Tumgik
#nie ma mnie bez ciebie
toba--oddycham · 7 months
Text
Tumblr media
377 notes · View notes
uderzamobeton · 4 months
Text
TW MEANSPO
Ty gruba kurwo, suko bez ambicji. Jak możesz wogóle myśleć o jedzeniu xD Spaślaku. "Jestem bardzo głodna" i co, myślisz, że go to kurwa obchodzi? Odpowiem ci, NIE. Ma to gdzieś xD Chce chudzinki, delikatnej dziewczynki, a nie pierdololiną dziwkę dla żarcia. I co teraz? Dalej będzie Ci smakować? Każda kaloria, grubasie, każdy kęs sprawia, że sukienka jest coraz ciaśniejsza, a On coraz bardziej się brzydzi i jest zawiedźony Tobą. Jak Ci wogóle nie wstyd, pozwalasz, by musiał się wstydzić za takiego spaślucha. Niedobrze mi się robi Jak o tym myślę, czuję i Cię widzę. Żygam od tego tłuszczu. Grubas, grubas, grubas, grubas, grubas, grubas, GRUBAS, GRUBAS, GRUBAS! Nigdy mnie nie uciszysz i nigdy nie odejdę. Jesteśmy przyjaciółkami i robię to dla nas. Uświadamiam, że brzydzisz innych, pomagam się zmieniać, więc czemu kurwa narzekasz xD Weź się za robotę, a nie romansidła xD Jak będziesz chudziutka to sam do Ciebie przyjdzie. A teraz do roboty, spaślaku, nie płacz nad głodem.
376 notes · View notes
sadark-angel · 3 months
Text
"Wiesz, co liczy się długoterminowo w związkach? Nie jest to seks, nie są to emocje, nie jest to wygląd. Tym czymś jest spokój. Możliwość wyjechania z kumplami na weekend i nie zastanie po powrocie zapłakanych oczu. Możliwość zamknięcia się w pokoju i poczytania książki bez pytania "Stało się coś?" "Kochasz mnie?". Możliwość umówienia się z koleżanką z pracy bez podejrzeń o zdradę, ale też bycie wolnym od podejrzewania swojej dziewczyny o to, że Ciebie zdradza. Najważniejsza jest przyjaźń z osobą, która potrafi samodzielnie żyć i to, żeby się wzajemnie nie podusić swoimi problemami, oczekiwaniami, lękami i emocjami. Każdy potrzebuje powietrza, żeby nim oddychać, a jeśli go nie ma, to idzie szukać go gdzieś indziej."
156 notes · View notes
ahosia3 · 1 year
Text
Brak mi chyba kogoś, kto zaspany wyjdzie z łóżka poszukać mnie, znajdzie tu, na werandzie i powie zgorszony: "Gdzie łazisz? W całym łóżku cię nie ma! Nie mogę bez ciebie spać!
~Małgorzata Kalicińska
452 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Ostatnio było sporo zapytań o napady. W ogóle temat napadów ostatnio dosyć często przewija się na „naszej” części Tumblr.
Napady były, są i będą! Napady to norma! Napady to NATURALNA rzecz!
Nie wstydze się tego powiedzieć na głos. Miewam napady. Ostatnio coraz rzadziej, ale come on! Ja miałam jeden wielki napad przez kilkanaście lat! Bo tak wygląda życie, gdy ma się BED. Ciągła spirala myśli typu „spieprzyłam mogę jeść więc więcej”, „a co tam! Mi i tak nic już nie zaszkodzi”. Moim naczelnym mottem było „A co ja sobie będę żałować! Przecież jutro mogę już nie żyć bądź leżeć w szpitalu na intensywnej!”. Było jeszcze jedno „A zjem jak się ma zmarnować!”.
Ta wewnętrzna pustka, która się nie zapełnia pomimo pochłaniania jedzenia. Ten brak uczucia sytości. Sytość? Za sytość podczas napadu uważa się przecież wtedy najedzenie albo raczej przejedzenie wręcz do porzygu… A i nawet wtedy jeszcze by się coś zjadło.
Tumblr media
Śmieszne nie? Może i tak, ale nie dla ludzi z zaburzeniami odżywania. I jak ktoś pierdo🤬 że „prawdziwe motylki” nie mają napadów to aż mnie strzela chuuuu nie powiem co… Ja nie wiem. Czy ktoś ma już tak zagłodzony mózg, że nie myśli już logicznie? Ale… szkoda gadać. Niektórzy są ludźmi inni parapetami.
Zatem może napisze coś o tym jak uspokoić napady? Wiele widziałam zapytań jak uniknąć napadu. Jednym z fundamentalnych rzeczy ją się nauczyłam podczas wychodzenia z BED odnośnie długotrwałych napadów to:
Nie pościmy następnego dnia!
Nie ma sensu. Tak możesz myśleć, że zawaliłeś/aś, że jesteś beznadziejny/a, że nie zasługujesz na jedzenie. Tylko tak się nie da po prostu. Owszem znajdą się osoby co powiedzą „ja tak robie i jest dobrze”. No to fajnie! Jednak przy DŁUGOTRWAŁYCH napadach, które potrafią ciągnąć się kilka dni, tygodni a nawet miesiące tak to nie działa, że z dnia na dzień się z tego błędnego koła wyjdzie.
Gdy wpadnie się w spirale napadów trzeba zachowywać się jak podczas wpadnięcia do rwącej rzeki. Nie staramy się płynąć pod prąd, ale z prądem powolutku korygując kurs by dotrzeć na brzeg.
Jak wychodziłam z długotrwałych napadów? Stopniowo. I nie zawsze się udawało. Potrafiłam „wszystko spieprzyć” a mój mózg nagle zaczął ze mną walczyć i przestawiał się na tryb odkurzacza tudzież tornada wciągającego wszystko wokół. Nie od razu Rzym zbudowano. Z dnia na dzień nie zmieni się nawyków, które towarzyszą nam nie od dziś. Pozwalałam sobie na te napady częściowo. W sensie nie walczyłam z nimi za wszelką cenę i nie zabierałam się do tego jak z motyką na słońce. Jeden posiłek jadłam „normalny” oraz ograniczyłam się do 2 „napadów” na dobę. Starałam się z dnia na dzień zmniejszać ilość jedzenia podczas napadu. Powoli kroczek po kroczku wyszłam z napadów. Wylałam mnóstwo łez czując się beznadziejna. Wydawało mi się, że do niczego się nie nadaje i że w sumie lepiej mi było wcześniej. Sprzed czasów, gdy zaczęłam z tego wychodzić. Bo dobrze mi było w moim osobistym bagnie. Totalnie akceptowałam to jak wyglądam i zwisało mi to wszystko. Czułam się dobrze jedząc.
Trzeba dużo samozaparcia by zdecydować, że chce się coś zmienić w życiu. I jeszcze więcej siły by w tym wytrzymać.
Warto też pamiętać, że wszelkie zachciewajki to sygnał od naszego organizmu, że czegoś nam brakuje. Podczas odchudzania jest się na deficycie. Czy to mniejszym czy większym, ale należy pamiętać by posiłki były zbilansowane (nawet jeśli są bardzo małe bądź mało kaloryczne). Jeśli zapewnicie organizmowi potrzebne makro i mikro to nawet będąc na niezdrowym deficycie będzie mogli żyć bez napadów… Bądź zredukować je do niemal zera tak jak ja. Średnio jem 500/600 kalorii dziennie (czasem mniej, czasem więcej) ale każdy kto śledzi mojego bloga nawet wybiórczo zauważy, że nie mam napadów. Nie dlatego, że was oszukuje. Po prostu staram się (co nie zawsze mi się udaje) zapewniać sobie tak składniki by moje ciało dobrze znosiło głodowe porcje.
Oczywiście nie jestem specjalistą, lekarzem etc i to co działa u mnie nie musi działać u ciebie, ale teksty typu „bądźmy jak te motylki w 2014 roku” są zwyczajnie popieprzone. Większość tutaj chce być chudym i pięknym, ale raczej nie martwym. Jak chcecie umrzeć to weźcie sznur i się dyndnijcie zamiast się głodzić i namawiać innych do tego samego
373 notes · View notes
pozartaa · 5 months
Text
05.12.23 UTRZYMANIE WAGI dzień 279
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Zjedzone: 1470 kcal (limit +/-2100 kcal)
Bez liczenia: 28 migdałów, batonik 'NUTBAR' peanut almond cranbery 30g (Action)/ gorzkie kakao + mleko 0.5%+ woda+ słodzik
Cóż mogę powiedzieć... O, stało się to, co może czekać blogi, które zyskują dużą popularność - ktoś mi pozazdroscił lub poczuł się mocno zagrożony przez treści dotyczące szeroko pojętego tematu zaburzeń odżywiania, diety, recovery.
Nie mam pojęcia kto. No ale trudno. Nie zrobię już podsumowania rocznego bo nie mam dostępu do moich postów...przepadło też 10 postów o mojej historii ED których napisanie było dla mnie takie ciężkie i trudne, ale szczerze i graficznie opisałam w nich moja walkę z an0rex1@ ,bul1m1@ i alkoholizmem oraz moja terapię. Chyba nie ma szans bym je odtworzyła w takiej formie, jaką znaliscie...
Gdybym jeszcze na prawdę coś szkodliwego umieszczała. Czy to, że udało mi się schudnąć zdrowo, wymanewrować moje dawne 3D by za bardzo mi nie doskwierało, szerzyć zdrowe utrzymanie wagi i dzielić się z wami smutkami i radościami codziennego życia, było tak nieznośne dla ciebie - osobo, która postarałaś się bym znikneła?!
Ale nie tylko mnie to spotkało... Nie będę się załamywać i choć ktoś, kto trafi teraz na mojego bloga nie będzie mógł się do niczego odnieść, to ja po prostu pisze dalej jakby się nic nie stało. Nawet numer dnia UTRZYMANIA WAGI idzie zgodnie z licznikiem.
Wkrótce stworzę nowy post przypięty ( niestety całą moja historia ważenia też przepadła) Napisałam do supportu choć wiem, że to gunwo da... Eh niezły prezencik na Mikołajki - nie ma co.
***
Przez to wszystko na nic nie mam chęci. Miałam ambitny plan na ten dzień, a zrobił się poślizg aż do wieczora. I z planami jestem w czarnej dupie (@klepsydracz4su pamiętam o tej liście "zadań dorosłej osoby", może jutro będzie już taki luźniejszy post to trochę się wszyscy pośmiejemy 😉) Dziś nawet jedzenie kalorycznie mi nie bardzo wyszło... szajt! 😮‍💨
***
Mówi się że po upadku najlepiej szybko wstać, otrzepac się i iść dalej - tak też zrobię.
Cieszę się, że wszystkie najbliższe mi (i te trochę dalsze) osoby powoli wracają. Nawet nie wiedziałam, że tylu ludzi czytało na prawdę tego bloga i nigdy się do mnie nie odezwało, ani nie skomentowało. Pozdrawiam więc i was Cisi Obserwatorzy 💕! Postaram się by wszystko szybko wróciło na dobre tory więc do nowego roku posty na pewno będą wygladały tak samo jak na starym blogu i wszystko, to co znacie będzie tak samo.
Dzisiejszy rysunek Christmas Challengu rysunkowego oddaje mój podły nastrój i jest może nieco symboliczny....
Tumblr media Tumblr media
63 notes · View notes
polskie-zdania · 2 months
Text
Gdy odszedłeś moje sny przejęła konkurencyjna firma. Nie ogłaszałam jednak żadnego oficjalnego przetargu, bo w zasadzie było mi wszystko jedno. Nie chciałam zostawiać ich całkowicie bez opieki, ale jednocześnie ich los w najbliższym czasie malował się raczej marnie. Zajmowali się wszystkim. Projektowaniem, wdrażaniem, pisaniem scenariusza, castingiem na aktorów i statystów, a nawet efektami specjalnymi. U Ciebie ceniłam sobie to indywidualne podejście. Dobierałeś mi najpiękniejsze wschody, kolorowałeś zimową trawę na zielono i z ogromnym namaszczeniem nakładałeś detale. Tego nie miałam uzyskać już w żadnej innej firmie. Nie zrozum mnie źle - ta teraz, ona nie jest zła, ale nie mają tam czasu na podejście indywidualne. Na projekt, wizualizację, poprawki, nanoszenia w nieskończoność wszystkich zasugerowanych przeze mnie detali. Nie ma czasu na personalizację. To osobiste uczłowieczenie. Tutaj otrzymuję 3 opcje i muszę się na którąś z nich zdecydować, bez poprawek. Wybieram zatem tą o uniwersytecie morskim i wielorybach. Fajne, tak, ładne wizualnie. Zostawia mnie jednak z poczuciem niedosytu i myślą, że mój uniwersalny sen wybrać mogło przecież jeszcze tysiąc innych klientów, więc dokładnie tysiąc razy stać się mógł każdy, tylko nie mój. Sny z wcześniej przygotowanej puli również nie oddawały takiego ciepła. Po akcepcie docierały do mnie one letnie lub zupełnie zimne. Pakowali je co prawda w torby próżniowe i odsysali z nich wszystkie cząstki dnia, by nie straciły na jakości, ale ten proces niestety nie wpływał na utrzymanie pożądanej temperatury. Takie sny odhaczałam mechanicznie. One były jak szybki obiad z twojego sklepu osiedlowego - czy zdarzyło ci się zjeść go na zimno, pomimo posiadania mikrofalówki? No, no właśnie. Swoje obecne sny śniłam na zimno i dzień w dzień próbowałam przekonać siebie, że takie są zaledwie odrobinę gorsze. Twoje sny... one napędzały mnie do działania. Były tak bezczelne, że trafiały we wszystkie moje najczulsze punkty. Nigdy nie pozwalałeś mi rozespać się komfortowo w sympatycznych historiach. Zawsze miałeś dla mnie coś wyjątkowego i równie wymagającego. Mojego. Te sny nigdy nie miały stać się czyjeś. Nie były one także uniwersalne ani wielokrotnego użytku. Były dedykowane. Do oczu własnych. Do jednorazowego, prywatnego odśnienia, uszyte na miarę moich zamkniętych powiek.
- Marta Kostrzyńska
52 notes · View notes
tearsincoffe · 1 month
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[24.03.2024]
Dobre złego początki. Nie chwalę sobie niezawodnej intuicji ale jedno pozostaje zawsze pewne - po górkach przychodzą dołki. Moje żałośnie słabe ciało radzi sobie dzisiaj szczególnie źle. Problemy z oddechem, mroczki, ból - w konsekwencji przypominają mi po co to robię. Właściwie gdyby nie widmo szkoły przyjęłabym ów stan rzeczy niby starego przyjaciela. Prawdziwe wyzwanie objawiło się w postaci wanny. Oglądanie znienawidzonego nagiego ciała w pełnej krasie, brak sił aby ustać oraz nieuzasadniony spadek nastroju przybyły równie szybko co niespodziewanie. Mimo łez i potoku nienawistnych słów wobec własnej osoby dokonałam rzeczy normalnej dla innych, dla mnie nie zawsze oczywistej. Resztkami motywacji chciałam odrobić polski, przedmiot z którego nauczycielka ma do mniej więcej cierpliwości niż realnie na to zasługuję. Ale wtedy pojawiła się ona - konkurencja, niedościgniony wzór, koleżanka - ktoś kogo przy ludziach zwę mamą. Śmieszny mnie jak mocno sprzeczałam się ze słowami psycholog zaledwie wczoraj oraz jak szybko dostałam ich namacalne dowody. Koleżanka-mama chodzi wściekła niczym osa. Wszystko z winy telefonów ojca kompletnie nieporadnego życiowo. Spytacie czemu więc odbiera? Albo chociażby słusznych nerwów nie wyładuje na ich zapalników? Również pytałam więc zdradzę Wam odpowiedź. Przeze mnie. Zawsze wiedziałam, że całe zło jakie oglądam jest z mojej przyczyny, na tym tle miałam pierwsze myśli samobójcze jako smarkacz z dwoma kitkami i w bluzce z wizerunkiem Hanny Montany. Jestem problemem od chwili stwierdzenia mojej płci (ojciec wraz z jego familią chorobliwe pragnęli chłopca). Zawodziłam nim jeszcze zdążyłam w pełni ukształcić się na istotę ludzką. Wróćmy do chwili teraźniejszej, poszło o zupełny trywializm. Obiecałam dopełnić obowiązku jutro gdyż czułam jak słaniam się na nogach. Błąd. Kto mający chociaż odrobinę empati odmawia własnej matce która poświęciła dla Ciebie najlepsze lata życia a na dodatek zmaga się z nowotworem złośliwym? Uległam. Powtarzając naprzemiennie w głowie usłyszane za ścianami gabinetu słowa o "stawianiu granic" oraz tym jak odpychająca moralnie jestem. Ona wie, że nie mam siły. Przyzwala na moje głodówki sama zachwalając, iż ona nie jadła chorując. Ciekawi mnie gdy czytam Wasze posty z zapytaniami "jak unikać jedzenia przy rodzicach" szczególnie podczas zbliżających się nieuchronnie świąt. Dla mnie to zupełnie obcy świat ponieważ zaplanowana na ten czas pięciodniowa głodówka spotkała się z zupełnym brakiem rekacji. Ale może to dobrze? Czemu chora matka miałaby nadszarpywać swego powolnie wracającego zdrowia dla moich widzi-mi-się? Nie mogę jedynie wyrzucić z głowy jej wszystkich wspomnieć które dumnie rozgłaszała jak łatwo przychodziło manipulowanie znajomymi. Tylko mi by tego nie robiła... prawda? Mam dość porównywania się z nią odkąd tylko jestem świadoma przekazywanych mi historii. Męczy mnie ciągłe przegrywanie z własną rodzicielką. Mam prawie dziewiętnaście lat a ona zawsze potrafi sprawić, że czuję się jak nieposłuszny bachor bez jedynek i ubrudzony błotem. Nawet wypłakać tego nie mogę, czuję, że złościłaby się gdyby mnie usłyszała. Zawsze wpajano mi łzy jako coś złego, oznakę ułomności. Chciałabym jutro nie otworzyć powiek. Tylko pisanie tego bloga daje mi spokój, głodówki kontrolę. Poza tym nie mam nic.
SPOŻYTE: Okcal/0kcal
SPALONE: 314kcal
BILANS: -314
Spokojnej nocy, Wam wszystkim.
24 notes · View notes
drifftingg · 2 months
Text
Hej motylku,
Tak ty! Do ciebie mówię motylku. :D nie oglądaj się za siebie nikogo tutaj nie ma mówię do ciebie nikogo innego.
Słuchaj motylku, dziś walentynki chciałem ci tylko powiedzieć że jesteś wspaniały <3 czeka cię wspaniała miłość nawet jeżeli aktualnie siedzisz jakimś liceum z totalnymi baranami którzy wolą pierdzieć na lekcji albo jeść kredę żeby nauczycielka nie mogła prowadzić zajęć. Nawet jeżeli nie dostałeś walentynki na przerwie i wolisz czytać książki niż kręcić tyłkiem na tiktoku przez co klasa cię nie lubi.
Znajdziesz wspaniałą milosc motylku :333
Wesołych Walentynek kocham cię motylku pamiętaj jesteś dla mnie bardzo ważny, bez ciebie byłoby mi źle, ale siedzimy sobie razem w tym internetowym domku na drzewie i wrzucamy posty o tym jak bezsmakowy skyr z jakimś aromatem to najwykwintniejsze jedzenie na swiecie i jak to można się najść gryzem batona :333 i o to dokładnie chodzi! Żebyśmy sobie tego skóra jedli codziennie, jest taki bezsmaku takiiiii pyyyyyyyyszny!!!! Taki Kawaiiiiiii :33333
Kc motylku pamiętaj o tym bardzo się cieszę ze jesteś
25 notes · View notes
ta-inna00 · 3 days
Text
Mogłabym kłamać, że za tobą nie tęsknię.
Że już o tobie zapomniałam.
Mimo że płacze nocami
Obwiniając się za to,
Że ode mnie odeszłaś.
Mogłabym kłamać, że jest mi bez ciebie lepiej.
Mimo że nie ma dnia
Bez ataku paniki
Lub samookaleczenia.
Mogłabym udawać.
Ale po co?
Ciebie i tak to nie obchodzi.
14 notes · View notes
lost-soul555 · 2 years
Text
Hejka moje kochane motylki!🦋
Wiem, ostatnio mało mnie tu było ale wam to wynagrodzę.
Podam wam moje tipy +game changery jeśli chodzi o dążenie do perfekcji:
1. Rano kawa czarna bez dodatkow, bo obiedzie i kolacji herbata zielona(tez bez dodatkow)
2.Cukierki ciut, są pyszne, bardzo słodkie, mają witaminę C a jeden to tylko 4kcal
3.Makaron konjac(?). Jeśli odpowiednio się go doprawi to ma 5kcal w 100g!
4.Kanał: DN Beauty Natural, KOCHAM są szybkie efekty, treningi nie są długie oraz są przyjemne
5.Stare filmy nanami chan o anie są naprawdę pomocne i motywujące! w jednym z nich znajdziecie różne tipy jak ukrywać jedzenie
6. Woreczki w kieszeniach, jeśli rodzice na chwile spuszczą z ciebie oko przy posiłku, wyciągnij szybko woreczek i włóż tam jedzenie🤮
7.wafle ryżowe z biedry, kocham są pyszne i jeden ma tylko 19kcal
8.DUŻO SNU, sen jest bardzo ważny +spala kalorie!
9.schody>winda
10.Mirinda zero to bóstwo😍😍
11.Wychładzaj pokój na noc, organizm podczas snu będzie próbował się ogrzać, przy czym spali kalorie
162 notes · View notes
martiove · 2 months
Text
[Miała na jego punkcie obsesję] i wydawało mi się, że jest ona tak silna, ponieważ oddała temu mężczyźnie całą władzę nad sobą. I nic nie będzie można zrobić, dopóki nie odbierzemy mu, choć części tej władzy.
– Mówiłaś, że najbardziej na świecie zależy ci na tym, aby on dobrze o tobie myślał. Powiedz mi o tym przekonaniu coś więcej.
– Trudno ująć to w słowa. Myśl, że mógłby mnie nienawidzić, jest po prostu nie do zniesienia. Jest jedyną osobą, która wie o mnie wszystko. I mimo tego, co wiedział, potrafił mnie kochać. To tak wiele dla mnie znaczyło.
– On jest tylko człowiekiem. Nie widziałaś go tak długo. Co to za różnica, czy on myśli o tobie tak czy inaczej?
– Nie potrafię ci powiedzieć, dlaczego mi zależy na jego opinii o mnie. Wiem, że to, co powiem, nie ma sensu, ale wierzę, że jeśli będzie dobrze o mnie myślał, będę w porządku, będę szczęśliwa.
I to był jej wróg – ta myśl, to fałszywe przekonanie leżące u podstaw jej obsesji. Muszę je usunąć.
– Ty jesteś ty – masz swoje własne życie i ani na chwilę nie możesz przestać być tym, kim jesteś. Ulotne myśli, fale elektromagnetyczne pojawiające się w jakimś obcym umyśle, nie mają żadnej mocy przenikania do twojej egzystencji, jest ona, by tak rzec, nieprzepuszczalna. [...] On ma nad tobą tak wielką władzę tylko dlatego, że ty mu ją dałaś. Wszystko zależy od ciebie. [...] Jesteś tą samą osobą, bez względu na to, co się dzieje w umyśle innego człowieka, tym bardziej, że nawet go nie widujesz, a on jest uwikłany w swoje własne życie i pewnie nawet nie pamięta o twoim istnieniu. [...] Zresztą jego myśli naprawdę nie mają wpływu na to kim jesteś. Ty pozwalasz mu wpływać na siebie. On jest takim samym człowiekiem jak ty czy ja. Jeśli ty myślałabyś źle o kimś, z kim w ogóle nie masz kontaktu, to czy twoje myśli, które [...] znane są tylko tobie, mogłyby oddziaływać na tę osobę? [...] Dlaczego oddajesz mu całą swoją moc? On jest takim samym człowiekiem jak każdy inny, zmaga się z życiem, starzeje się, puszcza bąki, i, jak każdy, kiedyś umrze.
Irvin D. Yalom, Kat miłości (s. 48-49)
10 notes · View notes
deathissolution · 5 months
Text
A pomyśleć, że z chęcia czytałem Ci na dobranoc, czekałem aż zaśniesz, słuchając Twojego oddechu. Pomyśleć, że rozmawialismy zawzięcie po kilka godzin. Pomyśleć, że zarywałem noce, gdy miałem wstać rano i szedłem niewyspany do pracy, tylko dlatego, że Twój głos i bezpieczeństwo było dla mnie ważniejsze niż ja sam. Ciekawe czy pamietasz wszystko co dostałem od Ciebie w zamian. Zdeptany, wyśmiany, zignorowany, zostawiany na kilkanascie godzin bez odpowiedzi, wielokrotnie na wyswietlonym. Rozmowy na siłę? Ile pytań zostało bez odpowiedzi? Ile rzeczy wysłałem, o których chciałem rozmawiać, a zostały wyswietlone. Choćby standup, który wysłałem jak wysłałas kabaret. Ja się zainteresowalem tym co lubisz, pociagnalem temat. Zignorowałas to, a sama zaczęłaś. Odpowiedz nasuwa się sama. Zawiodła komunikacja, ale nie z mojej strony. U mnie zmieniło się to co czuje? Nigdy. Ja wycofałem się z tego co mowilem? Nigdy. Nie kłóciłem się, tylko mówiłem co czułem. Nie miałaś przestrzeni, żeby powiedzieć co czujesz? Mi właśnie o to chodziło, żebys powiedziała, żebyśmy porozmawiali, jak widzisz to Ty i jak ja. Co się dowiedziałem, gdy mówiłem o uczuciach? Że nie Twoja wina, że dla mnie to wszystko nagle znaczyło "chuj wie co". Ja się zmienilem? Nie. Dbałem o Ciebie tak samo od pierwszego dnia, tylko gdy okreslasz dystans to czuję jak mimo wszystko tracę grunt pod nogami. Jak moje starania idą na marne. Jak słysze "nie angażuj się". Ułożyłem Ci playliste, przesłuchując kazda piosenkę po kolei. Oplułem Cię bo chciałem spędzić z Tobą wiecej czasu? Przykro mi, wiecej nie spytam. Nie wiem o kim tak reblogujesz, ale nie chcę mi się wierzyc, że o mnie. Bo jak ktoś kocha i teskni to docenia i walczy, a nie mówi "droga wolna, chcesz odejść to odejdź". A czemu chciałem odejść? Bo czułem się niechciany, gorszy, odpychany na każdym kurwa kroku. A ja nie mam już 15 lat nie jestem naiwny na tyle, żeby gonić za kimś kto "mnie nie widzi mnie w swoim życiu do końca".
Zrobiłaś mi awanture o to, że nasze rozmowy zeszły na temat jaki zeszły, ale to nie ja go zacząłem, tylko kontynuowałem. Taki jestem, nie ma dla mnie tematów tabu, lubię o tym rozmawiać, i zawsze bede i zawsze taki byłem. Seks był i bedzie dla mnie ważny. Nie ważniejszy niż rozmowa, zrozumienie, i wartościowe inteligentne rozmowy o życiu i śmierci, ale i tak. Nie ja zacząłem temat całowania ani seksu ani nocowania. Kontynuowałem go, ale nie znaczy to że chciałem Cię wykorzystać. Nie czytalbym Twojej ulubionej książki, nie interesowalbym się tym co lubisz ani co będziemy robić na święta, gdybym tylko tego chciał. Ale gratuluję zrobiłaś że mnie kurwę, obyś była z siebie dumna.
Czytałem Twoja ulubiona książkę, a słyszałem żebym czytał ja sam. Bo co angażuje się, że to coś wiecej. Przykro mi, może i nie chciałaś nate sheya, a może jednak tak i się zawiodłas. Bardziej jak gówno nie mogłem się poczuć.
Mowilem, że będę przylatywał co miesiąc, i zamierzałem. Ty natomiast dzień po naszym spotkaniu chcesz znikać, a mimo to wciąż ze mną piszesz, nieprzerwanie od miesięcy. Nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. I ja miałem przylecieć? Przyleciałem, ale nie chciałem o tym mówić, bo traktowałas mnie jak śmiecia przez ten czas. Zamiast mówić otwarcie, że znikasz i musisz odpocząć, odreagowac, a wrócisz i wyjaśnisz wszystko.
Dziwisz się, że tyle razy pytałem czy chcesz ze mną być? Potrzebowałem zapewnienia, tego że za mną tęsknisz, że jeśli mnie kochasz i jesteś szczęśliwa to żeby mi to powiedzieć, a nie wstawiać posty. O ile to o mnie. Bo może jednak jest ktoś inny, i ja jestem tylko na zastępstwo. A może ktoś naopowiadal o mnie czegoś, i stąd to wszystko. Może patrzysz na mnie przez pryzmat siebie, ja nigdy się nie wycofałem, ani ze spotkań, ani z koncertu, ani podrozowania po swiecie, a z Twojej strony wszystko było ważniejsze niż ja. Bo przecież nie postawisz bliskich ponad zwiazek? A ja to kto? Ja wielokrotnie postawilem Cię wyżej niż wiele rzeczy i osób, bo jak znajomość ma potencjal to się ją rozwija, i pielegnuje, a nie odsuwa na drugą stronę, bo wszyscy inni ważniejsi.
Wszystko było ważniejsze, nie mogłaś iść wyrobić paszportu, nie mogłaś wziąć mnie pod uwagę w swoich planach na wakacje, życie i inne rzeczy. Miałaś czas na wszystko, tylko nie iść do urzędu, spotkać się jeszcze raz, a zrobiłem wszystko czego chciałaś, a potrzebowałem zapewnienia, przytulenia i całusów w czółko, związku, zwłaszcza po takich słowach, jakie padały.
Gratuluje, Twoje plany okazały się ważniejsze, niż to, że ja przez dwa ostatnie miesiace z bezsilnosci ukrywałem głowę w poduszce, i wpatrywałem w ścianę nie mogąc powstrzymać łez, z żalu tęsknoty za Twoim dotykiem, głosem, widokiem i obecnością.
13 notes · View notes
chora-na-depresje · 4 months
Text
Pierwsze święta bez ciebie
Może to i lepiej ,Gdy w kuchni łapię cię za rękę. Nie mówisz nic o mojej sukience , Nie szykujesz się w mojej łazience . Najpiękniejszy czas w roku, A ciebie nie ma u mego boku . Teraz zima jest inna , Może bardziej winna . Życzeń sobie nie składamy , Już się nawet nie mijamy . Widzę na relacji , Jak teraz spędzasz święta I myślę sobie czy o mnie pamiętasz ,Czy brałeś moje słowa do serca ,Gdy jakiś czas temu, Byliśmy z dala od wszelkich problemów , Odwiedza mnie rodzina i znów singielka , choć tym razem trochę inna . I znów te pytania , Przecież sama nie znam rozwiązania
15 notes · View notes
xentropiax · 3 months
Text
No. 21
Nie pamiętam, kiedy ostatnio leżałam w łóżku z laptopem o tak późnej godzinie. I to jeszcze po to, by pisać. Dawno temu, wieki. A przecież kiedyś to była codzienność, przypominam sobie siebie w liceum, kiedy zasypiałam w pustym łóżku, otoczona poduszkami jak w twierdzy i do późnych godzin nocnych klepałam w klawiaturę bez opamiętania.
Echa dawnego życia wracają powoli. Jak to jest być samemu, prawie zapomniałam. Jak to żyć w ciszy, bez dzielenia się codziennością.
W ostatni weekend byłam u rodziców i podobne uczucie dopadło mnie wieczorem, w sobotę, gdy zorientowałam się, że nie mam do kogo zadzwonić wieczorem i opowiedzieć mu o swoim dniu. Choć może to nie do końca prawda. Pozostaję w kontakcie z przyjaciółmi, jesteśmy na linii, dużo rozmawiamy. Ale jednak te rozmowy, wieczorne, o głupotach, o codzienności, o szarości każdego dnia były zarezerwowane przez pięć długich lat dla Niego.
Nie czuję się samotna, naprawdę nie. Ale jest jakoś pusto. Im więcej to wszystko analizuję, skupiam się, robię audyt naszych wspólnych pięciu lat, tym bardziej myślę, że może miał rację. Że może faktycznie nie tak to powinno wyglądać. Szukam, węszę, kiedy zaczęło się psuć, próbuję zlokalizować moment, w którym zaczął myśleć, że może my razem to nie to. Wydaje mi się, że było to w zeszłym roku, może wiosną. A może wcześniej.
Wracam do dobrych chwil, do naszej pierwszej wspólnej podróży do Portugalii, do spacerów nad brzegiem oceanu i zachwycaniem się malutkimi króliczkami w parku da Cidade do Porto. Nad naszą wycieczką do Wenecji, aperolami pitymi na plaży. Nad pierwszymi spotkaniami, gdy jeździłam do niego, gdy byliśmy na odległość, gdy przez całe weekendy nie wychodziliśmy z łóżka. O tym, gdy poznałam jego rodzinę w Ukrainie, jak wszyscy byli mną zachwyceni, a on był chyba trochę z tego dumny. Jak wspierał mnie, gdy moja matka ryła mi psychę, jak sprowadzał mnie na ziemię, jak zachęcał do pisania. Jak gotowaliśmy razem, dzieląc się obowiązkami, bo ja nie potrafię dobrze kroić, a on smażyć mięsa. Jak kochał naszą kotkę, jak spali słodko w łóżku. Jak patrzyłam na niego, na jego zrelaksowaną twarz, gdy drzemał i myślałam jaki jest piękny.
Nie sądzę, że dało się coś zmienić. Myślę, że tak miało być. Oprócz tych pięknych chwil, było też sporo tych gorszych. Były momenty, w których byliśmy blisko rozstania, z różnych powodów. Była moja agresja i złość, jego milczenie, moje niewybredne teksty na temat jego rodziny, moje zawstydzanie go, choć nie byłam tego świadoma, jego przytyki, to jak powiedział mi, że nie nadawałabym się na matkę. Poraniliśmy się, wielokrotnie. Dlaczego więc tyle to trwało?
Nie wiem, jak to wygląda z jego strony, ale z mojej to całkiem proste: zaufałam mu na 1000% procent. Włożyłam całą wiarę w tę relację, opierała się na bezwzględnym i całkowitym zaufaniu, że mimo wszystko, kochamy się, że przejdziemy każde gówno, i że jestem pewna, że z drugiej strony jest tak samo. A przeszliśmy razem całkiem sporo. Najpierw rozłąkę przez kilometry, potem brak akceptacji mojej rodziny, brak pieniędzy, pandemię, to jakim echem odbiła się na nim wojna w Ukrainie, jego depresję (przynajmniej pierwszy epizod), mój epizod, aż do teraz. Są jednak rzeczy, których przeskoczyć nie sposób.
Nie żałuję czasu spędzonego razem. Kochałam. Dalej kocham. Ale mojego zaufania już nie ma.
Powiedział: nie widać po tobie, że jest to dla ciebie trudne. Odparłam: a jak mam wyglądać, czego oczekujesz? Czy miałam przyjść zapłakana? Wzruszył ramionami.
Wystarczająco się napłakałam, gdy wyszedł i powiedział, że idzie szukać mieszkania dla siebie. Wystarczająco, gdy widziałam, że się odsuwa, że mnie unika, że nie chce dotykać. To bolało. Wystarczająco przez te dni, kiedy nie wiedziałam, czy czegoś sobie nie zrobi, czy nie będę musiała za chwilę dzwonić po karetkę. Albo gdy tkwiłam w niepewności co do tego co dalej, cały długi tydzień z nieprzespanymi nocami, z poczuciem, że on mnie nie chce, że za chwilę nie zniosę takiego napięcia. Każde nasze spotkanie od zerwania jestem na lekach uspokajających. Jak mam więc wyglądać?
Coś się bezpowrotnie skończyło. Nie lubię palić mostów, ale czuję to coraz bardziej. Teraz twierdzi, że jest idiotą, że popełnił błąd, że to była najgorsza decyzja, jaką mógł podjąć i że chce to naprawić. Jak to naprawić, nie wie. Ja z resztą też nie. Nie sądzę by się dało. Nie, jeśli nie chcę sobie zafundować więcej niepewności, strachu, tego obezwładniającego lęku. Naprawdę wolę być sama, niż czuć znów coś takiego. Nie zrobię sobie tego, nie wpuszczę go znowu.
Zawsze wolałam 'do zobaczenia', niż 'żegnaj'. Nie odcinam się, to nie to. Wspieram go z daleka, myślami, bo niczego nie chcę dla niego bardziej, niż żeby poukładał się ze swoją głową, był szczęśliwy pomimo okoliczności, miał wiarę w to, że świat nie jest zły. Ale myślę coraz bardziej, że tu już nie da się posprzątać. Nie, kiedy brak tego zaufania, fundamentu.
Hej, życie, zaskocz mnie. Wierzę, że nic nie nie dzieje się bez przyczyny. Mam nadzieję, że za rogiem czeka coś wspaniałego.
7 notes · View notes
pozartaa · 4 months
Text
29.12.23 UTRZYMANIE WAGI dzień 303 Dzień Bez Liczenia Kalorii 6/8 w grudniu Zjedzone: ???? kcal (limit +/-2100 kcal)
Przerwa Świąteczna na Blogu VI
Pieśni o zbyt krótkim dniu
Nocka minęła spokojnie. Od razu po wyjściu z pracy o 7:00 poszłam na paznokcie. Wiecie jak się wybiera kolor po 12 godzinach bez snu i jak się siedzi na fotelu u pani, która próbuje do Ciebie wesoło zagadać? Bardzo drętwo... "I don't care... Whatever... Please, do it faster"
Tumblr media Tumblr media
Najgorsze w tym wszystkim to, że mam tylko pół dnia żeby się przygotować, bo czekają mnie teraz dwie dnióweczki w tym jedna (jutro) na gościnnych występach.
Styczniowy grafik już mam - nie ma miejsca na żadne maratony chciwości. Muszę też przygotować kalendarz do posta przypiętego. Za dwa dni wraca stary post na swoje miejsce 😉 - koniec przerwy świątecznej na blogu!
Tumblr media Tumblr media
Odespałam do 14:00 resztę dnia poświęciłam na stanie w kuchni ( choć miałam gotowce) i hop siup - koniec dnia.
***
Coraz bardziej doskwiera mi brak Fitatu. Niby więcej luzu, ale mam wrażenie, że to zbyt duży chaos ja dla mnie. Nie tyle kwestia kontroli, co kwestia organizacji.
Psioczyłam jeszcze wczoraj - na to, że blog jest dla mnie czasami uciążliwy jak praca domowa. Aaaale... też od dwóch lat jest moją motywacją, osobistym trackerem oraz pomaga mi się zorganizować. Bez tego na dłuższą metę czuje się nieco zawieszona i odcięta.
***
Wieczorem jeszcze wyskoczyliśmy na małe zakupy. Złożyłam sobie Flareona z klocków i tak mi ten zbyt krótki dzień zleciał.
Tumblr media Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę!
42 notes · View notes