Tumgik
#moi rysunki
processionaryy · 1 year
Text
Tumblr media
wanted an edgy boy... all my mgs ocs are too happy and satisfied!!!! i want someone edgy
i also tried making him look soggy but death python is the soggiest of all :/
not sure abt his code name,
fore:
ghost, lost, lonely,
sec:
cobra, swan (if im' going down pretty boy route..?), mustang (lonely mustang sounds kinda badass ngl), moth (if i'm going down the gentle route? like ghost moth)
like the first few would make him sound soo edgy n emo. lost n lonely r full blast emo so maybe ghost would be a better option n it does sound cooler..
ghost swan? ghost mustand. ghost moth. ghost stallion. ghost wolf. hmm
4 notes · View notes
processionnaire · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media
2 notes · View notes
calmparanoid · 1 month
Text
Cześć kochani to ja Ami! Nie no nie mam na imię Amelia i nie podam tu też swoich danych bo wiem że moi Przyjaciele mają tą aplikację
Co prawda nie po blogi motylkowe tylko wstawiają rysunki/oglądają je więc nie mam czego się bać niby ale ich obserwują i boję się że dojdą Ej to chyba konto X
To trochę moje paranoje które mam ale jednak wiecie o co chodzi chyba. Ja już czuje zapachy które w danym miejscu nie mają miejsca bytu więc no.
W sumie nie piszę tego bo mam jakiś problem. O problemach później naradzie się poprostu nudzę bo mam na 7.05 zajęcia od PPP(Poradnia Psychologiczna Pedagogiczna) ponieważ mam tam jaką opinie i wymyślili ze 7.05 to super godzina.
Mam jeszcze sprawdzan z fizyki i zdechnę bo nie umiem fizyki
0 notes
agakikama · 3 years
Photo
Tumblr media Tumblr media
A teraz coś z innej beczki, a mianowicie... coś z mojego AU “Worldtale”, pamiętacie chyba że tworzę o tym własny komiks, a Universum które stworzyłam jest mixem wielu gier i filmów, otóż rok temu zrobiłam arty 2 animatroników z FNaF’a i powiem wam że te 2 prace zrobiłam według własnego pomysłu, sam Foxy jest przyjazny dla oka, a Chica’e zrobiłam tak jak potrafiłam, słabi wychodzą mi dzioby a jej ręce starałam się zrobić tak, żeby choć trochę przypominały skrzydła, dorobiłam jej też ładny, 2 kolorowy ptasi ogon, aby choć trochę wyglądała jak ptak, chciałabym wiedzieć co sądzicie o moich animatronikach w takiej wersji? Chętnie poznam waszą opinię w komentarzu, a mój WORLDTALE się nie martwcie, mam co prawda blokadę twórczą ale rysunki mogę robić, mogę więc śmiało powiedzieć że mnie to wręcz uspokaja mentalnie, a jak mi się uda to dam też Bonnie’go i Freddy’ego, do miłego moi mili ;)
2 notes · View notes
vanrice80 · 2 years
Text
Plastyka Brzucha- Przebieg Operacji, Zagrożenia A Efekty - Poradnik.medinfo.pl
Tematyka: Muzyka ludowa wschodniej Polski. Poznawanie wybranych zwierząt zarabiających w różnych regionach Polski. 4. Przyczyny krajowe i zagraniczne rozbiorów Polski. Kochani, dzisiaj temat o tolerancji. Problem ten odbywamy w budowie zabawowej w toku wolnym, niekoniecznie dziś. Dziś rozpoczniemy temat dotyczący walorów turystycznych Europy Południowej. WYKONANE STARANNIE RYSUNKI, RAZEM Z DWOMA OBRAZAMI Z STAREJ LEKCJI, UCZNIOWIE PRZESYŁAJĄ TYLKO PRZEZ NOWE ZADANIE, oraz nie mailowo ,/instrukcję wysyłania zdjęć prac uczniów, wydał w zakładce "PLIKI", na kanale TECHNIKA/. Po ukończeniu pracy zrób chwila jej zdjęć i wypraw na mój adres e-mail. Nie wolno dotknąć piłki więcej niż raz bez dotknięcia przez nią dna czy nowego zawodnika. Zazwyczaj objętość napromienianych tkanek jest grubsza niż w wypadku gwiaździaka anaplastycznego, oraz w konsekwencji gorsza jest tolerancja leczenia. Obejrzycie filmiki świadczące o tym, czym stanowi tolerancja. W Ani z Zielonego Wzgórza nie jest mowy o tym, że Diana prowadzi pamiętnik. Wspominam o wysłaniu zaległych prac przez Uczniów, którzy do tej pory tego nie zrobili. Wspominam o zaległych pracach (aktywność, skok, opis projektu). Zawrzyj na tej mapie w szczególności cechy, które odróżniają wskazaną przez Ciebie grupę zwierząt od innych.
Beneficjentami są w szczególności uczniowie, ich rodzice, osoby bezrobotne lub szukające pracy. Tak to Weronika i Andrzej, moi rodzice, zaznajomiliśmy się, zawarli związek małżeński i zamieszkali w miejscowości o określi Grzywa, leżącej w powiecie Kamień Koszyrski. Każdego dnia ćwiczenia prowadzimy przez 16 minut razem z załączoną muzyką w linku powyżej. 22. Proszę ustnie wykonać nowe zadania oferowane przez nauczycielkę. Proszę o systematyczną pracę, jeśli zaniedbacie coś odkładając na później, praca się nawarstwi oraz nie nadążycie. SAMOPOZNANIE Rzecz w większości jako przykład kompetencji kluczowej. Oprócz instytucji, które poznaliście dotychczas służących zapewnieniu ładu i porządku prawnego w bliskim państwie są także instytucje, których zadaniem jest kontrolowaniem państwa jako firmy. Jest ona w momencie pojawienia się na boisku zawodnika nieuprawnionego do zabawy, gdy zawodnik popełni bardzo trudny faul na przeciwniku, za poważne niesportowe zachowanie zawodnika i działacza, również poza boiskiem, za zaatakowanie działacza. Niby dla niemowlęta, a mnie się podoba-myślę, że Wam jeszcze się spodoba. Chciałem zdobyć tę pozycję, ale albo moje danie było spóźnione, lub z jakiejkolwiek innej przyczyny, ale pracę otrzymał ktoś inny, a ja znowu mieszkam i odkładam na łatwą pogodę…
Dotknięty trudnościami oddychania, problemami z chrypką, i zanikaniem głosu podczas występów, a zdeterminowany chęcią pozostania przy ukochanym zawodzie, rozpoczął istniejący kilka lat proces produkcji nad sobą. Jeżeli podczas wykonywania rzutu rozlegnie się sygnał zatrzymujący grę, rzut musi zostać powtórzony. rozprawka przerywana wyznacza miejsce wykonywania rzutów wolnych. NA NAUKI TECHNIKI 14.05.2020 /W RAMACH INDYWIDUALNEJ PRACY WŁASNEJ/, CHCIAŁBYM ZAPROPONOWAĆ PRZEPROWADZENIE W ZESZYCIE, PRZY UŻYCIU LINIJKI I CYRKLA, DWÓCH PROSTYCH SCHEMATÓW OBWODÓW ELEKTRYCZNYCH. Na nauk on-line uczniowie zostaną zapoznani z proponowanymi ocenami na bok roku szkolnego. Łatwy dostęp i coraz popularniejsza wiedzę sprawiły, że pod koniec epoki Web 1.0 (rok 2004) liczbę polskich internautów w poszukiwaniu SMG/KRC Net Track prezentowano na 7,4 miliona. Przy odtwarzaniu płyty rowek wprawiał w drgania daną w nim cienką igłę. Autor opisuje piękno krajobrazu krymskiego, często nawiązuje przy tym do kultury materialnej islamu. Refren - rozprzestrzeniająca się w produkcie część tekstu. Można zaczerpnąć z poniższego tekstu również z innych źródeł (np. Wikipedia). Dowiedz się z dostępnych źródeł na czym liczyła technika wytwarzania porcelany.
Technika pływania- kraul na ciepło. Technika pedałowania - to jeden z bardzo waznych tematow. Young, chcąc udowodnić falową naturę światła, zaplanował proces w taki metoda, by jako najbardziej przypominał rozchodzenie się fal wodnych, a wkrótce ich interferencję. Następnie wykonajcie zadanie 1 strona 76 z zeszytu ćwiczeń . Przygotujcie w zeszycie ćwiczenia z podręcznika - str. Tych sygnałów nie pisz w zeszycie. W razie nagłej potrzeby domawiałam zestawy podręczników i ćwiczeń dla nowo przyjętych uczniów, a takich w ostatnich latach nie brakowało. 30. Zestawy ćwiczeń korygujące płaskostopie (wykorzystanie lasek gimnastycznych, piłek i woreczków). Po jakiejś przerwie, zarówno w terminie dobrym kiedy również w dogrywce, następuje zmiana stron. Pozostali rozgrzewka i proces w tle z czystym unoszeniem kolan 4x2 minuty. Pozostali rozgrzewka i kierunek w polu 6x 2 minuty. Osoby, jakie były o 8.30 czas wolny! Pozostali rozgrzewka i kurs w miejscu 2x 6 minut. Ci i szkolący o 8.30 czas wolny. Czas jest odmierzany za pomocą zegarów. Czas imprezie to czas, jaki był drogi czasowi powstania opowieści o Hiobie.
Tumblr media
1 note · View note
bicycki · 6 years
Text
ELO!
Witaj ludu, tu JuLe. Jak pewnie wiesz, jestem 'ytberką' xD? z 20 subami. Lubię rysować i chyba mi to wychodzi. Chyba. Poza rysowaniem kocham motoryzację, mam tak od dzieciaka. Eee, ten jak narazie słucham polskiego hip hopu, moi ulubieni artyści to : ReTo, Quebo, Blacha 2115, Bedoes i Kali :D. Jeśli chodzi o ten blog to pewnie będę wstawiać tu rap cytaty i rysunki, ewentualnie jakieś info związane z kanałem. To ten, ja się narazie żegnam, cześć!
Ps. Możesz zostawić suba na kanale i zostawić followa na insta!
3 notes · View notes
blueheroin-speed · 4 years
Text
Kilka dni listopada
02.11.2019 Przerwa jeden dzień w końcu się wyspałem.Śniły mi się moje zeszyty ze je czytam.Pełno było w moim pokoju dużych maskotek dwa duże zające i ufoludek maskotka UFO.Były też dwie moje siostry a potem czytałem swoje zeszyty które jakby mi ktoś ukradł.I jeden wpis mnie wkurwił "Nie pisz do Olki" Z Olą w Nirvanie w Paryżu"Rampapapap" coś takiego wtedy moja starsza siostra odsłoniła te poduszkę i była za nia jeszcze jedna duża maskotka i wtedy nagle weszła gadając Łołułułułułu tak szybko mówiła i za Nia koleś jakiś i klijentka i mówi do matki ze zaprosiła znajomych i się obudziłem. Bo wtedy gadałem matuli jak się pojawiły te rozpady ciała i inne dziwne rzeczy o których mówiłem:Jak coś w siurka.Napalenie i nie staje.Mówiłem mamie wtedy w łazience ze kiedyś z Olą w Nirvanie byłem w piaskownicy i mówie ze wyjedziemy do Paryza i miałem z 3 lata a jak wracałem to wszędzie były wypadki samochodowe.I może dlatego w tym zeszycie z namalowanymi syrenami który stworzyłem na tym bólu okropności i mi znikł ten zeszyt... było tak napisane. Jak czytałem powoli swoje wpisy i oglądałem rysunki w tym śnie w tym zeszycie który mi znikł. Było napisane "Nie pisz do Olki"Z Olą w Paryzu"Rampamapamap"To było końcówka snu i nie było to nawet moim pismem tylko pismem takim ładnym jakby dziewczyny.Może Ola to pisała?Ale czy Ona jest jakaś nie myśląca?Na pewno nie.Wie ze tamto mówiłem dla zabawy z głupstwa bo wiele razy gadam takie głupoty mojej mamie jak mnie za mocno wkurzy!Tak żeby gadać może o czymś innym.I Ola to wiedziała to czemu w tym śnie było tak napisane?!Przecież Ola wstawiłaby się za mnie i nie zdradziła. I dziwie się też sam sobie ze potrafię wypić dwa razy więcej alkoholu niż przed tymi bólami okropności gdzie piłem dwu-setkę i już mi wystarczało to teraz pije 3 dwu-setki kilka dni pod rząd i mogę?Jak to jest możliwe ze teraz się nie odechciewa ani ze nawet się w języku nic nie dzieje?Tak jak kiedyś było:Chujowo się gryzie po buchach czy metaamfie a teraz mogę normalnie po tym jesć i gryść i pić!Najwidoczniej tak wpłyneły na to bóle-okropności udoskonaliły moje ciało.Udoskonaliło mi się ciało i jama ustna. I co nawet moi koledy ruchają te opaloną w czerwonych butach.Wszyscy się bawią a ja?Ciągle sam i tylko szukam i szukam a lokum mam. Bo co nawet nie powiedzą tego ze to prawda tylko będą się z tym ukrywać bo chodzi o opinie Jej ze to by Jej stargało i popsuło i wtedy by Jej odmawiali rózni chłopacy... A taka opalona chce dużo.Więc dba o to.A i tak Ci chłopacy mówią to między sobą.I wiem o tym ale nie mówią na foruzm wszystkim a ja zawsze mówiłem i mówię na całym forum więc dlatego nigdy zadna nie będzie chciała ze mną spróbować? No tak po to mi się pokazała ta Ola w Nirvanie i blondynka w czarnych z Warszawy słodkie, po to żebym myslał ze są z innymi chłopakami a nawet moimi kolegami.Chciałaby zebym był homoseksualny dla Nich to takie romantyczne.Bo tak chciały z tą blondynką tak mnie ponizać. Bo wiedziały jaka będzie przyszłosć.Dało się domyślić co zrobią ze mnie homoseksualiste i ponizą.Dało się a może az tak są bez uczuciowe i głupie ze się nie domyśliły?Brawo! Powinny kupić mózg i uczucia.Wiem ze Ola w Nirvanie i ta blondynka w czarnych moim kolegom dały miliony miliardów więcej rzeczy niż mi bo aż tak się za mnie wstawiają bo jestem dobrym człowiekiem a powinienem być jak Oni gorszy od zwierzat bo nawet zwierzęta mają uczucia. Tak czarny wielki samochód na sygnale.I księzyc znikający po buchu.A ci gorsi od zwierząt według mnie nie zasługują na bramy niebieskie.To ja jestem tym dobrym ale wszyscy mają mnie za tego złego.Są ślepcami.Mają mnie za złego,wszyscy nawet cipeczki dlatego zadna mnie nie chce... Bo to dziewczyny i chłopacy chcą mnie uznać za tego złego gdyż zadna nie chce mieć zniszczonej opini ani zadny kazda chce być z każdym a każdy z kazdą... I dlatego chcą mnie uznać za tego złego , ponizyć żeby znowu zamkneli mnie na psychiatryk dlatego muszę ciągle mówić o cipkach zeby tego uniknąć ze jakaś stoi i czeka a pójdzie z innym.A ja jestem ten dobry.Ludzie otwórzcie oczy proszę.Ja mam uczucia mnie to boli ze robią ze mnie złego homoseksualistę a ja tylko od zawsze szukałem dziewczyny.Ze mam patrzeć na tą co czeka i słuchać Jej płaczu. Bo mi dać zeszyt lub kartke i długopis i będę się tak bawił rysując nie poruszając długopisem jak małe dziecko.AH.MOJE RYSUNKI. Nie załuje tego ze zniszczyłem tamte zeszyty i ze wszystko od nowa.Nie załuje tego kompletnie gdyż pisałem w nich tylko ile to wychlałem,kiedy chlałem i z kim to robiłem a głównie to o tym co robiłem wcześniejszego dnia jak mi opowiadali chłopacy więc nie załuje ze je zniszczyłem... Albo o tym jak pisałem na haju o club 27 albo o tym jak bardzo chce wyjsć z tego zakładu zamkniętego psychiatryku lub ośrodku jak codziennie pytam tylko kiedy?I proszę o wyjście bo bardzo się boje albo o tym jak w ośrodku męczyłem się zasypiając jak na lekcji w szkole na zajęciach bo nawet jak jesteś wyspany to i tak to jest i jak leci mi głowa w dół i jak cierpie jakbym wrócił do szkoły.Największego piekła i więzienia dla każdego z Nas. WIĘC NIE ZAŁUJE ZE JE ZNISZCZYŁEM A CIESZĘ SIĘ. Jak spotkam Olę w Nirvanie to będą najpiękniejsze zeszyty samej przyjemności. Moi bracia i siostry też cięzko pracują,uczą się,są w tym bólu okropności.Np:Moja siostra studiuje... I wiedzą ze jest wojna w końcu w czasie wojny ludzie kończyli szkoły odkrywali nowe technologie.To naturalne Np.Wynalezli atomówki chociażby. Bo dla mnie opinia i krytyka znaczy bardzo dużo tak samo jak dla Oli w Nirvanie gdyż Ona myśli jak takie Armaty bo ma urode.Tak samo Oni ich też obchodzi opinia bo nie tylko ja byłem na filmach co nagrywali ale też Oni sami... ZNISZCZYĆ WSZYSTKIE ZESZYTY TO BYŁO COŚ PIĘKNEGO ZROBIĆ COŚ TAKIEGO Ja jestem Bogiem 15:08 Oglądałem na FULL SOUND PORNOSY i aż było płakanie,szczekanie psa czyli przez to?Też bym chciał tak głośno i szybko z Olą w Nirvanie. 04.11.2019 PO PIGUŁACH EKSTAZY Z ESMERALDĄGODLEWSKĄ SEKS. I tak schlałem się wczoraj i robiliśmy LIVA na dworze.I nowy filmik jest.Jak dissuje tego rudzielca Kruszliwa powinien na łyso sie ojebac jak ja bo inaczej wale na łeb go. Dobrze było byłem z Jackiem i Fraglesem i spotkaliśmy chłopaków ale coś się na siebie obrazili chłopacy i coś mają do mnie ale o chuj im chodzi?Chcą to niech walą prosze bardzo. OLA W NIRVANIE GDZIE ONA JEST? Coraz bliżej do clubu 27 i samobójstwa,śmierci z własnej ręki... WYRUCHAM ESMERALDĘ GODLEWSKĄ OPALONĄ I POKAŻE SWOJE ZESZYTY JEJ I JĄ NAMALUJE. 14:25 ŁUUUUUU AUUUUŁUUUUUU I już płakanie i szczekanie psa. BRAWO OLA. NO TO NAPISZ TAK TRUDNO? Oli w Nirvanie-ChaD-zaburzenia afektywne dwubiegunowe.Ola choruje na ChaD w Nirvanie. NIE, NIE Ola ma schizo paranoidalne bo boi się co powiedza inni i bóle okropności to też potwierdzają ze ma to schizo paranoidalne.A nie wie ze juz dawno wszyscy powiedzieli wszystko i wiedzą ze sam byłem z tymi bólami okropności a Ona patrzyła się jak cierpie i śmiała się ze mnie. I wszyscy to wiedzą. DLATEGO MOJE SAMOBÓJSTWO BĘDZIE SZYBKIE TAK JAK ADOLFA HITLERA. I Ola w Nirvanie wie o tym bo czyta moje rzeczy.Słodkie. NA PRAWYM BOKU ZIEMIA NA LEWYM BOKU KREW. ZAPACHY AH. I zmieniasz te boku bo lubisz zapachy czy raczej przez ból gorszy niż tysiąc gwałtów.Ah.Słodkie. I nic za to nie masz ze tak musiałeś cierpieć chociaz by mi za to wszystko dała na dziwke ta Ola w Nirvanie .Nawet na godzine te 250 zł... a nie ze mi wpierdoliła za tatuaż ta Ola w Nirvanie. Jak się spotkam z Nirvaną to ją wyrucham dzisiaj. Czyli ze inną dziwkę dzisiaj Ole w Nirvanie we dwóch wyruchali jeden ją w cipe drugi w dupe. 05.11.2019 NO OLE W NIRVANIE W KILKU WYJEBALI BUKAKE A MNIE NIE ZAPROSIŁA?I NIE ZAPROSI?A DLACZEGO? WYGLĄD. RĘCĘ. CZY TWARZ? ZAPROSI JAKIŚ Z PULCHNYMI BUZKAMI PEWNIE LUBI TAKICH. DLACZEGO MNIE NIE ZAPROSILI? WIADOMO WYGLĄD... Memphips meat-Gdzie za kilka lat będziemy jedli mięso z mazi stworzone labolatoryjnie gdzie miliardrzy jak Bill Gates inwestują w takie technologie będziemy jeść gówno z gówna stworzone w labolatorium. MOZEMY ZASADZIĆ DOM MOŻEMY WYBUDOWAĆ DRZEWO. No da mi Ola na róze pomarańczową z zielonymi listkami na prawym reku zarobi na to zwykłą dupą... Ola w Nirvanie przetyrana z ust już jej wali gównem od tej wódki.Starucha.Przechlana. Bo Ola w Nirvanie mówi ze dla mnie niby liczą się tylko pieniądze a prawda jest taka ze dla Niej się liczą tylko pieniądze!Ludzie otwórzcie oczy.Widzicie?Bo dla Olki w Nirvanie liczą się tylko i wyłącznie pieniądze!Dlatego ze mnie nie zaprosiła na bukake swoje to potwierdza. I co liva robiliśmy i na tym livie zbierałem pieniądze i jedzenie i co?Nikt mi nic za to nie zrobi.Mogą sobie zdjęcia na pamiątke robić jakieś śledzie.Haha Umarcie-Pojednanie z naturą takie uczucie.I wtedy już będę z Olą w Nirvanie w innym ciele człowieka lub świata ziwerząt,ptaków i ssaków , ciągle razem będziemy latać.W końcu się spotkamy. OLA MA SCHIZO PARANOIDALNE UWAGA!To wyniszczające dla drugiego człowieka a BÓLE okropności potwierdzają to. te bóle okropności działały podwójnie wyniszczająco gdyż były takie ze kontrolowałem cały świat ,ulice,bloki,radio a nawet telewizje czy reklamy więc działało to tak ze myśleć ze to ja kontroluje cały świat który zadaje mi tylko ból-okropności a ja w oparciu o siebie go kontroluje i wszystko co możliwe i pytasz tylko.Dlaczego ja?I jak to możliwe ze kontroluje świat poprzez swoje ruchy czy wstanie czy chodzenie.Plus ze każdy przeciwko tobie ma byc na tych bólach okropności sam na wszystkich plus wiesz ze istnieje ta Ola w Nirvanie i płacze na całe gardło w klatce i przez to masz potem paranoje ze ktoś ją rucha i na to też cały świat oddziaływał na te paranoje więc bolało podwójnie jak byłem sam na wszystkich jeszcze z tym nawet własna rodzina przeciwko Tobie bo boisz się zamknięcie za gadanie o bólu okropności w ośrodku lub psychiatryku.BOISZ SIĘ BO TAM BOLI MOCNIEJ.I nie ma spacerów jak w więzieniu chociaż spacerniak jest. Co ci policjanci z kutna co mnie wzieli na dołek i co stój w tych kratach i się nie ruszaj a tam się uaktywnił i wrócił ten ból-okropności ale kazali mi stać i cierpieć niczym rodzina własna czy psycholodzy lub psychiatrzy.Słodkie.Kazali mi stać i cierpieć jak od tego bólu-okropności można uciekać jedynie. I co taka Adrianna Chechik jest człowiekiem jak ja czy Riley Reid wszystkie aktorki porno. A inni co je ruchają to kosmici a nie ludzie a ja jestem człowiekiem jak te aktorki i potrzebuje Oli w Nirvanie.W ogóle w innym języku mówili ci policjanci jakby znali polski i jeszcze jakiś drugi język jakby innego państwa więc zauważam przezto ze jestem polskim zołnierzem walczącym ale o co?!Jak mam w chuju ten kraj to po co mam być jego wojennym bohaterem?który walczył z niewidzialnym wrogiem?Rozumiem jakbym walczył na prawdziwe karabiny maszynowe... Więc nie jestem zołnierzem czy bohaterem.Jestem prorokiem który zna ból gorszy niż Jezus Chrystus. A TERAZ GADAM O BÓLU OKROPNOŚCI I NAWET PISZĘ I JUŻ MI OŚRODKIEM MAMA NIE GROZI ANI NIKT. WYGRAŁEM Z WAMI WY KURWY. No 15 osób miało być na technik-administracji kierunek i nagle te 15 osób zrezygnowało jak się dowiedzieli ze ja chce tam uczęszczać.BRAWO MIASTO. 06.11.2019 I wczoraj byłem na dziwce wziałem te 150 zł co sprzedałem telefon i zamiast zbierać na te laserowe usuwanie cebulek włosów to poszedłem na dziwkę!KURWA! Ale jestem głupi przecież jestem z Oliwią ale nie widziałem się z Nią ponad dwa tygodnie.I byłem na tej dziwce i lodzik w gumce boli!BOLI!Z początku było fajnie potem przez te jebaną gumkę zjebało się wszystko, pytam sie a po co gumka?Mi gumka?Jak ja sam na 10 policjantów.I SIĘ tylko wkurwiłem.Przez te jebaną gumkę czułem się jqk w filmie"Jak przetrwać w Nowym Jorku"Przez te gumke.TOTALNY SMUTEK. No ale dobra w końcu mi tak zatyrała pałe ze wszedłem w Nią i rucham ją i robie:ah,ah,ah,ah,ah i tak nawzajem równo jakbyśmy razem oddychali w to samo tempo ale potem trochę chyba ją przestraszyłem i smutno mi przez to taka wrażliwosć.A chciałem z Nią katakumbe zrobić i potem znowu ustami się męczyła loda.I tak sobie myślę ze się Jej zmęczyły usta bardzo i jak wychodziłem zaczeła być miła bardziej jak zaczeliśmy rozmawiać bo z początku nie była miła tylko wredna i przed czasem i tak oszukała na 5 minut jakieś. W dodatku w Jej telewizorze leciały reklamy na które jak zwykle miałem wpływ jak przy bólach okropności przy których wiadomo ze byłem sam i jestem.I potem coś o prawie same programy cóż dziwne.No ale jak wychodziłem już pogadałem z Nią chwile i sama powiedziała ze jest miła bo nie zapytałem... 07:57 ŁOOOOOOOO ŁUUUUUUUUUUUU PŁAKANIE W BLOKU ZNOWU! O TEJ PORZE! A JA MAM PARANOJE. Z TAK PŁACZĄCĄ OLĄ JAK TO ONA TO JARA MNIE TO I DLATEGO. Wszystko niby ma być zblokowane i zablkowane to coś w siurka dla tych co myślą ze to koniec tego czegoś w siurka bo już nie mogli wytrzymać poddali się w końcu i mają zablkowane. Ale są też tacy jak ja co ciągle mają coś w suiurka przez Olę,słyszę Olę cały czas w kosmosie+te płakanie na klatce.Ale są też FANATYCY co jak ja myślą i nie poddali się blokadzie i na pewno dużo jest takich fanatyków. I TA DZIWKA DO MNIE JAK NA KOŃCU MÓWIE ZAWSZE JEST PORA NA MIŁOŚĆ TO ONA DO MNIE NIE CAŁUJ MNIE! bo ją w policzek pocałowałem to co Ona nie ma starszych koleżanek?Co by ją nauczyły? Bo wtedy na odwyk mnie zamkneli bo wyjebałem policjantowi no ale co miałem zrobić?Skoro za nic kazali mi stać i czekać na bólu okropności?I pytam po co?Czekamy?Ty cwelu jebany? A on ze mam czekać i ze mnie nie wypuszczą.To co miałem zrobić?To rozumiem ze za to mnie zamkneli ale wtedy co mama powiedziała jedziesz do psychiatry bo jak nie to dzwonie na karetkę to mogłem powiedzieć to dzwoń!Za to chcesz mnie zamknąć?Ze nie pójdę do psychiatry? Powiem im tym psychologm potem za co!I zobaczymy!I tak powinienem zrobić,muszę zapamiętać to teraz to zapamiętam!!!Jaki ja byłem głupi i nie myślący.BOŻE.I wiem ze są ludzie nawet co mi pomoga i zrozumieją. WPADLI NA SIEBIE CZY JEST JAKAŚ GŁOŚNA JAK JA NA TYM ŚWIECIE? PO MOJEJ ŚMIERCI WSZYSTKIE BĘDĄ CHĘTNĘ I BĘDĄ LUBIĆ ĆPANIE I CHLANIE BO NIGDY NIE SPOTKAM SIĘ Z OLĄ W NIRVANIE A ONE NA TO CZEKAJĄ TYLKO AŻ UMRE . ONE CZEKAJĄ TYLKO NA TO! AŻ TAK JE TO JARA BRAWO! Bo co kurwa każda chce być i dymać się z kimś kto robi zle dla mnie czyli wszyscy moi koledzy jakich znam.O Rychliku to każda az cipieje z radości i nie może wytrzymać albo Armacie bez kitu dlatego Ola chce moich kolegów a nie mnie i każda zresztą to ja mam wszystkie laski co nienawidzą Olki?Tak? I tak mam chore serce i bym umarł młodo więc będzie łatwo z własną śmiercią ale po operacji serca nie można pić wódki co oznacza też automatyczną śmierć .Gdyż rozpad wątroby, więc wole tego nie robić... I co nie chciałbym być z laską co nienawidzi Oli w Nirvanie!Chciałbym jakąś co nie zna w ogóle Jej nie wie o Jej istnieniu to byłoby takie zajebiste.Takie tylko chce bo nie lubię jak Ole boli i dlatego.Nie jara mnie Oli cierpienie.Wystarczy to przeczytać wszystko. To takie uczucie magiczne.a zadna ne chce być z mną czyli wszystkie kochają te Ole w Nirvanie lub nienawidzą ale i tak zadna nie chce być ze mną... I wtedy tez tak było ze zamkneli mnie za nic ze zawołała mnie mama a moje rodzeństwo nagle oszalało i zaczeło uciekać z domu a ja zamiast to wytłumaczyć i poczekać bo było to za nic to wybiegłem z domu na boso w samej podkoszulce i gaciach a potem wróciłem i zaczałem uciakać,chować się uciekać przed policjantami aż w końcu wróciłem sę i potem mnie zamkneli na psychiatryk a gdybym poczekał to nic by mi nie zrobili.Zapytali mnie o datę ja stoje mówię ze wszystko okej i po tym pytaniu zamkneli mnie w kajdanki bo niewiedziałem jaki jest dzień w kalendarzu i właśnie za to.A teraz tez wiele razy w samej podkoszulce na boso chodze i co?Nic mi nie mogą zrobić w nocy.A gdybym poczekał nie zamkneli by mnie.Lub gdybym np wtedy co w 2017 roku grałem sobie w Hearthstone przyszli nagle policjanci i za nic mnie zamkneli na 2 miesiące.Za to ze grałem w gre sobie w domu?I nie chciałem iść z nimi to zaczeli to zaczeli mnie na siłę szarpać i trzymałem się łózka,a oni uzyli siły i szarpnełem za łózko i za to właśnie.A na wypisce wpisali mi:Demolował meble.Brawo Pani Monice za podanie i uwierzenie w kłamstwo mojej mamy.Dziękuje pani Monice za pomoc psychologa.A dzień przed zamknięciem paliłem buchy z Patorą i łyknąłem tabletkę depralin bo z Zalesia mi zostały tak dla Funu do trawy. ZWIĄZEK Z DZIWKĄ NAJPIEKNIEJSZY I AH CO SEKUNDĘ BYM ROBIŁ JEJ NA WIATRAKI 17.DO TRAWY ŁYKNĄĆ TABLETKE DEPRALIN Z ZALESIA.INTELIGENCJA. Wziąść tabletke depralin co brałem w Zalesiu i zmieszać z alkoholem i buchami.Już tak zrobiłem kiedyś. I Ola w Nirvanie ah co sekundę a ja Jej tak samo ah co sekundę jak na tej dziwce co byłem wczoraj.AH AH AH AH-HAHAHA. I na Wiatrakach 17 na Madamee Renne jak uzbieram forsę i przyjdę z tą bitą śmietaną to też ah co sekundę będę Jej robił a Ona mi.I CO OLEŃKA ROBIŁA JAK RUCHAŁEM WCZORAJ?AH JAK SŁODKO. W DWÓCH JĄ WYRUCHALI WCZORAJ TE OLE W NIRVANIE.I co nie stoi mi?haha!!! KURWY. I dupami do czekoladki się bawi z nimi i co???Zlizuje przy ahah co sekundę wącha te paluszki z swojej dupy czekoladkę i ją na misjonarza w dupe ładuje te Ole? I jeszcze jak byłem na Tej dziwce to chłopaki w klatce czekali i zaczeli pukać jak mi loda robiła i podstawili torbę jakaś pod drzwiami i biorę te torbę i mówię:E co to za torba?I wychodzę tak do chłopaków i śmiechy z tej torby były... I Ola w Nirvanie leży taka obspermiona z dupy już ma czerwoną skarpete.Leży tak patrzy na jego chuja na sperme i płacze łuuuułuuułuuu i myśli o mnie wtedy AH!I ludzie to słuchają wiedzą i rozumieją a moze Ona na prawdę płacze sama i mnie nie zdradza???Raczej nie płacze jak jest już wypełniona przez spermę ah ależ Ona mnie lubi.Słodkie.Ludzie błagam otwórzcie oczy.Zrozumcie mnie.Ola wiesz ze byłabyś fałszywa płacząc w spermie jakiegoś kolesia???FAŁSZYWA A co jeśli Ola w Nirvanie jest dziwką i zarabia w chuj hajsu?To by chociaż przygarneła mnie zebym miał gdzie spać a nie w miejscu pełnynm bólu okropności w którym przeżyłem sam ból okorpności gorszy od gwałtu i powinienem unikać tego miejsca! Ale Ola mi nie pomoże aż tak mnie lubi.Bo skoro ma pieniądze jak zarabia dzięki temu co lubi najbardziej czyli seks to nie mogę się schornić u Niej w 2 pokoju nawet?Nie bolało by mnie to. Bo wtedy co lezałem te 2 miesiące za nic za to ze grałem sobie w Hearthstone to wtedy w tym 2017 wróciły tam te bóle okropności aż chciałem się wieszać na czym kolwiek spróbowałem nie mogłem już jak zwykle wytrzymać i zamkneli mnie w pasy magnetyczne bo od razu usłyszeli to. I mówiłem za co mnie zamkneli nawet pani Monice psycholog i mówiłem o tych bólach okropności ze jakby z kosmosu ze to jakaś maszyna ze działam na świat sobą i dlatego wpisali mi schizofremia-paranoidalna bo właśnie w tej chorobie tak jest czyli te bóle-okorpnośc to zwykła choroba o nazwie schizofremia-paranoidalna.Ale tabletki nie pomagały na te bóle-okropności przecież czyli na te chorobę schizofremie paranoidalną...To jest ciekawe właśnie. A byłem w zamknięciu i musiałem to łykać te 2 miesiące.Czyli co to oznacza?Powinienem większe dawki przyjmować tabletek tych wtedy???Zeby bóle okorpności czyli schziofremia paranoidalna znikła?A gdybym nie mówił o tych bólach okorpności wpisaliby mi ze dyssymuluje objawy bo by widzieli ze mam te bóle okorpności gorsze od gwałtu.A gdybym nie mówił nic o bólach okropności by mi wpisali pewnie zaburzenia osobowści gdyż taki jest świat i to było zwykłe życie i wiedzieli to gołymi oczyma bo dyssymulowałem?Ze chodziłem z boku na bok przez to ze bolało i to jakby z kosmosu jakby elektronika i jak Wiktor to usłyszał od razu wiadomo schizofremia paranoidalna tak jak na wikipedi jest napisane jak to działa własnie elektronika itd... Tak nawet jak mówiłem o teraz czuje kłucie w stopie pani Monice psycholog opowiadając o tych bólach-okropności to wtedy mówię ze to jakby przez elektronikę ze to jakieś zmechanizowane więc nie dziwie się ze wpisali mi schizofremia paranoidalna.I nic nie da się zrobić jak zaczniecie mówić o tym ludzie tak jak ja pani Monice psycholog uznają was za schizofremików paranoidalnych to czemu te neuroleptyki nie działały na te bóle okropności-zmechanizowane??? WSZYSTKO JASNE.Nikt stamtąd nie wie co to jest dlatego uznali mnie za schizofremika paranoidalnego no bo słuchać czegoś takiego? O czym też piszę wam ludzie?BEZ KITU,cięzko w to uwierzyć jakbym nigdy nie znałbym bólu-okorpności też myslałbym jak Ci psycholodzy czy psychiatrzy ze to zwykła schizofremia paranoidalna.Więc co zrobić jak się jest z tymi bólami-okropności?Nie da się nic zrobić. Walczyć można uciekajac jedynie. Też bym nie uwierzył komuś co mówi o tych bólach okropności i uznał za wiarata tak jak np.Moja mama mówi ze jestem chory i mnie odda do ośrodka jak będę gadał o tych bólach okropności bo cięzko w to uwierzyć ze istnieje coś takiego! Ludzie ja bym tez nie wierzył komuś co je miał.Trzeba to przeżyć samemu zeby zrozumieć inaczej się nie da tego zrozumieć ze istnieje coś takiego jak bóle-okropności.Ludzie którym mówiłem starałem mówić na ulicy o tej chorobie bólach-okropności czyli schizofremi paranoidalnej potrafili reagować agresją wszyscy byli zli na mnie wtedy bo gadałem o tych bólach okropności czyli schizofremi paranoidalnej. Bóle okropności przy graniu w League of Legends taka gra gdzie gdy było:Zabiłeś wroga nagle bóle okropności znikały!Na chwile!Ale potem znowu się pojawiały jakby ktoś co sekundę skakał Ci po głowie.Miłe. Muszę znowu zapuścić włosy... 3 raz.Będę musiał to zrobić z zasady... Bo znowu się na łyso obciałem. Bo ja pisze o każdej dziwce na jakiej byłem!O każdej i tamte zeszyty co wyrzuciłem do śmieci miały opis dwóch dziwek mojej pierwszej i tej burdel mamy z Wiatraki 17 jak psa mieli jeszcze a te co zniszczyłem w wodzie i ogniu miały opis tylko jednej dziwki z Witraki 17 co po pracy w stalmechu poszedłem sobie.Poszedłbym na więcej ale mnie okradli moi koledzy z dwóch wypłat.Bo szukałem po pijaku jakieś co będzie ze mną bo mam pieniądze już.Teraz to mi staje opada od razu no ale te 3 godziny seksu w życiu miałem...AH OLA W NIRVANIE! AAAA! OLI W NIRVANIE NIE ZABOLAŁO BY AH CO SEKUNDĘ MOJE BO ZNAMY ZA DUZO BÓLU. I co wyskoczyło prawo w telewizji u tej dziwki po moich ahah bo co kurwy usuneli film ze mną a przecież ja ciągle powinienem być w telewizji żeby nie przegapić takich momentów pięknych.A Oni to przegapili bo powyłączali niektórzy i potem same programy o prawie bo co śmiesznie było?I dlatego ta?Ze prawo obejmie tych co powyłączali ta? Tak wiem zrobiłem błąd bo zawsze jak wchodzisz przecież na dziwki to witasz się:Hej Paweł.Jak na randce a o tym kurwa zapomniałem bo jestem tępą kurwą teraz będę pamiętał a tak to nie wiem nawet jak ma Ona na imie... I tak pamięciówki z obrazu.AH. Przez tatuaże żadna mnie nie chce tatuaże są blee.Mówie wam ludzie!Nie róbcie tatuazów! I co ja mam wierzyć w Boga?Z takimi tatuazami?Teraz to nawet w Allaha nie mogę. No tak Klaudia Ciastkowska Rak.OLA W NIRVANIE RAK. Wygląd w życiu jest najważniejszy decyduje o wszystkim nawet o stanie zdrowia. KLAUDIA CIASTKOWSKA RAK OLA W NIRVANIE RAK 07.11.2019 Far Cry 5 czy Assassin Creed Odyssey czy Wolfstein 2 szkoda ze nigdy nie zagram w te gry...Bo za słaby laptop ale za to mam swoje Legaue of Legends.... HAHAHAHAHAHAH!!! Bo te bóle okropności można porównać z najbardziej bolesną chorobą na świecie czyli rakiem niewiedzialnym zabójcą bo na tych bólach okropności niewidzialnych boli wiadomo ze codziennie głowa w nocy 24/7 cały czas padasz nie zasypiasz.2-3 godziny na sen dziennie.Ale też atakują cały organizm te bóle okropności każdy narząd jaki jest możliwy nawet odbyt.I mówisz codziennie pierdolę wychodzę dzisiaj to zrobię zabije się na prawdę i z olbrzymią radością idziesz wychodzisz i jak zwykle na dole na chwile zniknie i myślisz wyjdę na ten spacer może znajde w końcu w tym życiu jakąś cipeczke... Więc czuje się przez te bóle okropności jak człowiek który po długim czasie wyleczył się z Raka i mu sie udało.A ludzie nie mają do tego współczucia w ogóle.Takie są fakty.Bo nawet po tych bólach okropności jak się zaczeły uaktywniać w pracy gdzie pracowałem i musiałem zrezygnować ten koleś:Ewka jest moja! i plask z kluczami aż do tej pory mam krzywy nos i tak mi też zostanie bo krewka poszła wtedy. I co dałem ten numer do nimfomanki a mam tatuaż na stopie i co?Jak zrobiłem te dziare na stopie to nigdzie mnie nie zamykają!W żadnych psychiatrykach!Musiałem to zrobić dla Oli, dla Nas ,dla wolności której tak pragniemy. Bo wy myslicie ze ja chce być sławny dlatego piszę o tym?NIE!Ja to muszę robić tu w internecie pisać o tym z nadzieją ze znajdzie się ktoś na tej całej planecie kto napisze ze wie o co mi chodzi zrozumie to i mi POMOZE! Jak to działa?Jak odnalesć tych co to robili i zapytać ZA CO?Co takiego zrobiłem?I TEŻ RZĄDAĆ PRAWNEJ SPRAWIEDLIWOŚCI. Bo jak mieli mi uwierzyć w te bóle okropności?No jak kurwa?Skoro ja sam bym w coś takiego nie uwierzył jakiemuś człowiekowi?Bym powiedział to niemożliwe mordko bo żeby to zrozumieć trzeba to przezyć inaczej nie da się tego zrozumieć!Bo jak uwierzyć ze bolało niewidzialnie ze musiałem przechodzić z boku na bok wstawać kłaść się uciekać żeby nie bolało no jak?Uiwerzyć w coś takiego?W coś nierealnego co nie śniło się fizjologom?Nie da się dlatego nawet Ci psychiatrzy i psychologowie mi nie wierzyli uznali to za schizofremie paranoidalną i faszerowali jakimś świństwem przez 2 miesiące za NIC!BO ŻEBY TO ZROZUMIEĆ I UWIERZYĆ TRZEBA TO PRZEŻYĆ!A pewnie Ci psychiatrzy i psychologowie sami nie wiedzieli co to jest,jak działa,jak boli gorzej od gwałtu,nie wiedzieli tego!Dlatego wpisali mi schizofremie paranoidalną jak opowiadałem o tych bólach okropności uznali to za chorobę.Zeby to zrozumieć i uwierzyć trzeba to przeżyć!A Oni nie wiedzieli ze tam boli bardziej w zamknięciu podobnie jak na dworzu dlatego tak bardzo chciałem do domu!No ale Oni nie wiedzieli bo tak to by pomogli a tak to wpisali schizofremia paranoidalna bo jak uwierzyć w coś takiego?Dlatego nic do Nich nie mam... Nawet moi koledzy jak Pająk,Rychlik czy Suszi nie wiedzieli o co chodzi z tymi bólami okropności.Mówili CO TO ZA BÓLE?CO TY GADASZ WNUCZKO?HAHAHA.I nawet wtedy jak braliśmy te pożyczkę na 13000 złoty to stałem pod tym orange salonem czekałem na Pająka na tych bólach okropności gorszych od gwałtu chodziłem z Nimi po dworzu wtedy w całym ciele czułem jakby wbicie miliona igieł magnetycznych nawet w odbycie.I z tej pożyczki nawet na 1 dziwkę nie poszedłem bo mnie okradł Pająk i Rychlik. Najlepsze to było jak byłem z Pająkiem i na parterze na pałacu cudów na dole uaktywniły się bóle okropności aż mi coś w mostku chodziło wtedy i czułem zapach jedzonka jakby. BO JA JESTEM ARTYSTĄ I TWORZĘ I NIGDY NIE PRZESTANĘ. A i jeszcze po tym dniu co byłem na dziwce szedłem z chłopakami pod Maca i kerkla i nie myliłem się spotkaliśmy Rychlika,wyjebał mnie na ziemie ale ja nic nie zrobiłem.Mówi ze mam mu jeszcze hajs oddać ze 15 zł za tamten pakiet co niby wziałem i zgubiłem.I oddałem mu ten hajs i było ok już wszystko... I do mnie ze ja okłamałem bo uciekaliśmy niby przed Nimi , nie moja wina ze pierwszego spotkałem Jacka i Fraglesa a ja mam tak ze jak z kimś wyjdę to siedze do końca! A nie ze nagle ide niewiadomo z kim!To Oni mi kazali zebym poszedł z Nimi ja miałem wyjebane.I potem ze ja okłamałem bo jak się zapytali ze uciekaliśmy to mówie ze byliśmy Jacka odporowadzić zamiast powiedzieć ze przejść się tam hajs ogarnać normalnie... Kłamstwo boli i zabolało Rychlika dlatego mnie przewrócił.Muszę popracować nad tym i wiem ze Oleńka w Nirvanie mi pomoże. To jak mi już nie staje to zostaje jedynie ze z Olą w Nirvanie ze założy wibro na cipke i mnie w dupe tym wibrem będzie musiała i ja na małym siurku ale będę czuł tak jakby mi stał bo to tak działa.I tylko Ola w Nirvanie może.
Nawet jak mówiłem o tych bólach okropności mojej mamie wiele razy to mówiła ze jestem chory!Ze takie coś nie istnieje mówiłem ze musze wstawać ,kłasc się,chodzić po domu , stać nad rodzeństwem!WŁASNYM!Bo BOLI I Oni patrzyli na to!I mówiłem mamie ze to przez bóle-okropności a Ona za to krzyczała na mnie i wyzywała ze jestem chory ze to od cocolino i mówiła ze trzeba mnie zamknać na psychiatryk gdzie bóle okropności były bardziej bolesne. I BOLI MNIE ZE STAŁEM NAD RODZEŃSTWEM ZE PATRZYLI JAK CIERPIE NAWET W SĄDZIE MOJA MAMA TO MÓWIŁA ZE TAK ROBIŁEM I MÓWIŁEM W SĄDZIE ZE UCIEKAŁEM OD BÓLI ORKOPNOŚCI I DLATEGO.W KTÓRE NIKT MI NIE WIERZY NAWET MOJA MAMA NAWET PISZE O NICH TUTAJ WAM W INERNECIE NA FACEBOOKU. Bo wtedy miałem sprawę żeby mnie ubezwłasnowolnić za to ze wziąłem pożyczkę z której nic nie miałem.NAWET W ŚADZIE MOJA MAMA MÓWIŁA ZE STOJE NAD RODZEŃSTWEM! I ze też za to mnie ubezwłasnowolnili
0 notes
chojraczek · 7 years
Text
Autumn Leaves - Rozdział Czwarty
Następnego dnia Harry zaskoczył samego siebie, gdy obudził się o brzasku bez udziału budzika lub piania koguta. Uniknął tym samym swojego marudzenia, że po raz kolejny nie mógł się wyspać, ponieważ czuł się zaskakująco wyspany. Leżał więc tak jeszcze przez chwilę, wpatrując się w sufit i zastanawiając się, dlaczego nie odwiedził jeszcze swojego starego domku na drzewie, który był tuż nieopodal. Przez te kilka dni, od kiedy tu był, nie myślał o nim ani razu, dlatego czuł, że to właśnie dziś był ten dzień, aby w końcu wcielić swoje plany w życie.
Nie kłopotał się ze śniadaniem - po porannym prysznicu i wciśnięciu się w szorty i koszulkę z szerokim dekoltem, udał się po cichu na górę, aby nie zbudzić swoich dziadków, którzy lada chwila mieli stanąć na nogi. Harry zawsze podziwiał ich, jak mogli przywyknąć do takiego stylu życia, gdzie wstawanie o świcie było codziennością, internet słowem obcym, a galeria handlowa dziwnym, niespotykanym dotąd zjawiskiem, które z całą pewnością było spotykane rzadziej, niż UFO.
Na całe szczęście zabrał ze sobą swój telefon, bo kiedy przebiegł kilkanaście metrów i dotarł do wysokiego, rozłożystego drzewa, wdrapał się po drewnianej drabince i w końcu znalazł się na szczycie, zorientował się, że właśnie tutaj jego telefon znalazł najlepszy zasięg. Zanim jednak miał okazję, aby skorzystać z tego daru, który zesłał mu los, schował telefon do tylnej kieszeni swoich szortów i rozejrzał się wokół. Wspomnienia uderzyły w niego ze zdwojoną siłą, gdy na ścianach domku zastał poprzyklejane rysunki z dzieciństwa, szmaciane lalki i misie z guzikami zamiast oczu, połamane kredki świecowe i coś, co miało przypominać skrzynkę w rogu pomieszczenia. Bez zastanowienia klęknął przy niej i starł warstwę kurzu, po czym otworzył wieczko.
- To jeszcze tutaj jest? - wyszeptał sam do siebie i chwycił w dłoń starą, zardzewiałą lornetkę, od której zawsze bolały go oczy, gdy zbyt długo przykładał ją do twarzy. Uśmiechnął się mimowolnie i zwilżył językiem usta. - Zobaczymy, czy jeszcze działa.
Przyłożył lornetkę do twarzy i zmrużył nieco oczy. Podszedł do okna w celu sprawdzenia, czy przyrząd wciąż spełniał swoją rolę i zaczął rozglądać się po okolicy z zapartym w piersi tchem, gdy ujrzał niespotykane dotąd widoki. Powoli, zza horyzontu, zaczęła wyłaniać się złota poświata. Po chwili niebo przybrało żółte, fioletowe i pomarańczowe odcienie, a na ich tle odznaczały się gałęzie drzew, które kołysały się z każdym podmuchem wiatru. Wszystko to, co niedostrzegalne na pierwszy rzut oka, sprawiało wrażenie piękniejszego, niż mogłoby się wydawać.
Oglądał świat dalej, najpierw podziwiając domy w oddali, kolorowe i urządzone w zupełnie innych stylach, wciąż jednak zachowując szykowność i tradycję tutejszej wsi. Podziwiał ptaki, śpiewające na gałązkach drzew i na dachu domu dziadków, i gdy tak wodził wzrokiem po okolicy, nagle dostrzegł jakiś ruch. Powrócił do niego spojrzeniem i gdy przyjrzał się postaci, dostrzegł Louisa, który właśnie opuścił swoją posesję i zmierzał właśnie z dłońmi wciśniętymi w kieszenie swoich spodni w nieznaną mu stronę. Była piąta rano, więc naprawdę nie miał pojęcia, w jakim celu opuszczał dom, ale śledził go dalej. Zwykła ciekawość i nuda kazały mu po prostu obserwować jego poczynania.
Jednak z chwilą, w której chłopak zniknął za gęstwiną trawy, w Harrym zrodziło się dziwne poczucie niedosytu. Rzucił lornetkę gdzieś w bok i najostrożniej, ale również najszybciej, jak potrafił zszedł po drabinie z powrotem na dół. Wylądował stopami na miękkiej ziemi i szybko popędził w stronę, gdzie ostatni raz widział chłopaka. Z szybko bijącym sercem przedzierał się tym samym szlakiem, którym podążał błękitnooki i poczuł się jak szpieg, ale był po prostu ciekaw.
W pewnym momencie, gdy kroczył pośród wysokiej, słomianej trawy, ta zaczęła się przerzedzać, ale nie na tyle, aby mógł dostrzec coś po drugiej stronie. Szedł zatem dalej, nie patrząc pod nogi, ale miał wrażenie, że już dawno zgubił trop. Stawiał duże kroki, ale nawet one nie mogły uchronić go przed tym, co nastąpiło później. Harry wykonał bardzo duży krok, ale okazało się być to błędem - wdepnął w coś jeszcze ciepłego i błotnistego, czym okazało się być…
- Co?! Nie! - wrzasnął, nim mógł się powstrzymać. W tym samym momencie dobiegł go głośny, niepohamowany śmiech bardzo blisko, więc podniósł natychmiast swoją głowę.
Po chwili z naprzeciwka wyłonił się Louis, cały czerwony od śmiechu. Jedną dłonią przytrzymywał swoje włosy, a palcem wskazującym drugiej wskazywał na odchody wielkości ludzkiego ciała, w które wdepnął Harry.
- Nigdy, przenigdy nie sądziłem, że będziesz na tyle głupi, aby wdepnąć w końskie gówno - wykrztusił, kręcąc z rozbawieniem swoją głową. - Śledziłeś mnie?
- Ja? Nie, skąd. To był krótki spacer o poranku. - bąknął Harry, wściekły na niego jak i na siebie samego. Wyciągnął nogę i spojrzał z obrzydzeniem na swojego trampka, całego w fekaliach. - Zaraz się porzygam.
- Chodź, tam jest jeziorko. Dosłownie kilka kroków stąd.
Harry nie odezwał się, po prostu ruszył w stronę, którą pokazał mu chłopak. Słyszał za sobą jego kroki, ale nie chciał w tej chwili na niego patrzeć. Jego policzki piekły z zażenowania, że ośmieszył się na jego oczach. Był niemal pewien, że zaraz rozpowie to wszystkim swoim znajomym i całej wsi.
- Więc, śledziłeś mnie? - zagaił ponownie chłopak, przysiadając na wielkim kamieniu obok. - Spoko, nie gniewam się. Wyczaiłem już wtedy, gdy wlazłeś w te krzaki, bo nikt tam zazwyczaj nie chodzi, tylko ja.
- Skąd wiedziałeś, że w nie wlazłem? Bylem kilkanaście metrów od ciebie.
Niechętnie kucnął obok małego strumyka i zanurzył brudną nogę w chłodnej wodzie.
- Znam tę wieś jak własną kiesze��. Za to ty jesteś tu tym, który przyjechał, aby wykonywać osądy. - zakpił chłopak. - Jesteś bratem Alice, prawda?
Harry spojrzał na niego lekko zdziwiony.
- Skąd znasz Alice?
- Moi koledzy podkochiwali się w niej, gdy byliśmy młodsi. Jesteś też wnukiem państwa Branson.
- Cóż, znasz całą moją biografię. Powinieneś napisać książkę. Ja za to nie wiem o tobie nic.
- A co chciałbyś wiedzieć?
- No nie wiem - Harry po raz kolejny się zmieszał, obserwując swoje obuwie, które było już czyste, ale na wszelki wypadek zdjął trampka ze swojej stopy. - Nadal śmierdzi, ohyda.
- Uroki życia na wsi. Jestem Louis.
- Wiem to. I masz brata Adama.
- Ty również znasz całą moją biografię - Louis cicho się zaśmiał i wstał, a następnie spojrzał na nogę Harry'ego. - Myślę, że to nie wystarczy. Powinieneś wyprać buty.
- No co ty nie powiesz.
Harry w końcu podniósł się z ziemi i zdjął drugiego buta, stawiając bose stopy na trawie. Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia na to nieprzyjemne uczucie, ale nie miał innego wyjścia, skoro jak najszybciej chciał wrócić do domu. Chwycił z powrotem swoje trampki w dłonie i podążył w stronę drogi, którą tutaj przyszedł.
- Hej, poczekaj. Obraziłeś się? - usłyszał za sobą głos Louisa, który niestety ruszył za nim. - Jest szósta rano, czemu nie spałeś o tej godzinie?
- Mógłbym spytać ciebie o to samo - wymamrotał, mając nadzieję, że chłopak tego nie usłyszy, ale na całe nieszczęście usłyszał.
- Tutaj ludzie nie śpią o tej godzinie.
Louis dogonił go i zrównał się z nim krokiem.
- Przynajmniej nie ja - dodał, gdy Harry wciąż milczał. - Wiesz, pomagam rodzicom, od siódmej otwieram sklep, a teraz… teraz poszedłem na krótki spacer. Nie śpię już od świtu, ale teraz musiałem się przewietrzyć.
- Ja pewnie budziłbym się za jakieś dziesięć godzin, gdyby nie te głupie koguty, przez które przywykłem do porannego wstawania.
Ponownie dobiegł do niego cichy śmiech Louisa, który irytował go coraz bardziej. Chciał spławić go, aby nie szedł za nim, ale tak naprawdę to Harry śledził go aż tutaj, pobrudził sobie buty i teraz zachowywał się w stosunku do niego niemiło. Nic nie mógł jednak na to poradzić, był w złym nastroju przez porę dnia i sytuację, w jakiej się znalazł. Na dodatek wciąż był zawstydzony tym, że Louis przyłapał go na śledzeniu go i upokorzył się na jego oczach.
- Przyjechałeś tu niedawno, co nie? Dużo się tu o tobie mówi.
- Tak? A co na przykład? - zaciekawił się, spoglądając w końcu na chłopaka.
- Że masz się za lepszego od innych.
Harry zmarszczył swoje brwi, nieco zdezorientowany.
- Nie mam.
- Przynajmniej wszyscy tak twierdzą. Uważają też, że jesteś dziwny. - powiedział jeszcze, wypowiadając te słowa konspiracyjnym głosem, jakby była to jakaś wielka tajemnica. - Nie bywasz ani w centrum, ani na obrzeżach, nikt cię nie widuje, tylko słyszą o tobie.
- Po prostu nie znam wsi - wytłumaczył Harry.
Przedarł się przez wysokie trawy i rozłożyste gałęzie tutejszych drzew, jedną z nich uderzając Louisa w twarz. Usłyszał jego ciche przekleństwo i uśmiechnął się pod nosem, mając nadzieję, że chłopak pójdzie w swoją stronę. Niestety, nadzieja ta okazała się złudna.
- Skoro nie znasz wsi, mogę ci ją pokazać - zaproponował po chwili ciszy.
Harry zatrzymał się nagle i odwrócił w jego stronę, stając z nim twarzą w twarz. Wyraz twarzy Louisa był całkowicie poważny. Wpatrywał się w młodszego chłopaka z dłońmi wciśniętymi w kieszenie szortów i oczekiwał jego odpowiedzi, a Harry po raz kolejny nie rozumiał, dlaczego. Tak, jak wtedy w restauracji, gdy czekał, aż przedstawi mu swoje imię. Zastanawiał się długą chwilę, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Jak dotąd chłopak wykazał się niespotykaną uprzejmością, mimo że Harry nie odwdzięczył mu się tym samym ani razu.
- Dobrze - zgodził się, chociaż wciąż nie był do końca pewien, czy tego chciał. - To miłe, dzięki.
- Naprawdę? - zdziwił się Louis, ale szybko potrząsnął głową i uśmiechnął się lekko. - No dobrze. Więc… Co powiesz na jutro? Zapytam rodziców, czy będę mógł zrobić sobie dzień wolnego.
- Taa, chyba mam czas - wzruszył nonszalancko ramionami. Tak naprawdę miał czas każdego, następnego dnia, nie mając żadnych planów na najbliższe dwa miesiące.
Starał się brzmieć przekonująco i jak najbardziej naturalnie. Wsparł się dłonią o drzewo i mimowolnie zarumienił się, gdy Louis z przechyloną głową w bok wpatrywał się w niego intensywnie, nie mówiąc nic dłuższy czas. Wyglądał, jakby mu się przyglądał i starał się rozgryźć, jaki był. Było to niesamowicie przytłaczające, w szczególności, że Louis był o kilka centymetrów wyższy, starszy i przede wszystkim przystojniejszy. Harry mógł nawet przyznać, że wyglądał całkiem dobrze w czarnej koszulce i z włosami zaczesanymi na bok. Podobał mu się również jego kolczyk w uchu, ale nigdy mu tego nie powie.
- Więc jutro? - głos Louisa wyrwał go z zamyśleń.
Harry odruchowo poprawił swoje włosy, czując na sobie jego baczne spojrzenie, pod którym się peszył.
- Tak, jutro.
- W takim razie mam nadzieję, że wstajesz każdego dnia o tej godzinie, bo będę z samego rana.
Louis skinął do niego głową i odwrócił się, odchodząc w przeciwną stronę. Harry patrzył jeszcze długi czas na jego plecy i gdy zdał sobie sprawę, że nieświadomie się zapatrzył, potrząsnął swoją głową i jak najszybciej udał się z powrotem do domu, aby nie wzbudzić podejrzenia dziadków. Na całe jego nieszczęście, gdy wrócił do środka, ci już dawno byli na nogach. Rzucił swoje brudne buty w przedpokoju i ruszył przez korytarz boso.
- Już nie śpicie? - zdziwił się, stając w progu kuchni.
Otrzymał równie zdziwione spojrzenia od Judith i Carla, którzy prawdopodobnie nie spodziewali się go tutaj o tej godzinie.
- Wstałem wcześnie, bo nie mogłem spać. Poszedłem na spacer. - wyjaśnił, spiesząc do lodówki, aby zrobić sobie śniadanie. - Spotkałem tego Louisa, zaproponował, że oprowadzi mnie po okolicy.
- Naprawdę?! - ucieszyła się babcia. - Widzisz? A tak za nim nie przepadałeś. Zobaczysz jeszcze, że syn Lancasterów to dobry dzieciak.
Z całą pewnością, pomyślał zirytowany.
Harry chciałby podzielić jej entuzjazm, ale nie potrafił. Wątpił, że spędzi miło czas z zarozumiałym, według niego, chłopakiem. Jednak nuda skłaniała go do przystania na jego propozycję zwiedzenia tutejszej wsi, na co nie miał tak naprawdę najmniejszej ochoty.
***
Następnego dnia pod dom państwa Branson podjechał stary, zardzewiały Chevrolet pickup, dlatego Harry początkowo pomyślał, że to kolejny klient, który zamówił coś u dziadka i przyjechał po odbiór. Jednak gdy wyjrzał przez okno znowu, podczas mycia naczyń w kuchni pod nadzorem babci, zauważył Louisa, który wysiadł z samochodu.
- Ale grat - wyrwało mu się.
- Harry - babcia spojrzała na niego błagalnie ze swojego miejsca przy stoliku, gdzie przeglądała jakieś stare notesy. - Nie bądź taki negatywnie nastawiony do wszystkiego tutaj.
- Przepraszam, nie powiedziałem, że jego samochód jest brzydki. To ładny grat.
Kobieta westchnęła cicho i podeszła do niego, dłoń kładąc na ramieniu wnuka.
- Wiem, że mama przysłała cię tutaj za karę. Dla ciebie to może być kara, dla mnie to czas, którego wyczekiwałam od dawna, aby spędzić go z wnukiem. Chciałabym ci dać do, co dają ci te wszystkie rozrywki w tych czasach, ale nie potrafię. Robię wszystko, co mogę, aby było ci tutaj jak najlepiej. Chociaż trochę to doceń, dobrze?
Z każdym jej słowem, w gardle Harry'ego zdołała urosnąć duża gula, która utrudniała mu mówienie. Wpatrywał się w babcię bez słowa, ściskając w dłoniach ten jeden, nieszczęsny talerz, który miał wytrzeć ścierką, ale nie był w stanie. Poczucie winy i smutek wypełniło go całego, ale zanim miał szansę przeprosić albo wydukać jakieś słowo, babcia uśmiechnęła się lekko i zabrała mu talerz z dłoni.
- Dobrze, ja mu powiem, aby poczekał, a ty się ubierz. Nie pojedziesz przecież w piżamie.
Harry spojrzał na swoją piżamę i znowu na babcię, ale ta tylko ponagliła go ruchem dłoni. Posłusznie udał się zatem na górę, ale uczucie przygnębienia towarzyszyło mu przez cały czas. Nie był zadowolony z przyjazdu tutaj, ponieważ zmusili go do tego rodzice. Chcąc zrobić im na złość, zaszywał się w swoim pokoju w domu dziadków na całe dnie, ale nie zdawał sobie sprawy, że tym samym ranił babcię i dziadka. W końcu to babcia dzisiaj przemówiła, dając mu do zrozumienia, że zachowywał się jak gówniarz, którym najzwyczajniej w świecie był.
Ubrał długie, jasne jeansy oraz koszulę w kratę, której guziki dopiął pod samą szyję i zbiegł na dół. Na zewnątrz natknął się na babcię, która prowadziła właśnie ożywioną pogawędkę z uśmiechniętym Louisem. Gdy starszy chłopak go dostrzegł, skinął do niego głową. Harry, chcąc nie chcąc, odwzajemnił gest.
- Cześć.
- W takim razie miłej przejażdżki - odezwała się Judith, spoglądając zachwycona na chłopców. - Harry, wrócicie przed czternastą?
- Tak babciu, na pewno.
Chciał dodać, że i tak nie mogło być tu za wiele atrakcji, ale z trudem się powstrzymał. Uśmiechnął się krzywo i wsiadł do samochodu, obawiając się, że ten rozpadnie się podczas jazdy. Na szczęście nic takiego się nie stało, więc kiedy odjechali już spod domu dziadków, Harry odetchnął z ulgą.
- Czy wyglądam wystarczająco wiejsko? - zapytał nagle Harry, zwracając tym na siebie uwagę chłopaka.
Louis zlustrował go wzrokiem i pokręcił swoją głową rozbawiony, zanim z powrotem zwrócił swój wzrok na drogę.
- Myślisz, że skoro mieszkamy na wsi, to chodzimy w słomianych kapeluszach, pijemy mleko prosto z krowiego cycka, kąpiemy się w rzece i śpimy na sianie?
- No nie wiem - Harry się zmieszał, układając dłonie płasko na swoich udach. - Nie żyłem nigdy na wsi.
- Odpowiedź brzmi nie. Chociaż jeśli chcesz, możesz wybrać taki tryb życia, mleko prosto z krowiego cycka jest świeże i dobre, a kąpanie się w rzece oszczędne. Spania na sianie nie polecam.
Nie wiedział, czy chłopak powiedział to żartobliwie, czy na poważnie, dlatego nie odpowiedział. Wpatrywał się w mijane budynki w dalekich od siebie odstępach i pojedyncze sklepiki.
- Dlaczego pracujesz u rodziców w sklepie? - odezwał się ponownie Harry po kilku minutach jazdy w ciszy. - To znaczy przepraszam, jeśli to coś osobistego.
- Coś ty - odparł z uśmiechem Louis. - Fajnie, że pytasz. Wiesz, po wakacjach wyprowadzam się w końcu i wyjeżdżam na uniwerek. Póki co chcę trochę zarobić, no i wiadomo, pomóc rodzicom.
- To… fajnie. Większość ludzi, których znam, zawsze bierze pieniądze od rodziców i to oni im opłacają studia.
- Żartujesz? Nigdy nie obciążyłbym moich rodziców w taki sposób. To duże pieniądze, każdy grosz ma znaczenie, a ja chcę pokazać, że potrafię na siebie zarobić. Nie mam pięciu lat, to są moje studia. Spójrz. - nagle wskazał palcem gdzieś za Harrym, który spojrzał w tamtą stronę. Jego oczom ukazał się rząd większych i mniejszych budynków. - Tutaj, jeśli byś chciał, są sklepy. Nie jest to oczywiście galeria handlowa w Londynie ani ulica Nowego Jorku, ale według mnie jest okej.
Louis jechał wolniej, aby pokazać wszystko Harry'emu bardzo dokładnie i przy okazji opowiedzieć historię, aby przybliżyć mu obraz jakiegoś miejsca. A Harry potakiwał jedynie swoją głową na znak, że rozumiał i słuchał. Naprawdę doceniał to, że Louis poświęcał mu swój cenny czas, aby tylko zaspokoić jego zachcianki.
- Tutaj jest bar mleczny - oznajmił, wyłączając silnik, gdy zatrzymał auto na krawężniku. - Masz na coś ochotę?
- Um… nie wiem, co tutaj jest. Nie jadłem śniadania.
- O której wstałeś, że nie jadłeś śniadania?
Obaj wysiedli z samochodu, a Harry podążył niepewnie za Louisem do drzwi.
- Godzinę temu? Ale nie mam pieniędzy.
- To okej, nie jest tu drogo. Poczekasz tutaj?
Harry skinął swoją głową i wsadził dłonie w kieszenie swoich jeansów, czekając przed budynkiem. Ze znużenia zaczął szturchać stopą kamienie i poczuł uścisk w sercu na wspomnienie swoich trampek, które musiał wrzucić do pralki. Na całe szczęście zabrał ze sobą drugą parę mniej ulubionych, białych trampek, które miał właśnie na nogach.
Rozejrzał się po okolicy i zmrużył swoje oczy, gdy słońce podrażniło jego oczy. Okolica była spokojna i zadbana, czasami przejeżdżały jakieś samochody, ku jego zaskoczeniu, a chodnikiem przechadzali się mieszkańcy, robiąc poranne zakupy. Harry nie spodziewał się zastać takiego widoku z samego rana, ale obserwował to zaciekawiony, dopóki Louis nie wrócił do niego z dwiema kanapkami w dłoni.
- Dlaczego się za mną wstawiłeś? - zapytał nagle, siedząc z nim ramię w ramię w jego samochodzie, z wzrokiem utkwionym w swoich kolanach.
Poczuł na sobie jego spojrzenie, ale mimo to nie odwzajemnił go, jedząc powoli swoją kanapkę.
- Nie wiem - odparł szczerze Louis. - Po prostu uważam, że to przesada. Mój młodszy brat lubi sensacje i trochę go ponosi czasami, a ja nie chciałem, aby robił zamieszanie. Poza tym jesteś tu nowy i stwierdziłem, że można cię jeszcze poznać, zanim oceniać.
Harry dopiero po usłyszeniu tych słów przeniósł na niego swoje spojrzenie, nie wiedząc, że brodę usmarowaną miał musztardą.
- Dzięki - wydukał z pełną buzią, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Chłopak był inny, niż myślał.
Louis jedynie uśmiechnął się pod nosem i założył przydługie włosy grzywki za ucho, ponownie odsłaniając swój kolczyk w uchu. Teraz Harry mógł stwierdzić, że gdyby był kobietą, uważałby, że był on niesamowicie seksowny. Zarumienił się na samą myśl, że Louis mógłby się o tym dowiedzieć, i chociaż nie wiedział, nagle zapragnął zapaść się pod ziemię za własne myśli.
Nie minęła cała godzina, od kiedy wyjechali w krótką podróż, gdy ich zwiedzanie dobiegło końca. Wieś była niewielka, ale mimo to Harry poznał kilka, ciekawych miejsc, które mógłby odwiedzić, o ile odważyłby się sam wyruszyć do centrum.
Gdy Louis w końcu zatrzymał samochód pod domem dziadków Harry'ego, chłopak odetchnął z ulgą. Dostrzegł swoją babcię na ganku, która wyczekiwała ich uśmiechnięta.
- Dzięki za oprowadzenie - powiedział Harry i odpiął pas bezpieczeństwa, natychmiast wysiadając z samochodu. Oczekiwał, że chłopak za chwilę odjedzie i wróci do siebie, ale jak na złość usłyszał za sobą dźwięk zamykanych drzwi od auta.
Wbiegł po schodkach na ganek i uśmiechnął się do babci, która potarła jego ramię.
- I jak było? Fajne?
- Super, babciu - odparł z entuzjazmem w głosie, tylko po części ją okłamując. Nie było aż tak źle, ale jednocześnie nie było to niezwykle emocjonujące wydarzenie, które mógłby rozpamiętywać do końca swojego życia.
- Może za ten miły gest zaprosisz Louisa do nas na ciasto?
- Co? - spojrzał na babcię niedowierzająco. - Nie, myślę, że nie ma ochoty.
- Wielkie dzięki, akurat miałem ochotę na ciasto - usłyszał za sobą urażony głos Louisa.
Zacisnął swoje usta i obejrzał się przez ramię, spoglądając na chłopaka, który z wysoko uniesionymi brwiami wpatrywał się w Harry'ego. Po chwili potarł palcami swoją szczękę i posłał Judith przyjazny uśmiech.
Harry przez te kilka sekund, przypatrując mu się z tak bliska mógł dostrzec delikatny zarost, który dodawał chłopakowi lat, jego długie, gęste rzęsy, błękitne jak ocean oczy i niesamowicie różowe usta, które zwilżał co jakiś czas językiem. Szybko jednak odwrócił swoje spojrzenie, w duchu błagając, aby Louis już sobie poszedł, a on będzie mógł udać się do swojego pokoju.
- Nie ma sprawy, ja w sumie i tak spieszyłem się do gospodarstwa. Innym razem.
- No dobrze, trzymam cię za słowo, Louis.
- Tak, dzięki za oprowadzenie.
Aby jego wypowiedź nie brzmiała zbyt ironicznie, uśmiechnął się krzywo do Louisa i wszedł do środka, chociaż wiedział, że zawalił. Wypadł w oczach babci i Louisa jak dupek, który selekcjonuje sobie towarzystwo ludzi i stawia samego siebie na szczycie hierarchii, ale tak nie było. Harry żałował swojego zachowania i poczuł się nawet lekko zawstydzony, dlatego stwierdził, że jutro wszystko naprawi. W trakcie wspinaczki po schodach, rzucił ostatnie spojrzenie przez ramię na stojącego w progu Louisa, który odprowadzał go spojrzeniem i gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, młodszy chłopak szybko odwrócił głowę.
2 notes · View notes
charakterystyki9029 · 3 years
Text
Już Ponad 5 000 Dzieci Oraz Nauczycieli Wzięło Z Punktów Online STEM Kindloteki
8. Sposoby dokumentowania osiągnięć uczniów. Rysunek 22.: Rozkład kroku w Internecie z planem na sposoby korzystania. Czekamy wciąż na przysłanie zadania związanego z raportem szkoły (poprzednia lekcja). Siedząc w charakterze nastrojów i kliki w marzenia i wszystkiego wzruszenia połączonego z życiem dzieckiem i pojmowanie świata „po dziecięcemu”, w biblioteczce maluch nie może zabraknąć „Aksamitnego Królika”. W całym klimacie tzn. akceptowania odmienności jest także sztuka „To wszystko rodzina! W bliskim klimacie jest i książka „I co już? Logopedyczne, a właściwie językowe wyzwanie posiada także książka „Piąte przez dziewiąte”. Jedną z popularnych postaci jest książeczka z zagadkami i okienkami do zakładania i dorosłego sprawdzania odpowiedzi. Stanowi więc ważna baza utworów stworzonych przez jedną osobę. Jedną z szkoły, która odbywa ten kierunek jest Jaśniejsza Szkoła Kształcenia Zawodowego. Marchlewszczyzna i Dzierżyńszczyzna na Białorusi dzięki niemu tylko powstały? Muzyka relaksująca dzięki zastosowaniu prostych i trudnych dźwięków, naturalnych odgłosów takich jak: szum morza, czy śpiew ptaków pozwalają wyciszyć się, zresetować po długim, ciężkim dniu oraz uspokoić myśli. Aktywność enzymatyczną s-GDH wobec glukozy jako elementu, jak także dla własnych wybranych substratów cukrowych godzi się, jak przedstawiono w stronie Przykłady. Dowiesz się, gdzie mieszkają jeże, komu pomocne są dżdżownice oraz kto w lesie szczeka.
3. Możemy w lesie hałasować i straszyć zwierzęta? U nas otrzymasz rzetelne tłumaczenia - niemiecki również nie tylko! CD Język niemiecki dla gimnazjum. Niekoniecznie muszą mieć sporo tekstu, za to powinny uwrażliwiać na czytanie. Zaczynając sprawę spośród ostatnim klasykiem, niekoniecznie trzeba czytać całą serię. Oprócz możliwości skorzystania startu w miejskiej fieście lub obejrzenia zabytkowych pozostałości po murach obronnych miasta, turyści mogą zwiedzić tu dużo innych, dobrych miejsc. Jednak adoptowano nieznane nam relikty w rejonie ulicy Szczepańskiej, co spowodowało odchylenie naroża rynku o 4 stopnie względem kata prostego, ujęto te będący już dawno romańsko kościół mariacki, stąd jego usytuowanie na płycie rynku, oraz nie w jego narożu. Wszystko jednak wymaga być tworzone z miłości „Natomiast będąc prawdziwie w miłości sprawmy, by wszystko było ku Temu, jaki jest Głową - ku Chrystusowi.” (Ef 4,15) Wszyscy funkcjonują w zakładzie Ojca zgodnie ze własnymi zobowiązaniami, jakie zrobili na chrzcie świętym. Sam system władzy decyduje o relacjach człowiek - Byt Transcendentny. „Mapy” - dane z pamięcią o coś młodszych, ale widzę, że właśnie uczniowie potrafią docenić kunsztowne obrazy i zużywać w sumie z informacji tam narysowanej.
Podczas tego pobytu borykał się z depresją a nie był w sum wyleczony oraz zrehabilitowany. Po bardzo dużej wyprawie dotarłam raz do naszego schroniska i opowiedziałam moim znajomym, co mnie spotkało podczas pieszej wędrówki, na jaką szłam z całą radością. By uzyskałem pod opiekę to, jakie uczeń zrobił postępy. Tak naprawdę pozwalają uczuć (i przemyśleć) wirtualnie wszystko to, czego rodzice zakazują w pewnym życiu. „monolity” - jak wszędzie - są tu wyjątkowo rzadko, i wszystko chce z tak wielu czynników, że usystematyzowanie także natomiast tejże nauki z pewnością wymagałoby wielu lat i tysięcy woluminów. ”, w jakim także obrazkowo wspierane są ciekawostki językowe. Pokój dyrektorki odróżniał się od tradycyjnych, sowieckich gabinetów jedynie tym, iż na bocznej ścianie wisiały stalorytowe rysunki, przedstawiające portety dużych polskich poetów, pisarzy i uczonych. W niniejszym faktu warto podążać za tym, co interesuje dziecko np. dinozaury, ewolucja, motyle. „Pionierzy, czyli poczet niewiarygodnie pracowitych Polaków” - można szukać hobby lub chcieć o zawodzie znając dokonania innych.
Tumblr media
W Biblii natomiast, diabeł to zło-krzywda, czynią wiec zło-krzywdę, czyli konkurują ze całym i starają się krzywdzić wszystko. ZAGADKI O WODZIE. Wysłuchanie zagadek i danie właściwej reakcji na wysłuchaną zagadkę oraz wyszukanie wśród rozłożonych rysunków jej popularnego rozwiązania. Lubią robić zadania od początku o tyłu, natomiast nie chorują na obecne terminu. „Figle migle” - czterolatek je uwielbia i paluszki same lubią figlować. IELTS przyda się i osobom pragnącym pracować albo osiedlić się w https://miniteksty.pl/artykul/116/sprawozdanie-z-trwaosci-projektu , Nowej Zelandii czy Kanadzie. Plastyka brzucha lub abdominoplastyka lub też lifting chirurgiczny to kosmetyczny zabieg prowadzony w znieczuleniu ogólnym, jakiego zamiarem jest rozwiązanie nadmiaru luźnej skóry oraz tkanki tłuszczowej w środkowej i dolnej partie brzucha, zaś w pewnych przypadkach zszyciu i zdrowym napięciu mięśni. Wyjść jest znacznie na zbytu, a gdy szybko szukać wtedy ponad po te z najlepszymi ilustracjami. „Na tropie słów” - pęd do informacji o tym skąd, co i jak zaistniało w swym języku to częste zainteresowanie ośmiolatków. DZIEŃ DOBRY MOI ULUBIENI KOJARZYMY SIĘ DO KOŃCA MATERIAŁU A TYMŻE SAMYM DO KOŃCA PODRĘCZNIKA 🙂 DZISIAJ TEMAT JUŻ WAM DOSKONALE WIELKI Z SZKOLE NAUKI O SPOŁECZEŃSTWIE , A MIANOWICIE - POLSKA W NATO I UE . Przeczytaj notkę biograficzną o Karolinie Lanckorońskiej, dla której Ojczyzna - Polska to była „szczęśliwa idea”.
1 note · View note
processionaryy · 1 year
Text
Tumblr media
death python n his boyfie's chicken nuggie bonding mid brakdown teehee
3 notes · View notes
processionnaire · 1 year
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
2 notes · View notes
blogzofiakedziora · 5 years
Photo
Tumblr media
Mobilne domy
Rok 1941. Powozy z dobytkiem jadą już kilkanaście dni. Konie są zmęczone. Nocami robi się chłodno. Przybysze ogrzewają się kocami i metalowymi termoforami zabranymi z domu. Nikt nie wie dokładnie, dokąd zmierzają. Z Wittenbergu jadą cztery rodziny, z Berezyny trzy.
Poniżej fragment książki, chronionej prawem autorskim ©
Pewnej nocy krzyk jednej z kobiet budzi cały korowód przesiedleńców. — Reinhold, Reinhold! — Emma? — mąż przeciera zaspane oczy. — To nie są wcale Niemcy. Popatrz na tabliczkę! — Wengers... — próbuje odczytać zniszczony napis. — To jest Polska, Reinhold.
Niecywilizowani Niemcy
Pierwszy dzień czerwca. Korytarz w małej wiejskiej szkole w Węgiersku. Rozlega się dzwonek, z sal wybiegają dzieci. Chwilę potem siedzimy z historykiem na ławce koło boiska. Rozmawiamy o Niemcach besarabskich przesiedlanych na lokalne ziemie podczas drugiej wojny światowej. Reinhold i Emma Herrmann z Berezyny byli jednymi z nich. — Oni byli inni od tych „prawdziwych” Niemców. Mniej, że tak powiem, cywilizowani. Odmienne stroje, język. Wyróżniali się — opowiada nauczyciel.
W 1813 roku car Rosji, Aleksander I, po zdobyciu Księstwa Mołdawskiego proponuje Niemcom, aby je na nowo zasiedlili. Car wie, że Niemcy to porządni protestanccy gospodarze, a wcześniejsi koczownicy tych terenów zostali wypędzeni. Oferowane przywileje, takie jak zwolnienie od służby wojskowej, nadanie gruntów, wolność religijna czy nawet nieoprocentowane kredyty, zachęcają niemieckich osadników. Trafiają do Besarabii, gdzie zakładają takie wioski, jak Lipsk czy Wittenberg. Nazwa regionu pochodzi od dynastii Basarabów, którzy do XVII wieku panowali na terenach Wołoszczyzny. Później Besarabia w wyniku wojen kilkukrotnie zmieniała zakres swojego terytorium, a po pierwszej wojnie światowej stała się częścią Rumunii. Gdy jednak w roku 1939 podpisany zostaje pakt Ribbentrop - Mołotow,  Besarabia trafia w strefę wpływów Związku Radzieckiego.
Niemieckojęzyczni mieszkańcy, doświadczeni wcześniejszymi represjami rewolucji bolszewickiej, marzą o wyjeździe. Okazja nadarza się we wrześniu 1940 roku. W wyniku niemiecko - rosyjskiego porozumienia Besarabowie otrzymują możliwość powrotu do Heimatlandu. W myśl obustronnego układu z 5 września: „chęć przesiedlenia może być wyrażona ustnie bądź pisemnie. Przesiedlenie jest dobrowolne; nie może być przy tym stosowany żaden pośredni lub bezpośredni nacisk”.
Wszystko idzie zgodnie z planem. Ochrona praw mniejszości niemieckiej staje się dla Führera polityczną sposobnością do realizacji programu umocnienia tożsamości Niemiec. Akcja Heim ins Reich, czyli Powrót do Rzeszy, jest tego namacalnym dowodem. Przesiedlenia są przeprowadzane na wielką skalę, koordynuje je wojsko. Męcząca podróż jest przerywana przystankami w obozach przejściowych. Nowi osadnicy są witani oklaskami i propagandowymi plakatami. Nazywa się ich volksdeutschami. Z tym że Rzesza rozciąga się teraz na tereny okupowane, w tym Polskę.
— W 1942 Besarabowie przenieśli swoją szkołę z pobliskiej wsi do tego budynku. Tam pod płotem była kuchnia polowa, gdzie się stołowali — kontynuuje swoją opowieść historyk. Patrzę na wskazane przez niego miejsce. Pustka. Tylko leniwie kołyszące się drzewa. Pytam, gdzie mieszkali przesiedleńcy. — Te ich domki są nie do podrobienia. Na planie kwadratu, dach dwuspadowy z dachówki, czarne. Składane, trochę jak z Ikei. Stoją przy głównej drodze. Ludzie będą wiedzieli. Nie orientują się, co prawda, o co dokładnie chodzi, ale na hasło „besarabki” zareagują. Tu było siedem rodzin besarabskich, domki zostały trzy. To dużo, jak na taką małą wieś. Raptem dwie ulice na krzyż.
Segmenty
— Może pani wejdzie? Proszę usiąść. Czterdziestoletnia kobieta otwiera mi drzwi niedawno wybudowanego, murowanego domu. — Rozbieraliśmy ten besarabski domek, ale żeby to zrobić, musiał być wcześniej wykonany jego opis. Wiadomo, zabytek. Pani architekt zrobiła całą dokumentację, no i mamy zdjęcia. Mogę pani pokazać. Ciężka, kilkudziesięciostronicowa książka. Na pierwszej kartce pieczątka i podpis. Przeglądam całość. „Chata numer 12, wzniesiona w 1940 roku, dla kolonistów niemieckich przesiedlonych z Besarabii. Budowa każdej chaty trwała jedynie kilka dni. Zbudowana ze wcześniej przygotowanych elementów drewnianych. Inwentaryzację pomiarowo-rysunkową wykonano metodą tradycyjną przy zastosowaniu miar metalowych oraz dalmierza”.
— To były domki budowane z segmentów. Każdy miał około metra trzydzieści wysokości. Fundamenty zalewano i potem wszystko ustawiano z tych drewnianych części — kobieta mówi szybko, nerwowo. Wracają niemiłe wspomnienia. — Wie pani, jak byłam dzieckiem, to źle się w nim czułam.  Owszem, był porządnie zbudowany, ale ja mimo wszystko podświadomie bałam się tam mieszkać. Dokładnie objaśnia mi każde ze zdjęć. Wskazuje palcem na kolejne fotografie przedstawiające jej dziecięcy pokój i malunki na ścianach, które sama zrobiła. — To taka nasza pamiątka, ten album. Musieliśmy ten dom rozebrać, bo groził zawaleniem. Jak się w domu nie mieszka, to on niszczeje. Oglądamy rysunki techniczne: „Dach proporcjonalnie większy niż ściany boczne. Cztery okna z przodu, z czego dwa na poddaszu. Na ścianie bocznej dwa okna. Deski kładzione pionowo. Zastrzały drewniane. Elewacja zakończona oczepem. Więźba dachowa wykonana przy pomocy krawędziaków. Posadzka z wypalonej cegły”.
— Niewiele wiem o Besarabach. Tylko to, że tu byli przez jakiś czas. Mieli takie konstrukcje tam u siebie, przywieźli je ze sobą do Polski. Gdy moi rodzice wrócili tu po wojnie, to ich już nie było. Zostały po nich tylko te domy. Tata właściwie nigdy o tym nie opowiadał.
Pociągi
Wchodzę na podwórko. W oddali, za drzewami stoi drewniana „besarabka”. Mały chłopiec patrzy na mnie w bezruchu. Mężczyzna w gumiakach i flanelowej koszuli otwiera drzwi. Trzask ich zamknięcia odbija się echem wewnątrz  posiadłości. — Niemcy koleją te domy przywieźli. To mi wuj mówił, co z nami mieszkał. — Państwo są tu teraz właścicielami? — No tak. Po wojnie polski rząd przejął te ziemie wraz z domami jako łupy wojenne. A my potem jakieś tam raty płaciliśmy, by to od państwa wykupić. Nasze dziadki to mogły coś więcej powiedzieć, ja tam się nigdy nie interesowałem. — Ktoś z nich jeszcze żyje? — Pani kochana, nie ma już nikogo.
Moja Ojczyzna, mein Heimatland
Niech Cię Bóg błogosławi, moja ojczyzno Pozdrawiam Cię tysiąckroć Ciebie gdzie ma kolebka Poprzez wybór mych Ojców Ty ziemio bogata we wszystkie dobra Trzymam Cię zamkniętą w sercu Pozostaję Ci wierny W obliczu śmierci jestem Twój.
Rok 1941. Jakob i Katharina Eberle wraz z dziećmi i kilkoma innymi rodzinami na polecenie Führera jadą z Wittenbergu w stronę Niemiec. Klara Bollinger, córka Jakoba i Kathariny, wspomina: — Pewnego ranka mój ojciec przyjechał na wozie, z koszykiem winogron z gór. O 7 rano cały konwój ruszył. Było wiele łez, biły dzwony. Dziewczęta śpiewały pieśni o ojczyźnie. Bydło zostało puszczone wolno, gospodarstwa zamknięto, a dla zwierząt porozrzucano jeszcze jedzenie. Psy również zostały uwolnione. Jak odjeżdżaliśmy, słychać było, jak te psy za nami wyły.
By wzmocnić tożsamość ojczyzny, znów stają się prawowitymi Niemcami. Gdy docierają na miejsce, Jakob dostaje Einbürgerungsurkunde, potwierdzenie obywatelstwa. Klara do dzisiaj mówi z przejęciem: — Moi rodzice byli bardzo zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, że nie jedziemy do Niemiec, a do Polski. Inne rodziny też były przygnębione z tego powodu. Trafiliśmy do miejscowości, której nazwę trudno było nam wypowiedzieć. Miejscowi Polacy mówili na nią „Węgiersk”, my „Wengers”. Zanim przyjadą drewniane segmenty, Besarabowie dostają lokum po wysiedlonych Polakach. — Niemcy zajmowali najbogatsze domy w Węgiersku. Ich poprzedni mieszkańcy trafi ali albo do obozów, albo na gospodarstwa do Niemców — wspomina Irena Dzikowska, mieszkanka wsi w czasie wojny. Często opowiada tę historię uczniom w Węgiersku. Szkoła dla besarabskich Niemców mieści się początkowo w sąsiedniej miejscowości. Klara lubiła do niej chodzić. — Do dziś wspominam długie spacery do szkoły z moimi koleżankami. To wszystko było dla mnie tak nowe. Rok później przenieśliśmy się do nowej szkoły. Była bardzo duża, chociaż jeszcze nie całkiem wykończona. Do niej po wojnie będą chodzić dzieci z okolicznych wsi.
Polacy mieszkający wówczas w Węgiersku niechętnie wypowiadają się o Besarabach. Niemcy mają osobne miejsce modlitwy. Inaczej niż Polacy — nie potrzebują kościoła. Gromadzą się w domu jednego z mieszkańców, Karla Nittla. Niemiecki sołtys nie lubi Polaków, a mała Irena Dzikowska nie lubi jego: — O 7 rano musieliśmy stawiać się przed nim, ubranym w mundur. Zawsze trzymał rózgę w ręku. Mieliśmy zbierać ziemniaki, od gospodarza do gospodarza. Nie było mowy, by choć kilka z nich zatrzymać w koszyczku dla siebie.
Mimo swojej nowej przynależności do III Rzeszy przybysze z Besarabii różnią się od lokalnych okupantów. Irena przypomina sobie: — Mój tato był szewcem i zaraz po ich przyjeździe musiał prawie wszystkim buty naprawić. A kilkoro z nich nawet tych butów nie miało. Poziom ich kultury i rozwoju był niższy. Hitler tego nie przewidział. Wcześniejsze plany zakładały wysiedlenie Polaków i zastąpienie ich czystymi rasowo Niemcami. Na nic zdaje się pomysł władz nazistowskich, by przeprowadzać „wstępne staże germanizacyjne”. W tych Besarabach nie ma ani krzty aryjskości. Przez około cztery lata Polacy, Niemcy i Niemcy besarabscy żyją razem w Węgiersku. Każdego ranka trzeba wstać i wydoić krowy. Bez względu na okoliczności. Zrobić jedzenie, nakarmić zwierzęta. Iść spać, by wstać kolejnego dnia. Zebrać plony. Trzeba żyć. Wspólnie.
Jednak Führer w końcu przegrywa. Zima tego roku nadaje nowy bieg historii. Mimo wiadomej już klęski III Rzeszy władze niemieckie zwlekają z ewakuacją. Parafialny kronikarz zapisuje: „17 stycznia 1945 roku Armia Czerwona rozpoczęła operację mającą wyprzeć Niemców z ich terenów na Pomorzu. Besarabowie z Węgierska mieli tylko kilkanaście godzin na spakowanie rzeczy”. Mieszkanka pobliskiego Macikowa pamięta, że jak zaczęło świtać, to Niemców już nie było.
Brawo Kornelku
Szkoła w Węgiersku ma już ponad sto lat. Jej patron, Józef Sołtykiewicz, został podczas drugiej wojny wywieziony do obozu koncentracyjnego w Sztutowie. Przedtem zdążył jednak wybudować szkołę na granicy dwóch sołectw. Odbywało się w niej tajne nauczanie. Po wojnie w jednej klasie siedzą dorośli i dzieci. Z czasem liczba uczniów rośnie. W latach 90., gdy szkoła wciąż jest rozbudowywana, w Węgiersku pojawia się Klara Bollinger. Zbiera informacje o Niemcach besarabskich. Efektem jej badań jest między innymi  niemieckojęzyczna strona internetowa. Szkoła z okazji swojego 100-lecia wydaje okolicznościową monografię, w której widnieje małe, pamiątkowe zdjęcie Klary na tle szkolnego budynku.
W kwietniu 2016 roku dwójka uczniów zwycięża w lokalnym konkursie historycznym: „Kolejny sukces! «Besarabowie — cztery lata w Węgiersku» to praca, która wygrała w konkursie organizowanym przez Stowarzyszenie Gmin Ziemi Dobrzyńskiej. Autorzy Kornel Socha i Jakub Zduński utworzyli prezentację multimedialną z zebranych z różnych źródeł informacji. Gratulujemy sukcesu o zasięgu regionalnym”. Wieść rozchodzi się po lokalnych mediach. Na jednym z profili popularnego portalu społecznościowego widnieje zdjęcie uśmiechniętych zwycięzców i ich opiekuna, nauczyciela historii. Pod fotografią komentarz: „Brawo Kornelku”.
Zofia Kędziora
***
Niektóre wątki dotyczące Niemców besarabskich oraz fragment z kroniki Parafii Nowogrodzkiej zostały umieszczone dzięki uprzejmości pana Piotra Wołyńskiego. W reportażu wykorzystano wypowiedzi świadków pochodzące z monografii szkoły w Węgiersku: Historia i teraźniejszość szkoły. Monografi a wydana na okazję 100-lecia placówki oraz 10-lecia nadania jej imienia Józefa Sołtykiewicza, red. U. Arentowicz, Węgiersk: SP w Węgiersku 2016 oraz fragment pracy zbiorowej pt. Wysiedlenia, wypędzenia i ucieczki 1939—1945. Atlas ziem Polski, red. W. Sienkiewicz i G. Hryciuk, Warszawa: Demart 2008. Wspomniana strona internetowa autorstwa Klary Bollinger to: http://www.wittenberg-bessarabien.de/. Pomocą posłużyły również materiały dostępne na stronach: http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19440040017, http://www.mein-bessarabien.de/, https://sp-wegiersk.edupage.org/news/, https://www.youtube.com/watch?v=pToJSjLe4BA. Serdeczne podziękowania dla Marii Książkiewicz za  pomoc w tłumaczeniu niemieckich dokumentów audiowizualnych.
Powyższy fragment reportażu Zofii Kędziory umieszczony za zgodą wydawcy, wszelkie prawa zastrzeżone. Całość publikacji dostępna w wolnym dostępie: tutaj.
0 notes
starkholmaks · 6 years
Text
(YAOI FNAF) Przepaść - rozdział 9
Ten tekst urywa się w połowie, ponieważ tumblr służy mi tylko za reklamę. Jeżeli was zainteresowałam, dokończenie możecie znaleźć na moim blogu:
yaoi-my-revolution.blogspot.com
***
Codziennością wydawały mi się tak huczne imprezy w mojej zarąbistej willi. Chatę miałem bardziej wypasioną niż najbogatszy pałac świata, co się dziwić, że zawsze kiedy organizowałem balangę, zwalały tu takie tłumy?
Odetchnąłem głośno, z szerokim uśmiechem na ustach obserwując dobytek swojego życia. Tuż przed willą rozciągał się ogromny basen, obok niego stała fontanna czekolady, poza tym cały parking moich własnych, nowiutkich aut, a to wszystko zwieńczone ogromnym, pięknym ogrodem. Do tego sławne osobistości, które podziwiałem, jak również moi przyjaciele, byli tutaj i bawili się świetnie. No żyć nie umierać.
Freddy, jedną ręką obejmując Foxy’ego, a w drugiej trzymając lampkę bardzo drogiego szampana, zbliżył się do mnie. Od kiedy on chodzi w hawajskich koszulach?
– Yo, Bonniesław! – przywitał się, unosząc naczynie z trunkiem. – Słuchaj, ten twój prywatny burdel to kompletny odjazd! Ale nigdzie nie mogliśmy znaleźć z rudym jakichś futerkowych kajdanek w cętki, mógłbyś to załatwić? – Spojrzał na mnie jak zbite szczenię.
– Pewnie, dla kumpla wszystko! Zaraz je dostaniecie! – zapewniłem, nie mając zamiaru psuć im imprezy brakiem pieprzonych kajdanek. Takie seks-zabaweczki to przecież podstawa, plamą na honorze wydawał mi się sam fakt, że musieli przyjść i o nie prosić!
– Dzięki Bonnie, na ciebie to jednak można liczyć! – Fazbear uśmiechnął się i odszedł, zostawiając ze mną pirata.
Zauważyłem, że mimo luźnego ubioru, rudy wciąż miał założony na dłoni swój hak. Widać podchwycił moje spojrzenie, bo uniósł go na wysokość oczu.
– Aligator w twoim basenie odgryzł mi rękę. – Jakby chcąc potwierdzić swoje słowa, zdjął piracki atrybut. Pod nim faktycznie nie miał dłoni. Wzdrygnąłem się lekko na ten widok, ale zanim zacząłem przepraszać za niesubordynację swojego zwierzaka, rudy znów się odezwał. – Spoko, jest w porządku, mogę zamiast haka przyczepić sobie wibrator, Freddy to kocha! Nie mam pretensji! – Poklepał mnie po ramieniu, śmiejąc się głośno.
– To dobrze, stary. – Odetchnąłem z ulgą.
– Ej, widzisz tego palanta? – Wskazał palcem jakiegoś przystojnego, umięśnionego Latynosa, który aktualnie tańczył na dachu jednego z moich zajebistych wozów. – Mówił, że się w tobie kocha i zapraszał cię na seks! – Foxy spojrzał na mnie i poruszył wymownie brwiami.
– Eee… to miło. Wiesz co, jakiś się zmęczony nagle zrobiłem, ta impreza trwa już ponad tydzień, chyba pójdę się przespać – wykręciłem się i dyskretnie wycofałem do wnętrza mojej chaty.
Rudy jęknął z zawodem, drąc się, że zabawa nigdy się nie kończy, sen jest dla słabych, a on pragnie dosiąść strusia, ja byłem już jednak daleko i nie zwracałem na niego uwagi. Przechadzałem się wolno długimi korytarzami. Całe wnętrze było utrzymane w klimatach pizzerii Freddy’ego, takie same kafelki na ścianach, rysunki dzieciaków, lampy pod sufitem… no kropka w kropkę jak tamten lokal!
Po krótkiej wędrówce dotarłem do znajomych mi drzwi. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
Pomieszczenie nie było tak wypasione, jak mogłoby się wydawać. Przypominało sypialnię w wynajmowanym przeze mnie i Springa mieszkanku, tyle że w tej wersji była ona nieco większa, a zamiast dwóch łóżek pod ścianami, po środku stało jedno, dwuosobowe.
Skoro już o blondynie mowa, też tutaj był. Jak zwykle leżał i czytał; nawet nie podniósł na mnie wzroku, ale zdawał się być świadomy mojej obecności. Odezwał się dopiero wtedy, kiedy usiadłem obok niego.
– No wreszcie. Ile można na ciebie czekać, idioto? Czytam tę książkę już czwarty raz, a ty dopiero raczyłeś się zjawić! – Zamknął lekturę i spojrzał na mnie z wyrzutem, marszcząc przy tym brwi.
– Sorry, Złotko, byłem zajęty. Sam rozumiesz, trudno ogarnąć tak wielki tłum! – przeprosiłem najsłodszym tonem, na jaki było mnie stać. Wszedłem na pościel i próbując go udobruchać zacząłem obcałowywać jego odsłoniętą szyję. – Nie gniewaj się.
– Ech… nic tylko imprezy, a o mnie to już całkiem zapomniałeś – zamarudził, pozwalając mi jednak na te pieszczoty.
– No wiesz co, jak możesz tak mówić? W życiu bym nie zapomniał! Po prostu byłem zajęty! – Zsunąłem dłoń na jego udo i wolno przeniosłem ją na krocze.
– Wolałbym, żebyś zajmowa�� się mną, a nie zabawą, wiesz, Bonnie?... Bonnie?... Bonnie!
  Otworzyłem oczy i zamrugałem, powoli wracając do rzeczywistości. Coś niemiłosiernie mocno dźgało mnie w żebro. Gdy napastnik nie doczekał się ode mnie żywszej reakcji, zaczął w ten sam sposób znęcać się nad moimi ramionami i ukrytymi pod kołdrą udami. Fajnie, siniaki zawsze w modzie. W razie czego będę zgrywał ofiarę przemocy domowej, może wtedy ktoś wreszcie zobaczy mój ból i powie tej małej mendzie, że ma kategoryczny zakaz zbliżania się do mojej seksownej osoby.
– Bonnie! Bonnie, no wstawaj! – Piskliwy głos BonBona odebrał mi chęć do życia.
– Aaaawrghhhhh! – jęknąłem jak ranny łoś, namacałem poduszkę i ukryłem pod nią całą głowę.
– Bonnie, nie wygłupiaj się, późno już, Springi będzie krzyczał, jak nie wstaniesz! – Pchła usiadła na mnie i zaczęła mną mocno potrząsać.
– … Jakie stringi? – Nie ogarnąłem, bo poduszka skutecznie zagłuszała jego szczebiot.
– SPRINGI!
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z jednego, istotnego faktu. Ten Smerf nie powinien być w naszym mieszkaniu.
– Ja rozumiem, że jak wczoraj odwiedzał nas tabun sąsiadów po spaleniu tamtej zapiekanki, to mogłem po którymś razie zapomnieć zamknąć drzwi, ale jak, do jasnej cholery, wszedłeś tutaj teraz?! No na noc na pewno nie zostawiłem mieszkania otwartego dla złodziei! – Mimo oczekiwań drogiego kuzyna, jego obecność nie poprawiła mi humoru, a tylko utwierdziła w fakcie, że coraz lepiej przychodzi mi rozumienie pobudek samobójców.
– No jak to jak? Twój misiaczek mnie wpuścił! I w przeciwieństwie do ciebie był o wiele bardziej kulturalny! – Nadął poliki z lekkim oburzeniem, ale po chwili uśmiechnął się szatańsko. – Chyba wiem, przez kogo miał taki dobry humor…
– Jeszcze słowo, mały frędzlu, a wylecisz stąd oknem! – zagroziłem, podnosząc się nieco i podpierając na łokciach. – Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy! I złaź ze mnie! – Zepchnąłem BonBona i wstałem.
O ja mądry, zapomniałem, że zasnąłem bez ubrań, a teraz ot tak postanowiłem świecić gołą dupą przed napaloną wszą, której w oczach momentalnie pojawiły się gwiazdki zachwytu i chęć wyciągnięcia w moim kierunku swoich lepkich łapek.
Niedoczekanie! Chwyciłem leżące na podłodze bokserki, szybko je na siebie wciągnąłem, z szafy zabrałem jeszcze jakieś czyste ubrania i rzucając kurwami wyszedłem z sypialni, trochę za mocno obchodząc się z drzwiami, które przywaliły klamką w ścianę, tworząc w niej pokaźny ubytek.
Zignorowałem mijane po drodze Złotko i poszedłem do łazienki. Rzecz jasna zabarykadowałem się w niej, bo jeszcze kuzynek zechciałby „umyć mi plecy”. Nie ma chuja we wsi, nie jestem jakimś napalonym pedałem, żeby latać za każdym chętnym fiutem! Spring to Spring, z nim łączyło mnie coś innego co nigdy nie zaistnieje między mną a BonBonem.
Chłód wody pomógł mi otrzeźwieć po tej niezbyt miłej pobudce i ostudzić emocje. Po szybkim prysznicu względnie się ogarnąłem, zauważając przy okazji, że zbyt długie kłaki zaczynają wymykać mi się spod kontroli i kaskadami spadać na ryj. Proszę państwa, odkryto nowy gatunek, oto niezwykle zarośnięty, niesamowity i niepowtarzalny Bonn-yeti! Trzeba będzie się wybrać do fryzjera.
Nieco spokojniejszy i bez destrukcyjnych myśli, skierowanych w stronę – tak, zgadliście – kochanego kuzyna, wyszedłem z łazienki.
Na powitanie dostałem od Złotka po łbie. No ja pierdolę, czy jakakolwiek część mojego ciała będzie dzisiaj oszczędzona?! Jak nie jeden mi jebnie, to drugi! Zacząłem podejrzewać, że może w ich mniemaniu jestem jakimś pieprzonym masochistą, a te „niezwykle delikatne zabiegi” mnie podniecają!
– Ałć! A to za co?! – Spojrzałem na blondyna z dużym wyrzutem, zasłaniając rękami obolałą głowę. Że też ten kurdupel do niej dosięgał!
– Za zaspanie, przyprawienie mnie o ból dupy i wydzieranie się od samego rana, debilu – stwierdził tonem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Pospiesz się, bo przez ciebie się spóźnimy – ponagliło Złotko.
– Czekaj, czekaj! – Zatrzymałem go w przejściu do łazienki. – Czemu żeś tu wpuścił tego niebieskiego skurczybyka?! Zabić mnie chciał! Albo, co gorsza, zgwałcić! – Mimo szczerej wiary w istnienie empatii u tego małego księcia piekieł, Spring nie wyglądał na wzruszonego. Więcej, mój wywód wyraźnie go nudził.
– Dobijał się jak opętany do drzwi, drąc się, że specjalnie przyjechał wcześniej, żeby trochę nam poprzeszkadzać, czy coś w tym stylu. Nie dałem rady przez to spać, to go wpuściłem. Poza tym pomógł mi cię dobudzić, leniu. – Wzruszył ramionami i zręcznie wyminął mnie, idąc do umywalki, by przed lustrem zacząć się pizdrzyć i przylizywać włosy. Pedantyczny chuj.
– Ej, nie poprzeszkadzać! – zaprzeczył BonBon wychodząc z kuchni z michą pełną płatków. – Stęskniłem się za wami, pyśki!
– Ta, tyle że my za tobą jakoś nie bardzo. – Założyłem ręce na piersi i westchnąłem głośno. Nagle coś mnie tknęło. – Spring, jadłeś ty coś?
– Ta, jakiegoś tosta – odparł, mocno zajęty zaczesywaniem niesfornego kosmyka.
Spojrzałem na kuzyna, niemo pytając wzrokiem, czy to prawda. Skoro był tu już od rana, musiał widzieć. Nie to, że robiłem za Springową niańkę, ale, do cholery, wczoraj prawie nic nie jadł, potem cały wieczór go męczyłem, gdyby teraz na głodniaka poszedł do pracy, z pewnością musieliby go zbierać z kafelek i to by była moja wina; a póżniej pierdolone wyrzuty sumienia nie dałyby mi spokoju, nienawidzę być miłym człowiekiem!
– Chyba nic nie jadł. Zresztą, nie wiem, byłem zajęty robieniem ci zdjęć. Patrz! – Odłożył płatki, wyciągnął z kieszeni phone i dumnie zaczął mi pokazywać poranną sesję.
Myślałem, że zejdę. Półnagie zdjęcia mnie… wstawione na FB z dopiskiem: „Mój Bonnieś po nocce ze swoim blond kochaniem. Uroczo wygląda, prawda? <3”. Patrzyłem to na wyświetlacz, to na kuzyna modląc się, żeby to nie była prawda.
– Usuń to – wysyczałem wściekle. Kryjcie się, demony i wysłannicy szatana, bo ciśnienie tak mi skoczyło, że zaraz zacznę spopielać wzrokiem! Na pierwszy ogień pójdzie BonBon.
– Och, daj spokój, patrz ile masz pozytywnych komentarzy! – Przesunął palcem po ekranie, pokazując mi reakcje tłumu. Jakże się przeraziłem, widząc pod tymi zdjęciami Freddy’ego, Foxy’ego i Chicę.
Nie myśląc co robię, rzuciłem się na BonBona, wyrywając mu z ręki narzędzie zbrodni. Miałem zamiar usunąć nieszczęsne zdjęcia i wszystko, co o mnie publikował, ale jak się okazało w tej małej, tęczowej, słodkiej landrynce też drzemie dusza wojownika.
Z dzikim okrzykiem „NIEEEEE!” skoczył mi na plecy i zaczął się ze mną szarpać, broniąc jak lew swojej zboczonej kolekcji fotek szanownego pana Bonnie’ego.
Pociągnął mnie za włosy, wyrywając mi całą garść kłaków. Syknąłem z bólu o mało nie puszczając phona, ale wciąż dzielnie broniłem go przed łapami kuzyna. W końcu nie dałem rady utrzymać równowagi z tym wiercącym się balastem na karku i runąłem na twarz, przywalając w panele. Ponownie: AUĆ.
Nie poddałem się jednak tak łatwo i ignorując potencjalne uszkodzenia ciała wciąż próbowałem – mimo dużych przeszkód – usuwać te cholerne zdjęcia.
Kuzynek nie miał zamiaru ustąpić mi tak łatwo, w końcu na szali był dorobek jego całego życia; zaczął mnie kopać i gryźć.
– Kurwa, BonBon, przestań! – warknąłem głośno i obróciłem się na plecy z zamiarem efektywnego zgniecenia przeciwnika. Ten jednak okazał się ode mnie sprytniejszy i nim zdążyłem go uwięzić pod sobą, również się obrócił i wylądował na moich udach. O nie, teraz miał lepszy dostęp do telefonu!
I właśnie w takiej pozie, ubarwionej przekleństwami, wyzwiskami, gryzieniem, kopaniem, pluciem i drapaniem, zastał nas wychodzący z łazienki Spring.
Momentalnie zamarliśmy w bezruchu patrząc na niego. On zrobił to samo, wpatrując się w nas z wysoko uniesionymi brwiami, szczoteczką w ustach i ręcznikiem na ramionach.
Wykorzystałem moment nieuwagi kuzyna i rzuciłem phone pod nogi Złotka.
– Nie! Oddaj mi go! – BonBon już prawie płakał. Chciał wstać i odebrać sprzęt blondynowi, który niepewnie podniósł go z ziemi, na szczęście udało mi się złapać i przytrzymać tego Smerfa.
– Spring, zrobię co zechcesz, tylko weź usuń te zdjęcia! Błagam! – Spojrzałem na Złotko z czystą desperacją. Jeżeli teraz mnie wystawi, to ten mały chuj odejdzie bezkarnie, wciąż mając swoją kolekcję, którą będzie mnie mógł zaszantażować w każdym momencie mojego smutnego życia!
Złotko patrzyło to na mnie, to na kuzyna. W końcu jego wzrok powędrował na wyświetlacz i zaczął coś majstrować w phonie, a widząc, że BonBon mi się wyrywa z wymalowaną na twarzy rozpaczą, wycofał się do łazienki, by tam dokończyć. Bądź co bądź trochę tego było i zajęło mu to dłuższą chwilę.
Gdy w końcu otworzył drzwi, mój kuzyn natychmiast do niego dopadł i odebrał telefon. Łzy stanęły mu w oczach.
– Moje zdjęęęciaaa! – Lamentował, gdy odkrył, że wszystko co miał zostało zniszczone.
Nie spodziewałem się, że blondyn faktycznie ot tak mi pomoże. Pozbierałem się szybko z ziemi  i otrzepałem ubranie.
– Em... no ten, dzięki – wydukałem do Springa.
– Tylko pamiętaj do czego się zobowiązałeś w zamian. – Posłał mi szatański uśmieszek.
No tak, a ja głupi myślałem przez chwilę, że on serio robi to bezinteresownie. Westchnąłem ciężko.
– Ok, no to co mam zrobić? – zapytałem bez krzty entuzjazmu.
– Co masz zrobić… – Udał, że strasznie nad tym rozmyśla. – Biorę to sobie na wynos. Odpowiem, jak się już zastanowię. – Wzruszył ramionami, wciąż w świetnym humorze.
Chciałem odpyskować, ale w jednej chwili jakiś niezidentyfikowany hałas postanowił perfidnie mi przerwać, przy okazji zagłuszając lamenty BonBona.
Wiercili.
Do chuja jasnego, mieszkamy obok starych dziadów, cały budynek jest ich pełen, czy takim zasuszonym emerytom serio chce się robić remonty od samego rana?!
 ***
 Minęło kilka miesięcy od momentu, gdy BonBon stracił swoją kolekcję zdjęć oraz chwili spotkania Vince’a i Scotta. Od tamtego czasu mężczyźni zdążyli się zaprzyjaźnić, a dzięki nowej znajomości były strażnik powoli zaczął wracać do starego siebie. Znów regularnie wychodził z domu, udało mu się nawet spiąć i posprzątać syf w pokoju, który tworzyły głównie dziesiątki plastikowych kubeczków po kawie, będące pozostałością po okresie, gdy mężczyzna prawie w ogóle nie sypiał, bojąc się koszmarów.
Jutrzejszy dzień miał być wyjątkowy. Vincent w końcu odzyskał chęć do życia, a co za tym idzie – zdecydował się na powrót do pracy. Nijak nie widziało mu się życie o paru groszach, które podesłała mu jego była. Posadę miał zapewnioną, między innymi dzięki znajomości z Freddym, który w razie potrzeby szepnąłby ojcu co trzeba.
Vince, przytrzymując telefon ramieniem przy uchu, krzątał się po sypialni i szukał jakichś czystych ciuchów.
– Super stary, że w końcu wracasz! Mamy tam teraz taką nieogarniętą hołotę, że świetnie się wpasujesz! – zaśmiał się gitarzysta. Jego głos od razu poprawił mężczyźnie humor. Miło było słyszeć, że nie wszyscy mają go w dupie i ktoś się jednak stęsknił.
– Nieogarnięta hołota mówisz? To ty tam pewnie stoisz na czele, co? – odgryzł się z rozbawieniem, wyrzucając z szafy wygniecione koszule. Minęła dłuższa chwila nim udało mu się znaleźć coś przyzwoitego, w czym mógł bez obaw wyjść. – Lekki stres mnie bierze, nie wiem, czy dam radę znowu chodzić w mundurze. Jak ostatnim razem go na sobie miałem… wtedy… no wiesz.
– Ta, wiem… – Na moment zapadła między nimi cisza. W końcu Bonnie odchrząknął, zmieniając temat. – Scott cię oprowadzi, Vince. Z twoich opowieści o nim wnioskuję, że facet ma mniej nasrane w głowie niż ja, przy nim nie zginiesz! Jakoś to będzie, w razie czego wal do mnie śmiało.
– Dzięki. – Mężczyzna uśmiechnął się lekko do swojego odbicia w lustrze. – Dobra Bonnie, ja kończę, mam randkę z panem S. Jak się spóźnię to mi nogi z dupy powyrywa, a jutro w robocie żyć nie da. Trzymaj się. – Tym akcentem zakończył rozmowę i spojrzał na zegarek.
Cholera, już tak późno?!
Vince, klnąc głośno, spiął poślady i w ekspresowym tempie zaczął się przebierać. Nie minęło piętnaście minut, jak wypadł z domu i pognał w kierunku małego baru, gdzie przyjaciel powinien już na niego czekać.
Faktycznie tam był, gdy mężczyzna dotarł na miejsce. Scott wybrał stolik na zewnątrz, bo dzień był wyjątkowo ciepły. Siedział z phonem i zajadał frytki, a tuż przed nim, na tacce, leżała druga porcja i burger.
Były strażnik z ochotą dosiadł do kolegi.
– Witam moje słoneczko. Jak dzień mija? – zapytał z szelmowskim uśmiechem na ustach i od razu wyciągnął rękę, chcąc ukraść mu frytkę.
– Won z łapami, masz swoje! – Scott zdzielił go po dłoni, broniąc dzielnie swojej porcji. – Nie słoneczkuj mi tutaj, musimy pogadać.
– Chętnie. Ale w moim łóżku. – Poruszył wymownie brwiami i zabrał się za uwalnianie swojego burgera z papierka. Zdążył już wystygnąć.
– Vince, bez głupich żartów. To serio ważne. – Mężczyzna westchnął ciężko i schował telefon, przysuwając się z krzesłem bliżej blatu, na którym oparł wygodnie łokcie. – Jesteś pewny, że jutro dasz sobie radę?
0 notes
processionnaire · 11 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
1 note · View note
processionnaire · 11 months
Text
Tumblr media Tumblr media
1 note · View note
processionnaire · 11 months
Text
Tumblr media
0 notes