Dialect of Greater Poland (Wielkopolska)
Talk to me in a dialect of Greater Poland.
Unfortunatelly, I can't speak in a dialect of Wielkopolska (Greater Poland) region. But I use in everyday speech some words/phrases that are strictly from this dialect. Thanks to my mom who has helped me to create this list. Here we go:
Dialect - Polish - English
Nouns:
glapa f – wrona f - crow
sznytka f – pajda f, kromka f - slice of bread
szneka z glancem f – drożdżówka f - yeast cake
gumioki (pl.) – kalosze (pl.) - wellingtones
rojber m – łobuz m - little naughty boy
glajdyka f – błoto n - mud
mieć gramlate łapy (pl.) – być niezgrabnym - to be clumsy
gramla f, glejza f, koślok m – niezdara f - a clumsy person
dzieciok m – dziecko n - child
ryczka f – mały, drewniany stołeczek m - a small, wooden stool/chair
antrejka f – altanka f - wooden bower, summerhouse
tytka f – papierowa torebka f - paper bag
bymbny (pl.) – dzieci (pl.) - children
gira f – noga f - leg
gamuła f – gamoń m - dummy
myrdyrda f - zasmażka f - roux
glajda f, fleja f - brudas m - slob
kalafa f – pysk m, twarz m - face
nygus m – leń m - a lazy person
łokowita f – alkohol ze zbóż i ziemniaków - an alcohol made of cereal and potatoes
klunkry (pl.) – rzeczy, graty (pl.) - things, junk
plynce (pl.) – placki ziemniaczane (pl.) - potato pancake
sznytloszek m - szczypiorek m - chive
pyprok m, pyprus m – osoba, która często (się) brudzi - a person who often gets dirty
Adjectives:
uśmojdruchany (adj.), uglajdany (adj.) – ubrudzony (adj.) - dirty
Adverbs:
w te i na zad (adv.) - w tę i z powrotem (adv.) - back and forth
rychło (adv.) – rano (adv.) - in the morning
rychtyg (adv.) – akurat (adv.) - just, as soon as
Verbs:
płaszczyć dupę (impf.) – siedzieć długo u kogoś (impf.) - to be at sb’s house for a long time
łazić na lofry (impf.) – łazić nie wiadomo gdzie (impf.) - to wander
kielczyć się (impf.) – śmiać się (impf.) - to laugh
lyrotać się (impf.) – kolebać się, kołysać się (impf.) - to sway
rojbrować (impf.) - łobuzować (impf.), być niegrzecznym - to be naughty, rude
robić łóżko (impf.) – ścielić łóżko (impf.) - to make a bed
glyndzić, klunkrać (impf.) – gadać, pierdolić trzy po trzy (impf.) - to talk about nothing important
zamudzać (impf.) – przeszkadzać (impf.) - to disturb
nynać (impf.) – bawić, tulić (impf.) - to amuse, entertain
uchajtnąć (pf.) – uciąć, skaleczyć (pf.) - to cut, to get injured
zadudlać się (pf.) – zająć się czymś (pf.) - to give attention to, to busy yourself
zeblec (pf.) - zdjąć (pf.) - to take off
łoblec (pf.) – ubrać, założyć (pf.) - to put on
chlasnąć w kalafę (pf.) – uderzyć w twarz (pf.) - to slap in the face
uglajdać się (pf.) – ubrudzić się (pf.) - to get dirty
wyrychtować (pf.) – posprzątać, wyszykować (pf.) - to clean up
Other:
firlik m - I don’t know how to call it, so here you’ve got a photo of this (it’s used in kitchen, for preparing soups):
zbyry (pl.) - places where you are not allowed to go because it’s dangerous, too high and too dirty
nie łaź na zbyry, bo połomiesz giry - don’t go to zbyry because you’ll break legs
pyry z gziko - a traditional dish (potatoes, butter, chive and quark)
(Photo source)
95 notes
·
View notes
Big White Lie- rozdział 6
Tytuł i link do oryginału: Big White Lie
Autor: acrayonsmile
Zgoda: jest
Pairing: Niall Horan/Zayn Malik/Liam Payne/Harry Styles
Niall Horan/Zayn Malik/Liam Payne/Harry Styles/Louis Tomlinson
Banner oraz Korekta: Kaja :D
Spis rozdziałów: (x)
Forget About the Clock
Niall został na kolanach Louisa, podczas gdy jedli ich pudding, a potem podczas "Niewidomego bankiera". Alfy siedziały blisko, oglądając bez słowa. Nie zrozumcie ich źle, byli szczęśliwi, że Louis tak odpowiadał na czułości Nialla, zwłaszcza po tym co się stało.
Ale to nie zmieniało faktu, że on był betą, a bety nie lubiły tego rodzaju uwagi i czułości.
Oni nie byli zazdrośni. Nie o ich omegę. Wcale.
Tylko ciekawi. Może.
I zazdrośni. Dobra. Zazdrośni. Każdy kawałek ich alf chciał przytulić Louisa, cholera.
Harry usiadł na Liamie, dopóki alfa się nie przesunął, a potem przeniósł się bliżej dwóch omeg, jego udo ucierało się o te Louisa. - Dobrze? - Zapytał najmłodszy alfa delikatnie, przebiegając palcami przez orzechową czuprynę; jego serce zabiło trochę szybciej, kiedy Louis uśmiechnął się leniwie do niego, sposób w jaki to robił Niall, kiedy zasypiał.
Jego narzeczony ugryzł rękę Harry`ego, z wyzwaniem w jego oczach. Harry mógł poczuć zaborczość przez jego połączenie.
- Ni, - Zayn pociągnął go na swoje kolana. Lub ostatecznie, próbował.
- Nie. - Niall wyszarpnął się z powrotem na Louisa i wydął usta. Mój, uczucie rozbrzmiało przez trzy alfy.
- Słoneczko, - Louis zamruczał jakby z oddali. - Jestem w porządku.
- To miło. - Niall tylko oparł swój policzek o głowę Louisa.
Z Harrym głaszczącym go i Niallem trzymającym go, jakby był czymś cennym, i Liam, i Zayn obok nich, blisko i opiekuńczo, ostatki adrenaliny i strach opuściły jego ciało, i Louis poczuł jak odpływa ociężale, głowę zwieszając na ramieniu Harry`ego.
To było miłe. Mógłby to lubić przez cały czas? Harry uśmiechnął się na tą myśl. Czy tak by to było mieć Louisa? Tak pogodnie i czule, i pięknie.
- Hazza. - Ostrzegł Liam, pod nosem. Louis i ich omega nie mogli usłyszeć, ale druga alfa odebrała ton głosu.
Nie. Beta. Louis był betą. On należał do pary, nie do stada. Harry nie mógł, i starsza alfa nie pozwoliłby aby ich mały alfa zboczył z kursu.
Drzwi otworzyły się i zakłóciły ich spokój.
- Udało nam się zatrzymać to po cichu. - Innymi słowy, z dala od mediów. - Lou chce zobaczyć opuchnięcie. Zobaczyć, czy może to zakryć na dzisiejszy koncert. Chyba, że nie czujesz się na siłach na występ, Tommo.
- Nie, nie, jest dobrze. - Louis pokręcił głową, nagle zdenerwowany i obudzony. - Czy słyszałeś co z Paddym, Paul?
- Nadal operowany. Jeden z naszej załogi pojechał z nim do szpitala. Znasz Smudga. Daje mi aktualizacje. Dam ci znać jak tylko się czegoś dowiem.
Louis skinął i poszedł za nim, z Niallem zaraz za nim. - Ni, idź oglądać Sherlocka, kochanie.
- Zatrzymałem. To jest piękno nagrywania. - Uśmiech omegi uspokoił go; Louis wiedział, że powinien nalegać. To by zrobiła beta mimo wszystko. Ale Niall był jego słoneczkiem i Louis po prostu teraz nie mógł.
Stadion był jakby bardziej zimny wokół nich, kiedy szli do Lou; Niall złapał rękę Louisa szukając ciepła. Budowa przed występem ciągnęła się pod napięciem. Podczas gdy pomogło to, że Paul dostał wiadomość kilka godzin później, że Paddy wydobrzeje i wróci do pracy podczas amerykańskiej trasy i dali wspaniały występ dla świetnych fanów, nikt nie mógł się doczekać aby się stamtąd wydostać.
Louis opadł na swoją pryczę, wykończenie doszło aż do jego kości.
- Przesuń się. - Niall wyczekiwał aby Louis zrobił mu miejsce.
- Ni - Zaśmiał się Louis. - Jest w porządku. Zamierzam spać. Idź do swojej sypialni, kochanie. Jest dobrze.
- Dobra. Będzie ci dodatkowo dobrze w takim razie, razem ze mną. - Niall pchnął go do ściany. Musieli spać blisko siebie na łyżeczkę, ale udało im się.
- Niall? - Alfy znalazły go tam.
- Ciii. Śpimy. - Niall wymruczał we włosy Louisa.
- Ni, przysięgam, że jest w porządku. - Próbował słabo; tak naprawdę nie chciał żeby słoneczko go puszczało.
- Cicho. - Zarządziła omega. - Dobranoc chłopcy.
Niechętnie, Liam poprawił koc na nich i wskazał na alfy żeby wyszli. - Dobranoc Ni. Kocham cię kochanie. - Każdy z nich pocałował tył głowy Nialla i Zayn zasłonił kotarę.
- Ja um, potrzebuję się napić. Sekunda. - Louis wstał.
Paddy spotkał go przy wodzie i wyszeptał. - Nie siadaj ponownie na kanapie.
Wtedy nóż przeleciał w powietrzu, dosłownie przecinając warknięcie Paddy`ego i zostawiając Louisa zszokowanego.
- Biegnij. - Wyjąkał ochroniarz, krew wypływała z rany.
Louis pobiegł w kierunku drzwi, ale krzepki alfa która nazwała siebie Mike, miała dłuższe, większe kroki i wygrała. Stal uderzyła o podłogę i ręka była na usta Louisa, podczas gdy Mike rzucił go brutalnie plecami na kanapę, uderzając go po tym, jak Louis próbował się uwolnić.
- Miałem nadzieję, że dostanę cię dzisiaj samego. To musiało być przeznaczenie. Jesteś zbyt piękny, żeby być betą, wiesz? - Polizał szyję Louisa. - Mmmmm, smakujesz tak dobrze.
- Cii, Lou.
To nie było to co on mówił. Powiedział. - Taki piękny. Moja piękna, mała dziwka. - I ugryzł jego obojczyk,
- W porządku, Louis. - Czy to był śpiący głos Nialla? Nie, Niall nie mógł być blisko tej alfy, nie, musi odejść!
- W porządku, Louis. Jest dobrze.
Czy to był Niall? Czy Mike miał go? Dlaczego było tak ciemno? Gdzie były alfy? Dlaczego nie chroniły Nialla?
Jęknął i przylgnął do ciepłego ciała na jego pryczy.
- Spokojnie Louis, jest dobrze. - Pewny dotyk alfy i gruby akcent z Bradford, i dotyk na jego plecach. - Otwórz oczy kolego, jest w porządku
- Louis, kochany, jest dobrze.- Niall pocałował jego czoło błagająco. - Jesteś teraz bezpieczny. Jesteś bezpieczny.
Louis w końcu zmusił oczy aby go posłuchały i otworzył je. Przyciągnął blondyna blisko, wdzięczny że Niall nie był w pobliżu okropnej Alfy.
Harry i Liam stali przy pryczy bezradni, podczas gdy Zayn balansował na brzegu, sięgając ponad Niallem, tak żeby mógł pocierać plecy przyjaciela.
- Jest dobrze. - Niall kołysał go delikatnie. - Jest dobrze.
- Przepraszam. - Wymruczał w szyję omegi.
- W porządku Lou. Liam weź wody. Usiądź i napij się. - Zayn uścisnął jego rękę.
Louis otarł pot z twarzy i usiadł, wytrząsając drżenie ze swoich rąk nim wziął butelkę.
- Przepraszam. - Powiedział ponownie po kilku łykach.
- Jest dobrze Tommo. Przeszedłeś dzisiaj przez coś okropnego. - Liam ścisnął jego stopę.
- Dzięki za pożyczenie mi Nialla. - Wychrypiał, jego głos zmęczony od koncertu i jego koszmaru.
Alfy zaśmiały się. - Nasza omega nie pozwoliłaby na to w inny sposób.
- Jesteś moim ulubieńcem. - Koszulka Nialla podniosła się podczas gdy siadał; oddech Louisa nie zadrżał pomiędzy zazdrością i tym co chciał. Nie. Wcale.
- Dlaczego chłopcy nie zostaniecie dzisiejszej nocy w dużym łóżku? Tam będzie więcej miejsca. - Zasugerował Harry.
- Jest dobrze. Lubię to jak blisko musimy być. - Niall poruszył brwiami zabawnie.
Louis zachichotał i pociągnął nosem. - Łobuz.
Niall uśmiechnął się. - Przyzwyczaj się.
Tak. Wyszczerzył się Harry. Przyzwyczaj się. Możemy sprawić, że to zadziała z betą. Możemy.
- Dobra kochani. - Liam mógł zobaczyć nadzieję budującą się w oczach jego partnera, alfie i musiał to zniszczyć. Louis potrzebował ich teraz, ale nadal był betą. Nie będzie ich zbyt długo potrzebować. - Wracajcie spać, dobra? Nadal mamy drogę do przejechania do Glasgow.
- Dalej, Louis. - Niall poklepał łóżko.
Po tym jak zostali przykryci z powrotem przez swoje alfy, Niall oparł swoje czoło o to Louisa. - Chcesz o ty porozmawiać?
- Chcę tylko spać.
- Dobra. - Ziewnął; Louis był taki ciepły, jak jego prywatny ogrzewacz. - Jestem tutaj. Gdybyś zmienił zdanie i w ogóle.
- Dzięki Słoneczko. - Louis pocałował jego nos i patrzył jak jego omega zasypia.
Jemu zajęło to trochę dłużej, ale w końcu poddał się miękkości Nialla.
Dalej w korytarzy, Liam złapał rękę młodszej alfy. - Hazza.
- Ale.. - Chłopak- tak, zawsze jego będzie małą alfą, choć Liam wiedział, że to tylko kilka miesięcy różnicy- patrzył z taką nadzieją, że Liam nienawidził tego niszczyć (znowu).
- On jest nadal betą, Harry. Nie ważne jak bardzo go kochasz, to nie będzie wystarczające. Zniszczysz każdego.
- Oglądałeś zbyt wiele filmów z superbohaterami. - Harry pokopał podłogę i wskoczył na swoją pryczę, mrucząc. - Zniszczą siebie. Jedyne co bym zniszczył to ten tyłek.
Liam i Zayn wymienili zmęczone westchnięcie i pocałunek nim wsunęli się do swoich pryczy, udając jakby Harry nie pocierał się podczas gdy oni próbowali spać.
***
- Louis! - Zaparkowany bus wygłuszał krzyk, ale alfy natychmiast się obudziły, każdy z nich otworzył zasłony,
- Co to jest? - Wymruczał Harry, nakładając spodnie.
- Louis!
- Co.. - Louis obudził się. Oczekiwał, że będzie czuć się wykończony, ale to była najlepsza noc snu jaką miał w ....prawdopodobnie kiedykolwiek. Niall uciszył go i przytulił mocniej. Kiedy Louis miał zasnąć z powrotem, kolejny krzyk przeszył pokój.
- Louis, proszę! Jestem zbyt młody żeby umierać!
- Oh, cholera. - Jęknął Louis, i przeszedł ponad niezadowolonym Niallem, był w połowie busa, nim alfy nawet pomyślały żeby iść za nim.
- Noah? - Wlókł się. Wschodzące słońce uderzyło w jego głowę.
Kiedy Harry, Liam i Zayn wyszli na dróżkę pomiędzy busami, Niall szedł za nimi, spojrzeli na otwarty parking w momencie, kiedy zobaczyli mężczyznę łapiącego Louisa.
- Louis! - Szli szybko w opiekuńczej panice, ale kilku członków ich załogi patrzyło z rozbawieniem, więc zagrożenie wydawało się spadać.
- W porządku! W porządku! - Zapewnił ich Louis, próbując spojrzeć na Noah. - Co się z tobą do cholery stało?
- Pogadaj z nim, on cię posłucha! On cię lubi.
- Co tym razem zrobiłeś? - Louis spojrzał z powrotem, kiedy Johnny - wyglądając na bardziej groźnego i przerażającego niż jakakolwiek omega miała prawo - wyszedł zza busów. - Johnny, co on...
- Jonathan, stój! - Kobieta - omega, może ok. 20 - podążała, próbując złapać dużego chłopaka.
- Oh pieprz się, Noah, jego siostra? - Westchnął Louis. - Johnny, nie mogę ci pozwolić ci go zabić. Chciałbym, ale wiesz, że nie mogę.
- Louis, jesteś świetnym chłopakiem, a ja nie jestem wystarczająco głupi aby grozić ci przed zespołem ochroniarzy, ale przesuń się, albo ja ciebie przesunę.
- Wiem jak się czujesz Johnny. Wiek ponad płcią. - Próbował jak najbardziej nie spoglądać na stado. - Wiek zawsze wygrywa z płcią, i gdyby to była moja mała siostra, też bym go zabił. Bo ona zawsze będzie tą małą dziewczynką, której rękę trzymałeś, kiedy była burza, którą odprowadzałeś do i ze szkoły, z którą prawdopodobnie miałeś przyjęcia przy herbatce. Ubierałeś się wyszukane sukienki z perłami i tiary, bo ja tak i dużo więcej kolego. I, oni coś dla siebie znaczą jeśli A) on jest gotowy zaryzykować swoją reputację przed wszystkimi ludźmi z pracy i B) ona już tu jest z nim, kiedy byliśmy w Glassgow, ile? Sześć godzin? Więc, z tym w pamięci, plus fakt, że on jest naszym kolegą i robi zabawne eksplozje podczas naszych koncertów, nie mogę pozwolić ci go zabić. ALE, co mogę zrobić, to zakład z uderzeniem ręką, który wygrałem podczas naszej gry w pokera.
- Czekaj, co? - Wykrzyknął. Noah.
- Słucham - Uśmiechnął się Johnny.
- Nie możesz tego zrobić!
- Ja nie mogę, ale pamiętasz, jak w odcinku "Jak spotkałem waszą matkę", uzgodniliśmy, że będzie komisarz na nasz zakład z uderzeniem. Ricky! Zasady, proszę. Podczas obecnych warunków, czy mogę oddać resztę uderzeń z zakładu? - Zapytał głównego szefa załogi.
Rozbawiony, alfa skinął. - Pozwalam na to.
- Dobrze w takim razie. Nie możesz go zabić, ale teraz zły starszy brat w tobie może uderzyć go trzy razy pomiędzy, od teraz do końca naszej trasy. - Louis uścisnął rękę Johnny`ego,- Zgoda.
- Czekaj, trzy? - Noah zapytał, krótko nim Louis potężnie to na niego zrzucił. To zagrzmiało i położyło betę na ziemi.
- Jep, trzy. - Louis zamknął oczy dopóki świat nie przestał się kręcić. - Reszta wracać do pracy, wy lenie! - Powiedział tak zabawnie jak mógł, z obcym najwyraźniej próbującym wydostać się z jego czaszki. - Rick, patrzysz na mnie jakbyś czegoś potrzebował.
- Masz moje papiery?
- Tak. - Louis przebiegł obok stada do busa i wrócił ze stosem papierów, które mu podał. - Jak się ma Travis?
- Nadal chory; bierze wolny poranek.
- Pozwól mu wziąć dzień, dobrze? Możesz pozmieniać personel tak jak trzeba? Hej, Paul. Zobacz czy możemy mieć kogoś do posprzątania busów. Mam na myśli, jak dezynfekcja ich wszystkich z góry na dół, nie chcę żeby ktoś jeszcze się rozchorował. Potem daj wolne naszym pięknym paniom z cateringu i daj załodze kolejną rundę wody z witaminami i to coś na wzmocnienie odporności. Wiesz o czym mówię? Dobrze. Um. Jeśli Travisowi nie będzie lepiej do jutra, każ mu iść do lekarza. Jest upartym draniem, pewnie nie będzie sam chciał iść. Um... było coś jeszcze... OH! Harry dostanie dzisiaj nowe buty, więc powinien pojawić się dzisiaj DHL. Jeśli będzie tu przed południem, nie kłopocz Caroline, po prostu daj to Paulowi, a on to da później Caroline. Brooklyn i Lux są ostatnio wybredne, też, więc daj im poleżeć łóżku. Zapominam o czymś... OH! Paul, kiedy pójdziesz do Sarah, przypomnij jej, że są urodziny Smudga, zobaczy czy może mu zrobić ciasto, ale wybierzcie jedno, kiedy pójdzie po wodę i kiedy będziesz mieć szansę, strzel mnie w głowę, bo ból głowy przychodzi znikąd, jasna cholera na petardzie. - Louis zgiął się w pół i oparł się na busie obok ich.
- Co to do cholery było? - Liam pocierał jego plecy.
- Praca. - Louis przełknął przedwymiotną ślinę wypełniającą jego usta.
Harry pocierał okręgi pod Liamem. - Dlaczego robisz to wszystko?
- Bo wasza czwórka div i Paul nie chce już więcej wybuchów alf! Czułem się w porządku, kiedy się obudziłem, co do cholery?
- Po tym jak Niall pobiegł z powrotem z tą alfą podczas Amerykańskiej części, chciałeś aby mieszkańcy wpuszczani na backstage byli sprawdzani przez zespół. - Wyjaśnił Paul, jego uszy nadal dzwoniły od przemówienia, które dał mu Liam, po tym jak jakiś drań uderzył jego omegę.
- A ty nie kazałeś mi tego robić, bo.. - Zapytał Liam ich menagera trasy.
- Bo wasza czwórka zwykle jest zamknięta w waszym pokoju i, w przeciwieństwie do Noah, wiem lepiej niż podchodzić do alf, kiedy ich omega śpi. Louis był łatwiejszy do wzięcia.
- Hej Lou.. - Pojawił się Julian.
- Nie, nie, nie! Oni wszyscy wstali, weź jednego z nich do nagrywania, ty wczesnoporanny sadysto, potrzebuję aspiryny. - I jego supresantów. - I wrócić z powrotem spać. - Louis wtoczył się z powrotem przez drzwi nim odwrócił się.
Z winą za te siniaki nadal go ścigającą, serce Liama opadło. Nie tylko zostawili Louisa bezbronnego, ale musiał żonglować tak bardzo z tego powodu. - Z? Ty idź nagrywać. Ni, wracaj do łóżka z Louisem. Haz, chodźmy wziąć śniadanie, przyniesiemy je z powrotem? Nie opuszczaj drzwi dopóki nie wrócimy. - Powiedział do Paula.
Nawet chory, Louis miał świadomość aby wziąć supresanty nim ktokolwiek go zobaczy. Kiedy usprawiedliwił się łazienką, przypomniał swojemu żołądkowi, że musi to zatrzymać. Pobiegł do umywalki, biorąc wody aby popić tabletkę.
Czuł się inaczej niż po ostatniej, ale nie przeszkadzało mu to, że nie spał. Nigdy nie umiał zasnąć po tym, jak wziął tabletki. Zbyt wiele dawały mu do myślenia. Co robiły z jego ciałem? Choć niektóre supresnaty były legalne w innych krajach, większość badań pokazywały szeroki wachlarz efektów ubocznych. Pocierając swoją ręką trochę poniżej brzucha, zastanawiał się: czy będziesz nadal w stanie nosić szczeniaki? Chciał dzieci. Chciał być mamą jakiej nigdy nie miał. Ale, czy mógł? Czy będzie mieć gorączkę bo tym jak to skończy? I kiedy to skończy? Chciał to zakończyć lata temu, ale Jones postawił sprawę jasno: musi pozostać betą, albo inaczej on użyje stada.
Ze zrezygnowanym westchnięciem, Louis ochlapał twarz wodą i myśl, która ścigała go najbardziej, nadeszła na przód jego umysłu: czy jego przyjaciele będą mu w stanie wybaczyć wszystkie jego kłamstwa?
Wycierał się ręcznikiem trochę mocniej niż powinien, niepewny odpowiedzi. W niektóre dni myślał, że nie, nie ma mowy, unikaliby go gdyby się dowiedzieli, jak mogliby by nie? Jak mogą go nawet lubić, albo kochać? W inne dni, jak dzisiaj, miał nadzieję, że tak, nawet gdyby by nie byli jego częścią, nadal mogliby być przyjaciółmi.
Spoglądając w lustro, opuchnięcie zmniejszyło się do sinika jakie miał na jednej ręce. Oba powinny zniknąć za kilka dni. Odsuwając swoją koszulkę , odsunął bandaż i sprawdził ugryzienie. Nie znak łączący, mógł ominąć swędzenie wokół i powolne tygodniowe leczenie śladu- gdyby alfa polizał to zamykając. Louis zadrżał na tą myśl; weźmie strup i dłuższą rekonwalescencję tego. Szturchając to lekko, obraz jego napastnika pojawił się w jego głowie.
Niall usłyszał sapnięcie z korytarza i zapukał zmartwiony. - Tommo? W porządku?
Louis odkrzyknął. - Tak. W porządku, przepraszam, uderzyłem się w palec. - Złapał aspirynę z szuflady i wyrzucił kilka nim skierował się do swojego słoneczka.
- Nie ma problemu. Wracajmy spać, dobra?
Sekretna omega założyła swoją maskę. Jesteś Louis Tomlinson: Beta.
Niall pchnął go do tyłu na małą pryczę i wspiął się z nim i wymruczał. –
Przepraszam, że twoje łóżko pachnie jak omega.
Louis próbował jak najmocniej nie spiąć się.
Powinien był użyć neutralizatora zapachu.
Nie było wystarczająco czasu. Poczułby to.
Lepiej żeby on pachniał jak omega.
Nie. On myśli, że to jego. To w porządku.
Wykąp się jak tylko Niall wstanie i opryskaj się spreyem.
Yep. To jest plan
Ale, zdecydowanie nie zaśnie teraz.
- Nie mam nic przeciwko. - Louis zacisnął rękę wokół niego. - To tylko ty, słoneczko. Nie mam nigdy nic przeciwko.
Przynajmniej było to prawdą.
***
Później tego dnia, kiedy trener ich wymęczył podczas ćwiczeń stada, Liam zostawił Louisa z rygorystyczną instrukcją żeby nie odchodził, coś na co się zgodził, nadal po zbyt dużej traumie aby zrobić inaczej.
- Nie muszę ćwiczyć, zostanę z Louisem. - Harry uśmiechnął się i zaciągnął kolegę z zespołu do kuchni, żeby mógł go nakarmić, może nawet podczas tego Louis będzie siedział na jego kolanach; Liam złapał jego rękę i podniósł brwi. Alfa Harry`ego westchnęła. Będzie musiał pozostać na karmieniu, podczas gdy Louis będzie siedział po drugiej stronie stołu.
Zayn i Alfa przeszli długą drogę w kierunku busów, chłodząc się po sesji z Markiem, jeden z ich kilku ludzi którym ufają z Niallem. - Czy kiedykolwiek zauważyłeś...jak... - Rozważał jak najlepiej to ująć. - Jak mały jest Louis?
- Nie pozwól, żeby Tommo usłyszał jak to mówisz. - Zaśmiał się Liam.
Zayn skinął. - Tak, oczywiście, ale...on jest mniejszy niż Niall.
- Jego tata był małą betą. Zdarza się. - Liam wzruszył ramionami. Druga płeć nie zawsze była wskaźnikiem wielkości. Jeden z jego oprawców w szkole był betą prawie dwa razy taką jak on.
- Jest? Nigdy nie spotkaliśmy jego prawdziwego ojca, nie osobiście. - Wymruczała druga alfa, nadal niepewny gdzie z tym idzie.
- Zayn
- Jesteś pewny że on jest betą?! - Wydusił w końcu słowa Zayn. - Mam na myśli, on jest taki.. i wczoraj, był taki.... - Taką omegą
Liam zatrzymał się, w pełni skupiony na swojej alfie. - Tak, Zayn. Nie ważne jak bardzo byśmy chcieli żeby było inaczej, on nadal jest betą. Mały czy nie.
- Ale...
- Pomyśl o tym, Z. Wczoraj, Louis przeszedł przez coś okropnego, więc jego zachowanie nie było naturalne. A poza tym, on nie pachnie jak nic, a tym bardziej słodko, jak omega. Widuje tego samego lekarza co my, miał te same testy krwi zrobione- Dr. Black jest alfą, nigdy by mu nie pozwolił udawać być betą. I, jak na świecie mógłby ukrywać to lata za latami swoje gorączki przed nami? Mam na myśli, musieliśmy zaplanować nasze trasy pod ruje i gorączki od czasu trasy Xfactora. Kiedy Louis miał swoje? Jesteśmy przy nim cały czas, Zayn. Zauważylibyśmy. Mam na myśli, to jest Tommo, on jest...on jest Tommo.
- A co jeśli nie mam gorączek? Co jeśli jest.
- Jak uśpioną omegą? To jest mit. Nigdy nie udowodniono prezentacji po osiemnastym roku.
- Nie, ale co jeśli...używa supresantów czy coś?
- Dalej Zayn. Miałeś zajęcie ze Zdrowia Alf GSCE, takie same jak ja. Nie ma supresantów, które działają tak długo. Są tylko dla pacjentów w terminalnym stanie i omeg które...
- Których dorosłe gorączki zaczęły się zbyt wcześniej, tak, pamiętam. - Ale czuł, że to tak właściwe z Louisem zwiniętym przy nim,
- Poza tym, dlaczego by to przed nami ukrywał? - Liam stanął przed Zaynem, wsuwając ręce na jego szyję. Jako Alfa, musiał chronić swoje stado przed rozczarowaniem, a z tym by zostali, gdyby Louis w końcu był w związku. - Jesteśmy dobrymi alfami. Kto by nas nie chciał? - Pocałował go delikatne. - Z baby alfą teraz, potrzebuję cię. - Użył ksywki którą Zayn dał Harry`emu, próbując przeciągnąć go na swoją stronę.
Choć niecałkowicie przekonany, Zayn ustąpił. - Tak. Tak, rozumiem. Ja po prostu...tak. To było ....wczoraj, tak myślę.
Wracając do pokoju, znaleźli Louisa i Harry`ego rozłożonych na kanapie w kształcie U, całkowicie przyciśniętych do siebie, od głowy do stóp i chichoczących, kiedy próbowali podążać za złotą rybką z krakersów, wrzucaną do swoich ust,.
Z głębokim, pełnym głębokich, czułych uczuć, rosnących w oczach Harry`ego ponownie, Zayn poklepał plecy Liama i poszedł jako przyzwoitka do baby alfy.
29 notes
·
View notes