Tumgik
#udaje
Text
"Udawałem, że mój świat jest nadal naszym wspólnym światem. I czułem całą gorycz tego udawania".
Milan Kundera "Żart"
66 notes · View notes
szczpr · 2 years
Photo
Tumblr media
mcytember day 7: favourite series
it’s etho’s modded minecraft. all i can say about this piece of art is that at the beginning of the series he ate only borscht. thats it thats the idea. yeah
177 notes · View notes
Tumblr media
*Powraca do żywych*
Manfred.
*Znika na kolejne 7 lat*
7 notes · View notes
automatonknight · 9 months
Text
skautowy wieczór dzisiaj mam. ok
4 notes · View notes
balladyiromanse · 10 months
Text
muszę znaleźć jakaś kolejna insane mickiewicz książkę bo cierpie na poważny brak a teraz czytam nad niemnem i w ogóle jestem powaznym człowiekiem z obowiązkami wiec powinnam dokończyć najpierw lektury
6 notes · View notes
mastian · 1 year
Text
Dzień 1
Śniadanie ~ vege placki
542kcal
Tumblr media
Tumblr media
Obiad ~ Spaghetti
350kcal
Tumblr media
Tumblr media
II śniadanie ~ kanapka z awokado Hass
191kcal
Tumblr media Tumblr media
Przekąska ~ cukierki, sok
153kcal
Tumblr media Tumblr media
Tumblr media
Kolacja - ”bigos” z cukinią
334kcal
Tumblr media
3 notes · View notes
malinowachmurka44 · 10 months
Text
JULEK SLOWACKI MY BABY!!!!!
jakie jego ksiazki lubisz???
balladyne i w sumie kordiana.... w sumie wszystkie lektury jego🤪🤪
no widzisz jaka fanka jestes 🥳
Tumblr media
1 note · View note
cytkat · 2 months
Text
Najgorsze jest to, gdy ktoś Cię skrzywdzi i udaje, że to ty skrzywdziłeś jego.
10.03.2024
380 notes · View notes
skeleton-butterfly · 1 month
Text
Nikt:
Tymczasem ja której nie udaje się cięcie na udavh bo są zlane tłuszczem ☠️
Tori~
273 notes · View notes
vivianarxseee · 1 month
Text
zauważyłam że bardziej mi się udaje chudnąć i kontrolować kiedy jestem dobrej myśli.
zjem więcej? - wiadomo, nie dobrze ale na spokojnie jutro zjem po prostu mniej albo fast, mogę też przecież spróbować to spalić.
przytyłam?/ważę więcej nawet kiedy leciałam z kilku dniowym fastem? - słabo ale spokojnie to może być tylko woda w organizmie jutro może być mniej.
czuje że w ogóle moja figura się nie zmienia nawet jak schudłam? - jestem niecierpliwa ale spokojnie, schudnę jeszcze kilka kilogramów i w końcu może zobaczę efekty.
są wzloty i upadki. schudłam już tyle, dlaczego miałabym się teraz poddawać? zrobię kilkudniowego fasta/lq fasta/omad i na wadzę będzie mniej.
po jednym dniu głodówki nie schudnę 10kg. trzeba trochę poczekać i przecierpieć by osiągnąć to co się chce.
PO PROSTU MI SIĘ UDA.
wy też się nie poddawajcie. to że mieliście binge albo zjedliście po prostu więcej/wyszliście poza limit nie oznacza że macie się poddać i wpierdalać jeszcze więcej. dziś nie wyszło to zróbcie tak by jutro jednak wyszło. zmniejszcie limit, poćwiczcie, cokolwiek. ja w was wierzę.
(kochani pamiętajcie że nikogo nie zachęcam do tego. wpis jest kierowany do mnie ponieważ z jakiejś strony jest to dla mnie motywujące a jeśli wy chcecie to używać jako waszą motywacje to proszę bardzo)
203 notes · View notes
Text
Udaje że jest dobrze mimo że już dawno umarłam w środku żyje bo za wiele razy nie udało się odejść nikt mnie nie rozumie i już nie mam nadzieji że to się zmieni kiedyś po prostu zniknę i tak nikt nie zauważy
94 notes · View notes
pozartaa · 2 months
Text
365 DNI UTRZYMANIA WAGI post specjalny.
Świętujemy rok utrzymania wagi!!! 🎉
Dla przypomnienia:
Tak wyglądałam kiedyś, a tak wyglądam dziś po roku od zakończenia diety. (tak mam nadal tę koszulkę, bo to ona zainspirowała mnie by w końcu coś że sobą zrobić)
Tumblr media Tumblr media
Bloga o 0dchudzaniu już nie ma niestety i tak z pamięci nie mogę wam podać jak to dokładnie czasowo wypadło. Ale pamiętałam ilość dni na liczniku więc dziś minęło ich 365 - rok. Samo chudnięcie też zajęło mi prawie rok.
Dlaczego:
Utrzymanie wagi - ważna cześć odchudzania. Nie jestem już od dawna "pro" ani nie mianuję się "motyk1em", więc wiedziałam, że muszę kiedyś odchudzanie zakończyć. Ale mając za sobą historie 3D wiedziałam też, że proces gubienia zbędnych kilogramów i coraz mniejsze numerki - działają jak narkotyk.
Nie wybrałam ścieżki 3D tym razem, choć różne myśli mi krążyły po głowie.
A skoro krążyły, to po zakończeniu odchudzania, konieczność zakończenia redukcji i zwiekszania kalorii szła mi opornie.
Lęki, cele i granice:
Zwiększałam kalor1e o 50 co dwa tygodnie. Tempo oczywiście było zdecydowanie za wolne co owocowalo dalszym spadkiem wagi. Gdzieś tam podskórnie oczywiście nie miałam nic przeciwko. Wszak DawnooTemu też podobało mi się, że jestem bardzo szczupła i to się nie zmieniło. Ale tym razem wychudz0na być nie chciałam.
Wiedziałam, że dla dobra własnej głowy i ciała muszę zostać w granicy normalnego BMI. Takim magicznym numerkiem jest dla mnie BMI 19.00.
Później widząc, że w@ga dalej spada i oczywiście bojąc się jeść więcej zaprzeglam technikę liczenia głównych posiłków, a brakujące kalorie dobijałam pijąc olej lniany i jedząc migdały ( bez liczenia). Wiele razy byłam krytykowana za ten sposób, ale nadal szukałam złotego środka. Cały czas poziom leku był ogromny. Jak tylko aplikacja pokazywała coś koło 1800 to zaczynałam panikować.
Największy przełom nastąpił chyba w styczniu tego roku. Jeszcze raz policzyłam swoje całkowite zapotrzebowanie (2100 kc@l) i stwierdziłam, że nie będę się oszukiwać, że chce w@żyć 65 czy 67. Postanowiłam trzymać się widełek 58 kg (dolna granica mojej wag1 normalnej) - 61kg. Po środku tego wszystkiego jest właśnie BMI 19. Przy kategorycznym, wewnętrznym zakazie schodzenia poniżej BMI 18.5. Przeorganizowałam też bloga i zaczęłam się skupiać na całości dziennych kcal w apce zamiast poszczególnych posilkach. Wcześniej jak jakiś posiłek wychodził mi powyżej 400 kcal to miałam takie myśli: "obżerasz się" - teraz już na to tak bardzo nie patrze.
To jest możliwe:
Pułapka odchudzania bez końca w przypadku 3D to norma. Nikt nie zatrzymuje się na swoim UGW bo sam proces jest fascynujący i wciągający. A jak już osiągasz te swoją ekstremalna UGW to nie ma opcji, że nagle zaczniesz jeść więcej. Pojawia się następne UGW i tak bez końca.
Dla mnie to też, była nowość - spróbować wagę utrzymać. Jeść więcej i normalniej. Mniej liczyć kalorie (niestety nie w ogóle), a bardziej zdać się na to jak zmieniłam swój sposób jedzenia. Pozwolić sobie od czasu do czasu na coś więcej. Żyć normalniej. No i co - udaje mi się? Myślę że przez większość czasu tak. Choć oczywiście swoje lęki nadal mam. Boję się tycia i nawet w tej swojej dozwolone granicy krzywię się za każdym razem kiedy w@ga rośnie. To muszę być z wami szczera.
Efekt jojo:
Czemu ludzie tyją po diecie? Trudno nie utyc wracając do starych nawyków. Kluczem jest podczas odchudzania nauczyć się nawyków nowych, a po zakończeniu diety nadal się ich trzymać. Wiem, że łatwo powiedzieć. A tak w ogóle to...
Ciężka praca:
Jeśli myślicie, że utrzymanie wagi to luzik i spacerek po parku, a odchudzanie było trudne, to muszę wam niestety uświadomić to, że tak nie jest. Nadal trzeba się pilnować z jedzeniem. Kalor1e też trzeba liczyć... chociażby na oko. Kontrolować w@gę i w to w przypadku obu opcji - zarówno spadku jak i wzrostu. Ale są też
Zalety i fajne rzeczy:
Przede wszystkim można odpuścić sobie nadmierna kontrolę wagi. Teraz ważę się co dwa tygodnie. Dłuzszy okres daje wymierne wyniki. Przez dwa tygodnie można zobaczyć czy się coś spieprzyło ale też sporo naprawić. Oczywiście normalna ilość kc@1 daje większe pole do popisu jeśli chodzi o różnorodność i wielkość posiłków. Nie trzeba żyć na samej trawie (choć ja w sumie zawsze jadłam "na bogato"). Nie trzeba już tak obsesyjnie licząc wszystkiego. Ja na przykład mam teraz takie podejście do warzyw, wiecie już nie zamęczam się o te 100g brokuła.
Dni Bez Liczenia i Cheat Day:
To jest mój autorski pomysł na powrót do względnej normalności. DBLK na początku był tylko raz w tygodniu (obecnie jest ich osiem, a będzie więcej) i dwa razy w miesiącu Cheat Day by uspokoić wewnętrznego żarłoka i zjeść coś niezdrowego, zakazanego raz na jakiś czas. W Dni Bez Liczenia staram się jeść tak jak w dni kiedy liczę - różnica jest tylko taka że nic nie ważę, ani nie obliczam. Cheat Day jest teraz tylko raz w miesiącu (okazało się z czasem, że nie mam już takiej potrzeby) - liczę wtedy kc@l. Może to masochizm ale "lubię" sobie przypominać dlaczego Cheat Day-a nie mogę mieć codziennie 😅.
Co dalej?:
Dalej to samo. Nadal planuje się z wami dzielić codziennymi wpisami. Właściwie robię to już tak długo, że ciężko przestać. Ale właściwie to lubię. Posty co prawda zrobiły się trochę o dupie maryni i chyba brak już tego dramatyzmu co dawniej, kiedy kilogramy gubiłam, ale mam nadzieję że nadal znajdujecie u mnie coś ciekawego do poczytania.
Podziekowania:
Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną teraz i na starym blogu. Mam nadzieję, że ten post zainspiruje wszystkich do zdrowej redukcji i zdrowego wyjścia z diety. Warto spróbować, by cieszyć się zdrowiem i swoją nową sylwetka.
Ja juz rok się cieszę a mam zamiar do końca życia!
Wasza pożartaa
85 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Ostatnio było sporo zapytań o napady. W ogóle temat napadów ostatnio dosyć często przewija się na „naszej” części Tumblr.
Napady były, są i będą! Napady to norma! Napady to NATURALNA rzecz!
Nie wstydze się tego powiedzieć na głos. Miewam napady. Ostatnio coraz rzadziej, ale come on! Ja miałam jeden wielki napad przez kilkanaście lat! Bo tak wygląda życie, gdy ma się BED. Ciągła spirala myśli typu „spieprzyłam mogę jeść więc więcej”, „a co tam! Mi i tak nic już nie zaszkodzi”. Moim naczelnym mottem było „A co ja sobie będę żałować! Przecież jutro mogę już nie żyć bądź leżeć w szpitalu na intensywnej!”. Było jeszcze jedno „A zjem jak się ma zmarnować!”.
Ta wewnętrzna pustka, która się nie zapełnia pomimo pochłaniania jedzenia. Ten brak uczucia sytości. Sytość? Za sytość podczas napadu uważa się przecież wtedy najedzenie albo raczej przejedzenie wręcz do porzygu… A i nawet wtedy jeszcze by się coś zjadło.
Tumblr media
Śmieszne nie? Może i tak, ale nie dla ludzi z zaburzeniami odżywania. I jak ktoś pierdo🤬 że „prawdziwe motylki” nie mają napadów to aż mnie strzela chuuuu nie powiem co… Ja nie wiem. Czy ktoś ma już tak zagłodzony mózg, że nie myśli już logicznie? Ale… szkoda gadać. Niektórzy są ludźmi inni parapetami.
Zatem może napisze coś o tym jak uspokoić napady? Wiele widziałam zapytań jak uniknąć napadu. Jednym z fundamentalnych rzeczy ją się nauczyłam podczas wychodzenia z BED odnośnie długotrwałych napadów to:
Nie pościmy następnego dnia!
Nie ma sensu. Tak możesz myśleć, że zawaliłeś/aś, że jesteś beznadziejny/a, że nie zasługujesz na jedzenie. Tylko tak się nie da po prostu. Owszem znajdą się osoby co powiedzą „ja tak robie i jest dobrze”. No to fajnie! Jednak przy DŁUGOTRWAŁYCH napadach, które potrafią ciągnąć się kilka dni, tygodni a nawet miesiące tak to nie działa, że z dnia na dzień się z tego błędnego koła wyjdzie.
Gdy wpadnie się w spirale napadów trzeba zachowywać się jak podczas wpadnięcia do rwącej rzeki. Nie staramy się płynąć pod prąd, ale z prądem powolutku korygując kurs by dotrzeć na brzeg.
Jak wychodziłam z długotrwałych napadów? Stopniowo. I nie zawsze się udawało. Potrafiłam „wszystko spieprzyć” a mój mózg nagle zaczął ze mną walczyć i przestawiał się na tryb odkurzacza tudzież tornada wciągającego wszystko wokół. Nie od razu Rzym zbudowano. Z dnia na dzień nie zmieni się nawyków, które towarzyszą nam nie od dziś. Pozwalałam sobie na te napady częściowo. W sensie nie walczyłam z nimi za wszelką cenę i nie zabierałam się do tego jak z motyką na słońce. Jeden posiłek jadłam „normalny” oraz ograniczyłam się do 2 „napadów” na dobę. Starałam się z dnia na dzień zmniejszać ilość jedzenia podczas napadu. Powoli kroczek po kroczku wyszłam z napadów. Wylałam mnóstwo łez czując się beznadziejna. Wydawało mi się, że do niczego się nie nadaje i że w sumie lepiej mi było wcześniej. Sprzed czasów, gdy zaczęłam z tego wychodzić. Bo dobrze mi było w moim osobistym bagnie. Totalnie akceptowałam to jak wyglądam i zwisało mi to wszystko. Czułam się dobrze jedząc.
Trzeba dużo samozaparcia by zdecydować, że chce się coś zmienić w życiu. I jeszcze więcej siły by w tym wytrzymać.
Warto też pamiętać, że wszelkie zachciewajki to sygnał od naszego organizmu, że czegoś nam brakuje. Podczas odchudzania jest się na deficycie. Czy to mniejszym czy większym, ale należy pamiętać by posiłki były zbilansowane (nawet jeśli są bardzo małe bądź mało kaloryczne). Jeśli zapewnicie organizmowi potrzebne makro i mikro to nawet będąc na niezdrowym deficycie będzie mogli żyć bez napadów… Bądź zredukować je do niemal zera tak jak ja. Średnio jem 500/600 kalorii dziennie (czasem mniej, czasem więcej) ale każdy kto śledzi mojego bloga nawet wybiórczo zauważy, że nie mam napadów. Nie dlatego, że was oszukuje. Po prostu staram się (co nie zawsze mi się udaje) zapewniać sobie tak składniki by moje ciało dobrze znosiło głodowe porcje.
Oczywiście nie jestem specjalistą, lekarzem etc i to co działa u mnie nie musi działać u ciebie, ale teksty typu „bądźmy jak te motylki w 2014 roku” są zwyczajnie popieprzone. Większość tutaj chce być chudym i pięknym, ale raczej nie martwym. Jak chcecie umrzeć to weźcie sznur i się dyndnijcie zamiast się głodzić i namawiać innych do tego samego
373 notes · View notes
uduszone · 2 months
Text
W pewnym momencie, gdy dana osoba nie ma dostarczanej ani odrobiny uwagi - wręcz jest ignorowana przez najbliższych, to czasami sama zaczyna jej szukać.
Zdaje mi się, że w pewnym momencie mego życia powiedziałam ,,Gdybym była chudsza, byłabym szczęśliwsza" i być może nie jest to jakieś sprzeczne z prawdą, jednakże nie jest toteż w stu procentach z nią zgodne.
Być może faktycznie byłam okropnie samotna, że zdobyłam się na to, by chudnąć po granice możliwości, nawet jeśli nie zawsze się udaje czy udawało.
Być może przez to, że nie byłam tą najchudszą, toteż przyjaciele a co dopiero płeć przeciwna się mną nie interesowała? Myślę, że to był mój sposób szukania atencji.
Mam wrażenie, że dopiero w momencie gdy staram się najbardziej wyniszczyć i doprowadzić do najgorszego stanu, to dopiero się ktoś mną interesują, dopiero gdy niekoniecznie tego oczekuję.
Szukałaś uwagi poprzez zaburzenia odżywiania? Aby wyglądać ładnie czy być wielce zadufaną w chorobie anorektyczką? Brzmi głupio, ale tak robiłam i robię, i na tą chwilę nie mam zamiaru przestać.
Tumblr media
Chudej noc motylki!
75 notes · View notes
katikatkaa · 14 days
Text
ja po tym jak zemdlalam w szkole (rodzice dalej mowia ze udaje i wymyslam)
55 notes · View notes
beskinnerrr · 2 months
Text
,,Jeśli właśnie robisz jakąś dietę i boisz się, że będziesz podiadać to zajmij się czymś"
Czym?
Może ja znajdę odpowiedź na to pytanie. Nie chce się zajmować rzeczami prostymi typu ,, nwm, poczytaj książkę". Może tak bardzo jesteś głodna, że nie możesz się skupić na czytaniu.
Tutaj przedstawie moje działające metody, które stosuję na diecie albo w czasie postu. Na początku jednak wykluczmy podstawy.
1. Błonnik
Obecnie bez błonnika nie wyobrażam sobie zaczęcia dnia. Oczywszcza organizm i powoduje uczucie sytości. Pamietajmy jednak, że nie jest to ,,lek na całe zło" i nie traktujmy go zbyt pierwszoplanowo.
Można go kupić w aptece, drogeriach ( rossmanie przyed kasą), przez internet, Auchan
Tumblr media
Ale chyba tylko ten.
2. Ćwiczenia
Wykluczmy możliwość, że po proatu sie za bardzo obciążacie, przez co jesteście głodni. Możliwe, że świeżo po ćwiczeniach czujecie ściskanie w żołądku. To jest normalne, więc nic za bardzo zrobić z tym nie możecie oprócz napicia sie kawy(najlepiej z cynamonem, tłamsi apetyt)
3. Głód psychiczny
Czujesz smutek, więc starasz się przytłumić jedzeniem? Podczas jedzenia wytwarza się chormon szczęścia. Sprawdź, czy nie jesteś jedną z tych osób.
Masz ochotę na konkretną rzecz? Napij się kawy. Powinno zadziałać (jesli masz ochote na czekolade- za malo masz magnezu w organizmie)(polecam suplementować)
Przejdźmy teraz do segmentu ,,Nie jem już 7 h i jestem głodn*".
Po pierwsze, głód informuje organizm, że od jakiegoś czasu niedostarczono jedzenia. Normalne zachowanie organizmu. Więc mysicie się przyzwyczaić, jeśli chciecie nadal prowadzić głodówki. Z czasem jednak głód zanika, a wy zyskyjecie kontrolę nad tym kiedy zjecie.
Ale jak przetrwać ten czas?
Ja osobiście mam pare sposobów z którymi chętnie się podzielę
1. Notatki
Patrzycie na swoje zeszyty i puerwsze co widzicir to gowno? Naprawcie to i zrobcie notatki starannie od nowa. Przy okazji tego, że nie jecie, to jeszcze coś zapamiętujecie z lekcji. Przyjemne z pozytecznym, bo kto nie lubi uczyć się z ladnych notatek jak z pinteresta?
2. Gierki
Jeśli macie grę, do której jak siadacie rano, to wstajecie wieczorem to świetnie. Jest zajeb1ście, grajcie w nią w czasie głodu. Jeśli jednak nie macie, to zastanówcie się nad pobraniem gry, która podczas rozgrywki nie przewiduje przerwy ( typu Valorant, CS, Leaugage of Legends i tak dalej...). Chodzi przede wszystkim o gry, których mecze ciągną się godzinę albo co najmniej 30 minut.
3. Filmy, seriale, filmy na yt, podcasty, tiktoki
Jesli na was to działa to spoko. Na osobiscie wolę podcasty i filmy na yt. W podcastach zazwyczaj mozna zwiekszyc predkosc, co wymaga wiekszego skupienia. Filmiki na yt i tiktoki sa krotkie, ale najczesciej duzo sie na nich dzieje i BARDZO zajmują nasz mozg. Dostarczamy w ten sposob wiecej hormonow szczescia, ktore sa dla nas jak najbardziej na plus w tej sytuacji. Duzo bodźców przy naszą uwagę, a my mozemy zapomniec o glodzie.
4. Sen i medytacja
Zazwyczaj to drugie niezbyt się udaje przy glodzie, ale w polaczeniu ze snem daje swietny efekt.
Poloz sie na lozku na plecach. Twoje nogi i rece nie moga byc splatane ze soba (pilnuj tego). Obserwujcie swoj oddech bez zmieniania go. Sprobujcie zaobserwowac ktore mniejsce jest najbardziej wyczuwalne podczas oddechu (moze nos, brzuch, a moze kompletnie inna czesc ciala). Sprobuj delikatnie wydluzyc oddech i wydech. Mozesz sie wspomagac metoda 448 (4 sekundy wdechu, 4 wstrzymujesz, 8 sekund wypuszxzasz powietrze). Medytacja zmniejszy twoje tetno i uspokoi umysł. Gdy zmorze cie sen, jesteś w domu.
5. Selfcare, robienie paznokci, fryzur, make-upu
Najbardziej prosta rzecz. Zrobcie sobie włosing (haircare), zadbajcie o cerę, zróbcie zajebiste paznokcie ( 5 h w plecy), jakiś nowy makeup, ktorego nigdy nie probowaliscie. Sama najbardziej skupiam się i relaksuję przy robieniu paznokci. Pomaga mi to bardzo pochamować głód. Relaksuję się przy tym i czuję, że robię coś dla siebie.
134 notes · View notes