Jazu pijany kołem się toczy
Żeby Was...
Aż się ciśnie żeby zaśpiewać "I znowu to samo...".
Posłuchajcie:
Jutro znowu do tego złodzieja prywaciarza. Tydzień drugiej zmiany. Drżę z radości i podniecenia. Niby są mi obojętne, ale zbrzydły mi te drugie zmiany. KM też mi tego nie ułatwia. Właśnie! Jeżeli komuś się tu wydaje, że ja wiecznie narzekam, niech pozna KM. Ja przy niej to ciekawy i pełen optymizmu jestem. Gorsza jest niż wampir energetyczny. Najlepszy dzień potrafi spierdolić.
Ap ropo.
- Ta bezbrzeżna kretynka powiedziała Lerze, że śmialiśmy się z Manekina, że sama była goszczona u koleżanki jak królowa, a ona koleżankę na rewizycie gościła ścinkami wędlin i sera O.O Skretyniałym do reszty trzeba być żeby zrobić coś takiego. Jak ją zjebałem to jeszcze pogorszyło sprawę, bo zaczęła Lerze to tłumaczyć. Chciałbym żeby mi dali kogoś innego na zmianę. Tylko nie ma kogo :/
//
Kawa poszła w austriacką dziurkę i oplułem biurko, laptopa i ścianę. Chuj mi w dupę. Ściana do malowania. Dopiero co remont był a wygląda jak w podrzędnej komórce. Wkurwiony jestem strasznie! Wszystko klejące, a dopiero posprzątałem. Pierdolony los. Ja spokojny chodzić nie mogę. Zawsze się coś musi spierdolić fest, żeby tak ławo się tego naprawić nie dało.
//
Księdzu miał dzisiaj kazanie o masonach. Słuchałem go z uwagą chyba pierwszy raz od lat :P Zawsze pierdoli o wszystkim i o niczym, więc przeważnie o niczym. Dziś gadał ciekawie, z sensem i na temat. Normalnie pierwszy raz się przygotował XD
//
Zaraz przyjadą goście. Już mi się nie chce. Przelejcie mi siły. Wlałem w siebie dwa Okocimy pomarańczowe 4,5%. Jak nie będę mógł wytrzymać to mam jeszcze kilka.
//
Spokojnej niedzieli.
11 notes
·
View notes
Inspiracja
Inspiracja jakaś, by się przydała
Hmmmmmm
Alkoholizacja, temat tabu
Siedzimy sobie, gadu gadu
Miło czas spędzamy
Radość, zawdzięczamy
Każdej z chwil które mamy
Drogocennych zdarzeń
Obdarzeni życia darem
Bezcennych, wrażeń
Dzięki nim doceniamy wartość
Spraw niematerialnych,
Wydarzeń nieprzewidywalnych,
Tak bardzo ważnych,
Na pierwszy rzut oka, niedostrzegalnych
Których cena nie dotyka,
Dostrzec to jest sztuka, nauka
Nadchodzi czas, pierwsza oznaka
Mentalnej przemiany, czas zmiany
Problemy w środku ukryte odsłaniamy
Wydobyte, podczas drogi nieprzebytej
Problemów tu bez liku, w tym śmietniku
Rozwiązać się staramy za pomocą krzyku
W jakimś tam moim starym pamiętniku
Zapisana jest myśl taka
Zaklęta moc drzemie, w dotyku
Żadnych tanich chwytów, korzenie
Emerytów stado, przekupione
Parada baranów, sprzed ekranów
Zamglone myśli, mowa nienawiści
W pochodzie niedzielnym, przy niedzieli
Nie brak im jest werwy, nam nadziei
Kazanie kaznodzieji, mózgi ich
Mięsem do konserwy
Szkoda strzępić nerwy
Tak sobie czasem myślę
Że ludzie powinni utopić się w Wiśle
Za brak tolerancji, stereotypowy obraz
Narzucony przez rządy nacji,
Lecz czy te myśli, które zapisałem
Są w zgodzie z tym co czuję
Moją duszą i mym ciałem
Utopić szuje, za brak tolerancji
Czyż to nie jest oznaka, nietolerancji
Przecież powinniśmy być tolerancyjni
Wobec każdej racji, obojętnie której nacji
Nawet takiej która opiera się na nietolerancji
Dużo zależy od narracji, sposobu,
Przekazu, obrazu, poglądu, przeglądu
Opracowania, wniosku, publikacji
Życie jest pełne paradoksów
Pełne długich nóg i koksów
Na szczęście już dużo przeróżnych
Podłużnych, innych, dzikich, bodźców
Które cieszą dużych i małych chłopców,
Tak samo jak duże i małe dziewczynki
Na przykład śmieszne minki
Strzykawka i grube żyłki
Pospinane tyłki
Wysokie zasiłki
Przerysowane dupy z siłki
Na botoksie, szminki
Szpanowanie dla zmyłki
Białe wiórki
Armatka i dwie kulki
Na ławce żulki
Wypindrzone meble, blądynki
Te wszystkie stówki
Złotówki, rozśpiewane jaskółki
Klekoczące damulki
Eleganckie mundurki
Nażelowane fryzurki
Promocje, paragony, raty
Muszki, krawaty,
Kurwa mać mandaty
Wariacje, wakacje, libacje
Jebane alkoholizacje
Mógłbym wymieniać, bez końca
Bo my to ludzie słońca
Nie starczyłoby nocy, kocy
Cóż z tego.....
Skoro mimo iż bez słów
Rozumiemy każdy ruch
Jedno wciąż się nie zmienia
Na końcu rozmyślania każdego
Choć nigdy nie byłem egoistą
Oddałbym życie, wszystko
To jest mi czasem przykro
3 notes
·
View notes
6.01.2024 sobota
Hejj
_________________________________________________
Bilans:
Cel - 760 kcal/400 kcal
13:39 - 168 kcal - warzywka
16:54 - 319 kcal - frytki z piekarnika
Suma - 487 kcal
Spalone - 311 kcal
Bilans - 176 kcal
_________________________________________________
Jedzeniowo dzień średni ale jestem z siebie zadowolona bo zrobiłam wszystko co miałam i w niedzielę tylko kościół i spotkanie na bierzmowanie. Nie wiem co mnie podkusiło żeby wziąć porcje frytek jak reszta rodziny miała je na obiad ale przynajmniej policzyłam kalorie.
Jutro albo idę z rodzinką na 11 30 (krótsze kazanie) albo sama ma 18 jeśli na 11 30 nie wypali żeby raz iść bo spotkanie jest o 19. Mam nadzieję że zdążę się wyspać. Nie wiem czemu zrobili te spotkania tak późno. Ja o 19 się szykuje normalnie do spania. Ale cóż. Jutro będzie dobry dzień jeśli pozostanę obojętna wobec kościoła. Wolałabym nie chodzić do kościoła.
W ogóle nie mogę się doczekać wiosny. Byłam bardzo podekscytowana zimą ale teraz jej nienawidzę (jak co roku). Wiosna jest lepsza. Znowu będę mogła wychodzić na rolki bo będzie sucho i ciepło. Głównie sucho, da się jeździć w ciężkiej kurtce chociaż nadal mi w niej zimno i ogranicza ruchy.
Taak to chyba tyle. Dobranoc. 🌜🌜
4 notes
·
View notes