Tumgik
#teatrroma
pop-culture-diary · 4 days
Text
... i Salomon nie naleje czyli recenzja polskiej realizacji
Tumblr media
"We Will Rock You" Teatr Muzyczny Roma
Reżyseria: Wojciech Kępczyński
Przekład: Michał Wojnarowski
II reżyser, reżyseria projekcji: Sebastian Gonciarz
Współpraca reżyserska: Ewa Konstancja Bułhak
Kierownictwo muzyczne, dyrygent: Jakub Lubowicz
Scenografia: Mariusz Napierała
Kostiumy: Dorota Kołodyńska
Choreografia, asystent reżysera: Agnieszka Brańska
Projekty fryzur: Jaga Hupało
Reżyseria światła: Marc Heinz
Występują: Maciej Dybowski, Wojciech Kurcjusz, Janek Traczyk, Natalia Piotrowska-Paciorek, Maria Tyszkiewicz, Weronika Stawska, Izabela Bujniewicz, Małgorzata Chruściel, Katarzyna Walczak, Janusz Kruciński, Łukasz Mazurek, Łukasz Zagrobelny, Natalia Krakowiak, Ula Milewska, Kamil Franczak, Wiktor Korzeniowski, Tomasz Steciuk, Maria Juźwin, Katarzyna Kanabus, Klaudia Buczniewska, Patrycja Mizerska, Krzysztof Dzwoniarski, Wiktor Korzeniowski, Paweł Mielewczyk, Michał Piprowski, Andrzej Skorupa, Małgorzata Kampa, Natalia Smagacka, Krzysztof Bartłomiejczyk, Robert Kampa, Natalia Brysiuk, Dominika Dąbkowska, Julia Ławrenowa, Joanna Sikorska-Nowakowska, Sara Sobieraj, Michał Adam Góral, Piotr Jeznach, Łukasz Józefowicz (od 18 stycznia 2024), Jan Madej (dance captain), Kacper Mucha, Jakub Piotrowicz, Aleksandra Krajewska, Ewelina Kruk, Mateusz Sobczak, Rafał Wiewióra, Artur Gierczak, Michał Olesiński, Maciej Kopczyński, Jakub Kujawa, Michał Olesiński
Tekst pisany na podstawie spektaklu z 4 kwietnia 2024
Kiedy Teatr Muzyczny Roma ogłosił, że jego kolejną dużą premierą będzie brytyjski musical „We Will Rock You” wykorzystujący muzykę legendarnego zespołu Queen, do kasy ustawiły się monstrualne wręcz kolejki. Teraz, niecały rok po premierze większość fanów już zobaczyła musical i w tygodniu sala świeci pustkami. Nie będę się rozwodzić nad materiałem źródłowym spektaklu, wystarczająco pastwiłam się nad nim w poprzednim poście (do którego lektury zachęcam). Dość powiedzieć, że nie jestem fanką ani piosenek, ani libretta, a już na pewno nie tego jak je połączono i na polską realizację wybrałam się wyłącznie z sentymentu do Teatru Roma i szacunku do aktorów zaangażowanych w ten spektakl. 
Ale dla porządku przypomnimy: „We Will Rock You” opowiada historię Galileo Figaro (Maciej Dybowski), który razem ze Scaramouche (Natalia Piotrowska-Paciorek) i sprzeciwia się rządzącej światem bezdusznej korporacji pod przywództwem złowieszczej Killer Queen (Małgorzata Chruściel) i podejmuje walkę o prawo do wolnej myśli i tworzenia prawdziwej sztuki, za broń mając jedynie głosy w głowie i muzykę sprzed lat. 
Maciej Dybowski dwoi się i troi by wyciągnąć cokolwiek z tak źle napisanej postaci jak Galileo Figaro. Stara się przekazać zarówno młody wiek bohatera, jak i jego gniew na to jak urządzony jest świat, w którym przyszło mu żyć. W jego wykonaniu przeboje takie jak „I Want To Break Free” czy tytułowe „We Will Rock You” aż kipią od energii i potęgi. Świetnie też radzi sobie z choreografią.  
Natalia Piotrowska-Paciorek bez problemu dostępuje mu kroku, choć akurat 4 kwietnia chyba trochę oszczędzała gardło. Jej Scaramouche to jednocześnie silna, niezależna postać, która nie da sobie w kaszę dmuchać, ale i młodziutka dziewczyna, która najbardziej na świecie chce znaleźć kogoś kto ją zrozumie i pokocha. 
Kamil Franczak jako Brit zachwyca charyzmą i pewnością siebie, nie mówiąc już o fenomenalnym głosie. Bardzo chętnie zobaczyłabym go w lepszej roli, bo tu niestety nie ma zbyt wiele do zagrania. Partneruje mu Ula Mielewska jako Oz, która wzbudza multum emocji świetnym wykonaniem „No One But You”, piosenkę o tych, którzy odeszli przedwcześnie.  
Tomasz Steciuk perfekcyjnie wciela się w Buddy’ego, przywódcę buntowników, znawcę minionych czasów, a także obleśnego erotomana, który nikomu nie przepuści i jest źródłem sporej części żartów o podtekście seksualnym. Jego tęskne „These Are the Days of Our Lives” to druga najbardziej emocjonalna piosenka w spektaklu. 
Janusz Kruciński gra pomagiera Killer Queen, Khashoggiego jako płaszczącego się pochlebcę, wiecznie zabiegającego o względy swojej szefowej. Niestety, jego interpretacja, choć sensowna, sprawia, że wszystkie zarzuty (chociażby o pozerstwo) jakie w pewnym momencie stawia mu Killer Queen są po prostu bezpodstawne.  
To powiedziawszy, to właśnie niedościgniona Małgorzata Chruściel rządzi niepodzielnie całą sceną. Nie dość, że powala mocnym głosem, to jeszcze roztacza dookoła siebie drapieżną, władczą aurę. Jej „Kind of Magic” czy „Another One Bites the Dust” to definitywnie najlepiej zaśpiewane i najmocniejsze utwory w całym spektaklu. 
Co do technicznych aspektów “We Will Rock You”, to jestem pod dużym wrażeniem tego jak Agnieszka Brańska zadbała, by choreografia odzwierciedlała sposób myślenia postaci. Żołnierze Killer Queen czy kontrolowani przez nią szeregowi obywatele wykonują jednakowe ruchy, w przejawie braku indywidualizmu. Zupełnie inaczej wyglądają sceny zbiorowe buntowników, spośród których każdy ma coś innego do pokazania. 
Z choreografią świetnie współgrają kostiumy Doroty Kołodyńskiej, szczególnie gdy długie stroje żołnierzy wirują w tańcu. Imponująco prezentuje się płaszcz Khashoggiego, a pośród buntowników każdy odznacza się swoją własną paletą kolorów i stylem. Warto im się przyjrzeć, bo ich ubrania kryją liczne nawiązania do słynnych artystów. Killer Queen ma oczywiście najbardziej widowiskowe stylizacje, a nigdy nie pojawia się dwa razy w tym samym. Zdecydowano się też na nawiązanie do Barbie, zarówno różowym kolorem noszonym przez zwykłych obywateli, którzy perfekcyjnie udają plastikowe lalki, aż po włosy. Za fryzury z resztą odpowiada Jaga Hupało, a jej praca prezentuje się naprawdę widowiskowo, szczególnie w przypadku Killer Queen czy Khashoggiego.  
Jeśli chodzi o scenografię, to jest ona znacznie bardziej rozbudowana niż w poprzednich musicalach Romy: mamy ogromne rusztowanie ciągnące się przez całą scenę, podziemną bazę buntowników, czy ruchome schody, z których wykonywanych jest kilka piosenek. To powiedziawszy główną rolę wciąż grają ogromne ekrany multimedialne i wyświetlane na nich wizualizacje.  
Dzięki nim spektakl może przenieść widzów w nieskończone ilości miejsc, ale na pewnym etapie trzeba zadać sobie pytanie, czy to nie przerost formy nad treścią. Efekty specjalne na pewno pomagają oddać atmosferę świata przyszłości i orwellowskiego wielkiego brata, który wszędzie obserwuje głównych bohaterów. Dzięki nim dostajemy też hologram Freddiego Mercury’ego na samym początku spektaklu, który bardzo dobrze tworzy atmosferę jeszcze zanim na scenie pojawi się pierwszy aktor. Ta wizualizacja i dudniąca muzyka grana przez pełną orkiestrę roztacza po całym teatrze magię Queen. 
Co to tłumaczenia, to przekładając piosenki legendarnego zespołu Michał Wojnarowski porwał się na świętość. Z pewnością zdawał sobie sprawę, że niektórzy nie zaakceptują jego wersji, choćby jak najlepszej. Z drugiej strony, tłumaczenie pozwoliło choć trochę ukryć to jak źle utwory pasują do kontekstu. I z zasady wypadły bardzo dobrze, z kilkoma naprawdę godnymi podziwu frazami, które może i brzmią nietypowo, ale idealnie oddają sens oryginału3. Gorzej prezentują się dialogi. Nie będę oceniać poziomu humoru, wspomnę tylko, że ilość nawiązań do piosenek czy to angielskich czy polskich po jakimś czasie zaczyna przytłaczać, a długi żart o tym by używać polskiego, a nie języków obcych, szybko nuży. Mam też nadzieję, że komentarze polityczne są co jakiś czas zmieniane.  
Podsumowując, „We Will Rock You” w Teatrze Muzycznym Roma to świetnie przygotowana realizacja londyńskiego hitu, prezentująca naprawdę światowy poziom i mogąca się pochwalić świetnymi wokalistami. Więc jeśli jesteście fanami grających w tym spektaklu aktorów albo lubicie muzykę Queen i chcecie posłuchać jej na żywo, w języku polskim, śmiało wybierzcie się do Romy. Ale jeśli wymagacie od spektaklu interesujących bohaterów czy spójnej fabuły, odpuście sobie „We Will Rock You”. Inaczej czeka was rozczarowanie.  
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 
0 notes
piotrwojtasik · 5 years
Link
Blisko 4 miliony widzów i 6 tysięcy zagranych spektakli. Najwspanialsze produkcje West Endu i Broadwayu. To najlepszy teatr musicalowy w Polsce, który świętuje 20 jubileusz. Piotr Wojtasik wraz z kamerą Dzień Dobry TVN zajrzał za jego kulisy.
0 notes
Photo
Tumblr media
#alemusicale #teatrroma❤😍 #szczecin #sun (w: Arena Szczecin)
0 notes
pop-culture-diary · 2 months
Text
[Na bieżąco] Once
Dziś "Once", ponownie a prawie jak po raz pierwszy bo od mojej ostatniej wizyty minęło ładnych parę lat.
To spektakl nietypowy choćby dlatego że nie ma w ogóle orkiestry, a muzykę grają sami aktorzy. Efekt jest wprost piorunujący, utwory które może nie zachwycają na płycie, ożywają na scenie, a energia prawie rozsadza salę
0 notes
pop-culture-diary · 4 months
Text
[Na bieżąco] Olka Szczęśniak
Trzeci dzień roku, druga wizyta w Teatrze Roma, dobrze się zaczyna :). Różnica taka, że tym razem bez śpiewania, za to z dużą ilością śmiechu.
No cóż, tego się spodziewałam idąc na stand-up Olki Szczęśniak, bo w końcu nie raz przesłuchałam jej poprzednie programy w internecie i zawsze się dobrze bawiłam. I ja wiem, że stand-up nie ma w Polsce zbyt dobrej opinii, ale szczerze powiedziawszy niespecjalnie mnie to obchodzi, bo to był bardzo fajny wieczór. Twarz wciąż mnie boli od uśmiechu, dłonie od klaskania, a i nie obyło się od refleksji nad wieloma sprawami i problemami, z którymi spotykamy się na co dzień. Jak już nagranie pokaże się na youtube, na pewno sobie powtórzę.
Także jak akurat polecam, choć jak każdy tym humoru, ten też nie jest dla wszystkich i niektórych po prostu nie będzie bawić.
0 notes
pop-culture-diary · 4 months
Text
[Na bieżąco] Janek Traczyk "Świątecznie..."
Mam za sobą pierwsze wydarzenie kulturalne tego roku czyli kameralny koncert Janka Traczyka na Novej Scenie Teatru Muzycznego Roma. Nie wyobrażam sobie lepszego sposobu na przedłużenie bożonarodzeniowej atmosfery niż słuchanie wyboru kolęd, pastorałek i piosenek świątecznych w wykonaniu Janka Traczyka i tercetu smyczkowego.
Niewielki rozmiar Novej Sceny i otwartość wykonawcy sprawia, że słuchacz czuje się jakby przez chwilę mógł zajrzeć do świata Janka Traczyka i poznać go lepiej, bez maski Radamesa, Pomattera czy Galileo.
Ciemne tło z światełkami błyszczącymi niczym gwiazdy na nocnym niebie, w połączeniu z przepiękną muzyką, typowo poetyckimi, melancholijnymi, "traczykowymi" aranżacjami i aksamitnym głosem wykonawcy tworzą perfekcyjny nastrój, a gdy połączy się to z dowcipnymi anegdotami na temat każdego utworu, którymi sypał Janek Traczyk, wychodzi nam przepis na idealny wieczór.
I bardzo obiecujący początek teatralnego roku.
0 notes