Tumgik
#chociaż można by powiedzieć
Text
Łosoś pieczony w azjatyckiej marynacie
Łosoś pieczony w piekarniku po azjatycku. Łosoś pieczony w azjatyckiej marynacie. Łosoś pieczony z azjatyckimi przyprawami. Losos pieczony w piekarniku. Bardzo prosty i bardzo smaczny łosoś.
Tumblr media
Łosoś pieczony w piekarniku w azjatyckiej przyprawach
Potrzebne Składniki : ---------------------------- 4 filety z łososia Składniki na marynatę do łososia według uznania np. : 2 łyżki sosu sojowego 1 łyżka miodu 1 łyżka sosu rybnego 1 ząbek czosnku 1 łyżeczka startego imbiru około 1 cm 2 łyżki soku z cytryny albo z limonki 1 łyżeczka pieprzu świeżo mielonego
Można dać tez słodki sos sojowy i nie dodawać miodu
Garnish -Zioła: posiekana zielona pietruszka lub kolendra albo cebulka dymka. -Plastry limonki albo cytryny
Sposób przygotowania : ----------------------------- Rybę podobnie jak mięso wyciągamy około 5 - 10 minut wcześniej z lodówki by miała temperaturę pokojową W miseczce mieszamy wszystkie składniki jakie przygotowaliśmy na marynatę. Filety z łososia układamy w płaskim naczyniu polewamy naszą marynatą i odstawiamy na jakiś czas. Ja zrobiłam sobie filety w marynacie parę godzin wcześniej by wygodnie sobie piec w porze obiadowej Rozgrzewamy piekarnik do 200 °C Wkładamy do nagrzanego piekarnika na około 15 minut. Wyciągamy posypujemy pietruszką
Tumblr media
Składniki : Łosoś i marynata na bazie azjatyckich produktów
Tumblr media
Smarujemy łososia zalewą za pomocą pędzelka, Lubię przyprawiać ryby i marynować je w pojemniku jednorazowym bo potem po prostu wyrzucam niepotrzebny śmierdzący rybą pojemnik.
Tumblr media
Łosoś posmarowany z obu stron marynatą zostawiamy na jakiś czas. Jak na dłużej to przykrywamy go folią przezroczystą i dajemy do lodówki.
Tumblr media
20 minut przed podaniem układamy zamarynowanego łososia na blaszce do pieczenia i wkładamy do nagrzanego piekarnika do 200°C na około 15 minut zależy od grubości łososia.
Tumblr media
Upieczony łosoś prezentuje się fantastycznie a smakuje genialnie
Tumblr media
Na łososia dajemy przybranie np. plasterki limonki, które można wycisnąć bezpośrednio na rybę przed konsumpcją. I zieleninkę np. pietruszkę lub kolendrę.
♥ Smacznego Bon appétit ♥
CIEKAWOSTKI: ----------------------------- Łososia zaliczamy do ryb morskich, ale tak naprawdę to ryba dwuśrodowiskowa. Młode łososie żyją w rzekach przez pierwsze 2-4 lata, a potem dorastają już w morzu.
THE END <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
0 notes
dumkana16 · 1 year
Text
trzy reblogi z rzędu o kotach sorryyy i Am a cat lady i co z tego! i jest późno i boli mnie głowa cały dzień i nie myślę porządnie o tym co rebloguję ani wgl robię. nie tak porządnie jakbym myślała bez tego bólu w pełni zdrowia i wgl.
0 notes
vivianarxseee · 16 days
Text
13.04.2024 20:19
hejka
Tumblr media Tumblr media
podsumowanie sześciodniowego lq fasta.
także no było spoko. nawet nie czułam się jakoś bardzo zmęczona w czasie niego chociaż no były dni lepsze i gorsze. biorę dużo witamin i myślę że one bardzo dużo mi pomogły.
waga przed fastem: 55,4kg
waga po faście (dziś rano przed jedzeniem): 52,9/53 już nie pamiętam dokładnie.
przechodząc do dzisiejszego podsumowania.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
zjadłam dziś na śniadanie kurwa waniliową bombę.
owsianka z budyniem waniliowym bez cukru, puddingiem proteinowym waniliowym, dwie rurki waniliowe, jabłko, granola, czekoladowe kulki i wiórki gorzkiej czekolady. do tego podpiekłam drożdżówkę na patelni i posmarowałam puddingiem waniliowym (nie zużyłam całego do owsianki) no i ofc kawa z mlekiem. (nwm czemu ale na tych wszystkich zdjęciach które wam tu wstawiam moich posiłków wydaje się jakby tego wszystkiego było 3 razy więcej niż jest w realu xdd)
chciałam by to było tyle na dziś jednak co chwile coś podjadałam. myśle że nie był to binge, chociaż jakąś godzinę temu troszkę "rzuciłam" się na ciastka HIT czekoladowe. zjadłam ich no trochę ale można też powiedzieć że się opamiętałam. oprócz ich w ciągu dnia wleciały jakieś inne rzeczy ale już serio nie chce mi się ich wyliczać i przypominać bo jest prawdopodobieństwo że bym się załamała jeszcze bardziej.
no nie powiem mam duże wyrzuty sumienia po dziś bo naprawdę chciałam zakończyć jedzenie na tej owsiance a w ostateczności te wafle ryżowe a się niestety nie udało. nie wiem czy nie pójdę potem przynajmniej trochę zwymiotować bo czuje się za bardzo napchana ale z jednej strony to wymiotowanie tego chyba nie ma sensu xd.
tak sobie myślę o tym zjedzeniu za dużo i chyba wiem dlaczego pozwoliłam sobie na tyle no kurczę prawie zawsze tak jest w sumie. jak już zakończę fasta i pozwolę sobie na zjedzenie i nie rozpocznę po tym kolejnego nawet takiego 20h bo "może będę chciała potem zjeść coś jeszcze" to moja głowa automatycznie jak mam coś ochotę zjeść mówi mi że hej przecież nie rozpoczęłaś fasta możesz sobie na to pozwolić bo i tak pewnie zjesz obiad/kolację potem. i to mi idzie na złe bo właśnie sobie pozwalam na za dużo bo hej przecież i tak zjem coś potem. muszę skończyć tak myśleć bo gdyby nie to myślenie to tak fr zakończyłoby się na tej owsiance na luzie.
no nic. czy za dużo zjadłam? tak. czy żałuje? tak. czy cofnę czas? nie. czasem bym chciała no ale niestety to nie możliwe. więc co mi zostaje zrobić? no jutro się po prostu ogarnąć i tyle. jeśli jutro się ogarnę to dzisiejszy dzień może jakoś bardzo nie wpłynie na moją wagę.
plan na jutro to owsianka z przyprawą do piernika, kaszką proteinową czekoladową, jabłko, granola, pewnie dodam trochę tych kulek czekoladowych i wiórki gorzkiej czekolady+ ta drożdżówka co dziś podpieczona na patelni. postaram się zrobić tego trochę mniej i po tym rozpocząć już fasta. może pójdę jutro do żabki kupić sobie monstera białego i jeszcze ostatnio jakiegoś nowego wprowadzili więc akurat bym go przetestowała i dała wam ocenkę jako największa znawczyni tych energetyków 😌😌😌💅🏼💅🏼💅🏼
no dobrze więc to chyba tyle.
chudego dnia/nocy
nie poddawajcie się.
34 notes · View notes
drifftingg · 2 months
Text
Ponieważ ostatnie dwa dni spałem na kanapie i mnie wszystko boli - z bieganiem ruszam jutro
- z ćwiczeniami na macie dziś
Plany są aby biegać możliwe codziennie a ćwiczenia na macie codziennie chyba ze w programie będzie dzień przerwy i jednocześnie ja będę czuł ze go potrzevuje
Będę postowal o postępach (przekonam się dziś czy jest u mnie tak źle jak gdy zaczynałem ostatnio we wrześniu gdy byłem po kilku latach bez jakiegokolwiek ruchu…) powiem wam ze już straciłem to co miałem czyli
- naturalna potrzeba codziennych ćwiczeń (to co mówią osoby na siłowni ze bez ćwiczeń gorzej się czuja) miałem tak ze jeśli pocwiczylem danego dnia czułem się fizycznie i psychicznie lepiej (Btw jestem ostatnim który powie ze biegając wyleczycie depresje sam walczyłem z depresją 9 lat zanim moglem powiedzieć ze z niej wychodzę)
- dobra kondycja fizyczna jest odczuwalna także w codzienności poza ćwiczeniami - łatwiej wejść po schodach, pobiec na tramwaj lub do sklepu żeby zdążyć orzed zamknięciem, ma się więcej energii, siły i kondycji po prostu i to naprawdę mocno czuć
- ludzki organizm lubi to uczucie dobrej kondycji nie umiem tego inaczej wyjaśnić bo sam sportowosci nie lubię nadal mimo pozytywnych (nawet bardzo pozytywnych) doświadczeń z ruchem w zeszłym roku, czułem się po prostu wewnętrznie dobrze mając dobra kondycję
- to było uczucie tak podstawowe ze stało się częścią mojej homeostazy, nie czułem się dobrze dzięki świadomości dobrej kondycji tylko dzięki niej - nie chodziło o to ze z czymś pozytywnym ją kojarzę (chociaż tez to prawda), czułem się super na takim głębokim poziomie
- można spalić dużo kalorii (ćwicząc 45min moja opaska pokazywała ok 350-500, jest to pomiar opaski a nie rzeczywista liczba ale każdy pomiar jest z jednej opaski wiec jest o mimo wszystko jakiś punkt odniesienia). Ćwicząc godzinę to było już 450-600 zależnie od dnia czy było więcej na brzuch czy takiego ogólnego skakania (przypomnę ze ćwiczenia które robię to challenge od chloe ting o ich zaletach w dalszej części posta). Bieganie po 25-30 min dodatkowe 250-300 kcal mamy łącznie od 700-900 kcal (może @blubgloop powie czy takie ilości są choc trochę realne tzn bieh szybki 30 min i 300 kcal oraz godzina intensywnych ćwiczeń mata i 600kcal (jedno jest spójne - instnsywne ćwiczenia fizyczne i bieg oba dają 600\h, przekonamy się czy prawdziwe czy zawyżone)
-wiec macie szybszy metabolizm od ćwiczeń plus prawdopodobnie bo zaczniecie jeść więcej ale schudnięcie więcej także z powodu metabolizmu oraz z powodu waszego bilansu - extra 300kcal, przy spaleniu 700? Worth!
Bieganie to po orostu każdy swoim tempem polecam, ja na start musiałem biec wolniej niż byłem przyzwyczajony bo nie dawałem rady całego dystansu i musiałem się zatrzymywać.
A ćwiczenia dla osoby początkującej polecam chloe ting sprawdziły się u mnie i u mojej siostry - mogę powiedzieć ze chloe ting przekonała mnie do tego na co teraz probuje namowic was. Nie spodziewałem się w ogóle takich efektów ani tego jak szybko nastąpią.
Najprostsze jest chyba 2019 2 week shredded challenge które zaczynam dziś! Będę pisał o postępach i motywował a takze o tym jak się czuje mam nadzieje ze was zachęcę!!!
Wrrrrummmmm
18 notes · View notes
kasja93 · 11 months
Text
Z serii moje przemyślenia: Uwaga dziś będzie mnóstwo RAGE!
Tumblr media
Czasem wstaje rano i zerkam w „okno na świat” zwane internetem. A tak, by czymś się zająć podczas leniwego sączenia kawki. I nadchodzi taki moment, gdy kawa nie jest mi już potrzebna a ciśnienie skacze do 200/100…
What the hell is wrong with You, guys?
Nikt postronny raczej nie zagłada w Nasze comminity tutaj. A jeśli już się zapędzi to dowiaduje się czym są zaburzenia odżywiania i jak bardzo MY chorzy na to dziadostwo mamy narąbane pod kopułą. Zatem śmiem twierdzić, że wszelkie Anonki piszące tutaj „zapytania” są od NAS i jadą na tym samym wózku co Ja czy Ty. Różnimy się tylko tym w jakim stadium jest nasza choroba. Jednak serio? Musimy sobie sami dopierdalać (z braku innego określenia), wiedząc, że niemal dosłownie wszystko może być triggerem, zapalnikiem, który rozsadzi nasz zdrowy rozsądek. Ręka, noga, mózg na ścianie i tylko jedna myśl: Fuck, Fuck, FUCK! Robie źle!
Jak można napisać komuś kto próbuje coś zmienić, że leci w przysłowiowe kulki i robić mu rozpiskę ile kalorii zjadł na podstawie wrzucanych Food Booków? Naprawdę? Kurwa naprawdę?
Najwyraźniej niektórzy tutaj są bystrzy jak woda w klozecie. Dla takich ciężkich przypadków, które zapewne mają problemy z czytaniem rozpisze to graficznie:
🤦🏼‍♀️🙅🏼‍♀️👎🏻👎🏻👎🏻🫵🏻🖕🏻🖕🏻🖕🏻👉🏻🚪
Naprawdę czasem zastanawiam się jak wiele zawiści, podłości, zazdrości i innych toksycznych uczuć jest w ludziach. Aż dziw, że się wam ten jad nie wylewa uszami. Łatwiej byłoby takie osoby rozpoznać i trzymać się od nich z daleka. Nie wiem. Jak ktoś chce być fajny to niech pomaga i wspiera a nie dopieprza innym. Jeśli się komuś nie podoba dany kontent osoby to po co śledzić i jeszcze pisać takie rzeczy? Gdzie podziała się empatia, współodczuwanie i chęć zrozumienia czy postawienia się na miejscu innej osoby? Wiecie i to nie jest coś w stylu: przewijam sobie Tumblr, natrafiam na jakiś post i w komentarzu coś tam wytknę zadając pytanie. Niee. Tu chodzi o kogoś kto śledzi w miarę na bierząco czyiś profil, wie z czym dana osoba się mierzy i wypierdziela komuś „zapytanie” z dowaleniem kaloryki. Nie kumam jak można tak zrobić. Może niektórzy są masochistami i lubią jak się im dosrywa wpędzając w gorsze samopoczucie, ale w normalnym przypadku, gdy ktoś się z czymś zmaga i walczy o siebie dowalenie może skończyć się naprawdę źle.
Ostatnio przeżywałam ciężkie chwile bo mój tata, którego kocham palnął głupotę w żarcie. Dotknęło mnie tak bardzo, że nie chciało mi się żyć. ED to nie jest choroba ciała a umysłu. To co się dzieje z naszymi ciałami to jedynie skutki choroby głowy. To tak jakby ktoś szczerze wyznał, że ma myśli samobójcze (i nie mówię tu o takich tekstach typu „jezu odwaliłam taką akcje, że ide się zabić) a w odpowiedzi powiedzieć „Yolo to weź żyletkę i się potnij tylko pamiętaj zrób tak a nie tak bo inaczej przeżyjesz”.
Masakra!
Wiele rzeczy, które tutaj czytam jest dla mnie trywialne, nie godne przejmowania się i tak dalej i tak dalej, ale wiecie co? Nie komentuje tego. Nie mam zamiaru kopać leżącego. Nawet jeśli wylądował na ziemi przez niezwiązane z lenistwa sznurówki. Nie podejdę i nie powiem „a dobrze ci tak!” Ani nie będę takiej osoby głaskać po głowie i dmuchać na stłuczone kolano. Po prostu to ignoruje. Bardzo często zastanawiam się nie dwa czy trzy raz a więcej zanim coś komuś napisze. Bo w naszym środowisku napisanie komuś „noo! Gruba akcja :D” może zostać odebrane negatywnie i wpędzić kogoś znów w tą czarną odchłań bez dna. W tą spirale negatywnych myśli i odczuć.
Może też zastanów się zanim komuś coś napiszesz? Dlaczego nie napiszesz tego ze swojego konta tylko używasz anonima? Czemu nie napiszesz do tej osoby na priv by pogadać tylko piszesz złe rzeczy w zapytaniu ukrywając swoją tożsamość? Jesteś na tyle odważny by pisać takie rzeczy to chociaż napisz to wprost a nie z ukrycia.
Według mnie opcja zapytaj anonimowo jest ogólnie dobrym zamysłem. Niektórzy się wstydzą o coś zapytać czy czegoś się dowiedzieć. Rozumiem to w zupełności! Jednak nie używajmy jej do dowalania, hejtowania czy dissowania. Bo takie zachowanie to czyste skurwysyństwo. Ha tfu! Gardzę takim zachowaniem. Mam naprawdę ogromne pokłady empatii, ale nie potrafię wczuć się w taką osobę. Jest to po prostu poza moimi możliwościami. A serio potrafię postawić się na miejscu prawdziwych mend i spojrzeć na świat z ich perspektywy. Ale dowalać komuś choremu na to samo co się ma? No to już jest szczyt wszystkiego.
Na tysiąc miłych słów wystarczy jedno negatywne by zaczęło to nas gryźć i wiercić dziurę w brzuchu. A później świat traci barwy a my znów widzimy tylko czerń i szarość. Mamy tendencje do zapamiętywania tych złych momentów. Jest to pozostałość po naszych przodkach by pamiętać, aby przykładowo nie wkładać łapy do ognia ponownie.
Często jesteśmy szczęśliwi a los pobłogosławił nam tak bardzo, że nawet tego nie zauważamy. Gdy cuda nas otaczają coraz ciężej je zauważyć bo bierzemy je za pewnik. A zapamiętujemy głównie doświadczanie smutku, panika i ogromny ból. Wyryte są one wręcz pod naszymi powiekami bo gdy zamykamy oczy niczym film na przyspieszeniu widzimy te najgorsze chwile.
Nie dokładajmy innym kamieni na stos pod którym leżą. Sama patrząc za siebie widzę drogę usłaną bólem, pełną porażek i przykrych doświadczeń. Naprawdę staram się codziennie nie przyglądać się cieniom, które rzucam a patrzeć wprost na te piękne, małe i drobne okruchy szczęścia. Bądźmy dla siebie bardziej uprzejmi. To nie kosztuje wiele. Pamietajmy, że to co wysyłamy w świat wraca do nas i tylko od nas zależy czy wróci dobro oraz pozytywne uczucie. Równie dobrze możemy oberwać czarną smołą w której zanurzony jest ten jad, którym opluwany innych…
144 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 months
Text
Trochę o studiach i o staniu w rozkroku
29.02.2024
Rano poznałam ocenę z ostatniego egzaminu.
Brakuje dwóch ocen w e-indeksie, będą wpisane prawdopodobnie w ostatnim dniu sesji (chyba do 6 marca mają czas), ale w tym momencie już wiem, że mogę z @mojanowanazwa przybić high five! :D
Mam siedem piątek i jedno cztery i pół. :D
Ciekawe jak z tego się oblicza średnią - okaże się jaka będzie ostatecznie.
Też zobaczymy jaką ocenę otrzymam z socjologii, bo egzamin mam zdany na 5, a za zaliczenie wszystkich prac ćwiczeniowych i za obecność profesor Tony Stark obiecał podnieść ocenę o połowę, więc to zależy od tego czy uni w ogóle przyjmuje coś takiego jak "5,5" w indeksie, ale można powiedzieć spokojnie, że to jest ocena na jaką zapracowałam.
Zadzwoniłam też do działu finansowego. Powiedziano mi, że nie mogę się TERAZ ubiegać o stypendium, że dopiero w przyszłym roku, bo stypendium jest przyznawane na rok właśnie. Tak czy owak super, mam spełnione warunki - wygrana na szczeblu krajowym i średnia powyżej 4,5.
Teraz już pracuję nad tym by zebrać zgody od wykładowców w sprawie indywidualnego toku studiów i wnioskować o nie w dziekanacie (np: musiałam najpierw zaliczyć projektowanie - co miało miejsce wczoraj, aby móc przesłać pakiet swoich semestralnych prac do pani, która prowadzić będzie ten przedmiot w przyszłym semestrze, a ona na tej podstawie najpierw wymyśli co mojej grupie zadać, a potem jakie warunki mi przedstawi na zaliczenie w ramach trybu indywidualnego). Niektórzy wykładowcy mi już zadali zadania zaliczeniowe - muszę je zrobić szybko, abym mogła zaliczyć i przygotować się przed startem zajęć na drugim kierunku. Dlatego dzisiaj idę na poszukiwania źródeł naukowych do biblioteki na uni xD.
Słowem jestem jedną nogą w I semestrze i druga nową w II semestrze.
Na ten moment frustrujące dla mnie jest to, że chociaż pracowałam nad wieloma sprawami nie mogę ich "skreślić" z listy spraw doprowadzonych do końca. Niby już wszystko zdane, ale semestr nie ukończony (nie ma wpisu w indeks, nie mogę podpić legitymacji). Niby nie powinno być problemu by zaliczyć semestr w trybie indywidualnym, ale dopóki nie dostanę potwierdzenia od wszystkich wykładowców i ćwiczeniowców jestem traktowana jak zwykła studentka, a moja obecność na zajęciach jest brana pod uwagę w kontekście oceny. No właśnie: najbardziej frustrujące jest to, że niektórzy wykładowcy nie odpisują. Na przykład Pan Dumbledore, ten, który dał mi w niedzielę piątkę za "szarżę i rozumowanie". Ani Pan z tego przedmiotu na którym uczymy się o Putinie xD (przynajmniej o Putinie był pierwszy wykład). Co więcej Pani u której mam w tym semestrze egzamin też nie odpisuje - a jej zgoda jest najważniejsza biorąc pod uwagę ECTSy, wytyczne uczelni itp.
Nie odpisują też ludzie, którzy przyznali mi tą nagrodę xD A to mnie martwi w cholerę! Miałam tygodnie temu otrzymać dyplom! A nie ma dyplomu, nie ma kontaktu. Niby rozmawialiśmy przez telefon, sprawdziłam firmę w KRSie (istnieją), ale potwierdzenia wygrania nagrody wyróżnienia nie mam. W teorii luzik - semestr rusza za miesiąc od teraz, ale i tak... Ech.
Póki co skupiam się na wykonaniu zadań zaliczeniowych od tych wykładowców, który już wyrazili zgodę i dali mi wytyczne zaliczeniowe. Jedna Pani profesor wysłała mi kilka grubaśnych e-booków, temat pracy do napisania i hasło "robi Pani referat na ten temat i zaliczam!". Zapytałam jej czy woli referat w postaci słownej czy mogę łączyć media - powiedziała, że to może być reportaż, praca plastyczna itp. Ważne by na temat. I życzyła mi powodzenia.
Inny ćwiczeniowiec, który się odezwał, a który wydawał się być w opór zaangażowany nim zaczęliśmy zajęcia - okazał się być osobą, która kocha przejrzystość, czarno na białym, cyferki, obliczenia w słupkach, ekonomista pełną parą. Dał nam wytyczne na WSZYSTKIE zajęcia do końca semestru, a szczegóły miał podawać na zajęciach. Zgodził się na to bym jego zajęcia zaliczyła w trybie indywidualnym, ALE musiałabym wykonać więcej roboty niż reszta, bo na ocenę końcową wpływa w 20% obecność i w 30% aktywność na zajęciach. W teorii ok. Ale jak przeczytałam ile pracy mnie czeka, to z lekka mnie przeraziło. Całe szczęście z praktycznego doświadczenia zawodowego wiem, jak większość tych rzeczy obliczyć (a jak nie wiem to się dowiem, uważam akurat, że to będzie dla mnie przydatna wiedza - chodzi o zarządzanie, podatki, prawo pracy i prowadzenie przedsiębiorstw). No, ale wiadomo, nie mam jeszcze zgody na tryb indywidualny, więc musiałam być na pierwszych zajęciach obecna, bo nigdy nie wiadomo jak ta cała sprawa się skończy. Byłam. Myślałam - sądząc właśnie po szybkim feedbacku, po jasnym opisie wymagań, po dokładnych wytycznych, po przedstawieniu co i w jakim procencie będzie wpływać na ocenę końcową - że te zajęcia to będzie fun. Że faktycznie mogę zgłaszać się tak, jak w zeszłym semestrze zgłaszałam się na "polskim" tj. nie ważne czy wiem, czy nie wiem, ważne, że biorę czynny udział w zadaniach.
Okazało się, że tego pana bardzo irytowały pytania. Jednocześnie dawał na nie przestrzeń i jednocześnie irytował się, że musi powtarzać coś, co wedle swojego mniemania już wyjaśnił. Ech. No, trudno było. Wydaje mi się, że jest mi łatwiej niż reszcie mojej grupy, bo po prostu WIEM co liczę obliczając wynagrodzenie pracowników (takie mieliśmy zadanie podczas ćwiczeń - mieliśmy przy jakiej stawce i na jakim rodzaju zatrudnienia umowa jest opłacalna dla pracownika, a na jakim dla pracodawcy). Bo zwyczajnie mam doświadczenie w liczeniu tego. Tym czasem na studenckim chatcie grupowym - w końcu ludzie zaczęli otwierać się na kontakt - leciały teksty "o kurwa, o co temu facetowi chodzi?" albo "co my teraz mamy zrobić? Nie zrozumiałam z tego NIC". :/ Uczciwie przyznaję, że ten pan doktor spoko tłumaczył i miło się go słuchało, ale faktycznie tam jest tyle zmiennych, że momentami wykonując zadanie nie byłam pewna jak użyć kalkulatora i co oznaczają poszczególne niuanse w zadaniu (tj. jak opisowe hasła z zadania przetłumaczyć na język liczb w kalkulatorze do wyliczeń wynagrodzenia - kiedy i jaki procent, co i kiedy liczymy tak czy owak). Zgłaszałam się z pytaniami, a typ coraz bardziej zirytowany wzdychał do mikrofonu, że przecież mówił, że chodzi o to i o tamto. Ech. Czułam się przez jego wzdychanie jak głupek. I to też zniechęcało inne osoby do zadawania pytań na wykładzie, a potęgowało popłoch na chatcie do którego pan wykładowca nie ma dostępu. Wyjaśniłam co mogłam, inne osoby, które kminiły też się odezwały. Tłumaczyłam potem, po zajęciach chętnym osobom co i jak pozaznaczać w kalkulatorze i co mu wysłać jako wykonane zadanie, bo panika wrzała olbrzymia. Wrażenie mam takie: ten Pan to ewidentnie człowiek potrafiący myśleć matematycznie, który czuje cyfry, zależności liczbowe, jest oblatany w niuansach, które mi się wydają czarną magią jak inwestycje, lokaty, opracowywanie budżetów. Naprawdę tę zdolność podziwiam! Jestem na tyle stara by mnie to nie wkurzało, przeciwnie, widzę w tym olbrzymi potencjał do współpracy - gdybym mogła z taką osobą współpracować fantastycznie byśmy siebie uzupełniali (mój chłopak poniekąd tak ma). Ale mam wątpliwości czy ten wykładowca kiedykolwiek pracował z osobami, które myślą słowem, kolorami, kształtami, zbiorami, wykresami, dla których mniej abstrakcyjne jest zrobienie wykonanie modelu 3D drzewa owocowego ze stożków różnej wielkości, niż przełożenie hasła "pełny ZUS i wszystkie składki" na konkretne wartości liczbowe i procentowe. A właśnie taką grupę - w znacznej mierze - będzie przez ten semestr nauczał i to może być trudne dla obydwu stron...
Zobaczymy jak będzie.
Mój ulubiony wykładowca z zeszłego semestru (młody chłopak, najwyżej w moim wieku, biegający po katedrze w sportowych, bardzo rzucających się w oczy czerwonych/żółtych/białych butach, facet od historii, ten, na którego wykładach ryczałam ze wzruszenia raz po raz to oglądając fragmenty starych musicali, to ucząc się o tym, że Hitler wymyślił reklamy telewizyjne, to dowiadując się o historii pracy, aferze watergate - cudowne zajęcia) będzie prowadził dla mnie w tym semestrze inny przedmiot i on jest tak entuzjastyczny, że odpisał mi niemal natychmiast w sprawie indywidualnego toku. Powiedział, że nie ma sprawy, że jeszcze wymyśli co i jak mam zrobić, ale zgadza się i życzy mi powodzenia. Chcę tego pana wincyj! Albo na piwo z nim chcę! Albo jakiś projekt prowadzić u niego, w ramach koła! Człowiek z masą niespożytej energii, który z przyjemnością będzie analizował każdy szczególik w filmie! Po prostu mam wrażenie, że to jest totalnie mój człowiek! :D Ale tak totalnie! Kinoman! Popkulturowy geek! Spoczko typ! W dodatku chyba ten chłopak to Ślónzok, a ja mam soft spot dla ślónskich synków przez tego z którym mam szczęście prowadzić wspólne gospodarstwo domowe. :D
No i na koniec mam zielone światło od tego pana o którym pisałam chyba w poprzednim wpisie. Tego, którego gorąco nie-wiem-czy-lubię-czy-nie-raczej-czuję-rezerwę. Też młody typ. Też w moim wieku. Ale dający jakiś taki niemiły vibe. Cieszę się niemniej, że mam u typa zielone światło, ale też wiem, że mam u niego do zaliczenia NAPRAWDĘ kawał roboty. Ale tak na prawdę KAWAŁ. Po wymianie maili nalegał, abym w zeszły weekend dołączyła do prowadzonych przez niego zajęć innej grupy (ale z mojego roku). Po zajęciach mam zostać na chatcie i wtedy ustalimy na jakiej podstawie mam zaliczyć jego zajęcia w trybie indywidualnym. Więc w niedzielę dołączyłam do trwających 3h zajęć innej grupy. W teorii luz (no, zamiast mieć w niedzielę 6h zajęć miałam 9h zajęć, ale było spoko). Problemów z tego powodu mieć nie będę - w razie czego mam już zaliczoną obecność na "pierwszych" zajęciach swojej grupy (termin zajęć mojej grupy z tym panem nie jest jeszcze znany). Po zajęciach zostałam z nim sam na sam na słuchawkach, na głośniku i zaproponował mi warunki zaliczenia. Był profesjonalny i kontakt z nim był tym razem zupełnie okay. Wyjaśnił dlaczego chciał, abym dołączyła do zajęć z wyprzedzeniem (zaprezentował na czym polegają zajęcia u niego w tym semestrze, podał wytyczne projektu, podał wytyczne dodatkowe). I jak wspominałam: mam naprawdę KAWAŁ ROBOTY do wykonania. Praca na pograniczu reportażu, badania naukowego i aktywizmu (można powiedzieć, że aktywizm ekologiczny, ale może być polityczny, ekonomiczny itp - generalnie muszę się przynajmniej trochę zaangażować w aktywizm lub coś w podobnego, wolontariat, w "marketing działań poruszających do zmian" o! Tak to można ująć itp). Od jakości tej pracy, formy w jakiej ją zdam i przytoczenia konkretnych źródeł naukowych (muszą być naukowe, muszą być obszerne i nie mogą być starsze niż do 2 lat wstecz). Początkowo poczułam ekscytację "ale fajnie!". A potem... ech. Moja praca referowana (jeżeli taką formę wybiorę) ma zająć godzinę. To znaczy ta praca i ta forma nie jest tylko dla mnie - wszyscy studenci taką dostali, do wykonania w grupach 2-osobowych. Ja po prostu dostałam wgląd do zasad referowania wcześniej niż reszta mojej grupy, wysłucham od niego co MUSZĘ zawrzeć w pracy po to by już wcześniej się za pracę zabrać, zdać, dostać od niego zgodę na indywidualny tryb studiów i móc uczestniczyć w zajęciach na drugiej uczelni. Pozwolił mi wybrać: albo wybieram kogoś ze swojej grupy do współpracy i tę osobę wtajemniczam w projekt, który on dopiero w przyszłym miesiącu zaprezentuje naszej grupie, albo robię cały kawał roboty sama. Od razu wspomniałam o mojej współpracownicy przy projekcie z poprzedniego semestru. Powiedział, że je mogę przekazać wytyczne, ale prosił, abym reszcie grupy jeszcze nic nie zdradzała, mają przyjść na pierwsze zajęcia z nim. No okay. Ustalił ze mną, że w takim razie ja i ona (jeżeli się zgodzi) referujemy naszą godzinną pracę już na drugich zajęciach mojej grupy - potem ja mam zaliczony semestr w trybie indywidualnym, a koleżanka tylko musi zaliczyć obecność i też ma zaliczony semestr. Prosił, żebysmy tylko nie odwaliły jakiejś chały i miernoty, że ta prezentacja - w dowolnej formie - ma być tak wypieszczona, żeby podnieść poziom i ambicje całej reszcie. Powiedział, że będzie surowy przy ocenie, jeżeli chcę dostać 5 - jak deklaruję - to naprawdę musimy przygotować coś takiego, żeby wkład naszej pracy był widoczny.
Napisałam do tej sympatycznej, ale nieśmiałej dziewczyny z którą współpracowałam przy projekcie filmowym w zeszłym semestrze. Wyjaśniłam jej sytuację (dotąd nikomu na roku nie mówiłam, że wygrałam nagrodę i że staram się o tryb indywidualny), potem zaproponowałam współpracę przy projekcie. BARDZO się zapaliła do projektu! Miała co prawda nadzieję, że też nie będzie musiała już chodzić na zajęcia po zaliczeniu jak ja xD, ale po przeanalizowaniu sytuacji i wszystkich za i przeciw ucieszyła się, że chociaż jeden przedmiot może mieć prędzej z głowy i bez wahania zgadza się na współprace ze mną. <3 Mega. Wzrusz.
Wczoraj ustaliłyśmy temat i umówiłyśmy się na dzisiaj w bibliotece na uni. Będziemy szukać prac naukowych na interesujący nas temat xD Mam poczucie, że będzie to hardcore, ale może niepotrzebnie się nastawiam na fiasko. Możliwe, że biblioteka faktycznie ma opracowania naukowe na interesujący nas temat. Jaram się, bo ile ja mam dobre pomysły na tematy tej pracy, to za cholerę nie widzę siebie w tej części związanej z aktywizmem. Mam jakąś blokadę. O ile pozyskanie wiedzy, słów, przekminienie ich, wysnucie teorii, wniosków, wyszukanie przykładów merytorycznych - to mnie JARA. O tyle ta część dotycząca aktywizmu wywołuje we mnie paraliż. NIE WIEM nic, nie widzę siebie w tym, nie wiem jak, czuję się zagubiona, mam pustkę w głowie, czuję zawstydzenie, zastygam ze strachu. Natomiast moja koleżanka po decyzji na jaki temat robimy projekt OD RAZU przeszła do planowania tej części aktywizacji. Ma tyle pomysłów - BANALNYCH i tak tak fajnych, że po przeczytaniu wiadomości od niej odzyskałam dech (który nawet nie wiedziałam, że wstrzymuję - taki paraliż mnie ogarniał na myśl o tym). Warte obserwacji co mnie blokuje, bo przecież - po chwili zastanowienia - mam też kompetencje by te elementy też dobrze poprowadzić.
Fajny zespół z tą dziewczyną xP
[Przed chwilą mi napisała, że zatruła się jakimś jedzeniem, musiała się zwolnić z pracy i leży chora w domu, więc dziś w bibliotece działam sama]
A pięć ostatnie feedbacki to kolejne powody do frustracji: napisałam do wykładowców, którzy są dodani jako osoby prowadzące moje zajęcia. Przynajmniej byli nimi na moment pisania maila. Odpisali, że albo w ogóle nie prowadzą jednak zajęć dla mojego kierunku, albo prowadzą inne grupy niż moja, więc w tej chwili nie mogą mi podać zgód czy instrukcji, bo nie będą mieli ze mną zajęć. Problem taki, że faktycznie niektóre nazwiska zniknęły, a inne są przypisane jako jedne-jedyne. Ech. No i jestem w kropce, w dupie...
I to na razie koniec feedbacków - 5 wykładowców tylko dało znać co mam zrobić. Im szybciej się za to zabiorę tym lepiej. Napisałam w tej sprawie do dziekanatu - niech mi powiedzą jak sią kontaktować z tymi osobami, które nie odpisują od tygodnia. Albo niech mi podadzą pełną listę moich prowadzących - tego też nie mam i to też jest frustrujące, bo nie mogę działać.
Ach.
---
Pracowo - chodzę na rozmowy i dostaję podziękowania. Wszyscy oferują mi umowę zlecenie i trudno mi tego nie odbierać jako czegoś przykrego...
Od mojej uczelnie - też oferowali zlecenie - ostatecznie również dostałam podziękowanie, odpowiedź negatywną. Bo pytali co dla mnie jest ważne, powiedziałam, że jednak UOP jest ważna dla mnie w szerszej perspektywie, a oni już teraz wiedzą, że nie mogą mi zaoferować UOP przynajmniej do końca 2025...
No to ciekawie...
Myślę, że gdyby nie studia i ta ta satysfakcja z projektów, feednacków i ocen to byłabym bardzo tym zdołowana.
---
Jeszcze wspomnę o moim chłopaku. Jestem z niego TAAAAAAK dumna!
Wczoraj jego wykładowca zrobił kompilację najlepszych prac zaliczeniowych. Jego praca była została pokazana jako jeden z najdłuższych fragmentów tej kompilacji. Awwww. Nie dość, że dostał za nią 5, to jeszcze trudno nie zauważyć, że został dodatkowo wyróżniony za efekty, których użył.
Taki zdolny facet!
Poza tym zdobył licencję do e-sportów. Dziś ma pierwszy e-sportowy turniej. Będę mu oczywiście kibicować.
Hahaha, zabawna sprawa wyszła, bo jakoś w poniedziałek po pracy trafiło mnie, że dawno nie pisałam do jego mamy. Niby wszystko ok. Ale lubię teściową, więc sobie z nią powymieniałam literki. Smsujemy i nagle mnie trafiło, że mój chłopak CHYBA w weekend zbagatelizował jak wielkim big dealem były feedbacki od jego wykładowców w sprawie tych dwóch ocen z dwóch ważnych przedmiotów. Nakreśliłam jej ile jej syn włożył w to pracy, jak mu na ambicje siadło (nie musiałaby wcale tego dopieszczać, i tak dostał 5, a on jeszcze siedział pół dnia i pracował nad pracą, wysyłał do prowadzącego do sprawdzenia, poprawiał, uczył się - miał z tego masę funu i radości). No i oczywiście dodałam jak bardzo dumna z niego jestem.
Na to ona mi wyskoczyła z info, że W KOŃCU wie co robi jej dziecko! Że faktycznie nie chwalił się sukcesem, ani jak dużo wysiłku w niego włożył. Ale - za to - podobno co do niej dzwoni to opowiada jej jak bardzo docenia moje ambicje, mój upór, moje szukanie pracy pomimo trudności na rynku, chwali moje oceny, osiągnięcia itp.
Wzrusz.
Trochę nie wiedziałam co powiedzieć.
Teściowa mnie pochwaliła i przypomniała, że z mojej strony te dobre oceny też przecież wymagały masę pracy. I dodała, że bardzo się cieszy, że obydwoje tak bardzo siebie wspieramy. Że dostrzega, jak dobrzy dla siebie jesteśmy, jak zagrzewamy się wzajemnie do rozwoju.
No.
Wzrusz.
---
Moja mama natomiast NIE MA CZASU (i owszem, wymawiam te słowa przedrzeźniającym głosem we własnej głowie, ale jest w tym masę radości) na rozmowy ze mną czy wymiany literek. :D NIE MA CZASU, bo non stop to bierze udział w jakichś zajęciach w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku, to jest na imprezach kulturalnych (koncert), to współorganizuje jakieś wydarzenie (teatr "seniorzy seniorom" :P), to akurat zajmuje się wnuczkiem (i nie ma czasu i przestrzeni, bo "Misio jest zły, bo nie może stanąć na nóżkach i mnie ze złości gryzie tym swoim jednym ząbkiem" :D :D :D), to jest w trakcie jakiegoś spotkania towarzyskiego. xD
OMG, od lat mojej mamie życzyłam właśnie takiej starości! Brakuje mi jej czasem. Ale cieszę się każdą wiadomością i każdym zdjęciem jej obrazu, jej perspektywy na mojego siostrzeńca, jej info "jestem z ciocią w klubie książki, zadzwonię później" xD
Naprawdę. Po tym wszystkim co w swoim życiu przeszła moja mama takie wiadomości to jak balsam na serce.
11 notes · View notes
singularitatems · 13 days
Note
Cześć bardzo spodobał mi się twój wiersz, opowiesz coś o sobie więcej ? Kim jesteś ?
Zycze miłego dnia
Cześć:)
Bardzo dziękuję, miło mi. Nie wiem dokładniej co mogłabym powiedzieć o sobie, ale postaram się pokrótce coś napisać. Zatem, piszę różne myśli, wiersze czy teksty (korzystny wstęp) od końca 2017 roku. Jestem dość delikatną i wrażliwą osobą, która wiele analizuje i myśli. Dlatego też często mam różne spostrzeżenia na świat oraz interpretacje. Stąd tak zróżnicowane teksty, o ile można byłoby tak to ująć. Wydaje mi się, że jestem w pewnym sensie artystką, która dalej szuka własnej drogi. Artystką, która jest zamiłowana w sztuce, chociaż nie widać tego prywatnie na pierwszy rzut oka. Uwielbiam widzieć, ale nie patrzeć.
Mam nadzieję, że tyle starczy. Nie chciałabym ujawniać jakoś bardzo prywatnych informacji.
Dziękuję i życzę również miłego dnia:)
9 notes · View notes
kostucha00 · 8 months
Text
16 września 2023, Sobota, 23:14
🥪: 895 kcal
🔥: 50 kcal
💤: 10 h
📚: 0 h
⚖️: 48,4 kg
Dzisiaj można powiedzieć, że przepierdziałam cały dzień. Czy żałuję? Niespecjalnie. Potrzebowałam tego. Pierwszy raz w tym tygodniu wytrzymałam cały dzień bez płaczu. Miałam jeden słabszy moment, łzy mi napłynęły do oczu, ale się opanowałam. Gdybym pozwoliła im popłynąć, cały spokój by szlag trafił.
Rano miałam całkiem sporo energii, a przynajmniej wystarczająco, żeby wyjść z domu bez przymusu. Zrobiłam małe zakupy. Mam taki problem z jedzeniem, że nawet jak jestem głodna, to nie czuję się na siłach, żeby coś sobie przygotować i po prostu nie jem. Więc kupiłam trochę owoców, mieszanek warzyw i dań instant. Z tego ostatniego nie jestem dumna, ale już wolę zjeść gotową owsiankę, niż potem się przewracać z głodu. Wieczorem w przypływie motywacji zrobiłam puree z dyni i jutro upiekę z nim muffiny. Zawsze łatwiej po prostu wziąć ciacho i zrobić sobie herbatę, niż stać 15 minut przy blacie w kuchni i coś szykować. Na chwilę obecną (nie licząc dzisiejszego przypływu energii) wszystko, czego czas przygotowywania wynosi więcej niż minutę, przerasta moje możliwości.
Było nadzwyczaj ciepło, a że hamak już schowałam i nie jestem w posiadaniu żadnych mebli balkonowych, po prostu otworzyłam okno na oścież i usiadłam sobie na parapecie z książką. Spędziłam tak pół dnia. Nie uczyłam się, przełożyłam to na jutro. Mam trochę do zrobienia, ale powinnam dać radę. Właściwie to muszę. Ale zdarzało mi się być w gorszej kondycji i mieć więcej na głowie, a jakoś sobie radziłam. W ogóle ta dzisiejsza nagła poprawa mi nie daje spokoju. Mam wyrzuty sumienia. Trochę pojebane, nie? Mam wyrzuty sumienia, że czuję się lepiej. Ale dziwnym trafem czuję się lepiej, kiedy nie musiałam iść do szkoły i po prostu robić rzeczy. Jutro znowu pewnie dół wróci i znowu będę ryczeć. Już teraz chce mi się ryczeć jak o tym myślę xD. Mam wrażenie, że kogoś oszukuję. A nie mam kogo oszukiwać, bo nikomu nie mówiłam o tym, jak się czuję. I samej siebie też nie oszukuję. Wiem przecież, że nie udaję. Gdybym mogła się samo-sabotować, wmówiłabym sobie chociaż, że jest dobrze, a nie na odwrót.
16 notes · View notes
trudnadusza14 · 5 months
Text
8.12.2023
Ostrzegam że długie bo nerwowy dzień
Kiepsko spałam. Mniej niż godzinę
I miałam mieć wizytę u pani dietetyk
Tak rano miałam że tak mi się iść nie chciało ale myślę sobie dobra idę
Pojechałam autobusem
I potem idę. Trochę się spóźniłam bo jeszcze miałam 15 minut drogi po wyjściu z autobusu ale dotarłam
Pochwaliłam się i była dumna i w szoku
Rozmawialiśmy że moze dieta keto
Bo może pomóc na padaczkę
I przy okazji można schudnąć
Choć na ważeniu się okazało że mimo braku diety i normalnego jedzenia okazało się że zgubiłam prawie 2 kg od ostatniego ważenia 💪😁
Później dopiero ogarnęłam że w moim przypadku dieta keto odpada. Przez guzy na wątrobie i powiększona wątrobę,kamicę nerkową i żółciową.
Pierdolony organizm. Tu już był mój pierwszy wkurw
Będąc w domu oglądałam kolejny odcinek szpitala
Lubię ten serial a mam co nadrabiać
Ale kiedyś przerwałam na którymś odcinku więc zaczęłam na nowo od 1
Jest tego 1000 odcinków więc mam co robić
Później zaczęła mnie boleć głowa i przypomniałam sobie że miałam zadzwonić do pracowni rezonansu
Zadzwoniłam biorąc pod uwagę to że jeśli nie dzwonią to jest na pewno wszystko w porządku
No i tu dostałam cios XD
Jako że badanie było na CITO to dowiedziałam się że wyniki były wiecie kiedy ? Już 8 listopada
A nikt nie raczył mnie poinformować że chociaż już są wyniki i mogę je odebrać
A badanie było 5 czy 6 listopada
I to nie tak że zwlekałam z tym. Nie. Mnie tuż po badaniu informowano że wyniki będą za 2 tygodnie lub za miesiąc
Dostałam wyniki na SMS
I tu dostałam taki cios że po prostu ...
Kurwa. Wyszło że mam jakieś zmiany ogniskowe
Nie wiadomo czy to jakie pierdolony rak czy udar czy np tętniak
Ale zmiany są.
Jednak optymistyczna rzecz jest taka że to nie jest nawrót tego nowotworu co miałam jako dziecko
Tylko jakieś inne miejsce. Co nie zmienia faktu że to jest niepokojące
Ale co jeszcze bardziej mnie wkurwiło ?
Że kurwa w tym czasie gdzie czekałam na wyniki miałam właśnie ten bardzo długi atak padaczkowy
I nie wiadomo było co jest grane
A byłam przekonana że jeśli nie dzwonią to wszystko jest w porządku jak to zwykle bywało
A tu się okazało że jest kurwa w chuj nie w porządku
Nie wyobrażacie sobie jaka byłam wściekła wczoraj
Do tego stopnia że musiałam wziasc leki na uspokojenie
No i poszłam na zajęcia i zdarzyło się coś dobiło
Powiedziałam terapeutce co jest grane i ona później mnie tak dobiła że aż miałam myśli samobójcze
Na szczęście to nie jest moja prowadząca. Mam świadomość że ona mnie jeszcze za krótko zna
Twierdzi że ja ciągle myślę negatywnie xD
Że nie robię postępów itd
Kurwa. Wybaczcie że klnę dziś tak ale byłam wtedy naprawdę wkurwiona
Twierdzi że ja widzę szklankę do połowy pustą. W życiu tak nie widzę xD
Powiedziałam jak ja widzę te szklankę. Że nie widzę że jest w połowie pełna lub pusta. Tylko widzę po prostu szklankę z wodą do której można coś jeszcze dolac
Co nie zmieniło jej podejścia do mnie
I twierdziła że wcale nie mam remisji w zaburzeniach odżywiania XD
Radzę chyba się jej dopytać jak wyglądałam jak tam przyszłam i jak się zachowywałam i do tego jak się bałam ludzi
I dopiero wtedy można było powiedzieć że byłam negatywnie nastawiona jak uważałam że każdy mnie skrzywdzi,wszyscy za moimi plecami się naśmiewają ze mnie i tylko udają miłych. To pamietam
Powiedziała też że się nie nadaje na terapeutę z takim podejściem. Kuźwa jakim ? Przecież ja staram się myśleć jak najoptymistyczniej. Tylko wiadome. Nie jest tak że będzie wszystko bardzo bardzo dobrze bo nie chce też pełnej mani. Muszę być trochę realistą mimo że przez długi czas byłam marzycielem. I dalej mam duszę marzyciela,wewnętrznie to też kocham być optymistką
I to że ona tego nie widzi to nie znaczy że jest jak mówi
Aha i ona twierdziła że wyolbrzymiam i że mam na wszystko wpływ
Kurwa gdybym miała na wszystko wpływ to bym nie zachorowała na tego durnego raka w przeszłości nie spędziłabym tyle lat w szpitalu i nie miałabym tylu traum
Oczywiście mamy wpływ na swoje życie ale nie całkowite.
Nie mamy wpływu na pogodę (chyba że jesteśmy bogiem XD)
Mamy częściowy wpływ na zdrowie wiadome ale nie całkowity. Jeśli odżywiamy się źle i niezdrowo jeśli pijemy,palimy to powinniśmy mieć świadomość że prędzej czy pozniej zachorujemy na raka czy inne schorzenie
Choć oczywiście nie każdy kto pali czy pije zachoruje i to jest też dowód na to że takiego wpływu nie mamy
Bo ktoś ma więcej szczęścia ktoś mniej
Aczkolwiek myślę że trzeba mieć tego świadomość że może się okazać że mamy tego szczęścia mniej
Więc myślę że trzeba się mieć na baczności jeśli się szkodzi zdrowiu w ten sposób niż później się dziwić że się zachorowało i płakać że "dlaczego ja"
Aczkolwiek wiecie co u mnie jest paradoksem ? Paradoksem jest to że myśląc że na pewno jestem na coś chora bo objawy itd to często wtedy okazuje się że wszystko jest ok i że to tylko nerwy
A jak myślę że jest na pewno wszystko w porządku i że to tylko nerwy to się okazuje że odwrotnie jest 🤦🙈
Więc u mnie teoria z pozytywnym myśleniem się nie sprawdza
Owszem zgadzam się że pozytywne myślenie poprawia nastrój i że warto być optymistą ale z połączeniu z realizmem
Bo nie mając tej dozy realizmu w którymś momencie się naprawdę załamiemy i po optymiźmie.
A realista ma świadomość że nie zawsze się wszystko uda
Optymista z dozą realisty myśli że nie wszystko się uda i nie na wszystko mamy wpływ ale warto dążyć żeby tak było jednak trzeba mieć świadomość że na wiele czynników nie mamy wpływu
Boże wymyśliłam 🤣
No i kolejna rzecz co mnie dobiła. Twierdzi że : nigdy nie mówię że coś jest u mnie dobrze.
Jak nie mówię ? Przecież mówiłam wtedy że dobrze że tam zadzwoniłam bo bym się czegoś nie dowiedziała
Chwaliłam się we wtorek że jaką propozycje ostatnio dostałam od gościa z USA na obrazy
Że się udało mi umówić na początek stycznia do psychiatry
Że teraz mam okres dużego popytu na obrazy
Przez ten popyt na obrazy też trochę się polepszyło w domu
Takie pozytywy ostatnio były
I jakie ja nic pozytywnego nie mówię ? XD
I jeszcze się przyczepiła że choinka mi się nie podoba.
Bo mi się ta choinka wydaje jeszcze nie do końca ubrana. Jakby goła. To źle że mam własną opinię na temat choinki ? XD
A czymś co mnie dobiła najbardziej to stwierdzeniem że swoim podejściem ranie innych.
Zastanowiła bym się gdyby tak było gdyby ktokolwiek zwrócił mi uwagę. Ale nikt się na takie coś nie skarżył. Wręcz przeciwnie
Kolega mi nawet powiedział że odkąd się pojawiłam w tym miejscu to wiele osób co nie robiło postępów zaczęło je robić. Widać to szczególnie po paru osobach
To zresztą sama widzę.
A ona do tej kolegi powiedziała że jakby się czuł gdyby on jej życzył zdrowia np a ona by mu powiedziała że nie nie będzie zdrowa bo coś tam i że będzie chora.
Ogólnie nie powiedziałam tego dokładnie jak było bo mój mózg jakby to postanowił zesłać w niepamięć uznając to za zbyt trigerujace i traumatyczne
Powiedziała na pewno w coś ten deseń że przez moje podejście inni cierpią
Bo odsłuchiwałam głosówek które wysyłałam do dobrych przyjaciół odnośnie tego co miało miejsce
Ale pamiętam jak się czułam jak to się stanęło. Dostałam myśli samobójczych i że nie powinnam żyć bo moje życie jest bez sensu i jestem tylko ciężarem i że nic ze mnie nie będzie
A potem jeszcze dojebala że nie nadaje się dlatego że widać po mnie że często jestem smutna
Przecież pozory mylą xD
Ja mogę mieć obojętny czy smutny wyraz twarzy ale w środku czuć się najszczęśliwsza na świecie
Bo gdy chodzę z bananem na twarzy to u mnie znaczy albo pełną manie albo że jestem w kompletnym amoku depresyjnym i że planuje się zaraz zabić (tą depresję widać wtedy w oczach)
I wtedy każdy kto mnie zna woli mnie upilnować niż zostawiać
Ogólnie to ona też twierdzi że ja z niczym się nie zgadzam. I z tym że na wszystko mam wpływ i że na swoje zaburzenia mam wpływ itd
A czy ja mam wpływ na to kiedy przechodzę w odrębną jaźń ? No nie xD
Bo jak jestem odrębną jaźnią to tego nie pamiętam
Albo muszę się mieć na baczności żeby nie wpaść w manie lub depresję. Hipomania to pół biedy ale reszta poza remisują której już długo nie miałam to byle jak najkrócej trwało
A no. I przecież to nie moja że jestem lekoodporna
I jeszcze odwaliła że myśląc o bólu boli nas bardziej
A jak ja mam nie myśleć o bólu i czymś się zająć kiedy mam np atak klasterowego bólu ?
To jest ból 10 razy silniejszy niż migrena na który nawet silne leki nie pomagają często
Mi nawet morfina nie pomagała
Ludzie często nie wiedzą co mówią naprawdę
Lub jeszcze dowaliła z tym że ona w moim wieku była na studiach
Przecież kurwa jak ja zdawałam na studia to po pierwsze była pandemia i miałam wszystko online to jeszcze podczas rekrutacji na malarstwo akurat mi chyba internet się zaciął czy kamera czy zoom. Już cholera wie ale to sprawiło że się wtedy nie dostałam
A później okazało się że jeszcze matura nie wypaliła
Nie rozumiem jednej rzeczy w tej Polsce. Dlaczego wyniki matur są później niż 1 rekrutacja na studia ?
Człowiek może być pewny że zdał a potem cios w plecy. Zdał na studia ale nie wyszła matura
Tego chyba nigdy nie zrozumiem i sądzę że powinni to zmienić
Wiem że są też drugie terminy ale no tu już mniejsze szanse że się dostaniesz
Aha i najśmieszniejsze co powiedziała wtedy to to ze jestem uzależniona psychicznie od mojej matki
Kurwa mać. Przecież gdybym mogła to bym się wyniosła. Ale jeszcze nie jestem tak zdolna finansowo. I pod tym kątem jestem jeszcze uzależniona
Ale psychicznie ? Przecież gdybym była psychicznie to bym się nie stawiała i bym twierdziła cały czas że jestem ciężarem problemem i że powinnam skończyć życie
Ba może by mnie nawet nie było. Nie malowalabym,nie chodziła na terapię,zajęcia,nie poszła do tej szkoły i wiele innych rzeczy
Nie zaczęła bym pisać bloga nie poszłabym do dietetyka tylko możliwe że nawet bym zmarła na te pieprzona anoreksję wtedy
A tak to widzę że jestem daleko
I ja nawet myślę żeby za jakiś czas wyjechać tak po prostu z przyjaciółmi jak będziemy starać się o studia i mieszkanie i zamieszkać razem
Może z jedną bym nawet była na tym samym kierunku
Także takie są plany
Jak się nie uda to jeszcze będę skazana jakiś czas na ten dom
A później o dziwo jak wracałam do domu to matka jak się dowiedziała co jest na rzeczy (te zmiany ogniskowe) to się wściekła że wyników wcześniej nie było.
I szukamy jakiegoś dobrego lekarza
Jest ogolnie lepiej bo mam teraz popyt na te obrazy to jej pomagam trochę w opłaceniu pewnych rzeczy więc jest lepiej
Bo nic mi nie szkodzi czegoś opłacić jeśli np to jest za mój telefon czy za moje używanie prądu a jestem w stanie za coś zapłacić
No i za jedzenie dla mnie i zwierząt
To pogadałam z nią trochę i powiedziała że a z czego mam się teraz cieszyć. Że mam problemy zdrowotne niewiadomo skąd ? Bo to jest aktualnie największy problem
I tego nie jestem w stanie kontrolować. Wiadomo jaka w Polsce jest opieka medyczna
Aczkolwiek z reszty się cieszę. Przyjaciół,postępów w terapi,sztuki i innych rzeczy. Nawet ostatnio z jedzenia
I taki mi wpadł pomysł. Może następnym razem jak będę to będę tak sarkastycznie żeby myślała że oszalałam ? XD
Takiego typu.
Ja: Jak u mnie ? Superowo! Może mam raka mózgu,udar czy coś jeszcze innego może umrę niedługo ale jest wspaniale jestem super zdrowa życie jest cudowne !
Wtedy dopiero chyba będzie się dziwnie patrzeć 🤣
I jak powie że co ja wyprawiam to powiem że to co chciała widzieć. Jak powie że to nie to to jej chyba naskocze.
Tylko też kolejnej rzeczy nie rozumiem. Dlaczego osoby co mają np 10 letnie doświadczenie jakby nie chcieli się więcej uczyć uważając że wszystko wiedzą ? Takim przykładem jest osoba o której pisze
Twierdzi że mając 10 letnie doświadczenie wie więcej o mnie niż ja o sobie
A inna osoba co nie jest po studiach takich ale lubi się wciąż kształcić mam wrażenie że taka osoba bierze pod uwagę różne opinie nie tylko swoją i dzięki temu wie więcej
Też takim przykładem jest moja psychoterapeutka prowadząca. Pamiętam że jak zaczęłam do niej chodzić wiedząc o mnie już pewne rzeczy to zobaczyłam np na jej biurku książkę którą kiedys czytałam żeby się dowiedzieć o swojej chorobie
Coś mam odczucie że podejście typu wiem wszystko bo się uczyłam tyle lat i mam doświadczenie nie jest do końca właściwe.
Bo chyba o to chodzi żeby mimo doświadczenia chcieć się uczyć
Bo uczeń może przerosnąć mistrza
A ogólnie później jak mojej mamy nie było w domu przyszła do mnie przyjaciółka i ja wtedy miałam silne myśli samobójcze i ledwo to pamiętam ale miałam tak silne myśli że jak przyjaciółka spuściła mnie z oczu na chwilę idąc do toalety to ja wtedy wzięłam linę i chciałam się powiesić.
Przyjaciółka mnie szybko odwlokła od tego pomysłu
Wiedziała że nie byłam sobą ale to był impuls i to nie był też znak że trzeba mnie wieźć do szpitala tylko podac mi leki które mam przepisane też na takie sytuacje i zająć mnie czymś dopóki nie zasnę
I grałyśmy sobie w gry planszowe i pomogło.
Bo teraz jak opisuje ten wczorajszy dzień jest lepiej i jestem jakby bardziej w tym świecie
I mam takie podejście typu
"A jeszcze wam kurwa pokaże"
Moje ulubione 😂💪
Ale gdybym miała nasilająca się depresję z myślami to wiadomo że lepiej mnie zawieźć do psychiatrycznego
I teraz się tego nie będę bać
I to mój ogromny sukces
Także sorka że takie długie ale mam milion przemyśleń i było sporo emocji
I pytanie. Według was jestem pozytywnie nastawiona,realistycznie czy jak ona uznała negatywnie?
I do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
8 notes · View notes
daszrademotylku · 6 months
Text
No hejjj!!
Można powiedzieć że jestem nowa w gronie motylków chociaż najwięcej schudłam pod koniec 2021 roku.Ostatnio trochę się zaniedbałam i przytyłam w krótkim czasie 5 kg.Chciałabym wrócić do mojej niższej wagi z którą czułam się dobrze fizycznie i psychicznie.Proszę nie zgłaszajcie mnie tylko po prostu zablokujcie jeśli was triggeruję.Myślę że tak w styczniu osiągnę moją wymarzoną wagę.Chce schudnąć troszkę ,,zdrowiej”.To będzie taki mój pamiętnik z życia.
8 notes · View notes
ekipa · 1 year
Text
Ognia dla posta!
Tumblr media
Tak, jak by to powiedzieć... To już. Nadszedł długo wyczekiwany dzień. Z radością obserwowaliśmy, jak rozpalacie swoje Kokpity gorącymi wiadomościami ze świata fandomu, zdjęciami kotków, rysunkami smoków, ankietami z przepisem na szarlotkę, przeinaczonymi cytatami i memami z Barbie. (Chociaż kotków było najwięcej).
Od 20 kwietnia będziecie mogli rozpalać posty innych tumblrowiczów! Jeśli podczas przeglądania Kokpitu natraficie na post, który przyciągnie Waszą uwagę, możecie pomóc mu "wypromować się" na Tumblrze. Dzięki temu zobaczy go więcej ludzi! 
Nadal jednak zachowacie pełną kontrolę nad treściami. Oto kilka ważnych informacji:
Ustawienia na poziomie bloga – wszystkie blogi będą miały w ustawieniach domyślnie włączoną opcję rozpalania postów. Uprzedzamy Was o tym, żebyście mogli w porę wyłączyć tę opcję, jeśli nie chcecie, żeby inni tumblrowicze rozpalali posty opublikowane na Waszych blogach (bezpośredni link do ustawienia w przeglądarce). Pamiętajcie, żeby zrobić to w ustawieniach wszystkich swoich blogów.
Tumblr media
Ustawienia na poziomie posta – zastępują ustawienia rozpalania na poziomie bloga. Aby włączyć rozpalanie w edytorze postów (przed opublikowaniem posta lub później), kliknij ikonę trybika (w przeglądarce) lub menu trzech kropek (w aplikacji mobilnej). Posty będą rozpalane niezależnie od ustawień na poziomie bloga. Postów, w których wcześniej wyłączono możliwość reblogowania, nie można rozpalać – chyba że włączysz tę opcję w edytorze.
Tumblr media
Wszystkie rozpalenia postów są wcześniej moderowane przez prawdziwych ludzi. Jeśli coś wyda się im podejrzane lub potencjalnie szkodliwe, zablokują to.
Kiedy ktoś rozpali Twój post, otrzymasz e-mail, powiadomienie push i/lub powiadomienie o aktywności. 
W powiadomieniu lub na karcie "Aktywne" na stronie rozpalonych postów można anulować rozpalenie lub ugasić rozpalony post. 
Akceptujemy tylko posty zgodne z naszymi wytycznymi dotyczącymi reklam globalnych. Interesuje Cię reklama bezpośrednia? Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Tu z kolei odpowiadamy na najczęstsze pytania.
To tyle na dzisiaj. Bądźcie grzeczni i bawcie się dobrze! 
Piszcie do nas na blogu @wip lub na stronie pomocy i wypatrujcie kolejnych aktualizacji na blogu @ekipa. 
24 notes · View notes
mikoo00 · 7 months
Text
Trochę dziwne, że rysowanie na terapii było dla mojej terapeutki ogromnym problemem "nałogowym regulowaniem emocji" gdzie tak naprawdę mam coś gorszego w zanadrzu coś co klasyfikuje się jako uzależnienie behawioralne - ed
Rysowanie nie uzależnia to akurat zdrowy sposób regulowania emocji
Wspominałem czasem, że albo jem za dużo albo za mało ale gdybym powiedział jej o ed to by stwierdziła, że nie trzeźwieje 💀 a co ja najebany chodziłem gdy w wieku 15 lat zaczolem się głodzić i objadać tak samo z energetykami.... Jprdl Mi się wydaje, że trzeźwienie polega na umiejętności radzenia sobie z emocjami bez alkoholu Jakby samo to nie wyleczy z chorób wspolwystepujacych i nie można powiedzieć że ktoś nie wiem z depresja nie trzeźwieje chociaż nie pije, radzi sobie lepiej tylko dlatego, że "nie myśli pozytywnie" czyli "użala się nad sobą" i pewnie jest na głodzie cały czas i nic ze sobą nie robi Proces trzezwienia jest indywidualny bardzo i nie każdy po 5 miesiącach terapii będzie oazą spokoju
Poprostu ten kontrast jest komiczny XD
12 notes · View notes
linkemon · 7 months
Text
Zapoznanie headcanons
Masterlist headcanonów z serii Nad Teyvatem w języku polskim można znaleźć tu.
For English version of the same work check my Masterlist here.
Tumblr media
Childe
✧ Kiedy Fatui planowali nową misję zastraszenia jednego z kupców w Liyue, spodziewali się łagodnego przebiegu spraw. A jednak na swojej drodze spotkali ciebie. Zatrudniona za pokaźną sumę, broniłaś swojego pracodawcy i wrócili do banku bez obietnicy współpracy mężczyzny. Childe już wtedy wyczuł, że to będzie niezła zabawa.
✧ I tak spotkaliście się po raz pierwszy. Walcząc w jednym z pokoi pokaźnej posiadłości w porcie. Tartaglia nie posiadał się z zadowolenia. Nareszcie ktoś dostarczył mu należytej rozrywki. Musiał użyć swojej transformacji a niewielu było w stanie go do tego zmusić. Ostatecznie wygrał, w co nie do końca mogłaś uwierzyć. Twój rekord w ochronie ludzi został zachwiany. Teraz, gdy jako cicha legenda, dopuściłaś się pierwszego błędu w ochronie innych, byłaś na językach.
✧ Wytropiłaś Childe'a. Nie żeby się specjalnie ukrywał. Odniosłaś też wrażenie, że właściwie chciał byś go odnalazła. Stoczyliście kolejną walkę, ale tym razem uciekł. Innym razem, księżniczko, mój brat mnie potrzebuje!
✧ Dzień potem dowiedziałaś się, że jego oddział wyruszył do Snezhnayi. Teraz, czyszcząc ostrza, starasz się znaleźć wolne miejsce na statku by go dogonić i przynajmniej częściowo naprawić swoją reputację.
Tumblr media
Thoma
✧ Przyjechałaś w ramach budowania przyjacielskich stosunków między nowo otwartą Inazumą a Mondstadt. Dyplomatyczna praca powierzona ci przez Jean była dla ciebie niezwykle ważna. To wiązało się niestety z tym, że często musiałaś się ograniczać w wielu sprawach. By nie powiedzieć zbyt dużo lub nikogo nie urazić. Twoi znajomi w domu nie zawsze to rozumieli. Dlatego spotkanie Thomy było dla ciebie wyjątkowe.
✧ Chłopak rozumiał twoje powinności z uwagi na przebywanie w Inazumie. Ayato i Ayaka też znajdowali się w podobnej sytuacji. A jednocześnie jakąś część siebie zostawił w Mondstadt, więc potrafił też wczuć się w twoją tęsknotę za domem. Pomógł ci w zrozumieniu pewnych koligacji, o których nie mogłaś wiedzieć przed dotarciem na miejsce a także zaaklimatyzować w nowym środowisku.
✧ Kiedy pierwszy raz zawitałaś do Komore Tea House, Taroumaru zaszczekał radośnie, i jak później wyjawił ci chłopak, to sprawiło, że miał co do ciebie dobre przeczucia.
✧ W kontraście do jego zwykle otwartej i radosnej postawy, byłaś raczej chłodna. Nie zraziło go to jednak. Zaczął zapraszać cię do herbaciarni częściej. Ku twojemu zdziwieniu, bardzo szybko zaczęłaś na niego patrzeć pod względem romantycznym.
Tumblr media
Diluc Rangvindr
✧ Zaoferował ci pracę w tawernie, chociaż uczciwie mówiąc, nie byłaś w niej najlepsza. Znalazłby kilku kandydatów, którzy mogliby cię zastąpić, ale zrobił to z konkretnych pobudek. Kiedy przyszłaś na rozmowę kwalifikacyjną, od razu wiedział kim jesteś.
✧ Podczas jednej ze swoich misji, uszkodził poważnie dach twojego rodzinnego domu. I choć zostawił ci sakiewkę pełną pieniędzy by wyrównać straty, oddałaś je osobie bardziej potrzebującej. Diluc był wtedy przed Angel's Share i widział jak przekazujesz prawie całą sumę swojej sąsiadce, której mąż dopiero co zginął. Matce z dziećmi, mówiąc że pójdziesz do pracy i nie powinna się martwić.
✧ Powtarzał sobie, że sprawa załatwiona i nie powinno go to obchodzić, ale ostatecznie kazał Charlesowi dać ogłoszenie o pracę. I tak skończył z tobą, tłukącą przy nim szklankę na koniec swojego pierwszego dnia. Choć przy jego barmanie szło ci nieźle, tak gdy Diluc zaczął się przyglądać, tak się zestresowałaś, że pomyliłaś zamówienia i prawie wylałaś całą tacę drinków.
✧ Byłaś pewna, że cię zwolni, ale nic nie powiedział i poszedł do domu.
Tumblr media
Beidou
✧ Jak to jest być zastępcą kapitan Beidou? Ciężko – odpowiadasz lakonicznie, pociągając z butelki rumu.
✧ Poznałeś ją jako inną dziewczynę, niż kobieta, którą jest obecnie. Gdy jeszcze biegała boso wraz z Ningguang, bo nie było je stać na parę butów.
✧ Po raz pierwszy spotkaliście się na plaży, gdy zaczęło rosnąć jej zainteresowanie morzem. Opowieść o tym jak zainteresowała ją siła Rexa Lapisa na wodach oceanu, tak cię porwała, że pewnego dnia wykrzyczałeś, że zostaniecie marynarzami. Powtórzyła to wraz z tobą, zaznaczając że będzie panią kapitan. Nieźle się pokłóciliście o tę pozycję i to przerwało waszą dziecięcą przyjaźń.
✧ Aż któregoś dnia spotkaliście się ponownie w porcie, gdy powoli zbierała załogę. Sława Beidou dopiero zaczynała się szerzyć. Zaproponowała ci posadę i zgodziłeś się po kilku kolejkach w nadmorskim barze.
✧ Nie do końca wyszło tak jak planowaliście. Ostatecznie zostaliście piratami. Ciężki kawałek chleba, ale szaleństwa pani kapitan ci to wynagradzają. Czasem musisz ją sprowadzić na ziemię i bywa to trudne, ale przynajmniej rumu jest pod dostatkiem...
13 notes · View notes
vivianarxseee · 2 months
Text
01.03.2024. 21:28.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
UDALO SIEE!! nawet nie wiecie jak się cieszę że dotrwałam te pięć dni.
przechodząc do podsumowania dnia:
szczerze to czułam się dziś w miarę dobrze. byłam trochę wykończona ale wydaje mi się że to jednak bardziej przez nie wyspanie ale pewnie piąty dzień bez jedzenia też miał w to jakiś wkład. jedynie w sumie to mnie nogi tylko bolały jak chodziłam po schodach w szkole i po zejściu z nich to miałam ochotę tylko jebnąć na ziemie i nie wstawać xdd.
więc zjadłam dziś trochę więcej niż sobie zaplanowałam jednak nie uważam tego za binge ponieważ nie rzuciłam się na wszystko co było w domu tylko jadłam rzeczy na które można powiedzieć miałam "ochotę" i wydaje mi się że nawet nie przekroczyłam 1200kcal ale w sumie to kto to wie xddd.
tak jak sobie zaplanowałam po powrocie ze szkoły zjadłam tortille z warzywami i z tego co wyszło mi na fitatu zaokrąglając już, miała tak z 370kcal. wypiłam kawę z mlekiem a do niej zjadłam sobie pieczywo żytnie chrupkie(52kcal) potem pozwoliłam sobie na taką małą bułkę drożdżową i już miałam skończyć jeść na dziś. chciałam pójść w drzemkę żeby mnie nie kusiło ale nie mogłam zasnąć więc wstałam i no trochę niestety zjadłam drugą tą bułeczkę drożdżową i trochę chałki. cholera wie ile to razem wyszło kcal bo nigdzie nie mogę znaleść ale już ciul w to. potem zjadłam trochę (w sumie to chyba trochę sporo) granoli z kawałkami czekolady i orzechami i nwm ile kcal wyszło z tego, kinder joy’a(około 160kcal chyba) i dwie małe kanapki, jedna była z serkiem almette śmietankowym i dżemem truskawkowym a druga z serkiem wiejskim jakimś i też truskawkowym dżemem. jakby te kanapki to zjadłam tylko dlatego że od chyba trzech dni cały czas myślę o tym jak by smakował dżem z takim jakimś serkiem i czy bym go w końcu polubiła i jadła se takie kanapki (bo od zawsze nie lubiłam jakiegokolwiek dżemu)(still myśle że dżem to gówno)(da się zjeść)(lepszy z serkiem śmietankowym almette) no i na tym skończyło się moje jedzenie. wypiłam teraz herbatę zieloną i się trochę wysrałam więc można powiedzieć że nie czuje się aż tak źle (żart chujnia)(zjebałam)(mam wyrzuty sumienia)(beka ze mnie) może potem coś zwymiotuje ale szczerze to w to wątpię bo nienawidzę rzygać ale jak bardzo źle się ze sobą będę czuła to pewnie i tak to zrobię.
zwarzyłam się po powrocie ze szkoły i nie osiągnęłam niestety swojego pierwszego gw jeszcze:( chociaż wydaję mi się że jakbym jeszcze dzisiaj pociągnęła fasta do jutra rana to już by było no ale cóż. aktualnie chyba na wieczór nie zamierzam się ważyć tak dla bezpieczeństwa mojej głowy 💀 ale zobaczymy jak to ostatecznie wyjdzie bo ze mną to nigdy nic nie wiadomo xdd.
rozpoczęłam kolejnego lq fasta którego chciała bym pociągnąć do niedzieli bo będę musiała zjeść ten kawałek tortu. no ale zobaczymy czy się uda. 🕯️proszę tak🕯️.
plan na jutro:
na śniadanie zamierzam wypić monstera białego w którego się już uzbroiłam i zapalić szluga. od 13 do pewnie 14:30/15 korki, zależy ile mnie przytrzyma. potem lecę z przyjaciółką do galerii i wgl tak pochodzić sobie(to przyjaciółka która śmiała się z mojej wagi więc na luzie pewnie nie będę przy niej jadła🥰🥰🥰🥰)(mam all the time motywacje by być chudsza od niej więc beka)(i będę)(jestem coraz bliżej)
jak wrócę do domu nwm pewnie jakoś o 18 bo nie będzie mi się chciało dłużej siedzieć z nią to chuj wie co będę robić ale muszę się czymś zająć by nie jeść i chyba kupię sobie po prostu cole zero i elo.
dobra to tyle kurwa ile ja wgl pisze wybaczcie za to ale to daje mi motywacje i można powiedzieć że czuje że mam "kontrolę” bo jak coś jem to jestem like „kurwa girl nie jedź tyle bo wstyd potem będzie na blogu jak się nawpierdalasz” więc nawet jeśli nikt tego nie czyta to wiecie ocb.
chudej nocy skarbki.
pamiętajcie że jeśli dzisiaj wam nie wyszło to jutro jest nowy dzień który możecie lepiej wykorzystać<3
19 notes · View notes
drifftingg · 2 months
Text
Od jutra wracam do dietki, liczenie kcal bieganie ćwiczenia ma macie
Idk jaki limit ostatnio było mi łatwo z marszu mieć niski (konkretniej 600/700) ale jak zacząłem więcej ćwiczyć wzrosło - teraz to mi ciężko powiedzieć
Glowny problemy:
Moja aktualna waga
Coś o czym tutaj nie powiem ale mocno mi to ciąży day to day niestety
Duży problem - średnio mam aktualnie apetyt a niestety u mnie jak nie mogę nic zjeść to jem najgorsze rzeczy typu ciastka itd (łatwo w siebie wcisnąć itd ale kalorie okropne) np na mysl o porannym jajku mi póki co słabo… ale głód to najlepsza przyprawa wiec mam nadzieje że w praniu odkryje co będę jadł plus owoce powoli nadchodzą wielkimi falami
Cel:
Ugw
Chudość
Bieganie dłużej niż 25-30 min
Nie przerwanie procesu i zaufanie mu
Skillowe motylkowanie (chociaż powiem wam ze ja tak używam tych slow typu pro - przecież pro nie jestem nie czczę bogini anoreksji ani nie chce żeby inne osoby były w jakimś kulcie, używam słowa motyle bo takie jest używane o tym community (częstość z językoznawstwa się kłania - tak działa język po prostu i propoagacja innowacji kisski dla mojej prowadzacej licenacjafu a która tęsknie bo była sesja)
Ale czy jestem motylkiem? No chyba średnio zwłaszcza gdy widzę posty „jaki powinien motylek być” nawet jeśli spełniam te warunki sam cringe wywołany tym że miałbym należeć do grupy osób która te warunki stawia - No nie E
No i ten kim jestem? Ja jestem skillowym motylkujacym robię to najlepiej na swiecie!!!
To nowy odłam mistrzów motylkowych którzy są goal oriented (w sm tez można to odebrać cringowo ale to szczere)
Tumblr media Tumblr media
Goals! (Yhm babeczka jak widać na goals)
7 notes · View notes
Text
Polecajki Biedronka🐞
Witajcie, natchnęło mnie żeby coś tutaj wstawić.
Akurat widziałam post gdzie jakiś motylek szukał polecanych produktów z biedronki i pomyślalam że mogę zrobić.
Bo chodzę do biedronki często z mamą znam wiele rzeczy, możliwe że będzie drugi taki post u mnie.
Tumblr media
Omówmy te produkty.
Ketchup Tomatini - Muszę powiedzieć że ma bardzo słaby skład, jednak jako dodatek do jakiegoś posiłku żeby nadać smak dodając 15g za cenę tak małych kalorii to naprawdę dobre, ogólnie moja siostra mówiła że jest nie smaczny, ale ja gdy widzę taką małą liczbę kalorii na 100g są to moje safe food i mi smakują możliwe że placebo, ale ja się tam cieszę że tak mam.
Delikate twaróg lekki - podstawowy produkt w mojej lodówce, dodaje do każdego dania, czy to na słodko czy na słono.
Polędwica łososiowa Sokołów - niech nie zmyli was jej nazwa, nie pochodzi ona z łososia tylko ze świnki, nazwę bierze od tego że pokrojona jest w bardzo cieniutko wyglądające jak łosoś plasterki.
Tuńczyk w sosie własnym Marinero - bardzo dobry w smaku, nadaje się do sałatki, mała ilość kalorii.
Delikate serek wiejski lekki - tak jak twarog podstawowy produkt w lodówce, smaczny dużo białka, chociaż mniej niż w twarogu, nigdy wcześniej nie jadłam serka wiejskiego ciesze się że go odkryłam, kupując większość polecajek z tumblr.
Surimi stick Vici - moja miłość, chociaż słaby skład, to zawiera trochę białka, mega smaczne, można jeść na surowo, 70g to cztery paluszki.
34 notes · View notes