Tumgik
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
Rynek, a tak właściwie Plac Ratuszowy, w Jeleniej Górze to niezwykłe pod względem architektonicznym miejsce. Barokowo-klasycystyczny ratusz otacza 56 kamieniczek z arkadowymi podcieniami. Czy wiecie, że poszczególne grupy jeleniogórskich kamieniczek mają swoje specyficzne, historyczne nazwy?
Kamieniczki od nr 1 do nr 10, czyli między ul. Długą a ul. Grodzką to Podcienia Sukienników (Tuchlaube). Dziś w tej części rynku mamy między innymi Galerię Sztuki Współczesnej, sklep z kawą oraz Karkonoską Informację Turystyczną.
Kamieniczki od nr 11 do nr 18, czyli między ul. Grodzką a ul. Jasną (zachodnia strona placu Ratuszowego) to Podcienia Kuśnierzy (Kürschnerlaube).Dziś tą pierzeję zajmują wyłącznie lokale gastronomiczne, można tu zarówno zjeść dobry obiad, posiedzieć przy piwie, jak też spróbować naturalnych lodów.
Kamieniczki od nr 19 do nr 29, czyli między ul. Jasną a ul. Pionierów Jeleniej Góry to Podcienia Przędzarzy (Garnlaube). Dziś w tej części rynku dominują lokale gastronomiczne, ale jest też księgarnia. 
Kamieniczki od nr 30 do nr 38, czyli między ul. Pionierów Jeleniej Góra a ul. Marii Konopnickiej to Podcienia Maślane (Butterlaube). W tej części również dominują lokale gastronomiczne, ale jest też kamieniczka z oddziałami urzędu marszałkowskiego i Karkonoski Dom Numizmatyczny.
Kamieniczki od nr 39 do nr 46, czyli między ul. Marii Konopnickiej a ul. Szkolną to Podcienia Pończoszników i Białoskórników (Stricker- und Weissgerberlaube). Całą pierzeję zajęły lokale gastronomiczne, a letnie ogródki często sięgają daleko poza podcienia na płytę rynkową.
Kamieniczki od nr 47 do nr 56, czyli między ul. Szkolną a ul. Długą to Podcienia Zbożowe (Kornlaube). Tu znajdziemy również sporo gastronomii, ale także antykwariat, galerię i placówkę pocztową.
[1] fot. Agnieszka Adamek
16 notes · View notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
4 września 2015 roku otwarto we Wrocławiu Narodowe Forum Muzyki. Jest to obecnie jeden z największych obiektów koncertowych w Europie Środkowej. Mieści cztery sale koncertowe – Salę Główną na 1800 osób oraz trzy sale kameralne dla od 250 do 450 słuchaczy. 
Gmach NFM zaprojektowała firma Kuryłowicz & Associates Architecture Studio. Gmach ma przypominać instrument smyczkowy, zaś białe balkony i czarne ściany foyer - klawiaturę fortepianu. Budynek ma  6 kondygnacji naziemnych i 3 podziemne o łącznej kubaturze 257 tys. m³ i powierzchni użytkowej 35 tys. m². Oprócz sal koncertowych znajdują się tu studio nagrań oraz  pomieszczenia konferencyjno-biurowe gastronomiczno-handlowe.
Koncepcja akustyczna i teatralna Narodowego Forum Muzyki została przygotowana przez nowojorską firmę Artec Consultants Inc. Specjalne rozwiązania technologiczne pozwalają słuchaczom w pełni skupić się na muzyce, bez ingerencji dźwięków i wibracji z zewnątrz. Wszystkie sale koncertowe są poprzez specjalne dylatacje i wibroizolatory odizolowane akustycznie  od pozostałej części budynku, a przede wszystkim od drgań zewnętrznych czy hałasu ulicznego. Reżimowi akustycznemu podporządkowano także wszystkie instalacje, jak na przykład system klimatyzacji nawiewowej montowanej pod każdym z foteli, aby pracowały bezszelestnie
Sala Główna składa się z: parteru, amfiteatru, chóru i trzech balkonów. Ciekawym miejscem jest chór, gdzie w trakcie koncertów bez udziału chóru, również może siedzieć publiczność. Znajdujący się tu widzowie mają niezwykłą możliwość popatrzenia dyrygentowi w oczy, zajrzenia w nuty orkiestrze i obserwowania całej sali z nietypowej perspektywy. Dzięki komorom akustycznym i ruchomym panelom na suficie Sala Główna może być łatwo przystosowana do różnych składów wykonawczych i gatunków muzycznych. [red]
[1] fot. Wojciech Głodek
0 notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
28 sierpnia to od 1993 roku Święto Lotnictwa Polskiego. Datę wybrano nie przypadkowo, bo jest to rocznica zwycięstwa kpt. pil. Franciszka Żwirki i inż. pil. Stanisława Wigury w międzynarodowych zawodach samolotów turystycznych Challenge w 1932.
Obydwaj sławni piloci, których nazwiska dla wielu połączyły się w jedno przez skojarzenie z nazwami ulic i placów “Żwirki i Wigury”, nie mieli raczej nic wspólnego z Dolnym Śląskiem. Na Dolnym Śląsku mieszkał natomiast pierwszy i jak dotychczas - jedyny - polski astronauta, gen. Mirosław Hermaszewski.
Hermaszewski, który w 1976 roku razem z Piotrem Klimukiem odbył lot na statku Sojuz 30, swoje dzieciństwo spędził w dolnośląskim Wołowie, gdzie jego rodzina osiedliła w czerwcu 1945 roku. Tu chodził do szkoły podstawowej i liceum, a swoje pierwszy kroki w powietrzu stawiał w Aeroklubie Wrocławskim.
W 1985 roku, z okazji siedemsetlecia nadania praw miejskich, w Wołowie przy skrzyżowaniu ulic Trzebnickiej, Rawickiej i Jana Pawła II ustawiono na specjalnym stelażu samolot Lim P5, na którym latał Hermaszewski. Lim-5P to polska wersja radzieckiego samolotu MiG-17PF, którego pierwszy egzemplarz wyprodukowano w WSK Mielec 18 stycznia 1959 roku. 
Większość ze 129 wyprodukowanych egzemplarzy służyło w Ludowym Wojsku Polskim, 40 trafiło do NRD, 2 do Bułgarii, a 5 do Indonezji. Lim-5P był samolotem jednomiejscowym z napędem odrzutowym o całkowicie metalowej konstrukcji. Był uzbrojony w trzy działka kal. 23 mm NR-23 z zapasem 80 pocisków do każdego z nich. Mógł też przenosić dwie bomby o wadze 50 lub 100 kg. [red]
[1] fot. Wojciech Głodek
0 notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
Dom Ogrodnika to pierwsza budowla jaka powstała w ogromnym założeniu parkowym pod Jelenią Górą w dobrach hrabiego Fryderyka Wilhelma von Redena.
Ogromny park stworzony przez von Redena obejmował powierzchnię 200 hektarów między Mysłakowicami a Bukowcem. Inspiracją dla niego były parki brytyjskie, które hrabia miał okazję oglądać podczas swoich wizyt w Anglii, gdy poszukiwał nowinek technicznych do zastosowania w przemyśle - od 1779 roku były dyrektorem Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu, a później ministrem w rządzie Prus.
W zaprojektowaniu w Bukowcu nowoczesnego gospodarstwa rolnego harmonijnie przechodzącego w park krajobrazowy, tzw. ornamental farm,  wspomagał go Hans Carl Walther, który z czasem został znanym twórcą założeniem parkowo-ogrodowych. Autorami budowli znajdujących się w parku byli natomiast Karl Gottfried Geissler (uczeń Langhansa) oraz Friedrich Raabe. 
Dom Ogrodnika powstał w 1797 roku. Dwukondygnacyjny budynek na planie prostokąta z czterospadowym kopulastym dachem został zbudowany na tarasie złożonym z kamiennych arkad, które miały nawiązywać do nowożytnej idei grot ogrodowych. Na parterze zamieszkał Walther, stąd też zamiennie stosowano nazwę Waltherhaus. Na piętrze zaś urządzono pokoje dla hrabiego i hrabiny, w których umieszczono kolekcje minerałów i motyli oraz obrazy przedstawiającego kwiaty i rośliny.
Do dziś obiekt przetrwał w dobrym stanie. Znajduje się w rękach prywatnych i można go oglądać tylko z zewnątrz. [wg]
[1] fot. Wojciech Głodek
1 note · View note
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
Na początku lipca 1900 roku, w trzy lata po wielkiej powodzi roku 1897, zapadła decyzja o budowie zapory w Pilchowicach. Równolegle z budową zapory rozpoczęto budowę linii kolejowej, która najpierw miała ułatwić dostawę materiałów na budowę, a potem służyć mieszkańcom okolicznych miejscowości.
W 1908 roku firma B. Liebold & Co. AG Holzminden ukończyła budowę mostu kolejowego nad doliną, która miała zostać zamieniona w jezioro. Most otrzymał nietypową konstrukcję kratownicową opartą na kamiennych filarach. Tuż za nim ulokowano stację, obecnie nieczynny przystanek osobowy Pilchowice Zapora.
Jak mówi Barbara Obelinda-Nowak, Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków: Na tamte czasy ten most był szczytem nowoczesności w rozwoju inżynierii kolejowej. Poza tym jest dobrze osadzony w krajobrazie, tak jak cały pobliski zbiór cennych obiektów: most, dworzec, zapora. Nie bez znaczenia jest cały aspekt krajobrazowy. Dolnośląski urząd marszałkowski widzi w tym potencjał dla regionu. Dlatego chce tę linię przejąć i dostosować do współczesnego użytkowania.
O historii powstania tej najwyższej kamiennej i drugiej najwyższej w Polsce (po Solinie) zapory oraz o budowie - przy okazji - linii kolejowej z Jeleniej Góry do Lwówka Śląskiego możecie przeczytać w letnim wydaniu nr 2/2017 naszego kwartalnika Przystanek Dolny Śląsk [red]
[1] fot. źródło Fotopolska.eu
Postscriptum: To właśnie możliwość wysadzenia tego zabytkowego mostu kolejowego nad Jeziorem Pilchowickim na linii kolejowej z Jeleniej Góry do Lwówka Śląska wstrząsnęła wszystkimi miłośnikami zabytków techniki. Wysadzenie mostu miało by być elementem amerykańskiej superprodukcji.
Rozwój sprawy możecie prześledzić na blogu Piotr Rachwalski - Komunikacja Zastępcza. Polecamy również ostatnie doniesienia na kanale Łowcy Przygód. Przede wszystkim jednak namawiamy do dołączenia do wydarzenia i jasnym powiedzeniu: Jestem przeciw zniszczeniu mostu w Pilchowicach!
Zachęcamy do udostępnienia ❤️
0 notes
przystanekd · 4 years
Text
Sensacyjne odkrycie w… muzealnej bibliotece!
W środę doszło do sensacyjnego odkrycia w muzealnej bibliotece w Domu Gerharta Hauptmanna w Jagniątkowie. 
Tumblr media
Porządkująca i katalogująca od wielu miesięcy  biblioteczny zasób Katarzyna Trembecka natrafiła na nieskatalogowane pudło z książkami. Wśród nich znajdował się  pierwszy z sześciu tomów „Dzieł zebranych” Hauptmanna, wydanych przez wydawnictwo Samuela Fischera w 1906 roku. 450-stronicowy tom zawiera dramaty społeczne (m.in. „Przed wschodem słońca”, „Tkacze” czy „Futro bobrowe”) a na jego stronie tytułowej  figuruje odręczna dedykacja z autografem pisarza. 
Co ciekawe, Hauptmann sporządził ją w Jagniątkowie (Agnetendorf), 16 sierpnia 1907 roku. To ważna data, bo pisarz mieszkał wtedy w nowowybudowanym domu pod Karkonoszami równo od sześciu lat (wprowadził się do niego na początku sierpnia 1901 roku). Jednak miało minąć jeszcze pięć lat, zanim usłyszy o nim cały świat. Literacką nagrodę Nobla otrzyma dopiero w 1912 roku.
Tumblr media
Nieoczekiwane znalezisko będzie można obejrzeć w muzeum już podczas Dni Otwartych Drzwi w najbliższą sobotę i niedzielę (8-9 sierpnia) w godz. 9-20.  [dgh]
[1] fot. Przemysław Jahr / Wikimedia Commons [2] fot. archiwum DGH
1 note · View note
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
Lipcowe pocztówki z Dolnego Śląska do naszych Patronów już w drodze!
👉 patronite.pl/przystanekd
0 notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dawna pralnia w Szczawnie-Zdroju. Powstała na początku XX wieku razem z Łazienkami Luizy, czyli dzisiejszym Zakładem Przyrodoleczniczym. Obiekt pozostaje nie użytkowany od zeszłego wieku.
[1-10] fot. Wojciech Głodek, czerwiec 2020
3 notes · View notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
Dla niektórych tegoroczne lato jest przyjemnie chłodne, dla innych - zbyt mało ciepłe. Na Dolnym Śląsku lipiec to najcieplejszy miesiąc w roku, jednak nie oznacza to, że nie pojawiały się się zimne dni. 20 lipca 1996 roku na Hali Izerskiej odnotowano...  -5,5°C.
Ta położona na wysokości powyżej 800 m n.p.m. w dolinie Izery w Górach Izerskich w okolicach Świeradowa-Zdroju górska łąka ma najbardziej surowy klimat prawdopodobnie w całej Polsce. 29 grudnia 1996 roku w okolicach Świeradowa-Zdroju na Hali Izerskiej na wysokości 820 m n.p.m. zanotowano -36,6°C, a prawie każdej zimy temperatura spada tam poniżej -30°C. 3 lutego 2012 roku odnotowano ponownie -36°C. 
Można powiedzieć, że trochę jeszcze brakuje do najniższej zanotowanej na obecnych ziemiach polskich temperatury, czyli -41°C. Tak zimo było dotychczas dwa razy - w Żywcu w 1929 roku i w Siedlcach w 1940. Jednak pomiary na Hali Izerskiej prowadzone są dopiero od 1995 roku. Naukowcy oceniają , że przy napływie tak chłodnego powietrza jak w 1929 czy w 1940 roku temperatura na Hali Izerskiej mogła spaść nawet poniżej -45°C. 
[1] “Chatka Górzystów” na Hali Izerskiej, fot. Wojciech Głodek
0 notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Świdnica, rok 1947 [1-10] fot. autor nieznany / Socjalistyczna Agencja Prasowa
4 notes · View notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media Tumblr media
Wiemy na pewno, że najstarsze uzdrowisko w Polsce znajduje się na Dolnym Śląsku. Nie wiemy jednak, które to uzdrowisko.
Dwa dolnośląskie uzdrowiska aspirują do miana najstarszego nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i w całej Polsce. Zarówno Lądek-Zdrój, jak Cieplice Śląskie-Zdrój mają sporo argumentów na swoją korzyść. Rozstrzygnięcie tego sporu nie jest proste i całkiem możliwe, że nigdy nie dowiemy się, kto był pierwszy.  
Pierwsza zachowana historyczna wzmianka o Cieplicach (łac. Calidusfons) pojawia się natomiast w dokumencie księcia Bernarda Lwóweckiego zwanego też Zwinnym 18 marca 1281 roku, gdzie są wymieniane jako część nadania dla joannitów ze Strzegomia. Czyli Cieplice miałyby według tej wersji nie mniej niż 739 lat.
Zgodnie z legendą cieplickie źródła zostały odkryte przez księcia śląskiego Bolesława I Wysokiego w 1175 roku, uzdrowisko ma więc dziś, jeśli wierzyć tej opowieści, 845 lat. 
Lądek prawa miejskie uzyskał w 1270 roku, jednak pierwszym zachowanym dokumentem jest informacja o odnowieniu praw i przywilejów miejskich przez króla czeskiego Wacława IV Luksemburskiego w 1392 roku, czyli w tej potwierdzamy (zaledwie) 628 lat historii Lądka plus... no właśnie, plus coś, co było wcześniej -  ale nie wiemy, ile należy do tej daty dodać, bo nie wiemy, z którego roku pochodziły potwierdzane prawa i przywileje.
Lądecka legenda przypisuje odkrycie pierwszego źródła pasterzowi, natomiast w rymowanym utworze wydanym w Kłodzku w 1604 roku anonimowy poeta wspomina się o Lądku pisząc, że "Mongołowie wpadli do uzdrowiska i spustoszyli je". Czyli wedle tego musiał istnieć przed 1241 rokiem, ma więc co najmniej 779 lat.  [wg]
[1] Jelenia Góra Cieplice, Dom Zdrojowy (po lewej) i Długi Dom, kwiecień 2019 [2] Lądek-Zdrój, Zakład Przyrodoleczniczy “Wojciech”, kwiecień 2016  fot. Wojciech Głodek
4 notes · View notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
Czerwiec i 5 blogów. Jeśli przeczytaliście już wszystko na stronach Przystanek Dolny Śląsk, to mamy dla Was kilka ciekawych miejsc, gdzie też warto zajrzeć. A może Wy również nam coś polecicie do czytania w wolnej chwili? Czekamy: [email protected]
1. Podróże z mamą i tatą to już ponad sto propozycji wycieczek po Dolnym Śląsku i Wrocławiu zaproponowanych przez Adelę i Dominika, którzy podróżują razem swoją dziesięcioletnią już córką Marysią. Każda propozycja ciekawie opisana z zaznaczonymi na mapie atrakcjami turystycznymi i sporym zestawem zdjęć. Znajdziecie też propozycje szlaków turystycznych (wraz z mapkami) i sporo ciekawych historii.
2. Zbieraj się to blog Magdy i Jacka o podróżach bliskich i dalekich z dwójką dzieci (dwulatką Igą i czterolatką Sarą). Jak piszą podróżowanie z dzieckiem nie jest łatwe, ale... wcale nie jest takie skomplikowane jak można przypuszczać. Chcemy inspirować i pokazywać piękne i atrakcyjne miejsca na podróże z dziećmi. Uwielbiamy naturę i to ona jest głównym celem naszych wycieczek. Poza wyprawami na inny kontynent, znajdziecie tu też całkiem sporo Dolnego Śląska - prawie sto ciekawych wpisów.
3. Dolny Śląsk dla Uli to jeden z bardziej znanych blogów dla zwiedzających nasz region z dzieckiem. Monika (historyk i przewodnik turystyczny) i Ula, mama i córeczka, po długich podróżach i szukaniu miejsca na ziemi wróciły do domu. Na Dolny Śląsk. Teraz małą Ulę czeka wielka przygoda - odkrycie tego magicznego regionu. Mama jej w tym pomoże, a przy okazji zachęci do lektury inne mamy i ich dzieci. Przez 7 lat na blogu pojawiło się ponad trzysta wpisów z ciekawymi miejscami, propozycjami do zwiedzania czy praktycznymi radami dla podróżujących z dzieckiem.
4. Małki w Europie to blog Oli i Michała, którzy podróżują ze swoją córeczką Madzią po Polsce i Europie. W tej chwili znajdziecie u nich ponad 20 wycieczek dolnośląskich. Każdy wpis to nie tylko wspomnienia z odbytej podróży, ale też całkiem spora dawka historycznych treści o zwiedzanych miejscach. Jest też sporo zdjęć, które pozwalają dobrze poznać opisywane miejsca.
5. Matka w mieście to blog Izy, która gdy była w ciąży stworzyła sobie listę miejsc do odwiedzenia ze swoją córeczką Emilką. Były to głównie atrakcje Wrocławia, Dolnego Śląska i Opolszczyzny - Blog powstał, gdy Emilia skończyła roczek. Była w idealnym wieku, żeby rozpocząć z nami ten projekt. Dziś znajdziecie tu opisanych ponad 30 miejsc we Wrocławia i ponad 25 - na Dolnym Śląsku poza Wrocławiem, która Iza odwiedziła z Emilką. Każdy wpis to krótkie info praktyczne, subiektywny opis wrażeń i spora dawka zdjęć.
c.d.n.
1 note · View note
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
Na szczycie Śnieżki zostały zamontowane czerwone siatki wygradzające obszar, który jest udostępniany turystom. 
Montowali je wolontariusze oraz pracownicy KPN i KRNAP. Siatki mają nie tylko być fizyczną barierą, ale też symbolem tego jak może wyglądać Śnieżka. − Goście wydeptują i urządzają pikniki na murawach wysokogórskich, które mamy w piętrze alpejskim jedynie na Śnieżce − mówi dyrektor KPN Andrzej Raj. - Pomysł montażu siatek wyszedł od naszych partnerów z Czech. Oni też zamontowali dodatkowych 20 ławek na szczycie. 
Więcej o siatkach na Śnieżce mówi dyrektor KPN Andrzej Raj » » »
Śnieżka jak podkreśla botanik Patrycja Rachwalska to obszar porośnięty wyjątkową roślinnością, chociażby kwitnącymi w tej chwili sasankami alpejskimi. Takie murawy nie są odporne na wydeptywanie. Szybko powstają na Śnieżce  nowe obszary pozbawione cennej roślinności. − Te murawy odrastają dużo wolniej niż trawniki w miastach - dodaje Monika Rusztecka, szefowa działu udostępniania w KPN − to co na dole odrasta w jeden sezon tu potrzebuje trzech.
Więcej o siatkach na Śnieżce mówi Monika Rusztecka, szefowa działu udostępniania KPN » » »
Siatki na Śnieżce pozostaną do końca letniego sezonu turystycznego. Mają nie tylko oddzielać ludzi od cennych obszarów, ale również być pewnym symbolem. Sam fakt, że trzeba  je było zamontować daje do myślenia. [kpn]
[1] fot. archiwum KPN
1 note · View note
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Wystawa “Znalezione - Ocalone. Sztuka z kontenera” w Czasoprzestrzeni - Zajezdnia Dąbie we Wrocławiu. Wystawa pokazuje rzeczy, które mają wartość historyczną i zostały uratowane z wysypisk, skupów makulatury i złomowisk. Całkiem sporo eksponatów, które znalazły się na tej niezwykłej wystawie i mogłyby cieszyć się dużym zainteresowaniem w wielu muzealnych gablotach, wcześniej wylądowały na śmietniku.
Eksponaty pochodzące w większości z kolekcji Wojciecha Wołoszyńskiego to elementy sztuki użytkowej, zdjęcia, grafiki, plakaty i zabawki, a także prace artystów jak Krystyna Wójcik, Joanna Skrzypiec, Margot Bakendy, Helena Skopińska czy prywatny zielnik nieżyjącego już wybitnego botanika, prof. Krzysztofa Rostańskiego. [red]
[1-6] fot. Wojciech Głodek
0 notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media
Czy na Dolnym Śląsku zatrzęsie się ziemia? W ciągu ostatniego tysiąca lat zdarzyło się to 61 razy. Prawie co drugie trzęsienie ziemi odnotowane na dzisiejszych ziemiach polskich miało miejsce właśnie na Dolnym Śląsku.
Dokładnie 577 lat temu, 5 czerwca 1443 roku miało miejsce prawdopodobnie najsilniejsze trzęsienie ziemi na dzisiejszych ziemiach polskich. Jego epicentrum znajdowało się na Pogórzu Sudeckim, przypuszczalnie pomiędzy Ślężą a Strzelinem. Mogło mieć siłę nawet 6 stopni w skali Richtera, a było odczuwalne nawet w Krakowie, gdzie zapadło się wtedy sklepienie w kościele św. Katarzyny. 
Pogórze Sudeckie to jeden z obszarów występowania trzęsień ziemi w Polsce. Obszar zagrożenia ciągnie się od Jeleniej Góry przez Góry Kaczawskie, Pogórze Sudeckie, Nizinę Śląską, Wał Trzebnicki i Nizinę Wielkopolską aż po Leszno. Dość często naturalne trzęsienia ziemi pojawiają się w Karkonoszach, ale mają one niewielką magnitudę. Największa część wstrząsów w Polsce wywoływana jest jednak przez człowieka, powodują ją tąpnięcia w kopalniach.
Na Dolnym Śląsku trzęsienia ziemi odnotowano też między innymi około 1011 roku w Karkonoszach, w 1433 roku w okolicach Brzegu Dolnego, w 1483 roku między Oławą a Strzelinem, w 1751 roku w okolicach Mirska, w 1789 roku w Górach Izerskich i 11 czerwca 1895 roku na Ślęży. [wg]
[1] fot. Michał Anioł
0 notes
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Polanica-Zdrój z lotu ptaka
[1-10] fot. Zbigniew Chojęta / zdjecialotnicze.pl 
1 note · View note
przystanekd · 4 years
Photo
Tumblr media Tumblr media
Nie zawsze chcemy o tym pamiętać, ale w czasie II wojny światowej istniały także niemieckie grupy oporu przeciwko narodowosocjalistycznemu reżimowi Adolfa Hitlera. 
Szczególne miejsce wśród nich zajmowała grupa związana z Peterem Yorkiem von Wartenburg oraz Helmutem Jamesem von Moltke, właścicielem dolnośląskiego majątku Kreisau, czyli obecnej Krzyżowej. Była to grupa bardzo różnorodna - w jej skład wchodzili urzędnicy, intelektualiści i duchowni, często reprezentujący odmienne opcje polityczne czy światopoglądowe, zarówno chrześcijańscy konserwatyści jak i socjaldemokraci, katoliccy Jezuici i protestanccy pastorzy. Grupa nie miała żadnej struktury ani nawet własnej nazwy. Miano Kreisauer Kreis, czyli Krąg z Krzyżowej, nadało im dopiero rozpracowujące ich Gestapo.
Członkowie Kręgu z Krzyżowej najpierw kontaktowali się listownie, potem spotykali się w małych grupkach. Nie wszyscy wiedzieli o zasięgu działalności i ogólnym charakterze przedsięwzięcia. Aby uśpić czujność służby bezpieczeństwa, początkowo dyskutowano o sprawach nie nawiązujących wyraźnie do polityki, np. o roli chrześcijaństwa w społeczeństwie, relacjach pomiędzy państwem a Kościołem czy roli wychowania i szkolnictwa.
Jedynie trzy razy członkowie Kręgu z Krzyżowej spotkali się w większym gronie. Wszystkie trzy spotkania odbyły się na Dolnym Śląsku. Wszystkie w Domu na Wzgórzu, w majątku rodziny von Moltke w Krzyżowej. Pierwsze spotkanie odbyło się w dniach 22-25 maja 1942 roku w Zielone Świątki pod pretekstem spotkania rodziny i przyjaciół, aby uśpić czujność służby bezpieczeństwa. Po raz pierwszy w większym towarzystwie spotkali się wówczas: Helmuth i Freya von Moltke, Peter i Marion Yorck von Wartenburg, Theodor Steltzer, Augustin Rösch, Hans Peters, Adolf Reichwein, Harald Poelchau, Hans Lukaschek, Asta von Moltke (siostra Helmutha), Irene Yorck von Wartenburg (siostra Petera).
To podczas tego spotkania podjęto dyskusję o przyszłości postnazistowskich Niemiec, o takim zorganizowaniu państwa, aby nigdy więcej nie doszło do rozbicia struktur demokratycznych i osłabienia odpowiedzialności obywatelskiej za kraj. Zastanawiano się także nad takim kształtem zjednoczonej Europy, który nie dopuściłby do wybuchu nowych konfliktów. Podjęto tematy, które do dzisiaj pozostają aktualne. [wg]
[1] Fragment plenerowej wystawy "Odwaga i pojednanie" przygotowanej przez Muzeum Historii Polski i Fundację "Krzyżowa" dla Porozumienia Europejskiego (fot. Wojciech Głodek) [2] Zdjęcie Domu na Wzgórzu z lat 30. XX wieku, na werandzie siedzi Helmut von Moltke (źródło: www.dolny-slask.org.pl)
0 notes