353 podsumowanie #3cthashtagday
#odbicia3miasta
2 notes
·
View notes
Poradnik Fotografii Mobilnej Część 2: Światło
W poprzedniej części cyklu omówiliśmy sobie parametry techniczne smartfonów a dziś pora na najistotniejszy element fotografii, bez którego zwyczajnie nie byłaby ona możliwa.
W fizyce nazywane jest promieniowaniem optycznym czyli widzialną częścią promieniowania elektromagnetycznego, odbieranego przez siatkówkę oka ludzkiego.
ŚWIATŁO
To ono odpowiada za to co i jak widzimy. Jeśli miałbym wybrać jedną cechę, która świadczy o klasie fotografa, byłaby to umiejętność obserwowania światła. Niezależnie od tego czy mówimy o portrecie, architekturze, krajobrazie czy makrofotografii. Każdy kadr można sprowadzić zależnych od oświetlenia kompozycji kształtów, barw, faktur oraz cieni.
Konstrukcja każdego aparatu opiera się na układzie optycznym, przez który przechodzi światło (obiektyw) oraz materiale światłoczułym rejestrującym obraz (matryca). Jak wspomniałem w poprzednim wpisie, po drodze pojawia się jeszcze przysłona obiektywu, ograniczająca ilość wpadającego światła oraz migawka, od której zależy to jak długo podczas jednego ujęcia światło będzie docierało do matrycy. Im mniejsza przysłona i dłuższy czas otwarcia migawki tym więcej światła na sensorze. O tym jak wykorzystać tę zależność opowiem wam w następnej części poradnika.
Jesli zaś chodzi o światło, to podręczniki uczą, by zachowywać równowagę między jego zbyt małą ilością prowadzącą do niedoświetlenia (1), a nadmiarem skutkującym prześwietleniem (2).
Najczęściej spotkamy się z powyższymi sytuacjami przy skrajnie kontrastowych scenach, w których ostrzenie na elementach w cieniu spowoduje prześwietlenie fragmentów dobrze oświetlonych. Z kolei próba złapania ostrości na obiektach oświetlonych spowoduje niedoświetlenie tego co znajduje się w cieniu.
W takich przypadkach można skorzystać się z trybu HDR lub wykonać kilka ujęć tej samej sceny i połączyć je ze sobą w programie graficznym.
Teoretycznie jest to dobry kierunek, ale czasem okazuje się, że fotografowanie pod światło sugestywnych konturów też może dawać interesujące efekty. Dlatego fotografia nie powinna ograniczać się wyłącznie do stosowania sztywno przyjmowanych zasad. Jej istotą, jak w przypadku wszystkich dziedzin sztuki jest ciągłe poszukiwanie. Ukazywanie codzienności w niecodzienny sposób.
W fotografii mobilnej najczęściej będziecie mieli do czynienia ze światłem zastanym, czyli naturalnym lub sztucznym oświetleniem sceny, którego nie zmodyfikowaliście własnymi lampami. Do określenia jego barwy służy wyrażana w Kelwinach (K) temperatura barwowa. Światło ciepłe ma temperaturę barwową poniżej 3300 K, zaś zimne - powyżej 5000 K. Im wyżej w skali, tym bardziej niebieski będzie odcień światła białego, a im niżej - tym bardziej żółty.
O ile w przypadku jarzeniówek, halogenów, ulicznych lamp czy neonów temperatura barwy jest stała, nie można tego powiedzieć o Słońcu. Pomijając wpływ temperatury, zanieczyszczeń powietrza, czy cząsteczek wody w trzech stanach skupienia - podstawową zmienną jest czas. I paradoksalnie najmniej atrakcyjne okazuje się samo południe, kiedy światła jest najwięcej. Wie to każdy, kto choć raz obserwował wschodzące lub zachodzące Słońce. Wybuchające na niebie eksplozją odcieni złota, czerwieni, zieleni czy turkusu (polecam zimą) stanowi dla wielu doskonały temat sam w sobie.
Dla fotografa istotny będzie jednak nie tylko efektowny wschód czy zachód Słońca. Złota godzina to czas po zachodzie i przed wschodem, gdy miękkie światło nisko położonej tarczy Słońca ma specyficzny złoty odcień. Idealne do krajobrazów, portretów czy nastrojowych zdjęć makro. Pamiętać należy, że słowo “godzina” jest tu terminem umownym, bo czas trwania zjawiska zmienia się w zależności od szerokości geograficznej i pory roku. Najdłużej obserwowane jest na biegunach, w Polsce ok 40 minut, a w okolicach równika zaledwie kilka minut.
Błękitna godzina (lub niebieska) to z kolei pora, której początek ma miejsce przed wschodem oraz po zachodzie Słońca. W tym czasie można uzyskać intensywnie błękitne niebo na zdjęciach nocnych. Światło jest wtedy mało kontrastowe, dzięki czemu możliwe jest rejestrowanie większej ilości detali niż przy całkowicie ciemnym niebie. Wbrew nazwie błękitna godzina trwa dosyć krótko, bo od kilkunastu do kilkudziesięciu minut w zależności od szerokości geograficznej i pory roku. Nie da się też precyzyjnie ustalić czasu rozpoczęcia oraz zakończenia, więc pozostaje obserwacja nieba oraz fotografowanie metodą prób i błędów przed wschodem i po zachodzie Słońca.
Dla ułatwienia podrzucam wam narzędzie, z którego korzystam od lat, zarówno planując zdjęcia w mojej okolicy jak i na wyjazdach.
Exsate Golden Hour to aplikacja na smartfony z Androidem podająca dokładny czas występowania opisanych powyżej zjawisk dla zadanej lokalizacji geograficznej. Dodatkowo pokazuje wszystko na mapie, dzięki czemu unikniecie wyruszenia w lokalizację, z której na przykład wschodzącego nad morzem Słońca zwyczajnie nie będzie widać.
Oczywiście są sytuacje i rodzaje fotografii, w których będziemy wykorzystywali dodatkowe źródła oświetlenia. Z pomocą przyjdzie nam wtedy nie tylko lampa wbudowana, ale i cała masa dedykowanych rozwiązań. Od malutkich softboxów z taśmami ledowymi po profesjonalne reflektory studyjne. Przewagą takiego rozwiązania jest możliwość dostosowania ilości, układu, natężenia i temperatury barwowej świateł do naszych potrzeb. I nawet jeśli dla wielu osób jest to trochę przerost formy nad treścią w przypadku telefonu, to w dalszej części cyklu omówię również zastosowanie podstawowych lamp i softboxa. Na tym etapie wystarczy, że zapamiętacie że z uwagi na czas i parametry wyzwalania błysku, do fotografii mobilnej wygodniej stosować oświetlenie ciągłe.
Na dziś to wszystko. Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś ciekawego albo przynajmniej zmotywowałem was do eksperymentów. Kolejna część poradnika już niebawem.
Światła życzę i tylko udanych kadrów.
__________________
Partnerem technologicznym cyklu jest Motorola.
Wszystkie zdjęcia i zrzuty ekranu wykonano smartfonami tej marki.
2 notes
·
View notes
fOtOtest: Motorola Edge
Budżetowy flagowiec
Przez ostatnie lata Motorola ugruntowała swoją pozycję na dolnej i średniej półce cenowej urządzeniami serii E, G i One. W ich szerokiej ofercie można było znaleźć nie tylko tanie smartfony z dużą baterią ale i modele dla miłośników fotografii nocnej, makrofotografii czy video. Brak jednak było sprzętu, który można by nazwać flagowcem. Początkowo obstawiano, że będzie nim nowa Motorola Razr ale szybko okazało się, że bliżej jej do segmentu premium, gdzie niebanalny wygląd jest ważniejszy niż moc podzespołów.
W końcu jednak doczekaliśmy się premiery urządzenia, które miało zaspokoić potrzeby bardziej wymagających klientów i określić kierunek rozwoju marki. Czy warto było czekać? Sprawdźmy jak Motorola Edge spisuje się fotograficznie się na tle konkurencji.
MOTROLA EDGE
Już po wyjęciu z pudełka w oczy rzuca się charakterystyczna konstrukcja tego modelu. Obustronnie zagięty ekran o odświeżaniu 90 Hz sprawia wrażenie pozbawionego bocznych ramek. Znajdują się one za krawędziami wyświetlacza. Wymaga to przyzwyczajenia ale pozwala wygodniej korzystać z dodatkowych funkcji przypisanych brzegom zakrzywionego ekranu. Dodatkowe oprogramowanie Motoroli umożliwia gestami na krawędzi opuścić belkę powiadomień, wrócić do poprzedniej apki lub odpalać dodatkowy panel podręczny z wybranymi przez użytkownika aplikacjami. Nad wyświetlaczem widać górny głośnik, a kamerę frontową umieszczono w okrągłym wycięciu w lewym górnym rogu ekranu. Osobiście wolę wysuwane aparaty, ale przy zastosowanym rozwiązaniu zdecydowanie szybciej działa odblokowywanie twarzą.
Tył z tworzywa sztucznego to moim zdaniem krok we właściwą stronę. Nie dość, że waży mniej niż szklany, to zdecydowanie lepiej zniesie przypadkowy upadek. Osobiście wolałbym karbowaną gumę lub imitację skóry, bo nie łapią odcisków palców i rys tak jak błyszczące powierzchnie.
Do zestawu poza ładowarką, przewodem USB-C i słuchawkami dołączono etui wykonane z przezroczystego tworzywa. Zabezpiecza ono tył i kamery przed zarysowaniem.
APARAT
Z tyłu Motorola Edge posiada matryce:
64 megapikseli w technologii Quad Pixel (obraz wyjściowy to 16 megapikseli) oraz optykę z przysłoną f/1,8.
16 megapikseli z obiektywem ultraszerokokątnym (117 °) Macro Vision o przysłonie f/2,2
8 megapikseli uzbrojone w teleobiektyw o przysłonie f/2,4
Do tego aktywny system mierzenia ostrości ToF(Time of flight) oraz lampę błyskową.
Przedni aparat ma matrycę o rozdzielczości 25 megapikseli w technologii Quad Pixel oraz optykę o przysłonie f/2,0.
APLIKACJA
Aplikacja aparatu Motoroli działa w oparciu o układ znany z urządzeń z czystym Androidem.
Do wyboru mamy tryby tylnej kamery:
Portret
Wycinek zdjęcia
Makro
Kolor spotowy
Nocne zdjęcia
Ruchome zdjęcia
Panorama
Ultra Res
Filtr na żywo
Film Makro
Zwolnione tempo
Film poklatkowy
Naklejki AR
Dla przedniego aparatu natomiast:
Portret
Kolor spotowy
Nocne zdjęcia
Ruchome zdjęcia
Grupowe selfie
Filtr na żywo
Zwolnione tempo
Film poklatkowy
Motorola Edge posiada tryb manualny w ustawieniach zarówno przedniej jak i tylnej kamery. Pozwala on na nieco większą swobodę podczas wykonywania zdjęć niż automatyczne presety.
Dla tylnej kamery możliwe jest ręczne ustawienie:
sposobu pomiaru ostrości
balansu bieli
czasu otwarcia migawki
czułości ISO
korekty ekspozycji
W przypadku kamery przedniej tryb manualny pozwala na zmianę:
balansu bieli
czasu otwarcia migawki
czułości ISO
korekty ekspozycji
TRYBY
Miłośnikom selfie dedykowano tryb Portret. Pozwala on na kontrolę rozmycia tła by przypominało bokeh uzyskiwany przy użyciu obiektywów portretowych. Poniżej przykładowe zdjęcie.
Na fotografiach wykonanych we wspomnianym trybie możemy, w ramach edycji, modyfikować stopień rozmycia oraz zmieniać punkty ostrości.
Grupowe selfie to panoramiczne zdjęcie wykonywane przednią kamerą. Przydatne podczas focenia się ze znajomymi oraz pokazywania wiekszych obiektów w tle.
Wykonanie czarno-białego zdjęcia z pozostawieniem jednego, wybranego wcześniej akcentu barwnego umożliwia opcja kolor spotowy.
Jak we wszystkich urządzeniach Motoroli, tryb panoramy działa w dowolnej płaszczyźnie w pionie i poziomie oraz od lewej i od prawej.
Nie zabrakło też efektów kolorystycznych oferowanych przez Filtr na żywo.
Tryb HDR umożliwia zachowanie większej ilości detali jasnych i ciemnych elementów kadru na zdjęciach kontrastowych scen. Poniżej porównanie zdjęć przed i po włączeniu.
Zoom optyczny zrealizowano stosując przełączanie między obiektywem szerokokątnym, głównym i tele. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie tracimy jakości jak w przypadku interpolacji podczas cyfrowego powiększenia. Poniżej przykłady.
Ruchome zdjęcia to nic innego jak tworzone z fotografii klipy w formacie gif, na których w trakcie edycji możemy zaznaczyć ruchome i nieruchome elementy.
Naklejki AR to obiekty 3D wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość, które możemy umieszczać na zdjęciach i filmach.
Wycinek zdjęcia to opcja dzięki której możemy edytować tło na zdjęciu. Działa podobnie jak tryb portretowy, ale zamiast rozmywać - usuwa tło.
Zarówno dedykowany tryb Nocne zdjęcia jak i ustawienia manualne pozwalaj�� na fotografowanie po zmroku. Jakość jest wystarczająca na potrzeby publikacji w serwisach internetowych. Poniżej przykładowe sample bez obróbki.
Motorolę Edge wyposażono w ultraszerokokątny obiektyw dedykowany makrofotografii. Pozwala on na łapanie ostrości już 2 cm od fotografowanego obiektu i może być używany na trzy sposoby. Możemy ostrzyć z większej odległości w trybie macro, który zapisuje wycinek kadru albo wykorzystać minimalną odległość ostrzenia w trybie automatycznym lub Ultra Res (zapisującym pliki w pełnej rozdzielczości matrycy).
Poniżej wycinek kadru dla zainteresowanych jak matryca testowanego modelu rejestruje detale.
WIDEO
Motorola Edge umożliwia rejestrację wideo:
tylnym aparatem głównym w 4K (30 kl/s), 1080p (60/30 kl/s), 720P (30 kl/s),
tylnym aparatem ultraszerokokątnym w 1080p (60/30 kl/s), 720P (30 kl/s),
tylnym aparatem makro w 720P (30 kl/s),
kamerą przednią w 1080p (30 kl/s), 720P (30 kl/s)
Do dyspozycji mamy tryby:
zwolnione tempo
film poklatkowy
film makro
CECHY
Poza aparatem Motorola Edge oferuje:
czysty system bez spowalniającej nakładki
ekran OLED 6,7" FHD+ OLED ze wsparciem standardu HDR10+ oraz częstotliwością odświeżania 90 Hz
6 GB RAM
128 GB pamięci wewnętrznej i czytnik kart microSD (do 512 GB)
baterię 4500 mAh która wystarczy na ok 2 dni (przy odświeżaniu na poziomie 60 Hz) oraz obsługę szybkiego ładowania TurboPower 18W
gniazdo słuchawkowe i obsługę radia FM
dwa głośniki stereo z technologią firmy Waves
ekranowy czytnik linii papilarnych
czujniki: zbliżeniowy, światła otoczenia, akcelerometr, żyroskop
gesty Moto pozwalające między innymi na uruchomienie funkcji latarki przez potrząśnięcie telefonem lub odrzucenie połączenia przez odłożenie urządzenia ekranem do dołu
powłoka hydrofobowa odporna na zachlapania
obsługa sieci 5G
NFC
PODSUMOWANIE
Motorola Edge to budżetowy flagowiec, który poza niebanalnym wyglądem oferuje bardzo dobrą jakość zdjęć, doskonały ekran HDR o częstotliwości odświeżania 90Hz, głośniki stereo i obsługę sieci 5G. W odróżnieniu od konkurencji, producent wyposażył swoje najwyżej pozycjonowane urządzenie zarówno w czytnik kart microSD jak i wejście słuchawkowe z obsługą radia FM. Całość uzupełnia czysty Android i dodatkowe oprogramowanie odpowiedzialne za obsługę gestów na krawędziach ekranu czy uruchamianie aplikacji po potrząśnięciu telefonem.
Można oczywiście dyskutować, czy zastosowany wyświetlacz nie jest wyłącznie przerostem formy nad treścią, zarzucić małą ilość RAMu, brak ładowania bezprzewodowego czy wodoszczelności. Trzeba jednak przyznać, że wszystkie te kompromisy przekładają się na cenę urządzenia. Jeśli więc szukacie szybkiego smartfona na czystym Androidzie, to śmiało mogę polecić ten model. Ostateczną decyzję pozostawiam jak zawsze wam.
Poniżej dodatkowe sample zdjęciowe.
Materiał powstał we współpracy z marką Motorola.
Link do specyfikacji producenta.
2 notes
·
View notes
352 podsumowanie #3cthashtagday
#parki3miejskie
0 notes
Poradnik Fotografii Mobilnej Część 1: Parametry sprzętowe
Od dłuższego czasu zbierałem się, by odpowiedzieć na powtarzające się przy okazji fOtOtestu pytania. Pojawiło się ich jednak tyle, że trudno byłoby zmieścić je jednym wpisie. Stąd pomysł na cykl, w którym znajdziecie teoretyczną wiedzę oraz garść praktycznych porad, pozwalających nie tylko wybrać kolejny smartfon, ale i lepiej wykorzystać już posiadany. Partnerem technologicznym niniejszego poradnika jest Motorola a wszystkie zdjęcia oraz zrzuty ekranu pochodzą wyłącznie z urządzeń tej marki. Zebrane informacje są jednak na tyle uniwersalne, że mają zastosowanie dla wszystkich telefonów z funkcją aparatu.
Tyle tytułem wstępu - zaczynajmy.
Zanim przejdziemy do technik fotograficznych, musimy przyswoić sobie kilka podstawowych pojęć, z którymi styka się użytkownik już na etapie zakupu. Dzięki temu będzie nam łatwiej omawiać kolejne tematy, a wiedzy nigdy dość.
PARAMETRY SPRZĘTOWE
To nie dla każdego zrozumiały, choć kluczowy element specyfikacji technicznej każdego urządzenia. Jeśli kiedyś zastanawialiście się co oznaczają te wszystkie dziwnie brzmiące określenia i cyferki, odpowiedź znajdziecie poniżej.
Rozdzielczość matrycy aparatu czyli coś, czym lubią się pochwalić marketerzy każdego producenta. To wyrażana w megapikselach (MPix) ilość elementów światłoczułych (pikseli) matrycy. Określa też maksymalny rozmiar zdjęć jakie można uzyskać z danego sensora. Do niedawna zawodowcy krytykowali zwiększenie rozdzielczości na tej samej powierzchni, bo wpływało to wyłącznie na obniżenie jakości obrazu przez “zaszumienie”, widoczne zwłaszcza przy zdjęciach w słabych warunkach oświetleniowych. Obecnie jednak stosuje się technologię łączenia kilku pikseli w jeden, co daje bardziej szczegółowy obraz o większej rozpiętości tonalnej. Przykładowo plik wyjściowy z matrycy Quad Pixel 64MPix ma 16MPix, czyli 4 megapiksele matrycy dają jeden megapiksel zdjęcia.
Niektórzy producenci umożliwiają zapis plików w pełnej rozdzielczości rejestrowanej przez matrycę. Daje to większe możliwości obróbki, ale pliki mają większy rozmiar i zajmują więcej miejsca w pamięci lub na karcie.
Zapytacie jak to się ma do wydruku? Już jeden megapiksel matrycy (zdjęcie w 1280x1024 pikseli) pozwala na odbitki w rozmiarze 10x15 cm w 200 dpi. Do druku na okładkę magazynu w formacie A4 w 300 dpi wystarczy 8 Megapixeli. Biorąc więc pod uwagę obecne standardy rozdzielczości nam raczej nie zabraknie. Nie należy jednak ignorować rozwoju technologii i unikać matryc, na których upchano więcej megapikseli.
Rozmiar piksela to parametr określający fizyczny rozmiar elementu światłoczułego (piksela) matrycy. Podawany jest w mikrometrach (10⁻⁶ m), których jednostkę oznaczamy skrótem μm.
Im większy piksel tym lepiej, bo zbiera więcej światła czyli informacji o obrazie. Należy jednak pamiętać, że obecnie specyfikowane wartości są najczęściej sumą pikseli składowych a nie, jak w przypadku aparatów cyfrowych, pojedynczych elementów światłoczułych matrycy.
Rozmiar fizyczny matrycy to jedna z ważniejszych (jeśli nie najważniejsza) cech sensora, która niestety bardzo rzadko pojawia się w materiałach producenta. Podawany w calach wymiar nie dotyczy wprost wielkości samej matrycy, ale średnicy okręgu którego fragmentu jest ona wycinkiem. To forma zapisu jeszcze z czasów kamer telewizyjnych z lat 50. Aby poznać faktyczną długość przekątnej sensora należy wartość podaną w calach pomnożyć przez 2/3. To jednak informacja na marginesie.
Wystarczy zapamiętać, że im większa fizycznie matryca, tym lepsza jakość zdjęć w złych warunkach oświetleniowych i mniejsza głębia ostrości. Stąd duże matryce lepiej sprawdzą się przy zdjęciach nocnych. a małe w studyjnej fotografii produktowej czy makrofotografii.
Głębia ostrości (GO) - parametr, który pojawi się w tym cyklu wielokrotnie. Określa zakres odległości w jakiej od punktu na którym ustawiamy ostrość obiekty w kadrze pozostają “ostre”.
Na zdjęciu poniżej granicę GO wyznacza kontur fotografowanej rośliny.
Wpływ na GO mają:
fizyczny rozmiar matrycy (im większy tym mniejsza głębia),
wartość przysłony f/ (głębia większa dla wyższej przysłony),
gniskowa obiektywu (mniejsza ogniskowa, większa głębia)
odległość między obiektem a obiektywem (większa odległość to większa głębia ostrości)
Kąt obiektywu (kąt pola widzenia obiektywu / FOV) podawany w stopniach określa kąt zawarty pomiędzy skrajnymi promieniami światła przechodzącymi przez przednią soczewkę. Im większy tym więcej obiektów widać w kadrze.
Poniżej przykład zdjęć wykonanych z tego samego miejsca.
teleobiektyw
obiektyw podstawowy
obiektyw ultraszerokokątny (117°)
Jak widzicie na powyższym przykładzie, obiektywy szerokokątne pozwalają na “zmieszczenie” większej ilości obiektów w kadrze, ale powodują ich zniekształcenie. Nazywamy to dystorsją. Dlatego też wielu fotografów unika tego typu optyki przy portretach i stosuje ją głównie do krajobrazów lub architektury.
Przysłona obiektywu to część regulująca wielkość otworu na drodze światła padającego na matrycę. Opisana jest jako f/(wartość przysłony). Ma ona wpływ na jasność zdjęć, głębię ostrości oraz kształt bokeh czyli rozmycia tła. Im niższa tym więcej światła dociera do matrycy i mniejsza jest GO.
Efekt małej przysłony imitowany jest przez tryby portretowe, które wykonują równocześnie zdjęcia z dwóch obiektywów i nakładają je na siebie. Pozwala to na korekty poziomu rozmycia tła po wykonaniu zdjęcia.
Zoom cyfrowy i optyczny to w przypadku fotografii mobilnej pojęcia czysto marketingowe. Zoom cyfrowy jest po prostu powiększeniem fragmentu zdjęcia kosztem rozdzielczości i jakości. Optyczny natomiast realizowany jest przez przełączanie między kilkoma obiektywami stałoogniskowymi smartfona.
W zależności od zastosowanych matryc zmienić się może w trakcie rozdzielczość, sposób pomiaru ostrości czy balans bieli.
Poniżej przykład działania zoomu optycznego.
Autofokus (AF) to nic innego jak system automatycznego ustawiania ostrości. Dzielimy go na układy aktywne, mierzące odległość od obiektu za pomocą odbitej wiązki światła (np ToF) i pasywne, wykorzystujące detekcję kontrastu lub fazy (PDAF). Często systemy te występują obok siebie i uzupełniają się wzajemnie, gdyż pierwszy jest szybszy, a drugi działa na większe odległości.
Lampa błyskowa jak powszechnie wiadomo służy do doświetlania zdjęć.
W przypadku smartfonów nie ma zaawansowanej kontroli błysku, pozwalającej na dostosowanie jej do ogniskowej obiektywu czy czasu otwarcia migawki. Póki się to nie zmieni, jej rodzaj nie ma większego znaczenia. Dobrze że jest, ale zalecałbym umiar. Więcej na temat oświetlenia naturalnego i sztucznego przeczytacie w kolejnych wpisach.
Co więc wynika z powyższych informacji? Poza tym, że aparat w telefonie to skomplikowana konstrukcja, to możemy już na podstawie parametrów określić do czego lepiej będzie się nadawał dany sprzęt.
Fizycznie duża matryca sprawdzi się podczas zdjęć nocnych lub przy portretach o małej głębi ostrości, mniejsze matryce z kolei docenią fani makrofotografii. Podobnie w przypadku obiektywów - szerokokątny jest doskonałym wyborem do architektury i krajobrazów, a pozbawiony zniekształceń teleobiektyw do portretów. Poszczególne zastosowania omówimy sobie przy kolejnej okazji.
Na tym kończymy dzisiejsze spotkanie. Mam nadzieję, że choć trochę pomogłem wam ogarnąć temat specyfikacji. Znajomość części z powyższych terminów przyda się również w dalszej części poradnika. W razie gdyby coś pozostawało niejasne, piszcie śmiało w komentarzach lub wiadomościach prywatnych na moim Instagramie.
Światła życzę i tylko udanych kadrów.
__________________
Partnerem technologicznym cyklu jest Motorola.
Wszystkie zdjęcia i zrzuty ekranu wykonano smartfonami tej marki.
0 notes
351 podsumowanie #3cthashtagday
#zwiedzanie3miasta
0 notes
The Last Of Us Part II [PS4]
Najgłośniejsza premiera tego roku.
Nikt nie mógł przewidzieć, że za sprawą przecieku fragmentów fabuły, dyskusja na temat mniej lub bardziej uzasadnionych pretensji graczy opanuje fora na całym świecie. Co ciekawe, zarzuty oparte na spekulacjach, nijak miały się do materiału źródłowego. Fala krytyki przerodziła się w masowe zaniżanie ocen. Godzinę po premierze gry, której przejście zajmuje ok 25-30h. Najzabawniejsze z zarzutów dotyczyły oczywiście “politycznej poprawności” oraz orientacji seksualnej jednej z bohaterek. Ten argument dowodził nie tylko skrajnych poglądów ale i nieznajomości gloryfikowanej jedynki. Prawdziwi fani już w 2014 roku mogli zobaczyć relację Ellie i Riley oraz pierwszy pocałunek dziweczyn, więc jej zachowanie w kontynuacji kompletnie ich nie dziwiło. Niezależnie od ocen, petycji w sprawie wydania gry na nowo i burzy jaka się rozpętała, tytuł już w pierwszych dniach okazał się sukcesem sprzedażowym, osiągając najlepszy wynik ze wszystkich tytułów ekskluzywnych dla PS4. Gracze okazali się dużo bardziej otwarci na różnorodność i fabularne decyzje autorów niż internetowi pieniacze. A jakie w końcu jest The Last Of Us Part II?
THE LAST OF US PART II
Kontynuacja kultowego tytułu na PS3, podsumowanie technologiczne aktualnej generacji i jedna z najbardziej oczekiwanych gier na PS4. Nie bez powodu zresztą, bo tworzące ją Naughty Dog słynie z maksymalnego wykorzystywania potencjału drzemiącego w konsolach Sony. Każdy ich tytuł to efektowny pokaz możliwości sprzętu i oprogramowania.
OPRAWA AUDIOWIZUALNA
Nie dziwi więc fakt, że grafika The Last Of Us Part II jest wręcz fenomenalna. Zarówno pod względem wykonania i szczegółowości modeli postaci, projektów otoczenia, animacji czy fizyki obiektowej. I nie jest to tylko moja opinia skoro największe branżowe portale poświęcają oddzielne teksty choćby temu jak zachowuje się w grze lina. Na równie wysokim poziomie stoi dźwięk, który zachwyca podczas odsłuchiwania doskonale zagranych dialogów, podkładów muzycznych czy nawet dźwięków towarzyszących rozgrywce. Każdy element tej produkcji został maksymalnie dopracowany by pokazać możliwości PS4. Zresztą popatrzcie tylko na zrzuty ekranu z podstawowej wersji konsoli.
FABUŁA
Najbardziej kontrowersyjny element The Last Of Us II jest równocześnie moim ulubionym. Bo za nic miałbym fajerwerki graficzne, gdyby nie towarzyszyła im wciągająca historia. Aby nie odbierać przyjemności z jej poznawania, opiszę ledwie zarys tego co was czeka.
Pięć lat po wydarzeniach z pierwszej części ponownie spotykamy naszych bohaterów żyjących w małym postapokaliptycznym miasteczku. Pozornie beztroską egzystencję przerywa tragedia, po której Ellie postanawia kolejny raz wyruszyć do ruin Seattle, by zmierzyć się ze swoją przeszłością.
Równocześnie towarzyszymy, należącej do frakcji Wilków, Abby. Ten zabieg pozwala zmienić punkt widzenia i obserwować obie strony konfliktu. Dzięki temu gracz doświadcza relatywizmu wartości w świecie gdzie przetrwanie oznacza śmierć drugiego człowieka. Przygoda staje się bolesną lekcją na temat ludzkiej natury w obliczu zagrożenia. To historia, w której tak naprawdę nie ma zwycięzców. Tylko ocalali. Ostatni z nas.
MECHANIKA
Pod względem mechaniki The Last Of Us Part II nie odbiega praktycznie od pierwszej części. Trzecioosobowy widok z kamery, dużo skradania się, trochę strzelania i kilka QTE wymagających naciskania określonych przycisków na czas. Nie jest źle, ale po tylu latach od premiery jedynki, niektóre elementy są dosyć archaiczne. Choćby klikanie na każdej szufladzie żeby kliknąć ponownie na jej zawartości. Może nie zniechęca to do rozgrywki, ale nieco nudzi po kilku godzinach. Momentami zawodzi też inteligencja przeciwników, którzy pozwalają by nasza bohaterka bez żadnego alarmu wyrżnęła cały oddział chowając się w trawie. Powinno ich nieco zaniepokoić nagłe zniknięcie 10 osób spacerujących obok. Poza tymi drobnymi mankamentami jest ok.
Zebrane wśród ruin surowce umożliwiają konstruowanie przedmiotów takich jak apteczki, bomby, miny, wzmocnione ostrza do walki wręcz czy strzały do łuku. Aby mieć do nich dostęp musimy odnaleźć odpowiednie podręczniki szkoleniowe poukrywane w budynkach.
Pigułki pozwalają odblokować kolejne zdolności z drzewek umiejętności, Co ciekawe każda z bohaterek ma inne, przekładające się na odmienny styl gry.
Rozsiane po lokacjach warsztaty pozwalają na modyfikację broni za pomocą znalezionego po szufladach żelastwa. Usprawnienia poprawiają stabilność, celność, zwiększają pojemność magazynka, lub szybkostrzelność.
Rozbudowywane cały czas uzbrojenie pozwala na eliminację wrogów przy użyciu pistoletów, strzelb, karabinów, min, bomb, koktajli Mołotowa, strzał lub noża. W zależności od potrzeb i preferencji możemy więc atakować dyskretnie albo przypuścić frontalny szturm na pozycje przeciwników.
Fanów zbieractwa ucieszą artefakty, karty i monety, których odnalezienie przedłuży rozgrywkę o kilka dobrych godzin.
CZY WARTO
The Last Of Us Part II to gra niezwykła. Gdyby nie archaiczna mechanika, powiedziałbym że wręcz wybitna. Poza fenomenalną oprawą audiowizualną oferuje warstwę fabularną, która skłania do przemyśleń na znacznie bardziej złożonym poziomie niż trywialne wybory między dobrem a złem. To brutalnie pokazana prawda o upadku cywilizacji i utracie człowieczeństwa wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami. Opowieść, która podważa fundamentalne wartości i stawia pytania z zakresu socjologii moralności.
Doskonałe podsumowanie biblioteki PS4 i jedna z najważniejszych gier roku, jeśli nie dekady. Polecam.
Wszystkie zrzuty ekranu pochodzą z klasycznej wersji PS4.
Grę do recenzji udostępniło PlayStation Polska.
0 notes
350 podsumowanie #3cthashtagday
#ojcowie3miasta
0 notes
fOtOtest: Oppo A52
Oppo odrobiło lekcję.
Chińska firma w końcu zdecydowała się rozszerzyć ofertę na polskim rynku, dzięki czemu, po sprzęcie z tzw. górnej średniej półki, zaczęły pojawiać się też tańsze urządzenia. I to nie byle jakie, bo oferujące rozwiązania, które do tej pory zarezerwowano raczej dla flagowców. Czy warto się nimi zainteresować?
OPPO A52
Niemal bezramkowy front i otwór na kamerę w ekranie to tegoroczny standard. Zaskakuje natomiast czytnik linii papilarnych w bocznym przycisku zasilania. Nie jest to może tak wygodne rozwiązanie jak sensor pod ekranem, ale na pewno bardziej estetyczne niż lokalizacja na "pleckach”.
Tył wykonano z tworzywa do złudzenia przypominającego szkło. Ten zabieg powoduje, że telefon jest lżejszy a obudowa mniej podatna na stłuczenie podczas upadku. Moduł kamer jest na tyle spory że odstaje i do jego ochrony przed porysowaniem niezbędny będzie pokrowiec, który dołączono do zestawu.
APARAT
Tylny moduł aparatów Oppo A52 składa się z:
aparatu podstawowego z matrycą 12 megapikseli i optyką o przysłonie f/1.7
ultraszerokątnego obiektywu 119° z przysłoną f/2.2 i sensorem o rozdzielczości 8 megapikseli
teleobiektywu o przysłonie f/2.4 z dwumegapikselową matrycą
obiektywu do efektu głebi ostrości z optyką o przysłonie f/2.4 i matrycą o rozdzielczości 2 megapikseli
Przedni sensor ma 8 megapikseli i obiektyw o przysłonie f/2.0.
APLIKACJA
Oppo do swoich urządzeń dołącza intuicyjną aplikację, która oferuje wszystkie niezbędne funkcje. Tryby dostępne dla tylnej kamery:
Ultra night
Wideo
Zdjęcie (automatyczny)
Portret
Ekspert (manualny)
Naklejka
Obiektyw Google
Panorama
Film poklatkowy
Zwolnione tempo
Dla przedniej natomiast:
Wideo
Zdjęcie
Portret
Panorama
Film poklatkowy
Naklejka
Dla miłośników ustawień manualnych przewidziano tryb Ekpert umożliwiający ręczne ustawienie:
czułości ISO
czasu otwarcia migawki
balansu bieli
sposobu pomiaru ostrości
korekty ekspozycji
TRYBY
MIłośnikom selfie polecam tryb Portret, który w urządzeniach Oppo pozwala na uzyskanie naprawdę niezłych i naturanie wyglądających efektów rozmycia tła. Aby pokazać więcej tła lub osób w kadrze, wystarczy tryb panoramy dla przedniej kamery.
Naklejka to nic innego jak bazujące na rozszerzonej rzeczywistości animacje nanoszone na obraz z przedniej lub tylnej kamery.
Nie zabrakło oczywiście trybu Obiektyw Google, który umożliwia wyszukanie przedmiotów w kadrze w zasobach internetowych, przetłumaczenie tekstu lub zeskanowanie kodu QR.
Zakładka odpowiedzialna za cyfrowe filtry, pozwala na fotografowanie ze zmieniającym kolorystykę presetem.
Podobnie jak droższe modele producenta, Oppo A52 może wykonywać również fotografie o rozszerzonym zakresie tonalnym czyli HDR oraz podkręcić kolory funkcją Olśniewający kolor.
Zoom optyczny realizowany za pomocą przełączania między obiektywami pozwala na widoczne na poniższych przykładach powiększenie fragmentu kadru. Od szerokiego kąta po tele.
Tryb panoramy umożliwia wykonywanie łączonych z wielu kadrów zdjęć, niestety wyłącznie od lewej do prawej lub z dołu do góry. Klatki łączone są sprawnie, nawet w przypadku złożonych scen.
Zdjęcia nocne wykonywać możemy w trybach Noc i Ekspert. Pierwszy działa bez użycia statywu, ale manualny pozwala uzyskać najlepszą jakość
Poniżej dołączam wycinek kadru dla zainteresowanych jak matryca Oppo A52 rejestruje detale.
WIDEO
Główna kamera rejestruje wideo w rozdzielczości 4k, 1080p i 720p w 30 klatkach na sekundę. Aparat przedni natomiast w 1080p/30fps. Dodatkowo możemy nagrać film poklatkowy w 1080p lub w zwolnionym tempie w 720p. Poniżej sample.
CECHY
Poza aparatem w Oppo A52 znajdziemy:
4 GB RAM
64 GB pamięci wewnętrznej i czytnik kart microSD
baterię 5000 mAh wystarczającą na dwa dni
funkcję szybkiego ładowania 18W
dwa głośniki stereo
gniazdo słuchawkowe mini-jack 3.5mm
czujniki: geomagnetyczny, światła, zbliżeniowy, żyroskop oraz czytnik linii papilarnych w przycisku zasilania
NFC
PODSUMOWANIE
Oppo A52 to przemyślana konstrukcja, która pod względem funkcji może śmiało konkurować z droższymi modelami. Poza rozbudowanym modułem aparatów oferuje NFC, gniazdo słuchawkowe, głośniki stereo i baterię która wystarczy na dwa dni. Mimo, że może nie zachwyca jakością wideo to najlepszy wybór na tej półce cenowej. Oczywiście ostateczną decyzję pozostawiam wam.
Poniżej dodatkowe sample zdjęciowe.
Sprzęt do recenzji dostarczyła firma Oppo.
Link do specyfikacji producenta.
0 notes
fOtOtest: Huawei P40 Pro
Lider rankingu DxOMark
Tak można by w skrócie opisać najnowszy model z fotograficznej linii smartfonów chińskiego koncernu Huawei. Firmy o której głośno zrobiło się ostatnio w branży za sprawą zakazu współpracy jaki odgórnie otrzymały amerykańskie firmy od rządu USA. W efekcie Chińczycy musieli zastąpić usługi Google w nowych urządzeniach własnym ekosystemem HMS. Firma nie dość, że błyskawicznie zareagowała na kryzys, to jeszcze zdołała wypuścić sprzęt, który zdobywa najwyższe noty w kategoriach fotograficznych. Sprawdźmy czy zasłużenie.
HUAWEI P40 Pro
Po wyjęciu z pudełka uwagę zwraca bezramkowy front i obustronnie wygięty ekran z wycięciem na dwie kamery. Nie jest to może rozwiązanie nowe, lecz nadal wystarczająco efektowne by wyróżnić się wśród konkurencji. Wszystkie fizyczne przyciski zlokalizowano na prawej krawędzi metalowej ramki.
Tył wykonano z matowego szkła przypominającego aluminium. Tam też znajduje się najważniejszy element czyli olbrzymi moduł kamer sygnowany logo Leica.
Całość prezentuje się elegancko i estetycznie, jak przystało na urządzenie klasy premium.
APARAT
Huawei P40 Pro posiada z tyłu:
aparat z matrycą Ultra Vision 50 megapikseli, optyką o przysłonie f/1.9 oraz optyczną stabilizacją obrazu OIS
aparat z sensorem o rozdzielczości 40 megapikseli i obiektywem ultraszerokokątnym o przysłonie f/1.8
aparat z matrycą 12 megapikseli i teleobiektywem o przysłonie f/3.4 oraz optyczną stabilizacją obrazu OIS)
aparat do pomiaru głębi ostrości 3D
Przedni aparat z matrycą 32 megapiksele i optyką o przysłonie f/2.2 wspomaga dodatkowy sensor do pomiaru głębi.
APLIKACJA
Na brak ustawień aplikacji aparatu nie można narzekać. Huawei obok LG oferuje najbardziej rozbudowane oprogramowanie na rynku. Do dyspozycji mamy tryby:
Przysłona
Nocne
Portret
Zdjęcie (automatyczny)
Film
Pro (manualny)
Czarno-białe
HDR
Dokumenty
Wysoka rozdzielczość
Panorama
Malowanie światłem
Naklejki
Widok podwójny (zdjęcie z 2 tylnych kamer)
Zwolnione Tempo
Obiektyw AR
Film Poklatkowy
Pod wodą (dedykowany wodoszczelnej obudowie)
Dla bardziej zaawansowanych użytkowników przewidziano tryb manualny pod nazwą Pro. Ustawić w nim można:
tryb pomiaru światła
wartość czułości ISO
czas otwarcia migawki
korektę ekspozycji
sposób pomiaru ostrości
balans bieli
TRYBY
Dla miłośników selfie jest tryb Portret, który pozwala na korektę oświetlenia oraz niedoskonałości skóry. Działa on zarówno przy użyciu przedniej jak i tylnej kamery. Ponadto możemy przednią kamerą wykonać zdjęcie panoramiczne, dzięki któremu zmieścimy więcej tła w kadrze lub grupę osób.
Obiektyw AR z kolei umożliwia stworzenie animowanego awatara, którego ruchy będą odpowiadały naszej mimice.
Naklejki to rozbudowane znaki wodne nanoszone na zdjęcia. Podzielono je na kategorie odpowiadające treści takie jak np Pogoda, Lokalizacja czy Jedzenie.
Mamy też tryb Przysłona imitujący za pomocą dwóch kamer działanie obiektywu o małej przysłonie. Co ciekawe - punkt ostrości i stopień rozmycia tła można edytować nawet po wykonaniu zdjęcia.
Wśród zakładek znajdują się również Filtry zmieniające kolorystykę fotografii.
Fanom zdjęć monochromatycznych tryb Czarno-białe, w którym można wykonywać wspomniane zdjęcia z ustawieniami automatycznymi, manualnymi, w trybie portretowym oraz małej przysłony.
Nie zabrakło trybu HDR rozszerzającego zakres tonalny wykonywanych zdjęć. Idealnie nadaje się on do krajobrazów i kontrastowych scenerii z bardzo jasnymi lub ciemnymi fragmentami kadru.
Aplikacja aparatu Huaweia P40 Pro pozwala wykonywać panoramy wyłącznie w płaszczyźnie poziomej od lewej do prawej podstawowym obiektywem.
Zastosowanie kilku obiektywów pozwala na powiększenie w obrębie tego samego kadru bez utraty jakości. Poniżej sample wykonane z tego samego miejsca dla zilustrowania różnicy między trybem ultraszerokokątnym, podstawowym, tele i “zoomem” cyfrowym.
Jeśli chodzi o zdjęcia nocne zdjęcia, Huawei od lat deklasuje pod tym względem konkurencję na każdej półce cenowej. Podobnie jak pozostałe modele, P40 Pro poza trybem manualnym, oferuje oddzielne tryby do samochodowych świateł, gwiazd, czy fotografowania wody na długim czasie ekspozycji.
Na koniec wycinek zdjęcia dla zainteresowanych charakterystyką matrycy przy rejestrowaniu detali. W przypadku P40 Pro należy pamiętać, że minimalna odległość ostrzenia jest stosunkowo duża i nie ma tu dedykowanej optyki do makrofotografii.
WIDEO
Huawei P40 Pro umożliwia filmowanie przednią i tylną kamerą w rozdzielczości 4K w 60 klatkach na sekundę. Dodatkowo oferuje tryb poklatkowy i zwolnione tempo w 1080p. Poniżej próbka nagrania z obu kamer.
CECHY
Poza aparatem w Huawei P40 Pro znajdziemy:
8 GB RAM
256 GB pamięci wewnętrznej
obsługę dwóch kart SIM lub SIM i NM card oraz eSIM
baterię 4200 mAh wystarczającą na dwa dni
funkcja szybkiego ładowania przewodowego(do 40W) oraz bezprzewodowego (do 20W)
ekranowy czytnik linii papilarnych
gniazdo słuchawkowe mini-jack 3.5mm
czujniki: grawitacyjny, podczerwieni, Halla, oświetlenia, zbliżeniowy, gestów, temperatury barwowej, żyroskop, kompas oraz czytnik linii papilarnych
NFC
obsługę sieci 5G
HMS (Huawei Mobile Services)
Stopień ochrony IP68 oznaczający odporność na kurz i pył oraz zanurzenie w wodzie do głębokości 1,5 m przez okres do 30 minut.
PODSUMOWANIE
Huawei P40 Pro to jeden z najlepszych smartfonów fotograficznych na rynku. Oferuje rozbudowaną aplikację aparatu, dobrą jakość zdjęć w trybie nocnym, długi czas pracy na jednym ładowaniu oraz doskonały ekran. Niestety nie jest pozbawiony wad. I o ile duża minimalna odległość ostrzenia jest istotna głównie dla fanów makro, to brak integracji z ekosystemem Google może skutecznie zniechęcić potencjalnych użytkowników. Swoje wrażenia i wnioski po kilkunastu dniach używania HMS opisałem szerzej tutaj, więc jeśli ktoś nie jest pewien jak to wszystko wygląda w praktyce - zapraszam.
Podsumowując, Huawei P40 to świetny sprzęt, ale polecić z czystym sumieniem mogę go wyłącznie osobom gotowym na związane z takim zakupem kompromisy.
Poniżej dodatkowe sample zdjęciowe.
Sprzęt do recenzji dostarczyła firma Huawei.
Link do specyfikacji producenta.
0 notes
349 podsumowanie #3cthashtagday
#relaks3miejski
0 notes
Czy istnieje życie pozagooglowe?
Dwa tygodnie z HMS.
By odpowiedzieć na pytanie zawarte w temacie spędziłem kilkanaście dni używając wyłącznie smartfonu Huawei P40 Pro, który trafił do mnie na testy.
Jak pewnie zdążyliście się zorientować, w wyniku politycznego szantażu, najnowsze urządzenia chińskiego producenta pozbawiono wsparcia amerykańskiej firmy Google. Zamiast tego mamy autorski ekosystem HMS (Huawei Mobile Services).
W jego skład wchodzi sklep z aplikacjami, dedykowana przeglądarka, program pocztowy, asystent oraz płatne biblioteki filmów i muzyki. Wszystkie, podobnie jak u konkurencji spięte są z kontem, nazwanym tu ID Huawei.
APLIKACJE
Jak wyglądała przesiadka? Większość oprogramowania udało się przenieść za pomocą dedykowanej apki do klonowania, którą wystarczy zainstalować na starym urządzeniu i sparować telefony. Nie wszystkie programy można przenieść, więc resztę pobrałem z APKPure, poleconym przez Huaweia w ich App Gallery. Braki “na pułkach” sklepu rozwiązano uczciwie, bo można zarówno zgłosić że potrzebujemy konkretnej aplikacji jak i spróbować odnaleźć ją w dostępnych repozytoriach w sieci. Pliki przed pobraniem sprawdzane są pod kątem bezpieczeństwa.
Z oczywistych względów zabrakło Notes, Docs, Maps, Youtube i Analytics od Google. Reszta zainstalowała się bez problemu. Tak przynajmniej myślałem.
PROBLEMY
Pierwsze schody zaczęły się po odpaleniu aplikacji. Okazało się, że nie wszystkie działają pozbawione integracji z całym ekosystemem Google. Najłatwiej wytłumaczyć problem na przykładzie Maps. Nawet jeśli nie używamy ich do nawigacji, to korzysta z nich spora grupa innych programów. Są niezbędne do lokalizacji Facebooka, Instagrama, Ubera, czy mojego ulubionego wspomagacza fotograficznego Exsate Golden Hour. Bez nich nie sprawdzimy adresu, ani nie skorzystamy z geolokalizacji. To tylko drobny przykład, ale pokazuje skalę kompromisu na jaki decydujemy się wychodząc z ekosystemu Google. Nie jestem w stanie zliczyć ile elementów tej układanki wykorzystuję bezwiednie w ciągu każdego dnia, bo tego rodzaju komunikaty pojawiały się na moim ekranie stosunkowo często.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że można zainstalować GApps z nieoficjalnego źródła. Biorąc jednak pod uwagę brak wsparcia i aktualizacji oraz ryzyko kradzieży danych, nie uważam tego za bezpieczne rozwiązanie.
CZY WARTO
To pytanie na które każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Na pewno da się żyć bez dostępu do części oprogramowania, ale nie zawsze będzie to wygodne. Czy Huawei dogoni Google? Możliwe. Obecnie bardzo stara się zapewnić użytkownikom bibliotekę niezbędnych aplikacji. Czy HMS jest w stanie zastąpić GApps? Z mojej perspektywy wyłącznie jeśli giganci tacy jak Facebook lub Uber umożliwią integrację z alternatywnymi usługami. Na chwilę obecną to świetny sprzęt, którego największym ograniczeniem jest brak pełnej funkcjonalności popularnych apek. Jest szansa, że się to zmieni i taką mam nadzieję. Nie da się ukryć, że obecna sytuacja monopolu jednej firmy jest niebezpieczna dla konsumenta. Pomyślcie przez chwilę co stanie się, jeśli nagle Google postanowi wprowadzić abonament, którego wiele osób zwyczajnie nie będzie w stanie opłacić. Czy mamy w pełni funkcjonalną alternatywę dla każdego z elementów ekosystemu? Czy jesteśmy w stanie przesiąść się bez konsekwencji z dnia na dzień? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo wciąż wiele zależy od użytkownika i jego preferencji. Warto być jednak przygotowanym również na taką ewentualność.
0 notes
348 podsumowanie #3cthashtagday
#płyty3miasta
0 notes
347 podsumowanie #3cthashtagday
#dzieciaki3miasta
0 notes
ASUS ROG Zephyrus G14
Potężne możliwości w niewielkiej obudowie
Asus lubi zaskakiwać. Niedawno testowałem Zenbooka Pro Duo, którego dwa ekrany o wysokiej rozdzielczości kompletnie odmieniają pracę nie tylko przy zdjęciach i grafice, ale też przy bardziej wymagającym oprogramowaniu do montażu wideo, modelowania 3D czy projektowania obiektowego. Tym razem producent postanowił dokonać niemożliwego. Przed wami urządzenie łączące maksymalną wydajność z gabarytami ultrabooka.
ASUS ROG ZEPHYRUS G14
Dedykowany graczom, czternastocalowy laptop z możliwością personalizacji grafiki lub animacji wyświetlanej za pomocą ledów na obudowie. Reklamy głoszą, że to najmocniejsza tego typu konstrukcja na świecie. Sprawdźmy jak jest w rzeczywistości.
WYGLĄD
Do testów otrzymałem ciemną wersję kolorystyczną bez oświetlenia ledowego, które jest najbardziej charakterystycznym elementem wizualnym tego modelu. Muszę jednak przyznać, że minimalizm podstawowej obudowy bardzo przypadł mi do gustu. Bez oświetlenia (lub po jego wyłączeniu) ASUS ROG Zephyrus G14 nie różni się zbytnio od typowych stacji roboczych, dzięki czemu spokojnie można go zabrać na spotkanie z klientem lub do biura.
WYKONANIE
Mimo stosunkowo niewielkiej wagi (w zależności od wersji 1.6 lub 1.7kg), ASUS ROG Zephyrus G14 wykonany został z najwyższej jakości materiałów. Aluminiowa pokrywa i magnezowo-aluminiowy palmrest są sztywne oraz zapewniają konstrukcji odpowiednią odporność.
Dla lepszego chłodzenia laptop po rozłożeniu opiera się na krawędzi ekranu. Dwie symetrycznie rozmieszczone gumowe podkładki chronią pokrywę przed porysowaniem o podłoże.
Jedynym elementem, którego trwałość trudno przewidzieć są zawiasy. Niestety ich odporność na uszkodzenia można tak naprawdę ocenić dopiero po dłuższym okresie użytkowania. Niemniej wyglądają na solidne.
EKRAN
Zaletą testowanego egzemplarza jest matowa matryca IPS o częstotliwości odświeżania 60 Hz i rozdzielczość 2560x1440 pikseli. Oferuje ona odwzorowanie przestrzeni barw sRGB na poziomie 95% i 70% Adobe RGB. Ponadto zastosowane powłoki minimalizują odbijanie otoczenia i refleksów świetlnych oraz gwarantują doskonałe kąty widzenia. Pozwala to korzystać z laptopa zarówno w warunkach biurowych jak i na zewnątrz, przy świetle słonecznym.
DŹWIĘK
Pod względem jakości audio ASUS ROG Zephyrus G14 nie ma się czego wstydzić. Dwie pary głośników wysoko- i niskotonowych z technologią Smart Amp zapewniają dwukanałowy dźwięk przestrzenny Dolby Atmos oraz wirtualny 5.1. Zadowoleni brzmieniem będą zarówno gracze jak i osoby lubiące posłuchać muzyki lub obejrzeć film.
FUNKCJE
Ukryty w przycisku zasilania czytnik linii papilarnych działa szybko i zapewnia bezpieczeństwo danych na podstawowym poziomie.
Wysokiej jakości panel dotykowy jest wystarczająco precyzyjny by dało się na nim wykonać proste rzeczy w programach graficznych i aplikacjach do modelowania w 3D. Do bardziej skomplikowanych zadań warto jednak podłączyć tablet, manipulator 3D, myszkę albo trackballa.
Wygodna, podświetlana klawiatura wyspowa sprawdza się świetnie podczas pisania, choć do grania brak mi trochę wyróżnienia/separacji klawiszy WSAD. Nie traktowałbym tego jednak jako wady przy sprzęcie tej wielkości.
Własne przyciski ma regulacja głośności, włącznik mikrofonu i dedykowane oprogramowanie ROG Armory Crate, które odpowiada za sterowanie profilami wydajności. Dzięki niemu możemy dostosować sprzęt do aktualnych wymagań wybierając między maksymalnymi osiągami a dłuższym czasem pracy akumulatora i głośnością wiatraków.
Po lewej stronie znajduje się wejście słuchawkowe, USB-C 3.2 PD zdolne do zasilania urządzenia (do 65W) z wyjściem Display Port 1.4, HDMI 2.0b oraz gniazdo zasilania.
Z prawej umieszczono USB-C 3.2, dwa gniazda USB-A 3.2 i Kensington Lock.
Urządzenie ma dwa mikrofony ale nie posiada wbudowanej kamery, więc jeżeli ktoś chciałby prowadzić wideokonferencje albo streamować, musi sobie dokupić zewnętrzną.
WYDAJNOŚĆ
Testowany model posiada procesor AMD Ryzen 9 4900HS, 16 GB RAM oraz kartę NVIDIA GeForce RTX 2060 Max-Q. To konfiguracja pozwalająca na komfortową grę w najnowsze tytuły na wysokich ustawieniach grafiki oraz pracę przy użyciu oprogramowania CAD, modelowanie 3D, czy montaż wideo. Należy jednak pamiętać, że zarówno bardziej wymagające tytuły jak i rendering błyskawicznie drenują baterię i lepiej korzystać z zasilania sieciowego.
Warto w tym miejscu podkreślić stosunkowo długi czas pracy akumulatora, który waha się od około 1.5 godziny przy najbardziej wymagających grach i renderach, do 6 godzin odtwarzania video oraz 8-10 godzin w trybie eko i programach biurowych.
Wspomnieć też trzeba, że przy maksymalnym równoczesnym obciążeniu procesora i karty graficznej, wiatraki stają się stosunkowo głośne a dół obudowy rozgrzewa na środku. Nie uniemożliwia to dalszej pracy, choć do renderów radziłbym założyć słuchawki a sprzęt z kolan przestawić na biurko lub stół.
PODSUMOWANIE
ASUS ROG Zephyrus G14 to wymarzony sprzęt nie tylko dla graczy. Zadowoli każdego kto potrzebuje niewielkiego, lekkiego i wydajnego laptopa. Poza mocnymi podzespołami oferuje estetyczny wygląd, wysoką jakość wykonania oraz odpowiednią do pracy ilość portów. Dla niektórych mankamentem może być brak kamery, ale obecnie bezpieczniej używać zewnętrznej, którą można odłączyć w dowolnym momencie. To w końcu model na który sam bym się chętnie przesiadł, bo sprawdzi się zarówno do obróbki zdjęć, montażu wideo, czy podczas modelowania, nie powodując urazu kręgosłupa przy przewożeniu.
Polecam, choć jak zawsze, ostateczną decyzję pozostawiam wam.
Sprzęt do recenzji udostępniła firma ASUS.
Link do specyfikacji producenta.
0 notes
fOtOtest: Oppo Reno 3 Pro
następca króla HDRów
Chińska marka Oppo na dobre zagościła na polskim rynku, systematycznie powiększając swoją ofertę o nowe urządzenia ze średniej półki. Wśród nich znalazła się chwalona przeze mnie za kolorystykę zdjęć seria Reno. Sprawdźmy jak spisuje się ich najnowszy model.
OPPO RENO 3 PRO
Nie da się ukryć, że Oppo Reno 3 Pro odbiega wizualnie od poprzedników. Charakterystyczną wysuwaną “płetwę” mechanizmu frontowej kamery zastąpił okrągły otwór w ekranie. Przyśpiesza to znacznie odblokowywanie telefonu twarzą, ale odbiera konstrukcji najbardziej wyróżniającą ją na tle konkurencji cechę. Cieszy natomiast fakt, że wyświetlacz o wygiętych na boki krawędziach ma częstotliwość odświeżania 90Hz.
Szklany tył pozbawiono wypustki O-dot, a ukryte w poprzednich modelach pod obudową kamery przeniesiono na podłużną wysepkę. Całość wygląda estetycznie i wpisuje się w tegoroczne trendy, choć nieco brak jej oryginalności.
W zestawie, poza ładowarką, przewodem USB-C i słuchawkami, umieszczono przezroczysty pokrowiec ochronny z tworzywa.
APARAT
Na tylnej ściance znajdziemy kolejno
podstawową matrycę 48 megapikseli ze stabilizowaną optyką f/1.7
teleobiektyw z przysłoną f/2.4 i sensorem 8 megapikseli
ultraszerokokąty obiektyw f/2.2 uzbrojony w matrycę 13 megapikseli
monochromatyczny sensor o rozdzielczości 2 megapiksele z optyką o przysłonie f/2.4
Kamera frontowa ma sensor o rozdzielczości 32 megapiksele z optyką o przysłonie f/2.4
APLIKACJA
Aplikacja aparatu oferuje wszystkie niezbędne funkcje w łatwo dostępnych zakładkach. Układ jest inny niż w czystym Androidzie, ale przestawienie się nie sprawia trudności.
Do wyboru mamy tryby tylnej kamery:
Wideo
Zdjęcie (automatyczny)
Portret
Ultra night
Portret
Ekspert (manualny)
Naklejka
Obiektyw Google
Panorama
Film poklatkowy
Zwolnione tempo
Przedni aparat oferuje tryby:
Wideo
Zdjęcie
Portret
Panorama
Film poklatkowy
Naklejka
W trybie manualnym możliwe jest ręczne ustawienie:
czułości ISO
czasu otwarcia migawki
balansu bieli
sposobu pomiaru ostrości
korekty ekspozycji
TRYBY
Fanom selfie dedykowano tryb Portret z efektem małej przysłony i możliwością regulacji stopnia rozmycia tła na fotografiach. Obsługuje go zarówno przednia jak i tylna kamera. Dodatkowo możemy wykonać przednią kamerą panoramę, która przyda się przy zdjęciach grupowych.
Zoom optyczny Oppo Reno 3 Pro realizowany jest poprzez przełączanie między kamerami oraz zbliżenie cyfrowe teleobiektywu. Poniżej przykład powiększenia uzyskiwanego w ramach tej samej sceny.
Jak we wszystkich urządzeniach z Androidem - także w Oppo Reno 3 Pro mamy możliwość korzystania z trybu Google Lens. Umożliwia on wyszukanie przedmiotów w kadrze w zasobach internetowych, przetłumaczenie tekstu lub zeskanowanie kodu QR.
Naklejka to nic innego jak bazujące na rozszerzonej rzeczywistości animacje nanoszone na obraz z przedniej lub tylnej kamery.
Zakładka odpowiedzialna za cyfrowe filtry, pozwala na fotografowanie ze zmieniającym kolorystykę presetem.
Oprogramowanie aparatu umożliwia wykonanie panoramy w płaszczyźnie poziomej od lewej do prawej. Ujęcia składowe klejone są bez widocznych przejść tonalnych czy błędów łączenia obiektów.
Dzięki funkcji HDR możemy wykonywać zdjęcia w podwyższonej rozpiętości tonalnej. Dodatkowo barwy wzmacnia Dazzle Color, działający wg. informacji producenta na poziomie pikseli. Poniżej przykład.
Ultra night umożliwia wykonywanie zdjęć nocnych bez użycia statywu. Jakość jest wystarczająca na potrzeby publikacji na Instagramie, a jeśli zależy nam na lepszych efektach nadal mamy do dyspozycji tryb manualny.
Oppo Reno 3 Pro posiada automatyczny tryb makro, który uruchamia się gdy fotografowany obiekt znajduje się blisko obiektywu.
Poniżej dołączam wycinki kadru dla zainteresowanych jak matryca modelu rejestruje detale.
WIDEO
Oppo Reno 3 Pro umożliwia rejestrowanie wideo:
tylnym aparatem w 4K (30 kl/s),
1080p (60/30 kl/s ze stabilizacją),
720p (60/30 kl/s),
przednim aparatem w 1080p (30 kl/s),
720p (w 30kl/s)
Podczas nagrywania możemy wybrać tryby
zwolnione tempo
film poklatkowy
CECHY
Poza aparatem Oppo Reno 3 Pro oferuje:
12 GB pamięci RAM
256 GB pamięci wewnętrznej
obsługę 2 kart SIM
baterię 4025mAh wystarczającą na kilkanaście godzin pracy oraz funkcję szybkiego ładowania VOOC 4.0
ekranowy czytnik linii papilarnych
czujniki: geomagnetyczny, światła, zbliżeniowy, grawitacji, akcelerometr, żyroskop, funkcja nagrywania krokowego
głośniki stereo z obsługą Dolby Atmos
NFC
PODSUMOWANIE
Oppo Reno 3 Pro to godny następca króla HDRów ze średniej półki, który podobnie jak jego poprzednik, oferuje spore możliwości fotograficzne. Do tego duża ilość pamięci wbudowanej i RAM, spora bateria, szybki ekranowy czytnik linii papilarnych, częstotliwość odświeżania ekranu 90Hz i dwa głośniki stereo. Niestety porzucono charakterystyczny dla serii Reno design tylnej części obudowy i mechanizm wysuwania frontowej kamery. W wersji Pro nie ma również wejścia słuchawkowego oraz obsługi kart microSD, choć obie funkcje oferuje model podstawowy. Z drugiej strony zmiany konstrukcyjne pozwoliły utrzymać w miarę rozsądną cenę urządzenia.
Ostatecznie jednak Oppo Reno 3 Pro to udany, szybki smartfon, który zadowoli każdego miłośnika fotografii mobilnej. Wart rozważenia przy adekwatnym budżecie, choć decyzję pozostawiam jak zawsze wam.
Poniżej dodatkowe sample zdjęciowe.
Sprzęt do recenzji dostarczyła firma Oppo.
Link do specyfikacji producenta.
0 notes
346 podsumowanie #3cthashtagday
#monochromy3miasta
1 note
·
View note