Tumgik
#eskapizm
Text
Minęli się jak obcy,
bez gestu i słowa,
ona w drodze do sklepu,
on do samochodu
Może w popłochu
albo roztargnieniu,
albo niepamiętaniu,
że przez krótki czas
kochali się na zawsze
16 notes · View notes
nocylipcowa · 1 year
Text
btw o ile the employees jako spektakl bardzo mi się podobało, o tyle już zaczyna mnie wkurwiać ile w obecnym scifi poświęca się miejsca na problem uczłowieczania sztucznej inteligencji. like bruh za trzydzieści lat ziemia nam się spali i wszystkim nam zawali się system chłodzenia z wyjątkiem tych którzy mieszkają pod ziemią i mają dostęp do klimy. czy to nie byłoby lepszym tematem na futurologiczne scifi, a nie odgórne założenie, że wszyscy umrzemy i zostaną roboty? ja chcę biopunk kurwa i taką wizję przyszłości, która jeszcze daje nam szansę
10 notes · View notes
myslodsiewniav · 9 months
Text
No to chyba odleciałam.
Udało mi się w eskapizm dziś, a wczoraj po prostu przespałam cały dzień. Gorączka i ból głowy wróciły. Jelitówka też. Taki urlop. Kurwa. Dziś się czuję lepiej, ale tak cholernie słaba...
Irytuje mnie dodatkowo coś, co obiektywnie jest spoko.
Wczoraj głowa bolała mnie tak bardzo, że nie czułam upływu czasu: po prostu minuty się wlekły, a jednocześnie mogły trwać mgnienie oka. Bolało mnie tak cholernie bardzo, do tego miałam dreszcze w gorączce, gardło mnie piekło... Próbowałam się dodzwonić do lekarza, aby umówić się na wizytę, ale bolało mnie podnoszenie ręki... czekałam 2 razy, nikt nie odebrał w przychodni. To mnie wykończyło, tym bardziej, ze ledwie mogłam dobyć głos. To migrena? Bo przed oczami z bólu miałam eksplozje kolorów. Poddałam się. Postanowiłam, że zadzwonię jutro, jak przestanie boleć (bo w końcu musi przestać, nie?). Wzięłam dwie saszetki Febrisanu w odstępach 2h, tą pierwszą po godzinie zwymiotowałam najprawdopodobniej. Bardzo, bardzo źle się czułam.
Zadzownił mój chłopak - dzwonił kilka razy, ale nie byłam w stanie odebrać za kilkoma pierwszymi. Martwił się. Po wysłuchaniu co u mnie nakazał "umów się do lekarza", więc mu wyjaśniłam, że już próbowałam, ale za bardzo mnie boli, nie mogę zebrać myśli. Kurde, dźwięki mnie bolą, przed oczami wybuchają mi kolorowe fajerwerki, wciąż ciągnie na wymioty. Serio, czy to migrena? Powiedział, że on mnie umówi, tylko numer musze mu podać - i wtedy jakoś bezmyślnie uznałam, że okay, umawiaj mnie proszę. Za bardzo bolało. Prosiłam, aby umówił mnie na jutro lub pojutrze (w myśl "kiedy już zelżeje ten ból, który teraz czuję"), a on po godzinie dzwoni by mi zaanonsować, że umówił mnie na dziś (wczoraj) na piętnastą i trzy kwadranse. Ja na to "jutro?", a on "nie, dziś, bo dzisiaj ciebie boli i potrzebujesz pomocy!", a ja "ale ja nie dam razy tam dojechać, zwymiotuję po drodze, bardzo źle się czuję. Czy przełożysz proszę wizytę na jutro?", a on milczał chwilę i powiedział "zawiozę cię". I nie połączyłam wtedy kropek. Tak bardzo bolało (myślenie, mówienie, unoszenie ręki), że po prostu chciałam jak najprędzej ukończyć rozmowę.
Tym czasem on się zwolnił o godzinę wcześniej z pracy (dzisiaj musiał to odrobić), przyjechał wyprowadzić psa, potem pomógł mi się podnieść z łóżka, ubrać i zabrał mnie do lekarza (jechałam z workiem w rękach, bo przy byle wstrząsach czy zakrętach byłam bliska puszczenia pawia, serio, fu, kilka razy było blisko). W przychodni gdzie natychmiast dostałam leki na alergię na receptę (wczoraj pod moim domem od rana koszono trawy i prawdopodobnie tak źle poczułam się, bo do zapalenia zatok dołączyły objawy silnej nowej alergii), a potem leki silne na zapalenie zatok, elektrolity, leki na katar, na chore gardło, na odbudowę flory bakteryjnej po jelitowce... całe szczęście osłuchowo jest okay. Jeżeli do 4 dni nie przejdzie to mam się zgłosić po antybiotyki...
Dwie godziny później bólu nie było, ale czułam się tak słaba i wykończona, że po prostu zasnęłam. Nie miałam siły się ruszać... Obudziłam się na godzinę około 20 - mój chłopak właśnie kończył grać i rozbawiony pytał czy po tak długiej drzemce dam radę w nocy spać. Wątpił. A ja nie wątpiłam. Napiłam się z 3 szklanki wody, wzięłam leki i wróciłam do spania (obkładana z każdej strony pluszowymi zabawkami i szarpakami przez mojego szczeniaczka, który chciał mnie zaangażować do zabawy - cały dzień biudulka to robiła, próbowała mnie noskiem trącać, szczekała, gadała do mojej ręki - czuła, że coś jest nie tak i bardzo próbowała mnie "przywrócić" do normalności). Obudziłam się dziś o 7:30. Byłam zmęczona i nadal mam wrażenie, jakby czas się zarazem ciągnął niemiłosiernie, a zarazem, jakby podczas kiedy spałam minęły tygodnie - nie pamiętam co się działo przez poprzednie dni, nie pamiętam co w jaki dzień... Stres i zapierdol mnie wyłączyły... Razem z jakimś wirusem oczywiście, ale jednak... czuję się tak słaba i zarazem tak bardzo wypoczęta i łaknąca wypoczynku...
Dziś zrobiłam dużo dobrego jedzonka i wracam do spanka. Chcę w eskapizm. Nie chcę w planowanie, spotkania, w rozsyłanie CV itp itd. Chcę odpocząć. Czuję się okropnie...
Jednocześnie dopadają mnie wyrzuty sumienia: że nie mam pracy nowej, a wypoczywam i nie chcę zajmowac się "ratowaniem tej sytuacji" - chcę odpoczywać i nic nie robić. Zarazem wiem, że niepowinnam, że to nieodpowiedzialne... a z drugiej strony: jestem chora cholernie. Musze się zając sobą...
Czy to jedna z tych sytuacji, kiedy "ciało wie lepiej" - po prostu zmusiło mnie do odespania, odpoczecia, niemyślenia?
Wczoraj bolało. Ale dzisiejsze zawieszenie w czasie i niemal pustka w myślach (bez leków na ADHD) jest naprawdę przyjemna...
Czuję wyrzuty sumienia, że wczoraj nie zaoponowałam przed tym by mój chłopak nie urywał się dla mnie z pracy. Że to po prostu przyjęłam. On mówi, że to jest okay i nie ma za co przepraszać, ale kurcze... był dziś na 9h w robocie...
8 notes · View notes
alirzayef · 2 years
Text
-İçmək, içmək, içmək! Düşünə bildiyin şey yalnız budurmu?
-Yox, amma indikinə bənzər məkanlardan rahat keçə bilmək üçün bu yaxşı üsuldur.
- Sən qarşına çıxan şeylərlə üzləşə bilmirsənmi?
- Bilirəm, amma üzləşməməyə üstünlük verirəm.
- Buna eskapizm deyirlər.
- Hər şey eskapizmdir: qolf oynamaq, yatmaq, qida qəbul eləmək, piyada gəzmək, mübahisə eləmək, qaçmaq, nəfəs almaq, seks...
- Seks?
- Bax, əzizim, biz lap məktəbli uşaqlar kimi danışırıq. Yaxşısı budur, gəl səni təyyarəyə mindirək.
"Charles Bukowski - Qadınlar"
7 notes · View notes
mucha69 · 2 days
Text
Pamietam jak około 20 lutego 2023, mówiła o obiektywnym sensie determinizmu.
Obiektywnie życie nie ma sensu, ale ludzie dorabiają sens czy coś
Ta wiedza nie ma żadnego sensu przy fiksacjach na temat sensu.
Ta wiedza (a dokładniej to jak często ta myśl się będzie pojawiać), może prowadzić do skupienia nad ilością zewnętrznych sensów, przy braku sensow wewnętrznych.
Konsumowanie zewnętrznych sensów, aby zastąpić wewnętrzny brak sensu.
Śmierć sensem - ok.
Moim sensem są idee. Analizowałem, jak bardzo łączy się to z Chinka. Ideologia Chinki nie są idee, a bycie Archetypem Starego Mędrca, do którego ludzie przychodzą po wiedzę/radę.
Moja wiecznosc to idee. Nie zajebałem wieczności od Chinkę, po prostu niski level decyzyjności.
W chwilach rozchwiania emocjonalnego, lokalnie sensy czegokolwiek się zmieniają. Sens słów, sytuacji, ludzi, relacji. Niska decyzyjność powstaje ze świadomości bardzo szybkiej/nagle zmiany sensu w zależności od warunków środowiskowych. Środowiskiem mogą być zdarzenia, a czasem wydaje się że jest to randomowe, jakby "coś przeskakiwało w głowie". Po co podejmować decyzje wiążace, skoro sens za chwilę ulegnie zmianie??? Myślę że to dość głęboka myśl, przynajmniej dla mnie
Gdybym to stracił, przestałbym być Szczomim.
Gdzieś zaczynam się uczyć faz odpływania, staram się porozmawiać z kimś, kiedy widzę, że eskapizm się zwiększa.
Pojebane że dwa ciała uciekały do siebie, potem od siebie. Co łączy te dwa stany? Ucieczka.
Wygnanie. Wieczne Wygnanie.
Ja odrzucenie będę romantyzowal, bo jest to wygnanie. To jestem wtedy ja, ja w swojej roli społecznej. Roli Wygnańca. Wtedy mogę być sobą. Jakie są konsekwencje społeczne roli wygnańca, można się domyśleć.
Czy się z tym wszystkim czuje dobrze? Nie, czuje się dziwka swoich mechanizmów.
Czy w innych mechanizmach czułbym się dobrze?
Nie, bylybymw dziwką innych mechanizmów.
Dochodzimy wiec do paradoksu, w którym z jednej strony fiksacje są niezbędne do istnienia i poczucia istotności (zmniejszają lenistwo), z drugiej ma się ich świadomość, kiedy istnieja. Bardziej globalnie patrzać, problem dotyczy nieautentyczności siebie jako roli w Teatrze Socjologicznym, gdzie Ty jesteś Maszyną (anty edyp things)
Pomijając sytuację, że skrajna zmiana sensów w czasie sprzyja mojemu celowi wiecznemu - ideom.
A idee dają mi szczęście. Nawet jeśli to trwa góra godzina dziennie (przy optymistycznych warunkach).
Natomiast rozpierdala wszelakie relacje (trochę, lub bardziej = całkowicie).
Z jednej strony, rozpierdala relacje, z drugiej pewnie może zachowywać atrakcje.
0 notes
wurcuburcu · 5 months
Text
Eskapizm siońnia zusim nie dapamahaje. Zrazumieła, što ŭžo try hady nie malawała, a jašče što źniačeŭku stała starejšaja za Gintoki, i mnie nikoli nia stać prataganistam sionenu. Mnie abyjakawa, što ja bolš nia zdolnaja radawacca žyćciu; mnie abyjakawa, što ja nie mahu wiarnucca da bieskłapotnaha isnawańnia; mnie abyjakawa, što ja kožny dzień u režymie wyžywańnia; usio, što ja chaču, heta znoŭ atrymwać asałodu ad swaich hobi – usiaho hadzinku ŭ dzień biez nazojliwych dumak. I'm literally just a girl, who can't do shit; čamu moj mozag dumaje, što ad takoha niaznačnaha čaławieka, jak ja, niešta zaležyć, i zaminaje mnie spakojna bawić čas.
0 notes
totylkoproba · 7 months
Text
Jest nieciekawie, więc uprawiam eskapizm. Nie mogę uciec fizycznie, więc uciekam w głąb własnej głowy, własnej wyobraźni; piszę, dziś nawet dużo, meta jest na horyzoncie, a jak nie piszę, to sobie wyobrażam. I wtedy wszystko jest okej. Najgorzej gdy muszę się skupić na rzeczywistości, rzeczywistość jest pod wieloma względami do bani, dlatego ignoruję ją jak mogę.
Ostatnio naprawdę przydałyby mi się trzydniowe weekendy.
Korci mnie, żeby pójść na zwolnienie, ale wiem, że powrót z niego bolałby chyba jeszcze bardziej, więc dzielnie walczę ze sobą, póki co.
1 note · View note
7ooo-ru · 10 months
Photo
Tumblr media
«Социальный эскапизм»: психолог — о причинах и последствиях зависимости от компьютерных игр
Большинство геймеров и представителей игровой индустрии уверены, что видеоигры имеют не только развлекательную, но и культурную ценность. По данным соцопроса, 71% респондентов готовы приравнять их к литературным произведениям и кинофильмам. Однако по мере роста популярности игр всё больше распространяется и зависимость от них. Как объяснил в интервью RT кандидат психологических наук, руководитель магистратуры «Психология интернета» МГППУ Никита Кочетков, нездоровая привязанность к играм связана со стремлением человека уйти от реальности, что может также выражаться в алкоголизме, наркомании и даже трудоголизме. Однако увлечённость играми может со временем сойти на нет, особенно если речь идёт о подростках. При этом получению образования игры зачастую не мешают — исследования показывают, что дети-геймеры редко забрасывают учёбу.
Читать далее
Подробнее https://7ooo.ru/group/2023/06/26/732-socialnyy-eskapizm-psiholog-o-prichinah-i-posledstviyah-zavisimosti-ot-kompyuternyh-igr-grss-217947657.html
0 notes
honneythatsgay · 3 years
Text
Everyone's like "Oh no, Wanda created a fake reality and lived in denial, instead of going to therapy".
Like it's not exactly what many of us do, writing fanfics and daydreaming about fictional worlds. She just had enough power to take it into the real world, and we don't.
Tumblr media
44 notes · View notes
Text
"Włączasz mnie gdy nie chcesz grania na akord lecz jakość"
9 notes · View notes
bez-zasad · 4 years
Text
tacy jak ja z reguły całe życie zatracają się w fikcji
257 notes · View notes
ze-fear-of-anxiety · 4 years
Quote
Mama nie chce ze mną gadać, jak widzi w jakim jestem stanie
- tonciu
312 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 years
Text
hymmmm niech mi ktoś powie czy tak się kręci wszędzie xD
Zaczęłam oglądać do Nutelli “Wielką Wodę” - moje miasto, wiadomka, temat powodzi ‘97 zawsze gdzieś tam zasadza się żywo we wspomnieniach i świadomości zbiorowej np: nawet tydzień temu moja kuzynka próbowała w rozmowie z moim chłopakiem nawiązać do “wiem jak to jest, znam kawał historii waszego i mojego kraju, w trakcie powodzi, którą pamiętam chociaż byłam małą dziewczynką robiłam to-tamto-i-owamto” (to było przezabawne, bo mój chłopak nijak nie potrafi znaleźć powiązania na poziomie tego traumatycznego doświadczenia, bo nawet go jeszcze nie było w planach rozrodczych jego rodziców xD - przezabawna była mina kuzynki, kiedy jej to wyjaśniał).
Anyway - fabuła serialu helikopterem z nami (i z bohaterami) ląduje w ciągu pierwszych 13 minut na lotnisku Strachowice skąd wojskowi zabierają heroinę do władz miasta. Kamera śledzi tą drogę, którą urozmaica gawędzenie wojskowych... I tu mnie dziwi jak dużo jest pierdolenia o JPII, bo jakoś tego z dzieciństwa nie pamiętam. W moim domu to chyba nie był jakiś ważny temat - wizyta papieża była ważna, tata lubił słuchać wiadomości na ten temat i podziwiać jak pięknie Polska przyjmuje papieża, ale dla mnie to nie było ciekawe - w ‘97 transmitowano na Polsacie ostatni sezon Czarodziejki Z Księżyca i tym obsesyjnie żyłam, to mnie porywało! Rozemocjonowana spekulowałam o kolejnych odcinkach. I chyba wtedy byłam na obozie harcerskim z kuzynką i siostrą. Tematem rozmów była wyższość placków ziemniaczanych nad owsianką - i nie pamiętam by ktokolwiek w ogóle poruszał temat wiary. A, nie sorry - ciocia! Ciocia kazała kuzynce chodzić na msze, a my jako wsparcie jej towarzyszyłyśmy to była po części irytująca strata czasu (bo musiałam słuchac księdza bez ruchu, w tej konwencji koscielnej z tą powolną gimnastyką: klęczki, stanie, klęczki, stanie itp... i nie mogłam o nic pytać! Słuchałam tego co czytał, a co potem referował w ramach swojego kazania nawiązującego do okresu w roku lub do Biblii, ale często mnie zwyczajnie wkurzało to co mówił, ale nie można było PYTAĆ, wchodzić w dyskusję, to było dla mnie frustrujące) lub okazja od odcięcia się od bodźców, wyciszenia, zupełnego odcięcia się od ciała i Tu i Teraz, pełęn eskapizm... Coraz częściej wracając wspomnieniami do dzieciństwa zastanawiam się czy nie miałam niezdiagnozowanego ADHD... 
Anyway - z domu nie pamiętam jakoś szczególnie wzmożonej religijności lub papieżocentryzmu. Nie pamiętam, by fakt, że Karol Wojtyła jest papieżem przyprawiał moich krewnych o jakąś patologicznie rozumianą dumę czy o podszytą fałszem wiarę. Owszem, kościół był obecny w moim życiu - byłam u komunii itp, ale kiedy w pewnym momencie życia się modliłam codziennie, tak trochę w ramach myślenia magicznego/ życzeniowego (żeby nie było kartkówki z przedmiotu na który się nie nauczyłam :P - to było kilka miesięcy po komunii) to sprowokowało moją mamę do rozmowy ze mną “co w szkole się dzieje nie tak, córko? Martwię się tą Twoją przesadną manifestacją wiary, do tej pory tak nie miałaś” - z domu wyniosłam, że wiara jest okay, ale o wiele bardziej okay jest mocne stanie na Ziemi, w realności i zajmowanie się swoim życiem, zaś duchowość to coś “obok”, coś co nie dominuje życia jak np: nauka języka angielskiego. 
Natomiast moja mama mówi, że po latach wspomina, że krytycznego myślenia wobec nauk KK nauczyłam jej ja... bo w wieku szkolnym zadawałam pytania. Na logikę dziecka próbowałam zrozumieć rzeczy, które inaczej działały w ramach myślenia KK i w świecie niepowiązanym z religią. Pytania które zadawałam były niewygodne. Nie dawałam się zbyć. Na info, że coś jest napisane w Biblii lub w katechzmie - szłam po te dwa opracowania i szukałam. xD I nie pomagało mamie pozostać w strefie komfortu, że miałam wtedy starszą nastoletnią kuzynkę, która będąc równie dociekliwa jak ja streszczała mi telenowelowe historie z Biblii siejąc jeszcze więcej wątpliwości, podkreślając podwójne standardy, przestarzałe prawa i hipokryzje doktryn wiary. Fascynowało mnie to - jak jednocześnie dla mnie jest oczywiste, że coś jest ZŁE, a według Kościoła Katolickiego to było dobre, a według mamy (która była zwykle sprawiedliwa, bardzo wykształcona i wiedziała WSZYSTKO) i cioć tak jest bo tak jest i już xD wkurzała mnie ściana po ich stronie i irytacja na mnie, że zadaję pytania, które mnie nurtowały, a je wszystkie wybijały ze strefy komfortu, kazały stawiać pod znakiem zapytania kwestie, które zdawały się być od lat przez nie poukładane.
Ech.
Po drugie - właśnie o sposób nakręcenia tego serialu mi chodzi. To mnie przyprawiło o checheszki xD 
No więc... Bohaterowie jadą z lotniska w Strachowicach do władz miasta. Przypuszczam, że do ratusza (ale to się jeszcze okaże xD). I nagle wyjeżdżają samochodem na Ostrów Tumski, od strony Ogrodu Botanicznego, przy pomniku Św Nepomucena, a potem skręcają w stronę Mostu Tumskiego xD. To już samo w sobie jest śmieszne, bo to jest most dla pieszych od kiedy świadomie pamiętam Wrocław, ALE może w 1997 faktycznie mogły po nim jeździć samochody wojskowe lub w ogóle wszystkie. xD Niemniej ujęcie przepiękne - średniowieczna zabudowa, piękny Wrocław w pełni lata - no cudo! 
Rozmowa między bohaterami nadal się toczy, wychodzi na jaw, że bohaterka jest niezbyt wierząca i to budzi niechęć wojskowych i znowu mamy ujęcie na to jak ten samochód się toczy ulicami miasta... I śmiechnęłam xD
Bo ten wojskowy dżip jedzie Mostem Młyńskim, w stronę pl Bema, czyli na wjazd na Ostrów Tumski (teraz przynajmniej od tej strony od której można na upartego wjechać samochodem).
Czyli jako fanka Wrocławia (bo Wrocławianką jeszcze nie jestem, chociaż duchem się czuję) mam bekę, bo serial mi mówi, że bohaterowie kręcą się w kółko na odległości 600m (zmierzyłam właśnie w googlu xP): 3 wyspy (z czego jedna przez ingerencję Napoleona wyspą już nie jest), 3 mosty, najbardziej sztandarowe miejsce we Wrocławiu, najbardziej historyczne i mające najwięcej wspólnego z siedzibami Kościoła Katolickiego, a zupełnie NIC wspólnego z siedzibami władz politycznych miasta (nie ten rejon miasta!!! Zapraszam na stały ląd, do rynku, zostawcie Ostrów Tumski). Nie mówiąc o tym, że Strachowice są na tym samym brzegu Odry co Rynek, a Ostrów Tumski znajduje się po przeciwnej stronie rzeki, więc ten wojskowy, albo był bardzo nietrzeźwy i nie powinien prowadzić tego pojazdu xD, albo minął się z powołaniem: powinien zostać taksówkarzem, bo zastosował bardzo nielogiczny objazd do zdzierania kasy z turystów.
I po wdechu i wydechu zastanawiam się... bo dla kogoś, kto nie zna tego miasta te ujęcia mogą być fantastyczne, piękne. Ot - ujęcia jazdy przez europejskie miasto z wielowiekową historią. Ot, coś co nam ustanawia kultowe punkty, miejsca charakterystyczne. Dla opowiadanej historii to może być tylko dekoracja, tylko scena... tyle, że to jest MOJE miasto, ja po tej dekoracji chodzę, jeżdżę, ja tu żyję i siadając do serialu liczyłam, że dzięki mojej znajomości tych kątów będę miała okazję do głębszej imersji w serial. A tym czasem mój mózg mówi “ej, Andzej, zawróć, bo nie dość, że się wjebałeś w zakaz ruchu, nawierzchnię z odkrytymi kocimi łbami, to jeszcze w korkach będziemy stali przy Dubois przed mostem -_-” 
Nie wiem czy będzie mi wygodnie naginać rzeczywistość do tego, co proponuje reżyser.
Zobaczymy.
Ale hey! To dopiero 13 minut pierwszego odcinka! xD
9 notes · View notes
cichutkie-marzenia · 7 years
Quote
Miłość jest bezcenna, eskapizm to pułapka.
Eldo
53 notes · View notes
xsgdfjg · 3 years
Text
Prawda jest jednak taka, że po kontakcie z tak obcą, wynaturzoną rzeczywistością, która zapewnia ten jedyny w swoim rodzaju, wymarzony eskapizm — wrota dla duszy w eter niczym palacze zwłok — jak najszybciej pragniemy wrócić do tej lekkiej, mglistej przestrzeni w samym środku naszej głowy, pozbawionej obecności drugiego człowieka.
1 note · View note
paragwajskaalpaka · 6 years
Photo
Tumblr media
0 notes