Tumgik
#jak dotrwać
trwamwtymbezsensie · 1 year
Text
"Chciałabym żebyś razem ze mną dożyła starości. Żebyśmy razem biły się laskami i ścigały na wózkach inwalidzkich w domu starców."
Chciałabym żebyś razem ze mną dożyła starości - jeszcze nikt nigdy tak pięknie nie wyznał mi miłości... To był najpiękniejszy prezent o jaki mogłaś poprosić... Najpiękniejszy i najtrudniejszy do zrealizowania. Tak strasznie boje się, że nie dam rady ci tego dać mordeczko, że nie dam rady dotrwać, bo nie wiem jeszcze jak długo wytrzymam... Ile jeszcze dam rady znieść i wytrwać w tym bólu... Nie mogę ci obiecać, że ci to dam... Przepraszam... Tak bardzo...
9 notes · View notes
trudnadusza14 · 5 months
Text
7.12.2023
W nocy dobijały mnie te myśli więc jak już pisałam to wzięłam dodatkową dawkę jak zalecił lekarz
Obudziłam się o 6 i myślałam że zasnęłam
Ale jednak co dopiero później ogarnęłam było inaczej
O 11 się "obudziłam" i faktycznie najpierw myślałam że faktycznie dopiero się obudziłam
Potem ogarnęłam że na stole jest to czego nie było
Miska z mieszanką tabletek,żyletki,list pożegnalny i coś do popicia
Spojrzałam na ręce i miałam jakieś nowe rany
Których nie pamiętam że zrobiłam
Ona naprawdę wszystkich pozabija
Ta pieprzona samobójcza osobowość
Oglądałam później film pt
28 dni
Jest o kobiecie która przebywa na odwyku. Film nawet spoko ale nie wywołał niewiadomo czego we mnie
Oglądając film też rysowałam
Tumblr media
Chodzi tu o podobną rzecz odnośnie tych osobowości. Ciemniejsza strona myśląc że krzywdzi siebie krzywdzi także innych które są niewinne
Ta druga cierpi przez nią mimo to nie może jej puścić bo są jakby ze sobą związane
A te motyle to jak się czuje krzywdząc siebie. Jakby taka lżejsza,czuje że coś mogę,że mogę latać
Boli ale jednak dzięki temu latam
Przymierzałam później też spodnie i weszły.
Poszłam na terapię i byłam dość rozgadana
Rozmawialiśmy o filmie na którym byliśmy ostatnio w kinie oraz wigilię którą urządzamy za tydzień i o tym która płeć jest słabsza psychicznie (i jaka na tym temacie wybuchła burza mózgów)
A później tak po prostu gadaliśmy
A w domu potem oglądałam serial szpital a później Śmierć na 1000 sposobow
Zaczęłam też czytać książkę o depresji
I od paru godzin mam nasilające się głosy i myśli samobojcze. Boże muszę dotrwać do rana muszę
Robię się coraz bardziej senna i zmęczona więc może do 7 rano prześpię
Ale nie ukrywam że z jednej strony czuje się przerażona a z drugiej zupełnie pusta i nie rozumiem czemu powstrzymuje się przed dokonaniem wiadomo czego
Mam myśli samobójcze i totalnie wilczy apetyt. Paradoksalne
Także to tyle
Do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
20 notes · View notes
kosiorek00 · 2 months
Text
7 marca 2024
Polska służba zdrowia rozwala mnie na łopatki. Lekarz prowadzący mamę wziął wolne, została bez zwolnienia lekarskiego. Dostalam informacje,ze z takimi rzeczami to do lekarza rodzinnego. Ale pani doktor rodzinna, do ktorej chodziny ponad 20 lat, nas niechetnie zapisała na wizytę, a potem sobie przypomniała dzień przed końcem poprzedniego chorobowego, że jej to w czwartek i piątek nie ma, więc nie wypisze.
Jakimś cudem udalo sie dostać do innego chirurga,który wypisał 2 tygodnie zwolnienia,a potem z szyderczym uśmiechem na twarzy stwierdził,że po tym czasie mama moze iść do pracy. "Przecież nie ma problemów z nogami tylko z brzuchem". Teraz siedzę i myślę,skąd wziąć L4 na kolejne 2 tygodnie żeby dotrwać do wizyty u naszego lekarza.
Mama prędzej się zwolni niż pójdzie do tej swojej pracy,jest to ciezka fizyczna harowa. Ale Nie chcialybysmy tego bo jest tuż przed emeryturą.
Jestem w szoku, jeden lekarz mówi,żeby na siebie uważać,trzymać dietę,nie dźwigać,nie forsować się, zleca badania, a drugi każe iść do pracy. Nie badając,nie chcąc spojrzeć nawet na wyniki,byle się pozbyć, jeszcze z miną srającego kota. Z całym szacunkiem bardziej wierzę lekarzowi, który od początku zna historię mamy. Chyba trafił nam się jeden normalny z całego tego dziwnego towarzystwa.
Strasznie mi źle ostatnio.
W nowym domu, zaczynają nam szpachlować ściany. Jak szukalismy ekipy to też były przeboje, każdy mówił co innego, rozrzut stawek też duży,najlepsi są Ci którzy w nowym domu narzekają na wszystko,to tynki nie takie, to coś krzywe, to się nie da, metrów dużo (od kiedy dla nich to problem,skoro biorą kasę od metra wykonanej pracy xd). Co w takim razie mowią gdy przyjdzie robić remont w starym domu ? No hity. Jeden się zachowywał jakby chciał do siebie jak najbardziej zniechęcić, w takim razie po co się ogłasza,że coś zrobi? Kolejnego polecala jego dziewczyna, a potem nagabywala mojego męża pytaniami czy już dzwonił, czy już się spotkali, czy coś z tego będzie? Oczywiście żadne się nie przyznało że są razem, majster stwierdził,że kobieta która go polecala to pewnie jego klientka,której robił cały dom xd nie znając nawet nazwiska,bo nie podalismy, kto go polecał. Od razu mi się to wydało podejrzane,ale jak zobaczylam na jej zdjęciu profilowym faceta z którym rozmawialiśmy wszystko było jasne. No nie powiem,mogl jej robic dom,ale nie wzbudzili naszego zaufania. Nie ogarniam ludzi 🤡
Tak poza tym, czytam serię z Chyłką Remigiusza Mroza, wciągnęłam się. Był też spacer po naszym przyszłym miejscu zamieszkania. Cieszę się, że jest gdzie tam wyjść,dużo natury,lasów,stawy. Będzie gdzie spacerować:)
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
9 notes · View notes
kropeczkaa0 · 5 days
Text
Jest moc motylki!!💪🦋
Jak już pisałam ostatnio zaczęłam fasta w niedzielę. I trzymam go dalej!! Mam już prawie 72 godziny i wsm myślałam czy by go dzisiaj nie zakończyć bo nie czułam się glodna i strasznie mnie to demotywowało jednak nie przerwałam go dzięki mojej koleżance która mnie zmotywowała do tego. Mam okazję to go robię i bardzo dobrze. Przyda mi się zejście z wagi. Od niedzieli do dzisiaj(do środy) schudłam jak na razie 1,8kg więc jest dobrze. Fasta będę ciągnąć jak najdłużej.
W sobotę przyjaciółka mnie zaprosiła na nocke do niej a ja do niedzieli miałam trzymać fasta i boje się że zbinguje bo prawdopodobnie będę musiała coś u niej zjeść.
Cieszę się bardzo że się nie poddałam i trzymajcie za mnie kciuki żeby mi się udało dotrwać do soboty i żebym znowu nie rozważała nad zakończeniem fasta.
To tylee
Miłego dnia/wieczoru motylki🎀🦋
4 notes · View notes
akainka · 10 days
Text
DZIEN 33
No ogolnie dzien byl fajny, ale pod wzgledem jedzenia srednio. Udało mi sie dotrwać do 24h fasta, wiec przynajmniej tyle. Doslownie nie wiem co odjebalo mojej mamie, ale od momentu w którym powiedziała mi, ze schudlam to ciągle wpycha mi jedzenie. Wczoraj zmusila mnie do obiadu i dzisiaj tez. Zjadlam rybe, troche ziemniakow i ogorka, a dodatkowo pozniej ogladalismy film i musialam zjesc paluszki. Doslownie mama gapila mi sie na rece jak jadlam. Jestem zla. Jedynym plusem jest fakt, że bylam na silowni i w galerii. Kupiłam sobie pare rzeczy, ale co najwazniejsze zrobilam troche krokow hihi
Zaraz zrobie sobie jeszcze jakis trening i pojde sprobowac jeszcze troche tego jedzenia zwrocic. Zauważyłam, ze zawsze po jedzeniu ide zwymiotowac juz tak jakby odruchowo XD.
Jutro w planach mam pojsc na silownie i sie pouczyc na przyszly tydzien, bo mam dosc duzo sprawdzianow. Mam nadzieje ze rano waga nie pokaze za duzo. Plan jest taki zeby jutro i w niedziele NIC nie jeść. W poniedziałek zjem sobie jabłka i uznajmy, ze dieta na przyszły tydzień to w większości same jablka, bo mam tyle sprawdzianow, ze dlugie fasty odpadają.
~~~~~~
Zjedzone: ok 700-800
Spalone: 865💞
Kroki: 10593 (+bieznia i schodki)
~~~~~~
Chudej nocy/dnia motylki!! 💞🦋🦋
6 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Miałam weekend dla siebie i chciałam zrobić TYYYYYLE rzeczy, że chyba przeszarżowałam. Potrzebuję wolnego po tym weekendzie na odpoczynek.
Cało mnie boli od wysiłku fizycznego - dużo roweru, dużo pieszych wycieczek (w sobotę byłam rano z małą biegać, a popołudniu zabrałam ją do parku na 2h - nogi, miednica i plecy mi skrzypiały z bólu/przefosowania, kiedy szłam już do domu).
Do tego spotkałam się po 4 mc nie udanych prób spotkania z przyjaciółką. Ech. To jest etap przejściowy dla mnie: ja teraz zaczynam żyć (dni dłuższe, więcej słońca, mniej znienawidzonych warstw), zaczynam mieć więcej szczęścia i radości (bo bez dyskomfortu można wyjść na dwór, bez ziąbu i chlapy), więcej energii do wychodzenia (dni dłuższe więcej słońca), a ona po zimie pakuje swoje zdolności socjalne, chęci do wychodzenia z domu i odczuwa spadek energii i radości - z tych samych czynników co ja tyle, że poczytuje je jako wady (słońca za dużo jak na jej preferencje, za dużo hałasu, ludzi, za gorąco, trzeba chodzić bez wygodnych i lubianych warstw odzieży, dni dłuższe, ale przez gorąc musi skupiać się tylko na tym by przetrwać nadchodzące lato i jakoś dotrwać do ulubionej zimy).
Spotkałyśmy się i znowu nie czułam upływu czasu (a brałam lek) - wydawało mi się, że minęła chwilka i dopiero się rozkręcamy, a tu nagle okazuje się, że minęły 3h.
Fuck.
Potem pojechałam na saunę, ale nie mogłam się odpreżyć - za dużo było tam ludzi (tj. pierwszy razem byłam w saunie sama i było bosko przez kwadrans, a potem już weszły chichrające się i gadające głośnym szeptem dziewczyny i nie mogłam się odprężyć). W dodatku mnie już drażniła świadomość i strach z tyłu głowy, że ZNOWU stracę poczucie czasu i za długo będę siedzieć w saunie, że nie stawię się na umówione spotkanie. Na spotkanie się stawiłam: spotkałam się w restauracji z moim chłopakiem, który w miedzyczasie wrócił od rodziców. Poszliśmy na burgery - to w ogóle wynik wcześniejszego ustalenia i rozmów, bo ja niezbyt lubię burgery. To znaczy takie z maka bardzo. Ale takie "prawdziwe", takie a'la pasibus, takie na 15cm wysokie to nie moje klimaty... Najczęściej odrzuca mnie od nich poczucie, że jem sam tłuszcz... a ja nie lubię tłuszczu takiego "do polania ziemniaczków", ani takiego do smażenia frytek (przez to, że frytki są tłuste ich też nie lubię). Ten smak przesycony tłuszczem, taki ociekający i połączony z soczystym mięsem po prostu... po jednym gryzie mam dość. Czuję się taka pełna po tym, zatkana i jest mi niedobrze na myśl o kolejnym gryzie. Nie z powodu braku apetytu, smaku, czy obrzydzenia. Po prostu organizm daje mi znać podobnie jak po wypiciu 1l. wody "okay, dobra, dość, tyle wystarczy, więcej nie pomieszczę w tej chwili. Wróć do tematu za godzinę" - i ja to czuję zarówno przy jedzeniu tłuczy i przy jedzeniu mięsa (mięso jest mi trudniej jeść codziennie - po prostu mój organizm czuje, że to nie jest najlepsze pożywienie dla mnie). To jest coś czego zwyczajnie nie lubię i to nie ze względu na dietę (w sensie, że nie chodzi o trzymanie linii - po prostu organizm ma dość tak bardzo, że robi się niedobrze). Wolę smak winny, a nośnik smaku z tłuszczem, który nie czuję, że mnie zatyka po pierwszym gryzie i który mogę jeść i jeść (ignorując swoje zapotrzebowanie na tłucze czy pilnowanie diety) to nabiał WSZELAKI pod każdą postacią, słodycze (nutella) i chipsy. Ale z chipsami inna jest historia - bo to moje jedzenie na napady stresu i objaw mojego zaburzenia odżywiania: nie dość, że są tłuste (ale w inny sposób niż ten płynny tłuszcz w burgerze czy ze świeżych frytek), nie dość, że nie służą mi dla zdrowia, to jeszcze ranią moje dziąsła, a odczuwanie bólu w trakcie gryzienia, miażdżenia przynosi mi ulgę w takich napadach.
Więc burgery są dla mnie jak pad thai - miałam wiele podejść i wszystkie skończyły się dla mnie przekonaniem, że tu nie chodzi o dobry przepis, zdolności kucharza, tylko o to, że po prostu nie lubię smaku i konsystencji. I nie kminię czym się ludzie zachwycają - ja czuję tylko tłuszcz, który przyćmiewa wszystko inne co mogłaby w tych daniach wybrzmieć.
Do tego burgery mają jeszcze jedną cechę: zwykle CHRUPIĄCO wypieczoną bułkę. Jeszcze podsmażają, aby stworzyć chrupką warstwę od strony wypełniania.
A ja mam delikatne dziąsła.
Ranie sama sobie je wtedy, kiedy jestem bardziej zestresowana np: chipsami.
Więc to uczucie w buzi i doznania smakowe jakie fundują mi burgery budzą we mnie skojarzenia dalekie od tego na co z własnej woli jestem gotowa przeznaczyć 40zł w przyjemną, wolną sobotę w którą mam odpocząć. To jak zafundowanie sobie triggera - mam w ustach chrupie pieczywo, więc mózg dostaje info "MIĄŻDŻ, GRYŻ, DO BÓLU ZACISKAJ SZCZĘKI, ROZŁADOWUJ NAPIĘCIE, ODPIERDALAJ KARUZELE DOPAMINOWO-KORTYZOLOWĄ, COŚ SIĘ WYDAŻYŁO I JEST TO NIEPOKOJĄCE, WIĘC CZUJ NIEPOKÓJ".
W zasadzie tak to można ubrać w słowa: jedzenie burgerów wywołuje u mnie stan niepokoju i poczucia winy: bo po jednym kęsie mam dość i szkoda mi wyrzucić czegoś, na co wydałam 40zł... Po czym mam nieprzyjemny posmak w ustach, czym nie jestem nasycona, co nie daje mi przyjemności smakowych, z jedzenia (więc całe wyjście do restauracji jest zwyczajnie rozczarowujące), a po czym nie mam ochoty nawet jeść czegoś co mnie faktycznie nakarmi i uszczęśliwi, bo mam wyłącznie marzenie o wypiciu dużej ilości wody i umyciu zębów. Bo chociaż niby było smaczne, to na czuję, jakbym zjadła łyżeczką ciepły smalec z mielonym mięsem i ostrym jak brzytwa chlebem, przez który całe wnętrze moich ust teraz krwawi. No raczej obrzydliwe.
No to komu obrzydziłam już burgery xD hahaha
Dlatego od jakiegoś czasu nie zmawiam burgerów, chyba, że w maku, z miękkimi bułeczkami, z małą ilością mięsa itp. Idealna porcja miesno-tłuczu i pieczywa dla mnie.
Ale mój chłopak bywa, że zamawia i czasem próbuję od niego. Okazuje się wtedy, że te jego burgery są smaczne - zamawia coś co mi z opisu nie brzmi ciekawie, a po kęsie okazuje się być pyszne!
Dlatego ustaliliśmy, że następnym razem on mi zamówi burgera.
Spotkaliśmy się wczoraj pod wybraną przez niego restauracją z burgerami. Przyszedł z naszym szczeniaczkiem <3. Tęskniłam za nim, miło go było zobaczyć, ale mam jednocześnie poczucie, że potrzebuje jeszcze 2-3 dni solo. :P Wracając: usiedliśmy pierwszy raz tego sezonu w ogródku i przeglądaliśmy kartę. Zobaczyłam w karcie coś, co zapaliło we mnie smaka, a co i on na głos zaproponował, jako burgera skrojonego dla mnie: burger z buraczkami i ananasem. OMG.
BURAK *.*
BURAK!!!!
Nie burger z buraczków (takie to sobie sama robię, bez chleba, sam kotlet, pychotka) tylko kanapka z kotletem z mięsa w towarzystwie buraków i grillowanego ananasa. OMG. Co za emocje! Brzmiało to pysznie!
Zamówiłam prosząc by nic nie robili z bułką - tylko podgrzali, żadnych sucharków. No i całe szczęście nie wysmażyli wnętrza bułki i sosy przesiaknęły do bułeczki zmiękczając ją, ale niestety chyba mają domyślnie te wszystkie bułki z chrupiącym zewnętrzem... Żeby nie mieć przykrości odkrajałam wierzch bułki ^^; by jakoś tego burgera zjeść i nie zrobić sobie krzywdy.
Nie znoszę chrupiącego pieczywa - to jak jedzenie żyletek...
Ostatecznie mój burger (gdzie jeszcze była surówka z kapustki modrej i jakieś sosy ostre) był smaczniejszy niż burger wybrany przez mojego partnera. Ciekawe doświadczenie. Nowe.
Mój chłopak zresztą też przyznał, że mój był smaczniejszy i to nawet biorąc pod uwagę, że w składzie miał jego znienawidzonego buraka. :P
Po powrocie do domu pogadaliśmy o książce, którą mój chłopak słuchał przez ostatnie dwa dni.
Potem jego tata wykręcił numer - kupił spontanicznie samochód. O,o
A potem zadzwoniła moja przyjaciółka z którą rozmawiałam przez 1h, bo okazało się, że minęło od naszej ostatniej rozmowy aż 3 tygodnie.
Czas zapierdala.
A ja nadal tracę poczucie czasu przez te leki.
Jeszcze kilka rzeczy się podziało, ale nie mam czasu.
Za 4 h mam rozmowę kwalifikacyjną :P
14 notes · View notes
mikoo00 · 9 months
Text
Obejrzałem film barbie i fajny mega mi się podobało to ze meble tam były jak z tych zabawek barbie i to ze koleś z drive grał Kena XD idealnie pasował do tej roli
Udało mi się dotrwać Draculaure omy gy ostatnia została Czekala na mnie hihi
Ludzie tak najeżdżają na nową serię monster high ale to be honest czulem się jakbym kupował g1 są śliczne cleo i draculaura moje fav Zresztą zawsze były moimi ulubionymi z głównej 4
19 notes · View notes
lolaolalala · 1 year
Text
Nie byłam świadoma jakie cudeńka są w Pepco na dziale biżu :D Ile “złotych” naszyjników i bransoletek nakupowałam za grosze to szok. Nawet jakby miały nie dotrwać do przyszłego roku to i tak nie szkoda. Na pierwszy rzut oka jak ktoś nie wie skąd to pochodzi to wygląda mega ;)
13 notes · View notes
goalsdigger · 1 year
Text
0. 💊
Typowo, odezwałam się i zniknęłam. Ale coś mnie natchnęło i w zasadzie co mi szkodzi spróbować "wrócić"? I chyba tego po prostu potrzebuję. Zwłaszcza, że Was odnalazłam. Nawet nie wiecie jak się z tego powodu cieszę.
Ciężko coś napisać po takiej przerwie. Gdzie ja skończyłam? xD W zasadzie to przestałam pisać w początku najbardziej przełomowych wydarzeń w życiu. Najpierw wyłamałam się ja, potem pinger [*]. Tak, skończyłam na rozpoczęciu terapii na oddziale dziennym. Odkąd pamiętam coś z moją psychą było nie tak, zaburzenia odżywiania, epizody depresyjne, myśli i próba samobójcza, samookaleczenia, epizody psychotyczne, lęki, paranoje i tak można by wymieniać i wymieniać. Dopiero gdy mogłam pierwszy raz powiedzieć swój życiorys, na głos, bez racjonalizacji, bez ukrywania i chronienia oprawców, dotarło do mnie, że to nie moja wina. Tylko niespełnionych nigdy podstawowych potrzeb, niewyleczonego PTSD, syndromu sztokholmskiego, "czarnej pedagogiki" i innych różnych okropnych rzeczy. Te życie od samego początku to był horror i nic dziwnego, że tak mi się było ciężko w nim odnaleźć nawet jak już uciekłam z rodzinnego domu. No, ale mniejsza. Zrozumiałam to, ale przede wszystkim zrozumiałam, że potrzebuję leczenia. Te nawracające chore stany nigdy się nie skończą, mogę próbować na milion swoich sposobów, ale to tylko zakrywanie tego, a czasem i pielęgnowanie chorych cech i próba ucieczki od nieuniknionego. Tak więc, moje życie od tego czasu w zasadzie skupia się na terapii, wprowadzaniu w życie zmian, które mają być dla mnie korzystniejsze.
Po oddziale dziennym podjęłam ciężką decyzję, nie przedłużyłam kontraktu w pracy i według zaleceń psychiatrów i terapeutów dałam się zamknąć na pół roku na oddziale leczenia zaburzeń osobowości. "Dałam się zamknąć" brzmi drastycznie, a wcale tak nie było, bo w zasadzie było to zajebiste, ciekawe i megarozwijające doświadczenie. Generalnie psychoanaliza, dużo aktywności, intensywna terapia. Zakończyłam ją z hukiem, bo mnie wyjebali za agresję i przemoc. Nie dałam rady emocjonalnie dotrwać do końca, ale to co się nauczyłam to moje.
No i nie mogę zapomnieć o D. Kurcze, gdybym miała pisać jak na pingerku byłby to D3. Czemu moi wszyscy faceci muszą mieć imię na tę literę? Niech pozostanie po prostu D. Poznałam go jeszcze w internacie, popierdolone były początki tej relacji, ale here we are. Wiele mu zawdzięczam, bo był przy mnie przy podejmowaniu decyzji o pierwszym oddziale i dzielnie towarzyszył mi też przez dalsze fazy leczenia. I koniec końców zamieszkaliśmy razem, tylko że nie w internacie, ale w przytulnym mieszkanku na drugim końcu Polski (mimo, że chwilowo zostałam w nim sama, bo D. wyjechał sobie dorobić na Słowację).
Mimo, że dalej mam lata pracy przed sobą jeśli chodzi o terapię i normalne życie dalej sprawia mi trudności (a szczerze mówiąc momentami nawet sprawia, że jest cięższe, gdy wszystko się nasila i wraca) to przynajmniej wiem, że jestem na właściwej drodze. W chuj trudnej, ale właściwej. Dużo zrozumiałam, chociażby to, że zasługuje by wydać moje ciężko zarobione pieniądze by zainwestować w siebie tak więc po wyjściu ze szpitali trzymam się planu, że studiuję, rozwijam się, próbuje żyć w inny sposób niż dotychczas i znaleźć/zbudować siebie.
Tumblr media
17 notes · View notes
symfonia-o-pienknie · 3 months
Text
29.01.2024r.
Spalone: 320 kcal
Zjedzone: ???
_______________________________________________
Jestem. Wróciłem i czuje że tu jeszcze długo zostane. W końcu mam samokontrole! Przez te trzy tygodnie jadłem 1000-1200 kalori ile dokładnie schudłem nie wiem bo co dopiero teraz będę robić nielagelany wypad po wagę (takie mam plany na ferie XDD)(stara jak zobaczyła ze Ważę 46 kilo to ja zajebała ;_;) dzisaj coś nie pykło pinieważ mam problem
Kto zjadłem chleb?
A) ja ale zapomniałem
B) moja matka
Nie wiem XDDD sytuacja wyglda tak że moja mama była najpropodobniej w piekarni i przynosi jakiś chleb taki ful wypas wowo i w ogóle ja stwierdziłem że dobra huj nie jadłem dawno ale kuźwa ja już nie pamiętam ile jego zjadłem XDDDDDD tsa jestem debilem. TYM RAZEM NAPRAWDE BEDE AKTYWNY (no zobaczymy) na swoje usprawiedliwienie to Zostałem wkręcony w koło książki w plastyku, mam dwa zamówienia na rysunki, jestem w zespole na wokalu i na gitarze i w dodatku chodzę do jednego z leprzych albo i najlepszego plastyka (nie powiem dokładnie bo mnie namierzycie;_; nie no wątpię że mam psychofana tutaj)
Tumblr media
O I ogólnie znowu ją tej diecie jestem. Moim postanowieniem noworoczne jest trzymanie się diet boo tak szczerze nie przepadam i nigdy nie umiem dotrwać ale z drugiej strony chciałbym kilka ukonczyc
4 notes · View notes
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
20.05
Waga rano 90.1 (-1.1]
Spalone 191 kcal
Bilans
Śniadanie
Kawa na mleku chudym - 35 kcal
Przekąska ok 13
Black zero wiśniowy i 1 crispy wafel- 84 kcal
Obiad ok 17
Pół zupki gorący kubek i jeden mini pasztecik- 90 kcal
Kolacja
40 g sałaty- 6 kcal
Jak nie będę wyrabiać z głodu to zrobię sobie sheka i wleci jeszcze 150 kcal. Na spacerze żeby nie wykitowac z głodu brałam tabletki na głód i popijałam herbatą że słodzikiem. I pomogło dotrwać do 17.
Póki co zjadłam 215 kcal
Jest w miarę ok. Dziś specjalnie wybrałam się do kauflanda na drugi koniec miasta po moje białko grochu ( w proszku) które zawsze dodaję do sheka a tu co ?! Pustki, tylko mieszanka przedtrningowa, wkurzyłam się wzięłam tylko błonnik witalny, blacka zero paradise i sałatę lodową. Będę musiała wytrzymać do poniedziałku i iść na polowanie do Auchana. Dziś było mi tak ciepło że musiałam zdjąć moje 2 warstwy ( kurtka, koszula z dlugim) i wracałam do domu na krótki rękaw. Po powrocie trochę zwijałam się z bólu ale teraz narazie jest dobrze. Mam nadzieję zrzucić do jutra co najmniej 400g.
Chudej nocy motylki 🦋🦋🦋
9 notes · View notes
magazynkulinarny · 6 months
Text
Jajecznica z rydzami i serem brie na opieczonym chlebie
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Jesień - jak co roku - nie wiadomo kiedy zastąpiła lato. Liście przebarwiły się na żółto, rudo i brązowo, lśniące kasztany wysypały z łupin, ziemia zapachniała wilgocią, dzień skrócił się dotkliwie. Wrócił spokój, herbata z imbirem, cytryną i miodem, koc, a na kocu kot.
Jak zawsze próbowałam łapać każdą piękną chwilę ulubionych, ciepłych miesięcy, wchłonąć wszystkie promienie słońca, zakodować w pamięci lazury nieba, soczystość zieleni, feerię żywych barw maków, chabrów, irysów, kosmosów... żeby się nimi maksymalnie wypełnić, zabezpieczyć przed nadchodzącymi chłodami i szarzyznami.
I niezmiennie stwierdzam, że nie da się tego zrobić. Nie da się zatrzymać w sobie ulotnego piękna, które odchodzi. Trzeba wejść w każdą - również pociągającą, choć inaczej - porę roku i cierpliwie dotrwać do wiosennego odrodzenia.
To trochę jak z życiem. Dzieciństwo, młodość, dojrzałość i nie wiadomo kiedy jesień zastępuje ci lato. Niby czasu jest wciąż pod dostatkiem, ale on nieubłaganie płynie, jak rzeka. O dziwo, w tym wypadku jakoś prościej mi mówić: żegnaj! To takie naturalne! Siwe włosy nigdy nie wzbudzały we mnie paniki, choć skwapliwie je farbowałam, zmarszczki mimiczne po prostu lubiłam i wciąż lubię, wiotkość skóry i brak regularnej miesiączki (rzecz nowa) witam z ciekawością. Operacje plastyczne, botoksy i inne zabiegi oszukujące tykanie zegara nie są mi potrzebne.
Nie zazdroszczę młodym dziewczynom ciała, czasem jedynie westchnę za grubym plikiem białych stron do zapisania w ich zeszytach życia...
Tumblr media
Składniki:
2 garści rydzów 2 duże kromki chleba 3 jaja 2-3 łyżki mleka lub śmietany (opcjonalnie) 1/2 cebuli ząbek czosnku ok. 100 g sera brie 2 liście szczypioru 2-3 łyżki masła pół łyżeczki suszonego tymianku i rozmarynu sól i czarny pieprz do smaku
Wykonanie:
Grzyby oczyścić suchą szczoteczką do zębów, a jeśli są mocno zabrudzone ziemią, przepłukać na sicie pod bieżącą wodą. Osuszyć na papierowych ręcznikach. Większe okazy pokroić na mniejsze części, małe zostawić w całości.
Cebulę obrać i pokroić w drobną kosteczkę. Czosnek obrać, rozgnieść płaską stroną noża i maksymalnie rozdrobnić. Ser pokroić na niezbyt duże kawałki. Szczypior drobno posiekać.
Na patelni rozgrzać połowę masła. Wrzucić cebulę, a po chwili czosnek i całość zeszklić, mieszając od czasu do czasu. Dorzucić grzyby i obsmażać je do chwili, gdy nabiorą ciemniejszej barwy (5-7 min). Dobrze jest je lekko osolić, wówczas szybciej zmiękną.
W niedużej miseczce rozkłócić jaja. Można dodać odrobinę mleka lub śmietany dla rozrzedzenia. Posolić, popieprzyć, dodać zioła.
W tym czasie resztą masła posmarować chleb z obu stron i na drugiej patelni zacząć obsmażać na złoto.
Do grzybów dorzucić luźno kawałki sera, nie razem, bo się zbrylą. Wylać masę jajeczną i delikatnie smażyć, przesuwając po patelni zawartość szpatułką, uważając by jajecznicy nie przesuszyć!
Doprawić, jeśli trzeba, i wykładać na obsmażony z obu stron chleb. Obsypać szczypiorem. Pałaszować.
3 notes · View notes
wawczur · 1 year
Text
kocham zapach deszczu, jak jego krople chciałbym zniknąć pod powierzchnią ziemi
do trzech razy sztuka, więc nie myśl, że nie ponownie próby by być bliżej śmierci
lub ucieknę i zaszyje się tak daleko I głęboko, że nawet słońce nie odnajdzie mnie
bo nawet wśród tłumu odczuwam samotność, więc się nie dziw, że boli mnie wnętrze me
wnętrze które składa się z samotności, depresji i łez, chiałbym odnaleźć sposób by położyć ich kres
a może duchowe katharsis sprawi, że w swej egzystencji odnajdę w końcu jakikolwiek sens
którego nadal mi tu brak, traktuje ból jak brata, a każdy kolejny dzień jak przyszłego kata
więc się nie wachaj, prosić o pomoc otaczającego Cię świata
możesz skończyć jak ja i się tułać po nim przez następne lata
a wciąż się obawiam, że mogę nie dotrwać do kolejnego lata
więc pije za swe zdrowie a Ty wypij za mnie
jak otaczający świat mam o sobie niskie mniemanie
jeden klin więcej i być może na nim już nie ma mnie
może tym razem uda mi się dotknąć nieba ej
pisząc wersy mej duszy trochę lżej
3 notes · View notes
focusonaheartbeat · 1 year
Text
Codziennie mi się śni, że jestem z powrotem w liceum, upupiona. Mam tyle lat ile teraz, pracuje w zawodzie w którym pracuje, znam dorosłe życie i pamiętam o nim. Ale siedzę w szkole, klasie, z ludźmi, z którymi 10 lat temu łączyło mnie wszystko, i zastanawiam się, czemu znowu jestem nieprzygotowana. Nie mam stroju od wuefu, nie wiem nawet czy jest wuef, snuję się po szkole szukając planu lekcji którego nikt mi nie dał czy może zapomniałam wziąć go z domu. Jestem na raz w dwóch stanach, dorosła i dziecięca. Chodzę do miejsca z którego nie ma ucieczki, trwa przez kilka lat i trzeba zaciskać zęby i fizycznie tam być, dotrwać. A jednocześnie pracuje w miejscu które wybrałam, w którym każdy dzień zależy od moich decyzji, w którym się spełniam ale które stawia nieporównanie trudniejsze wyzwania. Czy trudniejsze naprawdę? Człowiek w liceum to człowiek w trakcie burzy, nieświadomy siebie, pełen obaw, żądzy, niestabilności, który probuje zbudować pierwsze modele mentalne dorosłego świata, zabawy, związków, niezależności, inspiracji, motywacji, powołania. To tez było bardzo trudne, ale w inny sposób.
Także jestem codziennie w nocy w liceum. Nie rozumiem jak się tam znalazłam, i czemu znowu nie mam planu, i nie wiem co mnie danego dnia czeka, oraz czemu jestem taka nieprzygotowana. Rozmawiam z osobami które znałam, wyglądają tak samo jak wtedy ale mam świadomość ze oni również przebyli drogę która ich zmieniła, wiec już nie mam nic im za złe, nie trzymam w sobie starych urazów, poczucia odrzucenia czy niedopasowania. Jestem coraz bardziej zadowolona we własnej skórze i coraz lepiej siebie rozumiem, wiec myśle, ze znacznie lepiej poradziłabym sobie z wyzwaniami licealnym, teraz, po tylu latach, poniewczasie.
Więc czemu codziennie tam wracam? Skąd to upupienie, czego szukam wśród rówieśników, w szkolnej ławie? Za czym tęsknię czy przed czym uciekam?
2 notes · View notes
pushthebutton2 · 2 years
Text
Dopiero co wróciliśmy z wakacji, ledwo szczoteczki wypakowałam a Teściowa już mnie zdążyła wkurwić. Ma talent.
Wstałam dziś o 3:15, a i wcześniej spać nie mogłam. Nie pytajcie - sama taki lot wybrałam :( wiec o 3:15 dzwoni budzik, o 3:55 wyjeżdżam z dwójka dzieci na lotnisko (skądinąd - przy odprawie paszportowej byliśmy pierwsi, pierwszy raz w życiu mi się to zdarzyło, i jak? Jak ja z dwójka dzieci i 3 walizkami, 3 bagażami podręcznymi oraz rakietą tenisową bez pośpiechu to osiągnęłam? Co ludzie robią nie tak wypakowując się z tego autokaru ;) )
… no więc, przylatujemy, dosłownie 10 minut w domu i starszego na tenisa - się tak umówił, sam założył granatową koszulkę ;) ponad 30 stopni i pełne słońce RESPECT!
Ja nieprzytomna, jadę na autopilocie, byle dotrwać do wieczora, a tu Teściowa cała na biało - kiedy mały do niej, że chciałaby nam pomoc (no super pomoc gdy zamiast do przedszkola 5 minut od domu masz zawieźć dziecko na dokładnie drugi koniec miasta), kiedy duży do niej (tja prawie trzynastolatek skacze z radości…), kiedy my do niej (błagam, zaczekaj, nie śpię od ponad 24h dopiero wróciłam i już działam, mąż wraca dopiero w piątek wieczorem, nie będę się umawiała na weekend, nie mam do tego głowy i nie wiem jakie plany ma mąż…). Nawet pytania o to jak było nie było… i wiecie? Ja chyba zaczynam wierzyć, że to trochę na pokaz. Bo jak młody przyjedzie do niej na noc to będzie koleżankom się mogła pochwalić - ostatnio BigT do niej jeździł z chłopcami i to w takiej formule ze naprawdę miała możliwość się nimi - młodszym - zająć, bo BigT jechał z kompem i pracował. Widocznie nie wystarczające, widocznie nie ma się czym chwalić. Tak samo ze zdjęciami - wiecie ona nigdy nie jest zainteresowana naszymi zdjęciami z wakacji - i ogólnie byłby luz, gdyby nie to że tak jak nie chce oglądać tak zawsze chce by jej je przysłać - by mogla pokazać koleżankom… wtf?
Więc tak, zepsuła mi trochę humor, bo znów będzie mi to wisiało nad głową, a już myślałam, że temat ogarnięty.
A wakacje zajebiste. Dawno nie mieliśmy takiego dobrego wyjazdu - w harmonii, radości i wspólnym spędzaniu czasu. Dawno nie siedziałam tyle w wodzie :) super miejsce, super upał, super jedzenie, super activities :)
13 notes · View notes
softkillerz · 2 years
Text
20 maj 2022
Dziś był dosyć średniawy dzień, waga 59,0. 10 tyś kroków zrobione. W środku lekcji dostałam mocnego kryzysu mentalnego, potrzebowałam wrócić do domu, ale nie miałam żadnej opcji jak, więc musiałam jakoś dotrwać do końca, mimo, że nie mogłam się skupić na reszcie lekcji. Zestresowałam się bardzo faktem, że muszę czym prędzej znaleźć psychiatre, bo potrzebuje farmakoterapii, a jednak towarzyszą mi związane z tym wyjątkowo bardzo złe emocje. Nie mam pojęcia dlaczego uznałam za dobre wzięcie się za przeglądanie dostępnych lekarzy na lekcji, ale czasami błędy zdarzają się każdemu.
Zjadłam znów dosyć mało, ale nie jestem jakaś super głodna, przez sytuacje w szkole nie byłam w stanie cokolwiek zjeść bez poczucia się źle, czasami takie dni już mam i tyle. Mam szczerą nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie lepszy ❤️.
~~~
✨ Śniadanie: kawa z mlekiem bez lak.
✨Lunch: tymbark jabłko-arbuz
✨Obiad: ziemniaki i mięso mielone wieprzowe chude gotowane z sosem pomidorowym
✨Kolacja: twarożek wiejski ze szczypiorkiem i rzodkiewką, arbuz i truskawki
Tumblr media
Trzymajcie się chudo!❤️✨
7 notes · View notes