Tumgik
#małe mieszkanie
kasja93 · 11 months
Text
Siemanko!
Tumblr media
Dziś jest dobry dzień. Mimo, że czuje lęk przed poniedziałkową rozmową z niemiecką kasą chorych… Cokolwiek bym nie powiedziała i tak będą przecież mi płacić, ale i tak świruje jakbym nie starała się zajmować czymś innym. Działam na takim autopilocie przez to, że nawet nie pamiętam czy mówiłam wam, że kupiłam letnią kołdrę… Wiem, że mogę to sprawdzić, ale chodzi mi tu o danie przykładu.
Jerry o 23 przyszedł pod kołderkę zaś o 5 rano zaczął biegać po łóżku wokół mnie w „literę U”. Gdy przewróciłam się na bok i zapytałam co tu się odjaniepawla Ruda wskoczyła na łóżko. Zaczął się nagły atak Rudzika czyli nachalne buziaczki. Nakarmiłam uszaki i zaczęłam leżeć patrząc się w sufit. Poczułam się głodna i zjadłam galaretkę.
Tumblr media
Później posprzątałam mieszkanie i pojechałam spotkać się z rodzicami. Posiedziałam, wypiłam herbatkę, zjadłam jeden z siedmiu kawałków skyrnikoszarlotki. Nie zrobiłam zdjęcia bo miałam inne słodkości do sfotografowania. Poznajcie resztę wesołej ferajny:
Tumblr media
Tajson czarna kotka zmienia się w Kota Maurycego z Kota Filemona (pozdrawiam dinozaury, które pamiętają tą dobranockę). Pamiętam jak w wakacje w 2009 roku wzięłam z zoologicznego za darmo małą czarną kulkę, która z miejsca mnie pokochała. Zawsze ze mną spała wtulona w moją szyje. Kochany grzeczny czarnuch. Na początku mówiliśmy do niej Lucy, ale charakter względem innych sprawił, że zaczęliśmy do niej mówić Tajson :) przeraża mnie ilość siwizny w jej ciemnym futrze…
Tumblr media
Zezol(ka) od samego początku miała tak na imię. Wzięliśmy ją w 2011 roku z fundacji jako małą szarą kulkę z pięknymi choć zezowatymi oczami. Była i nadal jestem „strachajłem”. Gaduła i ogromny miziak. O ile Tajson wybrał mnie i raczej nie szuka głasków u innych to Zezol nie przejdzie obok bez miziania. Ale jak przyjdzie ktoś w gości to nie wyjdzie z ukrycia.
Tumblr media
No i naczelny psychopata czyli dwu letni Gryziu. Mały york, absolutnie nie szczeka bez powodu, zawsze chętny na przytulaski i głaski. Straszny zazdrośnik z ADHD co wiecznie chce atencji i zabawy. Maratończyk. Ten dziad potrafi zrobić 15 kilometrów i po pół godzinnej drzemce mieć chęć na kolejny spacer. Na początku miał na imię Cywil, ale jego waleczny duch jako szczeniak i nadmierna chęć gryzienia wszystkiego i wszystkich sprawiła, że już nawet weterynarz na jego widok woła „o Boże! Gryziu przyszedł!” bo faktycznie potrafi dziabnąć choć najczęściej, gdy ma ochotę kogoś ugryźć zaczyna ziewać xD nie gryzie mocno. Bardziej tak by zwrócić na siebie uwagę podczas zabawy. Totalnie nie groźny ale dzielny ;)
Po cieście pojechaliśmy kupić płytki do kuchni oraz ganku. Przy okazji zrobiliśmy tour de budowlany. Rodzice zgłodnieli, więc zabrałam ich na kebaba. Ja nie wzięłam sobie nic. Nie miałam ochoty. Jak wróciłam do domu postanowiłam zjeść to co mi zalegało czyli vege nuggetsy z surówką z wczoraj.
Tumblr media
Jutro chce zrobić coś fajnego na obiad. Tofu, krewetki, makaron, ale nadal spoko kaloryczne. Nie liczę kalorii, nie kładę nic na wagę (chyba, że daje wam przepis). Stram się jeść kiedy mam ochotę i nie będę oszukiwać się, że miałam ochotę na tego kebsa. Jednak czułam, że po prostu mi nie wolno… Za to jednak mogę się już przełamać zjeść bułkę czy żółty ser. Raz na jakiś czas, ale mimo wszystko. Małe kroczki :)
Wiem, że to złe, ale czuje satysfakcję, gdy odmawiam sobie pizzy czy kebaba. Zwłaszcza jak jest ono na wyciągnięcie ręki. Wspominała już tu kiedyś, że mam czasem takie momenty kiedy potrafię jeździć od fast fooda do fast fooda z chęcią zakupu WSZYSTKIEGO z oferty i powstrzymuje się w ostatniej chwili. Nie raz pytacie „czy miewasz napady?”. Teraz rzadko mam fizyczne napady. Te psychiczne zdarzają się dużo częściej. Pragnę wtedy wszystkiego i walczę sama ze sobą by tego nie zrobić. Bo to już nawet nie chodzi o wilczy głód bo zbyt rzadko czuje głód. U mnie wygląda to bardziej jak niekontrolowana chęć powrotu do czasów BED i przyzwyczajenia kiedy mogłam jeść co chciałam, kiedy chciałam i w dowolnej ilości - najczęściej za dużej… jednocześnie tego chce jak niczego innego i boje się, że stracę kontrole za każdym razem, gdy jem.
Tumblr media
Kończę na dziś :) Uszaki już prawie mi na głowę wchodzą (dosłownie) bo czas na ich kolacje. Chyba też posiedzę trochę pod prysznicem. Gorącym prysznicem. Jest mi zimno - jak zawsze, ale dziś pogoda się zmieniła i nagle temperatura wokół zmalała.
36 notes · View notes
mikoo00 · 3 months
Text
✨18
Trochę mnie nie było U mnie wszystko git
❄️Mialem wczoraj cheat day (może sobie to racjonalizuje Kij wie)
Miałbym napad taki jak zwykle czyli (paczka jeżyków, snickers, twix, żelki, oreo i nutella) to lista moich bingowych slodyczy Mogę to wszystko opierdolić prawie w jeden dzień Coś zawsze zostaje i triggeruje kolejny napad i kolejny raz dokupowywuje to samo
Tym razem uznalem, że kupię parę batonów żelki i toffie Jakoś tak łatwiej mi zjeść gryza batona i mieć wyjebane potem Często zapominam o tym ze mam jakieś resztki batona
Bałem się tego takiego przymusu wpierdolenia wszystkiego jaki czuje zawsze podczas napadu (zjem jak najwiecej=mało zostanie to nje zjem=chuja prawda) więc poszedłem na kompromis
Dziś trochę se z tego podjadłem po pracy pewnie jakieś 1800 mi wyszło maks 2000 bo oprócz tego 631 w pracy Mimo, że to małe gówienka to mają w chuj k Ważne, że mi się nie chce rzygać i nie chce mi się już jeść Paczka toffiefie nadal nie zerzarta, to jakiś cud XD
Mam nadzieję, że jutro się to nie zmieni i nie będę miał klasycznego napadu bo podoba mi się jedzenie mało wstawanie głodnym, chodzenie spać głodnym To poczucie ulgi i jaki spokój czuje jest czymś za czym tęskniłem od kilku miesiecy
❄️W pracy nie było jakoś ciężko po powrocie Spodziewałem się, że moja forma fizyczna mocno spadnie i ciężko mi się będzie skupić ale nie Zasuwam jak dawniej
Wypuścili mnie wcześniej Cały dzień czulem, że tak będzie mimo, że było parę wycieczek XD pojechałem na meeting uradowany w pon też byłem po pracy Mialem nie iść jednak nie byłem az tak zmęczony Dla mnie to już cześć rutyny pon: terapia, praca, po 20 meeting na te półgodziny chociaż Nd(jak mam wolne to obowiązkowo)
Ostatnio też zauważyłem, że jeśli chodzi o tematy raczej nie skupiam się na swojej chorobie tylko moje doświadczenia są jakimś takim dodatkiem Bardziej zaczynam mówić o takich sprawach życiowych
Lubie tez słuchać innych wypowiedzi, które konkretnie odwołują się do uzależnienia, wtedy sobie przypominam wiele rzeczy
Tematy często zmuszają mnie do przemyśleń i robię to przed wypowiedzeniem się na jakiś temat Niektóre z ich są związane z czymś o czym w ogóle nie myślałem,, czy moje życie jest takie jakie być powinno? ",, czy słucham i rozumiem innych?" itp
A z drugiej strony ee nie wiem wsm bo prawie nie pamiętam nic z tego co powiedziałem Pamiętam tylko co myślałem
❄️Z takich radosnych zdarzeń to Bartek sitek wrócił do streamowania 🥺 Kocham po prostu Będę miał w końcu co oglądać na twitchu XD
Zapomniałem, że wgl mam suba 8 miesięcy XDD przypomniałem sobie jak płaciłem te pieniądze,, przez ten czas chce nie pić" Chce mieć coś co sprawia mi radość i nie jest to wóda Często oglądałem różnych twórców będąc pod wpływem (pilem w samotności) ale bartek sitek jest moim ulubionym i nie potrzebowałem prawie nigdy alko (bezdomnosc=mieszkanie u starego era to wyjątek)
Na terapii dowiedziałem się że wszystko związane z piciem pokój/zajęcia podczas których się piło są wyzwalaczami ja siedziałem sam w swoim upierdolony pokoju i binge wat chowałem lakarnuma po terapii przestałem bo faktycznie myslalem o tym,, jak zajebiście by było gdybym się napierdolił" a z czasem gdy miesiące mijały a ja nie piłem przestałem bo mnie nudził jego content xD
Napisałem w rocznicę suba wiadomość nawiązująca niejako do tego xd,, 8 miesięcy To tylko liczba a ile trzeźwych chwil wraz z GF.. "(gf=generator frajdy czyli Bartek Sitek jakby ktoś nie wiedział XD) Ktoś napisał,, gratulacje trzeźwiaku" Zrobił mi tym dzień Serio to określenie mi się spodobało
Wyobraziłem sobie sytuację w której kogoś poznaje i ta osoba proponuję mi wyjście na piwo a ja mówię,, wiesz coo.. Nie dzięki Jestem trzeźwiakiem XD" jak się zaśmieje to znaczy, że jest dobrze a jak nie to się nie dogadamy XDd
Nikogo nowego w moim wieku, z poza aa nie poznałem i muszę być przygotowany na takie sytuacje na wypadek gdyby Szczerze nie chciałbym na początku znajomości opowiadać o problemach jakie mam, tłumaczyć o co chodzi, trochę niszcząc atmosferę między mną a nowo poznaną osobą,, nie pije bo jestem alkoholikiem"
Wolałbym być postrzegany jako normalna osoba, która po prostu nie lubi pic i tyle Tak było przez całe moje życie do 2021 AA nie jako typ z traumami Nie ufam ludziom that's it nie, że się wstydze no nie XD
❄️Pisałem, że zamówiłem sobie figurkę megumi ego z JJK (chyba nie pamiętam możliwe, że tylko myślałem, o tym by napisać posta) Wkoncu przyszła 🥰
Tumblr media
Zamówiłem jeszcze jedną Te samą co ma mój brat bo mega mi się podoba i to taniej na vinted 🥺 Poluje jeszcze n figurkę Choso z JJK
Nigdy mnie ciągnęło do figurek z anime Te postacie jednak idealnie swoim wyglądem wpasowywują się w mój vibe i generalnie je uwielbiam
Nie będę jednak powiększał znacząco kolekcji tak jak to zrobiłem z Monster high, gdyż przytłacza mnie moment kiedy czegoś mam w chuj dużo w pokoju Mang mam dużo i nie wiem gdzie je dawać Cześć chciałbym sprzedać Serię które lubię mają sporo tomów Nie wiem czy nie będę musiał kupić kolejnego regału
Chciałbym wgl kupić nowe meble bo te co mam są jakieś takie nie funkcjonalne dla mnie XD kolorystycznie mi też nie pasują Problem z meblami jest takie, że nie mam pojęcia co potem zrobić z tymi starymi XD czy jakaś firma oferuje wywóz nie używanych mebli? Nikt z domowników nie ma możliwość rozkręcenia ich a co dopiero przewiezienia gdzieś XD
❄️To tyle ode mnie Wyspanego poranka życzę 🖤
10 notes · View notes
jazumst · 1 year
Text
Człowiek dobroduszny
Żeby Was... Przynoszę z pracy opowieść. Niesamowitą. Pamiętacie jak mówiłem, że Lbk to małe miasto? Posłuchajcie:
Tak jak V2 lubię, tak szczerze lubię naszą małą Lerę. Jest miła i pracowita.
Lera ze swoim narzeczonym wynajmowała mieszkanie obok Zamku Przedszkola. Mieszkanie z wielkim balkonem, jednym pokojem, kiblem i kabiną prysznicową. Bez pralki, kuchenki gazowej... Taka troszkę klatka dla ludzi. - Właściciel nagle zmienił zdanie i zaproponował im przeniesienie się nieco dalej, bo tu ma zamieszkać na stałe jakaś babka (albo ciotka).
Nowe mieszkanie zostało zwolnione po jakimś dziadku. Lera pokazywała mi dziś filmik. Kurwa mać O.O To melina, nie mieszkanie. Wiszące włączniki światła, kontakty... Deska od kibla wygląda jakby ktoś ją ugryzł. Dosłownie. Ułamany kawałek i ślady jakby po zębach. Sracz, swoją drogą, czarny. Ściany całe ujebane, panele na podłodze luźne. Ogólnie melina. A! Kurwa! Mikrofalówka i lodówka tak ujebane niemożebnie, że kartofli od ziemi bym w nich nie trzymał.
Typ obiecywał już dawno wyremontować melinę, ale tak jakoś wyszło, że "nie mógł znaleźć majstra". Zaproponował, że za jeden czynsz oni mogą sobie sami je wyremontować. Porażka. A najlepsze, że bierze 1400 dla siebie, 600 spółdzielnia i opłaty. Taki hajs za takie coś.
I teraz najlepsze. Narzeczony Lery umówił się z typem niedaleko naszego sklepu. Typ się nie stawił. - Po paru godzinach przyjeżdża niespodziewanie towar. No 20:30 była, żeby nie skłamać. Witam się z typem - Siema! Siema! - Typ patrzy, a tu narzeczony Lery. - Co ty tu robisz? Czekałeś tyle? - Jery, jery... Jebany prywaciarz.
Powiem tak - Nie napisze dokładnie kto to, bo nadal się boję, że blogasek (jak już 2 razy w życiu) wycieknie. Koleś jest znanym w Lbk prywaciarzem. Z dobrej rodziny. Społeczniaki. Filantropi. Z dobrą opinią. Kasą wielką.
Wstyd jak chuj. 1 - wynająć komuś takie mieszkanie 2 - wynająć komuś takie mieszkanie będąc z takiej rodziny 3 - wynająć komuś takie mieszkanie za taką kasę 4 - wynająć kasę z pracownikom swojego znajomego.
Ale mnie to trzyma.
//
V2 ma na mnie cichego focha. Nie odzywa się znaczy i mnie lekceważy. Dlaczego? Ano spotkały się dwa fronty.
Bolała mnie głowa i zastałem całkowitą chujnię w pracy. Nie powiem wkurwiłem się, ale nie szalałem czy coś. V2 przyczepiła się, że nie powiedziałem jej cześć. Powiedziałem. - Potem na siłę wciskała mi, że jestem zły. I tym mnie podkurwiła jeszcze bardziej. - Przyszła się liczyć jak byłem strasznie zajęty i wierciła mi nadal. - Kazałem się spadać albo spierdalać. Pierwsze ujdzie, jak kazałem to drugie to jest mi wstyd. Ale kurwa zasłużyła. Się zawsze wpierdalają nie w porę. Też widzi, że nie mam bilonu ni chuj, ale dychę w monetach wyciągnęła. Pytam co robi. Ona potrzebuje. A ja nie?! Ja na tych oparach pracuję!
A w chuj z tym dniem! Tydzień powinien zaczynać się od wtorku, żeby przeczekać poniedziałek!!
youtube
9 notes · View notes
niechcepomocy · 1 year
Text
Tumblr media
Nie mogłam w nocy spać, do 3 się kręciłam. Ale dzięki temu spałam niecałe 8 godzin i się bardzo wyspałam.
Miałam iść na jakiś spacer, bo chciałam wypróbować nowe ubrania, ale jakoś nie mogłam się zebrać.
Nie mam pieniędzy, aby zapłacić za mieszkanie. W czwartek wracam do domu rodzinnego. Dostanę od nich trochę kasy, bo obiecali mi dać. Także może jakoś wyjdę na prostą. Chcę jeszcze kupić tę klawiaturę, ale chyba wezmę używaną, po co mi nowa?
Muszę się dziś umyć, bo ostatnio nie miałam siły. Jutro mam zajęcia stacjonarnie, więc ubiorę nową kurtkę i buty, i przetestuję, czy fajne. Po lekcjach muszę zrobić małe zakupy, ale tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Ani mnie nie stać, ani nie mam po co, bo wyjeżdżam.
Cały dzień zamulałam, nawet nie grałam z nikim, bo jakoś nie mam motywacji i chęci. Dużo piszę w pamiętniku, piszę listy do M., opisuję moje dni na bieżąco. Chciałabym ruszyć coś z opowiadaniami, może stworzę jakiś nowy świat i też będę go sobie opisywać na ajpadzie. Strasznie się z nim polubiłam, jest świetny.
Tak, jak pisałam w nocy, mam problem z ludźmi. Mam zdiagnozowanego bordera i dopiero niedawno na tiktoku pojawił mi się filmik, który tłumaczył, że osoby z bpd faworyzują jedną osobę i "uwieszają się" na niej... I... o matko, jak to dobrze opisuje mnie. Całe życie taka byłam. No ale nie o to mi chodzi; ja po prostu nie lubię nic, co ludzkie. (Tu były słowa, których jednak nie chcę upubliczniać.) Najlepiej czuję się w kontaktach z ludźmi, kiedy rozmawiamy przez internet. Nie muszę na nich patrzeć, wystarczy, że sobie gadamy. Nie wiem, to się nadaje na terapię, ale nie chcę iść. Brzydzi mnie dotyk osoby. Nie chcę być dotykana. To już chyba bardziej popularny problem. Może mam po prostu wrażliwą strefę osobistą.
Słuchajcie, zjadłam dziś pierwszy raz od mega dawna surową marchewkę i, o matko, jestem zachwycona. Jest cudownie słodka i chrupiąca. Uwielbiam. Będę brała ją do szkoły pokrojoną w plasterki. Cudowne warzywo.
A tak w ogóle, to dziś mija czwarty (4) dzień bez słodyczy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się tyle wytrzymać. Pomocne okazały się być korniszony i popcorn (no wiem, że ten popcorn jest trochę naciągany, ale no coś muszę chrupać).
Przeglądałam dziś całą galerię zdjęć od początku i dlatego dodałam tu parę grafik jeszcze z czasów 2019/20. I trafiłam na screen rozmowy z ówczesnym kandydatem na partnera... I... matko... serce mi zadrżało na wspomnienia, jaki on był dla mnie dobry. Nie wyszło nam, bo podjęłam złe decyzje i wybrałam złe osoby. Nie rozstaliśmy się w gniewie, raczej w dobrych stosunkach i parę razy później pisaliśmy, ale on sobie znalazł babę i nie chciałam się wtrącać.
Trudno, to już przeszłość. Nie chcę do tego wracać.
Tumblr media
Bilans:
hot-dog z parówkami, keczupem i musztardą (276)
makaron z jabłkiem, cukrem i cynamonem (380)
4 wafle ryżowe z dżemem (226)
popcorn (381)
marchewka (11)
korniszony (33)
Razem: 1306
7 notes · View notes
borntodie523 · 1 year
Text
🤍8 maja 2023🤍
🪽Stwierdziłam, że od czasu do czasu zacznę też tutaj opisywać swoje dni bo w sumie czemu nie. Nie chce z tym narzucać na siebie presji więc na pewno nie będzie się to tutaj pojawiać codziennie ale myśle, że to w sumie spoko pomysł patrząc na to, że sama rok temu w swoim bio napisałam, że to konto to mój pamiętnik. Wrzucam tutaj zazwyczaj coś pod wpływem impulsu a oki będzie tak się zastanowić nad tym co robię tym bardziej, że od dłuższego czasu mam straszne dziury w pamieci i wszystko mi się miesza. Nie jestem w stanie powiedzieć co robiłam 2 dni temu i tak dalej. Z góry mówię ze nie będzie to ciekawe wiec nie zdziwię sie jak nikt tego nie będzie czytać ale robię to tak dla siebie.
No więc dziś wstałam dosyć bardzo późno jak na mnie. Nawet jak mam wolne to ustawiam sobie milion budzikow od ok. 7:30 do 10:20. Lubię wstawać rano. Dosłownie tych budzikow mam z 30 i co kilka minut klikam ttlko żeby je wyłączyćxd No i dziś ustawiłam mniej niż zazwyczaj tych budzikow no i co? I wylaczylam ostatni i dalej poszłam spać. I co? I wstałam o 12:00 ;-; Nienawidzę wstawać po 10:00 bo mam jakieś chore wyrzuty sumienia. Ale wstałam, ubrałam się i zaczęłam ogarniać pokój bo niby nie był jakiś syf ale mieszkanie z 2 kotami i z psem to katorga bo nie to, że wszędzie jest milion sierści to jeszcze żwirek z kuwety mam rozwalony po całym pokoju. Odkurzylam i powycieralam kurze i później poszłam ogarnąć kuchnie. Do 14:00 sobie czytałam i później wzięłam się za obiad żeby się wyrobić do 15:00 tak jak miałam zaplanowane. Jak robiłam obiad a w sumie to śniadaniexd To przyszła mama i było małe spięcie ale zjadła placuszka z cukini, powiedziała ze dobry i jej przeszło. Później wzięłam sie za robienie podstawki na biżuterię i troxhe sobie czytałam. Ogarnelam tez sobie brwi. Chciałam isc na spacer z psem więc zjadłam jabłko i po 18:00 zaczęłam sie malować i ogarniać. W między czasie wstał brat, z którym chciałam isc na ten apacer więc poczekalam aż dziexiuch sie troxhe rozbudzi i zje i wyszliśmy o 19:00. Wróciłam do domu ok. 20:00 i kurdupel zapragnął sobie gofrów więc jako dobra siostra robiłam z nim gofry. Zrobiłam wszystko zgodnie z przepisem żeby miały normalna ilość kalorii i żeby nie kusiło knie żeby zjeść jednego. No i sie udało. Zrobiłam dla brata eleganckie gofry i poszłam sie myć. Po myciu zjadłam sobie spaghetti i pisałam z przyjacielem. Napisałam mu o atakach paniki bo to nie jest dka mnie jakiś trudny temat. Co prawda nigdy nikomu o tym nie mówiłam ale chciałam zobaczyć jego reakcje na tqka rzecz bo kilka dni temu byłam mu gotowa z marszu napisać o ed i wszystkim innym ale dobrze ze sie ogarnelam. No i napisałam mu to i nwm chyba okej zareagował, napisał ze da mi wsparcie, nie olał tego ale xhyba nie powiem mu narazie o ed bo jaki to będzie miało sens. Pare sni temu byłam gotowa mu o tym powiedziex i wziąć pod uwagę recovery ale po wczorajszym dniu nie ma opcji ze ja będę na recovery bo ja nie dam rady żyć z myślą ze waze 54kg i nic z tym nie robię. No bez sensu komuś mowix skoro ja chce w tym siedzieć. Teraz sibie siedzę, wypije se za chwilkę jeszcze 500ml wody żeby dobić i to w sumie tyle z tego co sie dziś działo🪽
5 notes · View notes
Text
Konstruowanie homunkulusa
o Zuzannie Głuchowskiej pisze Kornelia Starczewska  redakcja Julianna Kulczyńska
W oceanie twórczości uwikłanej w kontekst polityczno-społeczny, sztuka proponowana przez Zuzannę Głuchowską to ożywcze przeniesienie się do pełnego barw mikrokosmosu, w którym logika zostaje zawieszona w próżni. Na pozór oniryczne wizję mają w sobie pierwiastek codzienności. 
Tumblr media
Zapytana czym jest dla niej sztuka odpowiada krótko i przewrotnie: 
„W sumie z obrazami to jest tak jakbyś próbowała skonstruować homunkulusa”. Patrząc na moją zdezorientowaną minę spieszy z podpowiedzią: „Homunkulus to jest rodzaj karła. Człowieczek, który miał wyglądać jak małe pomarszczone dziecko.”
Tumblr media
Na swoim profilu na platformie Tellonym Zuzanna dzieli się tym, jakie odczucia towarzyszą jej podczas pracy twórczej.
Zapytana: Co dzieję się w tobie, gdy tworzysz?, odparła: Czuję jakby przede mną rozciągała się wielka siatka, gdzie rozmieszczam puzzle przestrzenne. Wielowymiarowe szachy – ma ktoś tę grę na tel? Spoko jest? Nie grałam jeszcze w szachy.
W ostatnim czasie wraz z Bianką Białasik, artystki podjęły się stworzenia pracowni przy Św. Marcinie 45. 
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Czy macie porady dla młodych artystów, którzy chcą wynająć swoją pierwszą pracownię w Poznaniu?
To nasze pierwsze miejsce, decyzja została podjęta w ciągu tygodnia. Obie potrzebowałyśmy miejsca do tworzenia. Bianka zajmuje się wizażem, co równa się przyjmowaniu różnych osób. Mieszkanie nie wchodzi w grę, przy intymnej przestrzeni pokoju 9m2, gdzie większość zajmuje łóżko, nie ma nawet gdzie przechowywać wszystkich kosmetyków, nie mówiąc już o osobie malowanej. Ja zajmuję się malarstwem. Od prawie pół roku mieszkam z chłopakiem w jednym pokoju, a właścicielka mieszkania, co jakiś czas przypomina mi, że nic nie mogę ubrudzić. Już jakiś czas nie maluję. Czuję, że nie mam swojego miejsca. Chcemy, żeby pracownia mogła często się zmieniać; przyjmować formę galerii, miejsca spotkań i warsztatów, a także przestrzeń do tworzenia. Co ułatwiło nam sytuację, to dogadanie się z właścicielem, że zrobimy remont w zamian za kilka miesięcy czynszu. Niestety mamy problem ze ścianą, bo pojawił nam się grzyb. Co miało być zaniedbanym wyciekiem okazało się większą sprawą. Zrozumiałyśmy wtedy, że nasza ciężka praca może pójść na marne, a co najpierw brzmiało jak dobry pomysł, okazać się mogło naszym koszmarem. Okazało się, że z drugiej strony budynku zbiera się woda z rynny, czego rezultatem jest wilgoć w naszej ścianie. Na szczęście dostałyśmy pozytywną odpowiedź od zarządcy. Umówi dekarza i poprowadzi rynnę inaczej. Na pewno przy wynajmowaniu dodatkowego pomieszczenia warto pamiętać, żeby sprawdzić wszystkie zakamarki. Również te wokół budynku. Dobrze jest poznać sąsiadów; wiedzieć na co przeznaczono przestrzenie wokół. Mamy tę przyjemność sąsiadowania z kilkoma pracowniami (Fajny Zinek, Maf), dzięki czemu jesteśmy częścią powoli rozwijającej się społeczności artystycznej pasażu „Pod złotą kulą”, na św. Marcinie. Organizowane są tu wydarzenia takie jak spotkania, koncerty i warsztaty dla zainteresowanych. Ważne przy wynajmie przestrzeni to rachunki. Na szczęście nie ma się czego bać. Jeśli nie jesteś w stanie pozwolić sobie na większe wydatki, spróbuj odezwać się do znajomych, może będziecie mogli wynająć przestrzeń w kilka osób. Dotychczas wszelkie koszty związane z naszą pracownią pokrywa zrzutka, którą rozpoczęłyśmy tydzień przed podpisaniem umowy. Wiele naszych bliskich, znajomych a także obcych nam ludzi dołożyło swoją cegiełkę, dzięki czemu mogłyśmy pokryć koszt remontu. Wiele osób zainteresowało się tym, co robimy i śledzą nasze poczynania związane z pracownią. Mam nadzieję, że rachunki nas nie przygniotą, a odpowiedzialność za miejsce nie skradnie nam snu z powiek. Damy radę.
Tumblr media
Zuzanna Głuchowska (ur. 1999) – poznańska malarka, w swojej twórczości chętnie sięga po media takie jak malarstwo czy rysunek. Nie boi się eksperymentów z różnymi płaszczyznami tworząc projekty zarówno na karteczkach samoprzylepnych, jak i wykorzystując swoje ciało jako podłoże malarskie. Senne wizję często przedstawia w konwencji wpisu do dziennika, co nadaje charakterystyczny rys jej działaniom.  Jej notatniki można było zobaczyć na wystawie „In the making..”, która odbyła się we pod koniec września 2020 roku w przestrzeni Inkubator Kultury – Pireus w Poznaniu oraz podczas wystawy ᴛʜᴇ ꜱᴇʀᴘᴇɴᴛ ᴅɪᴍᴇɴꜱɪᴏɴ ʀᴇᴊᴇᴄᴛꜱ ᴛʜᴇ ᴋɪɴɢᴅᴏᴍ w lipcu 2020 roku pod adresem Józefa Łukaszewicza.
10 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Spotkanie rodzinne, malowanie pisanek, włosing, pieski, nostalgia taka, że ryczę
Wróciłam z wczorajszego malowania pisanek przepełniona emocjami: mieszanką FOMO i nostalgii.
Brakuje mi mojej rodziny.
Mam wrażenie, że czas zapierdala i ja mam w tym gronie coraz mniej czasu do zaaranżowania wspólnie. Boję się ich odejścia. Czuję, że coś się zmienia - i rodzice, i ja starzejemy się. A jednocześnie tak pięknie potrafimy spędzać czas...
Mieszkanie osobno pozwala na zbudowanie dobrej, serdecznej relacji. I bardzo się z tego cieszę - to nauka powzięta doświadczeniem.
Tumblr media
Zaczęłam od wizyty u mojej siostry, która od... hymm... od października jakoś utrzymuje, że źle robię włosing, bo o ile loki utrzymują mi się z przodu, to z tyłu mam ledwie fale, chociaż WIEMY, że mam potencjał na osiągnięcie pukli jak u lalek.
Zrobiłam test na covid (czysto) i pojechałam do sis. Pracowałam sobie zdalnie podczas, gdy siostra eksperymentowała na moim skalpie.
To było bardzo przyjemne. I takie "normalne". Kiedy się na to umawiałyśmy czułam takie "a spoko, luz, zobaczmy, bo może masz rację, że coś mogę robić lepiej by mi służyło". Dopiero, gdy już siedziałam w salonie siostry, pijąc kawę, klikając po klawiszach i czując, jak sis (ubrana w legginsy i t-shirt z odciskami stópek na brzuchu i napisem "Wychodzę latem!" :D) przeczesuje mi włosy NAGLE wróciło do mnie wpomnienie dzieciństwa i czasu nastoletniego, studenckiego. To ona mi farbowała włosy (raz była zjarana i pofarbowała mi krzywo xD), wyrywała mi złośliwie, wbrew moim prostestą wszystkie siwe włosy, ona zaplatała mi warkocze dziecięcymi łapakami uczona wcześniej plecenia warkoczy na motkach wełny i muliny w pokoju u babci Gertrudy; ona potem wymyślała mi fryzury i aplikowała pianki i kolorową bibułę na włosy. Ona kręciła mi włosy na papiloty podczas seansów filmów z Johnnym Deepem... A ja byłam osobą od wszystkich zadań specjalnych na jej włosach na przestrzeni lat: balejaży, brokatów, podcinania końcówek, farbowania, warkoczykowana, papilotów itp itd.
Nostalgia mnie wzięła. Zaufane dłonie na moich włosach. Takie przyjemne zabiegi.
Coś, co mi się wydaje doświadczeniem bardziej zarezerwowanym dla kobiet, które mają siostry. Coś tak dziewczyńskiego... Młode kobiety spędzające wspólnie wieczór przed laptopem z "Supernaturals" lub "Pamiętnikami wampirów", z piwami pod ręką, tostami z serem na talerzach i wzajemnie zaplatające sobie włosy. Jedna siedzi na fotelu-workowej-puffie, a druga na ziemi między jej nogami.
To chyba bardzo wyjątkowe wspomnienie - tak do mnie to wczoraj dotarło. I się poryczałam przed klawiaturą (i teraz też ryczę ze wzruszenia). I to nie był jedyny raz, kiedy wczoraj płakałam ze wzruszenia.
Przywiozłam siostrze to, co pozwoliła mi kupić: matę do przewijania dziecka, taką składaną, przenośną i ciuszki: jeansowe ogrodniczki i sweter z wełny. Ona pokazała mi pierwsze ciuszki, które dostała od naszej najstarszej kuzynki. Bardzo się nimi jara, powtarzała "to niesamowite, że on będzie miał taką malutką główkę, a te czapeczki będą pasować!" - sama bym chyba nie zwróciła uwagi na to jak małe są. A rzeczywiście były małe, ale wciąż OLBRZYMIE jak się pomyśli o tym, że ta główka ma się zmieścić w szyjkę macicy, a potem pochwę. Brrr.
Sis mówi, że to jej nie jest straszne. Że za bardzo tęskni za byciem mamą by się tego bać. A ja chyba nie odpuszczę strachu dopóki sis nie urodzi i nie dostanę potwierdzenia, że przeżyła. Rodzić w tych czasach i w tym kraju to jak hazard. Uspokajała mnie, że była na drugich prenatalnych i że wszystko jest w porządku, że płód się rozwija prawidłowo. Z ulgi znowu mi się oczy zaszkliły.
Metody włosingu siostry i mojego różnią nie niuansami, przedyskutowałyśmy to, wymieniłyśmy się sposobami, wiadomościami o wykorzystanych kosmetykach itp. I faktycznie, wydobyła mi skręt z tyłu głowy, ale z przodu jej sposobem mam o wiele luźniejszy skręt.
W ogóle... ech. Sis ma włosy o skręcie średnicy pierścionka. Drobny całkiem, taki jaki osiągałyśmy kręcąc włosy na papiloty. A ja i tata mamy loki o średnicy tak około 2-3cm, pukle takie się robią, cała większa sekcja się układa w tunel jak w perukach dworzan Ludwika XVI. Babcia (mama taty) mówiła, że też miała loki, ale nie wiem jakie, bo robiłą trwałą, ale mówiła, że jej tata miał włosy takie same jak jej syn, tata, ten sam rodzaj loków. I bardzo te kręcone włosy w swoim tacie uwielbiała, wspominała jak je układał przed lustrem, jak lubiła na to patrzeć. I dlatego spośród swoich dzieci wyróżniała mojego tatę... Ciekawe czy synek siostry będzie miał kręcone włosy? Sis mówi, że ma nadzieje, że nie, bo to straszne utrapienie - no cóż, racja, nasze włosy są liczne, gęste, ale też słabe i wiotkie, łamliwe i wymagają sporo pielęgnacji by wyglądać ładnie...
---
Przeżyłam też wczoraj mały szok - w pół drogi z dworca odebrała mnie siostra z Lucynką. Zaznaczę, że Lusi nie widziałam jakoś od listopadowego wypadu w górki: w święta nie, bo byliśmy chorzy, w sylwestra też, a potem przy każdej okazji już była z nami mała i przez naszego malucha trzeba było inaczej rozgrywać spotkania. Więc mojego ulubionego pluszowego misia nie widziałam od kilku miesięcy. Strasznie tęskniłam! Widziałam je z daleka, machałam już z pół kilometra. A Lusia oczywiście nie widziała, bo zaczepiała wszystkich po drodze by głaskali, by spojrzeli jaki z niej cudowny piesek (moją siostrę to doprowadza do obłędu - twierdzi, że zazdrości mi, że mój szczeniaczek się ludzi boi, bo ona ma dość tego jak wiele ludzi dotyka jej psa podczas spaceru - zamiast się odpryskać to trwa audiencja za audiencją uwielbienia dla psinki). I NAGLE Lucynka mnie wyczuła i pociągnęła do przodu! A mnie trawiła świadomość JAK WIELKI Z NIEJ PIES. *o* Pozwolili jej na zimę zarosnąć jej naturalną szatą, bez podcinania. Zarosła. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam ją z taką ilością futra. Totalnie owczarek pikardyjski. MAAAAASĘ futra, szczególnie na karku i szyi, w okolicach kołnierza i łopatek - wygląda jakby miała grzywę jak u lwa! Jej czaszka to 3 czaszki mojego szczeniaczka. *o* Gdyby chciała to połknęła by moją Welesie ot tak. Taki nieco karłowaty niedźwiedź. Wydaje się o 15cm większa w każdym wymiarze przez to futro. I być może przytyła - sis nie wie, ale przyznaje, że Szwagier zaprzestał z nią biegania porannego, więc mogła przybrać na wadze.
Lucysia po przywitaniu ze mną pobiegła dalej, niuchając, a siostra po drugiej stronie smyczy śmieje się "tylko ciocia do ciebie przyjechała! Wujka nie ma!". Piesek spojrzał na moją siostrę z niedowierzaniem. Takim "R U sure?" i wróciła do mnie opierając zadartą głowę na moim udzie i patrząc Z TAKĄ MIŁOŚCIĄ w oczach. Pieski są cudowne...
Potem, wiele godzin później, na godzinę przed moim powrotem do domu do moich rodziców przyjechał mój kuzyn. Dowiedział się, że będę i miał nadzieję, że jestem z Welesią. Po prostu spontanicznie wpadł do rodziców z Hakim. Jego boarder colliem. I ZNOWU miałam dysonans poznawczy, bo czaszka Hakiego jest porównywalna do Lusi, czyli głowa mojego szczeniaczka zmieściłaby mu się spokojnie w paszczy. Czemu ja tego wcześniej nie zauważałam? *o* To dla mnie zawsze były takie "maleństwa", a przy nich moja niunia to jest mini-maleństwo!
Najlepsze jest to, że kuzyn wszedł do mieszkania, a za nim, jak taka CZARNA kulka futra z PISKIEM wleciał jego pies. Wbiegł najpierw prosto do cioci (mamy kuzyna i bapsi pieska) i usiadł tak blisko by przylgnąć całym swoim piszczącym z tęsknoty ciałkiem. Taki przytulas. A potem zrobił to samo wobec mnie. Roześmiany kuzyn wyjaśnił, że jest brudny jak siedem nieszczęść i może mnie pobrudzić, sorka, bo myli razem samochody. Nie mogłam. Rozpływałam z urzeczenia tymi wpatrzonymi we mnie czarnymi, pełnymi miłości oczętami osaczonymi w zaskakująco dużej czaszce xP - nie widziałam tego malucha prawie rok! A on mnie pamięta i z taką miłością i oddaniem w spojrzeniu mnie wita! Głaskałam gładkie futro (w dotyku przypomina mi futerko mojego szczeniaka) z powoli rozpoznając gdzie ją jasne plamki jego ubarwienia pod tym brudem. Rozkoszny typek. Moja niunia jeszcze tak na mnie nie patrzy... Ciekawe czy będzie?
Kuzyn chce się umówić na zapoznawczy spacer z pieskami. Troszkę się śmieje z mojej niuni - że taki pimek mały przy jego psie i Lucynce, ale na pewno będzie ciekawie. Ciekawe jaka wyrośnie i na ile ma charakter w typie boarder collie, bo umaszczenie bezsprzecznie na to wskazuje.
No fakt.
Cieszę się. Za kuzynem też tęskniłam. Rozmowa się ciężko kleiła, on był lekceważący i trochę ironiczny, ale gdy przestawał być "z góry" i pytał naprawdę z zainteresowaniem i z zaangażowaniem dział się własnym doświadczeniem miałam ochotę... nie wiem? Nie wiem jak to ubrać w słowa. Po prostu z nim wraca się do płynnego, bezpiecznego kontaktu w innym tempie niż np: z jego mamą, a czas jaki miałam do odjazdu do domu na to właściwe dla tej relacji tempo nie pozwolił. A byłam spragniona tego kontaktu po prostu. A mimo to tyloma fajnymi rzeczami się wymieniliśmy i się wstępnie ustawiamy na wybieg z pieskiem. Będzie ciekawie.
I to też mnie wzruszyło - ta tęsknota, to porozumienie odbudowywane, to spotkanie.
---
Po włosingu i skończonej pracy zjadłyśmy u siostry obiad i pojechałyśmy obydwie do rodziców.
Na rodzinne malowanie pisanek.
Mama trochę namieszała, naprzestawiała, ale ostatecznie się udało nam spotkać w czwartek 6 kwietnia 2023. Tylko jedna ciocia się wykręciła od przyjazdu - jej strata.
Mama przyszykowała miejsce pracy: stół okryła ceratą, na stole postawiła kominki (takie do aromaterapii). W nich rozpuściła wosk pszczeli. I narzędzia jakie nauczono ją robić na szkoleniu. Ja jeszcze poprzedniego dnia przeszukałam okoliczne plastyczne w celu nabycia pena do batiku - jakim kiedyś mój tata malował jajka woskiem - niestety nie jest osiągalny do kupienia od ręki, trzeba zamawiać. No trudno. A u rodziców w domu czekało mnie zaskoczenie: okazało się, że tata dowiedziawszy się, że mama organizuje babski rodzinny zjazd w celu malowania jajek postanowił SAM wykonać pena do batiku. Najpierw kupić - kiedyś kupował w Cepelii, a teraz takich sklepów nie ma. Nie pomyślał o plastycznych (dla niego to "przyrząd do malowania jajek", a nie "przyrząd do batiku"), ale pomyślał jak samemu taki pen wykonać. Zjeździł ponoć kilka powiatów szukając w sklepach odpowiedniej blach (!). Kupił blachę, zespawał i zrobił dwa przyrządy. Niestety bardzo nieprecyzyjne. xD Ale zrobił!
Ja wydrukowałam przykładowe wzory malowanych tradycyjnych ludowych pisanek, żeby czymś inspirować własne wzory. Wydrukowałam tego po kilka by dziewczyny mogły wybierać. Okazało się to być pomocne.
Usiadłyśmy w piątkę i malowałyśmy. Było świetnie. Ciocia - przyjaciółka mamy - miała jedno zastrzeżenie: brak tradycyjnych śpiewów (zgrywała się). :D Lubię jak mama spotyka się ze swoimi koleżankami ze studiów, tymi moimi przyszywanymi-ciociami. Mam zawsze w ich towarzystwie jakby młodnieje, jakby jakiś chochlik w ich oczach płonął i momentalnie dobywały z siebie jakieś niesamowite pokłady kreatywności. :D
Wczoraj na malowaniu pisanek byłam ja i siostra, mama, siostra mojej mamy i przyjaciółka mojej mamy o której myślę jak o członkini rodziny. Od zawsze. I tata xD
Chociaż tata spędził większą część spotkania w kuchni najpierw farbując swoje jajka w łupinkach cebuli, a potem smażąc nam wszystkim placki ziemniaczane i robiąc gulasz (to ostatnie z trudem, bo utrzymywał, że nie potrafi).
Siostra zaproponowała, aby farbowanie jajek stało się naszą rodzinną tradycją, bo to całkiem fajne! Wychodzi nam itp. Fajna okazja by spotkać się w gronie w którym nie ma szans by spotkać się w innych okolicznościach. Pomysł spodobał się wszystkim. Zrobiłyśmy każda po 4 pisanki. Niektóre krzywe. To nie było łatwe wbrew pozorom. Trudno się maluje tym woskiem, by nie wychodziły kleksy. A osiąganie kształtu to w ogóle spora trudność.
Potem dołączył na spontanie kuzyn, jak wspominałam. Ciocia co jakiś czas łączyła się ze swoją córką (i wnuczką) w Chicago - pokazywała dziewczyną nasze pisanki i co tu robimy. Szwagier dawał znać, mój O. się odzywał... w zasadzie było tak miło, że bardzo mi go brakowało w tym gronie. Rodziny.
I znowu się wzruszyłam.
Ech.
Pod koniec mojej wizyty tata zagadnął ciocię o kuzyna ich (w sensie, że tata zagadnął swoją szwagierkę o kuzyna mojej cioci i mamy). Atmosfera zgęstniała. Stasze pokolenie zaczęło wymieniać informacje, upewniać się wzajemnie, że wujek się tak łatwo nie podda. Moja o moim "obleśnym wujku", seksiście, mizoginie i osobie, która czyniła mi, siostrze, moim koleżanką (które się potem na to nam skarżyły) i starszym kuzynką (tez uważały, że wujek jest dziwny) w okresie dojrzewania komentarze, które dziś bez wątpliwości sklasyfikowałabym jako molestowanie, seksizm i naruszanie granic. Wujek do tego zajmuje w hierarchii społecznej wysokie stanowisko z racji wykonywanego zawodu i wiedzy, i sukcesów zawodowych - jest autorytetem. Mam w związku z nim mieszane uczucia - bo był czas, gdy mi pomógł, ale też było więcej sytuacji, gdy po prostu denerwowałam się na myśl o tym, że do nas przychodzi i co powie.
I teraz też mam mieszane uczucia: bo nie utrzymuję z nim kontaktu, jego synowie z którymi się wychowałam nie chcą najwidoczniej utrzymywać ze mną kontaktu pomimo podjętych prób.
A właśnie się dowiedziałam, że wujek ma raka. Zaawansowanego raka. Z naciekami. I to nota bene raka prostaty - czyli to samo na co zmarł mój dziadek, a jego wujek (w sensie, że genetycznie choroba wędruje).
I walnęła mnie jakaś taka doczesność... starość znajdzie każdego. Moi rodzice wylizali się nie bez szwanku z chorób, z których nie powinni wg. wujka wylizać się. A teraz on obudził się z nowotworem złośliwym i nie wiadomo czy wyjdzie z tego.
Wziął mnie strach. O moich rodziców, o siebie, o siostrę. O jej synka. Natychmiast wystrzeliłam do kuzyna z pytaniem czy się bada - a on wyznał, że nie. Ja mu przypominam o naszym dziadku. A tata zachęca by się przebadał, bo tata się w zeszłym miesiącu przebadał i jest zdrów jak ryba (tylko arytmia serca i padaczka pourazowa wciąż są grane). I tata dodaje, że to się bada z krwi! Na to obudzony jak z letargu "Z KRWII?" no tak, z krwi! Chłopaki się powymieniali informacjami. Tata powiedział, że on się badał wraz z bratem i bratankiem. Moja siostra od razu dodała, że jej mąż tez się badał. A ja - że mój chłopak też się bada, razem z tatem i dziadkiem, bo dziadek miał już stwierdzony nowotwór prostaty, wycięty, ale od tej pory bardzo tego pilnują.
To nie istotne co i kto powiedział... Chyba chcę napisać, że myśl o tym, że wujek być może umiera mnie przeraziła. I przeraża mnie myśl o tym, że mogłoby zabraknąć mojego taty i kuzyna - którego tak rzadko widuję, a za którym jak się okazuje tęsknię. Nie chcę stracić okazji do spotkań, do rozmów.
NA tak wiele rzeczy nie mam wpływu... jak na ten zapieprzający w zawrotnym tempie czas.
Wracając do domu płakałam i nie potrafiłam zgodzić się na jedną przyczynę: z tęsknoty, z nostalgii, ze strachu, z ulgi, ze wzruszenia, że chociaż życie płynie i na wiele jego poplątanych ścieżek nie mamy wpływu, a inne się zmieniają, ludzie dokonują wyborów, zmian, to spotykam się z najbliższymi w 2023 r by spędzić cudowne popołudnie malując pisanki woskiem?
Brakowało mi O.
Mówiłam mu, że chce pojechać sama, bo miał to być babski spęd, ale pojawili się panowie i jakoś tak... chcę, żeby uczestniczył w życiu mojej rodziny, by ją poznał i też się cieszył ich towarzystwem. By chociaż trochę rozumiał ten koktajl emocji z którym wracałam do domu.
Wróciłam do siebie, mój chłopak wyszeł z pieskiem mi na spotkanie - tak jak wcześniej siostra, aby zgarnąć mnie po drodze.
Pamiętam jak kiedyś rozpoznawałam z daleka F. po chodzie - szedł sztywno, szybko, z napiętymi barkami i zaciśniętymi pięściami. Zawsze wyglądał tak, jakby był w drodze spuścić komuś wpierdol i kiedyś mnie to bawiło (sama idea, że on komuś spuszcza wpierdol była zabawna i jakaś taka out of charakter), bo przez ten charakterystyczny sposób poruszania mogłam go rozpoznać nawet z daleka.
I dokładnie na tej samej zasadzie - aż sobie przypomniałam o F. - poznałam wczoraj w tłumie ludzi, na ulicy po zmroku mojego chłopaka. To była tylko jedna z dziesiątek sylwetek widocznych z daleka, ale szedł tak lekko, jakby podskakiwał z radości. Rozluźnione ramiona miękko pracowały przy każdym kroku, a fryzura powiewała. Rozglądał się na boki.
Wyszłam na przeciw im i zawołałam szczenię moje kochane, nie widziane całe kilka godzin. Nie od razu mnie poznała, najpierw zatrzymała się niepewnie, ale jak usłyszała mój głos - zapiszczała, ogon zamachał i rzuciła się w moją stronę. a potem skakała wokół mnie. Za nimi też tęskniłam. I też się poryczałam ze wzruszenia opędzając się przed psimi buziaczkami i próbując dać buzi człowiekowi.
Nie wiem co się ze mną dzieje! Dlaczego tyle wielkich emocji! Tyle wdzięczności za moich bliskich! Za to, że jestem kochana i kocham! Za to, że żyjemy!
Po prostu ryczę wzruszona od wczoraj.
A przed pujściem spać nie miałam przestrzeni - a mój chłopak chyba nie miał uważności (?) - by przekazać mu ten cały kołowrotek emocji i jak wiele ten dzień mi zrobił w emocjach i jak mi samej teraz trudno, bo NIE WIEM JAKA EMOCJA WE MNIE PRZEWAŻA. Ulga? Wdzięczność? Tęsknota? Radość? Smutek? Strach? Trwoga? Spokój? Poruszenie? Wszystko na raz!
A on mi już na tym nowym materacu, po zgaszeniu świateł i po długiej cieszy na wyciszenie wyznaje "Wiesz, nie mogę się doczekać, aż pojedziemy na święta do domu. Tęsknię za nimi. Bardziej niż myślałem, że tęsknię. Tak dawno ich wszystkich nie widziałem, aż 2 miesiące temu." I znowu się poryczałam. Bo rozumiem. Dla niego to jest nowe. On też się tego uczy. Do tej pory (przed związkiem ze mną) nie było po prostu w jego życiu miesiąca w którym by nie był w domu rodzinnym. A teraz... ech.
Ja tęsknię za kuzynem niewidzianym od roku, a on za rodzicami nie widzianymi od miesiąca (bo spotkaliśmy się w puszczy, ale byli chorzy, a wcześniej byliśmy wszyscy razem na koncercie). To jest to samo uczucie.
I bardzo rozumiem tę potrzebę bycia blisko z bliskimi, ale też budowania własnego życia.
---
A mam FOMO bo znowu mam wrażenie, że równi członkowie rodziny robią więcej i lepiej niż ja. Że ja źle zarządzam czasem itp.
A!
I jeszcze coś - jak byłam u siostry, podczas włosingu zadzwoniła pani. Zaprosiła mnie na rozmowę kwalifikacyjną w związku z ogłoszeniem ze stycznia. xD Chyba zeszłego roku. xD No więc idę - najwyżej nic z tego nie będzie.
5 notes · View notes
s0ullessboy13 · 1 year
Note
Nie lepiej mieszkać samemu, nie być uzależnionym od kogoś i przede wszystkim mieć taką prywatność. Nawet jakieś małe mieszkanie z kimś
Niby lepiej, ale ja potrzebuję kogoś kto ustawi mnie do pionu i wesprze gdy będę miał gorszy dzień. Nie dla mnie mieszkanie samemu czy z jakimś kolegą, czułbym się bardzo pusto.
3 notes · View notes
xentropiax · 2 years
Text
no. 6
Tak jakby jestem w stanie zawieszenia. Niezdecydowania pomiędzy tym, czy warto jeszcze się starać, planować i przeć przed siebie, czy może lepiej już odpuścić, nie myśleć zbyt wiele, brać garściami nadarzające się okazję i po prostu żyć z dnia na dzień, dla małych przyjemności, krótkich momentów, które mają znaczenie jedynie w skali mikro, w moim maleńkim świecie z zapałek i piasku.
Obie te drogi mają pewne plusy. Obie wiążą się z pewnego rodzaju rozczarowaniem. Podczas gdy towarzyszy mi od 70 dni to ciągłe, bezustanne poczucie kruchości ludzkiego życia, z drugiej strony potrzebna jest w tym wszystkim jakaś podstawa, na której można się oprzeć. Choć na chwilę spocząć gdzieś, na jakimś lądzie stałym, jakimś krześle twardym, plecami dotknąć ściany. 
Myślę sobie, że nie ma po co oszczędzać i snuć wizji planów 4-5 letnich. W obecnych czasach, mimo że wcale nie zarabiam jakoś bardzo mało, nigdy nie będę w stanie odłożyć sensownej ilości pieniędzy na to, żeby kupić sobie mieszkanie. W zasadzie nigdy nie będę miała pieniędzy, żeby kupić sobie cokolwiek bardzo wartościowego. Moje drobne oszczędności mogę przeznaczyć na niewielką poduszkę finansową i błahe przyjemności. Krótką podróż tam i z powrotem. Mam parę krajów na liście. 
Mogę pojechać do moich przyjaciół tu i tam. Spotkać się z osobami, których dawno nie widziałam. Pielęgnować te kontakty, które mam. Mogę tak żyć, kupując sobie jakieś małe, miłe rzeczy. To wcale nie jest złe życie. To życie jak z poezji Barańczaka, w której porcelany nie żal pod butem tragarza i w której fotele niezbyt wygodne, co by się człowiek nie przyzwyczaił. 
I jest też druga droga, taka, w której nie rezygnuję z siebie sprzed 70 dni. W której piszę dalej tę książkę (ale książka straciła przecież sens), w której pielęgnuję swoje ciało (wszakże teraz wolę zadawać mu krótkotrwałych przyjemności niż dyscypliny), w której mam przed sobą przyszłość jasną i świetlaną (bo teraz nie ma przyszłości, nie widać jej jak sceny za teatralną kotarą). 
Żyjemy w czasach kryzysu i ja czekam kiedy ten kryzys się skończy. Czytam z nadzieją wszelkie prognozy na to, że kiedyś będzie lepiej. Może już za kilka tygodni, miesięcy, na początku 2023. A za dwa lata to już na pewno.
Ale potem czytam też inne źródła. I te inne źródła widzą inną przyszłość, czarniejszą. Spowitą piaskiem pustyni, suchymi korytami rzek, które opróżniliśmy, jałowymi wodami mórz, które zatruliśmy, budynkami zwęglonymi na proch. Zwierzętami, które pamiętałam z dzieciństwa, a które stały się wyblakłą, pomarszczoną kartką w przyrodniczym atlasie. I co jeśli ta przeszłość, którą przeżyłam, była naprawdę najlepszym co mnie spotkało. 
Przyszłość jest straszna, bo strach ją planować. Bo strach, że ktoś te marzenia rozdepcze na proch wojskowym butem. Albo zatruje mnie powietrze. Albo będę mogła zabić za szklankę wody. Zobaczę jak wszyscy, których kocham, umierają. Ja sama umrę, zrobiwszy tak mało. 
Więc teraz nie ma już ambicji, planów, strategii. Teraz jestem ja i smaczne lody, dobra kawa, podróż na dwa dni do Gdańska, żeby przytulić moją przyjaciółkę i zjarać blanta na plaży. Bo to koi duszę, choć na chwilę, to bycie tu i teraz mówi, że tak jak jest, jest dobrze. Tu i teraz się nie martwię. To w gruncie rzeczy całkiem buddyjskie. 
Albo sufickie kiedy tańczę, rozrywając bandaże i wiruję jak derwisz. Wszystko to co znam, co od lat mnie tuli do snu. Świat jest jaki jest i jest tu i teraz. Może nie kupię sobie nigdy domu ani samochodu, nie dokonam wielkich rzeczy ani świat o mnie nie usłyszy. Ale przynajmniej wypiję dobrą kawę jutro. Przynajmniej usłyszę śpiew ptaków, zanim wszystkie umrą i napoję wędrującą pszczołę. 
Chciałabym zapłakać kiedyś ze szczęścia. Chociaż jeszcze raz.
2 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Witam! Bilans z dziś:
Zjedzone 298
Spalone aktywnie 1694
Tumblr media
Dziś był dobry dzień.
Nic mnie nie bolało i słabość powoli minęła. Energol musiał wpaść bym mogła jakoś poćwiczyć, ale to i tak dobrze. Psychicznie czuje się bardzo dobrze. Nawet wróciła typowa dla mnie głupawka 😂 tu macie przykład:
Tumblr media
Są już kupione kwiaty na bukiety. Pora zmienić zimową szatę na grobach, ale nigdzie nie było gąbek florystycznych, więc mama przypomniała, że pora ich poszukać. Generalnie mam dobry humor. Pojechałam dziś odebrać paczkę z kilkoma akcesoriami dla uszaków. Powoli szykuje się na powitanie Jerrego i przekształcenie Rudej na bez klatkowca póki zaprzyjaźnianie królików się nie zakończy. Zatem muszą być w domu dwie kuwety, dwa paśniki, podwójne komplety misek etc. Rudzik czuje się świetnie. Oczywiście nowe sprzęty królicze zostały zaakceptowane aczkolwiek koncepcja ich ułożenia w klatce się nie spodobała. Wszystko latało przez chwile, ale Ruda zakończyła przemeblowanie xD Jak to dziś usłyszałam w biurze feedexu „Ma pani królika? Toż to szkodnik!”
Tumblr media
Wbiliście 1000 obserwujących mojego bloga! Wooow! Dziękuje Wam! Naprawdę to niesamowite. Miło mi, że tyle osób mnie obserwuje, ale jest to radość podszyta smutkiem. Przykre jest to, że jest tyle osób z ed bo nie oszukujmy się mój internetowy pamiętnik jest głównie o tym… Nasza społeczność jest bardzo miła. Nigdy nie poczułam się tu niemile widziana ani nie spotkałam się z hejtem. Tumblr jest moją bezpieczną przystanią gdzie czuje się komfortowo. Dziękuje Wam za to.
Wiem, że wielu z was martwi się o moje zdrowie i życzy mi szybkiego powrotu do normalności związku z problemami z woreczkiem. Dlatego wzięłam się dziś w garść i jadłam bardziej płynnie za waszą, może nie namową, ale sugestią :) ugotowałam zupę. Wygląda okropnie, ale zupa krem z zielonych warzyw mi smakuje. Aż zjadłam dwie porcje jednego dnia i jutro znów muszę stanąć przy garach :)
Tumblr media Tumblr media
Przy okazji odbioru paczki zrobiłam też małe zakupy. Oczywiście pani jakościowiec musiała wsadzić łepek do torby bo nie byłaby sobą xD kupiłam dziś specjalnie rzodkiewki bo miały piękne liście, które zasmakowały Rudej. Generalnie też dziś posprzątałam mieszkanie i wyrzuciłam śmieci bo środy to dzień ich odbioru. W ogóle jak będę się dobrze czuła to 1 kwietnia pojadę do Bielska Białej do przyjaciółki, przenocuje u niej a 2 kwietnia odbiorę Jerrego z Częstochowy. Dostałam zaproszenie i fajnie by było skorzystać z tej wizyty skoro i tak muszę jechać w tamtym kierunku a po drugie jak przeprowadzę się w okolice Bydgoszczy to już nie będzie bliżej a dalej. Po przeprowadzce jakoś w wakacje zaproszę do siebie ekipę z Bielska Białej bo jeśli wybiorę dom nad jeziorem (który mega mi się podoba i ma ogromny potencjał) będzie to ekstra opcja wakacyjna 😁
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Menu:
Śniadanie: 2x galaretka konjak (zakupiona w kuchnie świata) razem 13 kalorii
Obiad: 2x porażka zupy krem z zielonych warzyw na kostce rosołowej razem 270 kalorii
Przekąska: redbull 15 kalorii
Tumblr media
Ćwiczenia:
7549 kroków
Pół godziny jogi
Pół godziny pilatesu przy ścianie
22 km na rowerze stacjonarnym w godzinę
34 notes · View notes
finonflip · 1 month
Text
youtube
Dlaczego mieszkanie 46mk ma tylko 29 metrów powierzchni mieszkalnej Mieszkanie na Flpia FiN
Zapraszam Was serdecznie do obejrzenia mojej historii związanej z remontem i fliperem na rynku nieruchomości! 🏡✨ Dzień drugi dzień nierównej walki, ale z każdym etapem zbliżamy się do spektakularnego efektu! Już wczoraj umyłem futryny drzwiowe, a dziś okleiłem okna w salonie i sypialni. Teraz przyszedł czas na kolejny krok - gruntowanie! Czy zastanawialiście się kiedyś, jak tanio kupić mieszkanie i jednocześnie czerpać zyski z remontu? To właśnie przed Wami pierwszy flip na mieszkaniu, czyli Mieszkanie po Filipie! 💡🏠 W trakcie odcinka dowiecie się, jakie okazje cenowe można znaleźć na rynku wtórnym, zwłaszcza przy zadłużonym mieszkaniu. Jak się okazuje, nawet nieruchomość od komornika może stać się świetną inwestycją! Jak skutecznie przeprowadzić flip na brudno? Obejrzyjcie, jak autor dzieli się swoimi sprawdzonymi trikami, a także jakie wyzwania napotyka podczas remontu. To nie tylko flipper, to szansa na zysk na nieruchomości! Warto zwrócić uwagę na ciekawostki dotyczące powierzchni mieszkania, zwłaszcza gdy kupujemy od osoby starszej. Dowiesz się, dlaczego warto skonsultować się z doświadczonymi specjalistami i jakie mogą być niespodzianki związane z powierzchnią mieszkalną. Zapraszam do obejrzenia odcinka, gdzie odkrywamy tajemnice remontu, rozwiązujemy problemy i pokazujemy, że nawet małe mieszkanie może stać się okazją do znakomitego zysku na rynku nieruchomości! 🚀💰 Jestem Marcin, i witajcie w fascynującym świecie flipowania! Na tym kanale dzielę się moimi doświadczeniami w typowych flipach, flipach na brudno, obrocie gruntami czy też sztuce sourcingu i strategiach, które pozwolą ci kupić mieszkanie w najbardziej atrakcyjnej cenie. 🔨 Co znajdziesz na moim kanale? 🏚️ Typowe Flipy: Razem przemierzamy etapy klasycznych flipów - od wybierania obiektu, przez renowację, po finalną sprzedaż. Wskazówki, błędy i sukcesy, wszystko w jednym miejscu! 💼 Porady Inwestycyjne: Dzielę się sprawdzonymi poradami dotyczącymi inwestycji nieruchomościami. Jak znaleźć okazję, minimalizować ryzyko i maksymalizować zyski. 💡 Flipy na Brudno: Czyli jak szybko bez większego wysiłku zarobić odpowiednie sumy na rynku nieruchomości. 🌐 Sourcing Nieruchomości: Dowiedz się, jak znaleźć diamenty w rynkowym szumie, i przekazać je dalej za odpowiednią prowizję. 🏷️ Targowanie i Negocjacje: Nieustannie rozwijam umiejętności targowania. Sprytne negocjacje to klucz do uzyskania najlepszych cen. 🏠 Strategie Finansowania: Rozważam różne opcje finansowania, aby umożliwić elastyczność i minimalizację ryzyka finansowego 📈 Przegląd Rynku Nieruchomości: Analizy, prognozy i ciekawostki dotyczące lokalnych i globalnych rynków. 👥 Społeczność Inwestorów: To nie tylko mój kanał, to społeczność pasjonatów nieruchomości. Dziel się swoimi pomysłami, pytaniami i sukcesami w komentarzach. Razem uczymy się i rozwijamy! 🔔 Subskrybuj kanał i dołącz do naszej społeczności! Nie przegap żadnej nowej przygody ani cennych wskazówek. Razem tworzymy przyszłość naszych inwestycji! Dziękuję, że jesteś. Zanurz się w świecie nieruchomości i flipowania razem ze mną ! 🏠💼
0 notes
sm4llerthanthis · 4 months
Text
Jestem u cioci bo kuzynka ma urodziny. Jem kawałek tortu (400 kcal 🤢) a wujostwo gada z moimi rodzicami na kanapach.
“Wiecie co się dzieje z A.? Jakieś problemy zdrowotne ma?”
“Tak, ma anoreksję. Taka chudzinka…”
I w tym momencie mam ochotę wyrzygać wszystko co zjadłam i głodzić się dopóki nie będę chudsza od niej. Nienawidzę jedzenia, brzydzę się jedzeniem co to w ogóle za gówno. Nie mogę zwrócić bo mieszkanie małe i wszystko będzie słychać. Robię od teraz fast do 22 jutro (28h 15min) bo sylwester i idę na imprezę. Jestem taką ulaną świnią nienawidzę się. Chcę się zagłodzić na śmierć.
1 note · View note
madaboutyoumatt · 5 months
Text
Omegaverse - Max
Max nie był typem przykładnej omegi, która od małego potrafiła gotować i zajmować się domem, pilnowała się w obecności alf i nie chodziła sama do klubów. To nie był XIX wiek, aby miał zachowywać się jak cnotka, która pragnie być kurą domową. Mieli równouprawnienie! Miał takie same prawa jak jebane alfy czy bety, mógł pracować, mógł się bawić, mógł żyć pełnią życia. I kiedy to robić jak nie w swoich latach dwudziestych? Wtedy, kiedy wyglądało się najlepiej i czuło się jak młody Bóg, który na energetykach i zupkach chińskich da radę przetrwać tydzień.
Jego mieszkanie było odzwierciedleniem tego gdzie teraz w życiu był. Proteinowe batoniki, szybkie dania z mikrofali, randomowe rzeczy w lodówce, które albo były tam od wieków albo po prostu potrzeba było tego tylko trochę do czegoś i reszta pozostała, aby powoli dokonać swojego żywota w czeluściach lodówki lub co gorsza, wyhodować na nich nowe kultury bakterii. Mieszkanie także było małe i skromne, nie było potrzeba mu wiele, bo przecież i tak nie miał tutaj spędzać dużo czasu, a nawet, jeżeli to sam był dość kompaktowy, więc mu wystarczało. Wszędobylskie ubrania tylko pokazywały, że żył w pędzie i raczej bałaganie, który mu nie przeszkadzał. Jedynie w łazience było czysto a wszystkie produkty były eleganckie i zadbane. Tak samo jak jego własne ciało. Delikatna i miękka skóra, okrągłe biodra, wcięcie w tali i co najważniejsze, – bo był z tego naprawdę dumny – piękne, długie, proste, kruczoczarne włosy. To, co dopełniało jego wyglądu to słodziutki zapach świeżej i dojrzałej brzoskwini z nutką wanilii. Zarówno tak bardzo pasujący jak i niepasujący do tego małego trzpiota.
Kiedy przebudził się po raz pierwszy nie wiedział, co się działo i gdzie był. Wiedział jednak, czego chciał a zapach sam go poprowadził. Stanął w salonie nagi, jedynie z obrożą na szyi, z roztrzepanymi włosami i zamglonym wzrokiem. Wzrokiem skierowanym na niego. Wielką, silną alfę o super mocnym i męskim zapachu. Z niskim, chrapliwym głosem i zarysowanymi mięśniami. Taką, za którą wszystkie omegi wodziły wzrokiem i nosem. A on nawet nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co miał a tym bardziej gdzie to wszystko prowadzi.
- Głodny. – powiedział powoli przejeżdżając wzrokiem z siatki z zakupami, jakie nieznajomy trzymał w dłoni a kuchnią, w której prawie stał, bo przecież od wejścia był dosłownie krok do niej. Wypowiedź, choć krótka była logiczna. Prawie. Bo zamiast się skupić na jedzeniu Max już klękła i z powrotem pozbawiał wyższego dolnej garderoby, aby jak najszybciej wziąć go w usta. Czym oczywiście pokazał swoją wprawę w tym zakresie. Nie wziął go całego za pierwszym razem, ale wcale dużo mu nie brakowało. Wiedział gdzie i jak użyć języka i miał w zanadrzu kilka innych sztuczek. W szczególności najlepsza było to, kiedy miał go już głęboko w gardle i wtedy postanowił przełknąć ślinę zaciskając się tak mocno mięśniami na nim, że zdecydowanie boleśnie, jedno oko aż na to przymknął w drugim pojawiła się łza. Jednak nie był z tych, co się poddawali a najwidoczniej alfie było w to graj, bo na koniec ta zacisnęła na jego włosach dłoń, aby samemu poprowadzić do głębokiego finiszu. W końcu ten był głodny, więc nic nie mogło się zmarnować.
Trzy dni stanowczo nie wystarczyły, co także szybko potwierdziło to, czego blondyn się spodziewał, miał do czynienia z dominującą omegą. Piękną, nad podziw elastyczną, młodą oraz jurną dominującą omegą, która po prostu pasowała idealnie zarówno w jego dłoniach jak i na jego penisie. Ostatnie półtorej dnia było na przemian rozumieniem czegoś a na nowo wpadaniem w erotyczny amok, jakby coś ciągle go pobudzało do pozostania w tym stanie. A przez cały okres zamiast jedzenia domagał się ciągłego dochodzenia w nim, jakby to napełnienie miało dosłownie zapełnić jego brzuch.
Facet od beemki był frajerem, bo jaki kierowca BMW nim nie był? Jednak jak się okazało był to dobry wstęp do dalszej, ale już finiszującej zabawy. Ostatni raz to Max ujeżdżał alfę tak długo aż ten w końcu spełnił jego żądanie po raz kolejny dochodząc głęboko w nim tak mocno, że aż go skuliło i opadł na jego klatę. Uspokajający się oddech i bici serca starszego pozwolił mu w tej pozycji, nadal mając go w sobie, w końcu usnąć a kiedy rano, no dobra prawie w południe, w końcu się obudził nikogo przy nim nie było.
Przez dłuższą chwilę musiał mocno procesować to, co wydawało mu się, że się zdarzyło. Jako tako pamiętał początek z tym, że ktoś go śledził a potem… to jak się dopraszał o kolejny raz i w jakich pozycjach to robili. Nie czuł się tym zawstydzony, był omegą a seks nie był niczym nienormalnym, wręcz na odwrót! Jednak nie podobało mu się to jak do tego wszystkiego doszło. Nie było to według jego zasad a to już go wkurwiało, tak bardzo jak ten fakt, że nieznany mu typ poobracał go sobie przez parę dni. Mimo to ruja była aż nadzwyczaj przyjemna. Zazwyczaj raczej spędzał ją sam, więc dużo więcej te dni od niego wymagały a teraz? Czuł się w miarę najedzony – pamiętał jak przez mgłę, że tamten go dokarmiał – był nawet umyty i o dziwo… w pewnym sensie wypoczęty? Z ciężkim bólem na to westchnął, tak samo jak na fakt, że w końcu musiał w stać i przekonać się czy typ czasami jeszcze nie siedzi jakoś dziwnie cicho w jego salonie. Nie siedział, co było plusem, ale.. – Kurwa. – westchnął z ogromną irytacją czując to niemiłe uczucie, kiedy coś z niego wyciekało. I dokładnie wiedział co to było. Chuj sobie pozwolił w nim dojść i to zapewne nie raz.
- Jebany chuj. Kurwa, pan i władca, bo alfa. Pierdolony sukinsyn. – przeklinając tak jak tylko mógł poszedł do łazienki, gdzie za lustrem miał schowane kilka leków. W tym tabletkę dzień po, którą od razu wziął wraz a antykoncepcyjną i popił kranówką. – Oby piekło ciebie pochłonęło i sam szatan wyjebał.
Wykąpał się mamrocząc jeszcze kilka innych pomysłowych kar, o dziwo wszystkie wiążące się z tym jak i co dokładnie powinno w dupę alfę zrobić, i nawet po tym chciał wyrzucić z wściekłości przygotowane jedzenie dla niego, ale co ono takiego mu zrobiło? Zupełnie nic. Jeszcze na przekór okazało się być kurewsko dobre jak na to, z czego było zrobione.
0 notes
infozneta · 5 months
Link
Pierwszym krokiem jest dokładne zaplanowanie aranżacji mieszkania. Przed przystąpieniem do urządzania, warto zastanowić się, jakie funkcje ma pełnić każde pomieszczenie. Czy potrzebujemy osobnego miejsca do pracy? A może zależy nam na wygodnym miejscu do odpoczynku? Określenie priorytetów pomoże nam w odpowiednim rozplanowaniu przestrzeni.
Kolejnym krokiem jest wybór odpowiednich mebli. W małych mieszkaniach warto postawić na meble wielofunkcyjne, które pozwolą zaoszczędzić miejsce. Na rynku dostępne są na przykład sofy z pojemnikiem na pościel, które mogą służyć jako dodatkowe miejsce do spania dla gości. Stoliki kawowe z szufladami lub półkami również są świetnym rozwiązaniem, pozwalającym na przechowywanie drobnych przedmiotów.
Kolejnym aspektem, na który warto zwrócić uwagę, jest optymalne wykorzystanie ścian. W małych mieszkaniach często brakuje miejsca na przechowywanie, dlatego warto zainwestować w półki, regały czy szafki wiszące. Dzięki nim, możemy wykorzystać przestrzeń w pionie, jednocześnie nie zajmując cennego miejsca na podłodze.
Kolejnym trikiem, który warto zastosować, jest wykorzystanie luster. Lustra optycznie powiększają przestrzeń, dlatego warto umieścić je na ścianach, zwłaszcza w małych pomieszczeniach. Dodatkowo, lustra odbijają światło, co sprawia, że wnętrze staje się jaśniejsze i bardziej przestronne.
0 notes
intereurodaltd · 5 months
Text
Odkrywamy siłę ogłoszeń drobnych w Polsce Twoja brama do możliwości
W dynamicznym krajobrazie Polski ogłoszenia drobne stały się potężnym narzędziem łączącym osoby, firmy i społeczności w całym kraju. Te zwięzłe fragmenty informacji stanowią serce lokalnej gospodarki, ułatwiając transakcje, wspierając współpracę i otwierając drzwi do różnorodnych możliwości. W tym artykule zagłębiamy się w świat ogłoszeń drobnych w Polsce, badając ich znaczenie, wpływ i sposób, w jaki przyczyniają się do tętniącego życiem polskiego rynku.
Ewolucja cyfrowa: Ogłoszenia drobne w Polsce przeszły znaczącą transformację wraz z pojawieniem się platform cyfrowych. Internetowe platformy handlowe i dedykowane strony z ogłoszeniami stały się miejscem, do którego chętnie sięgają zarówno osoby fizyczne, jak i firmy, gdzie mogą kupować, sprzedawać oraz wymieniać towary i usługi. Transformacja cyfrowa nie tylko usprawniła proces, ale także rozszerzyła zasięg, umożliwiając transakcje poza granicami geograficznymi.
Różnorodne kategorie, mnóstwo możliwości wyboru: Jedną z mocnych stron ogłoszeń drobnych w Polsce jest mnogość dostępnych kategorii. Reklamy te zaspokajają szeroki wachlarz potrzeb, od nieruchomości i ofert pracy po usługi i osoby prywatne. Niezależnie od tego, czy szukasz nowego mieszkania, możliwości pracy, czy też chcesz sprzedać swoje stare meble, ogłoszenia w Polsce Ci pomogą.
Wzmacnianie pozycji lokalnych firm: Lokalne firmy, zwłaszcza małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP), uważają ogłoszenia drobne za nieocenione źródło informacji. Platformy te zapewniają firmom opłacalny sposób prezentowania swoich produktów lub usług docelowej grupie odbiorców. Od rękodzieła po specjalistyczne usługi – firmy mogą znaleźć swoją niszę i prosperować na lokalnym rynku.
Osoby poszukujące pracy i pracodawcy łączcie się: Krajobraz zatrudnienia w Polsce znacząco zyskuje na ogłoszeniach drobnych. Osoby poszukujące pracy mogą zapoznać się z wieloma możliwościami, a pracodawcy mogą skutecznie dotrzeć do potencjalnych kandydatów. Ogłoszenia pełnią rolę pomostu łączącego talenty z zatrudnieniem, wspierając dynamiczny i konkurencyjny rynek pracy.
Dynamika nieruchomości: Sektor nieruchomości w Polsce jest świadkiem znaczącego wpływu ogłoszeń drobnych. Niezależnie od tego, czy ktoś chce wynająć mieszkanie, kupić dom czy zainwestować w nieruchomość komercyjną, ogłoszenia stanowią scentralizowane centrum ogłoszeń nieruchomości. To nie tylko upraszcza proces wyszukiwania, ale także przyczynia się do wzrostu i stabilności rynku nieruchomości.
Poruszanie się po wyzwaniach z ostrożnością:
Choć ogłoszenia drobne oferują wiele korzyści, użytkownikom zaleca się zachowanie ostrożności. Sfera cyfrowa może czasami przyciągać oszukańcze działania. Dlatego tak ważne jest, aby zarówno kupujący, jak i sprzedający dochowali należytej staranności, weryfikowali informacje i traktowali priorytetowo bezpieczeństwo podczas zawierania transakcji.
Ogłoszenia drobne w Polsce to coś więcej niż tylko platformy transakcyjne; są to nici tkające tkaninę gospodarczego i społecznego gobelinu kraju. Od wzmacniania pozycji lokalnych firm po łączenie osób poszukujących pracy z pracodawcami – reklamy te odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu dynamiki polskiego rynku. W miarę jak Polska ewoluuje w epoce cyfrowej, ogłoszenia drobne stanowią świadectwo zdolności adaptacyjnych i zaradności narodu, oferując bramę do nieskończonych możliwości zarówno dla osób prywatnych, jak i firm.
Po więcej informacji :-
Sprzedaż samochodów używanych w Polsce
0 notes
wolski-studio · 6 months
Text
#interiordesign #luxuryresidence #modernclassic #architektwnetrz #wolskistudio #architektwnetrzpremium
0 notes