Tumgik
#lapyear
zaillust · 3 months
Text
Tumblr media
Sorry I forgot to post this here
Happy Birthday Fuji~!! <3
(2024.02.29)
Tumblr media
fanart 2022, 2023, 2024
8 notes · View notes
Audio
how can you say no to that riff
1 note · View note
boitedeconcert · 2 years
Photo
Tumblr media
Lapyear
The Doll At The Black Bull, Gateshead, England. 08/04/22.
0 notes
beginagain-- · 4 years
Text
Lapyear Detail New EP, 'Smile'
Lapyear Detail New EP, ‘Smile’
Tumblr media
The London Emo Foursome Lapyear have set some details for their new EP, ‘Smile’ which is set to be released on May 15th 2020 via Venn Records.
This comes after the band recently shared two new tracks, ‘Under My Tongue’, and ‘Negative (I Wish I Was)’,  both which will be featuring on the upcoming EP.
Check out the cover art and tracklisting below as well as streaming of the two already released…
View On WordPress
0 notes
Text
Fun Fact .01 !! ;
Lapyear ( noun. )
When you reach being older than your parents when you were born.
( source : dictionaryofobsuresorrows.com )
My reason for calling Chapter One " A Lapyear ", is because this is the moment that Jane finally takes the final step into maturing into a fully responsible adult, accepting her mistakes, and choosing to have a child regardless of the circumstances. We also see Tim go through an aging experience as he is currently moving out of the place he was comfortable in ( as well as ending a relationship with someone that he is comfortable with ), and is thrust back into the world on his own !!
4 notes · View notes
allpunkedupofficial · 4 years
Text
Lapyear debut EP “Smile” – review
London four-piece, Lapyear debut EP, Smile on Venn Records (Marmozets, Moose Blood, Milk Teeth).  A band that merges a wide range of influences, they have created a unique sound that is well-showcased in their new EP.  Having previously released singles from the EP, “Under My Tongue” and “Negative (I Wish I Was)” – the band gave a taster of what was to come in Smile.
This EP is the perfect…
View On WordPress
0 notes
elizabethplaid · 6 years
Video
Paul Simon - American Tune (2015)
I’m still rather “young” compared to this song, so “finding” it recently feels well-timed. I heard Allen Toussaint’s piano cover on NPR* the other day, never having heard the original. The radio played a slower, more somber version than the one I linked to; just couldn’t find that “right” version. Simon’s original version is lovely, too.
But this 2015 live performance makes me think of Johnny Cash’s cover of “Hurt” by Nine Inch Nails. Both men were at the age where their years were conveyed in their voice, adding to the emotional heft of the song.
Last Saturday, NPR Classical (or my station in Maine, at least) had a show showcasing pop tunes that were inspired by classical music. Most were from the 50s, including a couple Sinatra songs. I recognized the original classical pieces more often than the pop tunes.
In the case of Paul Simon’s “American Tune”, the tune started as a hymn by Hans Leo Hassler around 1600. Bach used the tune for his work “St Matthew Passion”. So the NPR announcer said something to the effect of, “This is a cover of a remix of a remix of a hymn,” to be amusing. It was the last song of the half-hour show, and it really stuck with me. So here I am, nearly a week later, finding it again in my “watch later” youtube list, still devastated by the emotions conveyed in Simon’s lyrics and voice and Hassler’s melody.
An extra note about how “young” I am compared to this song: My dad would’ve been a teenager when the album with this song came out. Just this year, I reached my dad’s “lapyear”, as the Dictionary of Obscure Sorrows calls it, “the age at which you become older than your parents were when you were born”.  The passage of time feels weird when you actually observe it and notice the details.
2 notes · View notes
teri-me-you · 4 years
Text
Lapyear - "Smile" (new EP)
Lapyear – “Smile” (new EP)
  Lapyear EP: Smile
  London based quartet Lapyear have released their debut EP Smile via Venn Records recently. Lapyear are a band with many influences and that’s clear from this EP.
‘See Inside’ is the first track of Smile. This song starts with a simple guitar and drum combination, the two very insync, which feels like a great way to start you off before you’re uplifted by the lead guitar…
View On WordPress
0 notes
newbandwagon · 6 years
Text
Lapyear - Dry https://t.co/1vnrg1PacW #indiebuzz
Lapyear - Dry https://t.co/1vnrg1PacW #indiebuzz
— NewBandwagon (@newbandwagon) March 4, 2018
from Twitter https://twitter.com/newbandwagon March 04, 2018 at 12:07PM .new indie music since 2014 -- based in toronto, on.
0 notes
batref · 7 years
Text
Słownik nieoczywistych smutków
Xeno – najmniejsza mierzalna jednostka relacji międzyludzkiej. Wymieniana jest na ogół między osobami całkowicie obcymi. Przyjmuje postać, przykładowo, błysku flirtu w oku, kiwnięcia ze zrozumieniem, albo wspólnego uśmiechu nad jakimś zrządzeniem losu. Te momenty są zupełnie nieprzewidywalne i mijają szybciej niż trwały, ale są ważnym pokarmem emocjonalnym, który łagodzi naszą samotność. Kenopsia – niesamowitość miejsca, które jest na ogół pełne ludzi, a teraz jest ciche i puste. Szkolny korytarz wieczorem, opustoszałe biuro w weekend, pusty plac po wyjeździe wesołego miasteczka. Emocjonalny powidok tłumu, który sprawia, że to miejsce nie jest po prostu puste, ale ultra-puste, jakby nie było tam zwykłe zero, ale ujemna liczba ludzi. Ich nieobecność, która rzuca się w oczy, świeci jaskrawo, jak neon. Swish fulfillment – ukłucie szczęścia po tym jak rzucimy coś przez pokój, a to idealnie trafi w swój cel. Książka na właściwy stosik, zmięta kulka do kosza, klucze w dłoń drugiej osoby. Jednorazowa bezbłędność, wewnętrzna doskonałość tej trajektorii i trafienia, która zaspokaja nas w pełni i która nie daje krzty pokusy ani potrzeby, żeby spróbować raz jeszcze. I która jest lepszym dowodem na sens monogamicznej miłości niż jakakolwiek piosenka kiedykolwiek zaśpiewana pod gitarę. Lalalalia – kiedy mówimy sami do siebie, ale nagle orientujemy się, że ktoś jest obok i że może usłyszeć. I płynnie przechodzimy w to podśpiewywanio-pomrukiwanie pod nosem, robimy tę magiczną sztuczkę, która ma zwieść zmysł słuchu i ustrzec naszą przypadkową widownię przed usłyszeniem tego, co słyszy. A naszą pewność siebie przed rozmienieniem na drobne. Midsummer – dzień 26. urodzin, czyli moment w życiu, w którym młodość przestaje być wymówką do czegokolwiek . Nie ma już na co czekać, musimy zacząć zbierać plony, nawet jeśli dopiero co je zasialiśmy. Od tej chwili dni będą już tylko coraz krótsze, aż w końcu i babie lato w powietrzu będzie nam przypominać o nadchodzących śniegach. Flashover – magiczna chwila, w której wszyscy obecni zaczynają nagle mówić szczerze i o rzeczach dla siebie istotnych. Tak jakby chwilowy skok wzajemnego zaufania wywołał spięcie i słowom udało się wreszcie ominąć te wszystkie izolatory z ironii, które w sobie nosimy. A ładunek emocjonalny, którym się stale ładujemy, ocierając się i przeciskając przez świat, momentalnie spłynął do ziemi. Chrysalism – pierwotny, kojący spokój, który czujemy siedząc w czasie burzy w jakimś w przytulnym wnętrzu. Hałas deszczu, który słyszymy jak czyjąś kłótnię piętro wyżej, kłótnię, w której nie rozróżniamy słów, ale w której słyszymy uwolnienie napięcia, które już rozumiemy doskonale. Monachopsis – subtelne, ale uporczywe poczucie, że ustawicznie jesteśmy nie na swoim miejscu. Że ciągle jesteśmy w obcym sobie środowisku, jak ryby wyjęte z wody, jak foki na plaży. Niezdarni, nieporadni, nie umiemy się skupić, odnaleźć, ogarnąć. Tłoczymy się wśród innych niedostosowanych i nawet nie potrafimy się rozeznać, że tutaj blisko, ledwie za rogiem, szumi świat któremu byliśmy przeznaczeni, świat w którym bylibyśmy jak ryby w wodzie, naturalnie, lekko i bezwysiłkowo u siebie. The meantime – chwila, w której sobie uświadamiamy, że nasze planowane przyszłe „ja” nigdy się nie zjawi, a jedyna wersja nas samych, którą mamy do dyspozycji, to ta, która jest w tej chwili. Jak gdyby rola, którą mamy w życiu odegrać, spadła właśnie na to wiecznie nieprzygotowane dziecko, które ciągle sobie nie radzi i które długo, długo, powtarzało sobie tekst pod nosem, ale wciąż go nie umie. A tu nagle zostaje wypchnięte w sam środek naszego życia, które jest już gdzieś w połowie drugiego aktu. Velllichor – melancholia antykwariatów, pełnych starych książek, których nigdy nie przeczytamy. Każda z nich zamknięta jest w swojej własnej epoce, podstemplowana datą i zamknięta jak stary pokój, który autor porzucił lata temu. Jak stryszek, do którego nikt nie zagląda, a na którym kurzą się myśli porzucone zaraz po tym, jak zostały pomyślane. Kairosclerosis – chwila, w której uświadamiamy sobie, że jesteśmy w niej właśnie szczęśliwi. Ta świadomość sprawia, że staramy się posmakować uczucie szczęścia, chcemy je uchwycić i zidentyfikować, obrócić pod światło i osadzić w kontekście. W wyniku tych manipulacji szczęście rozpływa się powoli acz zauważenie, aż wreszcie nie zostaje z niego nic więcej niż posmak. Silience – mistrzostwo w niejednej sprawie, które niezauważenie dzieje się wśród nas. Ukryte talenty naszych przyjaciół i dalszych znajomych. Ulotne solówki grajków w metrze. Nikomu nieznane portfolia początkujących artystów. Cięte, a nigdzie nieutrwalone riposty w internecie. Wszystko to, co mogłoby być okrzyknięte arcydziełem, ale nie będzie, i to tylko dlatego, że arbitralnie sobie przyjęliśmy, że doskonałość musi być dobrem rzadkim. Przegapiamy w ten sposób diamenty tkwiące tuż pod powierzchnią, które może i nie są nieskazitelne, ale są na swój sposób wspaniałe. Catoptric tristesse – smutek, że nigdy nie będziemy wiedzieć, co tak naprawdę myślą o nas inni. Czy myślą dobrze, czy źle, ani nawet czy w ogóle o nas myślą. Ciekawa rzecz, bo mimo że widzimy się nawzajem zupełnie ostro – tak jak siebie samych w lustrze – to i tak jest to obraz zupełnie przekłamany. Zniekształcony i wykrzywiony, tak jakby każde z luster było zanadto zajęte wygibasami i próbami przejrzenia się samo w sobie. Adomania – uczucie, że przyszłość przybywa grubo przed czasem, że wszystkie te fantastyczne daty w rodzaju „2017” nagle są już tutaj, że wyskakują ze swoich przyszłych kryjówek i stają są teraźniejsze. I niezapowiedzianie krzyczą „sprawdzam” wszystkim naszym planom i oczekiwaniom. Podczas gdy my staramy utrzymać się w siodle, jedną ręką ściągając lejce, a drugą wymachując wysoko, jak uczeń w podstawówce, który w końcu wie, jaka jest odpowiedź na pytanie. Trumspringa – pokusa żeby rzucić wszystko i wyjechać, zostać pasterzem w górach, który wędruje ze stadami owiec z pastwiska na pastwisko, za towarzyszy ma tylko strzelbę i psa, i który wieczorami siada z fajką w progu swej chaty by nasłuchiwać grzmotów w odległych stronach. Jest to zarazem pokusa zupełnie realna, wystarczy kliknąć i bilet już kupiony, ale jest też z góry oczywiste, że to tylko hipotetyczno-hipnotyczna wycieczka naszych myśli, ot naszego mózgu przerwa na marzenie, zanim wrócimy za bezpieczne biurko. La cuna – nagły smutek na myśl o tym, że być może nie ma już nic do odkrycia i nowych światów do zasiedlenia. Smutek, że kiedy ostatni odkrywca wyruszał w stronę ostatniej białej plamy na mapie, to nie zawrócił, przypomniawszy sobie, że jego córka ma przecież zagrać w przedstawieniu, a on jej obiecał, że będzie. Gdyby był zawrócił, to może i cały nowy kontynent mielibyśmy dzisiaj do odkrycia, i moglibyśmy go trzymać w odwodzie jak żelazną rezerwę tajemnicy. Choćby po to, żeby móc mówić dzieciom, że „tego nikt nie wie” i „może ty, jak dorośniesz”. Lapyear – rok, w którym stajemy się starsi niż nasi rodzice byli wtedy, kiedy my się urodziliśmy. Rok, który daje znak, że nasz zegar ruszył, że nasza zmiana w sztafecie już się rozpoczęła. I że musimy już biec na własną rękę, że nie możemy się już kryć za ich plecami. Że już nie będzie tak jak dotąd, że ciągnęli nas za sobą, a my tylko patrzyliśmy jak pokonują coraz to nowe płotki, płoty i rowy z wodą. Teraz to my musimy założyć żółte koszulki, te same, które tak nas zawsze fascynowały… i absolutnie przerażały. Moledro – poczucie głębokiej więzi z pisarzem czy artystą, którego nigdy nie spotkaliśmy i nie spotkamy. Ten człowiek żył może stulecia temu i tysiące kilometrów stąd, ale mimo to umiał bezbłędnie wejść do naszej głowy i zostawić w niej szczyptę swojego doświadczenia, tak jak wędrowcy ustawiają piramidki kamieni, żeby oznaczyć szlak wiodący przez nieznane terytorium. Énouement – słodkogorzkie uczucie, że oto dotarliśmy tu, do przyszłości, w której możemy wreszcie dowiedzieć się jak to wszystko się potoczyło i rozwiązało. Możemy się dowiedzieć kim została nasza młodsza siostra, na kogo wyrośli nasi przyjaciele i gdzie zaprowadziły nas nasze własne wybory. To jest bezcenna wiedza, zdobyta podjazdem do obozu przeciwnika, i odruchowo chcemy się nią podzielić z każdym, kto jeszcze tej podróży nie odbył. Ale z kim? Czyżby istniała jakaś część nas samych, która na ochotnika została gdzieś z tyłu, w tych minionych latach, i tam, na zapomnianym przez wszystkich posterunku, wciąż czeka na wiadomości z frontu? Dead reckoning – gdy uświadamiamy sobie, że czyjaś śmierć dotknęła nas bardziej niż się spodziewaliśmy. Tak jakbyśmy podświadomie zakładali, że ta osoba będzie wiecznym i niewzruszonym punktem krajobrazu, niczym latarnia morska, którą możemy codziennie widzieć i nie zauważać przez lata, a która pewnej nocy po prostu się nie zapala. I choć ubywa nam tylko jeden punkt odniesienia, i choć ciągle możemy odnaleźć drogę – to czujemy się jakoś dużo bardziej w dryfie. Ellipsism – smutek, że nigdy nie dowiemy się co było dalej, że nigdy nie będziemy wiedzieć jak dalej się potoczy historia kraju, świata i człowieka. Nie dowiemy się kto na czym wyszedł dobrze, a kto źle, nie dowiemy się co przyszło z tych wszystkich wysiłków ludzkości. Smutek, że z tej anegdoty, jaką jest życie, będziemy musieli wyjść przed końcem i nawet nie dowiemy się jaka jest puenta. Choć z drugiej strony, jest całkiem prawdopodobne, że ta puenta by nas ani nie rozśmieszyła, ani nie zaciekawiła. Że cała ta anegdota ma się nijak do naszego poczucia humoru i że okazałaby się jakąś koszarową, idiotyczną opowiastką o Polaku, Rusku i Niemcu, których diabeł zatrzasnął w latrynie i dał po dwa zadania. The kinda blues – smutna świadomość, że wszystkie zdarzenia jakie zachodzą w naszym życiu, a które wydają się nam tak nowe i głębokie, nie są niczym wyjątkowym, a tylko jednym z kilkudziesięciu możliwych riffów na tej samej kombinacji akordów. I że te wszystkie emocjonalne poruszenia, tam głęboko, w sercu, to nic innego jak tylko covery starych standardów z Wielkiego Śpiewnika Emocji, który w 98% pokrywa się z tym, który ma szympans. Ameneurosis – gdy w nocy usłyszmy trąbiący gdzieś w oddali pociąg. Ten dźwięk, który zarazem brzmi tak smutno i samotnie, a jednocześnie jest niesamowity, pociągający, wzywa nas do podróży, do ruszenia się stąd. Sonder – kiedy uświadamiamy sobie, że każdy człowiek ma życie równie złożone jak my. Że każdy ma swój własny, osobny świat przyjaciół, ambicji, obaw, przyzwyczajeń i dziwactw. Że to jest ta wielka epopeja, która toczy się wokół nas codziennie i niezauważenie, jak mrowisko, które rozciąga się w głąb ziemi i łączy się tajemnymi, nieznanymi przejściami z tysiącami innych żyć, w których nigdy nie będzie nawet śladu po tym, że myśmy istnieli. Że dla tych wszystkich ludzi jesteśmy niczym więcej jak statystami na drugim planie w kawiarni, porannym korkiem na drodze, rozświetlonym oknem o zmierzchu. Źródło: http://myslnikstankiewicza.pl/slownik-nieoczywistych-smutkow/
0 notes
allpunkedupofficial · 4 years
Text
Lapyear Release New Single “Negative (I Wish I Was)”
London four-piece, Lapyear release new single on Venn Records, the latest addition to Negative (I Wish I Was) – part of upcoming EP, Smile.
Keeping the core elements from their previous single, “Under My Tongue”, Lapyear have taken inspirations for “Negative” from earlier grunge, emo, and brit pop artists.  This new release also incorporates DIY-emo and punk influences, echoing the likes of Oso…
View On WordPress
0 notes
allpunkedupofficial · 4 years
Text
Lapyear talk new single-exclusive interview
This week we caught up with Hertfordshire (UK) band, Lapyear to talk about their new single, ‘Under My Tongue’.  Here’s what they had to say…
  You guys have just put out a new single, ‘Under My Tongue’ – how are you feeling?
We’re feeling great! We’ve been sitting on this batch of songs for over a year, so it’s nice to finally be able to show everyone what we’ve been working on. We’re confident…
View On WordPress
0 notes
Audio
delightful
0 notes