Tumgik
#dzień marzeń
skelerr69 · 19 days
Text
Ideał.
Mała dziewczynka w lustrze śniła, By być jak z gazet, z okładek biała. Każdy gram, każdy cień ją ranił, A głód serce jej powoli palił.
Z dnia na dzień, coraz lżej, coraz mniej, Krople łez w ciszy spadały jak deszcz. W lustro patrzy, ale nie widzi, Że siebie samą już dawno zniszczyła.
Kości cienkie jak skrzydła ptaka, Skóra przezroczysta, blada jak mgła. W swym marzeniu o idealnym kształcie, Zgubiła duszę, zgubiła siebie w całości.
Nie widzi już świata, który ją otacza, Jej odbicie w lustrze to jej jedyna walka. Choć ciało krzyczy, serce woła, Ona ślepa na ból, zdeterminowana, wciąż dąży do ideału.
Mała dziewczynka, której nie ma już prawie, W cieniu marzeń o pięknie zginęła w sobie samej. Szukała perfekcji, lecz w jej cieniu się zgubiła, I w tej pogoni własne życie zatraciła. Autor: skelerr69 (ja.)
30 notes · View notes
pomarlisko · 5 months
Text
Tumblr media
Sonet (Juliusz Słowacki)
Już północ. Cień ponury pół świata okrywa,
A jeszcze serce zmysłom spoczynku nie daje,
Myśl za minionem szczęściem gonić nie przestaje,
Westchnienie po westchnieniu z piersi się wyrywa.
A choć znużone ciało we śnie odpoczywa,
To myśl znów ulatuje w snów i marzeń kraje,
Goni za marą, której szczęściu nie dostaje,
A dusza przez sen nawet drugiej duszy wzywa.
Jest kwiat, co się otwiera pośród nocy cienia,
I spogląda na księżyc i miłe tchnie wonie,
Aż póki nie obaczy jutrzenki promienia.
Jest serce, co się kryjąc w zakrwawionem łonie,
W nocy tylko oddycha, w nocy we łzach tonie,
A w dzień pilnie ukrywa głębokie cierpienia.
40 notes · View notes
loveloki555 · 6 months
Text
Helena
''Słońce było już wysoko na niebie, gdy nazajutrz dzień kniaziówna otworzyła ze snu oczy. Wzrok jej padł naprzód na pułap i zatrzymał się na nim długo, poczem obiegł całą komnatę. Wracająca przytomność walczyła jeszcze w dziewczynie z resztkami snu i marzeń. Na twarzy jej odmalowało się zdziwienie i niepokój. Gdzie jest? skąd się wzięła i w czyjej jest mocy? Czy śni jeszcze, czy widzi na jawie? Co znaczy ten przepych, który ją otacza? Co się z nią działo dotąd? W tej chwili straszne sceny wzięcia Baru stanęły nagle przed nią, jakby żywe. Przypomniała sobie wszystko: rzeź tysięcy narodu, szlachty, mieszczan, księży, zakonnic i dzieci — pomazane krwią twarze czerni, szyje i głowy poobwijane w dymiące jeszcze trzewia, pijane wrzaski, ów sądny dzień wycinanego w pień miasta — nakoniec zjawienie się Bohuna i porwanie. Przypomniała sobie i to, jak w chwili rozpaczy padła na nóż nadstawiony własną ręką — i zimny pot operlił teraz jej skronie. Widać nóż ześliznął się jej po ramieniu, bo czuje tylko trochę bólu, ale zarazem czuje, że żyje, że wraca jej siła i zdrowie, pamięta wreszcie, że długo, długo wieziono ją gdzieś w kołysce. Ale gdzie jest teraz? Czy w zamku jakim, czy uratowana, odbita, bezpieczna? I znowu obiega oczyma komnatę. Okienka w niej jak w chacie chłopskiej, małe, kwadratowe i świata przez nie nie widać, bo zamiast szyb zasłaniają je błony białe. Byłażby to rzeczywiście chata chłopska? Ale nie może być, bo świadczy przeciw temu niezmierny przepych wewnętrzny. Zamiast pułapu zwiesza się nad dziewczyną jedna ogromna opona z purpurowego jedwabiu w złote gwiazdy i księżyce, ściany niezbyt przestronne, ale całkiem przybrane w makaty, na podłodze leży różnowzory kobierzec, jakby żywymi kwiatami usłany. Okap na kominie pokryty perskim tyftykiem, wszędy złote frendzle, jedwabie, aksamity, począwszy od ścian pułapu, aż do poduszek, na których spoczywa jej głowa. Jasne światło dzienne, przesiąkając przez błony okienek, rozświeca wnętrze, ale i gubi się w tych purpurach, ciemnych fioletach i szafirach aksamitu, tworząc jakąś uroczą tęczową pomrokę.'' H. Sienkiewicz, ''Ogniem i mieczem''
Tumblr media Tumblr media
37 notes · View notes
milosc-upada · 28 days
Text
dziś mnie zapytali „gdzie widzę się za 7 lat” a ja jedyne co mam to totalna pustkę w głowie, żadnych marzeń i nie wiem nawet jaki mamy dzień tygodnia.. ja nie wiem czy dożyje jutra
17 notes · View notes
harmony-and-peace · 3 months
Text
Tumblr media
5 rzeczy z których nie musisz się tłumaczyć:
• Z gorszych dni, każdy je czasem ma i to całkiem normalne, że nie zawsze mamy ochotę na rozmowę nawet z niskimi lub partnerem. Nie zawsze możemy dać z siebie wszystko w szkole lub pracy. Możemy też chcieć przespać 12h albo przeleniuchować cały dzień. Ludzie to nie maszyny i mamy prawo do odpoczynku fizycznego, a także psychicznego.
• Ze spędzania czasu ze sobą i ładowania baterii, każdy potrzebuje tego od czasu do czasu. Nie musisz ulegać znajomym i rodzinie, żeby coś porobić kiedy akurat masz ochotę na sen, relaks i czas w samotności.
• Ze zmiany swojego zachowania, stylu lub zmiany swoich potrzeb. Masz prawo do takiej zmiany, nawet jeśli wielu osobom nie będzie to na rękę. Pamiętaj, że nie przyszłaś na ten świat, by zadowalać innych i Twoje wybory powinny najbardziej odpowiadać tylko i wyłącznie Tobie.
• Z zerwania z kimś kontaktu, w każdym momencie możesz uznać, że jakaś osoba nie jest dla Ciebie odpowiednią i zaprzestać z nią kontaktu, nawet jeśli wiele Was łączy, lubisz tę osobę i vice versa, toksyczność to toksyczność i nie ma przed nią wymówek.
• Z tego, że nie żyjesz według jakiś norm społecznych, czy standardów. Każdy ma prawo do własnych dążeń i marzeń na przyszłość, a jeśli są one inne od wszystkich, jeśli pragniesz innego życia niż Twoi rodzice i znajomi nie tłumacz się z tego, dąż do nich po cichu dla Siebie, w końcu Ty będziesz żył tym życiem nie ktoś inny i tylko i wyłącznie ma ono Tobie odpowiadać.
Tumblr media
9 notes · View notes
chimerqa · 8 months
Text
Tumblr media
Któryś tam dzień diety. Piąty chyba. Porcje są tak syte, ze często noe zjadam wszystkiego. To na plus. Ale fortunę wydaje na żarcie!
Zadzwonił Pan Rower. Uświadomiłam go ile czasu nie byliśmy na randce. Był w szoku, był pewien, ze max 2 tygodnie ciśnie budowę ogrodu. Powiedziałam mu, co się w tym czasie działo w mojej głowie, czego potrzebuje i tak dalej. Oczywiście zabronił mi myśleć, ze mnie unika, po prostu ruszyła dotacja „moja woda”, wiec zapierdala, żeby dostać ten hajs na spełnienie ogrodu naszych marzeń. I ze i tak chciał w te niedziele się spotkać, ale w tej sytuacji chce przyjechać już w sobotę.
Ja to rozumiem. Ale powiedziałam mu, ze ja chce chłopaka nie raz w miesiącu, ze ja chce czuć zapach jego włosów, posłuchać bicia serca, chce żeby mnie przytulił jak mi hormony zrobią burdel w głowie i płacze bez powodu i takie tam.
Cieszę się, ze atmosfera się oczyściła.
28 notes · View notes
trudnadusza14 · 4 months
Text
30.01-2.02.2024
We wtorek był bardzo spoko dzień. Pierwszy raz od dłuższego czasu spałam krócej niż 7 godzin i się wyspałam
To było jakieś 6 godzin ale trochę mnie to zastanawia bo ostatnio potrzebowałam po 10 godzin snu
Wyszło też że zaliczyłam 2 dni głodówki choć nieumyślnie
Ja się właśnie dziwię że miałam głodówkę i też mniej snu po takim intensywnym dniu
Aczkolwiek na praktykach zaczęło się od informacji że jedna osoba z grupy ma raka
Jak ja ją cholernie rozumiem...
Znam ten ból
I nikomu tego nie życzę
Później miałam bojowe zadanie
Poprowadzić terapię ruchem
Im więcej mi zadań dają tymbardziej mi się gęba cieszy xD
I na sali gimnastycznej jak ktoś nie chciał ćwiczyć to proponowałam różne ćwiczenia i ostatecznie wszyscy się dobrze bawili
Potem były grupowe z psychologiem na temat higieny snu i dostaliśmy kartki które mamy wypełnić
Oczywiście dostali je osoby zmagające się z zaburzeniami snu
Ja byłam wtedy taka rozgadana ze usta mi się nie zamykały z ekscytacji 🤣
Potem znowu dostałam pochwały i mogłam lecieć do domu
Odpoczęłam chwilę i poleciałam na terapię.
Jak zobaczyłam że nie ma miejsca przy stole to się trochę spiełam ale później też próbowałam coś rysować
Rysowałam moją koleżankę i w sumie nie wyszło tak jak chciałam ale najwyżej poprawie
Jak wszyscy wyszli to podeszłam tam do terapeutki i chwilę pogadałam
I uwaga. Dostałam dziwny tekst że ja skoro mam padaczkę i chorobę psychiczną i inne choroby to nie powinnam być terapeutą zajęciowym
Bo osoba zajmująca zdrowiem psychicznym nie powinna chorować !
Powinna być zdrowa jak rydz żeby pomagać !
Ja jej powiedziałam że to że ja choruje nie znaczy że będę zła w tej roli bo jednak rozumiem pacjentów
No i ta mi gada że powinnam iść na jakiegoś asystenta zdrowienia
Oczywiście,asystent zdrowienia to też jakaś forma pomocy ale jak byłam na tych zajęciach to często się trochę nudziłam. Bo potrzebowałam coś robić a nie tylko siedzieć przez dwie godziny
I nie sądzę że spelnilabym się w takim zawodzie bo ja chcę bardziej pomagać różnymi technikami (sztuka,rozmowa,zabawa,ruch,muzyka) tymbardziej jak jestem ruchliwa i kreatywna oraz pomysłowa
Szkoda by było nie wykorzystać takich talentów
I wgl jej argument że nie powinnam pracować w takim zawodzie brzmiał tak że jakbym pracowała przykładowo ze schizofremikami to dostałabym ataku i by się przestraszyli i uciekli xD
Jakby ja w to nie wierzę
To z tego powodu że mam padaczkę mam rezygnować z własnych marzeń ?
To się kupy nie trzyma
Gdybym z tego zrezygnowała to prawdopodobieństwo że bym ze sobą skończyła jest dość wysokie
Bo jednak odkąd zaczęłam te szkole zrobiłam większą robotę nad sobą a odkąd zaczęły się praktyki to jeszcze większą
I zaraz dojdę co się wydarzyło następnego dnia na praktykach
Ale ogólnie jej kolejny argument że ona nie słyszała żeby jakiś psycholog terapeuta czy psychiatra leczył się psychiatrycznie
Jakby. Spójrzmy prawdzie w oczy
Psychicznie choruje co druga osoba a na psychologię najczęściej idą osoby co same przebyły choroby czy zaburzenia psychiczne
Oczywiście,nie będzie się dobrym terapeutą czy psychologiem jeśli się nie leczy tych chorób. Ale jeśli się leczy i ma się remisje to nie widzę przeszkód by taka osoba poszła na taki kierunek
A osobiście znałam taką jedną co chorowała na nerwicę lękową (z tego co pamiętam) i słyszałam od tej kobiety że w poradni pracuje psycholog chora na Chad
A ta z nerwicą była najlepszym psychologiem dziecięcym w moim mieście. Z jakieś 5 lat do niej chodziłam. Teraz to chyba jest na emeryturze
Jest też w internecie artykuł na temat psychiatry co choruje na schizofremie
Także jakie nie chorują ? To tylko stereotyp że psychologowie czy terapeuci nie chorują psychicznie
Nie wiem co wy o tym sądzicie
Jak wrociłam do domu coś obejrzałam i poszłam spać
A następnego dnia mieliśmy mieć na praktykach przedstawienie psychodramy
Dali nam jakieś karteczki i ja miałam zimę. Ale weź tu pokaż zimę xD
Większość pacjentów była zdecydowana że tego nie zrobią a prowadzące nie chciały podać przykładu jakby to mogło wyglądać
I ja ogólnie mówię że nie wiem a w ostatniej chwili przebłysk i pierwszy raz w życiu naprawdę głośno krzyczałam. I okazałam przed wszystkimi dużo emocji
A całe 17 lat miałam z tym problem 🥺
Wszyscy byli pod wrażeniem a ja nawet nie wiedziałam że umiem krzyczeć xD
Miałam też napisać później wnioski z obserwacji i znów pochwalona xD
Zostałam w domu a jak mama wróciła to były takie teksty że zdecydowałam że wyjdę na długi spacer
Spotkałam znajomych i chwilę pogadałam
Na zajęcia nie poszłam
A następny dzień byłam instruktorką tańca i królowa imprezy xD
Ale serio zabawa była przednia 🥰
Mnóstwo siniaków mi się pojawiło ale było warto
Wszyscy zadowoleni
I dostałam propo że jutro mam pisać artykuł do gazety o ośrodku 😍
Ucieszyłam się
Wróciłam na chwilę do domu i po chwili odpoczynku poszłam na imprezę i tu się zdarzyło coś co mnie trochę dobiło
Najpierw witam się ze wszystkimi tak jak zawsze. Grzeczność i rutyna po prostu
Potem idę tam do terapeutek powiedzieć "dzieńdobry"
A one od razu wąty że mam gadać z pacjentami a nie personelem
To już przywitać się nie można ?
Była tam moje koleżanki z którymi pogadałam
Najwięcej z jedną
No a potem taka scena. Jeden pokazał wszystkim jak tańczy. To mi się w sumie podobało że jest taki odważny
No tylko mi się nie podobała muzyka na tej imprezie bo nie przepadam za nową muzyką. Wolę starsze hity np z lat 70-00 a nie tych np z 2020
Oczywiście że zdarzy się fajna piosenka ale zdecydowana większość to mi zdaniem beznadziejna muzyka a ba. Często nawet kopiowana od tych starszych
Taki przykład że ktoś tam jeszcze zaśpiewał piosenkę "ostatni raz zatańczysz ze mną" w wykonaniu Trips i Kubańczyk a to jest ogółem piosenka Krzysztofa Krawczyka. To oryginały powinny być popularne bardziej a nie podróby
I kolejna sytuacja potem
Weszła jedna terapeutka i było jakieś zebranie a ona trzymała jakiś prezent
No i sobie na początku myślę że może ktoś ma urodziny i to jak najbardziej ok
Ale sytuacja była inna. Bo to był ulubieniec tej terapeutki i ona uważała że on robi najwięcej z grupy.
Ta gówno prawda. Każdy się stara jak może a ja nawet tego gościa nie znam mimo że uczęszczam od 2 lat tam
Jedyna rozmowa z nim to brzmiała tak
-Hej co u ciebie ?
- Dobrze a u ciebie ?
- Też spoko.
-To miłej zabawy.
- Wzajemnie.
I tylko tyle. To mam prawo go nie znać tak dobrze jak ta terapeutka a ona miała do mnie o to pretensje 😂
Jeszcze polecialo pytanie za co go cenimy i mi się dostało za szczerość bo odpowiedziałam szczerze :
"akceptuje go i lubię ale przepraszam ale go nie znam to nie potrafię stwierdzić za co go cenie"
I wąty tej pani do mnie od razu. Ze chodzę 2 lata a go nie znam. No nie znam. Może ze 3 czy 4 razy go widziałam
I potem poleciało pytanie czy on jest przystojny 😂
I ja znowu że nie wiem co odpowiedzieć bo nie potrafię stwierdzić czy ktoś jest ładny czy brzydki bo na wygląd nie patrzę tylko charakter mnie interesuje
I znowu krzyki do mnie że jestem nieprzyjemna 🤣
Ale serio ludzie jakby ja mam problem z tym określaniem czy ktoś jest ładny czy brzydki. Bo uważam że nie ma brzydkich osób. A jak ktoś się mnie pyta czy ktoś mi się podoba to odpowiadam że no chłop jak chłop nic wielkiego nie widzę
I zawsze wtedy są pytania czy jestem lesbijką. Ani to ani to. Nie mam zainteresowania takimi rzeczami zwyczajnie jak inni. Zakochuje się sercem a nie oczami
Gdyby ten chłopak o którym już kiedyś wspominałam by mi się nie przyśnił w sensie nasza relacja itd to nigdy bym się w nim nie zakochała
Zakochuje się poprzez to jak się z kimś dogaduje,czy się rozumiemy i jak mamy wspólne pasje to jeszcze lepiej.
Dlatego nienawidzę tego typu pytań czy mi się ktoś podoba czy jest przystojny
No i wyobraźcie sobie że potem jak ona mnie wzięła na rozmowę dostałam ochrzan xd
Za to że jestem nieprzyjemna xd
I się mnie pytała jak ja chcę mieć normalne życie skoro nie interesuje się żadną z płci i wszystkich chce mieć jako przyjaciół a nie do związków
Jak ja chcę mieć dzieci itd
Ja mówiłam że ja dzieci nie chce a ewentualnie kiedyś bym może zaadoptowała ale nie zamierzam rodzić bo mam świadomość tego że przez swoje zdrowie to mogłabym przekazać dziecku geny które by spowodowały cierpienie
I awantura była niezła. Że nie wiem co mówię itd
Jakby każda baba musiała być w ciąży żeby była jak to ona określiła "doświadczona życiowo"
I już mniej ogólnie pamiętam ale pamiętam że na koniec powiedziałam że będę żyć tak jak sobie to zaplanowałam i że nie będę sztucznie miła tylko szczera do bólu bo nareszcie wyszłam z ukrycia i nie dopasowuje się do nikogo tylko słucham siebie
I walnelam w stół tak mocno że był odgłos jakby coś się zlamalo i miałam spuchniętą pięść
I wyszłam z imprezy z koleżanką i rozmawiałyśmy co się wydarzyło
Ona też uważa że tak naprawdę wszyscy się staramy żeby tam było super a nie tylko jedna osoba i każdy tak naprawdę powinien dostać chociażby coś małego np plakietkę typu "Jesteś wspaniały,pamiętaj o tym"
Wróciłam do domu i próbowałam potem spać ale się nie dało i o 3 się poddałam
A rano wybrałam się na praktyki spokojnym spacerkiem pieszo
Przyszłam to gadałam z pacjentami i miałam zadanie zrobić kalambury. Wymyśliłam jakieś proste rzeczy z dozą np emocji z czym mieli problem.
O dziwo sobie poradzili tylko nie umieli pokazać takiej emocji typu radość. Boże czemu ja myślę żeby zacząć ich uczyć na temat emocji 🤦
Po kalamburach na rozmowę wzięła mnie psycholog i na początku się wystraszyłam że coś zrobiłam. A tu ogólnie były pytania o moją historię o blizny co widać na ręku a ja mówię że to jakby widać że niby świeże ale prawda jest taka że ja zamiast poczekać aż się zagoi lubiłam to rozdrapywać i dlatego to tak wygląda 😂
I ona ogólnie mnie poedukowała jaka tu główna choroba panuje. I tam głównie schizofremia (aż mi się przypomniało tekst jednej terapeutki że nie dam rady z ciężko chorymi schizofremikami 🤣) myliła się
No i ogólnie powiedziala że odkąd tu jestem na praktykach to wszyscy są jakoś bardziej zmotywowani do udziału w zajęciach. A tymbardziej jak się dowiedzieli o tych chorobach które przechodziłam i przechodzę
Bo widzą że to że chorujemy nie znaczy że jesteśmy beznadziejni i mimo choroby można np uczyć się i osiągać sukces i robić co się kocha
Jak to usłyszałam myślałam że się rozrycze ze szczęścia 🥺🥰
I ogólnie dostałam też jakaś książkę którą mam czytać w wolnym czasie
Był potem obiad i od czasu tego odblokowania się jakoś jem lepiej i mniejsze poczucie winy. Może potrzebowałam takiego odblokowania się ? 🤔
Potem miałam kłótnie z panem od artystycznych 🤣
On mi ogółem mówił że pacjenci nie lubią takich zajęć rozkładanych w czasie bo nie skończą tego i się męczą
A on co robi ? Robi takie właśnie zajęcia
I co jest najbardziej porąbane. On twierdzi że zajęcia ze sztucznej inteligencji to forma zajęć artystycznych
No ciekawe gdzie. Ja uważam że to informatyka. Bo nie ma to związku ze sztuką
Bo to chodzi mu o takie coś ze wpisujesz do Al czy jak to się mówi komendę np "Wieś farbami akrylowymi" i sztuczna inteligencja tworzy ci obraz.
I on uważa że to rozwija wyobraźnię i jest formą sztuki
Jakby rozumiem gdyby to były np zajęcia z grafiki komputerowej ale takie coś to absolutnie nie jest formą sztuki. Bo to nie robimy my tylko sztuczna inteligencja za nas. Owszem takie zajęcia mogą być interesujące ale nie sądzę że to rozwija wyobraźnię. Prędzej lenistwo w mojej opinii i oczekiwanie że coś lub ktoś zrobi coś za nas
Ja osobiście wolę tradycyjne formy sztuki. Bo jednak doznania,zapachy,odczucia dotykowe oraz poprawa sprawności rąk jest w przypadku takich osób istotna. Bo tu też są przypadki które mają ograniczoną sprawność rąk
I zajęcia manualne w tym przypadku też pomagają
Bo jednak robisz coś tymi rękoma
No i jeszcze jedna awantura była odnośnie kredek i farb. On twierdzi że dobre rzeczy da się kupić tylko za 1000 zł
Nie jest to prawda. 2 lata temu czy 3 kupiłam sobie kredki za prawie 200 zl które do dziś mi służą i świetnie rysują
Ale ten się wykłócał że bzdury gadam i się nie znam bo on jest po plastyku i asp i wie lepiej
I powiadał dlaczego tak uważa aczkolwiek to co myślę ja to że to nie kwestia ceny tylko też umiejętności posługiwania się kredkami czy farbami
Jasne,są gorsze i lepsze marki ale nie trzeba wydawać 1000 zł by kupić dobre przyrządy do sztuki
Bo to w sumie tak jakby się powiedziało że dobre ciuchy to tylko markowe. A jest to prawda ? No nie
I on chyba ogólnie zapomina że nie każdy ma warunki wydać tyle pieniędzy na kredki czy farby
I ja mu też tłumaczyłam że można narysować czy namalować świetne obrazy czy rysunki przyrządami za np 100 zl
Trzeba tylko umieć
A ten dalej przy swoim 🤦
Potem szliśmy do galerii sztuki na wystawę i w sumie ciekawe prace aczkolwiek trochę nie mój styl. Nie przepadam za nagością w sztuce 🤔
Tumblr media
Choć ten obraz bardzo mi się spodobał. Uwielbiam fantastykę 🥰
Potem byłam jeszcze na spacerze i w autobusie przysypiałam a jak wróciłam do domu to poszłam na drzemkę
A potem do biblioteki i na zajęcia gdzie głównie rozmawiałam z innymi
A jak wróciłam to szybko poszlam spać
Aczkolwiek jak wróciłam to ktoś sobie słodko spał 😂
Tumblr media
Jak ja ją kocham 🥰
No cóż to tyle. W niedzielę napisze.
Do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
7 notes · View notes
deathissolution · 18 days
Text
Nie chcę zwykłego. Chce kogoś, kto będzie ze mną oglądał fajerwerki w Nowy Rok - co według przesądów znaczy, że spotkamy się również w kolejnym roku. Chce kogoś kto powie ej jedziemy w tripa i biorę cię ze sobą. Kto ulepi ze mną bałwana w zimowy wieczór. Zrobi mi tort na urodziny, złoży życzenia i będzie tylko dla mnie w ten jeden dzień. Kto pójdzie ze mną na deskorolkę, zagra w koszykówkę, zrobi listę marzeń, które chcemy spełnić i będzie realizować je krok po kroku. Jak tak to nie będzie wyglądać to tego nie chce.
4 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Hejka! Bilans z dziś:
Zjedzone 0
Spalone aktywnie 658
Tumblr media
To był średni dzień. Rano wstałam całkiem wyspana. Uszaki nie świrowały albo spałam tak twardo, że nie ogarnęłam tego xD
Nakarmiłam dziady, ogarnęłam twarz oraz włosy i pojechałam na herbatę do rodziców. Pogadaliśmy chwile po czym wybraliśmy się pod Toruń oglądać dom.
Kojarzycie ten moment kiedy widzicie coś ekstra fajnego na zdjęciach a później jak przychodzi do was paczucha zaś w środku jest jakieś gówno podobny wyrób? No to ja tak miałam z domem. Na zdjęciach ideolo dom marzeń tylko do odświeżenia. Na miejscu ruina za ponad 300 tys zł na zadupiu wszechświata ze sąsiadami zaglądającymi przez okna (bo są tak blisko budynki). Płot rozpadający się, okna stare, dach przecieka i generalnie syf, kiła i mogiła… Typa z agencji zwyczajnie zjebałam za to oszukiwanie ludzi i marnowanie ich czasu. No robienie fotoszopa i w magiczny sposób naprawianie płotu czy oddalanie sąsiadujących budynków jest zwyczajnym skurwysyństwem.
Generalnie po tej chorej akcji trochę się wyluzowaliśmy i pośmialiśmy. W drodze powrotnej wpadliśmy do KFC, ale wymigałam się woreczkiem żółciowym i nic nie zjadam. W ogóle dziś nie miałam ochoty jeść. Zatem wpadł fast.
Tumblr media Tumblr media
Wróciłam do domu a uszaki tak ślicznie pozowały, że nie mogłam się powstrzymać i mam galerie zabobkowaną ich zdjęciami xD
Ruda dziś szalała z kartonem i nie ukrywała jak ogromnym niszczycielem światów jest. Na szczęście postawiłam też drugi i niech się wyżywają do woli :) lepiej na kartonie, niż meblach xD
Kocham te dziady :3
Tumblr media
Ćwiczenia:
8698 kroków
Godzina jogi
Pół godziny pilatesu
37 notes · View notes
Text
Pogoda
Dzisiaj ma być burza u mnie może u ciebie też.
Niech cię nie zniechęca szary dzień
Niech cię nie przeraża grzmot
Burze są magiczne w nich kryje się piękno i moc
Widzisz błyski na niebie?
To iskry z twojej duszy które odbijają się od chmur
Słyszysz huk piorunów?
To echo twoich marzeń które wybuchają w powietrzu.
Jeśli wolisz żeby świeciło słońce
Powiem Ci coś w sekrecie
Słońce też jest magiczne...
Niech cię nie oślepia złoty blask
Niech cię nie parzy gorący żar
Słońce jest magiczne w nim kryje się życie i ciepło.
Widzisz promienie na niebie?
To uśmiechy z twojego serca które rozświetlają świat
Słyszysz szum wiatru?
To melodia twoich myśli która niesie się w przestrzeni
@x-chora-dusza-chore-cialo-x
7 notes · View notes
doublebond · 2 months
Text
Odwiązanie
Była kolejna próba utrzymania "związku na gumkę".
Niestety, na drodze stanęła choroba i śmierć mojej matki. Wszystko było nie tak, jak planowałem. Żadnego szybkiego zgonu, żadnej nagłej ulgi, żadnego kamienia z serca. Po prostu smutek.
Odwołane ferie - kolejny urlop odwołany z powodu "mojej matki".
Kiedy smutek i fizyczny ból nie dawały mi spokoju, postanowiłem z dnia na dzień kupić najtańszy turnus w pierwszym lepszym sanatorium w Ciechocinku. Sam, bo ona nie mogła wziąć urlopu.
Zanim wyjechałem, spędziliśmy jeszcze noc razem, wąchając molly i siebie nawzajem. Przez depresję i stres nawet się chyba nie kochaliśmy. Ale to nie było nawet potrzebne, bo wydawało mi się, że mamy empatię. Wsparcie. Miłość.
Potem, w dniu wyjazdu, jakieś niewyraźne teksty, że "puszczę się z jakąś emerytką". Z ust kobiety, która mnie zdradziła. Być może tajemnica tej projekcji kiedyś się wyjaśni...
Minął jeden dzień. Jeden dzień. Dostałem pokrzepiającą wiadomość, że kiedy tylko wsiadłem do samochodu - ona zjadła grzyby.
"Miała bardzo klarowną wizję - dwa lata relacji ze mną były jak siedzenie z lwem w klatce".
Tak, w drugą rocznicę relacji, dwa tygodnie po stracie matki, straciłem coś, co wydawało mi się miłością życia.
Największy prezent, jaki mogłem dostać.
"Proszę spróbować zaopiekować się sobą z troski o siebie - zamiast w odwecie, że nikt inny na świecie tego nie za Pana nie zrobi."
Tak mniej więcej powiedział mój terapeuta.
Utrata, właściwie w jednej chwili, matki i przyszłej żony przypieczętowały lekcję: nikt i nic na świecie nie przyniesie mi żadnego poczucia uznania, wartości ani sensu życia.
Mam je wszystkie w sobie. Cały czas. Całą kobiecą energię, za którą tak tęsknię - mam w sobie.
Wszystkie słowa pokrzepienia, wiary, szacunku i troski - znam na pamięć.
Wszystkie dobre rady, wybory podyktowane zdrowiem i troską o siebie - mam w głowie.
Całe ciepło, bezpieczeństwo i zmysłowość - mam we własnych biodrach.
Wszystko, czego szukam w kobiecie moich marzeń - mam od dawna w sobie.
Żadna "bratnia dusza", żadna "miłość życia" - moja własna Anima. Kobieta we mnie. Pozwalam jej mówić. Zaczynam jej słuchać.
2 notes · View notes
0-tekko-0 · 7 months
Text
Co do tej wizyty u psychiatry, o której wspomniałem przed paroma postami: byłem już kilka tygodni temu. To nie była wizyta moich marzeń, czułem się po niej sfrustrowany i zestresowany (finalnie, gdy wyszedłem, skonczyło się na płaczu). Delikatnie rzecz ujmując, psychiatra jakoś nie przypadł mi do gustu. Albo ja nie przypadłem jakoś do gustu psychiatrze. Obstawiam oba. Na szczęscie miałem zaraz po nim wizytę u psychoterapeutki i mogłem z nią porozmawiać o moich odczuciach, co dosyć mi pomogło, choć dalej nie czułem się dobrze. W każdym razie, z jego werdyktu, podobno rozwijają się u mnie zaburzenia osobowości. Przepisał mi leki (seronil) i pomimo iż przez pierwszy tydzień (jedna tabletka dziennie) szczególnie nie pomagały, to po zwiększeniu dawki na dwie tabletki (od zeszłego wtorku) jest już trochę lepiej.
Jako, iż jak już natchnie mnie na wstawianie posta, to czasami lubię pisać o wszystkim, pragnę się tylko poflexować tym, że w mojej szkole mogliśmy się dzisiaj przebrać (to tak przedwcześnie z okazji Halloween), więc przemierzam szkolę przebrany za Edgara Allana Poego z bsd. Mam nawet szopa (borsuka z gangu słodziaków z biedronki, którego pozyczyłem na tę zacną okazję od znajomej XDD). Wyglądam, jakbym próbował uciec ze stowarzyszenia umarłych poetów po przejściach, aczkolwiek czuję się naprawdę ładnie, a to raczej rzadkość. Nie mam stylu i raczej nie noszę fancy outfitów więc ten jeden raz jest naprawdę przemilą odmianą.
A no i btw, obejrzałem już film z fnafa! Dzień po premierze, moja przyjaciółka (ogromna fanka tej gry, czekała na film pół swojego życia) zabrała mnie (ledwo kojarzę pół procenta lore [kiedyś mi o nim opowiadała], nie pamiętam imion postaci, nie dowiedziałbym się o tym, że wychodzi film gdyby nie ona) do kina. Osobiście, nawet mi się podobało, ale wiem, że dla bardziej powiązanych z fnafem ludzi mógł mieć on inny wydźwięk (np że względu na nostalgię/oczekiwania wobec niego/śledzenie daty premiery itp) i ogromnie lubię słuchać także ich opinii (generalnie jak ktoś już oglądał to można podzielić się ocenką, chętnie przeczytam).
Tumblr media
4 notes · View notes
moiclaudie · 1 year
Text
Ciężki dzień. Psychicznie ciężki. Nie daje mi spokoju myśl, że tak kiepsko toczy się moja ścieżka zawodowa.
Nie mam pomysłu w którą stronę się szkolić, też brak mi ambicji, by siedzieć wieczorami i samej zagłębiać wiedzę czy czytać coś z branży.
Zarobki też mam co najmniej bez szału. Ehhhhh.
I to wszystko nie zmieni się bez mojej inicjatywy, soooo.... Może pora wreszcie naprawdę się ogarnąć?
Ten jakże świetny nastrój wjechał mi dziś po przejrzeniu ofert kawalerek 😅 dążę do tego by więcej zarabiać, by móc więcej wydawać na miejsce gdzie odpoczywam po tej pracy. Szczyt marzeń normalnie 🤡 życie naprawdę jest zabawne. Przynajmniej moje.
8 notes · View notes
niechciaana · 1 year
Text
Za każdym razem, gdy będzie Ci trudniej, wróć do tego postu. To moje przypomnienie dla Ciebie o tym, że:
Jeszcze nawet nie spotkałeś wszyskich osób, które szczerze pokochasz i które sprawią, że Twoje życie będzie piękniejsze.
Jeszcze nawet nie widziałeś wszystkich swoich ulubionych miejsc.
Nie widziałeś jeszcze swojego domu, w którym kiedyś będziesz mieszkać i który okaże się być Twoją oazą spokoju.
Być może nie poznałeś jeszcze osoby, która zjawi się w najmniej spodziewanym momencie i zostanie już z Tobą do końca Twoich dni.
Dzień, który okaże się być najlepszym dniem Twojego życia, jest dopiero przed Tobą.
Nie byłeś jeszcze we wszystkich krajach w których się zakochasz i do których będziesz nieustannie wracać.
Prawdopodobnie nie usłyszałeś wszystkich piosenek, które pokochasz i które będziesz puszczać na okrągło. Lub filmów, które tylko czekają na to, aż je zobaczysz. Bądź spektakli czy muzeów, które tylko czekają na Twe przybycie.
Jest przed Tobą jeszcze mnóstwo okazji, które zmienią Twoje życie o 180 stopni
Prawdopodobnie nie okryłeś nawet jeszcze wszystkich swoich pasji, dzięki którym odnajdziesz cel.
Prawdopodobnie nie kąpałeś się jeszcze we wszystkich oceanach/jeziorach/morzach tego świata.
Jest przed Tobą jeszcze tyle dobrego. Tyle pięknych dni.
Być może już niedługo odnajdziesz misję bycia tutaj, jeśli nei odnalazłeś jej do tej pory. Być może nie długo dostaniesz pracę marzeń, która sprawi, że już nie przepracujesz dłużej ani jednego dnia. Bądź założysz firmę, która okaże się być ogromnym sukcesem. Lub napiszesz książkę, która stanie się bestsellerem. Albo zaczniesz podróżować i skończysz się zamartwiać raz na zawsze.
Prawdopodobnie nie widziałeś jeszcze najpiękniejszego zachodu słońca.
Jest tyle dań, które czekają, aż tylko je skosztujesz i które okażą się być daniami do których będziesz nieustannie wracać.
Jest jeszcze tyle rzeczy, które czekają na moment w którym do nich dotrzesz. Pamiętaj, że coś pięknego może Ci się przytrafić już jutro rano. Wszystko będzie dobrze. Już niedługo.
11 notes · View notes
myslodsiewniav · 11 months
Text
Lipiec-lipiec i "pretensje"
Update po rozmowie z szefem.
[Nie kryję, że dziś, dzień po, 6 lipca 2023 mama zajebisty humor]
W chuja leci.
Ot i całe podsumowanie.
Zgnębionym tonem, pełnym dramatycznych westchnień i urwanych zdań (wielokropki było po prostu słychać przez telefon) wyznał mi telefonicznie, że nie rozumie maili, które napisałam do Zarządu, nie pojmuje też skąd wziął się mój pomysł odnośnie urlopu dlaczego chciałabym odbierać zaległy urlop i cytuję "skąd te moje pretensje". Kurwa, jak słyszę "pretensje" odnośnie warunków zatrudnienia i próby robienia mnie w chuja, odwracania kota ogonem, niewypłacania mi pieniędzy i unikania określenia "Umowa o Pracę" jak gorącego ziemniaka to NAGLE moja głowa i moje ciało przechodzi do trybu "WALKI O PRZETRWANIE" i do tej podwyższonej czujności, a co gorsze słowo "pretensje" niczym zaklęcie przenosi to moje już i tak bulgoczące kortyzolem i adrenaliną ciało do WSPOMNIEŃ o osobie, która używała wobec mnie przemocy psychicznej, manipulacji i umniejszała zasadności moich potrzeb, moich praw w związku. Kiedy ja mówiłam "mam prawdo do tego i tamtego, bo jestem Twoją partnerką, osobą równą i moje cele, potrzeby, marzenia również się liczą w takim samym stopniu jak Twoje" to słyszałam, że go ranię swoimi PRETENSJAMI i to w obszarze na który on nie ma wpływu - bo jego cele to okay cele, żebym wspierała, jego są ważne, a moje co? Przecież ja i tak bez niego nic nie osiągnę, po co on ma wspierać mnie skoro nic nie będzie miał tego, że będę zadowolona czy niezależna, więc lepiej będzie jeżeli obydwoje skupimy się na inwestowaniu w niego, a jak dorobię to mogę sobie iść na ten czy tamten kurs dla siebie, ale póki co myślenie o spełnianiu moich marzeń to po prostu nieinwestysyjna głupta... Lepiej kupić mu więcej ćpania i nowy telefon by "jakoś poważnie wyglądał w branży", i jebitny telewizor - żeby miał na czym grać siedząc kolejny miesiąc na L4 i zbierając siły w depresji by tą branże w końcu zawojować i osiągnąć wielki sukces. Fascynująte jest podsumowywanie tego co słyszałam w tamtym związku z faktami jak nasze życie wygladało, aż mnie to nakręca złością, jak to wspominam.
Anyway cokolwiek bym wtedy nie powiedziała, czegokolwiek nie próbowała spisać - chociażby, aby ogarnąć nasz budżet, bo pieniądze ZNIKAŁY, a ja nie wiedziałam GDZIE to słyszałam, albo, że mam ciągle "pretensje", że jestem taką marudną babką, taką niepoważną, która nie cieszy się z tego co ma tylko "pretensje" ciągle zgłasza (a ja przecież konkrety chciałam, arkuszyk w Excelu otwieramy i lecimy z wydatkami, analizujemy, gdzie kasa nam znika, czym lepiej zarządzać by kasy wystarczało), albo NAGLE wybuchała awantura o coś czego za cholerę nie rozumiałam. On miał do mnie żal, okazywało się, że coś zrobiłam - na temat inny niż pieniądze czy tabelka w Excelu - nagle EMOCJE BYŁY DRAMATYCZNE, bliskie rozstania, w głowie totalny szum, misz-masz, bo nie potrafiłam połączyć co się stało, że nagle, z próby partnerskiej rozmowy "kochanie, usiądźmy razem przy stole i przeanalizujemy nasz budżet" okazywało się, że mój partner czuje się przeze mnie niepewny siebie i tragicznie zraniony, bo 6 miesięcy temu na imprezie firmowej zatańczyłam z kolegą z innego teamu i on cały ten czas o tym myśli, że w jego głowie jak już go zostawiam, zdradzam, nie-kocham, odtrącam,
...że on czuje się znowu tak, jak wtedy, gdy jego ojciec umarł, boi się samotności, zapewniam go, że jestem tu i nigdzie się nie wybieram, żebyśmy wrócili do faktów i pomyśleli o najbliższej przyszłości. Tym czasem on od pełnego bólu płaczu i rozpaczliwych okrzyków "NIE OPUSZCZAJ MNIE", w pół zdania przechodzimy do tego, że jestem "najgorszym co go w życiu spotkało", że nikt go nie rani tak jak ja - nie potrafi powiedzieć czym dokładnie (bo ja znowu pytam o konkretny - skonfrontujmy fakty, bo może to błąd w komunikacji po prostu? Bo wiem, że nie zrobiłam nic cele na niego niekorzyść, może gdzieś się nie rozumiemy). Tym czasem on w gniewie po prostu na mnie się drze i drwi z pytań "jakim swoim zachowaniem cię ranię?" - bo nagle uważa, że każdym zachowaniem niedostatecznie go wspieram, na przykład tym, że chcę iść na studia - wyjaśnia, dobitnie uderzając ręką w stół tak, że laptop z otwartym arkuszem Excela podskakuje - że to dowód na to, że myślę tylko o sobie, że przecież nie mamy budżetu na to, a ja ciągle o tych studiach i o podróżach mówię, podczas, gdy on potrzebuje wsparcia, bo cierpi na depresje i ma dość "moich pretensji"; że pogłębiam jego depresję, że swoim "egoizmem" powoduję u niego spadek poczucia własnej wartości, że celowo tańczyłam z tym kolegą 6 mc temu by z niego zadrwić, żeby tamten koleś poczuł się lepszy od mojego partnera, bo miał mnie, a przecież "taniec to seks na sucho", wiec to dowód na jawną zdradę! Czy ja wiem, jak bardzo boli zdrada!? I to na jego oczach! Że swoim zachowaniem, bezczelnym i bolesnym po prostu zraniłam go! Że co z tego, że on ze mną nie tańczy - ja też mam nie tańczyć z nikim innym, ani sama, bo taniec solo to dowód na gotowość do zdrady! To nadwyrężenie zaufania w związku! I tu płacz! Że mnie nienawidzi! Nie kocha! - powtarza to miotajac się w złości po kuchni głuchy na moje zapewnienia, że to niedorzeczne! Że kocham go! A on przekrzykuje mnie głosem pełnym bólu, rwącym w gardle, nachylając się tuż nad moja twarzą "nie kochasz mnie!"; wyrzuca, że go ranię, że nic innego do niego nie mówię tylko sadzę "pretensję" za to, że nie umył naczyń, kiedy byłam w pracy, albo że nie ugotował obiadu, a on przecież ma depresje i musi się leczyć "śmiesznymi papierosami". Zastanawia się czy z mojej strony to w ogóle jest miłość? Czy ja go oby nie wykorzystuję? Czy poza czubkiem własnego nosa jestem w stanie myśleć o przyszłości naszego związku? Czy w ogóle jest sens, żeby on był ze mną, skoro tak bardzo go wykorzystuję i ranię? Po co ten związek, skoro nasze rozmowy ograniczają się wciąż i wciąż do moich pretensji!? Czy ja w ogóle wiem czym jest depresja? Czy ja mam empatię jakąś w ogóle... a gdy już ryczę słuchając tej głośnej (bo krzyczy), emocjonalnej tyrady, patrząc w pełne pogardy oczy osoby, którą tak mocno kocham; gdy ledwo oddycham przez łzy, gdy niedowierzam w te wszystkie bolesne słowa, które padły pod moim adresem, gdy zaczynam wątpić w to czy realizacja moich marzeń to faktycznie jest bezwzględny egoizm w tej sytuacji, gdy głowa mnie tak boli, że nie jestem w stanie stworzyć spójnej myśli... wtedy on pada na kolana, przytula się do mojej talii, tak mocno-mocno i płacze. I przeprasza za wszystko, mówi, że tak naprawdę w ogóle tak nie myśli, że nei wie co w niego wstąpiło, że mnie kocha, że prosi bym go nie opuszczała, że on potrzebuje mojej uwagi i opieki, bo ma depresje...
A ja jestem tym tym tak wykończona, tak wiele stresu, krzyku, że nie mam już na nic siły...
I tak jest jest zawsze jak próbuję poruszyć temat budżetu. Zawsze. Aż z obawy o kolejną awanturę i emocjonalne tortury przestaję poruszać temat. A pieniądze jak znikały, tak nadal znikają... I dopiero na terapii dowiedziałam się, że te sytuacje nie były ani wyjątkowe dla mojego związku, ani jakieś charakterystyczne dla depresji czy coś... To po prostu manipulacja i zachowanie typowe dla osoby uzależnionej, która jest gotowa zrobić dym o cokolwiek, byleby zachować komfort ćpania. Byleby odwrócić uwagę od tego, co mogłoby ten komfort zaburzyć.
Ja też musiałam oczywiście swoje części tej relacji przerobić, swoje zachowania poskładać i zrozumieć - w sensie, że jestem inną osobą, niż ta, która siedziała w tamtej kuchni przy Excelu i dawała się okładać temu emocjonalnemu-bokserowi. Wypracowałam nowe sposoby reakcji, zostawiłam rzeczy, które kiedyś mnie łapały (na przykład na "nie kocham cię" reagowałam po prostu rozpaczą, bólem nieporównywalnym z czymkolwiek, po prostu te słowa osuwały mi grunt spod ziemi, nie mogłam oddychać - jakbym tonęła... teraz wiem skąd to i myślę, że już tak nie zareaguję, bo uleczyłam źródło miłości, już inaczej tę sferę czuję po prostu).
Ale zaklęcie "pretensje" wypowiedziane przez Szefa w odpowiedzi na legitne oczekiwania wobec pracodawcy, negocjowanie warunków wypowiedzenia umowy, wykonywanej pracy, wywiązania się z ustaleń na które się obydwoje umówiliśmy momentalnie mnie przeniosło do tamtej kuchni. Ale nie stałam się tamtą dziewczyną. Byłam sobą-z-teraz, ale mój szef przestał był głosem w słuchawce i skojarzeniem łysego typa w koszulce hawajskiej, a nagle stał się histeryzującym brunetem o budowie niedźwiedzia, w którego głosie odbijał się to ból, to pogarda, którego czekoladowe oczy mnie przeszywały na wylot obserwując czujnie moje reakcje i zdradzając rozminę "co powiedzieć, co zadziała, aby osiągnąć zamierzony efekt i by ona się złamała do mojej woli i zapomniała o pierwotnym temacie rozmowy?".
No.
No to na swoje nomen-omen szczęście w nieszczęściu mam narzędzia do raczenia sobie z tym rodzajem rozmówcy.
Trochę dupa.
Trochę nie.
Bo okazało się, że cały Zarząd uznał, że mój e-mail to "masz do nas pretensje jakieś, których nie rozumiemy" - ja mówię, że to konkretne nawiązania do konkretnych aspektów naszej współpracy. A on znowu umęczonym głosem mi oznajmia, że ja chcę jakiś ekwiwalent za niewykorzystany urlop, chociaż dotąd o tym nie wspominałam. A ja do niego "ty też!" i przypomniałam, że to z jego inicjatywy kończymy współpracę, dlatego chcę rozwiązać wszystkie aspekty. Na co on odpowiedział, że rozumie, że przez problemy w firmie posypać się mogą moje plany urlopowe i że dotąd nie sprawdzał nawet ile ja urlopu brałam, ani tego nie liczył - powiedziałam mu, że wszystko jest na mailu, że przecież mu pisałam o każdym przedziale dat, zawsze z 3-2 miesięcznym wyprzedzeniem, że często te maile zostawały bez odzewu o ile nie napisałam mu smsa. A ona na to "no tak, ale ostatecznie zawsze miałaś urlop kiedy chciałaś, a ja nawet tych twoich dni urlopowych nie liczyłem". No i co z tego? To nie mój problem, że on tego nie liczył, ja liczyłam - ma daty w mailach, może policzyć sobie sam. Zapraszam. Na co on, że jeszcze rozumie dlaczego chcę dostać ten ekwiwalent za niewykorzystany urlop, bo jednak to ja dobrze pracuję i teraz mi się plany urlopowe i budżetowe posypały, ale dlaczego AKURAT TERAZ? Skąd te pretensje? Kiedy spółka ma problemy finansowe i jest problem z płynnością? No śmiech. Bo mi wypowiedziałeś umowę typie! Bo kończymy współpracę! Kiedy mam zamykać te tematy? Tym bardziej, że nie odbierasz telefonów ode mnie.
W ogóle przypomniałam mu, że rozmawialiśmy w piątek telefonicznie, a gdy godzinę próżniej próbowałam oddzwonić - nie odbierał. Dwie godziny później - też. W poniedziałek - również. I nie oddzwonił! Ani w piątek, ani w poniedziałek, a we wtorek zadzwonił po godzinach mojej pracy. Nie odpisuje na maile! Na smsy! JAK JA MAM SIĘ Z NIM KONTAKTOWAĆ!? W jakiej sytuacji mnie stawia, gdy chcę ustalić szczegóły związane z moim bytem do cholery!!?? Tu mowa o faktach i niepoważnym prowadzeniu biznesu! A jak już oddzwoni po 5 dniach to pyta "Skąd te pretensje?". No jak mój toksyczny były xD "No czego chcesz, typiaro? Pracuj 8h dziennie przez 5 dni w tygodniu na mój przychód, zapłacę, jak będę miał z czego, nic nie obiecuję, ale ty pracuj, dam tobie wypowiedzenie, a jak masz pytania odnośnie wypowiedzenia to poczekaj z tydzień czy dwa, jak będę miał czas to się do Ciebie odezwę i może pogadamy o tym, ale tylko jeżeli nie będziesz miała PRETENSJI."
AAAAAA...
Stanęło na tym, że zaproponował mi, żeby od przyszłego tygodnia na cały lipiec wzięła wolne! Urlop! I jestem z tym baaaaaaardzo content! O ile oczywiście nie zrobi mnie w chuja i w sierpniu nie wypłaci mi wynagrodzenia, bo "nie pracowałam"...
Will see, bo w mailach nawiązałam do sytuacji z drugiej połowy czerwca 2020 roku w której sam namawiał mnie na wzięcie 2-tygodniowego urlopu, a potem upierał się, że to nie było "wolne/urlop" tylko "nie pracowałam" - zapłacił mi jak za urlop, ale dla ZUSu firma w skutek pandemii nie przynosiła zysków i musiała zawiesić działalność na 2 tyg by dostać grant/wsparcie covidowe od Rządu. Dowiedziałam się po powrocie z urlopu i było mu chujowo.
Jeszcze a propos "pretensji" - odnosiłam się do faktów, zadawałam pytania o konkrety, przytaczałam treści naszych rozmów telefonicznych i prosiłam o pisemne potwierdzenie nich (nikt z Zarządu ich nie potwierdził ofc, nikt nie odpisywał na maile i smsy). Pisałam je napędzana złością, ale też formalnie i uważnie. Przed wysłaniem prosiłam prawniczki i przyjaciół o zweryfikowanie czy pismo/e-mail jest napisany profesjonalnie, czy właśnie nie trąci marudzeniem i niepoważnym wytykaniem głupot. Dostawałam potwierdzenie, że maile są napisane spoko, w punkt, sama esencja (co w moim przypadku nie jest łatwe - mam łatwość przeciwnie: do słowotoku i ścian tekstu) i konkrety. Odwołania do rzeczy, których nie mam na piśmie, a co do których byliśmy umówieni. Jedyny problem był taki, że jak wskazywały prawniczki i przyjaciele (oraz cały jeden dział prawny pewnej firmy - Poznań kocham Was xD), to fakt, że Zarząd nie może mi odpisać na te maile, bo KAŻDA odpowiedź byłaby jednoznaczna z przyznaniem się do łamania prawa xD i stąd już prostu do sądu i do wygranej sprawy. Na moją korzyść. Więc nie mogą odpisać.
Ale to ja mam "pretensje".
Kurde, tak się cieszę, że kończę współpracę z nimi!
Idzie coś nowego!
Ciekawe co!
Mega się cieszę na ten urlop - po prostu jak to usłyszałam, to cała jakbym... stalą się o kilkanaście kilogramów lżejsza! TAK. Chcę urlopu! Potrzebuję urlopu! TAK!
Będę tyle spać ile zechcę!
I zrealizuję te wszystkie plany, które za mną chodzą od miesiąca!
ALE SIĘ CIESZĘ!
Bardzo tego potrzebuję.
Tym bardziej teraz nie chcę mieć do czynienia z szefem, od kiedy dziś rano sprawdziłam na wynagrodzenia.pl poleconej przez @khepinger że powinnam zarabiać na obecnym stanowisku niemal dwa razy tyle ile zarabiam, że w moim regionie, na podobnym stanowisku, dla osób z podobnej grupy demograficznej zarobki się plasują w średniej 7990zł na UoPie! A widełki to 6210zł - 11 050zł (pewnie mowa o kwocie brutto, ale wciąż - ja sama siebie niedoszacowujeeeeeee aaaaaa). Jestem tak kurwesko zła!
A trzecia sprawa to kwestia pracy mojego partnera.
Go tez pracodawca robi. Ma umowę B2B - jest przedsiębiorcą. Okazało się wczoraj, że zmieniają siedzibę firmy, ale właściciel sieci oddziałów firmy nie przewiduje zatrudnienia ekipy przeprowadzonej. Nie proponuje też zaplanowania przeprowadzki w tygodniu pracującym - chociaż liczy, że pracownicy zatrudnieni do świadczenia różnych usług w firmie mają w przeprowadzce pomóc, a na swoich umowach mają jak byk wpisaną pracę od poniedziałku do piątku. Nie. Będą się przeprowadzać w jakiś wolny weekend. Oczywiście zapłaci im za ten dzień 100% - i według pracodawcy to zamyka drogę negocjacji. Nie zmienia też oczekiwań sprzedażowych dla oddziału (jedynego na województwo) - mają wyrobić plan, bo inaczej z premii nici. Dlatego - to oficjalna argumentacja - nie będą się przeprowadzać w tygodniu, żeby pracownicy mogli pracować tak jak zawsze, jak wynika to z umowy, by wyrobili plan, na którym pracodawcy zależy. Po prostu mają przyjść do pracy w jeden weekend przeprowadzkowy. Na sobotę i niedzielę.
NO SZLAG MNIE TRAFIŁ.
Ja jestem w bojowym nastroju, ostatni miesiąc mnie nastroił bardzo... nieufnie. :P Wobec pracodawcó.
Nie podoba mi się to. Ale jeszcze wczoraj O. był z tym planem okay i nie rozumiał mojego gniewu i ponaglania go by skonfrontował się z prawnikiem.
Dziś zadzwonił, by poinformować mnie, że już wie kiedy będzie ta przeprowadzka i że będzie ona w weekend w który mamy plany (jeden weekend to miała być wizyta jego kuzyna, odkładana od miesięcy, tego chłopaka, który nie pojechał z nami na rajd, z którym potem O. nie pojechał na fajny event, bo nasza sytuacja finansowa zrobiła się niepewna itp... W ten weekend o którym mowa w kontekście przeprowadzki oddziału w którym pracuje mój partner jego kuzyn miał do nas przyjechać na piątek-niedzielę i mieliśmy fajne, festiwalowe plany, bilety kupione itp). Streścił również rozmowę z przełożonym na ten temat: że chociaż nikt tego nie mówi wprost to obecność wszystkich pracowników firmy w ten dzień jest wymagana, obowiązkowa. A jak mój partner powiedział szefowi, że niestety nie wypali to - że on ma już od bardzo dawna plany na ten weekend i nie da rady po prostu tego przenieść, to szef wzniósł brwi i oznajmił "to zmień te swoje plany" i tak się zakończyła rozmowa.
JA jestem nastawiona bojowo.
O. jest w swojej pierwszej pracy i już na tym etapie rozmowa z przełożonym była dla niego trudna i wymagała masę energii, szczególnie, że szef zbył jego z trudem komunikowane "nie".
Brakuje mu narzędzi do komunikowania granic.
I chyba nie dostrzega, że zarówno szef, jak i regionalny, jak i właściciel w chuja lecą, OCZEKUJĄC, że wszyscy pracownicy będą ten oddział firmy przeprowadzać na własnych rękach, bo taki rozkaz im dano. Bez pytania czy ktoś jest w ogóle taką formą nadgodzin zainteresowany. O.O Bez pytania o chęci, czas, przestrzeń, bez negocjacji wynagrodzenia (no bo ciekawe jak oni mają wyrobić plan sprzedażowy z taką samą werwą, jak gdyby nigdy nic, siedząc non stop w pracy, z tymi samymi gębami przez 12 dni pod rząd, do tego 2 z tych 12 dni nosząc ciężkie rzeczy z jednego pomieszczenia hurtowni do drugiego pomieszczenia??? Przecież to ciężka praca fizyczna! Jak można bez regeneracji po takim wysiłku oczekiwać od pracowników potem zawrotnych lub przynajmniej "typowych" wyników w pracy, nie mówiąc o tym, że pierwszy miesiąc w nowym miejscu będzie prawdopodobnie wyzwaniem zarówno dla pracowników, jak i dla klientów? Poza tym oni są niewolnikami czy co?)
Powiedziałam jakie jest moje stanowisko.
Zaproponowałam, aby udał się jak ja do prawnika - to mu się wydaje zbyt energochłonne, zbyt wysiłkowe, bo sam jest dojechany stresem ostatnich tygodni. Wkurza mnie jego "ja mogę pomóc w przeprowadzce, młody jestem, silny, mogę w wolny weekend, nie o to chodzi" i zaraz ten smutek, że znowu się z kuzynem nie zobaczy, i że szef go tak rozczarowująco "z buta" potraktował, kiedy próbował negocjować swoje granice... Ta akceptacja i brak wkurwu mnie wkuuuuuuuurwia.
Zapytałam czy dobrze rozumiem, że brakuje mu narzędzia do zakomunikowania swoich potrzeb szefowi, aby to do szefa trafiło. Odparł z radością, że to uczucie o którym opowiada mi od kwadransu nazwałam za niego "tak! O to chodzi!". Przestawiłam mu jak to komunikować moim zdaniem, a on na to "boję się, że wtedy mnie też zwolnią i obydwoje będziemy bezrobotni". Noż cholera, byliby ostatnimi idiotami, gdyby go zwolnili, bo to on robi im zarobki. Ale okazuje się, że sposób, stawiania granic, który mu oferuję - i który wiem, że jest okay (no chyba, że jesteś kobietą i komunikujesz to mężczyźnie, wtedy to nie "fakty" tylko "pretensje" :P) - powoduje w nim duży sprzeciw i strach. I totalnie to kminię: sama to czułam i na terapii ogarniałam jak negocjować warunki zatrudnienia xD To jest trudne i można się tego nauczyć tylko i wyłącznie z praktyki niestety.
Więc aby go nie wpędzać w większy strach i stres dałam mu to do przemyślenia "na później", żeby teraz odpuścił, aby teraz pracował po prostu.
Zaproponowałam również, żeby zadzwonił do swojego taty z pytaniem o poradę. To zdolny typ. Na pewno mu pomoże. On jednak uznał, że tacie nie chce zawracać głowy, bo przecież jest na urlopie (tj. tata jest). Wyłożyłam mu, że tata jest na urlopie od swojej pracy, a nie od bycia tatem. xD Że jestem przekonana, że ma doświadczenie i potrafi feelować z trudnymi tematami, że na pewno mu dobrze doradzi.
Ma zadzwonić do mnie z relacją, po tym jak pogada z tatem.
Łatwiej doradzać w cudzych problemach...
6 notes · View notes
wiking0 · 1 year
Text
czw., 16 mar
Hej.
Wczoraj dojechałam szczęśliwie do roboty, ale z opóźnieniem. Nikt nie zauważył nawet, że mnie nie ma więc dobrze. Dostałam role marzeń na zmywaku i odmóżdżylam sie ładnie. Troche myśli mi krążyło w głowie. Nie miałam totalnie apetytu. Zmusiłam sie do zjedzenia kromki chleba z masłem. Dawno tak nie miałam, że mi rosło w buzi. Zwykle czuje okropny głód dlatego się zdziwiłam. Moje Ed w każdym bądz razie nie narzekało. Może to wina nowych leków? Nie wiem. W głebi duszy pragne, żeby tak zostało oczywiście... Dzisiaj mam podobnie. Zjadłam na siłe mus i zrobiło mi sie niedobrze przez co ciężko mi było pracować. Był zapierdol. Myśle, że z 500 talerzy i 100 zupnikow przeszlo dzisiaj przez moje ręce, ale jest spoko. Ja kocham pracować. To moja druga taka duza miłość zaraz po moim K.
Zjadłam mus z siemieniem lnianym. Jestem ciekawa czy mi pomoże. W glebi duszy mam nadzieję, że tak. Stresuje sie tym. Mam takie chwile załamania, żeby to wziąć i pierdolić wszystko, ale mam jeszcze jakis glos rozsadku z tyłu, który mi mowi, że to bez sensu i tylko się psuje od środka. Jeszcze boje się, że bez zdrowej i w miare rozsadnej diaty tego nie ogarne. Rzucenie tabsów -ok, ale całkowity powrót do normalności narazie nie wchodzi w gre. Jestem za słaba. Ile ja bym dała, żeby sie cofnać do dnia, w ktorym kupilam 1 paczke Dulco.
🌸 Co zjadłam?
Tumblr media
🌸 Mus Owolovo jagodowy + 3 łyżeczki siemienia lnianego
Tumblr media
🌸 Kajzerka z szynka i serem + sos sweet chilli
Tumblr media
Jeszcze popracuje do 24 i lece w kimono. Jutro podobny dzień. Na statku dni sie nie roznia zabardzo. No chyba, że sie coś odjebie.
Do zobaczenia 🌸
16 notes · View notes