leczy rany i zaciera ślady. Może tylko łagodzi przykrywając wszystko osadem kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie, i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad - w twarzy, w ruchach, w spojrzeniu - tworzą bariery psychiczne, kompleksy. Nie pomoże wódka, nie pomoże szarpanie się w skrajnościach, od usprawiedliwiania do potępiania.
- Lucjan Nowakowski, Mummi
Jest historią na faktach o przyjaźni w której jedna jest chora na anoreksję,nie ma tam oczywiście żadnych thinspo ale jest ich historia i też historia medyczna tej chorej na anoreksję i jest też jej waga napisana. Historia kończy się tragicznie a spodziewałam się innego zakończenia
Że też mi ta książka przypomniała o własnym najgorszym momencie choroby. Heh. Tak. Cała noc czytałam i biorę się za następna xD
I tam jest też wątek jak choroba przeniosła się na jej dziecko. Boże czy to niezbyt znajome ? Przecież moja własna matka jest anorektyczką 🙈
Znacie mit o Midasie? Królu, który wszystko czego dotknie zamienia się w złoto?
To właśnie między innymi o nim jest ta książka, chociaż historia różni się od tego o czym mówi mitologia grecka. A narratorem jest Auren, królewska faworyta.
Auren mieszka w złotym pałacu, pije ze złotych kielichów, śpi pod złotą pościelą, jej pokojem jest złota klatka dosłownie, w końcu ona sama jest złota, Midas złożył na niej swój dotyk, od tamtego czasu jest pilnie strzeżona zamknięta tak, żeby nikt nie miał do niej dostępu.
Dziewczyna nie tęskni do wolności, do czasu, gdy ma wyruszyć w podróż do sąsiedniego królestwa, gdy po raz pierwszy po kilku latach czuje na skórze wiatr, widzi otaczającą ją przestrzeń.
Ta historia nie jest tylko o niej, jest również o tym do czego może doprowadzić pycha i chciwość. Po wybuchu wojny w królestwie Auren dowie się do czego zdolny jest człowiek, któremu przez te wszystkie lata bezgranicznie ufała.
Czy złoty dotyk okaże się błogosławieństwem czy wręcz przeciwnie? Do czego zdolny jest człowiek ogarnięty chciwością?
Książka jest przeznaczona dla czytelników 18+ zawarte w niej opisy nie nadają się dla młodszych czytelników.
♜🗑️ "Książkę Kamila Kawalca czytam nie tylko w gabberowych okularach. Mnie interesują okruchy elektroniczno-audialnego zeitgeistu. Podmiot liryczny najwyraźniej jednak kręci, że nowy się jeszcze nie ujawnił. Operuje językiem popkultury, hashtagu i hyperlinku, zachowując coś z tradycyjnego nerwu".
♜🗑️ Olga Rembielińska pisze o debiucie poetyckim Kamila Kawalca "Wieża Gabba" (Fundacja Duży Format 2022)
♜🗑️ Ilustracja: Robert Delaunay, 1938, Rythme n°1, Decoration for the Salon des Tuileries, oil on canvas, Musée d. Lina w komentarzu. GABBA GABBA HEY!
„Wieża Gabba”, czyli wspólnota bifora
to tytuł recenzji w Stoner Polski napisanej przez Olga Rembielińska 👽
Możecie w niej przeczytać choćby taki fragmenty jak:
„U Kamila Kawalca pojawia się podmiot, który mimo powtarzalności, kotwic w postaci popularnego narzędzia i tempa headbangera zmusza nas do wyobrażenia sobie piękna liliowej frezarki górnowrzecionowej.”
Dzięki Olga za rozkminienie, a resztę zapraszam do czytania przed techno. Tak, są książki bifory 🫶🏻
P.S. jak coś to mam jeszcze parę sztuk gabby na sprzedaż
W końcu udało mi się przeczytać ostatnią część trylogii!
Muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam, mimo że parę elementów wydawało mi się dodanych na ostatnią chwilę. Jude jest na wygnaniu, ale nie na długo, kiedy tylko pojawia się możliwość powrotu do świata elfów nasza bohaterka postanawia z niej skorzystać.
Uwielbiam kreacje Jude jako silnej, walecznej bohaterki, która bije się, aż zemdleje lub do utraty tchu, wyrabia sobie odporność na trucizny i postanawia być wyzwaniem dla elfów. A najlepsze jest to, że nikt ją przez to nie degraduje. Właściwie przeciwnie. Wszyscy są pod wrażeniem. Pamiętam, że miałam problem z pierwszą częścią, ale tylko dlatego, że marketing opierał się na podpisywaniu tej książki enemies to lovers. A wątek miłosny, jest tutaj na jakimś trzecim planie dosłownie. Kiedy zrozumiałam, że to będzie historia o dworskich intrygach o wiele bardziej polubiłam te tomy.
Styl autorki jak zwykle sprawia, że książkę praktycznie czyta się na raz. Świetne zwieńczenie trylogii. Jedyne, co mogę zarzucić to niektóre sceny wydawały mi się wklejone po zakończeniu pisania. AKA wąż (if u know u know). Nie wiem, ten element fabuły jakoś do mnie nie przemówił i wydawał się potraktowany po macoszemu.
Ogólnie rzecz biorąc, trylogia naprawdę świetna. „Królowa niczego” to była naprawdę świetna zabawa i miło spędzony wieczór.
Zrobienie sobie przerwy od czytania daje wielką satysfakcję...
Nie czytałam od początku roku z byt wiele, a mam za sobą prawie pół miesięczną przerwę od książek.
Usiadłam dzisiejszym popołudniem do kolejnego tomu z mojej półki i dostałam naprawdę satysfakcjonującą rozrywkę. Wcześniej czytanie przestało mnie cieszyć tak bardzo jak na początku mojej przygody.
Potrzebowałam przerwy i opłaciło się.
Nie katujcie swoich główek kolejnymi historiami. Dajcie myślą odpocząć a kolejne przygody z fantastycznymi bohaterami sprawią wam wielką frajdę.
Całkiem niedawno natrafiłam na swoją nową ulu serię - Rodzina monet. Jestem teraz wielką fanką tej książki i z wielkim zniecierpliwieniem czekam na kolejne części. Przeczytałam całą serię i bardzo polecam ❤️