Tumgik
#dzieciowe
lovely-diy · 6 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dzisiaj coś wesołego, tak z okazji urodzin mężowych:D 
3 notes · View notes
agneswieckowska · 4 years
Text
Dobre rady dla "młodej" mamusi.
Dobre rady dla “młodej” mamusi.
Dziecko to temat rzeka. Codziennie coś się nowego dzieje i….codziennie trzeba wysłuchiwać miliona porad. Chcesz czy nie jesteś bombardowana milionem rad. Wciskają Ci je prosto do gardła, aż do porzygu. Czy to mama czy teściowa, czy koleżanka, ciotka, dziadek, wujek – wszyscy czują się w obowiązku dać Ci dobrą radę.
Niecały rok temu napisałam posta o radach które dostałam po urodzeniu Frejki – …
View On WordPress
0 notes
jiv0-blog · 7 years
Note
(ooc&anonym's glasses): jiwon to takie głupkowate dzieciowate i sama nie wiem jakie jeszcze- dziecko które się co chwila drażni z jinanem i droczy i-- WYTYKA MU JEGO BRAK ORIENTACJI W ŻYCIU i przez to relacja między nimi jest taka jaka jest w prawdziwym życiu (a przynajmniej z tego co mi się wydaje) przez co ich rozmowy często mnie bawią, jak zresztą sam bobik, który jest pocieszny sam w sobie. mam nadzieję, że między nimi wytworzy się najsuperowsza relacja jaka tylko jest możliwa, keep going:-(
› anonymously tell me what you think of my character portrayal || always accepting ‹
0 notes
lovely-diy · 7 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Mam słabość do słodkich rzeczy, w tym również do takich stworzeń jak ten lisek :P Prawdopodobnie jeszcze niejednego takiego zobaczycie, bo mam ich całe mnóstwo, razem z sówkami i innymi kreaturami ^.^
p.s. liski z biedry;)
0 notes
agneswieckowska · 5 years
Text
O co chodzi z tymi butami? No właśnie, kuźwa o co chodzi z tymi butami dla dziecka??? 
Freja ledwo skończyła pół roku a już zaczęły się teksty o chodzeniu i przynoszenie nam obuwniczych prezentów. Muszę Wam się przyznać, że co jak co ale buty mam zamiar sama kupić swojemu dziecku. Nie przyjmuję też do wiadomości, że moje dziecko będzie nosić używane buty. Nie, kuźwa! W kwestii butów jestem terrorystką. Freja nie będzie nosić butów po nie wiadomo kim. Nie ważne czy te buty są od białego, czarnego, sraczkowatego czy zielonego. Nie, stać nas na kupno nowych butów i cholera jasna Freja będzie nosić nowe buty. Dla mnie noszone buty to grzybice, platfusy, brodawki i inne spocone historie. Tak, bo dzieci też mają grzyby i pocą im się stopy. Nie wspomnę o platfusach. I w czterech literach mam eko podejście. Nie, w kwestii butów mam żelazną zasadę i do szału doprowadza mnie obdarowywanie mnie starymi butami. No dobra, niektóre wykorzystuję potem do sesji zdjęciowych.
To wracając do głównego tematu… Od roku jesteśmy zasypywani pytaniami typu “czy Freja już chodzi?”. Doszło do tego, że na pytanie o wiek Frejki dopowiadamy odrazu, że jeszcze nie chodzi. Zaczęło się przed pierwszymi urodzinami kiedy zaczęły się teksty o tym, że Freja na roczek już pewnie pójdzie bo prawie wszystkie dzieci już na roczek chodzą. No i kuźwa nie poszła. Cholera nawet nie raczyła wstać. No powiedźcie czy nie bezczelna? Co tam, na pewno jest coś nie tak! Na pewno jest opóźniona w rozwoju fizycznym. Przecież wszystkie dzieci które zaczynają chodzić w wieku dwóch lat są opóźnione. A te co zaczynają po ukończeniu dwóch lat? Patologia i niedorozwój! Lepiej nie mówić! To gorzej niż dziecko z zespołem D. I jeszcze te prezenty butowe. Co to niby miało być? Freja miała na nie patrzeć? Niby od tego miała zacząć chodzić? Nieee trzeba jej zakładać te buty. To ją na bank zmotywuje do wstania i chodzenia.
Dobra, Freja zaczęła się zbliżać do 18 miesiąca i nagle pewnego pięknego dnia podciągnęła się na rączkach i stanęła przy fotelu. Tak tylko na chwilkę ale wystarczyło żeby wszyscy dookoła podskoczyli ze szczęścia. Taaa bo przyznam się, że te wszystkie sączące się jadowite uwagi mimo mojego oporu wdzierały się do mojego mózgu i zasiewały ziarno niepokoju. Oczywiście jak to każda szczęśliwa i dumna matka musiałam się wszystkim pochwalić. W pięć minut moja duma poszła się za przeproszeniem walić. Tak, ponieważ ktoś chyba nie mogąc znieść, że jednak jest wszystko ok z Frejką dowalił mi “sympatycznym” tekstem. Usłyszałam, że Mała tak dziwnie układa stopy. A jak ma stawiać? Przecież to pierwszy raz i jeszcze dobrze nie wie jak to się robi? Wystarczy popatrzeć na ludzi którzy po wypadkach uczą się na nowo chodzić. No tak, ale złośliwy tekst zepsuł całą radość. To nawet nie chodziło o to, że się zaniepokoiłam tymi dziwnie stawianymi stopami tylko o to, że jak tak można komuś walnąć? Czy ja komuś wytykam, że jego dziecku wpija się w pachę przymały bodziak? Czy mówię, że powinien uczesać swoją córkę bo ma kołtun na głowie? Czy mówię na wieść, że dziecko zaczęło pić z kubka niekapka, że już powinno pić z bidonu a w ogóle to niekapki to największe po smoczkach zło tego świata? Nie, nie mówię bo g…o mnie to obchodzi. Mało tego, zawsze mówię, że to super i cieszę się razem z dumną Mamą. Jestem wredna z niewyparzoną gębą ale jeżeli chodzi o dzieci to potrafię ugryźć się w język. Niestety wiele osób tak nie ma. Tak, bo trzeba dopieprzyć. Przecież ktoś nie może mieć lepiej, prawda? Nie może mieć chwili radości? 
Dobra, Freja zaczęła wstawać i bardzo szybko opanowała sztuką poruszania się przy meblach i pomiędzy meblami. Nie wspomnę o wspinaniu się na sofę i schodzeniu z niej – i to na nogi a nie na główkę (a co tam pochwalę się, że moje dziecko po dwukrotnej prezentacji zaczęło się opuszczać z sofy na nogi). Taaa ale to jeszcze nie chodzenie – żeby nie było za dobrze. I tu się zaczyna kulminacja wkurwiających butów. Wszędzie gdzie się nie spojrzy jest napisane, że dziecko powinno ubrać buty wtedy kiedy już normalnie chodzi. Stopa dziecka ma mieć swobodę co zresztą jest dobre przy poruszaniu się przy meblach. W nosie mam to, że w sklepach są buty dla noworodków. Jak rąbnięte w głowę mamuśki które nie mają na co wydawać kasy muszą koniecznie zakuć swoje dzieci w buty to ich sprawa. Tak samo jak mamuśki instacelebrytki które niby wszystko przeczytały i jakie to nie mają psiapsiółki lekarki, psycholożki i srożki a dzieciom wciskają na nóżki buty bo przecież dziecko musi wyglądać lansiarsko przy mamusi. To też ich sprawa ale cholera ja się nie muszę na nich wzorować. Niestety jak tylko Freja stanęła na nogi zaczęły się naciski na buty. Cholera już nie tylko prezenty butowe ale dosłownie rady których przecież nie możemy odrzucić. Przecież jak ktoś wychował dwójkę albo i trójkę dzieci, albo nic nie wychował (nawet zapchlonego kundla) ale na pewno wie lepiej od nas, że teraz już trzeba Frejce ubrać buty. Tak, bo te pieprzone buty zmotywują ją do biegania! Przecież to wciąż nienormalne, że Mała nie chodzi.
A tak w ogóle to muszę się przyznać, że sama jako fanka kupiłam Małej baleriny….nigdy ich nie miała na nogach i być może nie będzie miała ale bosko wychodzą na zdjęciach (kosztowały jakieś grosze bo z przeceny) i może za pół roku kupię jej inne, większe.
Wkurwiające buty dziecka. O co chodzi z tymi butami? No właśnie, kuźwa o co chodzi z tymi butami dla dziecka??? 
0 notes
agneswieckowska · 5 years
Text
Czerwiec to ciąg dalszy naszego pecha z tą różnicą, że może tym razem ten pech nie będzie taki dotkliwy. We wrześniu mieliśmy jechać na tydzień do Bułgarii. Wszystko już zabukowaliśmy, kupiliśmy bilety, a nawet umówiliśmy się z Polakiem który od kilku lat mieszka w Bułgarii i prowadzi super vlog na youtube. Niestety linie którymi mieliśmy lecieć od września likwidują loty do Sofii. Na szczęście udało się wszystko odkręcić. Szkoda mi tej Bułgarii ponieważ z innymi liniami owszem możemy lecieć do Burgas albo do Varny ale to zupełnie inna strona Bułgarii. Za Bułgarię lecimy gdzieś indziej. Lecimy w miejsce o którym od zawsze marzyłam. W miejsce gdzie jest dobre jedzenie, ciepło i…..na razie nic nie mówię żeby nie zapeszać.
Czerwiec rozpoczęliśmy wyjazdem do Polski. Tradycyjnie zaliczyłam wizytę u fryzjera. Moja ulubiona fryzjerka postanowiła rzucić w diabły pracę w salonie fryzur i otworzyć swój własny. Jestem leniem i nie chce mi się jeździć poza Centrum Gdańska (wcześniej do fryzjera miałam 10 minut spaceru) ale dla Magdy jestem w stanie dojechać na Gdańsk-Południe. To nie jest tekst sponsorowany. Dobrze wiem jak ciężko znaleźć dobrego fryzjera, a i Magdzie przydadzą się nowe klientki – tutaj strona Magdy. 
fot. Arcy/cięcie Magda Milanowska
Niestety standardowo nie dałam znać wszystkim znajomym, że jestem w Gdańsku. Tydzień to z jednej strony sporo z drugiej bardzo mało. Pobyt w Gdańsku miał być dla mnie też odskocznią fotograficzną. Zdjęcia można połączyć ze spotkaniem towarzyskim więc spotkałyśmy się w trzy – Karolina, Ola i ja. Ze spotkania wyszło poplątanie z pomieszaniem. Ola która przepięknie czesze uczeszała mnie i Karolinę. Karolina zrobiła mi makijaż, ja Karolinie (Karolina go ostro poprawiła). Zdjęcia zrobiłam Oli i Karolinie, a potem Ola mi i Karolinie. Dzień skończył się trzykrotnym ograniem chłopaków czyli mojego brata i Pana B. w makao. Strasznie mi tego brakuje na obczyźnie – takich bezinteresownych spotkań z gadaniem  o niczym.
Początek czerwca to sesje na uczelniach dlatego nie udało mi się spotkać z wszystkimi modelkami. Spotkałam się tylko z Sylwią z którą zawędrowałam w rejony w których dawno nie robiłam zdjęć. 
Nie wiem o co chodzi ale teraz gdy przyjeżdżam do Gdańska to zawsze spotykam kogoś znajomego. Jak nie w centrum handlowym to pod własnym blokiem.
Przy okazji mojego przyjazdu zwołaliśmy spotkanie znanego portalu – Gdańsk Strefa Prestiżu. Kto śledzi mój fp widział już te zdjęcia i czytał komunikat. Nie jestem pisiarą. Nie jestem z żadnej partii. Nie wyzywam nikogo od PO-łgłówków, PISuarów i innych. Nie interesuje mnie kto na kogo głosuje. Interesuje mnie kto jest jakim człowiekiem. Do grupy GSP należą osoby o różnych przekonaniach. Łączy nas miłość do naszego miasta i to że piszemy dla GSP. Ja jestem dumna, że należę do takiego grona fantastycznych ludzi. Jeżeli komuś to nie pasuje to myślał, że jestem inna (tzn. jaka?) nie musi do mnie zaglądać. Ja tu nikogo nie zmuszam do bycia i czytania. 
W Gdańsku udało nam się spotkać rodzinnie z kuzynką Pana B.. Spotkałam się również z moją ukochaną Kasią z pracy w Outlecie. Przez przypadek zobaczyłam się z kuzynką z którą nie widziałam się szmat czasu. Wiecie na co wpadłam po tym spotkaniu? Na pomysł zorganizowania kuzynowskiego spotkania. Nie wiem czy się uda wszystkich zebrać bo nie wszyscy mieszkają w Polsce ale spróbuję. Śmierć wujka w kwietniu uświadomiła mi, że trochę się rozlazły kontakty które kiedyś były bardzo mocne. Czy to nie dziwne, że w dzisiejszych czasach częściej spotykamy się ze znajomymi niż z własną rodziną? Niestety nie udało mi się spotkać z moim kolegą fotografem (kran u teściowej) i przyjaciółką Asią (akcje ciążowo-dzieciowe). Nadrobimy następnym razem.
Chciałabym się jeszcze z masą osób spotkać ale nie dało rady. Koleżankom nauczycielkom nie zawracałam głowy bo wiadomo – koniec roku i sprawdziany, wystawianie ocen i wielka papierologia. Nie obeszłam też tak Gdańska jakbym chciała ale zaliczyliśmy z Bibułką lody w Misiu, spacery naszymi starymi szlakami (z moim Tatą tam wędrowaliśmy gdy byłam mała).  Myślę, że Bzibziułce podobało się w Gdańsku. Rozkręciła się zresztą nieźle u dziadków – aż zaczęła stawać na nogi.
Fajnie było połazić po Gdańsku. Starałam się nie zwracać uwagi na obrażone miny ludzi i wiele innych rzeczy.
Starałam się ale…..co zrobić jak pewne rzeczy same pchają się w oczy. Syf pod śmietnikami który zostawiają ludzie remontujący mieszkania. Mój Tato sadzi krzewy które potem ludzie niszczą swoimi wystawkami. Tak wiem, to wina spółdzielni mieszkaniowej do której należy mieszkanie moich rodziców. Tylko co spółdzielnia robi? Podwyższa opłaty za niesortowanie śmieci.
Co mnie jeszcze wnerwiało? Dziury w chodnikach i na ulicach. Gdańsk to jedna wielka dziura. Tak, trwają przebudowy itd. tylko dlaczego dziura w chodniku po jakiś robotach jest po chamsku przysypana żwirem? Jeszcze do tego rowery mevo. Z ciekawością spojrzałam na rowery stojące na moim osiedlu. Wszystko pięknie tylko ani jeden nie działał. Z mieszanymi uczuciami poszłam obejrzeć moją starą szkołę. Mieszanymi ponieważ z jednej strony cieszę się, że w końcu odnawiają ten piękny budynek ale z drugiej strony szkoda mi pięknej XIX wiecznej kamienicy która została wyburzona. Takich kamienic jest coraz mniej w Gdańsku. Ktoś lekką ręką podpisuje decyzje o ich niszczeniu tak jakby były zupełnie bezwartościowe.
Do Sztokholmu zabraliśmy ze sobą Dziadziusia Bigosława. Z Dziadkiem zaliczyliśmy kilka spacerów i odwiedziliśmy m.in. bibliotekę.
Zaraz potem odwiedzili nas krewni z Niemiec z którymi obowiązkowo zaliczyliśmy Stare Miasto i kilka innych turystycznych punktów. W Wujku odkryłam talent do robienia instafot. Biedny robił mi te zdjęcia na zawołanie. Dzięki niemu mamy fajne, romantyczne zdjęcia z Panem B., a ja masę lansiarskich fot na fp. Niestety Pan B. nie zawsze jest ze mną na każdym spacerze, a Dziadziuś albo mi zrobi fotę na której mam gigantyczną dupę z przykrótkimi nóżkami albo ręcę mu się trzęsą i zdjęcie wychodzi nieostre. Tak wiem, marudna jestem jeżeli chodzi o zdjęcia.
Ciocia z Wujkiem nie przepadają za oglądaniem zabytków. To osoby które wolą naturę, a jak natura to najlepiej Tyresta Park o którym w końcu muszę Wam napisać coś więcej. 
Ostanim punktem zarówno dla Dziadziusia jak i Wujków były obchody Midsommar. W tym roku wyjątkowo słoneczne ale tradycyjnie w umiarkowanej temperaturze. Nadal twierdzę, że magii w tym święcie nie widzę. Fajnie zobaczyć szwedzkie zespoły w ludowych strojach ale generalnie jest to impreza dla dzieciaków. Za kilka lat czeka mnie skakanie pod słupem.
Tak poza tym to nadal chodzę na rehabilitację na kręgosłup. Od lipca zaczynam akupunkturę. Wszystko ma trwać pół roku – tzn. jeden odcinek kręgosłupa więc minie trochę czasu zanim coś napiszę na ten temat. Nie wiem czy wspominałam ale po ciąży wywaliło mi halluksy więc już wiem że czeka mnie zabieg. Jak na razie pierwsza wizyta zapoznawcza u lekarza odfajkowana. To by było na tyle w czerwcu.
A co w lipcu? Zero gości tzn. będziemy się widzieć z Gabi która przyjeżdża z Wiednia na kilka dni do Sztokholmu ale to nie to samo co goście rezydujący. Mamy zamiar pozaliczać jakieś muzea, kolejne nawiedzone miejsca, nowe trasy spacerowe i cieszyć się latem. W każdym razie siedzimy na tyłku w domu. 
Migawki czerwcowe czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Czerwiec to ciąg dalszy naszego pecha z tą różnicą, że może tym razem ten pech nie będzie taki dotkliwy.
0 notes