Sope au
Mieszkający w Daegu dziewiętnastoletni Min Yoongi uwielbia taniec, jednak musi pomagać w utrzymaniu rodziny i nie ma szansy na to by dostać się do jakiejś profesjonalnej szkoły tanecznej, gdzie mógłby rozwijać pasję. Całe dnie spędza w grill barze, gdzie zarabia marne grosze, które jednak starczają jego rodzinie na życie. W całym tym zabieganiu zapomina o sobie i o swoich potrzebach. Przyjaciółka Yoongiego, która widzi jak bardzo chłopak potrzebuje spełnienia, w jego 19 urodziny prowadzi go do undergroundowej szkółki prowadzonej przez rok od niego młodszego Jung Hoseoka. Widzisz? Już osiągnąłeś więcej ode mnie.
~opisowe au z chatami i tweetami,
~shipy poboczne: jikook, namjin,
~kinda angst,
~p-word użyte w stronę bohatera ze strony bliskiej osoby,
~tw przemoc w rodzinie w niektórych częściach.
#1
Min Yoongi został obudzony budzikiem z swojego starego modelu Samsunga o godzinie 5:15, jak w każdy inny szarobury dzień, który zaczynał w Daejeon-dong. Ustawił sobie “drzemkę” na kolejne dziesięć minut jak to zwykł robić, po czym schował twarz w wieloletnią poduszkę, o wiele zbyt oklapłą by się na niej wyspać, ale swoją nową oddał swojej mamie, która już i tak była wykończona pracą, a później zajmowaniem się dwójką rodzeństwa Yoonglesa – dwuletnią siostrą i siedmioletnim bratem. Ojciec Yoongiego i jego starszego brata Geumjae zostawił ich, kiedy mieli kolejno sześć i dziesięć lat, ich matka, mimo, że w ciągu kolejnych trzech lat znalazła sobie nowego partnera nadal niesamowicie cierpiała z tego powodu, mimo, że nic o tym nie mówiła. To było podstawowe podobieństwo między brunetem i jego matką, ukrywali to co trzymali w głowie, uważali to za drogę na skróty i przed mało kim w pełni się otwierali.
Był małym kontem, jednak nie oczekiwał polubień czy retweetów, ani krztyny uwagi, więc właśnie to mu odpowiadało. Zobaczył odpowiedź swojego przyjaciela, który jak zwykle wyśmiewał się z tego jak kiedyś zamiast city powiedział shitty, polubił jego odpowiedź, a następnie kliknął strzałkę, która spowodowała, że opuścił aplikacje z ptaszkiem na ikonie, wstał z łóżka i spojrzał na siebie w lustrze.
-Ta sama poczwara co zwykle. – mruknął sam do siebie, kiedy zobaczył swoje podkrążone oczy, nieogarnięte włosy i swoją cerę, która w żadnym stopniu nie przypominała tej idealnej, stereotypowej koreańskiej cery.
Założył drugi raz od prania czarną bluzę z czerwonym napisem oraz spodenki dresowe, do tego jakieś skarpetki do połowy łydki i ostro zjechane już trampki, na temat których wstyd się było przyznawać, ile lat już spędzały wraz z Yoongim. Poszedł do łazienki, założył na włosy opaskę i umył, a później posmarował twarz jakimś lekkim kremem, który oczywiście był już na wykończeniu.
Wyszczotkował zęby, ogarnął w miarę swoje włosy, które i tak skończyły z opaską materiałową, po czym wyszedł przed budynek, w którym mieszkało wiele rodzin o podobnym stanie co rodzina Min. Na chodniku czekała już jego przyjaciółka, której rodziców było stać na wiele więcej niż rodziców Yoongiego. Dziwił się, że zadawała się jak to on na siebie mówił, z plebsem. Jeździła samochodem retro o jakim marzyła od wielu już lat, a mimo tego dorabiała sobie grosze w tym samym grill barze co Yoon.
-Cześć. – rzucił, a ona przytuliła go na wejściu.
-Nie spóźniłeś się, zabiorę cię za to po pracy do jednej wege knajpki, którą otwarli w zeszły weekend, ja stawiam. – powiedziała z uśmiechem.
-Powiedz, że bez twojego chłopaka, nie zniosę patrzenia na to jak się myziacie na moich oczach, szeptając sobie jak to siebie mocno kochacie. – powiedział po czym udał odruch wymiotny.
-Oh, Yoongles, czekam aż poznasz swojego Romeo i będę ci to wypominać. – mruknęła.
-Ta. Już to widzę. – powiedział, po czym poczuł lekkie zawroty głowy. Siedział wczoraj do późna nad projektem zadanym w szkole wieczorowej do której chodził weekendy, jak sama nazwa mówi wieczorem. Uczył się angielskiego i zarządzania finansami by pewnego dnia, tak jak zamarzyła sobie jego matka, zostać jakimś zarabiającym miliony biznesmenem. Czy on tego chciał? Odpowiedź była prosta, ale mimo tego miał zamiar spełnić jej chorą ambicję, by nie obarczać tym młodszego rodzeństwa, by oni mieli lepszy start w dorosłość, a teraz zapewniał im lepsze dzieciństwo. Nie miał czasu na żadnego Romeo. Mimo, że otwarcie powiedział matce o tym, że heteroseksualny to on nie jest, czuł, że jego związek z jakimkolwiek mężczyzną nie miałby jej wsparcia. – Możemy już po prostu jechać? – powiedział tamując łzy, kiedy uderzyły go te myśli.
-Mamy jeszcze trochę czasu, jadłeś śniadanie? – zapytała Yiyunnie
-Niby kiedy miałem to zrobić? – zapytał.
-W takim razie kierunek kawiarnia. – powiedziała.
-Do cholery jasnej... – zaczął, jednak został skarcony.
-Jak mówisz do swojej nuny? – zapytała. – Wiem co chcesz powiedzieć Yoongi, ale jak dobrze wiesz, znam sytuacje w twoim domu, a ty mógłbyś choć raz pozwolić się rozpieścić, a nie być taki dumny. Świetnie sobie radzisz patrząc na to, że wraz z matką utrzymujesz rodzinę, do tego chodzisz do szkoły wieczornej i zajmujesz się rodzeństwem, ale pozwól mi do cholery raz na miesiąc postawić ci śniadanie.
-Żeby to jeszcze było raz na miesiąc. – powiedział. – Totalnie nie pasuje do twojego grona znajomych Yiyun, to było wiadomo od razu, kiedy w podstawówce podeszła do mnie ta dziewczynka z ładnie uczesanymi włosami i śliczną czystą sukienką. Spójrz na mnie i spójrz na siebie. – mruknął.
-Możesz przestać? – zapytała. – Przestań się do mnie porównywać, przestań uważać się za gorszego.
-Ale tak właśnie jest, nuna. – powiedział próbując nie podnosić głosu. – Podjedź mi do piekarni, kupię sobie jakąś drożdżówkę. – oznajmił i zamilkł po czym wpatrzył się w szybę, a raczej to co znajdywało się za nią
-Jak sobie princessa życzy. – powiedziała. – Wiesz co po jutrze Yoongles? – zapytała go dziewczyna.
-Piątek? – zapytał.
-Tak, ale nie o to mi chodzi.
-Nie wiem co takiego.
-Twoje urodziny baranie.
-Oh, dzięki za przypomnienie, że mam lat dziewiętnaście na karku i nic nie osiągnąłem w życiu. – powiedział, a ona właśnie podjeżdżała pod piekarnie. Wysiadł z samochodu, zakupił dwa crossainty, mały sok po czym wrócił do samochodu.
-Czy przyjdziesz na małą imprezę, którą zorganizowałam? – zapytała.
-Czy ty zorganizowałaś imprezę, dla mnie, z obcymi mi ludźmi, którzy przynoszą mi prezenty i będą życzyć wszystkiego najlepszego, nie znając mnie i na mój widok zaczną się zastanawiać, czy to jest ich strefa społeczna? – zapytał rozdrażniony.
-Tak, może po za tą strefą społeczną i obcymi tobie ludźmi, ja, Jimin, Jeonggukie i Seungminnie to nie obcy ci ludzie. I mam jeszcze niespodziankę na wieczór.
-Jeśli ty i twój chłopak zamarzyliście o tró... – zaczął jednak przerwano mu.
-Shhh! Yoongles! – krzyknęła. – Nie!
-Całe szczęście. – powiedział.
-Niespodzianka z myślą o tobie.
-To już za dużo. Sama myśl o mnie, to za dużo. Mam dostać prezenty od bogatych dzieciaków? Proszę cię, co dostanę nowego iphone’a, nowe jordany, jakąś kurtkę z ekskluzywnych marek, zegarek? I gdzie ja się z tym pokaże? Co ja z tym zrobię? – zapytał.
-Pomyślałeś tak, że nawet gdybyś coś takiego dostał, możesz to sprzedać trochę drożej, zarobić na tym jeszcze więcej i kupić sobie coś samemu albo swojej rodzinie? – zasugerowała. – I twoja matka chcę, żebyś siedział w finansach? – zapytała kpiąco, po czym zaśmiała się.
#2
-Wróciłem – powiedział młody Min, kiedy wszedł do domu. Jego mama siedziała przy stole ufajdana w jedzeniu przez jego siostrę. Widział, że jego matka jest na skraju wytrzymałości, więc odebrał od niej miseczkę i łyżeczkę, po czym nakazał jej żeby poszła się przebrać i położyć spać, a on zajmie się obecną sytuacją. Ona po dłuższej chwili namowy wykonała to co powiedział jej syn. – Cześć Miyounnie. – powiedział do siostry po czym usiadł naprzeciwko niej. Wziął łyżkę z papką dla dzieci. – Wiesz co? Ja w twoim wieku już sam umiałem choć trochę jeść, może ty też spróbujesz? – zapytał i dał jej łyżeczkę po czym zawinął ścierkę za kołnierzyk jej bluzki. Może dziewczynce nie wyszło to idealnie jednak poradziła sobie. Yoongi wziął nawilżane chusteczki i jedną z nich przetarł jej twarz i rączki. – Brawo. – powiedział i uśmiechnął się do niej po czym wyciągnął ją z siedzonka, a ona pobiegła do Minseunga, swojego brata z jednego ojca. A propos ojca dzieci, którego Yoongi właściwie nie mógł znieść, był w pracy od południa do wieczora, dzięki czemu Yoongles unikał go, co totalnie mu odpowiadało. To nie tak, że nie cieszył się z tego, że matka znalazła mężczyznę, na którego patrzyła z taką samą miłością w oczach co na jego ojca przed wieloma laty. On po prostu nie mógł istnieć z nim w jednym pomieszczeniu. Mężczyźnie zależało na poprawieniu relacji z pasierbem, jednak temu niezbyt zależało na tym by tą relacje budować, a to co działa w jedną stronę rzadko działa. Widząc, że dzieciaki się sobą chwilę zajmą wyciągnął telefon i szybko wpisał w tweeta tekst piosenki The Neighbourhood.
Patrząc na godzinę publikacji tweeta dotarło do niego, że od kiedy wstał minęło już tak wiele godzin, które spędził w tej gównianej pracy.
-Minseung, będziesz potrzebować jakieś pomocy z lekcjami? – zapytał go Yoongi, który był niesamowicie zmęczony, ale miał resztki rozumu w głowie i znalazł w sobie jeszcze trochę siły by nie pozostawiać siedmiolatka samego z takim małym dzieckiem. Nie miał siły by stać na nogach, ale musiał się czymś zająć by nie zawieźć matki.
-Mógłbyś pomóc mi z matematyką? – zapytał go czarnowłosy chłopiec.
-Jasne. – powiedział po czym przetarł oczy i potrząsnął głową.
-Wszystko okay? – zapytał go Minseung.
-Tak, nie martw się, źle wczoraj rozłożyłem sobie obowiązki i siedziałem do późna nad czymś co powinienem rozłożyć w czasie na kilka dni.
-Oh, okay. – powiedział chłopiec po czym pobiegł z pokoju dziennego do małej kuchni skąd wziął swój plecak, który dostał od Yoongiego przed ponownym pójściem do szkoły. Ten prosił go by szanował swoje rzeczy, a on tego przestrzegał, z czego Yoongles był zadowolony. Czasem miał wrażenie, że miał większy wpływ na te dzieciaki niż matka, ale cóż, czy nie taka była prawda? – Mam trzy zadania na jutro, z mnożenia. – powiedział, a jego hyung uśmiechnął się przypominając sobie czasy, w którym sam uczył się tak prostych rzeczy.
-No dobrze, pamiętasz, kiedy uczyliśmy się tabliczki mnożenia do stu racja? – zapytał.
***
Po jakiejś godzinie spędzonej z dzieciakami Yoongi czuł, że już dłużej nie wytrzyma. Nie jadł dzisiaj nic po za dwoma crossaintami, czuł, że coraz bardziej kręci mu się w głowie od zaledwie trzech godzin przespanych w nocy, a poczucie mdłości stawało się coraz bardziej uciążliwe. Nie miał serca, jednak zdecydował się obudzić matkę.
-Omma... – zaczął i potrząsnął jej ramieniem, szczerze ledwo trzymając się na nogach. To nie był pierwszy dzień, gdy żył o śniadaniu i niewielkiej ilości snu oraz wody. Robił wszystko by ulżyć matce, by wszystkich wokół zadowolić. Wszystkich byle nie siebie.
-Tak? – zapytała zaspana. – Która godzina?
-Jakoś przed 18, mogłabyś... – zaczął po czym wziął głęboki oddech czując, że powietrza do oddychania ma coraz mniej. – Zająć się dzieciakami, nie... – Przymknął na chwilę oczy. – Nie czuję się najlepiej.
-Jasne, idź się połóż, zrobić ci coś do jedzenia? – zapytała, po czym natychmiastowo wstała i położyła rękę na jego ramieniu.
-Możesz odgrzać mi moją kolację z wczoraj. Obudź mnie przed 20, muszę iść do szkoły.
-Yoongi jest środek tygodnia. – powiedziała i poklepała go po policzkach widząc jak rozszerzają się jego źrenice. – Yoongi. – powiedziała, jednak on już tracił przytomność. Trzymała jego głowę, gdy opadał na wykładzinę w jej sypialni. Miał wizję jakiejś grupki tanecznej, jednak to były dosłownie ułamki sekund. Czuł się jakby nie minęła dłuższa chwila, a on się obudził z zimną ścierką na karku i nogami w powietrzu.
-Muszę... – zaczął i chciał wstawać jednak ona natychmiast kazała mu się położyć.
-Chcesz znowu zemdleć? – zapytała. – Leż spokojnie. Nic na razie nie musisz, jedyne co to odpowiednio odpocząć, zrozumiane?
Po jakimś czasie powoli podniósł się do siedzenia, a później powoli wstał. Z pomocą mamy poszedł do swojego pokoju i położył się na swoim łóżku.
-Nie idź jeszcze spać, okay? Postaraj się. Chcę, żebyś coś jeszcze zjadł. Zaraz przyjdę. – powiedziała i pogłaskała jego włosy. – Umówiłam cię na jutro do fryzjera. – powiedziała.
-Mamo, nie mam czasu na to, mam pracę, muszę pomóc w domu.
-W piątek będę miała wielki ruch w restauracji, przepraszam, że nie spędzisz swoich urodzin tak jak powinieneś, na odpoczynku i czasie dla siebie, ale wieczór będziesz miał wolny, więc jeśli piątku nie spędzę z tobą chcę z tobą spędzić czwartek. – powiedziała.
-Są ważniejsze wydatki. – powiedział.
-Ostatnimi dniami nie jest aż tak źle. Szef trochę podniósł mi pensje. Po za tym zaczęłam na bieżąco odkładać. – powiedziała. – Pójdę zrobić ci jedzenie.
-Zjedz wszystko. – powiedziała i podała mu talerz.
-Dziękuje. – powiedział i zdobył się na lekki uśmiech.
-Pomagasz mi za dużo, Yoongi. Takie są uroki bycia matką takiej gromady. Mało godzin snu, latanie od jednego do drugiego. To nie ty powinieneś to robić, rozumiesz?
-I tak będę. Jesteś już wystarczająco poturbowana przez życie, chcę, żebyś miała więcej czasu na odpoczynek, na chwilę dla siebie. Myślisz, że czemu chociaż raz w tygodniu wypożyczam dla ciebie i twojego partnera film, po co kupuję wam te cholerne maseczki w płachcie? Chcę, byście poczuli się chociaż jeden wieczór jakbyście nie mieli ciągłych zmartwień, rozumiesz? – odparł to co ona powiedziała.
-Chcę, żebyś miał życie Yoongles, żebyś odpoczywał, żebyś miał czas na szkołę, na przyjaciół.
-Jakich przyjaciół? – zapytał i zaśmiał się, kiedy wcinał makaron. – Zastanowiłaś się przez chwilę nad tym czego ja chcę? Chcę, żebyście to wy byli szczęśliwi. Myślisz, że chce zostać jakimś biznesmenem? Nie, ale jeśli ma to pomóc wam wszystkim to jestem gotów poświęcić dla tego moje ambicję i wiesz, że tego nie zmienisz. – powiedział, a ona pokiwała głową i wyszła z pokoju.
6 notes
·
View notes