Tumgik
#w internecie jest wszystko rozpisane
baluciarz · 8 months
Text
dzisiaj w empiku jakoś dziwnie poprzekładali książki i wylądowałam na dziale z poradnikami i jest coś bardzo pociesznego w tym że obok podręczników do C++ i książek o naprawie samochodów leżą jakieś zaklęte księgi dla czarowników
Tumblr media
2 notes · View notes
shirochou · 3 months
Text
Ćwiczenia
Totalnie nie rozumiem podejścia niektórych motylków 🦋 Tego w stylu: "a może sobie coś dzisiaj poćwiczę?" 🙄
Zastanawiam się wtedy, jak można ćwiczyć bez planu treningowego? No okej, można, ale... jaki to ma sens?
Żeby osiągnąć jak najlepsze efekty, trzeba wiedzieć, czego się chce. Np. chcesz schudnąć? To układasz sobie/znajdujesz plan treningowy na odchudzanie i wtedy masz rozpisane, co, kiedy i jak ćwiczysz, żeby osiągnąć swój ✨ cel ✨
Jaki jest sens robienia 100 pajacyków czy brzuszków? Raz, ciało przyzwyczaja się do danej aktywności, więc w którymś momencie przestanie to ćwiczenie przynosić efekty. Dwa, to kompletnie bezsensu, bo nie da się schudnąć tylko z jednej partii ciała.
Chudnie się z CAŁEGO ciała!
Oczywiście, nikogo tutaj do niczego nie zmuszam ani nikogo nie potępiam. Dzielę się po prostu swoją wiedzą i doświadczeniem w tym temacie ❤
Radziłabym więc trzymać się planu treningowego. I wcale takiego nie trzeba układać sobie samemu! W Internecie jest pełno darmowych zestawów, choć osobiście najbardziej polecam te dostępne na blogu Codziennie Fit. Używam ich od lat i są mega skuteczne, mega bezpieczne i mega różnorodne 🤯
Jest tam wszystko począwszy od rozciągania i pilatesu, a kończąc na interwałach, treningach siłowych czy tanecznych. Czego chcieć więcej? 🤷‍♀️💅
1 note · View note
boson-blues · 3 years
Text
Od mojego egzaminu specjalizacyjnego minął już ponad tydzień. Taki tydzień to jest wspaniały czas w życiu lekarza, o czym doskonale wiedzą ci, którzy przez to przeszli, nawet lata temu. Sądzę, że wspomnienie połączenia ulgi, kompetencji i pewności siebie zostaje na bardzo długo. Egzamin specjalizacyjny jest niewątpliwie najtrudniejszym i najważniejszym egzaminem w życiu lekarza. Nie da się zakresu materiału porównać z żadnym egzaminem na studiach (tak, z anatomią i farmakologią też nie), czy z Lekarskim Egzaminem Końcowym. To jest egzamin z dziedziny, którą samemu się wybrało, którą zajmuje się zawodowo od lat. Stawka jest bardzo duża.Kilka osób pytało mnie w międzyczasie, jak się za przygotowania do tego egzaminu zabrać. Postanowiłem więc spisać moje przemyślenia na ten temat w formie krótkiego tutorialu. To nie jest uniwersalny poradnik, to raczej informacja, co U MNIE zadziałało dając wynik bardzo dobry i jakie błędy popełniłem. Kto ciekawy, niech czyta. Państwowy Egzamin Specjalizacyjny – jak to zrobić?
1. Ogłoś światu, że znikasz – zrozumie.Napisz na fejsie, że jesteś przez kilka miesięcy raczej niedostępny towarzysko albo powysyłaj SMS-y do znajomych. Napisz, że to bardzo ważny egzamin (nie wszyscy muszą to wiedzieć) i żeby ci wybaczyli, ale jeśli sprawy, którymi chcą cię zająć, nie są sprawami życia i śmierci, to niech te sprawy poczekają.
2. Zainstaluj program Surfblocker i miej do niego bardzo trudne hasło.Social media wielkimi wrogami skutecznej nauki są. Kto oglądał „The Social Dillema” ten wie, że wobec algorytmów Facebooka jesteśmy dosyć bezradni i zawsze znajdzie się tam coś, co przykuje uwagę początkowo na pięć minut, z których to pięciu minut zaraz robi się pięćdziesiąt. Zidentyfikowałem swobodny dostęp do Internetu jako zagrożenie dla mojej nauki do egzaminu. Zainstalowałem więc program Surfblocker, który pozwala w wybranych godzinach konkretnego dnia tygodnia zablokować dostęp do internetu całkowicie bądź dopuścić tylko oglądanie wybranych stron. Swobodny dostęp do sieci miałem więc codziennie tylko od 19:00 do 20:00, a w pozostałych godzinach mogłem odwiedzać tylko witryny związane ściśle z moimi przygotowaniami do egzaminu – m.in. stronę Medycyny Praktycznej albo serwis tvmed. Do Surfblockera miałem bardzo trudne hasło – ciąg liter i cyfr. Zapisałem to hasło na kartce, kartkę zaś umieściłem w szafce w szpitalu, gdzie pracuje. Nie byłem tak zdeterminowany, żeby jechać do tego szpitala z domu pół godziny tylko po to, żeby podziadować trochę na fejsie. Mój były szef miał takie powiedzenie: „Nie wystarczy zakazać. Należy uniemożliwić”. Ta mądrość bardzo stosuje się do czasu przygotowywań do PES. W pewnym momencie wszystko staje się milion razy bardziej interesujące niż uczenie się medycyny. Tak – perypetie rozwodowe Zbigniewa Zamachowskiego też.
3. Kup sobie Nokię 3310 (albo telefon dla seniora) i kartę SIM do niej.To jest rada analogiczna do powyższej – żeby się nie rozpraszać, kupiłem sobie telefon, na którym jedyną rozrywką jest gra w węża. Numer telefonu podałem kilku osobom, które kontakt ze mną powinny mieć zawsze. Smartfona się z domu pozbyłem. Mieszkał w samochodzie.
4. Pogadaj z ziomkami.Zadzwoń do kilku osób, które zdawały ten egzamin w poprzedniej albo jeszcze poprzedniej sesji. Wypytaj, czego się uczyć, a czego nie, co jest ważne, a o czym zupełnie można zapomnieć. Poproś o rady. Spytaj o błędy, jakie popełnili. Chętnie ci o tym opowiedzą.
5. Nie ucz się przez pierwsze dwa dni.Zbierz w tym czasie absolutnie wszystkie materiały, które będą ci potrzebne. Kup książki, uporządkuj prezentacje, wytyczne i artykuły na komputerze. Wybierz w sklepie papierniczym najpiękniejsze mazaki, najbardziej trwałe długopisy, kup kilka ryz papieru, segregatory. Miej wszystko, czego potrzebujesz, zanim zaczniesz.
6. Zrób plan nauki, którego na pewno nie zrealizujesz.Nie rzucaj się na to chaotycznie. Policz, ile stron z książek musisz przyswoić, ile prezentacji, artykułów, wytycznych. Podziel to przez liczbę dni, które zostały ci do egzaminu. Potem odejmij trzy tygodnie na powtórki pod koniec i dziesięć dni, żeby mieć zapas. Teraz wiesz, ile musisz uczyć się dziennie. Załóż sobie plik w excelu, w którym będziesz monitorować postępy – prosty szablon, który będzie wskazywał, ile stron jesteś do przodu (to raczej rzadkie), a o ile się z realizacją planu spóźniasz (to częstsze). Aktualizuj plan nauki co tydzień albo dwa.
7. Nie ucz się po kolei.Pierwszych osiem rozdziałów z podręcznika egzaminacyjnego do anestezjologii jest o grupach leków używanych na bloku operacyjnym. Myślę, że wszystko o tych lekach by mi się pomieszało, gdybym czytał książkę rozdział po rozdziale. Przystępujesz do tego egzaminu z pewnego poziomu kompetencji, które nabyłeś przez lata pracy zawodowej. Nie jest więc problemem, kiedy najpierw uczysz się rozdziału drugiego, potem czterdziestego trzeciego, a potem siedemnastego. Jeśli czujesz, że to absolutnie nie jest dzień na czytanie o ciągłej terapii nerkozastępczej albo znieczuleniu w neurochirurgii – ucz się czegoś innego. Na tamto przyjdzie czas.
8. Przepisuj książki, żeby zyskać na czasie.Podczas nauki do PES zrobiłem notatki z ponad 2000 stron podręcznika „Anestezjologia” Reinharda Larsena i z „Intensywnej terapii” Paula Marino, a także z około stu prezentacji i kilkunastu artykułów z branżowych czasopism. Notatki były przełożeniem języka książek na formę, którą ja przyswajam najlepiej. Tak – to jest miejsce na tworzenie wierszyków, wykresów, podkreślenia, kolorowanki, głupie obrazki. Protip: świetnie zapamiętuje się rzeczy, które skojarzy się z przekleństwami i tematyką seksualną. Nie chcecie wiedzieć, jak zapamiętałem zaburzenia elektrolitowe podczas znieczulenia do operacji niedrożności przewodu pokarmowego. Napisałem sobie własnego Larsena i własnego Marino, ze skojarzeniami dotyczącymi mojego życia. Stworzyłem trzy grube segregatory notatek – łącznie pewnie z osiemset stron. Czas, który w to włożyłem, zyskałem tuż przed egzaminem. Miałem bowiem absolutnie idealny materiał do powtórek – to, co w podręczniku zajmowało bite cztery strony, ja miałem rozpisane moim językiem na trzech kartkach i potrafiłem skutecznie sobie przypomnieć w pięć-dziesięć minut. W ostatnim tygodniu przed egzaminem prawie nie otwierałem podręczników – przejrzałem moje trzy segregatory. Myślę też, że te segregatory zostaną ze mną na lata i kiedy będę chciał do jakiegoś tematu wrócić, to będzie mi dużo łatwiej.
9. Jedna godzina naraz.Policzyłem, ile godzin spędziłem na nauce do egzaminu specjalizacyjnego. Wyszło, że około 700. Siedemset godzin jest nie do zrobienia, ale do zrobienia jest siedemset razy po jednej godzinie. Taką przyjąłem metodę – godzina nauki i piętnaście minut przerwy. Na to miałem wpływ – czy spędzić nad książkami kolejną godzinę, czy nie. Adam Małysz też chciał tylko oddać dwa równe skoki.
10. Jedzonko jest ważne.Przekonałem się o tym, że absolutnie kluczowe dla tego, czy nad książką czy notatkami zasypiam, czy przyswajam wiedzę względnie dobrze jest to, jak się odżywiam. Poczytałem w internecie o wpływie odżywiania na wydolność umysłową. Warzywa, orzechy, fasola, ryby są spoko (zapasy tych trzech ostatnich zrobiłem zanim zacząłem się uczyć). Tłusta karkówka spoko nie jest. Alkohol wieczorem poprzedniego dnia też niespecjalnie pomaga.
11. Miej wieczorną nagrodę.Trzeba precyzyjnie określić, że np. 20:00 czy 21:00 to jest godzina, po której nie zajmujesz się egzaminem specjalizacyjnym (tuż przed PES to nie do zrobienia, ale wcześniej – polecam). Obejrzałem ucząc się do egzaminu cztery i pół sezonu „Gry o tron” i całego „Króla”. To była ta przyjemność, na którą trochę czekałem cały dzień.
12. To bywa bardzo, bardzo ciekawe.Przynajmniej kilkanaście razy podczas nauki do tego egzaminu trafiłem na informację czy pomysł, który był absolutnie fascynujący. Poza tym, że był to czas ogromnych wyrzeczeń, był to też czas zdobywania kompetencji zawodowych i odkrywania rzeczy, o których nie miałem pojęcia, a przydadzą mi się w pracy przez late. Nie uczysz się czegoś, co cię zupełnie nie obchodzi. Zaczniesz ogarniać rzeczy, których do tej pory nie ogarniałeś. Uczysz się o rzeczach, które są twoją codziennością od kilku lat i stanowią treść twojego życia zawodowego. Można i trzeba z tego czasem czerpać radość.
13. Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.Ten egzamin zdaje z tobą kilkadziesiąt osób – przede wszystkim twoja rodzina, ale też twoi przyjaciele, szef, koledzy i koleżanki z pracy. Niektórzy z nich (przede wszystkim rodzina) muszą zdobyć się na mnóstwo wyrzeczeń, żeby umożliwić ci spokojną naukę do tego egzaminu; ich emocje związane z tym egzaminem często nie są mniejsze od twoich. Pamiętaj o tym. To nie będzie łatwy czas dla twojego życia rodzinnego, dla twoich relacji z najbliższymi. Nie będziesz ojcem, mężem ani przyjacielem roku. Bądź najbliższym wdzięczny za wsparcie i wyrzeczenia. Zasługują na nagrodę, kiedy to wszystko się skończy. A jeśli miałbym dać jedną radę przedstawicielom grupy wsparcia osoby uczącej się – nie mówcie „Na pewno zdasz”, bo to irytuje i to nieprawda. Nie ma sposobu na to, żeby ten egzamin zdać na pewno. Lepiej słyszeć: „Wierzę w ciebie”, „Szanuję pracę, którą w to wkładasz”, czy „Niezależnie od wyniku, doceniam to, jak wiele robisz, żeby ten egzamin zdać”.
14. Strać kilka tysięcy złotych.Weź tyle urlopu, ile się da. Poproś szefa, żeby przez ostatni miesiąc czy półtora nie mieć dyżurów. Odmawiaj kolegom w potrzebie – są też inni koledzy. Zarobisz mniej pieniędzy, ale to taki czas w twoim życiu, kiedy masz prawo poświęcić się tylko nauce do PES. A jak już go zdasz albo zanim do tej nauki przystąpisz, to pomagaj tym, którzy akurat się uczą. To dla nich cholernie ważne.
15. Nic nie umiesz.Będziesz tak myśleć prawie codziennie. To normalne.
16. Próbuj jak najmniej myśleć o rzeczach, na które nie masz wpływu.Nie masz wpływu na treść pytań na teście i na to, jaki zestaw wylosujesz na egzaminie ustnym. Nie ma stuprocentowej metody, która zagwarantuje ci, że ten egzamin zdasz – zawsze możesz trafić na jakiś zupełnie koszmarny zestaw albo któryś z egzaminujących może mieć fatalny dzień. Prawdopodobieństwo wpływu tych zdarzeń na sukces bądź porażkę na twoim egzaminie zmniejsza się jednak z każdą godziną, którą poświęcisz na naukę, a nie wraz z długimi rozważaniami o tym, jak to będzie. Nie wiesz, jak będzie. Przekonasz się dopiero w momencie, w którym wejdziesz do sali, gdzie odbywa się PES.
17. Spanko jest dobre.Uczenie się do trzeciej w nocy jest złe. Ja po 22:00 już po prostu nie przyswajałem. Za to o 7:00 jak najbardziej. Osiem godzin snu musi być, inaczej będziesz zasypiać nad książkami. Ta rada nie dotyczy ostatniego tygodnia przed egzaminem, podczas którego i tak w nocy śniły mi się tabelki ze zmianami hemodynamicznymi podczas operacji laporoskopowych bądź wpływie ciąży na układ oddechowy. Nerwy w ostatnim tygodniu są takie, że i tak budzisz się po pięciu godzinach.
18. Zapisz się do grup dla zdających egzamin i nie spędzaj tam zbyt dużo czasu.Na pewno każda specjalizacja ma takie grupy messengerowe czy whatsappowe. Pojawiają się tam treści wybitnie przydatne – materiały z poprzednich lat, artykuły, których nigdzie nie można znaleźć, pytania, które w tym roku na egzaminach ustnych mieli ci, którzy już zdawali. Należy jednak liczyć się z tym, że bardzo duża część komunikatów pojawiających się w tych grupach będzie narzekaniem na to, że jest ciężko, że ktoś nie daje rady, że beznadziejnie ten egzamin jest wymyślony i że się na pewno nie zda, nie ma szans. Niespecjalnie tego potrzebowałem, nic w tym odkrywczego – no tak, lekko nie jest, nie będzie, trzeba wytrzymać, ale to było absolutnie do przewidzenia. Jedyne, co mogę zrobić, żeby zwiększyć swoją szansę na zdanie tego egzaminu, to spędzić najbliższą godzinę nad książkami zamiast wyżalać się na messengerze.
19. Zawsze brakuje jednego dnia.Nie ma szans, żeby pójść na ten egzamin z poczuciem, że wie się i umie absolutnie wszystko. Jest tego materiału tak dużo, że fizycznie nie jest możliwe przyswojenie każdego detalu. Zawsze też jest poczucie, że gdyby miało się jeden dzień więcej, to zdążyłoby się zrealizować plan, powtórzyć, co trzeba.
20. Idź na ten egzamin.Niezależnie od tego, w jakim stanie emocjonalnym będziesz na dzień czy dwa przed i co będziesz myśleć o swoim poziomie wiedzy – idź. Uszanuj setki godzin, które włożyłeś w przygotowania. Wiem po tym trudnym czasie jedno – nigdy, przenigdy nie będę myślał źle o kimkolwiek, kto tego egzaminu nie zdał. Niezdane tego egzaminu to jest poziom z którego się zaczyna przystępując do niego. Może być tylko lepiej.
21. Mózg ci się otworzy.Nie mam pojęcia, skąd na egzaminie ustnym wiedziałem, że lewosimendan działa na naczynia przez kanały potasowe, a badanie endoskopowe diagnozujące dysfagię na oddziale intensywnej terapii nazywa się FESS. To nie tylko moje doświadczenie, że w momencie rozpoczęcia egzaminu ustnego stanem częstszym niż absolutny paraliż jest to, że przypominają się rzeczy, które czytałeś bardzo dawno temu albo tylko rzuciłeś na nie okiem.
22. Zrób po zdanym egzaminie imprezę.Ale taką legendarną, a najlepiej cykl imprez. Niech jej poziom będzie adekwatny do nakładu pracy, który w ten egzamin włożyłeś. Czyli na bogato. I pij dużo wody w trakcie.
23. Da się to zrobić.Serio. A uczucie, kiedy jest już po, jest absolutnie nie do podrobienia.Do posta dołączam hermetyczny mem. I może w to nie wierzysz, ale na koniec nawet tę klasyfikację będziesz ogarniać. Ceftazydym i ceftriakson to trzecia generacja, cefepim to czwarta, a ceftarolina - piąta. Wiem, bo w moich notatkach napisałem sobie o tym krótką historyjkę.
0 notes