Tumgik
#julia lwowski
mozart2006 · 3 years
Text
Staatsoper Stuttgart - Die Verurteilung des Lukullus (in italiano)
Staatsoper Stuttgart – Die Verurteilung des Lukullus (in italiano)
Foto ©Martin Sigmund Per i lettori digiuni di tedesco, ecco la mia recensione tradotta in italiano
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
dzeikobb · 3 years
Text
5.02.2021
Muzeum nad Wisłą. Streng/Włodarski. Malarz żydowski, malarz lwowski, malarz polski, malarz awangardy. Ulica Akademicka we Lwowie, najelegantsza, najsłynniejsza, kieruje przechodniów ku Staremu Miastu. Daszki, wieżyczki, wykusze i szpice ciężko zawieszone nad witrynami, napisami Sokolnicki & Wiśniewski, Fryzyer, Ubrania dzienne Julia Bern. Rysunki z ulic lwowskich. Wypróbowywanie formy. Duże głowy mężczyzn rozmawiają ze sobą lub patrzą mocnym wzrokiem, same, otoczone uabstrakcyjnionymi rurami, kulami, liśćmi, kiściami winogron. Obrazki z życia miasta rozpędzającego się do wielkomiejskości: rowerzyści, palacze ponad kuflem piwa, magazynierzy dźwigający ciężkie wory, żołnierze w płaszczach, potężni panowie cylindryczni z laseczkami, wyścigi i rajdy, tramwaje, samochody, ręka ręce leje kawę 1 centim par jour. Był w Paryżu, studiował w L'academie Moderne Fernanda Légera.
Dzięki studiom zachodnim rozwija się, poszukuje, próbuje wielu kierunków. W pełni awangardowy, kubistyczny, a zarazem lokalny, lwowski Pan z gramofonem i Fryzjer, tu blachy półokrągłe z żółci, tam blachy niebieskie i szare tworzą ciała, twarz fryzjera jak pełny księżyc Georgesa Mélièsa. Ulica lwowska, kolaż, 1924, linie biegną, spieszą się na wszystkie strony. Próbuje martwych natur z beczkami, butelką z korkiem, znowu winogronem, tworzy kompozycję ze św. Florianem. Jego twarze są szerokie, okrągłe, posągowe, a całe życie otoczone mechaniką stłoczonej geometrii. Potem zaadaptuje surrealizm, potem kryzys gospodarczy lat trzydziestych wywoła u niego potrzebę nowego realizmu, w czasie wojny w obozie rysuje więźniów modlących się do Matki Boskiej, po wojnie próbuje znaleźć wspólny język dla modernizmu i marksizmu. W trakcie odwilży przejdzie do niemal totalnej abstrakcji.
Roman Sielski, Zima, 1932, śnieg wisi na gałęzi mokry, zlepiony i zaokrąglony, z wyrwą pośrodku zaczyna transformację w czaszkę. Mężczyźni, mężczyźni przy stole, mężczyźni pracują nad morzem, mężczyźni walczą, tarzając się w ulicznej bójce, mężczyźni wznoszą płótna, idą chodnikiem, idą na demonstrację, mężczyźni przemawiają na wiecach i budują nowy świat. Mówca u Tadeusza Wojciechowskiego (1935), oświetlony od dołu, jak Krzyk Muncha który energię swoją postanowił poświęcić kwestii robotniczej, otwiera grube usta, wznosi wielką dłoń, ma ogromne dłonie, drugą wali w mównicę, patrzą na niego przerażeni, zasłuchani. Obok w Dyspucie dwie postaci zwrócone identycznymi głowami ku sobie mają gigantyczne stopy, równie ogromne dłonie, kroczą wiejską drogą. Całe to napięcie rozładuje się po wojnie w anielskiej, bałamutnej apoteozie trasy W-Z.
Jak przeszedł z bliskości życia Lwowa lat dwudziestych, z poszukiwań awangardy i smakowania form do zaangażowania w politykę, do aktywności społecznej, do niezgody na narastające powszechnie wokół zło. Do wielkiej traumy wojennej, ukrywania się, przemiany tożsamości i uwięzienia w obozie, do zażartych dyskusji lat czterdziestych i pięćdziesiątych o kształt nowej sztuki, kształt nowego życia. Późniejsza twórczość nie jest pokazana na wystawie.
Sens wszystkiego przed wojną i próby ułożenia sensu po. Ciekawe że sensu nie ma w zmysłach, w bezpośrednim, pierwotnym doświadczeniu zmysłowym. Jest tylko w języku, w nadawaniu struktur, układaniu w porządki. There is no sense in the senses. Przed wojną był Lwów, było miasto, przedmieścia, wielkomiejskość, ulice, plakaty, reklamy, samochody, była praca i postęp i życie kulturalne, i wszystko to zniknęło i musiało urosnąć, geologicznie odłożyć się na nowo. Zatoczyliśmy pełne koło i patrząc teraz na obrazy Włodarskiego z lat dwudziestych czuję największą bliskość, najlepsze wzajemne zrozumienie.
Nalewanie, butelki, przechodnie, tramwaje, ruch uliczny, ogłoszenia, krawaty, bieliznę. Dziś premiera w Apollo, kawiarnia wiedeńska i Danzing. Wszystko to było, wszystko to straciliśmy, wszystko to mamy na nowo i wszystko to tracimy. Może nie będzie następnego okrążenia, a może będzie to samo po kole i wciąż.
Kiedy patrzę na daty na listach, pisane odręcznie, pismem, które nie wiedziało, zaaferowane ważniejszymi sprawami, co nastąpi po latach, w których ręka je pisząca żyła, to czuję jak nigdy wcześniej, że historia żyje, że prze, przepływa w nas i poza nami, że umarła tylko na chwilę i teraz ruszyła z kopyta, i nie ma już zamierzchłej przeszłości, muzealnego bezczasu, lata dwudzieste tamtego wieku są tak samo żywe i obecne, tak bardzo tuż przed chwilą, jakby ta ręka napisała zamaszyście rok 1925 dosłownie pięć sekund temu, bo nasze czasy, nasze lata dwudzieste są po prostu tak podobne, tak żywe i zaaferowane, że wręcz identycznie, identycznie żyją, współobecne, tak samo ważne, nigdy nie zarchiwizowane, lata dwudzieste tamte i lata dwudzieste te.
Dlatego te rysunki, te kolory, te kontury ołówka, przyłożenia kredki, przejazdy pędzla i wszystko, co z siebie zbudowały, są takie żywe, są niezniszczone czasem, nienaruszone upływem, są obecne, są teraźniejsze, jakby zrobione w pośpiechu ostatniego wieczora przed otwarciem wystawy.
To życie w ruchu, życie na ulicy, życie spotkań, życie, jakie zazwyczaj się już w Polsce nie zdarza, nie w Polsce, nie teraz, już przed pandemią zdegradowane i wzgardzone, co najwyżej sparodiowane w potwornych symulakrach wnętrz galerii handlowych, teraz z powodów higienicznych zakazane, niewskazane, nieposiadające żadnego znaczenia w świecie, któremu nowe technologie pozwoliły się przenieść całkowicie do ducha. Świat prywatności, świat biurka i pokoju, świat interfejsu i ekranu telefonu, na którym właśnie operuje moja głowa.
Niektórzy z mojego pokolenia być może dopiero teraz zaczną dostrzegać bieg historii, zaczną dostrzegać procesy zmian, kiedy zobaczą siebie odmienionych w lustrach i ekranach telefonów, tak jak ja widzę siebie, odmienionego, odbitego w szybie za którą odbywa się Demonstracja obrazów (1933), w szybie w której widzę swoją głowę, ogoloną na krótko, ze szczeciną sterczącą, nowych, okrągłych (już lekko przekrzywionych) okularach, ze skupionym wzrokiem i zmarszczonymi brwiami, odbicie mnie po pandemii i lockdownie, marszach i protestach, wstąpieniu do partii, ucieczkach przed policją, rzuconych studiach, marazmie, okresie bezrobocia, depresji, zażywaniu piguł, rejwach, nieudanych romansach, traumie pogumowej. I być może teraz inni z mojego pokolenia, jeśli ujrzą siebie odmienionych tak jak ujrzałem siebie ja, dostrzegą dialektyczną machinerię, pochód iteracji, rozwijanie się ducha w tę lub tamtą stronę, tak jak zaczął dostrzegać Streng/Włodarski różnicę pomiędzy rokiem 1925 a 1933, czas, w którym nie tylko on zmieniał się, starzał, dojrzewał, ale zmieniał się też świat i parła do przodu historia, historia, która nigdy się nie kończy, nie ma celu, nie ma happy endu. I być może poczują niektórzy z mojego pokolenia to, co czuję ja, ten niepokój, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że wiem, w przeciwieństwie do Włodarskiego/Strenga, jakie lata nastąpiły potem, jaki był rok 1934, 1944, 1954 i każdy następny. I, ostatecznie, założywszy, że uświadomią to sobie, poczuwszy ten niepokój, który czuję ja, być może ruszą się wreszcie z miejsca i coś zrobią, wiedząc, że kierunek rozwoju historii nie wróży nam wszystkim dobrze.
0 notes
statesofexception · 6 years
Video
youtube
Hauen und Stechen — ‘Elektra’ (2016)
Performed at the Neuköllner Oper, Berlin
0 notes
mozart2006 · 3 years
Text
Staatsoper Stuttgart - Die Verurteilung des Lukullus
Staatsoper Stuttgart – Die Verurteilung des Lukullus
Foto ©Martin Sigmund Es war wirklich ein besonderer Moment für die Zuschauer der Staatsoper, die Premiere der Neuinszenierung von Die Verurteilung des Lukullus, die den Auftakt der Spielzeit 2021/22 darstellt. (more…)
Tumblr media
View On WordPress
0 notes