Tumgik
#z życia wzięte
umarlam00 · 7 days
Text
Tęsknie, ale nie wracaj.
23 notes · View notes
angie2022sblog · 10 months
Text
Biegnij przed siebie zanim złapie cię czas.
Biegnę przed siebie i pierdole wszystkich was.
121 notes · View notes
cierpienieduszy · 1 month
Text
19/03/24
Boje się życia.
13 notes · View notes
addicted2p23 · 2 months
Text
Mój świat przestał istnieć po twoim odejściu.
13 notes · View notes
kotekzielony2 · 3 months
Text
Tumblr media
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 2 (31.01.2024)
Na wstępie dziękuję wszystkim za przeczytanie mojego pierwszego wpisu! Mimo, że podkreślałem, że piszę dla siebie, to i tak widok choćby kilku pozytywnych reakcji (tzw. "notek") na moją opowieść był dla mnie bardzo miły i sympatyczny. Nie wiem, jak często będę sobie tworzyć takie "ściany" tekstu, aczkolwiek gdyby wydarzyło się u mnie coś ciekawego, coś, czym mogę i zechcę się podzielić, wtedy na pewno pobawię się w pisarza!
28 stycznia 2024. Jak co roku, w ostatnią niedzielę pierwszego miesiąca roku odbywa się finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sama impreza - głośno reklamowana w telewizji i mediach społecznościowych, której głównym zamiarem jest wsparcie finansowe chorych dzieci i nie tylko - spowodowała tego niecodziennego dnia niemałe zmiany na ulicach. W moim przypadku maksymalnym kusicielem i motywatorem ku wyjściu z domu okazał się… zabytkowy tabor jaki wtedy wyjechał na miasto! Zapoznałem się więc z ww. taborem, jakie dokładnie pojazdy będą wozić pasażerów i zacząłem planować swoją podróż. Spośród historycznych czterech tramwajów i sześciu autobusów do wyboru, wybrałem dwa tramwaje i dwa autobusy, którymi zamierzałem się co nieco poprzesuwać. Na pierwszy strzał poszedł 12-metrowy Ikarus o nr taborowym 6306, którym jechało się świetnie, z przyjemnymi dla ucha dźwiękami silnika i wszystko wyglądałoby pięknie, cudownie, gdyby nie "pusty" tył pojazdu, gdzie ewidentnie zapomniano wstawić kilku siedzeń. Chwilę po przejażdżce tym węgierskim pomieszczeniem na kółkach dorwałem Jelcza o numerze taborowym 4891, który, z tego co mi się wydaje, stosunkowo często pojawia się na imprezach organizowanych przez KMKM (Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej). Wkrótce niestety szczęście delikatnie mnie opuściło i uciekł mi trzeci z zaplanowanych wozów (tramwaj Konstal 13N #407). Czyżby plan podróży się posypał? Nic jednak straconego! Udało mi się w zamian wsiąść do innego szynowego pojazdu (Konstal 4ND1 #1811) i był to najstarszy z zabytków tego dnia, jednocześnie jednak najbardziej niebezpieczny ze względu na… drzwi, które otwiera się tam manualnie, więc jakby nie patrzeć, możliwa jest sytuacja z intensywnie poruszającym się otwartym wyjściem. Na szczęście nie doszło oczywiście do żadnego wypadku! Pod koniec wyprawy złapałem turystyczny tramwaj (tym razem 105Na #1006) ze specjalnie zaprojektowanym wnętrzem i… fortepianem! Kolejna fajna przejażdżka - pomimo iż nikt w tym wagonie nie zagrał, a nawet samego instrumentu nie dało się otworzyć. Choć w całej, niemalże trzygodzinnej wyprawie nikt mi nie towarzyszył, a moje struny głosowe uaktywniły się zaledwie czterokrotnie, to z całą pewnością był to mile i przyjemnie spędzony czas i już w tym momencie czekam na kolejną okazję ku przejechaniu się zabytkami. Może następnym razem trafi się któryś z moich ulubionych egzemplarzy? Zobaczymy najpewniej w maju!
11 notes · View notes
jakastamdziewczynka · 2 years
Text
Sprawiłeś, że poczułam się dobrze sama ze sobą...
Potem sprawiłeś, że znienawidziłam siebie dużo bardziej niż wcześniej...
270 notes · View notes
8hotoke8 · 1 year
Text
☢︎︎Toksyny☢︎︎
Usilnie trzymasz się tego co Cie niszczy. Rodziców, lub znajomych, czy partnera, którzy są zwyczajnie toksyczni. ”No, ale przecież dają mi wiele”, jedyne co otrzymujesz to huśtawkę emocjonalną. Raz jesteś najlepszy, a raz najgorszy. Dziwisz się, że nie chce Ci się żyć? Czujesz się wiecznie zmęczony? Odpowiedź masz zawartą w tytule. Powiesz mi, że na to zasługujesz? Sam sobie dałeś to wpoić i naiwnie wierzysz w to, że to jest normalne traktowanie. Jesteś więcej wart niż toksyczni ludzie wokół Ciebie. Lepiej zostać samemu niż wdychać codziennie toksyczne opary. Samotność to czasami lepsze wyjście, jeśli nawet początkowo sprawia wiele bólu. Jeśli nie chcesz mieć jej za przyjaciółkę to szukaj ludzi, którzy Cie nie zatrują. Ostrzegam, może Cie to kosztować kolejnymi rozczarowaniami, a samotność nigdy Cie nie opuści i nie zawiedzie.
~ Hotoke 27.11.2022
57 notes · View notes
angelsheartforyou · 3 months
Text
Rzeczy nie widzimy takimi, jakimi są, tylko takimi, jacy sami jesteśmy
2 notes · View notes
ami-avi · 1 year
Text
Czasami lepiej odpuścić by już nie bolało...
10 notes · View notes
1nd3p3nd3nt · 2 years
Text
Bo wszystko co przyszłe, przeszło tak nagle a wszystko co przeszłe, wydaje się martwe.
6 notes · View notes
umarlam00 · 4 days
Text
Do mojego życia próbuje wkraść się osoba, którą już dawno pogrzebałam głęboko pod ziemią.
Zostań tam gdzie jesteś a ode mnie trzymaj się z dala.
3 notes · View notes
angie2022sblog · 1 year
Text
Jak określić czy warto odejść od bliskiego człowieka ??
Odejdź i zobacz czy zrobi cokolwiek żeby do ciebie wrócić.
Tak się kurwa przekonasz, że czasem nie warto. Po prostu nie warto.
23 notes · View notes
cierpienieduszy · 21 days
Text
05/04/24
Niektórzy ludzie powinni zamknąć mordę i wypierdalać.
10 notes · View notes
madziola · 2 years
Text
Prawdę mówiąc nie zorientowałam się, że schudłam dopóki siostra mnie nie oświeciła. I analogicznie, gdy znów przytyłam, zorientowałam się dopiero po próbie wciśnięcia się w sukienkę, która kilka miesięcy wcześniej była luźna.
Zaczęłam wyć tak głośno, że na pewno w całym mieście wiedzieli, że mam kolejny atak histerii.
Zajadanie stresu, a właściwie próba zamordowania go żarciem kosztowała mnie wymianą większości szafy.
Mnóstwo sił kosztowało mnie zebranie się w sobie na tyle, żeby mimo stresu przestać wpierdalać.
Ale udało się. Udaję, że nie wiem o istnieniu słodyczy, jem malutko, byle przeżyć i ćwiczę.
Nadal wyglądam obrzydliwie, ale przynajmniej wiem, że coś z tym robię.
2 notes · View notes
kotekzielony2 · 3 months
Text
Tumblr media
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 1 (24.01.2024)
Wpadłem na pomysł by zacząć tu pisać co nieco o moim życiu. Pomyślałem, że fajnie będzie podzielić się tym, co u mnie słychać, co się u mnie dzieje. Tytuł mojego nazwijmy to "pamiętnika" nie jest przypadkowy. Nigdy nie miałem przyjaciół, ani "bratniej duszy", ani kogokolwiek z kim łączyła mnie bardzo bliska, długoletnia relacja. Moje życie towarzyskie nigdy nie było na najwyższym poziomie. Raz na jakiś czas otacza mnie garstka osób, z którymi mogę chwilę porozmawiać na zwyczajne, proste tematy, ale do niczego więcej zazwyczaj nie dochodzi. Sytuacja ta trwa w najlepsze od lat i koniec końców zdążyłem się przyzwyczaić do spędzania samemu czasu w 99%. Wiem jednak też, że takie życie samotnika z pewnością nie wygląda ani nie jest najbardziej satysfakcjonujące, jeśli nie mamy kogoś z kim moglibyśmy pogadać kiedy tego chcemy, na niemal dowolne (nawet bardziej głębokie) tematy, albo komu moglibyśmy podzielić się swoimi osiągnięciami czy smutkami. Nie bez powodu mówi się, że człowiek jest zwierzęciem stadnym i potrzebuje obecności drugiego człowieka, o czym samotne osoby, w tym ja, z pewnością wielokrotnie się przekonują. Dlatego też postanowiłem od czasu do czasu przelewać swoje przemyślenia tu na "papier", wyrzucić z siebie to, co siedzi mi w głowie. Nie nastawiam się, że ktokolwiek będzie czytał moje eseje - piszę dla siebie i własnej satysfakcji, niemniej, gdyby ktoś postanowił moje "ściany" tekstu śledzić, na pewno wywoływałoby to niezłego banana na mojej twarzy!
22 stycznia 2024. Kolejny dzień na planie filmowym. Zapowiadał się klasyczny dwunastogodzinny plan na co mentalnie byłem przygotowany. Pierwsze co zwróciło moją uwagę to przebieranki, które trwały… ok. czterech godzin. Był to plan pewnego nowego serialu, którego akcja dzieje się w 1981 roku, więc zdecydowaną większość osób należało wpakować w adekwatne do okresu ciuszki. A osób przybyło też dużo, bo ok. dwustu. Po długim wstępie rozpoczęły się równie mozolne przygotowania do sceny. Scena była bardzo złożona (z udziałem przypomnę ok. dwustu osób) - w niej starsza pani wykładowczyni, nieznająca ojczystego j. polskiego, przemawia po angielsku do studentów na wykładzie, lecz coś poszło nie tak i po mniej więcej trzech minutach monologu, część zebranych studentów zaczyna rzucać w stronę obcojęzycznej pani... papier toaletowy (nie wiem, z jakiego powodu i o co "kaman"). Chwilę później wszyscy rzucają się na środek auli jak na jakieś kosmiczne promocje w Lidlu, wyciągają transparenty i krzyczą. Ciekawa to scena, choć z racji swej złożoności i liczby statystów, męczona była do późnego wieczora (od wczesnego popołudnia), a z ust opiekuna planu powtarzały się słowa "Rozpędzamy się niepotrzebnie!", "Za głośno jest!" (podziwiam osoby, które dają radę kilkadziesiąt razy w ciągu dnia uciszać, a przynajmniej próbować uciszać tłum). W tym czasie posiedziałem co nieco w telefonie, poczytałem kilka artykułów, pouzupełniałem niektóre notatki, próbowałem także z kimś zamienić dwa zdania. Przez jakiś czas stałem/siedziałem obok pewnej nieznajomej, do której zdołałem się odezwać i chwilę porozmawialiśmy. Nie było to absolutnie nic wielkiego, rozmowa nie trwała długo, choć cieszyłem się z tej interakcji, tym bardziej, że była to prawie jedyna osoba, z którą zamieniłem tego dnia niezobowiązujące słówko. Po planie wystarczyło już tylko szybko oddać garderobie ciuszki i nie najwygodniejsze buty i do domu.. Myślałem, że zrobię to w parę minut? Myliłem się. Kolejka do garderobianego autobusu posuwała się w ślimaczym tempie i wiedziałem, że załatwienie ostatniej sprawy będzie kwestią bardziej kilkudziesięciu, aniżeli kilku minut. Najważniejsze jednak, że nie musiałem stać ani w mrozie, ani w deszczu. W końcu zrobiłem wszystko co trzeba i mogłem wracać do domu, ale pech chciał, że zwiał mi nocny autobus (kursujący co dwa kwadranse) i mimo małej odległości do metra, godzina zrobiła się na tyle późna, że po dotarciu do najbliższej stacji podziemnej kolejki zdążyłem jedynie usłyszeć odjeżdżający ostatni pociąg w przeciwną stronę, podczas gdy w moją stronę nie jechało już nic. Postanowiłem udać się na oddalony o ok. 3 km Dw. Centralny by pojechać N12/N62 i dzięki temu odrobinę szybciej zameldować się w domu. Starałem się zdążyć, lecz niestety także tutaj zabrakło mi czasu, a brakowało niewiele i ostatecznie mogłem wsiąść dopiero do następnego nocnego autobusu odjeżdżającego z centrum. Zacząłem powoli na dworze marznąć oczekując na jeżdżące pomieszczenie na kółkach, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło, a przejażdżka klasycznym Solarisem z 2011 roku jakiego złapałem, po długim dniu, poprawiła mi co nieco nastrój.
14 notes · View notes
jakastamdziewczynka · 2 years
Text
Wystarczyła chwila uwagi... a ja już rozpływam się w twoich oczach
6 notes · View notes