Tumgik
ramstonegarage-blog · 7 years
Text
BOSS RE-20 Space Echo
Tumblr media
You don't see double - it's just BOSS RE-20 Space Echo twins - wet dream of every Dream Pop amateur ;) BOSS RE-20 is the reincarnation of the legendary RE-201 - tape echo produced in 1974-1990 by Roland, mother company of BOSS brand. RE-20 is an extremely successful construction, which, in relatively small size contains the essence of the sound of its older brother. The digital sound modeling (COSM) on which the RE-20 is based eliminates the technological limitations and issues of the classic Space Echo (including the need to change the tape, large dimensions, high weight). In addition, improvements have been added such as tap tempo or control by expression pedal. Despite my total perversion of everything that is analog I dare say that I love the DD-20 Giga Delay for capabilities, AD9 Analog Delay for amazing sound, and the RE-20 Space Echo for... everything ;)
Nie widzicie podwójnie - to tylko bliźniacze BOSS RE-20 Space Echo - mokry sen każdego amatora Dream Popu ;) BOSS RE-20 to reinkarnacja legendarnego RE-201 - taśmowego echa produkowanego w latach 1974-1990 przez Rolanda, firmę-matkę marki BOSS. RE-20 to niezwykle udana konstrukcja, która w stosunkowo małych wymiarach zawiera esencję brzmienia z jakiego słynie jego starszy brat RE-201. Cyfrowy modeling (COSM) na którym opiera się RE-20 wyeliminował technologiczne ograniczenia oraz przypadłości z jakimi boryka się klasyczne Space Echo (m.in. konieczność wymiany taśmy, duże gabaryty, ciężar). Ponadto dodane zostały takie usprawnienia jak tap tempo czy sterowanie przez pedał ekspresji. Mimo mojego totalnego zboczenia na punkcie wszystkiego co analogowe śmiem twierdzić, że DD-20 Giga Delay kocham za możliwości, AD9 Analog Delay za brzmienie, a RE-20 Space Echo za... wszystko ;)
4 notes · View notes
ramstonegarage-blog · 8 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Meinl Dealers Day 12.01.2016 - Novotel (Łódź, Poland) - Vol. 2 - Tama
The second part of the excavation from Meinl Dealers Day 2016! This time just drums ;) There is no secret that since December 2015 I'm also into drums and if on Ram's Tone Garage will appears some fresh posts it will be propably largely devoted to a variety of snares, bass drums or tom toms :P To the point! Probably the first thought that comes to your mind regarding to the "title" photo will be - „Who the hell destroy that pretty good snare?!” Well, it was „destroyed” by Tama and more precisely an Sound Lab Project series. Tama S.L.P. Vintage Hammered Steel 14"x5.5" because thats one we are talking about is unusually handsome snare drum made of 1.2 mm hammered steel. When it comes to design (and this is the most important thing on what I focus...) is one of my favorites in Tama lineup – lugs, strainer and of course the shell itself - everything is in its place ;) What's next? A multitude of finishes by Superstar, Silverstar and Starclassic series visualized by tom toms - pretty impressive ;) But there are finishes from which I get blushes... seriously <3 One of them is Figured Caribbean Blue Fade (GFCB) from Starclassic Maple series. The beautiful combination of blue, turquoise, green and sand yellow with breaking through wood grains <3 A similar thermal reaction makes me Vintage Marine Pearl (VMP) available for Starclassic Performer B/B... but maybe another time ;)
Druga część wykopalisk z Meinl Dealers Day 2016! Tym razem stricte perkusyjna ;) Nie jest tajemnicą, że od grudnia 2015 roku wzdycham również nad bębnami i jeśli na Ram's Tone Garage pojawią się świeże wpisy to najprawdopodobniej w dużej części będą poświęcone różnorodnym "bębenkom" :P Do rzeczy! Pewnie pierwszą myślą, która przyjdzie wam do głowy à propos "tytułowego" zdjęcia będzie - "Kto tak skatował całkiem dobry werbel?!" Otóż skatowała go Tama, a dokładniej seria Sound Lab Project. Tama S.L.P. Vintage Hammered Steel 14"x5.5", bo o nim mowa to niezwykle urodziwy werbel wykonany z 1,2 mm młotkowanej stali. Jeśli chodzi o wzornictwo (a na tym głównie się skupiam...) to jeden w moich faworytów w ofercie Tamy - lugi, maszynka, a przede wszystkim korpus - wszystko się zgadza ;) Dalej - mnogość wykończeń serii Superstar, Silverstar oraz Starclassic zobrazowana za pomocą tomów – całkiem imponujące ;) Są jednak takie wykończenia od których dostaję rumieńców... seeerio <3 Jednym z nich jest Figured Caribbean Blue Fade (GFCB) z palety Starclassic Maple. Przepiękne połączenie błękitu, turkusu, zieleni oraz piaskowej żółci z przebijającymi się słojami korpusów <3 Podobną reakcję termiczną wywołuje u mnie wykończenie Vintage Marine Pearl (VMP) dostępne przy Starclassic Performer B/B... ale o nim może kiedy indziej ;)
1 note · View note
ramstonegarage-blog · 8 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
This is the post which was to be released on Ram's Tone Garage nearly nine months ago... What I was doing during that nine months? Like in nine months - I was giving a birth to my dreams ;)
Oto post, który miał się ukazać na łamach Ram's Tone Garage blisko dziewięć miesięcy temu... Co w tym czasie robiłem? Jak na dziewięć miesięcy przystało – rodziłem swoje marzenia ;)
Meinl Dealers Day 12.01.2016 - Novotel (Łódź, Poland) - Vol. 1 - Ibanez + Ortega
We're back! After a two-month break caused by the permanent lack of time - it's time to return (far from "in a blaze of glory" - albeit... ). On a warm-up a first (guitar) part of a mini photo report of Meinl Dealers Day 2016 which was held at the Novotel in Lódź (Poland). At the meeting were presented new products from Ibanez, Ortega, Tama and of course Meinl for 2016. The distance approx. of 350 kilometers (≈220 miles) after the "intoxicating" night in Sopot announced journey harder than a pilgrimage to Jasna Góra (the largest center of worship in Poland)... barefoot! Despite the tiny hangover (classic - caused by my favorite, triple Cuba Libre), after a short nap in the back seat of the car and a few cups of coffee I was ready to absorb all the goods!
Wracamy! Po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej permanentnym brakiem czasu, najwyższa pora na powrót (bynajmniej nie w blasku i chwale – chociaż...). Na rozgrzewkę pierwsza (gitarowa) część mini fotoreportażu z Meinl Dealers Day 2016, który odbył się w łódzkim Novotelu. Na spotkaniu zaprezentowano nowości Ibaneza, Ortegi, Tamy oraz oczywiście Meinla na 2016 rok. Dystans ok. 350 kilometrów po poprzedzającej wyprawę „upojnej” nocy w Sopocie zapowiadał podróż trudniejszą niż piesza pielgrzymka na Jasną Górę... boso. Mimo lekkiego kaca (klasycznego, spowodowanego moim ulubionym, potrójnym Cuba Libre) po krótkiej drzemce na tylnej kanapie samochodu oraz kilku kawach byłem gotowy do pochłonięcia wszystkich nowości!
0 notes
ramstonegarage-blog · 8 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
A Place To Bury Strangers 18.11.2015 - Sfinks700 (Sopot, Poland) - Vol.3
Strobes, lasers, smoke and hundreds of decibels - so in a nutshell can be described Wednesday's A Place To Bury Strangers gig in Sopot club - Sfinks700. It all started with a dilapidated red Fender Jaguar lying in a corner and ended on... two shattered Jaguars at the center of the stage :D Spending an entire concert of the New York shoegaze/noise rock icons in the first row is a real extreme sport - guitar shards flying through the air, bass moving internal organs in the abdominal cavity and mesmerizing percussion line. The plan was ambitious - do not go deaf, do some cool pictures and have fun at the concert of your favorite band. Obviously I could not fulfill all of the conditions of safe fun and I get stoned, did not use earplugs and I made more than a half thousand photos... Thus, I almost went blind and deaf and spent two nights in front of my laptop working on the photos - fortunately, the last point of my plan I filled in 100% ;) Here are some pictures that have survived this amazing gig along with me ;)
P.S. Remember that Death By Audio Fuzz War from the post just before the gig? Oliver was nice enough to sign it for me, now it sounds even better - true story.
Entire material from the gig available at my Facebook.
Stroboskopy, lasery, dym oraz setki decybeli - tak w telegraficznym skrócie opisać można środowy koncert A Place To Bury Strangers w sopockim klubie Sfinks700. Zaczęło się od leżącego w kącie zdezelowanego czerwonego Fendera Jaguara, a skończyło na... dwóch roztrzaskanych Jaguarach dogorywających na samym środku sceny :D Spędzenie całego koncertu nowojorskiej ikony shoegazeu w pierwszym rzędzie to prawdziwy sport ekstremalny - odłamki gitar latające w powietrzu, bas przemieszczający narządy wewnętrzne w jamie brzusznej oraz hipnotyzująca linia perkusji. Plan był ambitny - nie ogłuchnąć, zrobić kilka fajnych zdjęć i dobrze się bawić na koncercie swojej ulubionej kapeli. Oczywiście nie mogłem spełnić wszystkich warunków bezpiecznej zabawy i nadużyłem pewnych substancji, nie skorzystałem ze stoperów do uszu oraz zrobiłem ponad pół tysiąca zdjęć... Tak oto ogłuchłem, prawie oślepłem i przysporzyłem sobie pracy przy obrabianiu zdjęć na całe dwie noce - na szczęście ostatni punkt mojego planu wykonałem w stu procentach ;) Oto kadry, które przetrwały ten niesamowity koncert razem ze mną ;)
P.S. Pamiętacie tego Death By Audio Fuzz War z posta przed samym koncertem? Oliver był na tyle miły żeby go dla mnie podpisać, teraz brzmi jeszcze lepiej - autentyk historia.
Cały materiał z koncertu dostępny na moim Facebooku.
2 notes · View notes
ramstonegarage-blog · 8 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
A Place To Bury Strangers 18.11.2015 - Sfinks700 (Sopot, Poland) - Vol.2
Strobes, lasers, smoke and hundreds of decibels - so in a nutshell can be described Wednesday's A Place To Bury Strangers gig in Sopot club - Sfinks700. It all started with a dilapidated red Fender Jaguar lying in a corner and ended on... two shattered Jaguars at the center of the stage :D Spending an entire concert of the New York shoegaze/noise rock icons in the first row is a real extreme sport - guitar shards flying through the air, bass moving internal organs in the abdominal cavity and mesmerizing percussion line. The plan was ambitious - do not go deaf, do some cool pictures and have fun at the concert of your favorite band. Obviously I could not fulfill all of the conditions of safe fun and I get stoned, did not use earplugs and I made more than a half thousand photos... Thus, I almost went blind and deaf and spent two nights in front of my laptop working on the photos - fortunately, the last point of my plan I filled in 100% ;) Here are some pictures that have survived this amazing gig along with me ;)
P.S. Remember that Death By Audio Fuzz War from the post just before the gig? Oliver was nice enough to sign it for me, now it sounds even better - true story.
Entire material from the gig available at my Facebook.
Stroboskopy, lasery, dym oraz setki decybeli - tak w telegraficznym skrócie opisać można środowy koncert A Place To Bury Strangers w sopockim klubie Sfinks700. Zaczęło się od leżącego w kącie zdezelowanego czerwonego Fendera Jaguara, a skończyło na... dwóch roztrzaskanych Jaguarach dogorywających na samym środku sceny :D Spędzenie całego koncertu nowojorskiej ikony shoegazeu w pierwszym rzędzie to prawdziwy sport ekstremalny - odłamki gitar latające w powietrzu, bas przemieszczający narządy wewnętrzne w jamie brzusznej oraz hipnotyzująca linia perkusji. Plan był ambitny - nie ogłuchnąć, zrobić kilka fajnych zdjęć i dobrze się bawić na koncercie swojej ulubionej kapeli. Oczywiście nie mogłem spełnić wszystkich warunków bezpiecznej zabawy i nadużyłem pewnych substancji, nie skorzystałem ze stoperów do uszu oraz zrobiłem ponad pół tysiąca zdjęć... Tak oto ogłuchłem, prawie oślepłem i przysporzyłem sobie pracy przy obrabianiu zdjęć na całe dwie noce - na szczęście ostatni punkt mojego planu wykonałem w stu procentach ;) Oto kadry, które przetrwały ten niesamowity koncert razem ze mną ;)
P.S. Pamiętacie tego Death By Audio Fuzz War z posta przed samym koncertem? Oliver był na tyle miły żeby go dla mnie podpisać, teraz brzmi jeszcze lepiej - autentyk historia.
Cały materiał z koncertu dostępny na moim Facebooku.
1 note · View note
ramstonegarage-blog · 8 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
A Place To Bury Strangers 18.11.2015 - Sfinks700 (Sopot, Poland) - Vol.1
Strobes, lasers, smoke and hundreds of decibels - so in a nutshell can be described Wednesday's A Place To Bury Strangers gig in Sopot club - Sfinks700. It all started with a dilapidated red Fender Jaguar lying in a corner and ended on... two shattered Jaguars at the center of the stage :D Spending an entire concert of the New York shoegaze/noise rock icons in the first row is a real extreme sport - guitar shards flying through the air, bass moving internal organs in the abdominal cavity and mesmerizing percussion line. The plan was ambitious - do not go deaf, do some cool pictures and have fun at the concert of your favorite band. Obviously I could not fulfill all of the conditions of safe fun and I get stoned, did not use earplugs and I made more than a half thousand photos... Thus, I almost went blind and deaf and spent two nights in front of my laptop working on the photos - fortunately, the last point of my plan I filled in 100% ;) Here are some pictures that have survived this amazing gig along with me ;)
P.S. Remember that Death By Audio Fuzz War from the post just before the gig? Oliver was nice enough to sign it for me, now it sounds even better - true story.
Entire material from the gig available at my Facebook.
Stroboskopy, lasery, dym oraz setki decybeli - tak w telegraficznym skrócie opisać można środowy koncert A Place To Bury Strangers w sopockim klubie Sfinks700. Zaczęło się od leżącego w kącie zdezelowanego czerwonego Fendera Jaguara, a skończyło na... dwóch roztrzaskanych Jaguarach dogorywających na samym środku sceny :D Spędzenie całego koncertu nowojorskiej ikony shoegazeu w pierwszym rzędzie to prawdziwy sport ekstremalny - odłamki gitar latające w powietrzu, bas przemieszczający narządy wewnętrzne w jamie brzusznej oraz hipnotyzująca linia perkusji. Plan był ambitny - nie ogłuchnąć, zrobić kilka fajnych zdjęć i dobrze się bawić na koncercie swojej ulubionej kapeli. Oczywiście nie mogłem spełnić wszystkich warunków bezpiecznej zabawy i nadużyłem pewnych substancji, nie skorzystałem ze stoperów do uszu oraz zrobiłem ponad pół tysiąca zdjęć... Tak oto ogłuchłem, prawie oślepłem i przysporzyłem sobie pracy przy obrabianiu zdjęć na całe dwie noce - na szczęście ostatni punkt mojego planu wykonałem w stu procentach ;) Oto kadry, które przetrwały ten niesamowity koncert razem ze mną ;)
P.S. Pamiętacie tego Death By Audio Fuzz War z posta przed samym koncertem? Oliver był na tyle miły żeby go dla mnie podpisać, teraz brzmi jeszcze lepiej - autentyk historia.
Cały materiał z koncertu dostępny na moim Facebooku.
0 notes
ramstonegarage-blog · 8 years
Photo
Tumblr media
Ear plugs and Death By Audio Fuzz War. It is not difficult to guess on what concert I'm going tonight. Ladies and gentlemen, let's get ready to rumble - A Place To Bury Strangers <3 *** Zatyczki do uszu oraz Death By Audio Fuzz War. Nietrudno się domyślić na kogo koncert idę dzisiaj wieczorem. Panie i panowie, przygotujcie się na duży hałas - A Place To Bury Strangers <3
1 note · View note
ramstonegarage-blog · 8 years
Photo
Tumblr media
In the spotlight - Ibanez AD9 Analog Delay '81 "black label" - as you can see it presenting the best on the stage boards (even if this scene is just my room, and the boards are the most ordinary floor panels). AD9 is based on 100% analog circuit designed in "bucket-brigade" technology. For "stunning" 300ms delay responsible (among other things) already not produced chips: Panasonic MN3102 (Clock Driver IC) and MN3205 (4096-stage BBD). On board you will also find the iconic JRC4558D opamp, well known to everyone from the legendary Tubescreamer. The whole thing politely rests on the original Maxon MP-AD1401A board. What is interesting, even four trim-pots are hidden inside. With their help we can tweak the delay time almost doubled (while maintaining the usable sound) and get AD9 to self-oscillating in a higher position of "REPEAT" knob. At the extreme "time tuning" we have to reckon with a significant degradation of repeats quality, with each "reflection" they become darker, strongly distorted and blurry, but is not that just what we love in analog delays? ;) On the factory setting, AD9 generates a warm and creamy repeats, which gently spreading in space. Ibanez AD9 Analog Delay perfectly suited as a base delay for longer chains of delays and reverbs. All signs in the heavens and the earth (and in particular, the marking of components, label  and a very low serial number) indicate that it is a original MIJ '81 which is the first year of production (so much to win!). Personally I think that AD9 is a true star in delay world, it's a shame that neither Ibanez or Maxon does not longer produce even a reissue of the iconic AD9. Maxon recently decided to release a variation on AD9 marked as a AD9Pro, but this is completely redesigned construction with altered sonic characteristics, the factory extended delay time and equipped with an modern chips. In terms of opportunities, analog (and digital) delays of the last century wage uneven war, like David versus Goliath, against modern projects employing the modeling based on advanced algorithms, but in terms of sound ... they are second to none! Analog design will always stand out with this magical element, and although our today's hero does not have a tap tempo, programmable presets and a few (or over a dozen) seconds delay - it has its own unique character - something that is missing in the present times.
P.S. At the end a riddle: can someone identify those two delay monsters lurking in the dark? You should recognize them by the distinctive "eyes" ;)
***
W blasku jupiterów – Ibanez AD9 Analog Delay '81 "black label" - jak widać na scenicznych deskach prezentuje się najlepiej (nawet jeśli ta scena to tylko mój pokój, a deski to najzwyklejsze podłogowe panele). AD9 oparty jest na 100% analogowym układzie zaprojektowanym w technologii "bucket-brigade". Za "oszałamiające" opóźnienie na poziomie 300ms odpowiadają między innymi już nieprodukowane chipy Panasonic MN3102 (Clock Driver IC) oraz MN3205 (4096-stage BBD). Na pokładzie znajdziemy również kultowy op-amp JRC4558D, doskonale wszystkim znany z legendarnego Tubescreamera. Całość grzecznie leżakuje na oryginalnej Maxonowskiej płytce MP-AD1401A. Co ciekawe w środku ukryte są aż cztery trim-poty. Możemy nimi podkręcić czas opóźnienia blisko dwukrotnie (przy zachowaniu "używalego" brzmienia) i skłonić AD9 do samooscylacji w wyższym położeniu gałki "REPEAT". Przy skrajnym czasowym tuningu musimy się liczyć ze znaczną degradacją jakości powtórzeń, z każdym "odbiciem"staną się one jeszcze ciemniejsze, mocniej przesterowane i rozmyte, ale czy nie o to nam wszystkim chodzi w zabawie z analogowym delayem? ;) Na fabrycznych ustawieniach AD9 generuje ciepłe i kremowe powtórzenia, łagodnie rozchodzące się w wybrzmiewającej przestrzeni. Ibanez AD9 Analog Delay idealnie sprawdza się jako bazowa linia opóźniająca w dłuższych łańcuchach delayów i reverbów. Wszystkie znaki na niebie i ziemi (a w szczególności oznaczenia komponentów, label, oraz bardzo niski numer seryjny) wskazują, że jest to egzemplarz z rocznika '81 (oczywiście made in Japan) czyli z pierwszego roku produkcji (tyle wygrać!). Osobiście uważam AD9 za prawdziwą gwiazdę w delayowym środowisku, tym bardziej smuci fakt, że ani Ibanez, ani Maxon nie produkują już nawet reedycji kultowego AD9. Maxon zdecydował się ostatnimi czasy wypuścić wariację na temat AD9 z oznaczeniem "Pro", jednak jest to już całkowicie przeprojektowana konstrukcja o zmienionej charakterystyce brzmieniowej, fabrycznie wydłużonym czasie oraz wyposażona we współczesne chipy. Pod względem możliwości analogowe (jak również cyfrowe) delaye z ubiegłego wieku toczą nierówną walkę niczym Dawid z Goliatem przeciwko nowoczesnym projektom wykorzystującym modeling oparty na zaawansowanych algorytmach, lecz pod względem brzmienia... nie mają sobie równych! Analogowa konstrukcja zawsze wyróżniać się będzie tym magicznym pierwiastkiem i chociaż nasz dzisiejszy bohater nie posiada tap tempo, programowalnych presetów czy kilku (lub kilkunastu) sekund opóźniania, to posiada swój niepowtarzalny charakter - coś czego dzisiaj brakuje nawet najlepszym.
P. S. Na koniec zagadka: ktoś potrafi rozpoznać dwa delayowe potwory czające się w ciemnościach? Dodam tylko, że powinniście je rozpoznać po charakterystycznych "ślepiach" ;)
3 notes · View notes
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Wild power metal solo based on two voices harmony (I know, it sounds awful) create by single guitar? The answer is - BOSS HR-2 Harmonist - "pink label" from January '96. A pedal from the time when BOSS had great, fresh ideas that could well confuse the guitar effects market. Thanks to HR-2 every guitarist could have a fully functional harmonizer in their pedalboard - the effect that was available in huge rack cabinets. Unlike their studio equivalents, HR-2 is equipped only with four potentiometers (including 12-way switch). Even with such a modest adjustment the functionality of HR-2 does not give a reason to complain (just look at the front panel and the multitude of options to choose from). The number of possible configurations is almost unlimited. We can mix the two voices in any proportions and at any settings, we can play with only one or two harmony together, We can also get incredibly specific and sterile chorus on the "detune" mode, and the extreme positions of voice A and voice B allow to set an octave effect with range of one octave down to one octave up. As an complete guitar ignorant I mostly used the "detune" mode and the possibility of adding an octave below to the currently played sound, but in the hands of someone more ambitious, HR-2 can work miracles. Unfortunately, slightly perceptible latency and average tracking disqualify the HR-2 in my opinion (I definitely prefer Whammy V, despite of it's  monstrous size). Boss HR-2 Harmonist remained in production for less than five years (a short time as a BOSS stompbox) and in the twenty-first century, it was already fairly old technologically. Harmonizer as the guitar effect has stood the test of time and is currently exists in the PS-6 Harmonist, and not so long ago in the PS-5 Super Shifter. P.S. Those were probably the first pictures of guitar gear with which I was satisfied... seriously? :P
*** Dzikie power metalowe solo oparte na dwugłosowej harmonii (wiem, brzmi okropnie) z użyciem tylko jednej gitary? Odpowiedź jest tylko jedna - BOSS HR-2 Harmonist - "pink label" wyprodukowany w styczniu 1996 roku. Kostka z czasów gdy BOSS miał świetne, świeże pomysły, które potrafiły nieźle namieszać na rynku efektów. Dzięki HR-2 każdy gitarzysta mógł mieć w swojej podłodze w pełni funkcjonalny harmonizer - efekt który wówczas dostępny był w ogromnych szafach rackowych. W przeciwieństwie do swoich studyjnych odpowiedników, HR-2 wyposażony jest tylko w cztery potencjometry (w tym 12-pozycyjny przełącznik). Nawet z tak skromną regulacją funkcjonalność HR-2 nie daje powodów do narzekań (wystarczy spojrzeć na przedni panel i mnogość opcji do wyboru). Ilość możliwych konfiguracji jest wręcz nieograniczona. Możemy miksować oba głosy w dowolnych proporcjach i na dowolnych ustawieniach, możemy grać tylko z jedną harmonią lub z dwiema razem, możemy również uzyskać niesamowicie specyficzny i sterylny chorus na pozycji "detune", a skrajne położenia głosu A oraz głosu B pozwalają na ustawienie oktawera o zakresie od jednej oktawy w dół do jednej oktawy w górę. Jako skrajny gitarowy ignorant korzystałem głównie z trybu "detune" oraz z możliwości dodania oktawy poniżej granego aktualnie dźwięku, ale w rękach kogoś bardziej ambitnego HR-2 potrafi czynić cuda. Niestety minimalnie wyczuwalna latencja oraz przeciętny tracking dyskwalifikują HR-2 w moim mniemaniu (stanowczo wolę Whammy V, pomimo monstrualnych rozmiarów). BOSS HR-2 Harmonist pozostawał w produkcji przez niespełna pięć lat (dość krótko jak na efekt firmy BOSS) i w XXI wieku był już dość leciwy technologicznie. Sam harmonizer jako efekt przetrwał próbę czasu i aktualnie występuje w PS-6 Harmonist oraz jeszcze do niedawna w PS-5 Super Shifter. P.S. To były chyba pierwsze zdjęcia sprzętu z których byłem zadowolony... serio? :P
2 notes · View notes
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Polish "fuzzy" autumn <3 I don't need to advertise (neither Polish autumn or this pedal) - Electro-Harmonix Big Muff V9 - the very first American reissue from 2000 (EC-3003 board - in the production of only one year). Circuit redesigned by Fran Blanche with the use of components values mix taken from late 70's V2, early V1 and Sovtek version.
P.S. This V9 served as a model for my logo ;)
***
Polska „fuzzowa” jesień <3 Nie muszę specjalnie reklamować (ani polskiej jesieni, ani tego efektu) - Electro-Harmonix Big Muff V9 – pierwsza amerykańska reedycja z 2000 roku (oznaczenie płytki EC-3003 – w produkcji tylko przez jeden rok). Obwód przeprojektowany przez Fran Blanche z użyciem miksu komponentów różnych wartości pochodzących z Big Muffa V2 z końca lat siedemdziesiątych, wczesnego V1 oraz z wersji Sovteka.
P.S. Dokładnie ten V9 posłużył mi jako model dla mojego logo ;)
7 notes · View notes
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media
Part of my old guitar/bass rig whose heart was my crazy pedalboard project with three signal paths (in simplified: main, side and clean). Fully customizable by four channel micro mixer and two switches (ABY box and momentary loop/killswitch in a stompbox). Extremely briefly - for example you can play with delay and two drives at one time but the drive A (let's call it that) overdrives only not delayed signal (from main path) and drive B (or whatever it was: octave, chorus, phaser, another delay) affects only on repeats and then you can mix even some clean signal straight from guitar, bass or synthesizer :D The possibilities were almost unlimited, allowing to create some really crazy sounds. Unfortunately that whole monster (including giant 100x50 centimeters case) was decidedly too heavy for my back... and muscles :P The funny part is that the whole project comes from my dream! Yep, it can sounds weird but I saw it and heard it in a dream :) I spent almost a year on planning and tests to get the show on the road, but it was worth it. More important gear in the photo: Fender Mustang MG77, Danelectro U2 56 Pro, modified Squier Bronco, Grunthell Custom, EHX Big Muff V6 '81 "tone bypass", EHX Big Muff V8 "Black Russian", MXR Blue Box "script logo" and some more interesting stuff from EHX, MXR, BOSS, TC Electronic and even DOD ;)
P.S. Please do not pay attention to the photo quality is just as old as the rig :D
***
Część mojego starego gitarowo-basowego zestawu, którego sercem był szalony projekt pedalboarda z trzema oddzielnymi torami sygnałowymi (w uproszczeniu: głównym, pobocznym oraz czystym).Całkowicie konfigurowalny system dzięki zastosowaniu czterokanałowego mini-miksera oraz dwóch przełączników (ABY boxa i chwilowej pętli efektów/killswitcha w kostce). W telegraficznym skrócie: możliwe było na przykład korzystanie z delaya oraz dwóch przesterów jednocześnie z tym, że przester A (tak go nazwijmy) wzmacniał tylko sygnał bez powtórzeń (z głównego toru) a przester B (lub cokolwiek innego to było: oktawer, chorus, phaser, inny delay) wpływał wyłącznie na same powtórzenia bez ingerencji w sygnał z głównego toru i na dokładkę można było jeszcze wmiksować do tego wszystkiego całkowicie czysty sygnał prosto z gitary, basu lub syntezatora :D Możliwości były wręcz nieograniczone i cały zestaw pozwalał na uzyskanie naprawdę niespotykanych i zwariowanych brzmień. Niestety cały ten potwór (wliczając gigantyczną skrzynię o rozmiarach 100x50 cm) był zdecydowanie zbyt ciężki dla moich pleców... i mięśni :P Najzabawniejsze jest to, że cała idea projektu pochodzi z mojego snu! Dokładnie tak, może to zabrzmi dziwnie, ale zobaczyłem i usłyszałem to wszystko we śnie :) Poświęciłem blisko rok na planowanie i testy aby wprowadzić ten pomysł w życie, ale było warto. Ważniejsze sprzęty na zdjęciu: Fender Mustang MG77, Danelectro U2 56 Pro, modyfikowany Squier Bronco, Grunthell Custom, EHX Big Muff V6 '81 "tone bypass", EHX Big Muff V8 "Black Russian", MXR Blue Box "script logo" oraz trochę równie interesujących gratów od EHX, MXR, BOSS, TC Electronic i nawet DOD'a ;)
P.S. Proszę nie zwracać uwagi na jakość zdjęcia, jest tak stare jak cały zestaw :D
60 notes · View notes
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Another nice surprise for a budget pedal - DigiTech DigiVerb Digital Reverb - maybe not as budget as Biyang but still you can get in a decent price on the secondary market. Really good sounding reverb with seven various modes, stereo outputs and CIT cabinet modeling. Especially worthy of note is the "reverse" mode, perfect for ambient and experimental sounds. Also the EQ knob works pretty effectively, it can darken the tail of the reverb and add some deep to the sound. Obviously DigiVerb is not playing in the same league as TC Electronic Hall of Fame or BOSS RE-20 Space Echo but with pedal like Biyang AD-10 Time Machine it creates solid pair for some spacey sounds ;)
***
Kolejna miła niespodzianka jak na efekt z niższej półki cenowej - DigiTech DigiVerb Digital Reverb – może nie z aż tak niskiej jak Biyang, ale dostępnym w przyzwoitych cenach na rynku wtórnym. Naprawdę dobrze brzmiący reverb oferujący siedem różnych trybów, wyjścia stereo oraz symulację kolumny w technologii CIT. Na szczególną uwagę zasługuje tryb "reverse", idealny do ambientowych brzmień i eksperymentów. Również gałka EQ działa całkiem efektywnie, można za jej pomocą przyciemnić "ogon" pogłosu oraz nadać brzmieniu pewną głębię. Oczywiście DigiVerb nie gra w tej samej lidze co  TC Electronic Hall of Fame albo BOSS RE-20 Space Echo, ale w parze z efektem pokroju Biyanga AD-10 Time Machine tworzy całkiem solidny przestrzenny duet ;)
0 notes
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Today something really unusual - EXAR Electronix DQ-1 doctor Q - unusual because straight from my lovely country - from Poland ;) From what I managed to learn, it was manufactured in '89, probably personally by the founders of the business and it is not difficult to guess who they wanted to imitate... Yep, our well-known friend from Electro-Harmonix, but only imitate because the pedals are very different. DQ-1 is a part of EXAR very first pedal series and as I suppose it is the rarest serial production EXAR stompbox ever. Aside from paint scratches and bruises it was in pretty good condition (as the pedal of this age), it even had a sticker with serial number and the manufacturer's specifications, battery cover (which does not happen often in this type of pedals) and original rubber pads! I am aware that it is difficult to design a good sounding envelope filter (I have played a of them) but DQ-1 was... I lack words :D I plugged it ONCE on a rehearsal of my band and... never again :P
***
Dzisiaj coś naprawdę niezwykłego - EXAR Electronix DQ-1 doctor Q – niezwykłego ponieważ prosto z Polski ;) Z tego co udało mi się ustalić efekt został wyprodukowany w 1989 roku, prawdopodobnie osobiście przez założycieli firmy i nie trudno się domyślić kogo mieli zamiar naśladować... Dokładnie, naszego dobrze znanego przyjaciela z Electro-Harmonixa, ale tylko naśladować ponieważ rodzima produkcja znacząco różni się od Doctrora Q zza oceanu. DQ-1 jest kostką z pierwszej serii efektów wprowadzonych na rynek przez firmę EXAR i jak przypuszczam również najrzadszym stompboxem EXARa produkowanym seryjnie. Pomijając rysy i obicia lakieru DQ-1 całkiem dobrze się trzymał (jak na efekt w tym wieku). Zachowała się nawet oryginalna naklejka z numerem seryjnym oraz danymi producenta, klapka od baterii (co nie zdarza się często w tego typu kostkach) oraz fabryczne „ogumienie” na spodzie! Jestem świadomy, że dość trudno zaprojektować dobrze brzmiący filtr obwiedni (ogrywałem ich już wiele), ale DQ-1 był... brak mi słów :D Podłączyłem go RAZ na próbie mojej kapeli... ostatni raz :D
0 notes
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media
"You came to the wrong neighborhood..." A set of my bad boys - Electro-Harmonix "Black Russians" ;) From left to right: (previously posted) Bassballs V2 "six-screw" in transitional box, Big Muff V8 "four-screw" second edition, Bassballs V3 "four-screw", Small Stone V3 "four-screw" and another Bassballs V3 "four-screw" ;) Version numbering of all Bassballs and Small Stone basen only on Russian editions.
***
"Trafiłeś do złej okolicy..." Zestaw moich chłopców od brudnej roboty - Electro-Harmonix "Black Russians" ;) Od lewej: (wcześniej publikowany) Bassballs V2 "six-screw" w przejściowej obudowie, Big Muff V8 "four-screw" edycja druga, Bassballs V3 "four-screw", Small Stone V3 "four-screw" oraz kolejny Bassballs V3 "four-screw" ;) Numeracja wersji wszystkich Bassballsów oraz Small Stone oparta tylko na rosyjskich wydaniach.
1 note · View note
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
One of the most desirable chorus pedal in the guitar world – BOSS CE-2 Chorus - the undisputed leader of the classical chorus sound. Warm, spacious and quite sterile as an all analog circuit. This particular unit was made in march '88 and it is a „green label” version. The sticker with serial number says it was manufactured in Taiwan (a unique combination of paper serial number sticker located under the place for 9V battery and “Made in Taiwan” inscription – never saw something like this in vintage Taiwan Boss pedals) but interestingly it is all built from best quality japenese components, including MN3007 (BBD), MN3101 (clock driver) and iconic JRC4558DD op-amp (in improved low noise “DD” version). That kind of situation (Japanese guts in “Made in Taiwan” unit) is probably due to the production year – exactly 1988 was the year in which CE-2 assembly line was moved from Japan to Taiwan. CE-2 can be heard on many pop or rock hits but despite this it can not threaten the position of my beloved Small Clone ;)
***
Jeden z najbardziej pożądanych chorusów w gitarowym świecie – BOSS CE-2 Chorus  – bezdyskusyjny lider klasycznego chorusowego brzmienia. Ciepły, przestrzenny i całkiem sterylny jak na analogową konstrukcję. Ten konkretny egzemplarz pochodzi z marca 1988 roku. Naklejka z numerem seryjnym mówi, że został zbudowany na Tajwanie (niespotykane połączenie papierowej naklejki z numerem seryjnym umieszczonej pod miejscem na 9V baterię i napisu “Made in Taiwan” - nigdy czegoś takiego nie widziałem w vintege'owych efektach Bossa), ale co ciekawe do produkcji użyto najwyższej jakości japońskich komponentów, włączając w to czipy MN3007 (BBD) i MN3101 (clock driver) oraz kultowy op-amp JRC4558DD (w ulepszonej niskoszumowej wersji “DD”). Taka sytuacja (japońskie bebechy w kostce opatrzonej napisem “Made in Taiwan”) jest prawdopodobnie spowodowana rokiem produkcji – dokładnie w 1988 roku linia montażowa CE-2 została przeniesiona z Japonii na Tajwan. CE-2 można usłyszeć w wielu popowych czy rockowych hitach, ale mimo tego nie może on zagrozić pozycji mojego ukochanego Small Clona ;)
0 notes
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media
It's time to split the twins. The twins in real "made in USA" XXL size. Both from 90's Original series with lovely round polished metal front and innovative, all analog WARP technology. The first version was so well received that Tech 21 decided to reissue it with some cosmetic changes in separate pedals – black edition for guitar (you will see him on the blog in near future) and purple for bass. To this day Tech 21 XXL Original is know for his versatile and surprisingly good response with all kind of pickups - as a some kind of hi-gain style distortion. In the foreground: XXL from january '97 (the left one) and really rare november '95 copy in mint condition from the very first year of production. The rest gear: extremly modified short scale Squier Bronco with Schaller Hot Stuff pickup – nickname "Basstard" and Grunthell Custom (hand made tube head) + Fender Deluxe 112 (Hot Rod series) closed back enclosure in tweed, loaded with Celestion G12P-80 speaker. P.S. XXL '97 is leaving the family after this weekend ;) *** Nadszedł czas aby rozdzielić bliźniaki. Bliźniaki w prawdziwym amerykańskim rozmiarze XXL. Oba z serii Original pochodzącej z lat dziewięćdziesiątych, z pięknie wykończonym, okrężnie polerowanym metalowym frontem i innowacyjną, w pełni analogową technologią WARP. Pierwsza wersja została tak dobrze przyjęta, że Tech 21 zdecydował się wydać dwie reedycje wprowadzając tylko kosmetyczne zmiany – czarną gitarową (zawita na bloga w niedalekiej przyszłości) oraz fioletową do basu. Do dnia dzisiejszego Tech 21 XXL Original słynie ze swojej uniwersalności i zaskakująco dobrej współpracy ze wszystkimi rodzajami przetworników – jak na przester w hi-gainowym stylu. Na pierwszym planie: XXL ze stycznia 1997 roku (z lewej) oraz bardzo rzadki egzemplarz z pierwszego roku produkcji (listopad 1995), zachowany w fabrycznym stanie. Reszta klamotów: ekstremalnie zmodyfikowany, “krótkoskalowy” Squier Bronco z Schallerem Hot Stuff – pseudonim "Basstard" (w wolnym tłumaczeniu – “skurwobas”) oraz  Grunthell Custom (ręcznie produkowany lampowy head) + zamknięta kolumna Fender Deluxe 112 (z serii Hod Rod) w tweedzie, wyposażona w głośnik Celestion G12P-80. P.S. XXL '97 opuszcza rodzinkę po tym weekendzie ;)
0 notes
ramstonegarage-blog · 9 years
Photo
Tumblr media
Unpacking a "new" Electro-Harmonix... it will always be like Christmas :D This time it's Doctor Q "big box" reissue and older brother is already waiting for comparison - vintage Doctor Q Envelope Follower V1 ‘79 ;) It's my third classic "doctor" and I will probably never be cured... :P *** Rozpakowywanie "nowego" Electro-Harmonixa... za każdym razem jest jak Gwiazdka :D Tym razem to reedycja Doctor Q w obudowie typu "big box" a starszy brat już czeka na porównanie - oryginalny Doctor Q Envelope Follower V1 z 1979 roku ;) To mój trzeci klasyczny "doktor" i już chyba nigdy nie zostanę wyleczony... :P
1 note · View note