Tumgik
#ale ta z sekretariatu??
enfinizatics · 3 months
Text
walczyłam z demonami (musiałam załatwić rzeczy w dziekanacie i sekretariacie)
4 notes · View notes
trudnadusza14 · 6 months
Text
17.11.2023
Wreszcie przespałam dłużej niż 3 godziny
Dokładnie to 6 czy 7
Co prawda co chwilę się budziłam ale jednak udało mi się zasnąć i wracać spać dalej
Aczkolwiek nie kumam tego schematu mojego organizmu. Kiedy ja ostatni raz spałam głęboko ?
Chyba jak byłam w szpitalu 3 miesiące temu
I późniejszy pobyt z 2 miesiące temu
I po tym jak łapią mnie te okropne ataki bólu
O 13 dzwonili do mnie odnośnie praktyk i jak przyjdę w poniedziałek to mam podejść do sekretariatu i decyzję będę mieć na piśmie
Trzymają w napięciu xD
Wróciłam potem spać jeszcze na godzinę i wybrałam się na zajęcia
Była jakaś nowa z którą się dogadalam. Chyba w moim wieku
Graliśmy w chińczyka potem w karty a potem była ostra dyskusja o polityce 🙈
Szczerze powiem że nie jestem tak naprawdę za żadną ze stron a jestem za tym żeby np wszystkie partie się połączyły
A teraz zrobiła to większość partii
A osoby z którymi byłam w dyskusji były za pisem.
I jako że są tam osoby starsze i młodsze to te starsze mówiły że to będzie katastrofa bo 13 i 14 emerytury nie będzie 🙈
Ludzie przecież nie jest powiedziane że wam zabiorą. I weź im tłumacz
Posługiwałam się argumentami o prawach kobiet,aborcji,tego jak jest źle w chociażby psychiatri dziecięcej i przeciążonym systemem nauki i tego że przez 8 lat przed sejmem stały barierki by ludzie nie wchodzili a przed pisem tego nie było.
I rzecz jasna chodzą słuchy że wybory poprzednie jak i te były sfałszowane żeby pis wygrał.
Oni mówili że z pisu dają. Co z tego że dają skoro mamy najwyższą inflację ? I wyższe podatki
Jak przyszła terapeutka zobaczyć co tu się dzieje i widząc jak staram się bronić swojego zdania jednocześnie tak naprawdę nie umniejszając nikogo tylko usiłując podać konkretne argumenty
Jako jedyna nie klnełam 😂
Chyba naprawdę mam jakąś moc spokoju 🤣
Spokój i pewność siebie jest jednak zajebbista
Zostałam pochwalona że jednak bronie swojej opinii a nie że się zamykam bo jednak pamięta jaka byłam rok temu
Były tłumaczenia że nigdy nie było tak dobrze jak za pisow. Jestem tylko ciekawa czy statystyki samobójstw widzieli
Byli zdania że kiedyś też tego nie było.
Było ale nie było mediów i tacy ludzie byli uznawani za wariatów. I kolejna kwestia że były kiedyś porąbane terapie. Może coś komuś dały ale to wyjątki. Chodzi o terapię lobotomią i elektrowstrząsową. Elektrowstrząsy są i teraz ale o wiele bezpieczniejsze i mniej bolesne niż wtedy.
Albo były teksty że kiedyś nie było niepełnosprawności i te niepełnosprawności to wina tego że kobiety biorą antykoncepcję
Większej głupoty nie słyszałam. Przecież są kobiety które biorą to nie po to by nie zajść w ciąże tylko te które mają bardzo obfite i bolesne okresy bo przecież to też są hormony
I one są przeciw aborcji. Po poruszyłam kwestie gwałconych kobiet.
Wtedy zmienili zdanie odnośnie aborcji
A co do niepełnosprawności to było. Ale tacy ludzie byli uznawani za dziwaków i często z tego też powodu grali w cyrku. Albo siedzieli po prostu w domach i się nie ujawniali
Później zeszło na inne tematy na całe szczęście 🙈
Miałam normalnie wrażenie że się pozabijają zaraz
Jak to napięcie spadło to większość już się zmyła
Pani się pytała mnie skąd ja tyle wiem a ja mówię że lubię uczyć się wszystkiego i sporo analizować to wyciągam wnioski
I skończyliśmy trochę wcześniej. Wróciłam do domu i był mecz.
Zajebbiście grali ogólnie tylko był remis przez co są mniejsze szanse na dostanie się na mistrzostwa Europy
Ale szansa nadal jest
Odnośnie piłki. Kiara chyba lubi piłkę nożną.Jak nasi strzelili to zamiauczała i zamruczała. A jak drużyna przeciwna strzeliła gola to ta syknęła na telewizor 🤣
Nie ma to jak kot lubiący oglądać mecze
Dostała dziś też piłeczkę ode mnie i ona dosłownie jakby udawała że gra w piłkę nożną bo ona staje na tylnych łapkach i próbuje tą piłkę kopać,albo zwyczajnie kopie tylnymi łapkami
Boże kot piłkarz 🤣
Po meczu chciało mi się spać więc zdecydowałam że już się położę.
Myślałam że jakiś film obejrze ale coś mi się nie chciało
Także do zobaczenia
Trzymajcie się 💜
5 notes · View notes
kregoslupy · 5 years
Text
tak długo wierzyłam w to, że jego potknięcia są winą mojej śliny. że ciało jest ciałem i czasem tylko puchem, jemiołą, krzykiem. a ciało chce być pożywką. chce swoich Escherichia coli , chce swoich piór bażantów i żadne słowo nie jest tu przypadkowe. teraz, gdy śpi, a śpi zawsze z półotwartymi oczyma, wygląda to strasznie, zrzucam z siebie całodniowy czarny golf i chciałabym czyżyny,  alstremerie kupione w kerfie, bo wszystko, co chociaż trochę ważne w moim życiu, zaczyna się na A. 
we wsi, w której mieszkałam, były dwa sklepy. jeden zamykano przed 20. drugi był otwarty nawet do północy;  wystarczyło, że zadzwonisz, dzwonkiem, a pani Lucyna zejdzie z mieszkania na pierwszym piętrze na parter i otworzy, da ci piwo i czupaczupsa dla dziecka. wśród świerków, pachnących tak, że nawet teraz dałabym się za nie pociąć do tego drugiego sklepu czasem chodził mój ojciec (tata nie przejdzie, tata gładzi po włosach, kiedy mówisz mu, ile zamierzasz - to tata mówi, że wspiera, że dobrze, że pochwala; ja mam od zawsze ojca). mama kazała mi po niego chodzić, gdy robiło się późno. dzisiaj zrozumiałam jej obawy. wiem, dlaczego. dlaczego mnie wysyłała i dlaczego mnie. jestem taka głupia - naprawdę myślałam, że facet wychodzący na piwo o godzinie 16 do godziny 22 będzie się zachowywał jak człowiek. byłam znów małą kasią (tak nienawdzię, gdy ktoś mówi do mnie w ten sposób) jęczącą tato, chodź, tylko inaczej, używając innej siły perswazji, jako kobieta. a w sumie, nawet nie, po prostu go pociągnęłam za kurtkę, bo na szczęście:
- Katarzyna, ja pójdę za tobą do piekła
- Ale nie, my pojedziemy tramwajem
-... Ale to nie znaczy, że po drodze nie będę marudził i jęczał.
i chociaż słyszałam za sobą “może zapalimy?” to - przecież palę już tylko po alko i przecież... można udać, że się po prostu nie słyszy. myślałam, że to przez moje zło. ale to tylko jego osobisty, intymny ból. do którego mają dostęp jego tylko naczynia krwionośne. i mogę pogładzić kasztanowe włosy, ale to nic nie zmieni, więc tego nie robię. i tak zniszczyłam. nie miałam ani jednego chłopaka, który by po mnie nie dostał na łeb, An. trzyma się najdzielniej, ale i tak słabo.. 
odpierdalam coming out od jakiegoś roku, jedni udają, że tego nie było, inni nie mogą się pozbierać (niebieska koszula, łzy, brat, sylwester). w zaskakująco szybkim tempie ktoś ściąga ze mnie skóre, oczekuje odrodzeń, ja nic nie wiem, nie będę wiedzieć i jeśli istnieje dla mnie nadzieja - to tylko w tej niewiedzy i w mojej przejrzystości jej. wydaje mi się, że każdy kogo widzę ma swój klucz, który znam i w większości przypadków - tak jest. dzięki temu mam tak wiele, wchodzę na egzamin, widzę człowieka i wiem, jak ułożyć rysy twarzy, co powiedzieć, w jakim tonie, jak miękko a jak nie, od czego zacząć, żeby to trafiło - żebym miała co chcę. dlatego mam promotora. dlatego mam warunki. dlatego sympatia dziekana, sekretariatu. współlokatorek. mamy. pośredników. i tylko jedyny ojciec wie, że to kłamstwo i manipulacja. wiem, co powiedzieć, żeby przesunięto mi termin oddania pracy. wiem, jak to powiedzieć. jestem najgorszym człowiekiem na świcie, a tym nielicznym, którym się do tego przyznaję - błąkają się miedzy matką, a ojcem, niewinnością, a karą, miłością a srogością. i nic z tego nie wychodzi.
ty miałaś być wsparciem. oglądasz filmy, w których jest nasza historia, a kiedy masz ją na serio. przed sobą, ludzką i krwionośną, odchodzisz, zostawiasz z wyraźnym akcentem pogardy, i nie będziesz już pewnie nigdy. i nic teraz po bezradności.  po wiadomości świeższej o miesiąc... to nadal nie. ile możemy to odsyłać w nic? że nie rozumiesz poetycznych podlotów? tak ja nie rozumiem prozaicznych wymian zdań. nie umiem się w tym odnaleźć - a próbowałam. ja. a ty? (potrafisz tak?). w końcu nigdy nie mówiłam jak to wygląda z mojej strony. nigdy ci nie wypłaczę tego, co mi w tym brak. więc potem są sytuacje, jak ta. nie mogę się na to więcej godzić. dlaczego właściwie nigdy między nami nie było tego oczyszczenia, prawdziwej kłótni, w której ci mówię, że jesteś egoistką, nie chcącą nigdy mnie naprawdę zrozumieć? że stworzyłaś ten system, w którym się lękam? i że ci nie zależy, żeby coś z tym zrobić, chociaż nie jest to sytuacja bez wyjścia. potem muszę się ośmieszać. i robię to. bo czemu nie. kiedyś obiecałam ci miłość. i było oczywiste, że w tym układzie to ja jestem przegrana. ale jeśli powiem słowo, to dotrzymuję go do końca, mimo, że nie wysyłam listów. nie wiem, dlaczego. dla K.K. tez nie wysłałam. 
dla tej, która próbowała mnie zrozumieć, jak nikt. dla której byłam najpodlejsza, a której zawsze miałam wyrozumiałość. zawsze najłaskawsza, miłosierna i dlatego budząca moją złość.. a byłam tak nieprawdopodobnie głupia. tak głupiutko oddana ideałom, wyświechtanym cytatom, a jednak. cierpliwa i łagodna. do samego końca, który przyszedł jak ciche zamknięcie księgi, próbujące zasłużyć na sekundę uwagi już długo potem. i te odezwy, co jakiś czas, też się z nimi męczę. ale o tyle mi łatwiej, gdy wiem, że u ciebie też. 
i zawsze byłam o ciebie zazdrosna. w życiu bym się do tego nie przyznała. ale teraz? nic mi nie szkodzi. jestem cieniem, który kiedyś wyda to wszystko, o czym teraz... głupiutkie samobójstwa, wrzeszczące  o tym długo póżniej.  
jak długo jeszcze? sody oczyszczone, mięty, rozmaryny, pudełka z inicjałami chowane na strych.
pewnego dnia - wstałam rano. wcześnie. wszyscy spali. ja płakałam, byłam mała. miałam może osiem lat. w garażu. słuchałam :”tato nie pij, pójdź już spać....:” z płyty, Ich Troje, którą słuchałam przez dzieciństwo, którą dostałam na urodziny. było wcześnie. niedziela. miałam polarową, zieloną piżamę. mama do mnie przyszła. tańczyłam i płakałam. spytała, czemu płacze. powiedziałam, że dlatego, że przeżywam to, o czym śpiewają. mama powiedziała, że przecież wiem, że tata mnie kocha. powiedziałam, że nie wiem. i wtedy stała się najstraszniejsza rzecz w moim życiu. którą pamiętam do teraz - mama wzięła mnie do sypialni, tata oglądał tv. pytanie na śniadanie. i mama mnie zostawiła obok niego, byliśmy sami. bez jasia, jagody, głośnych pięciolatków. leżałam okryta cienką kołdrą, wytartą, z wyblakłymi kolorami, byłam sparaliżowana strachem. tata mnie wtedy przytulił. oblał mnie zimny pot. zrozumiałam wtedy, że między nami miłości nigdy nie będzie - a byłam dzieckiem w piżamie, której nienawidzę. do teraz mnie skrzywia na wspomnienie. bo to przytulenie było tak niezdarne jak na dorosłego, że zrozumiałam, że tak nie przytula rodzic. i mnie przejebało. do teraz śnię, jak wkładam mu do oczu dwa palce. nie wiem dlaczego, ale tak radziłam sobie z gwłacicielami przez sen - dwa palce  oczy, jeden na gałkę oczną. pierdolnięta od przedszkola. 
o boże, ja to śpiewałam na jakimś weselu, lat 10, utwór  nie pij tato XD mama mówiła, że wszyscy wtedy ryczeli. ja nie pamiętam, niestety. ale oprócz tego zaśpiewałam potem tylko raz i była to jolka, jolka XD to było w miejscowości opalenica po/przed maturą, gdy był jeszcze zakochany we mnie od zawsze Radosław.  i był Paweł. I już była ona. nieosiągalna w sposób upokarzający. że nie wolno nigdy nikomu podważyć miłości. że jak ktoś mówi, że kocha, to kocha. zapamiętam to po jedwabną glebę. ale nic, miałam wtedy niebieską sukienkę i  wear my sunglasses at night, by Piotr. I karuzela blond włosów kręciła się znów. jestem postacią tragiczną. efemeryczną. i znów będę szukać sposobów, bo ten świat nigdy nie był dla mnie. i nigdy nie będzie. choćbym nie wiem, jak bardzo próbowała go oszukać sztuką, słowem, draceną, gładką białą ścianą.
chorobę przeżywam w ciszy. sny w izolatce. dzień w nocy, kłóci się to z popędem.. karierą, światłem. ktoś zawsze będzie umierał ze skrzywionym snem, mimo to. dlatego umiem pisać, bo ojciec zawsze darł na moich oczach dziesięciostronnicowe opowiadania, z tekstem: TO CI NIEPOTRZEBNE, MATEMATYKĄ SIĘ ZAJMIJ, TO JEST GÓWNO ,szóstki przez całe życie nie robiły wrażenia. nie zrobią nigdy. i burzyłam się tak mocno, pisałam jeszcze więcej.
teraz PRZYŁÓŻ SIĘ DO STUDIÓW, SKOŃCZ JE, zamiast .. a i tak słowa, jak ślina, wszędzie, zawsze, najbliżej, najpurpurowiej. śmiech, siniak. świętość ścisła słów.
Wtedy krzyk krótki zza ściany;
wtedy w podłogę — skałą
i ciemność płynie jak z rany,
i w łoskot wozu — ciało.
zmęczyłam się, na szczęście, chcę spać.
1 note · View note
ohsoftae-blog · 7 years
Text
Puzzlowa Rozrywka Polskiej Firmy @Google Play
EA Sports opublikowało pierwszy trailer najnowszej części serii FIFA. Złotym detergentem byłaby więc interpolacja do odwiedzenia 120Hz, a następnie wygaszenie np. połowy klatki. Dziś wczesnym rankiem w stronie EA Sports, poświęconej FIFIE, pojawiła się informacja, iż w najbliższej edytowaniu fifa 18 klucz aktywacyjny do listy grywalnych lig dołącza japońska J1 League, wraz z rozgrywkami puchar J. League Cup jak i również stadionem Suita City Noga Stadium, na którym w co dzień swoje mecze rozgrywa zespół Gamba Osaka.
Wcale nas nie zaakceptować dziwi, że EA Sports nie zdecydowało się w przypadku FIFY 18 na rewolucję. Za każdy mecz (nie tylko w trybie Online) otrzymuje się również punkty doświadczenia, niezbędne do awansowania na kolejne poziomy wtajemniczenia. To świetny sprzęt, lecz fifa 18 gdzie kupić przede wszystkim jako handheld od czasu do periodu podłączany do TV. Jeśli z pewnego powodu nie widzisz e-maila w skrzynce, to przetestuj SPAM.
Kobieta dyrektor przypomniała, że start roku szkolnego to na ogół czas zmian i aktualności. Jeśli trwałości mowa, wówczas wspomnieć należy, że powinna być ona teoretycznie niesłychanie długa. Dyskusyjny jest wybór gry, w której zmierzą się uczestnicy Legia eSports Cup 2016. Nie jest fifa 18 klucz aktywacyjny wykluczone, iż znajdziemy sequel „Drogi aż do sławy” z Alexem Hunterem i mecz pokazowy FUT 18. I tak, zabawa trafi na sklepowe półki 29 września, co nie jawi się być jakimkolwiek bądź zaskoczeniem oraz w tym roku osiągalna zostanie na PlayStation 4, Xbox One, PC, Nintendo Switch, PlayStation 3 i Xbox 360.
Jest kolejną odsłoną najpopularniejszego cyklu gier piłkarskich na kuli ziemskiej, nad którym nieprzerwanie nie kładzie się spać firman EA Sports. Poniżej moje uwagi które zawarłem przy fifa 18 klucz aktywacyjny reklamacji tejże książki skierowanej do PWN fifa 18 cena 27. dwunastu. Trzeba wpisać dane takich osób w „Moje konto” ->  „Przyjaciele” na stronie. Z tymi celeronami to jest ten problem, ze sa 2 rdzeniowe, natomiast minimalny procesor do transmisji 1080p to 4x3. 0 (tak przynajmniej pisze na stronie wymagan kamery).
Kompletna wersja gry już osiągalna do pobrania The Sims 3 Download na komputer PC, stwórz swoją rodzinę i rozpocznij świetną rozrywkę w najlepszym symulatorze bycia. Źródło: FoodCare za Nielsen, Udziały ilościowe w sztukach, Total Polska bez Producentów fifa 18 klucz aktywacyjny własnych, październik 2013 - wrzesień 2014, kategoria Energetyki. Mało mnie obchodzi ten news, bo pomimo, że Messi jest w tym miejscu twarzą a w PESie Ronaldo - ta pozostała gra od lat wymiata Fifę.
Dokładnie 21 września przy usługach EA pojawi się wersja próbna. Sprawdź się w wewnątrzligowych mistrzostwach lub rzuć wyzwanie najlepszym graczom ze wszystkich zakątków świata w turniejach międzyligowych i pnij się w górę tabel rankingowych. Abonenci usług Origin Access na PC i fifa 18 klucz aktywacyjny EA Access na Xboksach One będą mogli przetestować pełną wersję FIFY 17 nieco wcześniej.
Podobnie jak w wypadku poprzedniego kompletu, tak i tutaj pozostaniemy mieli możliwość wcześniejszego zagrania w FIFA 18, dostaniemy 40 złotych paczek (po dwie tygodniowo), kartę Ronaldo Luís Nazário de Lima na 5 meczów wypożyczenia oraz piłkarza drużyny tygodnia FUT na 3 mecze wypożyczenia (jeden co tydzień przez 20 tygodni). Dla mnie ten remis jest sukcesem z jednego fifa 18 gdzie kupić powodu - nikt z naszych nie doznał kontuzji a było mnóstwo fauli, po których mogły się one pokazać.
Dobra strona i pomocna tylko jest problem bo wszystkie procki działające pod spodem AM3+ wrzuciliście też w AM3 i nie nie ulega wątpliwości który chodzi pod który a niestety z AM3+ wstecz nie działają. Fifa 17 ultimate team od 0 do... Republikanie znaleźli strategia fifa 18 cena na obamacare. Chociaż nie jestem fanem e-sportu, zmagania w kopaną to coś co znam, rozumiem i lubię. Nie ma przy tym zresztą nic dziwnego, ponieważ telewizor jest przy stanie przyjąć i wyświetlić 10 bitowy kolor.
A moja osoba sondze że amd wydaje się lepszy poniewarz mam amd 2x i simiga jakim sposobem samolot 2-u osobowy. Uczniowie Szkoły Podstawowej w Goszczu wzięli czynny udział w Działaniu Sprzątanie Świata. Prócz tym zostaje jeszcze nakład pieniężny fifa 18 gdzie kupić całej platformy bo nie ulega kwestii że pod Intela płyta będzie droższa i sposobność upgrade (z intelem to dodatkowy koszt bo Intel podstawki zmienia co kilka miesięcy.
Rodzic przedkłada dowód przelania środków na ww. rachunek dochodów dyrektorowi szkoły. Gra osobiście sugerowała, by podać komuś drugi kontroler, ale Switche na prezentacji były tak obudowane dodatkowym plastikiem, że nie dało się wyciągnąć Joy-cona z gniazda. Liczba dostępnych aren piłkarskich podobnie będzie obniżona fifa 18 cena. Dzięki temu gra FIFA 18 wydaje się najbardziej realistyczną i zapierającą dech w piersiach symulacją piłki w historii komputerów wideo.
Dzięki temu można wnieść aktualizacje dat, opisów i odnośników oraz zmiany trailerów albo okładek. Gospodarz miał pozostać wybrany spośród następujących państwa: Węgry, Włochy, Holandia, Norwegia, Szwecja i Urugwaj Od momentu fifa 18 cena samego początku było wiadomo, że największe szanse posiada Urugwaj, który był dwukrotnym mistrzem olimpijskim, a w roku 1930 obchodził 100 rocznicę odzyskania niepodległości.
Możesz ustalić warunki przechowywania lub dotarcia do plików cookies w Twojej przeglądarce. Poland ranks well above its rivals in the 2018 FIFA World Cup qualifying round. nie jawi się być powiązany z Realem Madryt ani jego piłkarzami. Po krótkiej wizycie w części biurowej idziemy do studia motion capture. W związku wraz fifa 18 cena z powyższym proszę przynoszenie legitymacji do sekretariatu szkoły dla uzupełnienia numeru PESEL i pieczęci.
Będą one jedna z starego testamentu Świąt Bożego Narodzenia, kontynuowana do dziś. Używamy pakietów cookie, aby pomóc przy personalizacji treści, dostosowywać jak i również analizować reklamy oraz umożliwić bezpieczne użytkowanie serwisu. Opcja płatności przy odbiorze nie jest dostępna dla fifa 18 gdzie kupić zamówień odbieranych osobiście przy księgarniach partnerskich, kioskach Aliansu oraz w wybranych Paczkomatach InPost (informacja możliwych formach płatności dla danego paczkomatu zlokalizowany jest w koszyku).
Ostatnia wersja Fify Street pojawiła się w sklepach przy 2012 roku. No i coś mnie zaczęła płyta główna szwankować, nie wymienię jej ponieważ jest nietypowa - niezłe zaskoczenie, to barebone Shuttla. Mają one sprawić, hdy fifa 18 cena „kopnięcia będą bardziej płynne, co pozwoli zdobywać nadal piękniejsze bramki”. Odbitka graficzna jest całkiem nowoczesna jak i również sprawia, że gra wydaje się na prawdę przyjemna.
Najnowsza kolekcja od Panini wystartowała ROAD TO RUSSIA 2018 WORLD CUP. Gdy wchodzą do środka, dostrzegają ruiny miasta ukrytego u dołu pustynią. Gra aczkolwiek wciągnęła mnie tak bardzo fifa 18 cena, że termin się przesunął. Zmieniono także sposób, po jaki można zdobywać umiejętności dla swojego piłkarza. Za pośrednictwem angielski związek piłkarski, an Alli najlepszym młodym piłkarzem sezonu w Premier League.
2 notes · View notes
madaboutyoumatt · 4 years
Text
Matt
Kiedy jednemu życie rozkwitało, drugiemu legło w gruzach.
Kiedy Matt wszedł do gabinetu Pani Dyrektor była w nim jeszcze jedna osoba, matka jednego z dzieci, którą często widywał rankami pod szkołą.
- To ten. – przytaknęła na głos z jakby obrzydzeniem.
- Panie Evans, proszę usiąść.
Cała rozmowa była niczym kiepskiej klasy film. Rozchodziło się o jego seksualność. Kobieta widziała jak z partnerem pod szkołą się żegnał i to wielokrotnie. Postanowiła, że dłużej tak nie może siedzieć cicho, bo to jest złe.
- Ta szkoła jest pod wezwaniem Świętej Rodziny i aby takie rzeczy miały się tutaj dziać?! Czego ten człowiek uczy naszych dzieci! Kto wie co jeszcze mówi im na lekcjach i do czego ich namawia!
- Pani Bennett, proszę się uspokoić. Przypomnę też, że to, że nasza szkoła ma takie wezwanie zawdzięcza sobie temu, że istnieje długo i wcześniej była katolicka.
- No właśnie! A to jest wbrew.. – Pani Dyrektor jej przerwała.
- Nie oznacza to jednak, że jest teraz. Od kilku lat nie poświęcamy się religijnie, nie dyskryminujemy żadnej. Mamy uczniów z różnych środowisk.
Rozmowa toczyła się dalej i była coraz głośniejsza, rzecz jasna z strony Pani Bennett, która nie chciała odpuścić. Praktycznie wyzywała Małego, co za każdym razem bolało coraz bardziej. Matt nigdy nie miał w sobie takiej pewności co do okazywania uczuć jak Josh, gdyby szatyn tutaj był to by odpowiedział jej na wszystko i jeszcze pewnie opluł jadem, ale go tutaj nie było. Pani Dyrektor robiła co mogła, ale był tylko nauczycielem na zastępstwie, poza tym bez jakiś wybitnych osiągnieć, bo dopiero co po studiach. Naprzeciw miała przed sobą kobietę, której dwójka dzieci uczęszczał do szkoły, łożyła wysokie sumy i niestety, to była jedna z tych, która posunie się do wszystkiego, więc mogło to urosnąć tylko do wyższej rangi niż jak było teraz.
- Obiecuję, że odpowiednio zajmiemy się tą sprawą. – Pani Dyrektor pożegnała uporczywą matkę pozostając z nauczycielem. Ciężko westchnęła.
- Panie Evans? – spojrzała na chłopaka, który nadal miał kamienną minę, taką samą jak od samego początku tej rozmowy, chociaż zdawało jej się, że pobladł. – Dobrze się Pan czuje?
- Tak. – jego głos delikatnie się zatrząsł. – Co będzie teraz? Ja naprawdę nikogo do niczego nie zachęcam. Uczę tylko kilka klas w dodatku geografii a nie biologii. A w świetlicy pomagam najmłodszym odrabiać lekcje…
- Spokojnie, ja rozumiem. Szkoła stara się nie wchodzić w sprawy jakie dzieją się poza nią. – to podniosło na duchu bruneta, w końcu nic złego nie zrobił. – Jednak należy pamiętać, że nauczyciel daj pewien wzór i niestety to się tyczy zarówno w ramach godzin jak i poza.
Ich rozmowa nie była długa, ale sprawiła, że brunet stracił bardzo dużo wiary w ludzi. Z gabinetu wyszedł cicho, nawet nie żegnając się z dyrektorką. Pani z sekretariatu pomogła znaleźć mu jakieś pudełko, gdzie spakował wszystkie swoje rzeczy.
Wracając do domu był tak załamany i rozkojarzony, że pojechał dwa przystanki za daleko i musiał wracać się na piechotę. Normalnie psioczyłby i pluł sobie w brodę, bo przecież była jeszcze zima, ale tym razem nic się nie liczyło.
Kiedy wszedł do mieszkania słyszał zadowolony głos Josha, który był zaskoczony, że naprawdę przyszedł wcześniej i że za chwile będzie wszystko gotowe, więc może usiąść i zaczekać. To wszystko do niego docierało, ale jakby odbijało się od niego. Usiadł na kanapie a na udach postawił niewielkie papierowe pudło, w którym miał wszystko co zostawiał wcześniej w pracy.
- Zwolnili mnie. – powiedział cicho kiedy Brand w końcu zauważył, że coś było nie tak z nim i do niego podszedł. Nerwowo skubał jeden z rogów kartonu patrząc się gdzieś w dal przed siebie. Coś mówił, mniej więcej o co chodziło, ale ciężko było to tak dokładnie poskładać do kupy. W końcu nie wytrzymał i zaczęły cieknąć mu łzy po policzku. – Nawet nie pozwolili mi się pożegnać z uczniami.
0 notes
purpleflyingbat · 7 years
Text
I just want you to know who I am | Rozdział 1
Tytuł: I just want you to know who I am
Autor: Leina
Pairing: Larry
Opis: Rok temu Louis i Harry byli razem, szczęśliwi, nierozłączni. Wszystko zniszczyła jedna chwila. Wypadek samochodowy. Każdego zabrała inna karetka. Louis szukał Harry'ego rok. Cały rok. Gdy go w końcu znalazł, zorientował się, że chłopak ma amnezję, a jego rodzina nie powiedziała mu o Louisie. Zakłada się z ojcem Harry'ego, że jeśli w rok nie przypomni mu, kim jest – odejdzie.
| Wattpad | AO3
Masterpost
_________________________________
ZIMA
Louis wziął głęboki wdech, zacisnął mocniej dłoń na ramieniu ciemnej torby, po czym postawił stopę na szkolnym trawniku. To naprawdę nie chodziło o kolejny pierwszy dzień w szkole, ani o to, że jest to jedna z bardziej wymagających placówek w Londynie, ani o to, że przybył sam, bez przyjaciół. Chodziło o jedną rzecz. Rzecz, która miała go tu zatrzymać na tydzień lub na zawsze. Chodziło o to, czy tutaj jest Harry.
Louisa przeszły ciarki na tę myśl. Na myśl, że to w końcu to miejsce. Miejsce, w którym odnajdą się i będą znów razem, szczęśliwi. Ta myśl sprawiała, że nie krępował się powtarzać klasy, nie przejmował się brakiem znajomych i dziwnymi spojrzeniami. Liczyło się tylko to, by znaleźć Harry'ego.
Niall wiele razy mu to odradzał. Mówił, by dać sobie spokój, bo ile można szukać jednego chłopaka. Ale Louis się nie poddawał. W ciągu ostatniego roku był w ponad pięćdziesięciu szkołach i w żadnej nie znalazł zielonookiego młodziaka z dołeczkami w policzkach i lokami zdobiącymi głowę. Wiele razy niemal się poddał. Było ciężko. Ale dawał radę. Nadzieja przesłaniała nawet zdrowy rozsądek.
Louis szedł przez trawnik w kierunku głównego wejścia do szkoły. Do dzwonka zostało jeszcze sporo czasu, ale on miał plan. Najpierw zdobyć informacje o swoich lekcjach, potem o wszelkich Harrych. Czasem się to nie udawało. Zwłaszcza, gdy sekretarka nie lubiła uroczych uczniów prawiących komplementy. Lecz dziś przeczuwał sukces. Wygładził jasną koszulę, po czym wszedł do środka.
Budynek szkoły, choć stary, o grubych, zimnych murach, wydał mu się bardzo przestronny i jasny.  Beżowe ściany przyprawiały o dobry nastrój, a fikusy stojące w kątach ocieplały wn��trze. Louisowi spodobał się szkolny korytarz. Widać było tu dobrze wydane pieniądze, by uczniom lepiej się przebywało. Przeczesał palcami grzywkę, po czym ruszył na poszukiwania sekretariatu. Był już w naprawdę wielu szkołach, ale, o dziwo, w każdej to małe, acz ważne, pomieszczenie znajdowało się zupełnie gdzie indziej. Westchnął, po raz kolejny myląc piętra, po czym rozejrzał się zdezorientowany. Korytarz wciąż świecił pustkami. I gdy Louis miał się już poddać i zacząć płakać w kącie, w polu widzenia znalazła się dziewczyna. Była jego wzrostu, szczupła, o bardzo kobiecych kształtach, jasnych włosach i błękitnych oczach. Tommo pomyślał, że wygląda jak ostatnia dziewczyna, która mogłaby być przypadkiem z gejem. Dziewczyna niosła plik karteczek, który powiewał z każdym jej krokiem przyozdobionym bujaniem biodrami. Przypięła coś do tablicy ogłoszeń i wtedy dostrzegła Louisa.
– Cześć! – Uśmiechnęła się, podchodząc bliżej. Jej rządek równiutkich białych zębów nieco przeraził chłopaka. – Co robisz tu o takiej porze? – Zmarszczyła brwi.
Louis uśmiechnął się przyjaźnie.
– Jestem nowy. Szukam sekretariatu.
– Ach! To ty! – Blondynka uśmiechnęła się szerzej. – Czekaliśmy na ciebie z niecierpliwością! Jestem Amy. – Wyciągnęła do niego rękę.
Louis uścisnął ją, mówiąc swoje imię. Amy chwyciła go za ramię i zaczęła prowadzić ogromnymi korytarzami.
– Twoje imię brzmi tak trochę z francuska. Wymawia się to nie po naszemu, prawda? – spytała, a jej głos wydał się Louisowi nieco zbyt wysoki.
– Właściwie powinno być czytane bez „s”, ale mów, jak chcesz. – Uśmiechnął się, ale tylko z uprzejmości. To pytanie przypomniało Louisowi pierwsze rozmowy z Harrym.
Bardzo denerwował się tego dnia. Ostro trenował całe wakacje, ale i tak miał wrażenie, że będzie najwolniejszy. Zdenerwowany ściskał swoją torbę sportową i czuł pot spływający po czole ze stresu. Wziął głęboki wdech, ale niewiele to dało. I wtedy na basenowy, śmierdzący chlorem korytarz wszedł chłopiec z lokami. No i z kolegą, ale to już mniej ważne. Był piękny. Pełen życia. Radości. Samym swoim wejściem sprawił, że Louis się uśmiechnął, a jego stres wyparował. Miał jasną cerę, dołeczki w policzkach i błyszczące zielone oczy. Kiwnął Louisowi na powitanie, po czym wraz z kolegą weszli na basen, całkowicie bez stresu. Tomlinson pobiegł za nimi, jednocześnie chcąc przygotować się do rywalizacji o miejsce w drużynie pływackiej, jak i po to, by dłużej patrzeć na pięknego chłopaka.
Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że zarówno oczy nowo poznanego, jak i jego niezwykle dobrze zbudowane ciało, które odkrył jeszcze w szatni, straszliwie przeszkadzały w skupieniu się. Gdy płynął miał wrażenie, że leci i nie potrzebuje się spieszyć. Pragnął jedynie oglądać oczami wyobraźni tego chłopaka. To był pierwszy raz, gdy Louis poczuł coś. Do kogokolwiek. Zawsze uważał, że będzie to jakaś urocza dziewczyna. Tymczasem, pierwszą osobą, która poruszyła jego skostniałe serduszko był młodszy o rok, uroczy, bo uroczy, ale jednak chłopak.
Gdy wyszedł z basenu i usłyszał swój czas (o dwie minuty(!) gorszy niż zwykle), miał to gdzieś. Minął innych uczniów i zatrzymał się przy chłopaku o zielonych oczach. Ten, cały ociekając wodą, odpisywał z uśmiechem na SMSa. Louis odchrząknął. I nagle dotarło do niego, co robi.
Zielonooki chłopak odłożył telefon, odwrócił się i uśmiechnął do Louisa tak, że temu odebrało mowę. To wszystko wina tych dołeczków!
– Dobrze się czujesz? – spytał zielonooki. Louis potrząsnął głową, po czym zerknął zdezorientowany na rozmówcę.
– Chyba – odparł, na co tamten zachichotał. Jego śmiech był jeszcze bardziej uroczy. Tommo poczuł motylki w brzuchu. – Louis jestem. – I odszedł. Po prostu.
Ledwo zamknął się w szatni, a już klepnął się w twarz. Geniusz z ciebie, Tomlinson. Ale co poradzić, gdy całkiem odbiera ci mowę. Przebrał się najszybciej w swoim życiu, choć wciąż czuł na sobie dziwną presję beznadziejnego wypadnięcia przed tamtym chłopakiem. Wypadł z szatni jak oparzony i zamierzał zniknąć z okolicy na kilka dobrych lat, gdy usłyszał wołanie.
– Lewis! Lewis!
Przewrócił oczami, ale kąciki ust same uniosły mu się ku górze. Poznał niski głos chłopaka, przed którym zrobił z siebie kretyna. I zamierzał zrobić jeszcze większego, bo stał i czekał, aż ten go dogoni. Odwrócił się do wołającego z głupkowatym uśmiechem.
– A ja jestem Harry, miło mi. – Zielonooki chłopak uśmiechnął się i wyciągnął rękę w kierunku Louisa.
Ten naprawdę musiał zrobić z siebie jeszcze większego kretyna.
– Jakie wielkie dłonie! – wykrzyknął, zanim zdążył się zorientować. Spiekł raka, uważnie obserwując reakcję Harry'ego. Ten tylko parsknął śmiechem. Ale nie zabrał ręki. Louis ścisnął ją niemrawo, z zaskoczeniem stwierdzając, jak ciepła i duża jest. – A tak w ogóle, moje imię to Louis, nie Lewis.
Harry pokiwał głową, po czym zacisnął usta i wypuścił je. Jego jasnobrązowe włosy dopiero zaczynały schnąć i się kręcić, co w oczach Louisa było niezwykle uroczym widokiem.
– Czekasz na wyniki? – spytał, patrząc uważnie na Tomlinsona.
Louis przypomniał sobie swój beznadziejny stan podczas płynięcia i skrzywił się.
– Chyba wolę tego nie oglądać. I tak się nie dostałem – mruknął, zerkając na Harry'ego. Poczuł, że się rumieni i wolał być wtedy bardziej w cieniu. Lub pod wodą. Lub pod ziemią.
– Byli gorsi – odparł chłopak, machając ręką. – Miałeś genialne nawroty.
– Serio? – Louis podniósł wzrok prosto na zielone oczy Harry'ego. Ten pokiwał głową.
Zaledwie chwilę później Tomlinson miał ochotę wszystkich rozszarpać, bowiem szkolnym trenerom zechciało się ogłosić wyniki i Harry przeprosił go, udając się znaleźć kolegę, z którym przyszedł. Jak się domyślał Louis, był niemal na końcu listy. Ale Harry...
– Dostałem się! – Do uszu Louisa dotarł okrzyk radości, po czym wielkie dłonie chwyciły jego ramiona i pociągnęły w górę, do skakania. Chłopak nie rozumiał, dlaczego Harry postanowił cieszyć się z sukcesu właśnie z nim, ale nie przeszkadzało mu to. Gdyby nie to, prawdopodobnie udałby się do domu smutny, a nie szczęśliwy.
– To tu. – Ze wspomnień wyrwał go głos Amy. Louis zamrugał, wciąż mając przed oczami roześmianą twarz Harry'ego. Zaraz po tamtych kwalifikacjach poszli na mrożony jogurt, a Styles jeszcze parę razy przekręcił jego imię. – Louis?
– Dziękuję, Amy. – Uśmiechnął się w stronę blondynki i z nieobecnym wzrokiem wszedł do sekretariatu.
Tam cichym chrumknięciem przywitała go puszysta starsza pani z siwiejącą blond czupryną i znudzonymi szarymi oczami. Trochę przerażało go zapadanie się jej policzka, gdy mówiła, ale uznał, że to starcza przypadłość. Uzyskawszy już wszelkie potrzebne informacje z ulgą opuścił pomieszczenie, w którym stanowczo zbyt pachniało perfumami sekretarki.
Gdy już wydostał się z terenu skażonego bronią biologiczną, nabrał powietrza w płuca. Rozejrzał się po korytarzu, na którym zdążyło się już zebrać naprawdę sporo ludzi. Wtem poczuł wibracje w kieszeni spodni. Westchnął i sięgnął po telefon. Rzucił krótkie spojrzenie na ekran. Mama.
– Tak? – odezwał się, przyjmując połączenie. Był nieco zirytowany tym, że jego rodzice niezbyt wierzyli w odnalezienie Harry'ego po wypadku. To nie było tak, że nie akceptowali jego orientacji albo nie lubili Hazzy. Po prostu wiedzieli jacy są rodzice chłopaka. Uparci. Jeśli chcieli ukryć gdzieś syna, to zrobili to.
– Jak tam? – zagadała go Jay pogodnym głosem. – Przelałam ci już trochę pieniędzy, ale na resztę czynszu musisz zarobić sam.
– I tak pewnie nie pobędę tu dłużej, niż parę dni. – Przewrócił oczami. – Umówiłem się z właścicielem, tłumacząc się jakąś chorobą i tym, że muszę lekarza dopytać o powietrze czy coś.
Jay zachichotała.
– Sprytny to ty jesteś, nie ma co! Mam nadzieję, że tym razem ci się uda. – Louis niemal mógł poczuć, jak kobieta się uśmiecha. – Powodzenia, synku.
– Dzięki, mamo. Kocham cię – mruknął, po czym rozłączył się.
Odetchnął głęboko. Skup się, Louis. Jesteś uczniem. Zerknął na swój plan lekcji. Kolejną szkołę zaczyna fizyką. Świetnie.
***
Trochę zajęło nim odnalazł właściwą klasę. Zdążył już wpaść na jednego ze szkolnych mięśniaków, obrazić różową blondynkę i wytrącić książki kujonowi. Wstyd i hańba, Tomlinson. Po tylu pierwszych dniach szkoły powinieneś już lepiej sobie radzić. Ale z drugiej strony, gdyby nie kujon, nie wiedziałby, gdzie znajduje się poszukiwana klasa. Oddawszy mu książki, grzecznie podziękował i udał się tam, gdzie trzeba.
Przysiadł na ostatniej ławce i spode łba obserwował innych w klasie. Na środku pomieszczenia wygłupiał się jakiś rudowłosy chłopak, któremu wtórowała większość zgromadzonych. W kącie sali stała wysoka dziewczyna z burzą loków na głowie. Miała zaciśnięte usta i zmartwiony wzrok. Obok niej, siedząc na ławce, głaskała ją po ramieniu blondynka. Louis jęknął, gdy zorientował się, że to Amy.
Jej wysoki głos roznosił się echem po całej klasie tak bardzo, że nawet gdyby chciał, nie mógł nie słuchać.
– On przyjdzie, Mika. Nie jest dupkiem. Na pewno miał jakiś sensowny powód, który go zatrzymał.
Przewrócił oczami. Nie ma to jak kolejny gówniarz zdradzający kolejną gówniarę. Słodko. Wtem rozpoczęła się lekcja, a do sali wszedł niski, krępy mężczyzna z kozią bródką. Zmierzył wszystkich ostrym spojrzeniem, które po mnie mknęło chwilę dłużej, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
– Zapraszam grupę panny Looney do prezentacji projektu – zagrzmiał nauczyciel, zasiadając swoim ogromnym cielskiem za biurkiem.
Na środek klasy niepewnym krokiem wyszła wspomniana Mika i Amy. Brunetka jeszcze raz przemknęła zlęknionym wzrokiem po klasie, po czym westchnęła i zaczęła prezentację.
Nie powiedziała nawet drugiego słowa, gdy do sali wpadł ktoś. Wysoki chłopak o jasnej cerze i brązowych kręconych włosach, na widok których w sercu Louisa zatrzepotała nadzieja. Odwrócił się, by przyjrzeć się przybyszowi, podobnie jak cała klasa. Mika odetchnęła z ulgą. Chłopak uśmiechnął się zawadiacko, ukazując dołeczki w policzkach i błyszczące zielone tęczówki. Louis miał wrażenie, że odleci albo zwymiotuje. Albo jedno i drugie.
Czuł się jak we śnie. Ta postać była zbyt piękna, zbyt realna, by naprawdę istnieć. Zbyt wytęskniona. Choć minął rok, nadal był tak samo radosny i promienny. Louis czekał tak naprawdę tylko na potwierdzenie, że nie śni. Czekał na...
– Styles! – warknął nauczyciel.
Louisowi zmiękły kolana, choć siedział. Jego wnętrze wypełniło gorące uczucie spełnienia i radości. Odnalazł go. O d n a l a z ł. Harry'ego. Naprawdę on tu był. Harry Edward Styles. Jego jedyna prawdziwa miłość.
Styles jedynie uśmiechnął się szerzej, po czym podszedł do dziewczyn i, ku przerażeniu Louisa, cmoknął Mikę w policzek. Jej twarz złagodniała i ewidentnie się uspokoiła, na co Amy patrzyła z aprobatą.
Louis czuł się jak w filmie. Niby wszystko się zgadzało, ale heloł, Harry był gejem. Nie kręciły go dziewczyny. Nigdy. Kochał jego. Louisa. Więc dlaczego całował ją?
Na szczęście dla Tomlinsona nikt nie zwracał na niego większej uwagi, dlatego nagłej zmiany radości na jego twarzy w czystą wściekłość nie zarejestrowano.
Resztę lekcji spędził, posyłając wściekłe spojrzenia Amy i Mice.
***
– To był on! W końcu, Niall! W końcu go odnalazłem! I co?! I całował jakąś laskę! Rozumiesz to?! Mój gejowaty Harry całował dziewczynę! Taką z waginą! Co to, kurwa, ma być?!
Wyżalał się tak już od godziny, co Niall komentował jedynie kiwnięciami głową i szybszym przeżuwaniem chipsów. W końcu otarł twarz wierzchem dłoni i zaszczycił Louisa spojrzeniem.
– Jesteś pewien, że to on?
– No jasne, że tak. – Westchnął Louis, opadając na sofę i przykrywając twarz poduszką. Ich małe mieszkanko należało do jednych z ładniejszych, w których dotychczas mieszkali.
– To już połowa roboty – uznał Irlandczyk. – Teraz należałoby tylko mu przypomnieć kim jesteś – stwierdził.
Louis poderwał się do pozycji siedzącej.
– Sugerujesz, że on nie pamięta?
Niall pokiwał w zamyśleniu głową.
– Ty też miałeś. Choć zaledwie przez parę godzin. Być może on ma większą. – Wzruszył ramionami, po czym powrócił do szeleszczenia paczką chipsów.
Louis zastanowił się. To by miało sens. Ale pewności nie miał. Wtem, gdy znów planował powrócić do narzekania, wpadł na pomysł. Chwycił telefon i wykręcił numer Liama. Chłopak odebrał po trzech sygnałach.
– Co tam, Loueh? Udało ci się w końcu? – Zaśmiał się. Louis przewrócił oczami.
– Właściwie to tak, znalazłem Harry'ego.
Cisza.
– Serio? Gratuluję ci, stary! Jak on się ma?
Louis przemknął wzrokiem po podłodze.
– Tak w sumie, to nie wiem. Nie rozmawiałem z nim.
– Czekaj. Czegoś tu nie rozumiem. Jak to nie rozmawiałeś z nim?
Tomlinson westchnął.
– Normalnie. Nie widział mnie. I tak pewnie by nie poznał.
– Loueh, zdezorientowałeś mnie. Może trzeba było podejść? – zaproponował niepewnie.
– Całował dziewczynę! – Louis jęknął w słuchawkę. – Niall stawia na amnezję, dlatego nie mam pojęcia, jak mu się pokazać. Boję się, że mnie odtrąci, bo nie rozpozna.
Liam zamilkł na chwilę.
– A tego się nie leczy?
– No, leczy... Ale nie wiem ile pamięta. Myślałem, że może bym pogadał z jego rodzicami...
– Oni cię nienawidzą – przerwał mu Liam.
– Fakt, ale tu właśnie potrzebna mi twoja pomoc. Jakbyś mógł się włamać do systemu administracji i mi podać adres...
– Tomlinson! Wiesz, że za to mogę pójść siedzieć?! – syknął Payne w słuchawkę, ale Louis się uśmiechał.
– I tak cię nie złapią – mruknął.
– To prawda. Niech ci będzie. Daj mi godzinę.
***
Równo półtorej godziny później Louis stał przed małym, acz uroczym domkiem na obrzeżach miasta, zaledwie parę ulic od mieszkania, które dzielił z Niallem. Biały budynek przyozdabiały zazwyczaj zapewne zielone krzewy ozdobne, aktualnie lawirujące między barwą brązową a żółtą. Śniegu jeszcze nie było, ale kto wie.
Harry wyszedł parę minut temu. Louis specjalnie zaczaił się za zakrętem, by nie przestraszyć chłopaka, póki nie jest pewien, co zdarzyło się w pamiętną noc rok temu.
Przestąpił z nogi na nogę, po czym zapukał do domu. Odczekał parę chwil i stanął twarzą w twarz z matką Harry'ego – Anne. Kobieta w pierwszej sekundzie oniemiała, lekko otworzyła usta i rozszerzyła oczy w niedowierzaniu, po czym zawołała męża. Ten zmierzył Louisa niechętnym spojrzeniem i warknął.
– Czego tu szukasz?
– Już niczego. Harry'ego znalazłem – odpowiedział spokojnie Louis, mężnie wytrzymując pogardliwe spojrzenia rzucane mu nad progiem.
Ojczym Stylesa uśmiechnął się ironicznie.
– Nikogo nie znalazłeś, pedale. On cię nie pamięta. Przegrałeś.
Louis zadrżał na dźwięk potwierdzenia własnych obaw. Ale nie chciał im pokazać słabości. Nie, gdy był tak blisko.
– Skąd wiesz, że nie pamięta...
– Niczego nie pamięta – wtrąciła się Anne. – Po wypadku musieliśmy mu wszystko opowiedzieć. Lekarz twierdzi, że to bardzo dziwny przypadek.
– I zapomnieliście mu przypomnieć o mnie?! – Głos Louisa podskoczył o oktawę. – Jak śmieliście!
– Jak ty śmiałeś go spedalić?! – syknął Robin, na co Anne podniosła dłoń.
– Wejdźmy do środka, bo sąsiedzi usłyszą. – I zniknęła w domu.
Louis niezrażony ruszył za nią. Zawsze tacy byli. Przejmowali się opinią innych i to było coś, co ich określało. Póki Harry się w nim nie zakochał i przestał być idealny.
Robin zatrzasnął drzwi, podszedł do żony, objął ją w talii i zmierzył przybysza ostrym spojrzeniem.
– Nic już nie możesz zrobić. Przegrałeś! – warknął z satysfakcją.
– Przegrałem? To Harry przegrał. Stracił swoją osobowość na rzecz waszego idealnego synka! – syknął oskarżycielsko, mrużąc oczy w ich kierunku. – Nikt nie dał wam prawa go zmieniać!
– A ty?! Ty go zmieniłeś! Spedaliłeś go!
Louis parsknął suchym śmiechem.
– Nie można z nikogo zrobić geja. On się po prostu zakochał. Ja też.
– A jednak nam się udało zrobić z niego normalnego chłopaka. Ma teraz dziewczynę. Jest dużo lepsza niż ty. – Te słowa Robin wypluł z siebie z odrażającą radością. Louis zacisnął zęby.
– Założę się, że gdy mnie pozna i tak się zakocha.
Robin uśmiechnął się z wyższością.
– Przyjmuję zakład. Masz miesiąc. Potem dasz mu spokój.
Louisa zatkało. Ten człowiek naprawdę chciał się założyć o własnego niemal syna? Co z nim było nie tak. Ale z drugiej strony...
– Rok. Wy mogliście mu przez rok wmawiać różne rzeczy, więc ja chcę tyle samo czasu. Co? Boicie się, że jednak Harry wybierze mnie? – skomentował ich miny.
– Nie. Nasz syn jest normalny.
– Dobrze. – Uśmiechnął się Louis. – W takim razie mam rok i macie się nie wtrącać. Żadnego gadania o grzechach, normalności, rozumiemy się?
Louis wyciągnął dłoń w kierunku Robina. Znał go trochę i wiedział, że ten człowiek uwielbia udowadniać, że ma rację. Przy czym zazwyczaj wierzył, że ją ma. Dlatego nie odpuściłby takiej okazji. Uścisnął dłoń Tommo. Nie z wielką chęcią, ale uścisnął.
***
Zima się kończyła, a Louis nie mógł przestać sobie wypominać tego, że jeszcze nie zagadał do Harry'ego. Stracił niemal trzy miesiące. Trzy miesiące. Mógł w tym czasie spokojnie go poderwać, przelecieć i rzucić, ale nie. On czekał na idealny moment, by się przedstawić.
– Jesteś najgłupszym człowiekiem na ziemi – uznał Niall na początku lutego, gdy zasiedli do śniadania.
– Dziś jego urodziny. Pewnie go nie będzie w szkole. – Westchnął Louis, zadręczając się własną głupotą.
Niall jedynie przewrócił oczami. Naprawdę chciał pomóc przyjacielowi, ale nie miał pojęcia jak.
– Po prostu podejdź, powiedz, że jesteś Louis, chłopak jego życia i odejdź. To nie może być tak trudne, że zwlekasz z tym tyle czasu. Wiesz, jak obrzydliwie wnerwiający jest jego ojczym, gdy mnie mija w spożywczym? Jakby już wygrał ten zakład.
Louis zacisnął zęby. Dość. Już nie będzie dłużej czekał. Wstał od stołu i w rekordowym czasie znalazł się na terenie szkoły. Szkoda tylko, że było to niemal pół godziny przez pierwszą lekcją. Ostudziwszy pierwszą falę pewności siebie, padł na ziemię pod klasą i ukrył twarz w dłoniach.
– Jesteś kretynem, kretynem, kretynem... – szeptał do siebie.
– Hej, wszystko w porządku? – Usłyszał nad sobą. Jego ciało przeszedł dreszcz, bo znało ten głos. Głos Harry'ego. Louis gwałtownie uniósł głowę i zetknął się oko w oko ze swoim zaginionym chłopakiem.
– T–tak... Wszystko okej – wydukał z siebie Louis, nie mogąc zrobić nic innego, jak tylko gapić się w jego błyszczące zielone oczy.
Harry uśmiechnął się. Dołeczki. Ugh.
– Harry jestem. – Wyciągnął dłoń do Louisa, a przez znaczną różnicę wzrostu i tego, że stał, musiał się pochylić.
– Louis – odparł, ściskając dłoń Stylesa. Ledwo powstrzymał się, by nie zamruczeć. Tyle czasu nie czuł jego dotyku...
– Widziałem cię wcześniej – kontynuował Harry, siadając obok Louisa na ziemi. – Ale jakoś nie wydawałeś się chętny do zapoznawania z nikim. A po szkole zawsze znikałeś, szybko odchodząc lub wsiadając na motor tego blondyna. To twój chłopak?
Nim do Louisa dotarło to, co mówił Harry oczyma wyobraźni opalali się już razem na plaży nago, popijając drinki z palemką z dala od homofobicznych rodziców. Ale trzeba było wrócić na ziemię. Po krótkiej analizie słów chłopaka Louis uśmiechnął się. Harry zawsze był niezwykle otwarty i przy tym radosny.
– Nie, to tylko mój przyjaciel – odpowiedział, patrząc Harry'emu. głęboko w oczy.
Ten jedynie uśmiechnął się przyjaźnie.
– Wybieramy się z Mikaylą dziś na kręgle, ale jej przyjaciółka nie może. Nie chcesz iść z nami?
– Jasne – odparł bez zawahania. To dopiero jest okazja.
Choć ich uroczą rozmowę szybko przerwał zbierający się tłum uczniów, Louis i tak do końca dnia nie mógł się otrząsnąć z uroku Harry'ego.
0 notes
alloparis-blog1 · 7 years
Text
Jacy tak naprawdę są Francuzi, czyli dlaczego raczej nie wyjdę za francuskiego pieska
Polacy to pijacy, a Francuzi? No właśnie, co myślimy o Francuzach, a jacy są naprawdę? Myślę, że bardzo różni, tak jak i my, dlatego też czerwona się robię ze złości, gdy cały świat słysząc fakt, że jestem Polką , nalewa mi kieliszek wódki. Oto, kilka moich obserwacji i przemyśleń. Pięć najbardziej wyraźnych i sprawdzonych cech Francuzów.
1. Zostańmy przyjaciółmi, ale tylko na Facebooku
Francuzi są bardzo zamknięci. Najlepiej czują się wśród najbliższych. Chętnie wychodzą do barów i klubów, ale nie myśl, że zamienią z Tobą więcej niż kilka zdań, by wrócić do rozmowy ze ‘swoim’, którego znają od 20 lat. Sama doświadczyłam tego zjawiska dosyć drastycznie. Dołączyłam bowiem do grupy, która poznała się dwa lata wcześniej i przez pierwszych kilka miesięcy oprócz radosnego ‘Salut’ nie mogłam liczyć na nic więcej, z zazdrością przyglądając się śmiejącym się na korytarzu grupkom. Przełom nastąpił zupełnie niespodziewanie. Do tego stopnia, że nawet nie umiem sobie przypomnieć dokładnego momentu, w którym zaczęłam być traktowana jak ‘swoja’. I wszystko gra. ale było dziwnie. I smutno. 
2. Znawcy wina, którzy po dwóch drinkach latają pod sufit.
No właśnie. Francja, kraina serem i winem płynąca. A tu zza krzaka taki obciach. Większość młodych Francuzów zupełnie nie zna się ani na jakości ani na ilości alkoholu na jaką mogą sobie pozwolić. A co ciekawsze, większość młodych Francuzów nie przepada za winem. Obecnie panuje tu wszechobecna moda na piwo. Zupełnie tego nie rozumiem, bowiem ceny piwa w knajpach wydają mi się absurdalnie za wysokie (minimum 5€ ), a w sklepach nie uda ci się kupić jednego, bezpiecznego wieczornego napitku. Nie. Musisz kupić sześć i tak się to potem kończy właśnie. 
Tumblr media
3. Lepiej udawać niemowę niż użyć angielskiego
Francuzi nie lubią angielskiego. Wydaje się, że sytuacja jakoś powoli ulega zmianie, ale wolno. Wśród moich rówieśników połowa nie chce używać angielskiego. Bo się wstydzi, a może po prostu uważa, że to do niczego nie potrzebne. A my, Polacy, przecież wiemy, że potrzebne więc przyjeżdżamy i chcemy błysnąć wyszlifowaną angielszczyzną, a tu ...figa, bo uśmiechnięty z początku kelner, nagle udaje, że nie widzi machającej od godziny ręki, pragnącego złożyć zamówienie gościa. 
Tumblr media
czytaj: Yes, I am ready, reklama tutejszej szkoły języka angielskiego
4. Współcześni miłośnicy orientalizmu
Angielski nie, ale Francuski z twoim słowiańskim akcentem, bomba! Francuzi uwielbiają kobiety, które posługują się ich językiem, ale z charakterystycznym dla swojego kraju akcentem. Z początku zupełnie nie mogłam tego zrozumieć, bo my co i rusz śmiejemy się z tak zwanego ‘arabian english’ albo z ogromną dozą dystansu do samych siebie z ‘polish english’. Dlatego ja bardzo walczę, żeby ten mój akcent zniknąć, żeby jak najbardziej wtopić się w środowisko i hermetyczną grupę, wspomnianą nieco wyżej. I okropnie mnie to denerwowało na początku, że wystarczyło cichutkie Coucou, żeby ze strony mojego rozmówcy podło pytanie skąd jestem. Ale już mnie to nie denerwuje, bo teraz wiem, że dwa, trzy pytania później padnie to o mój numer telefonu. 
5. Francuski hedonizm
Ja nie wiem jak Wy, ale ja do kwestii pieniędzy podchodzę raczej ze zdrowym rozsądkiem. To chyba nasz taki polski rys. Wszystkie opowieści i artykuły opisujące sytuacje, w których pod wpływem alkoholu albo zakupowego szału “Nie wiem jak to się stało, ale na karcie mam wielkie zeero!” przyprawiają mnie o zimny dreszcz przerażenia. A tutaj tak właśnie jest. Dokładnie tak. Nie ma skąpstwa i nadmiernej odpowiedzialności, a raczej “Chodźcie! dostałem dzisiaj wypłatę stawiam Wam wszystkim!” albo “Dzisiaj zjadłam tylko te okruszki co zostały z wczorajszej bagietki, bo ta sukienka Céline powiedziała do mnie mamo”. I chyba mi się to podoba i trochę chyba chciałabym taka być. Że po prostu “carpe diem hulaj dusza piekła nie ma i bawmy się jakby jutra nie było”.
Tumblr media
6. Leniuszki
“Zaczynam pracę o 9h30, jakoś to leci do 11h55, kiedy powoli zaczynam wychodzić na lunch. Lunch? Niby mamy na niego godzinę, ale dwie, trzy godziny to nadal rozsądny czas. jemy więc ,pijemy litrową karafkę domowego wina i pełni energii wracamy do biura. Jest przed 15h. Siadam przy biurku i czuję, że jestem już zmęczony, coś tam więc rysuję, kilka razy pójdę do toalety i uf, 16h30, bye.” Tak to mniej więcej tutaj wygląda, a im bardziej formalne, biurokratyczne instytucje tym bardziej mój opis posuwa się do ekstremum. Sekretariat mojej ukochanej Sorbony znajduje się na piątym piętrze, więc za każdym razem, gdy muszę tam coś załatwić kilka razy stawiam sobie pytanie, czy aby na pewno jest to sprawa niecierpiąca zwłoki. Idę, dobiegam i co widzę? Drzwi są zamknięte dziś w drodzę zupełnego wyjątku, bo lunch , dziecko, lekarz, je sais pas quoi. W pewnym momencie postanowiłam po prostu zadzwonić, ale niestety jeszcze nigdy nikt nie odebrał tu telefonu. Gdy w końcu za czwartym razem udało mi się ujrzeć otwarte drzwi sekretariatu nagle wszystko stało się jasne. Słuchawka bowiem na stałe leży obok telefonu. “Przecież nie będziemy się przepracowywać, a jak mu zależy, to przyjdzie drugi, czwarty, dwudziesty raz, prawda?”. No prawda.
Gap
Tumblr media
0 notes