Tumgik
narcei · 6 years
Text
Przeprowadzka
Przenoszę się. Znowu. Jest to nieodłączny element mojego życia od czasu studiów. Na początku do akademika. Potem na wakacje do domu. I znów do akademika. Ale oczywiście innego. I tak w kółko. W zeszłym roku była jeszcze Hiszpania, gdzie w trakcie semestru również zmieniłem mieszkanie. A teraz jestem w Ankarze i.... zakwaterowano mnie do tymczasowego pokoju... Hahaha... O ironio! Ale to nie jest takie złe. Najważniejsza przeprowadzka dotyczy witryny- przeprowadzam się na inną stronę ponieważ ciągle wyskakujący komunikat o niebezpiecznym przekierowaniu z FB nie zachęcał do czytania. Tutaj macie nowy link:
https://marcinmieszczak.wordpress.com/
Zachęcam do zaglądania- szczególnie jeśli chcecie się dowiedzieć kim są osoby ze zdjęć poniżej ^^
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
8 notes · View notes
narcei · 6 years
Text
Wiecie, nadszedł nareszcie czas na podsumowanie.  Ale czy pamiętacie z czego powinienem się rozliczyć?
Przypomnijcie sobie projekt 23/23- to właśnie o nim będzie ten post. Na początku przypomnę skąd pomysł, na czym miał polegać Projekt oraz jakie były założenia.
Tumblr media
Projekt 23/23 był odpowiedzią na liczne pytania ludzi których spotykałem w trakcie podróży o moją znajomość Polski. Wielokrotnie zmieszany odpowiadaniem że Polski nie znam prawie wcale postanowiłem zmienić coś w tej sprawie. Na celownik przyjąłem parki narodowe jako miejsca wyróżniające się na tle bogactwa naszego kraju. Jako że jest ich 23... nazwy projektu nie musiałem wymyślać- powstała sama.
W momencie rozpoczęcia projektu miałem 21,5 roku więc postanowiłem podnieść sobie poprzeczkę i odwiedzić wszystkie te miejsca przed 23-mi urodzinami. Ostatnim założeniem, które przyjąłem było odrzucenie pomysłu jednej dużej podróży po Polsce z listą w ręku i ze skreślaniem kolejnych pozycji. Miałem podróżować spokojnie, odwiedzać miejsca dookoła parków- tak by poznać kraj, nie tylko zaliczać/ odchaczać.
W ten sposób miałem 1,5 roku na realizację projektu, rozpoczynając go z wynikiem 5/23. A jak mi poszło?
Tumblr media
Te 1,5 roku to był bardzo intensywny czas w moim życiu. Zdążyłem napisać pracę inżynierską, obronić tytułu, być 5 miesięcy na Erasmusie w Hiszpanii oraz zacząć przygotowania do pracy magisterskiej. Odbyłem też liczne podróże- odwiedzając kolejnych 11 krajów (w tym 9 w których wcześniej nie byłem). Ale był też oczywiście czas na Polskę!
Obecnie mam już 23 lata, ale mój projekt jest na etapie 13/23. Zostało mi wciąż 10 parków!!! Ale, ale...  mimo to jestem z siebie bardzo dumny. W czasie tych podróży i mniejszych wyjazdów po Polsce zobaczyłem całe mnóstwo małych miejscowości i bardziej znanych miejsc, chodziłem po nieznanych mi wcześniej górach, jeździłem stopem, spotykałem ludzi, poznawałem Polaków w Polsce. I wiecie? Było super!
Tumblr media
Kiedy po powrocie z Erasmusa patrzyłem na mapę Polski rozważałem jedną długą podróż, tak by zrealizować wszystkie założenia prócz ostatniego. Doszedłem jednak do wniosku że to ostatnie jest najbardziej wartościowe- bo cóż z tego że odwiedziłbym każdy PN skoro niekoniecznie miałbym czas na ‘poznawanie’?  W tym momencie wiem że wybrałem najlepiej. Zamiast tego uczyniłem jedną długą wyprawę do województwa podlaskiego odwiedzając również inne miejsca ‘po drodze’, miałem czas na pływanie kajakiem, na siedzenie w wieżach obserwacyjnych, na próbowanie przysmaków, a w czasie trwania całego projektu odwiedzałem kilkakrotnie niektóre miejsca, podróżowałem z przyjaciółmi , ale i samemu, miałem czas na zachwyt, na odpoczynek. Powracałem w góry o różnych porach roku, często byłem spontaniczny gdyż wiedziałem że nie realizacja jest najważniejsza.
Wynik mojego projektu zobrazują przygotowane mapy- na pierwszej zaznaczyłem miejsca w których byłem przed rozpoczęciem projektu
https://drive.google.com/open?id=1LTO0egVn3NgJRdsVsrY8xPpNBkOxPwsg&usp=sharing
natomiast mapa druga pokazuje miejsca które odwiedziłem w ciągu tych 1,5 roku https://drive.google.com/open?id=1V9BBXZ4CCYnju9P1kCCujE5cJ1oLXk8C&usp=sharing
 I jak? Widać różnicę, nie?
Tumblr media
Oficjalnie nie ukończyłem projektu w wyznaczonym czasie. Więcej grzechów nie pamiętam. Ale za ten nie żałuję.
Tumblr media
0 notes
narcei · 7 years
Text
Tumblr media
                                                                            Хвоевo, 10 sierpnia 2016
Na horyzoncie rozciąga się piła lasu. Ponad nią wznosi się złota tarcza słońca. Ale dzięki chmurom i mgłom całość okryta jest złocistą aurą, powietrze przesycone jest drogocennym blaskiem. Ale świetlisty guzik nie rani mych oczu. Wisi przyjemnie na niebie i zapowiada dobry dzień.
0 notes
narcei · 7 years
Text
Tumblr media
Nie wiem kiedy przyszła jesień w tym roku. Kiedy spojrzałem na góry dokoła zauważyłem na nich plamy żółci i pomarańczu. Może to się stało gdy byłem wpatrzony w ekran monitora? A może moje oczy świadomie pomijały pojedyncze zżółknięte liście wiedząc że uwielbiam głęboką zieleń buka?
3 notes · View notes
narcei · 7 years
Text
Wróciłem do Polski 1,5 miesiąca temu. Ostatni wpis pojawił się 2 miesiące temu. No to co ja robię?!?!
Tumblr media
Chociaż pierwszy miesiąc po powrocie był bardzo aktywny, to teraz, już prawie od dwóch tygodni jestem w domu. Odpoczywam, trochę pomagam, trochę tworzę,... CZYTAM!!! Czyli tak naprawdę robię wszystko to na co zazwyczaj nie mam czasu w swoim zabieganym życiu. Ani Kraków, ani tym bardziej Madryt, ani podróże nie pozwalają/ pozwalały na zwolnienie szalonemu tempu. Każdego dnia wpadałem w ten pędzący kocioł obowiązków i planów. Ale w końcu mam wakacje! Pierwsze wakacje w czasie studiów spędziłem w domu pomagając rodzicom przy gospodarstwie, drugie w pracy, trzecie podróżując, a ostatnie- odpoczywając. Czuję się wolny! Co więc skłoniło mnie do napisania dzisiaj? Jest godzina 23:40. Po skończonym bieganiu odpoczywam. Wcześniej, jak zwykle, rozciągałem się w ogrodzie. Ponad mną jasno świeciły miliardy gwiazd z dobrze widoczną Drogą Mleczną. Z resztą- towarzyszyły mi one i podczas biegu. Siedziałem na trawie aż nagle odchyliłem głowę do tyłu- a w tym momencie nocny firmament naznaczyła świetlista rysa- SPADAJĄCA GWIAZDA! Jak każdy w tej chwili pomyślałem życzenie. A raczej... chciałem pomyśleć. I siedziałem wpatrzony w to spokojne niebo usiane gwiazdami i nic nie przychodziło mi do głowy. Dopiero po chwili, zbyt długiej z resztą by magia gwiazdy mogła podziałać, pomyślałem wreszcie- „Chciałbym być wciąż szczęśliwy.” – Nic więcej! Niczego więcej nie potrzebuję. Jest dobrze tak jak jest. Byleby nie było gorzej!
Pozdrawiam z Kocierza! Marcin
Tumblr media
1 note · View note
narcei · 7 years
Text
Boże Ciało, Toledo 2017
W tym roku Boże Ciało spędziłem pod Madrytem, w Toledo. Byłem tam już wcześniej wielokrotnie- sam albo ze znajomymi. Mimo to miasto i tak zdołało zachwycić mnie swoją atmosferą- tak inną od tego co widziałem wcześniej. 
A ozdoby na ulicach? Sami popatrzcie- CUDOWNE ! ! !
Póki co tylko zdjęcia miasta, film z samej procesji musi poczekać na zmontowanie.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
1 note · View note
narcei · 7 years
Text
Dom
Madryt, 14 czerwca 2017
Siedzę właśnie w publicznej bibliotece wśród wielu innych ludzi. Jestem tu po raz pierwszy. Uczę się. W Hiszpanii w tym czasie temperatury osiągają już 40 stopni Celsjusza. Ile jest w moim pokoju? Nie wiem. Nie mam termometru. Na pewno jednak miasto nagrzewa się niemiłosiernie, tak, że na samą myśl o byciu w mieszkaniu omdlewam, a o nauce nie ma mowy. Po prostu nie. Nie da się.
Przede mną ostatnie dwa tygodnie które spędzę w Madrycie. Za równe 14 dni wzniosę się ponad miastem które było mi domem przez ostatnie 5 miesięcy, ale nie wrócę do niego tak prędko jak po wcześniejszych małych podróżach. Może kiedyś wrócę- ale na pewno nie wkrótce.
Zostawię za sobą tłoczne ulice, olbrzymie i piękne budynki, cztery wieżowce kłujące niebo swoimi szczytami, a także otaczające miasto góry. Zostawię słońce za którym z pewnością nie będę tęsknił. I upał. I hiszpański tłum. I język, który wciąż nie pozwala na wyrażenie wszystkich emocji. Zostawię za sobą dom- dom który tworzyłem przez ten czas spędzony tutaj. Dom, którym są spotkani tutaj ludzie, nowi przyjaciele z którymi spacerowałem po mieście, z którymi spędzałem wolny czas. Ludzie którzy cierpliwie pokazywali mi tajniki hiszpańskiego, albo tłumaczyli słowa których nie rozumiałem. Nawet jeśli pytałem o to samo słowo już dziesiąty raz.
Tutaj zostawię ich uśmiechy i głośne rozmowy, ich małe plany i spokojne podejście do życia. Będą tu dalej studiować bolejąc nad trudnymi kolokwiami i zadaniami, narzekając na zbyt dużo pracy... ale to już nie będzie nasza historia. Ja już nie będę w tym uczestniczył.
To co przeżyliśmy razem będziemy nosić w sercach. Dla siebie. Jako wspomnienie DOMU- miejsca w którym czujemy się dobrze, z ludźmi wśród których czujemy się dobrze. I to za tą właśnie częścią Hiszpanii, za tym DOMEM będę tęsknił. Już tęsknię. Bo wiem, że z każdym dniem pozostaje coraz mniej możliwości by się spotkać, by się uśmiechnąć, by podziękować, by razem być.
„Dom”..., oto moja definicja.
Tumblr media
2 notes · View notes
narcei · 7 years
Text
Maroko
To pierwsze państwo które odwiedziłem w Afryce. I pierwsze państwo arabskie. Zaskoczeń i różnic zaznałem sporo dlatego zanim opiszę choć troszeczkę pięć dni które spędziłem w Maroku chcę się z Wami podzielić kilkoma zdjęciami.
PRZYPRAWY Wszędzie i dużo. Przechodząc koło takich straganów trudno nie zwrócić uwagi na różnokolorowe stosy. A co za zapachy...
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
JĘZYK Sprawa wcale prosta. W Maroku używa się arabskiego, berberyjskiego, francuskiego. Ponoć nawet hiszpańskiego (w części  północnej do której nie dotarłem). Z angielskim sobie radzą, ale nie jest to znajomość języka wystarczająca do interesujących rozmów czy dyskusji. I nie każdy potrafi wydusić choćby tych kilka słów. Stąd też dość często zdarzało się że ktoś mówił do mnie po francusku. Grzecznie tłumaczyłem wtedy, po polsku, że nic nie rozumiem i że dalsze tłumaczenie jest raczej zbędne.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
PALMA- GŁOŚNIK NAWOŁUJĄCA DO MODLITWY Muzułmanie powinni modlić się pięć razy w ciągu dnia. Przypomina im o tym muezin z minaretów meczetów. Jednak czasem nie są one w zasięgu słuchu- Arabowie postanowili więc wybudować sztuczne palmy- głośniki, które regularnie wybuchają śpiewem. Te palmy jednak są wyższe, znacznie bardziej regularne i liście nie pozostawiają złudzeń- to nie drzewo!
Tumblr media
McArabia, hm,... pycha!  (nie, nie próbowałem)
Tumblr media
KOLORY Większość budynków- w większych miastach, czy na wsiach w górach które mijaliśmy- mają kolor ziemi, lub są malowane na brązy, pomarańcze, róże czy beże. Zdają się więc czasem po prostu wyrastać wprost z tej suchej i spieczonej słońcem ziemi.
Tumblr media Tumblr media
PUSTYNIA Miałem okazję to w końcu zobaczyć- pustynia to przede wszystkim kamienie, kamienie,... a czasami piasek!!!
Tumblr media
LAMPY To coś bardziej prywatnego- zakochałem się w tamtejszych lampach. Są cudowne!!! Różne kolory, kształty,...  A stragany wypełnione lampami wieczorami i w nocy stają się rozświetlonymi punkcikami w niezbyt jasnych uliczkach...
Tumblr media
Póki co wystarczy. Po zakończonej hiszpańskiej sesji pewnie pojawi się coś więcej. Na razie!
2 notes · View notes
narcei · 7 years
Text
Ludzie
Mam dla Was krótką historię. Ostatnio wspomniałem że w podróży najważniejsze są osoby które nam towarzyszą. I to prawda. Dlatego najczęściej podróżuję sam. O dziwo!!! Dlaczego? Będąc samemu łatwiej jest nawiązać kontakt z innymi ludźmi. Wiecie, wdać się w dyskusję z kierowcą, porozmawiać z osobą na ulicy, czy w górach. Po prostu nikt nie ogranicza się tylko do odpowiedzi. Ludziom łatwiej jest się otworzyć. Łatwiej zagadać. Ale łatwiej otwieram się również ja.
Oczywiście zazwyczaj każdy  pyta mnie ze zdziwieniem: „Podróżujesz sam?  Dlaczego? Nie masz przyjaciół?” (tak, to ostatnie pytanie czasem się zdarza, hehe :) , następnie pytają o bezpieczeństwo: „Czy się nie boisz? Musisz być odważny...” Ale potem po przedstawieniu się, opowiedzeniu trochę o sobie zaczyna się rozmowa- fantastyczna pieśń słów nie ograniczona barierą wieku, doświadczeń, czy pochodzenia. Nikt nie ukrywa swoich wątpliwości, lęków, otwarcie mówi o rzeczach o których ma mieszane uczucia. Bo przecież właściwie się nie znamy, bo pewnie się już nie spotkamy... Ale wiecie, z takiej rozmowy wypływa takie ciche uczucie, że w poznajecie wtedy świat taki jaki jest w rzeczywistości, nie tylko to co podają media.
Oczywiście samotna podróż to zawsze mój wybór i pewna wygoda- podróżując samemu mogę być na tyle elastyczny na ile chcę być. Jeśli postanowię że bardziej interesująca jest dla mnie dłuższa rozmowa niż zobaczenie kolejnego miejsca nie waham się podjęcia szybkiej decyzji o zostaniu dłużej. I tak naprawdę wielokrotnie tak robię. Dzięki temu mam okazję spotykać wielu ludzi, którzy stają sie dla mnie kimś więcej niż tylko jednym z kolejnych kierowców, czy ludzi napotkanych po drodze. Zawsze pozostawiają po sobie ślad we mnie. I zdjęcie.
Dzisiaj chciałbym Wam opowiedzieć o Sibylle. Kobiecie, którą poznałem w Bilbao, czyli stosunkowo niedawno (moja tegoroczna majówka o której jeszcze nie pisałem).
Tumblr media
Sybille ma 74 lata. Jest Niemką, ale mieszka w Szwajcarii. Jest doktorem. Na mojej drodze pojawiła się nagle. Dosłownie nagle. Wprost wyrosła spod moich nóg gdy stałem w kolejce by kupić bilet powrotny do Madrytu. Widziała mnie wcześniej w informacji turystycznej i jak później opowiedziała jej uwagę przykuł mój płynny hiszpański. Ale wtedy gdy ją zauważyłem nie zaczęła ze mną rozmawiać po hiszpańsku. Ba, nawet nie po angielsku. Pocisnęła w moim kierunku słowami po niemiecku! Niemiecku!!! Dlaczego?! Nie miałem wtedy na sobie sandałów ze skarpetami!
(Spotkałem się już wielokrotnie z opinią że wyglądam jak Niemiec lub Holender. No cóż... Czasem robię konkurs: zgadnij skąd jestem. Większość Norwegów wybierała Holandię właśnie, a tutaj, w Hiszpanii niestety Niemcy. Niestety, bo dobrze się czuję będąc Polakiem.)
 Sibylle przyjechała do Hiszpanii na miesiąc. Chciała przejść wzdłuż szlaku Świętego Jakuba. Ale jej hiszpański kulał. Szybko więc zaproponowałem pomoc w kupnie biletu do miejsca startu. Przecież to żaden problem. Lubię używać obcych języków- wtedy jestem pewien że nauka nie idzie na marne. Szybko więc znaleźliśmy dla niej lepsze połączenie niż miała zaplanowane, kupiliśmy bilety i... życzyłem jej powodzenia. Sybille nie zamierzała się jednak tak szybko rozstać. Zapytała mnie o moje plany w Bilbao i czy nie chciałbym towarzyszyć jej podczas obiadu. Czuła się zobligowana do odwdzięczenia. I nie przyjmowała odmowy.
W taki sposób miałem okazję spędzić resztę dnia z Sibylle. Razem odwiedziliśmy Muzeum Guggenheima (sztuka nowoczesna), w pobliskiej restauracji wypiliśmy po lampce szampana delektując się płynącą formą wcześniej wspomnianego muzeum, natrafiliśmy na rozstrzygnięcie konkursu lirycznego, wędrowaliśmy po uliczkach Casco viejo (stare miasto), a na końcu zjedliśmy przepyszne Pintxos (tak się nazywa tapas w Kraju Basków, ponieważ zazwyczaj przekłute jest wykałaczką).
Tumblr media Tumblr media
(Jedna z prac widzianych na konkursie. Rezo (hiszp. ‘modlę się’) zero => rezo)
Podczas tego czasu nie pozwolono mi zapłacić choćby za jedną wspomnianą rzecz, nawet za wstęp do muzeum. Ale po tym spotkaniu nie czuję się bogatszy dlatego bo nic nie wydałem, ale ze względu na rozmowę, która ciągnęła się przez całe popołudnie, aż do nocy która uśpiła miasto. Poznałem historię małej dziewczynki z miasta. Jej tata zginął na wojnie, więc po pokonaniu Niemiec musiała wraz z matką zamieszkać na wsi. Bardzo dobrym angielskim malowała obraz powojennej wsi, relacji między ludźmi, trudności i kłód rzucanych pod nogi przez los. Wspominała wybiórczo o całym  swoim życiu, a ja pod jej głębokimi zmarszczkami widziałem długą i trudną drogę która przebyła. Mimo to jej spojrzenie było jasne i pogodne, a twarz uśmiechnięta.
Tumblr media
Odnaleźliśmy wiele wspólnego, wiele doświadczeń przez które musieliśmy przejść. Doświadczeń które pomimo biegu lat tak samo spotykają młodego człowieka. Dostałem też kolejną porcję lekcji życia i rozumienia świata... Wracając do Madrytu wciąż myślałem o tym co dostałem. Myślałem o rozmowie, która pozwoliła mi bardziej docenić to skąd pochodzę, docenić tę maleńką wioskę w górach z widokiem na Kotlinę Żywiecką i otaczające ją góry. Las który zawsze był moim przyjacielem i letni powiew wiatru, i burze, i grzmoty, i śniegi... wszystko to w czym dorastałem, a co niosę każdego dnia razem z sobą w świat.
2 notes · View notes
narcei · 7 years
Text
Pamiętnik z ‘campamento’ – Campo
Ledwo wróciłem z mojej krótkiej majówki, a po 2 dniach spędzonych w Madrycie znów wyruszyłem w drogę. Tym razem w czysto  geologicznym celu- na campamento (hiszp. obóz)!
Zajęcia terenowe odbywają się nigdzie indziej, tylko w Pirenejach, 30 km od Pico de Aneto! Każdego dnia będziemy wsiadać do autobusu i odwiedzać kolejne punkty omawiając geologię obszaru. Naukowy cel wyjazdu nie utrudni jednak korzystania z widoków które będą nam towarzyszyć każdego dnia.
Tumblr media
Już dzisiaj, po pierwszym dniu, jestem bardzo podekscytowany i czekam na dalsze pejzaże. To co miałem okazję zobaczyć jest znów tak kompletnie różne od tego co znam, że sprawia że cieszę się jak dziecko. Równocześnie rozmyślam zastanawiając się czy takie szczęście i uczucie spełnienia będzie mi towarzyszyć do końca dni w czasie moich wyjazdów. Czy to możliwe wciąż być zaskakiwany? I zachwycać się światem każdego dnia?
Tumblr media
Gdy wracałem z majówki autobusem z Bilbao do Madrytu na małym ekranie przede mną obejrzałem film Warcraft. Wtajemniczeni będą kojarzyli fantastyczne tło animowanego filmu. Oglądając więc film zachwycałem się strojami, pejzażami i innymi detalami (treść mnie raczej nie wciągnęła). Oglądałem po hiszpańsku więc w rękach dzielnie dzierżyłem jeszcze notes i wypisywałem zwroty i wyrazy- by z szufladki wiedza bierna, przenieść je do szufladki wiedza aktywna.  Natomiast dzisiaj, czyli dwa dni po obejrzeniu filmu, miałem okazję ujrzeć krajobraz który zdaje się być wyrwany wprost z ekranu! Tak! Tak nieziemsko! Natomiast po pięknym słonecznym dniu byłem świadkiem burzy w górach. Szybkie błyskawice przecinały niebo błękitnymi liniami wyłaniając z mroku kontury olbrzymich masywów otaczających nasze miasteczko. Włącznie z szczytem o 9 metrów niższym od Rysów, a jednak wciąż nie jednym z najwyższych w tych okolicach.
***
Tumblr media
 Wyobrażacie sobie każdego dnia wstawać i patrzeć na słońce obsypujące złotym blaskiem góry? Pracę/ zajęcia w terenie gdy otaczają was niebiańskie widoki? Mijane kolejne średniowieczne piękne miasteczka, kolejne doliny, kolejne miejsca,... a to wszystko z majestatycznymi szczytami w tle.
Tumblr media
Średniowieczna Ainsa, miasteczko położone w widłach rzek. Jej kamienne domy wznoszą się dumnie usytuowane na wysokich brzegach płaskowyżu. W tle wyraźnie odcinają się ośnieżone piramidy najwyższych szczytów Pirenejów. Z murów tutejszego zamku zobaczyć można całą dolinę, włącznie z turkusowymi wodami jeziora rozciągającego się tuż obok. Całość przywodzi na myśl miasto Dale opisane w Hobbicie (J.R.R. Tolkien) .
Tumblr media Tumblr media
Liczne małe miejscowości, zwane przez Hiszpanów pueblo (hiszp. wieś). To kilka, kilkanaście domów w zwartej zabudowie, zlokalizowane w większych dolinach bądź na wzgórzach. Każdy taki po polsku przysiółek ma swój Plaza Mayor i kościółek, który wysoką wieżą dumnie strzeże najczęściej pustych domów. Czasem są oddalone dosłownie od siebie o kilometr (popatrz: Navarri, region Huesca, w Aragonii) ale i tak każdy ma swój własny kościółek. Należy odwiedzić kilka by poczuć klimat górskiego miasteczka.
Tumblr media
Mijaliśmy też kompletnie opuszczone wioseczki, imponujące przełomy rzek, rozległe doliny...  i wszystko to było tak kompletnie inne od życia w Madrycie do którego już przywykłem. Do ulic tłocznych i gwarnych o każdej, KAŻDEJ porze.  Do monumentalnych budowli, gmachów otoczonych rozległymi parkami. Przywykłem w Madrycie do piękna. Ale piękna uczynionego ręką człowieka. W górach  natomiast -na szczęście- wciąż niewiele zmieniliśmy.
Ale teraz, w korku dojeżdżamy do Madrytu. I w taki sposób kończy się moja przygoda z Pirenejami.
Tumblr media
1 note · View note
narcei · 7 years
Text
Wielkanoc w Madrycie
Wielki Piątek, 14 IV 2017
Od razu kiedy tylko postanowiłem pojechać do Hiszpanii na Erasmusa w semestrze letnim, pojawiła się we mnie myśl że chciałbym spędzić za granicą również Wielkanoc. Początkowo przewidywałem podróż do Andaluzji, ale uległa ona modyfikacji ze względu na gościa. Mimo to mam możliwość obserwować Hiszpanów w stolicy, Madrycie.
Pierwszą rzeczą którą chcę zauważyć, a co pewnie nie jest bardzo odkrywcze dla ludzi z miast- Madryt opustoszał!  Sześć i pół miliona ludzi mieszkających w całym regionie autonomicznym Comunidad de Madrid sprawia że miasto ciągle żyje. I rzeczywiście nie zasypia! Mimo to nie jest, przynajmniej dla mnie, męczące i zbyt głośne. Jest takie... hiszpańskie. I tyle! Natomiast teraz, w ciągu Semana Santa, czyli Wielkiego Tygodnia ulice, sklepy i skwery pustoszeją coraz bardziej z każdym dniem. Początkowo tego nie widać, bo wielu jeszcze pracuje. Ale uczniowie i studenci opuścili już Madryt w piątek przed niedzielą palmową. A pracujący, którzy pochodzą z mniejszych miejscowości, w środę lub wczoraj. Dzięki temu miasto zdaje sie w końcu spać. Tak po prostu!  Metro jeździ rzadziej, na ulicach nie ma komu powiedzieć nawet „Hola!”. Kawiarnia tuż obok jak zawsze ma wystawione stoliki. I siedzi tam kilku Hiszpanów, ale nie tylu co zazwyczaj. Wszystko zdaje się być spokojniejsze.
To pierwsza obserwacja. No, ale co z tymi tradycjami?
Tumblr media
W sumie to nie myślałem o wybraniu się do lasu by zrobić sobie palmę. Nie.  Sama obecność mi wystarcza. Rano, w Niedzielę Palmową, po hiszpańsku Domingo de Ramos, pojechaliśmy na spacer do centrum. I wtedy zobaczyłem że Hiszpanie również mają palmy! Oczywiście nie uświadczysz pięknej, wysokiej z wielokolorowymi wstążkami i kwiatami. Są to garście gałązek. W moim kościele można je było zabrać z koszów stojących przy wejściu. Kilka osób miało prawdziwą gałąź palmy! Ale suchą. Nie widziałem zielonej prosto z drzewa. Po poświęceniu tych gałązek ludzie przymocują choćby mały kawałek do drzwi i okien.
Tumblr media
Oczywiście w ciągu Triduum Paschalnego nabożeństwa w kościołach są bardzo podobne do tych w Polsce, ale nie uczęszcza na nie wiele osób. Większość skupia się na procesjach, które już od Niedzieli Palmowej przemierzają ulice miasta. Największe i najliczniejsze odbywają się w Wielki Piątek. Dla ludzi tworzących szpaler wokół trasy procesji jest to jednak jedynie rozrywka, coś interesującego i pięknego co można zobaczyć na mieście, nie praktyka religijna. Na pięć minut przed pojawieniem się czoła procesji ulica niczym się nie różni od innego zwykłego dnia. Przy stolikach kawiarni siedzą ludzie jedząc obfite obiady i lunche, turyści robią zdjęcia, komicy próbują zabawić przechodniów licząc choćby na drobną monetę. Gdy zza winkla wyłania się krzyż tłum ustawia się w ścisłe szpalery- robi to tak, jak gdyby ćwiczono to od miesiąca. Wystarczy jednak że ostatnie osoby tworzące procesję przejdą, szpaler znika w procesie naturalnej dyspersji. Gdy z pola widzenia znika jakakolwiek oznaka procesji nie ma żadnego śladu skupienia czy refleksji.
Tumblr media Tumblr media
W innych miejscach ludzie czekają na coś wyjątkowego- np. na spotkanie dwóch procesji. Tam należy pojawić się  nawet 1,5h wcześniej by zająć dobre miejsca. Hiszpanie jednak dość szybko zaczynają się nudzić, więc od czasu do czasu ktoś opuszcza swoje miejsce by powrócić do znajomych z siatką wypełnioną piwami i przekąskami. Takie postne oczekiwanie na „show”.
Tumblr media
Natomiast w Niedzielę Wielkanocną wielu ludzi przyszło “odwiedzić” kościół. Wchodzili w trakcie Mszy Św., stoli z 10 minut. Po czym wychodzili. (To oczywiście dotyczy tyłu kościoła. Było jednak tak ciepło że nie śmiałem wchodzić głębiej by nie zemdleć z braku powietrza i woni kadzideł). Większość jednak wytrwale, jak ja, uczestniczyła w całym nabożeństwie. 
 Jak podsumować całość? Było inaczej! Niektóre rzeczy zaskakiwały, zdumiewały. Inne były piękne i chciałbym by trwały dłużej. Pamiętam huk bębnów rozsadzający miasto, melodie grane przez orkiestry- podczas gdy u nas “zawiązuje się dzwony” i śpiewa się pieśni bez akompaniamentu organów... 
W Madrycie nie było natomiast skupienia. Nie było zajączków i jajeczek. Nie było też radości...
A tutaj krótka migawka z tego co widziałem.
youtube
0 notes
narcei · 7 years
Text
Kartka z pamiętnika
Trzy lata temu  wraz z kuzynką wybrałem się na pierwszą w swoim życiu „majówkę”. I to właśnie wtedy tak naprawdę zacząłem podróżować. Pamiętam swój olbrzymi i zdecydowanie zbyt ciężki plecak, pierwszą noc spędzoną na ulicy- to była Wenecja, pamiętam dylematy co zrobić, gdzie łapać stopa,... Pamiętam zaśnieżone szczyty Alp koło Grazu i pierwszą kawę w tymże mieście, autobus linii 6 którym wyjechałem z Wenecji, telefon cioci, która mocno nas dopingowała, pusty autokar i tyle wygodnych siedzeń tylko dla nas! Uśmiechnięte twarze wolontariuszy na polu namiotowym w Rzymie którzy nas powitali po długim przedzieraniu się przez miasto. I słońce, i kwiaty, i zapachy... Pamiętam również wciąż twarze ludzi którzy mnie podwozili- pamiętam je, chociaż TO BYŁO 3 LATA TEMU. A nie miałem okazji zobaczyć ponownie żadnej z wtedy spotkanych osób. A oni wciąż siedzą w mojej głowie!
Tumblr media
LUDZIE to zdecydowanie najważniejszy element podróży. Bo nie oto chodzi w podróżowaniu by odwiedzać piękne miejsca i robić sobie tuziny selfie, pięknych zdjęć, snapów, których nie będziemy mieć później czasu oglądać.  Każdy kolejny wyjazd jest dla mnie podróżą w głąb siebie, a spotykani ludzie to kolejne lekcje życia które dostaję od świata. Historie, opowieści  o różnych sposobach postrzegania świata zależących od kraju, religii, doświadczeń, osobowości... to tylko część tego co dostaję. Taka podróż to prawdziwa różnorodność! Raz podwozi Cię szef biznesmen/ urzędnik, który w głębi serca zazdrości Ci szalonej przygody, a tuż po nim facet który wraca ze swojej pracy, której wcale nie lubi, ale zatrzymuje się, bo wie jaki żywot pędzisz stojąc z kciukiem przy drodze. Później znudzony kierowca ciężarówki, który chce podzielić się z kimś swoją opowieścią życia, natomiast na końcu może to być osoba po prostu zaciekawiona twą odwagą.
Tumblr media
Mam doświadczenia czekania godzinami  na kolejną podwózkę 6,8  godzin. W ulewie, upalnym słońcu. Mrozie. Na przedmieściach miast, czy pośrodku niczego. Zdarzało się też że zatrzymał się pierwszy, czy trzeci samochód, a nawet ktoś jeszcze przed rozpoczęciem stopowania. Ale zawsze gdy już traciłem nadzieję, kiedy prawie zakładałem że już nigdy nie pojadę nigdzie autostopem przydarzały mi się historie tak niesamowite i niespodziewane...  że trudno żałować tych godzin spędzonych na pokazywaniu kciuka przejeżdżającym. Bo w końcu wyniosłem z tych godzin coś dla siebie. Na dłużej. Znacznie dłużej.
Tumblr media
Dostaję od spotykanych ludzi różnorodność świata. W najbogatszym wydaniu! Dzięki nim moja podróż jest możliwa, ale i tak ważna i bogata. Uczę się świata, uczę się słuchać i patrzeć. Widzieć i nie oceniać, bo każdy z nas jest kłębkiem różnych doświadczeń, wad i zalet, które determinują nasze decyzje, które nadają kierunek naszemu życiu.
I wciąż po tych wszystkich podróżach odnoszę wrażenie że prawdziwa podróż dopiero się zaczyna...
Tumblr media
1 note · View note
narcei · 7 years
Photo
Tumblr media
Iglesia de Buen Pastor, San Sebastian, Pais Vasco, Spain
0 notes
narcei · 7 years
Photo
Tumblr media
- Co się stało?  - Ciele oknem wyleciało!  (w trakcie)
Santillana de Mar, Kantabria, Hiszpania
0 notes
narcei · 7 years
Text
Kartka z pamiętnika- pierwszy miesiąc na Erasmusie
                                                                                      Madryt, 7 marca 2017
Każdego dnia wstaję, grzeję mleko by zjeść płatki. Później przygotowuję się do wyjścia. Idąc na metro mijam siedem palm i dwa drzewka wciąż obwieszone pomarańczami.
W metro jest bardzo ciepło. To luty, ale ja nie zakładam kurtki- bluza mi wystarcza. W środku pociągu mam ochotę obdarować kogoś swoim T-shirt’em- randomowego Hiszpana, który ma na sobie grubą kurtkę z wielkim napisem „Norway” - jak większość tutaj.
Następnie znikam w najobrzydliwszym budynku w Madrycie- to mój wydział. W środku na szczęście jest całkiem normalnie. Tutaj mam serie zajęć- oczywiście wszystkie są po hiszpańsku. Czasem siedzę jak na tureckim  kazaniu, ale jednak z każdym dniem jest mi łatwiej. Zagłębiam się w tajniki geologii obserwując i pracując z gwarnym tłumem hiszpańskich studencików. W wolnych chwilach siedzimy razem w Alumnarios, czyli olbrzymiej auli, która jest do dyspozycji studentów. To tutaj można się pouczyć, pogadać, odgrzać jedzenie w mikrofalach i zjeść. Początkowo dużo się przysłuchuję, zapisuję usłyszane wyrazy, szukam w słowniku słów które chciałbym kiedyś użyć. Jednak jeszcze nie teraz, jeszcze nie czuję się na tyle pewnie by wdawać się w długie monologi. Póki co w większości słucham.
Po powrocie z uczelni mijam kilka warzywniaków. Zawsze wchodzę do któregoś kupić trochę świeżych warzyw i owoców. Natomiast naprzeciw wejścia do mojego mieszkania jest sklep mięsny oferujący szeroką gamę mięs i mięsnych smakołyków Hiszpanii oraz intensywnie pachnące ryby, których je się tutaj bardzo dużo... O tej porze jest już otwarty, a przystojny Hiszpan krojący mięso każdego dnia macha mi przez szybę ręką na powitanie.
Po obiedzie mam trochę czasu by coś poczytać, czy porozmawiać przez Skype’a. Muszę się też już uczyć. Jednak potrzebuję czterokrotnie więcej czasu niż Hiszpanie... A mimo to muszę pracować jak oni! Wieczorem jednak gdzieś wychodzę. Z Alessandro wędrujemy bez końca po ukrytych zakamarkach Madrytu, Javier swój życiowy cel odkrył w pokazaniu mi hiszpańskiej kuchni, natomiast z ludźmi z czwartego roku spotykamy się w ósemkę i idziemy na tapas ( napój + przekąska- czasem naprawdę duża!!!) by przegadać następne 4 godziny.
W weekendy zazwyczaj odpoczywam. Po całym tygodniu spędzonym na rozumieniu i próbowaniu zrozumienia hiszpańskiego głowa mi pęka. Jedyne o czym marzę to by być sam na sam. No, po prostu się lubię! Natomiast w niedzielę już trochę wypoczęty jadę- najczęściej do miejscowości wokoło Madrytu. W końcu  mogę tam pojechać wykorzystując swój bilet miesięczny!!!
Tumblr media
0 notes
narcei · 7 years
Link
0 notes
narcei · 7 years
Text
Kartka z pamiętnika
Od podróży na Zakaukazie minęło już pięć miesięcy. Ale było to 5 bardzo pracowitych miesięcy! Zakończyłem pierwszy stopień studiów otrzymując tytuł inżyniera, a dokładnie po tygodniu od obrony pracy inżynierskiej wyruszyłem w podróż by kontynuować edukację. Ale nie w Polsce.
Więc gdzie teraz jestem?
W Madrycie!
Tumblr media
                                                            ***
Mam okazję brać udział w programie Erasmus+.  Jestem w Madrycie już dwa miesiące i zdążyło się wiele wydarzyć.  Zdecydowanie to intensywny dla mnie czas, ale pod całkiem inną postacią niż do tego przywykłem w Krakowie. Chociaż większą część tego czasu spędzam przecież w Madrycie, na uczelni, w mieszkaniu, to i tak cały ten pobyt tutaj traktuję jako podróż- podróż w hiszpańską kulturę.  Będąc tutaj, przebywając każdego dnia z Hiszpanami, gadając z nimi i oczywiście wiele się od nich ucząc, mam okazję poznawać hiszpańską kulturę, ich sposób bycia, język, podejście do świata...  a wszystko to jest tak bardzo różne od tego co znam .
Mogę więc obserwować, porównywać i wyciągać to co uznaję za najcenniejsze.  Ale do tego trzeba czasu, póki co tylko piszę tych kilka słów i zabieram się za opisywanie trochę innego świata.
0 notes