Tumgik
#zielone liście
ayanos-pl · 1 year
Photo
Tumblr media
イロハモミジの若葉がきれい(4月14日)
4 notes · View notes
mihalinazp · 28 days
Text
Sadzonki marnieją, bo mają za mało azotu
Sadzonki roślin wyglądają marnie? Mogą to być rozsady roślin jadalnych (pomidory, papryki, kapusty, kalafiory, brokuły itd.) albo roślin ozdobnych, które postanowiliśmy rozmnożyć. Roślina jest wątła, marnieje, ma żółte liście? Ma za mało azotu. Azot jest roślinom potrzebny w początkowej fazie wzrostu – wtedy, gdy są jeszcze tylko zielone, nie kwitną i nie owocują. Właśnie dlatego nawożenie…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
kasja93 · 11 months
Text
Siemka
Tumblr media
Dziś było dobrze.
Obudził mnie Jerry pyrgający pyszczkiem moją twarz. Sprawdzał zapewne czy żyje. Nakarmiłam diabły, wypiłam kawę, wzięłam leki i podlałam ogród. Pojechałam odwieźć mamę do Łodzi, odebrałam panele i wróciłam koło 14 do domu. Dałam Rudej leki i miałyśmy czas dla siebie. Były przytulaski i całuski. Jerry bezimiennie nadal obrażony na mnie.
Tumblr media
Moje pierwsze uchowane liście sałaty :) jutro postaram się je zjeść! Pomidory zaś puchną w oczach i z dnia na dzień widzę jak pojawiają się kolejne na krzaczkach! Jaram się tym jak pochodnia :)
Odchwaszczyłam nieco pomidory bo intensywne podlewanie sprzyja nie tylko im. Jutro odpalę kosiarkę i zabiorę się za zbiory liści do suszenia dla uszaków. Dziś schowałam ususzone liście truskawek oraz malin.
Tumblr media
Tajson dotrzymywała mi towarzystwa podczas ich pakowania w pudełka. Oczywiście zaniosłam je do kontroli i jakościowce potwierdzili przydatność do spożycia
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
W planach mam suszenie liści babki, winogrona oraz porzeczki zatem jutro trochę pochodzę po okolicy. Mam blisko kilka opuszczonych gospodarstw, więc zielone stamtąd będzie 100% eco oraz bio. I chociaż wiem, że dostaną to co najlepsze bo tego dopilnuje. Głupotą byłoby nie skorzystać i mieć jedzonko dla nich za darmo.
Tumblr media
Zezol dziś domagała się dużej uwagi. Chodziła, krzyczała i opowiadała na swój koci sposób. Po głaskaniu była mega zadowolona, więc poszłam po kocimietkę do ogrodu. Mam kilka nowych zadrapań, ale było warto xDD Tajson też została „naćpana”. Nie mogę się nacieszyć ich widokiem. Są tak zadowolone z domu! Jest radość :)
Tumblr media
Jak już wspomniałam - dzień był dobry. Trochę zamulałam z rana, ale dziś praktycznie nie było złych myśli. Powoli, ale do przodu. Jutro czeka mnie pracowity dzień i się z tego powodu cieszę. Im bardziej jestem zajęta tym mniej czasu mam na durne rozmyślanie o tym jak mi źle
Tumblr media
Nie jadłam dziś nic. Brakowało mi do tego chęci…
25 notes · View notes
magazynkulinarny · 2 months
Text
Odwrócone ciasto rabarbarowe
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Sezon na rabarbar rozpoczęty. Na straganach, w warzywniakach i na sklepowych półkach wylegują się różowo-zielone łodygi, pełne cierpkich soków.
Jako dziecko nie przepadałam za tą rośliną. Pamiętam farfoclowaty kompot, który gotowała moja Mama i jego charakterystyczny kwaskowo-szorstki smak. Lubiłam za to zaciemniony zakątek ogrodu, w którym rósł, tworząc niezwykły las zielonych, pofałdowanych parasoli.
W swojej kuchni nie wykorzystuję często tak zwanych ogonków liściowych rabarbaru. Raz w roku jakieś ciasto i to wszystko. Może czas to zmienić? Wyczytałam przed chwilą, że z łodyg rzewienia (ach, ta nasza piękna chrzęszcząca polszczyzna!) można wyczarować m.in. chutney, dżem z rodzynkami i skórką pomarańczową, zamknąć w cieście francuskim, dodawać do sałat, czy w jego liście zawinąć mięso mielone, ryż i zapiec, jak gołąbki. 
Przełamywanie własnych schematów i nawyków bywa twórcze. Byle nie pomylić ich z czyimś karkiem lub wolną wolą.
Tumblr media
Składniki:
2-3 łodygi rabarbaru szklanka cukru 4 łyżki masła w temperaturze pokojowej  1 1/2 szklanki mąki (u mnie orkiszowa) 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia płaska łyżeczka soli 8 łyżek masła  szklanka cukru skórka otarta z pomarańczy 2 jajka łyżeczka ekstraktu z wanilii szklanka kwaśnej śmietany
Wykonanie:
Łodygi rabarbaru opłukać i pokroić na plasterki pod ostrym kątem. Około kwadrans przed zrobieniem ciasta włożyć rabarbar do miski i zasypać połową szklanki cukru. Od czasu do czasu podrzucać zawartością. Proces ten wyciągnie część soku z rabarbaru, aby ciasto nie było zbyt mokre. Posmarować masłem dno i boki okrągłej formy do ciasta. Wyłożyć spód papierem do pieczenia. Rozprowadzić 4 łyżki masła równomiernie na wierzchu pergaminu. Posypać masło połową pozostałego cukru (około 1/4 szklanki).
Plastry rabarbaru układać w ciasnych koncentrycznych okręgach tak, aby kawałki zachodziły na siebie dachówkowato. Układać gęsto. Posypać pozostałym cukrem (1/4 szklanki) rabarbar. 
Rozgrzać piekarnik do 180℃.
Połączyć mąkę, proszek do pieczenia i sól w małej misce i odstawić na bok. Wsypać szklankę cukru do ​​misy miksera ze skórką z pomarańczy. Miksować chwilę, by cukier wchłonął aromat pomarańczy i dobrze się rozprowadził. Dodać masło i ubijać przez 10 minut ze średnią prędkością (aż masło i cukier dobrze się wymieszają), od czasu do czasu zdrapując masę ze ścianek.
Do mieszaniny dodawać pojedynczo jaja, ekstrakt i miksować. Następnie wsypać połowę suchych składników: mąkę oraz cukier, dodać do masy jajecznej i miksować do ich połączenia. Dołożyć połowę śmietany i zmiksować. Powtórzyć proces z pozostałymi suchymi składnikami i kwaśną śmietaną.
Ostrożnie przełożyć ciasto do formy, na rabarbar. Będzie gęste, więc można użyć łyżki, alby równomiernie je rozłożyć. Wyrównać szpatułką. Lekko stuknąć blaszką o blat, aby ciasto osiadło.
Piec około 45 minut lub do momentu, aż wykałaczka włożona do środka wyjdzie czysta (na zdjęciu widać nakłucia). Wyjąć ciasto z piekarnika i odczekać min. 15-20 minut, aż lekko ostygnie.
Paterę do serwowania umieścić na blaszce. Mocno trzymając paterę i blaszkę w obu rękach, ostrożnie odwróć. Delikatnie zdjąć foremkę i papier, jeśli przywarł do rabarbaru. Podawać od razu lub schłodzić.
2 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year
Text
Dzień dobry poniedziałku!
:D :D :D
Ale mi fajnie!
Chociaż mi się diaaaaabelnie nie chciało wstałam o tej 6 rano (wystarczyłaby mi godzina dłużej snu, muszę chyba się wcześniej kłaść spać) i zabrałam psiecko na bieganko.
Słuchałam do tego tej pozycji:
Tumblr media
Fantastyczna okładka mnie zaciekawiła. Do tego treść jest spoko (póki przerobiłam 2 z 10 tematów jakie obiecuje we wstępie książka)! Niestety jakoś nie trafia do mnie sposób przekazywania wiedzy na instagranie/w reelsach Babki od Histy (nie mój rytm, nie mój sposób przetwarzania - drażni mnie po prostu, tracę uważność), ale gdy lektorka czyta mi audiobook to treści pani Agnieszki Jankowiak-Maik stają się dla mnie zupełnie zrozumiałe, przyjemne, ciekawe i wciągające. :D
Nawet zastanawiam się nad sprezentowaniem tej pozycji pod choinkę tacie i dziadkowi O.
Biegałam z małą przed 40 minut, wróciłam do domu, nakarmiłam ją (puszka z tartą marchewką i prebiotykiem) - zostawiłam jedzącego pieska w domu, a sama poszłam na rower <3 Godzina jazdy po centkowanym promieniami słońca parku - w uszach książka i śpiew ptaków. Zewsząd otaczała mnie wiosenna słota, brązowa, mokra ziemia, odbijające się błękitne niebo w licznych kałużach, soczysta zieleń powoli kiełkująca między szarawym welonem będącym konsekwencją przejścia zimy... I ten trel ptaków! I ci wszyscy parkowi biegacze.
Cisza, spokój.
To jest cudowne jaką przebywanie w naturze robi przestrzeń w głowie! Wyobrażałam sobie, jakbym mogła ten proces "czyszczenia" ze zbędnych myśli przedstawić graficznie. Jakby takie duszki wysypujące się z głowy, pozostawiane za mną z każdym ruchem nogami, z każdym obrotem pedałów.
Gdy o tym myślałam właśnie słuchałam fragmentu w którym jeden z kronikarzy wyjaśniał, że chrzest Polski miał polegać na (parafraza) uleczeniu ducha pogaństwa i zastąpienia go "czystym" duchem świętym. Gdybym była bardziej wierząca (tu: mnie wkurwiona na Kościół Katolicki, ich mizoginię, patriarchat, obłudę itp) to całkiem by mnie to chwyciło hehe. [Właśnie mi się przypomniało, że mam do przeczytania nowy artykuł Obirka na oko.press]
Wróciłam do domu z trzęsącymi się od zmęczenia mieśniami ud i łydek. Zajebiste uczucie. :D
Nastawiłam wodę, wrzuciłam do piekarnika (by je odgrzać) przyszykowane wczoraj babeczki śniadaniowe, wskoczyłam pod ZIMNY szybki prysznic (tak zimny, że aż pisnęłam), a potem się cała nakremowałam, użyłam balsamu, kremu do oczu (rozjaśniającego).
Zrobiłam sobie kawę i zjadłam śniadanie. Na balkonie. Wśród moich wszystkich odbijających truskawek (wszystkie krzaczki puściły już zielone liście). Z książką na uszach i z moim brykającym szczenięciem (co rano niestrudzenie wynosi na balkon 70% swoich zabawek, które muszę zbierać, bo nie zawsze jest tam dostatecznie sucho xD).
Ech.
Przypomniałam sobie co zamówiliśmy - przenośny palnik. Znowu sobie zwizualizzowałam obraz, który mój O. namalował mi przed oczami. Wyobraź sobie, że w WOLNY DZIEŃ budzisz się rano. Twoje ciało jest jeszcze ciepłe, wiotkie snem. Czujesz na twarzy zarówno chłód poranka, jak i ciepło w miejscach w które padają promienie słońca. Przeciągasz się i wtedy dociera do ciebie, że masz ograniczoną przestrzeń - rękami zahaczasz o sufit, nogami o okno. Śpisz w samochodzie, w śpiworze. Jesteś w podróży! I nagle sobie przypominasz gdzie jesteś, rośnie w tobie ekscytacja, dreszczyk przebiega w górę, wzdłóż kręgosłupa! Nie możesz się doczekać, by chłonąć to miejsce, więc rozwierasz powieki i pożerasz oczyma otoczenie. Widzisz ten parking, widzisz szczyty na horyzoncie i serce tobie bije jak szalone. Coś w tobie, coś pod skórą krzyczy, że musisz wyjść, więc wyskakujesz ze śpiwora, wsuwasz buty bez wiązania i wychodzisz na zroszoną trawę. Wokół Alpy, monumentalne szczyty pysznią się szarością grani i błękitem czap śniegu na tle nieba o wschodzie słońca, a na horyzoncie majaczą wieżyczki nieprawdopodobnych (i będących jawną fanaberią, symbolem arogancji i niedorzeczności) zamków oraz zwykłe, ale nie zwykłe (typowe dla tego regionu) zabudowana gospodarcze tutejszych górali, którzy po prostu: mieszkają tu i wiodą swoje życie z małymi i większymi problemami, radościami. Chłoniesz. To jest impresja! To jest obraz, to wrażenie, to muzyka. Chłoniesz i to wszytsko przepływa przez ciebie, delektujesz się nowym. Spełnianiem marzeń o podróżach. Wyciągasz z samochodu palnik, przykręcasz do kartridża, zapalasz zapałkami. Stawiasz na palniku kawiarkę i powoli, w tej ciszy, w tym nieprawdopodobnym, cichym, trochę surowym, a trochę baśniowym miejscu kontemplujesz chwilę, kolory, zapachy, wilgotność powietrza, surowość porannego wiatru... i zapach kawy. Mrrrrr... Jesteś czuciem... Zapadasz się. Przytulasz się do towarzysza i czujesz, i słuchasz, i smakujesz, i milczysz... i tyle wystarczy...
I to właśnie nas czeka za dwa tygodnie :D Nie mogę się doczekać!
A póki co rozpiera mnie radość! :D
Biorę się za prackę!
Miłego dnia!
8 notes · View notes
aurora--sky · 1 year
Text
10 potraw od RobinKLocksley, cz. 2 | Polskie Tłumaczenie
Tumblr media
Tłumaczenie 10 potraw od RobinKLocksley, część 2
Część 1 znajduje się tutaj.
🥢 Yaki Udon Noodles - Yaki udon to japońska potrawa typu stir fry, przyrządzana ze źródła białka (często mięsa), mieszanych warzyw, z sosem sojowym i makaronem udon (duże, grube i białe kluski ). Jest to dość prosty przepis, ale jeśli jest dobrze wykonany, jest wyjątkowo smaczny.
🥧 Diwali Sweets - Diwali to święto świateł, które trwa kilka dni. Podczas tego festiwalu jedną rzeczą, którą się robi, jest robienie lub dzielenie się słodyczami:
Soan Papdi - to popularne indyjskie słodycze, zwykle w kształcie kostek lub po prostu podawane w płatkach. Słodycze są zwykle wytwarzane z cukru, mąki z ciecierzycy, mąki, ghi, mleka i kardamonu. Ma chrupiącą i łuszczącą się konsystencję.
Gulab Jamun - to słodycz składająca się z mleka w proszku, proszku do pieczenia i ghi. Następnie dokładnie zagniata się ciasto, z którego formuje się kulki, smaży w głębokim tłuszczu i dodaje do gotującego się syropu cukrowego.
🍄 Mushroom Risotto - Risotto to danie pochodzące z północnych Włoch. To danie z ryżu gotowane w bulionie do uzyskania kremowej konsystencji. W tym przypadku bulion składa się z warzyw z oliwą truflową, która dodaje wyrafinowanego smaku . Inne składniki mogą obejmować masło, cebulę, białe wino i parmezan. Szafran jest często używany do tworzenia koloru.
🍋🥜 Peanut and Lemongrass Satay Skewers - Satay, znany również jako sate w języku indonezyjskim i malajskim, to danie z Azji Południowo-Wschodniej z przyprawionym szaszłykiem i grillowanym mięsem lub wegetariańskim białkiem (w tym przypadku mamy tempeh), podawane z sosem, zwykle składającym się z soi lub orzeszków ziemnych.
🍅 Ravioli Pomodoro - Ravioli to rodzaj nadziewanego makaronu, który może mieć różne nadzienia, wywodzący się z tradycyjnej kuchni włoskiej. Jest wypełniony szpinakiem i ricottą. Zwykle jest kwadratowy, ale może mieć inne kształty, na przykład koła. Te ravioli są polane bogatym sosem pomidorowo-bazyliowym.
🍢 Tempeh Chimichurri Skewers - Chimichurri to rodzaj niegotowanego sosu używanego zarówno w kuchni, jak i jako przyprawa stołowa do grillowanego mięsa lub niektórych pysznych grillowanych szaszłyków tempeh, powszechnych w Argentynie i Urugwaju. Istnieją zarówno zielone, jak i czerwone odmiany. Przyrządza się go z drobno posiekanej pietruszki, czosnku, oliwy z oliwek, oregano i czerwonego octu winnego.
🎄🧁 Christmas Bundle:
Mint Candy Cane Cupcakes - Miętowe babeczki z cukrowymi laskami
Salted Caramel Reindeer Cupcakes - Reniferowe babeczki ze słonym karmelem
Eggnog - Ajerkoniak
🍝 Penne Arrabbiata - Sos Arrabbiata (po włosku sugo all'arrabbiata) to lekko pikantny sos do makaronu z czosnku, pomidorów i papryczek chili gotowanych na oliwie z oliwek. Sos pochodzi z regionu Lacjum, okolic Rzymu i jest tam dość popularny. Tutaj z makaronem penne.
🍛 Thai Yellow Curry - Żółte curry to danie curry wykonane przez zmieszanie kminku, kurkumy, kozieradki, kolendry, czosnku, soli, liści laurowych, trawy cytrynowej, imbiru, muszkatołowca, pieprzu cayenne i cynamonu w pastę curry i zmieszanie jej z mlekiem kokosowym. Zwykle nie jest tak gorący, jak większość curry. Tutaj podaje się ją wegetariańską, choć można dodać mięso, z wodnym ryżem.
🍋🍝 Lemon & Asparagus Farfalle - Wegetariańskie danie makaronowe z sosem na bazie cytryny i czosnku, podawane z grillowanymi i przyprawionymi szparagami. To danie jest podawane z farfalle (włoskie słowo oznaczające „motyle”), kształtem makaronu, który ma wyglądać jak motyle lub muszki („cravatta a farfalla” po włosku).
Tłumaczenie trzeba włożyć do folderu z modem
Bez moda tłumaczenie nie zadziała
Przepisy wymagają moda Robin’s Food Enabler
POBIERANIE 📂
Yaki Udon Noodles SFS | 16.4.23
Soan Papdi SFS | 16.4.23
Gulab Jamun SFS | 16.4.23
Mushroom Risotto SFS | 16.4.23
Peanut and Lemongrass Satay Skewers SFS | 16.4.23
Ravioli Pomodoro SFS | 16.4.23
Tempeh Chimichurri Skewers SFS | 16.4.23
Salted Caramel Reindeer Cupcakes SFS | 16.4.23
Mint Candy Cane Cupcakes SFS | 16.4.23
Eggnog SFS | 17.12.23
Penne Arrabbiata SFS | 16.4.23
Thai Yellow Curry SFS | 16.4.23
Lemon & Asparagus Farfalle SFS | 16.4.23
TOU | FAQ | BUY ME A COFFEE
7 notes · View notes
jazumst · 1 year
Text
Jazu swojego życia
Żeby Was... Im lepsze mam historie tym bardziej nie chce mi się pisać. Posłuchajcie:
Jutro jest dzień kobiet. No i chuj, trzeba wydać pieniądze. Jeszcze te durne markety na celofanach albo zabezpieczeniu bukietów piszą wielkie ceny. I jak mam iść teraz do pracy? Żeby zobaczyły, że 16,99zł poszło do podziału? I jeszcze ten jebnięty kuc. Może i on nie ma na co kasy rozpierdalać, ale ja to co innego. Niby nie powinienem poddawać się presji, ale wiadomo... "A Karol...". No i chuj. Ogólnie na kwiaty dla kobiet w moim otoczeniu rozjebałem 100 z hakiem. Niektóre faktycznie zasługują. Innym to bym kurwa nawet z klombu kwiatu nie podarował.
//
Opowieścią ostatnich dni jest regał piekarniczy. Jak zatrudniałem się u prywaciarza, mieliśmy taki regał. Po zmianie sklepu z franczyzy na prywatę regał zniknął. Tyle lat ludzie płakali. No i w końcu stanął niczym drąg o poranku. I zaczęły się problemy.
Przede wszystkim nikt nie chce pieczywa z regału, bo przecież na stanowisku "jest świeższe". I tak czy srak dziewczyny muszą tracić czas na podanie bułki czy skrojenie chleba. Co chwila każdemu trzeba mówić, że "tam jest regał". Świeci się jak czarownica na stosie, ai tak te popierdolone zjeby go nie widzą. Grasz w ciepło zimno, a i tak nie dają rady. Tak ograniczonych umysłowo ludzi to ja nawet nie widziałem w ośrodku Drugiego, a on przecież jest w środku dla umysłowo niepełnosprawnych.
Płacz, że bułki i chleby macane. A skąd wiedzą? Bo kurwa sami macają -.- Gdybym jeszcze tego nie widział. Po zwróceniu uwagi opierdol, że śmiem zwracać uwagę.
Hitem była typiara, która dla "darmowej siateczki" wysypała ze zrywki zużyte jednorazowe rękawiczki O.O Się pytam jej co robi, a ona, że potrzebuje siatki ale nie chce płacić. Mówię, że to był śmietnik i ona wzięła wsadziła sobie żarcie do worka od zużytych rękawiczek, ale chuj. Byle za darmo. Że narobiła syfu też jej nie obchodziło. Zabrakło mi komentarza.
//
*szeptem* Wygrałem z sinicami. W końcu. Kurwie około dwa tygodnie żyły jedynie na oświetleniu naturalnym. Roślinki dostały przez to po liściach, ale zielone kurestwo zniknęło z akwarium. Dziś ostatnia duża podmiana. Wyssałem przy okazji z dnia resztki dziadostwa i przetarłem ścianki. Wyrwałem żółte liście i wyczyściłem filtr. Teraz będą żyły kilka dni na nocnym trybie świecenia, a potem 3h zwykłego a tak to dzienny.
//
Jestem starym człowiekiem. Mam kartę lojalnościową Kaufa. Biedry nie mam, Orlenu nie mam. Nie wiem czemu mam Kaufa. To już druga, bo mam jeszcze Pay.
//
Z zaskoczenie kupiłem doładowanie do XBoxa. Mieli tyle ostatnio fajnych wyprzedaży, a na koncie pusto. Zapłaciłem do tego ubezpieczenie, zapłaciłem za kartki świąteczne, jutro telefon i haracz dla państwa Rodziców, i jestem bez kasy :P A tak się wczoraj podniecałem, że mam 500+. Ja nie mogę się cieszyć z kasy, ani sprawdzać konta.
//
Działo się jeszcze tyle rzeczy... Nie chce mi się pisać. Może jeszcze tylko powiem, że wróciła Ola z Grupy Żywiec. To jest taka typowa wieśniara. Znaczy... Widać, że jest z dziury zabitej dechami. Jest no... Wulgarna, rusza się jak chłopak... No dzika jest strasznie. I jak cholera mi się podoba XD
Do widzenia się z Paniami ;]
14 notes · View notes
akomoodacja · 1 year
Text
Mam dziewiętnaście lat. Myślę o sobie, a właściwie rozmyślam nad sobą. Mam dziewiętnaście lat. Czasami czuję, że jestem młoda i mówię na głos: mam dziewiętnaście lat, a to dziewiętnaście we mnie rozkwita, ale później nastaje wieczór lub nastaje poranek, jadę metrem lub jadę autobusem, rozmawiam z mamą lub nie rozmawiam z nikim i czuję: mam dziewiętnaście lat. To właściwie koniec mojego życia. Co zrobiłam z tym życiem? Kim jestem? Czy jestem mądra i czy jestem pracowita, czy jestem ambitna? Czy coś osiągnęłam przez ten cały czas, odkąd tu jestem, oprócz wykucia na pamięć podręcznika z biologii w szóstej klasie podstawówki, z którego zresztą dzisiaj już nic nie pamiętam, czy zrobiłam coś dla świata oprócz wyrzucenia setek lub i tysięcy pustych plastikowych butelek? Nie umiem odpowiedzieć sobie na te pytania i nie umiem odpowiedzieć sobie na resztę pytań, które zadaję sobie ja i które zadają mi inni. Czy mam jakiś talent? Jak powinnam działać? Jak mam uratować świat, skoro czasami nie umiem nawet rozmawiać z ludźmi, nie umiem normalnie się przywitać i rozmawiać, nie umiem sprawić, że ktoś mnie polubi po pierwszym spotkaniu. Nie umiem nawet pisać, bo pisanie to ubieranie myśli w słowa, a mam problem z ubieraniem siebie, a co dopiero słów. Moje życie to jakaś dziwna droga, której nie rozumiem i której chyba nigdy nie zrozumiem. Liście na dworze są już zielone, a mnie zabija ambicja i zabijają mnie moje umiejętności, które ambicji nie dorównują. Próbuję wpasować się tam, gdzie absolutnie nie pasuje - czy tak będę robić już zawsze? Chcę wiedzieć, że dokądś należę, ale z doświadczenia już wiem, że nigdy nie pasuje mi to, do jakiej grupy zostaję przydzielona, bo chcę być kimś innym. Panie Boże. Ja nie wiem.
4 notes · View notes
zakochanawglodzie · 1 month
Text
Ostatnio zaczęłam mieć dziwny styl życia. Kiedy jestem w szkole nic nie jem, tak samo jak przed szkołą nic nie jem. Po powrocie zazwyczaj trochę leżę, czasem śpię, albo staram się ogarnąć. Może po dwóch godzinach dopiero zjadam jakikolwiek posiłek. Najczęściej o 16-18, codziennie staram się też ćwiczyć. Nie zrezygnowałam z minimum trzydziestu brzuszków przed snem. Coraz częściej też jest mi po prostu bardzo słabo i niemalże robi mi się czarno przed oczyma, ale wtedy staje, trzymam się czegoś i zamykam na chwilę oczy. Zazwyczaj wtedy jest lepiej. Podam wam mój wczorajszy dzień :3
O 8,55 szłam do szkoły, aby napisać sprawdzian a potem z przyjaciółką poszłyśmy do rossmana i innego sklepu. Moja przyjaciółka kupiła karton mleka czekoladowego co było dla nas wszystkich zabawne, ale sama wypiłam trzy łyki. O 13:30 zakończyłam zajęcia ze względu, że dostałam w szkole gorączki i cholernie bolało mnie gardło. W domu wzięłam może dwie, trzy tabletki na gardło, włączyłam sobie muzykę i posprzątałam w domu. Po posprzątaniu zrobiłam trening i może to dziwnie zabrzmi, ale uwielbiam słuchać pianina i ostatnio stało się to dla mnie... Motywujące. Tymnardziej gdy obejrzałam niedawno film gdzie była przepiękna dziewczyna która miała cudownego chłopaka... Przed godziną dziewiętnasta zjadłam dwie kromki chleba żytniego, każda kromka miała jeden plaster sera wysokobiałkowego i dwa liście sałaty. Później zjadłam pokrojoną gruszkę z ananasem z puszki, zjadłam najpierw pół a drugą połówkę dokończyłam później. Jako ostatni posiłek zjadłam kawałek "ciasta" bananowego które zrobiłam sama. Zamiast mąki są tam zblendowane płatki owsiane a zamiast cukru miód. Wiem, że miód też w sam w sobie nie był najlepsza opcja... Dodałam także sporo cynamonu. Och i wypiłam trzy zielone herbatki :3
Teraz wciąż boli mnie gardło, więc będę pić jagodową herbatę! 3 kalorie na torebkę i jest naprawdę dobra.
Trzymajcie się (⁠╥⁠﹏⁠╥⁠)
1 note · View note
rytualymilosne · 2 months
Link
0 notes
famemmakursy · 2 months
Text
Jakie są najpopularniejsze gry na automatach zielonych w kasynach online?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Jakie są najpopularniejsze gry na automatach zielonych w kasynach online?
Automaty zielone są popularnym wyborem wśród graczy szukających emocjonującej rozrywki w kasynach online. Ranking najlepszych gier na automatach zielonych może pomóc w znalezieniu odpowiedniej gry, która spełni oczekiwania i zapewni satysfakcjonujące doświadczenia hazardowe.
Na szczycie listy najlepszych gier na automatach zielonych znajduje się zazwyczaj klasyczny slot o nazwie "Lucky Clover", który przyciąga graczy swoją prostotą i wysokimi wygranymi. Kolejnym popularnym tytułem jest "Irish Luck", inspirowany tematyką związaną z Irlandią i szczęściem, oferujący graczom interesujące bonusy i atrakcyjną grafikę.
Jeśli szukasz bardziej zaawansowanych opcji, to na liście najlepszych gier na automatach zielonych nie może zabraknąć tytułu "Emerald Quest", który wyróżnia się innowacyjnymi funkcjami bonusowymi i dynamicznym gameplayem. Innym godnym polecenia wyborem jest slot "Green Fortune", który zachwyca efektami wizualnymi i różnorodnością symboli.
Niektórzy gracze preferują klasykę, dlatego też na liście topowych gier na automatach zielonych często możemy spotkać również tytuł "Leprechaun's Gold", który ma lojalną bazę fanów ceniących tradycyjny styl gry.
Podsumowując, ranking najlepszych gier na automatach zielonych może być pomocny w wyborze odpowiedniej rozrywki hazardowej online. Bez względu na preferencje, każdy gracz znajdzie coś dla siebie w bogatej ofercie gier na automatach zielonych dostępnych w kasynach internetowych.
Podczas poszukiwania rozrywki online coraz częściej zwracamy uwagę na popularne gry dostępne w kasynach internetowych. Recenzje popularnych gier w kasynach online mogą pomóc nam wybrać tytuły odpowiednie dla naszych preferencji i oczekiwań.
Jedną z najbardziej znanych gier kasynowych online jest ruletka. Ta klasyczna gra hazardowa przyciąga graczy swoim prostym, ale ekscytującym sposobem rozgrywki. Recenzje ruletki często podkreślają różnice między wersjami europejską, amerykańską i francuską, co pozwala graczom wybrać najbardziej atrakcyjną opcję.
Kolejną popularną grą w kasynach online są automaty do gier. Recenzje slotów często zawierają informacje na temat liczby linii wygrywających, dostępnych funkcji bonusowych oraz zakresu zakładów, co pozwala graczom znaleźć automaty idealnie dopasowane do ich stylu gry.
Blackjack to kolejna gra, której popularność w kasynach online stale rośnie. Recenzje tej gry zwykle skupiają się na zasadach rozgrywki, strategiach wygrywania oraz różnicach między wersjami gry, takimi jak klasyczny blackjack, blackjack z wieloma rękami czy blackjack live.
Dzięki recenzjom popularnych gier w kasynach online możemy dokładniej poznać zarówno same tytuły, jak i specyfikę danego kasyna internetowego. Przed rozpoczęciem gry warto zawsze zapoznać się z opiniami innych graczy, aby mieć pewność, że wybieramy najbardziej satysfakcjonujące dla nas rozwiązanie.
Porównanie wygranych w grach na automatach jest istotnym aspektem dla graczy, którzy cenią zarówno rozrywkę, jak i potencjalne zyski. Istnieje wiele różnych rodzajów automatów do gier, w których gracze mogą rywalizować o różne nagrody. Jedne z nich oferują mniejsze wygrane, ale częstsze występowanie, podczas gdy inne mogą dostarczyć ogromne nagrody, ale z mniejszym prawdopodobieństwem trafienia.
Pierwszym rodzajem gier na automatach są te z niską zmiennością, które oferują regularne, chociaż mniejsze wygrane. Są one idealne dla graczy, którzy lubią częste zwycięstwa i dłuższy czas spędzony przy grze. Z drugiej strony automaty z wysoką zmiennością to te, które rzadziej wypłacają nagrody, ale gdy już to zrobią, mogą być one naprawdę imponujące. Są one polecane dla graczy poszukujących dużych wygranych i gotowych zaryzykować, aby je zdobyć.
Ostatecznie wybór między różnymi rodzajami automatów do gier zależy od preferencji i strategii gracza. Nie ma złej decyzji, ale istnieją różnice w podejściu do gry i satysfakcji, jaką można z niej czerpać. Dla niektórych bardziej opłaca się regularne, choć mniejsze wygrane, podczas gdy inni preferują hazardowe emocje związane z ryzykiem i możliwością zdobycia wielkiej fortuny. Warto zatem zaznajomić się z różnymi rodzajami automatów do gier i wybrać ten, który najbardziej pasuje do własnych oczekiwań i stylu gry.
Strategie oraz triki w grach kasynowych są często dyskutowane przez graczy poszukujących skutecznych sposobów na zwiększenie swoich szans na wygraną. Istnieje wiele różnych podejść do gry, które gracze wykorzystują, aby poprawić swoje wyniki i osiągnąć sukces w kasynie.
Jedną z popularnych strategii w grach kasynowych jest tzw. "strategia ruletki", która polega na obstawianiu na różnych numerach i kolorach, aby zwiększyć szanse na trafienie wygrywającego zakładu. Inni gracze preferują strategię progresji, polegającą na stopniowym zwiększaniu stawek po każdej przegranej, aby ostatecznie odzyskać straty i osiągnąć zysk.
Niektórzy eksperci w grach kasynowych zalecają również korzystanie z matematycznych systemów, takich jak liczenie kart w blackjacku, aby przewidzieć prawdopodobieństwo następnych ruchów i podejmować bardziej świadome decyzje podczas gry. Innym przydatnym trikiem jest ustawienie sobie limitu czasowego i finansowego, aby uniknąć ryzyka nadmiernego hazardu i utraty kontroli nad grą.
Warto pamiętać, że gry kasynowe są głównie oparte na szczęściu, dlatego nie ma żadnej gwarancji wygranej przy użyciu konkretnych strategii czy trików. Kluczowym jest zachowanie umiaru, cieszenie się grą i pamiętanie o odpowiedzialnym podejściu do hazardu. Zróżnicowane podejścia do gry mogą pomóc zwiększyć emocje i zabawę z grami kasynowymi, ale zawsze należy pamiętać o ryzyku związanym z graniem w kasynie.
Automaty zielone są popularnymi urządzeniami w salonach gier oraz lokalach rozrywkowych. Bezpieczeństwo i uczciwość tych automatów są kluczowymi kwestiami, na które zwracają uwagę zarówno gracze, jak i organy regulacyjne. Istnieją ścisłe przepisy i normy dotyczące zapewnienia bezpieczeństwa oraz uczciwości automaty zielonych, które mają na celu ochronę interesów graczy i zapobieganie nielegalnym działaniom.
Pierwszym kluczowym elementem zapewniającym bezpieczeństwo automatów zielonych jest regularna kontrola i certyfikacja tych urządzeń przez odpowiednie organy nadzorcze. Organizacje regulacyjne dbają o to, aby automaty były zgodne z określonymi standardami i procedurami, zapewniając uczciwość gier oraz możliwość wygranej dla każdego gracza.
Dodatkowo, technologia stosowana w automatach zielonych również pełni istotną rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa. Zaawansowane systemy monitoringu oraz algorytmy zapobiegające nieuczciwym praktykom sprawiają, że gry są transparentne i uczciwe dla wszystkich uczestników.
Ważne jest także, aby gracze mieli świadomość swoich praw oraz obowiązków podczas korzystania z automatów zielonych. Zasady gry, limity stawek oraz informacje o odpowiedzialnym hazardzie powinny być jasno przedstawione, aby zapobiec nadużyciom oraz ochronić graczy przed negatywnymi skutkami uzależnienia od hazardu.
Podsumowując, bezpieczeństwo i uczciwość automatów zielonych są priorytetem dla wszystkich zaangażowanych stron. Dzięki ścisłym regulacjom, nowoczesnej technologii oraz edukacji graczy, branża automatów zielonych może funkcjonować w sposób legalny i zgodny z normami etycznymi.
0 notes
modamugenipl · 4 months
Text
Czarne sandałki na słupku
Carmen Vazquez mieszkała na Calle Gisbert na drugim piętrze. Było słoneczne wiosenne popołudnie, delikatny bryza poruszała liście palm. Wyglądając przez okno, Carmen poczuła chęć wyjścia z domu. Miał niewytłumaczalne pragnienie zasmakowania świata za progiem swojego domu.
Spojrzała na swoje rodbicie w lustrze. Pod wpływem impulsu otworzyła szafe i wyjęłą różową sukienkę z bufiatymi rękawami, o której dawno zapomniała. Carmen włożyła ją i połączyła z czarnymi sandałkami zapinanymi na pasek za kostkę, dodając tym samym kluczowy element swojej popołudniowej kreacji.
Z bijącym sercem Carmen wyszła na ulicę. Ekscytacji nie było końca gdy zobaczyła, że czekają na nią przyjaciele. Razem poszli na spacer, śmiejąc się i rozmawiając, a słońce rzucało złoty blask na ich twarze.
Podczas spaceru Carmen znalazła małe, niepozorne drzwi ukryte w murze porośnietym roslinnością. Były to drzwi, które mijały niezliczoną ilość razy bez zastanawiania się co za niemi się znajduje. Jednak dzisiaj coś ją do nich przyciągnęło, niczym siła magnetyczna.
Kierując się ciekawością, Carmen odeszła od przyjaciół i podeszła do drzwi. Otwierając je z wahaniem, znalazła się w czarującym ogrodzie, tętniącym kolorami i zapachami, których nigdy wcześniej nie doświadczyła. Każdy krok przeniesił ją do innej krainy, z tętniącego życiem miasta.
Zachwycona Carmen nie mogła przestać eksplorawać ogród. Wędrowała przez bujne zielone łąki, tętniące życiem klomby i spokojne stawy. Powietrze wypełniał zapach kwitnących kwiatów, a światło słoneczne przebijało się przez liście palm, tworzyło magiczny taniec cieni.
Ogród zdawał się ciągnąć w nieskończoność, za każdym zakrętem odkrywając nowe niespodzianki. Czas może się zatrzymać w miejscu, gdy Carmen zagubiła się w tym ukrytym raju.
Ale gdy słońce pojawi się nad horyzontem, Carmen zorientowała się, że musi wracać z powrotem do drzwi, którymi musi wrócić do znajomych.
Wróciła na znajomą ulicę Calle Gisbert, Carmen zaczęła tęsknnic za znajomymi. Jej przyjaciele witali ją zdziwionymi spojrzeniami, nieświadomi niezwykłej podróży, jaką przeżyła Carmen .
Dni zmieniały się w tygodnie, tydzień w miesiące, ale sekretny ogród Carmen nawiedzał jej myśli. Tęskniła za koniecznością odnalezienia go, i przeżycia magii i cudowności, które urzekły jej duszę. Stała się zdeterminowana, poprzez ujawnienie sekretnego ogrodu i jego tajemniczego istnienia.
Każdej wolnej chwili Carmen przechodziła przez drzwi do ukrytej oazy. Zagłębiała się w stare księgi, badała zapomniane legendy i przeglądała mapy w desperackiej próbie odnalezienia śladów magicznego ogrodu.
Pewnego dnia, gdy słońce malowało niebo w odcieniach różu i pomarańczy, Carmen natknęła się na wyblakłą fotografię. Przedstawiło grupę ludzi stojących przed drzwiami, które zostały zniszczone. Ich uśmiechy i śmiech były jej własne wspomnienia. To był dowód na to, że ​​ogród był prawdziwy. Nie był tylko wytworem jej wyobraźni.
Historia Carmen Vazquez i jej niezwykła podróż trwa nadal, badacza zastanawiającego się, co kryje się za ukrytymi drzwiami i jakie przygody pojawiają za nimi.
0 notes
myslodsiewniav · 2 years
Text
Przy kawusi ostatniego dnia urlopu długiego weekendu czerwcowego
21 czerwca 2022r.
Trochę nie ogarniam, że to wszystko przetrwałam. W większości na swoich/naszych zasadach. I że zjechałam tyle świata! Jejku! Co za wyprawa!
I najlepsze: wczoraj wróciliśmy do domu, weszliśmy do mieszkania potykając się o kartony, brudną podłogę, rozbebeszone ciuchy na łóżku i po prostu AŻ CHCIAŁO SIĘ SPRZĄTĄĆ! :D Tak, jak wcześniej ogrom rzeczy na liście “do zrobienia po przeprowadzce” mnie przytłaczał, tak wczoraj i dziś z przyjemnością się zabrałam za porządkowanie własnej przestrzeni! :D Jest super! Mam tyle energii dziś! :D
Chcę spisać ten wyjazd dokładniej, ALE trochę mi źle z myślą, że każdy człowiek z Internetu (taki, któremu niekoniecznie ufam) mógłby to przeczytać, więc póki co skrócone wrażenia:
1 - rok temu jadąc na drugi koniec kraju z tym typem od zajęć teatralno-tanecznych w góry czułam się okay. Czułam, że przy nim nie muszę się wysilać, że komunikacja wychodzi nam jakbyśmy sobie czytali w myślach. Po prostu jakby był częścią mnie, nawet kompromisy wychodziły naturalnie. Teraz, rok później, jadąc z tym samym typem na jeszcze odleglejszy koniec kraju tylko się w tym utwierdzam. Kurcze, mam takie szczęście mając w tym cudownym facecie partnera!
2 - Trochę zaskakująco i przewrotnie od środka: MAZURY! Mazury! OMG! To był mój pierwszy raz w życiu na Maturach i miałam wrażenie, że WSZYSTKO jest tu inne niż się spodziewałam, że będzie! Myślałam o Mazurach bardziej jak o krainie na niżu. I ja wiem, że to nie są ani góry, ani wyżyny - wiem, że to krajobraz polodowcowy. A jednak miałam wrażenie przemierzając Polskę począwszy od Górnego Śląska, przez Dolny Śląsk, łódzkie, Wielkopolskę, podlaskie, w końcu przez mazowieckie, przez Warmię i wręczcie: Mazury - no i gdybym miała robić przekrój tej trasy zaczęłabym od terenów bardzo górzysto-pagórkowatych, potem przeszłabym przez płaszczyznę nizin z samotnymi wzniesieniami (jak Ślęża) majączącymi to tu, to tam na horyzoncie, potem mamy płaska nizinę ciągnącą się hen, po horyzont i nagle, zupełnie bez ostrzeżenia, na północy kraju (gdzie w mojej głowie istniała prawidłowość “tam już jest płasko i kropka, wszystkie rzeki mają ujście do morza, spodziewaj się szerokich delt”) znowu zaczynają się wniesienia i doliny, wzniesienia i doliny, wzniesienia i doliny. Ten sam feeling ta kraina daje (przynajmniej w fałdowaniu podłoża) co Górny Śląsk! To dla mnie było iest totalne zaskoczenie. Myślałam, że na filmach rozgrywających się na Mazurach po prostu operatorzy tak ustawiają kont, że te wzgórza są super widoczne. Ale nie! Tu naprawdę jest... powiedziałabym “górzyście” i mówiąc to czuję się jak ignorantka, bo chyba bardziej jest tu po prostu “mazursko” :P 
Niemniej uważam tę krainę za wielką niespodziankę - bycie tutaj faktycznie zderzyło mnie z konfrontacją swoich oczekiwań. :D
Z tym związaną mieliśmy zresztą zabawną historię: jedziemy sobie, krajobrazy przepiękne: barwne kwiaty błyskają w wysokim zbożu po obydwu stronach jezdni, górki i pagórki nakładają się jak kołderki z ilustracji w książce dla dzieci: grzbiecik za grzbiecikiem, grzbiecik za grzbiecikiem. A między górkami to tu, to tam lustra jezior odbijają błękit nieba. Słonko prażyło cudownie, wiatru nie było prawie wcale, jechaliśmy z otwartym dachem. To tu, to tam wyrastają samotne lub w pasach zielone drzewa. Po prostu idyllicznie. Aż chce się Mickiewicza cytować: 
Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem, Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem; Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała, A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.
Obydwoje z O. w zachwycie i nagle on wypala “Wiesz co? Tu jest tak pięknie! Jak tak jedziemy mam silne skojarzenia ze sceneriami z Wiedźmina... Normalnie jakbyśmy byli w Wyzimie! Niesamowite, jakby to była kraina fantasty!” i myślałam, że kwiknę xD CAŁY ŚWIAT utożsamia świat z Wiedźmina DOSŁOWNIE z miejscem i krainą w której mój facet się urodził i wychował! I to zarówno widzowie filmu z Żebrowskim i serialu z Cavillem (kurde, ekipa z Cavilem włącznie siedziała w 2019 r dosłownie mu pod płotem! xD ). A on musiał pojechać na Mazury by poczuć feeling, który ja mam za każdym razem jak jedziemy odwiedzić jego rodzinne strony. Ech. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. xD No, ale luz, potem sam się z tego śmiał i doprecyzował, że chodzi mu o Wizimę z gier, tam, gdzie można wejść na mokradła. :P No okay, to faktycznie się może zgadzać. :P
3 - to bardziej notka do samej siebie z przeszłości i do każdej babeczki, która zastanawia się jak i gdzie poznać fajnych facetów (jeżeli nie przez tindera itp). Ten wyjazd to była na wielu polach zaskakująca lekcja dla mnie. Również na polu relacji damsko-męskich. KAŻDE odejście (chociażby do kibla, albo by zrobić zdjęcia) od mojej grupy kończyło się zaczepianiem mnie (przeważnie kulturalnie i sympatycznie), flirtami,  zapraszaniem do rozmowy, przejażdżki, puszczaniem mi oczek, słaniem uśmiechów, machaniem, obsypywaniem mnie maaaaasą komplementów. Tyle komplementów od tylu mężczyzn w tak krótkim czasie nigdy dotąd nie miałam okazji usłyszeć i dlatego czasem mnie to przytłaczało i trudno mi było to wszystko przyjąć jako coś mówione bezinteresownie i na serio. Miałam wrażenie, że chyba roztaczam jakieś pole magnetyczne kobiecości, bo po prostu mężczyźni do mnie lgnęli jak pszczoły do miodu.
Moim zdaniem przyczyna leżała gdzie indziej: ja byłam odprężona i bez oczekiwań względem facetów (bo jednego, cudownego już mam przy swoim boku) oraz drugi składnik wpływający na stan rzeczy: po prostu faceci w swoim żywiole (na festiwalu milośników motoryzacji) czuli się tak szczęśliwi i siebie pewni, że wszelkie zagadywania i odmawiania odbywały bez tej całej okropnej SPINY, napięcia i strachu przed odrzuceniem z którym kojarzą mi się randki z tindera, sympatii itp. Tutaj była pewność siebie totalna - i to po obydwu stronach. W zasadzie ostatniego dnia rajdu (czyli 3 dnia naszej podróży) wkurwiało mnie nawiązywanie kontaktu wzrokowego z ludźmi, bo prowadziło to do chociażby kilkuminutowej rozmowy, uścisków dłoni - a już po prostu nie miałam na to siły (ale nie ma tego złego - tego dnia poznałam CUDOWNĄ kobietę, nie żałuję niczego - mam na nią crusha!).
Więc prawda stara jak świat: najlepiej ludzi łączą miejsca, gdzie mogą się dzielić pasją. Na żywo! Tu jest najwięcej PRAWDY i najmniej opisowych zapewnień na temat obrazu siebie, jaki nosimy w głowie, a który nie zawsze pokrywa się z rzeczywistością. :D 
4 - doszłam do granicy w której mogę znosić tłum. Tej granicy po której przebywanie z innymi ludźmi jest nieznośne - nic się niby strasznego nie dzieje, ALE wszystko wnerwia.
5 - mój chłopak tęsknił za vintage czasami, które ja pamiętam z dzieciństwa. Szaleniec. Chciał jechać z papierową mapą (którą ja miałabym odczytywać i go prowadzić z siedzenia pasa��era) bez GPSa. Japierdole - pamiętam, jak w dzieciństwie moi rodzice się kłócili przy takich wycieczkach, jak tata pośpieszał mamę, jak mama wpadała w panikę, jak się kłócili o zjazdy. NIE. Ja się na to nie piszę, ja chcę i wolę GPS! 
Niemniej jechaliśmy ponad 50-letnim samochodem, a mój chłopak zabrał aparat na klisze (mój, ten, który mama albo tata kupili mi jakoś na 8-9 urodziny, abym mogła robić zdjęcia - taki koszmarek, obowiązkowe wyposażenie każdego Milenialsa na kolonii lub zielonej szkole) - on szczęśliwy xD Niech się cieszy. Ja zabrałam lustrzankę cyfrową, a i tak bardziej polegałam na aparacie w telefonie (może nawet zainwestuje w coś z lepszym aparatem... albo w lepszą lustrzankę, bo coś się w niej psuje). 
6 - niańczenie nastolatka miało miejsce zgodnie z przewidywaniami. Rozwinę to później. Wkurzyło mnie to.
7 - wkurwiają mnie nieodpowiedzialni dorośli ludzie, którzy scedują zupełnie bezczelnie swoje obowiązki na ludzi, którzy po prostu są młodsi. To przekonanie, że “młody to szybciej/łatwiej coś zrobi” bez pytania czy ktoś chce, czy ma czas lub bez proszenia o przysługę mnie rozpaliło do białej gorączki. Bez poszanowania ludzi, czasu i granic! 
Byłam na to tak zła, że mój chłopak opisał mnie, podczas, gdy podnosiłam głos z oburzenia relacjonując mu czego od niego (nas) oczekiwano - “wściekła chihuahua”, bo tak wysoko i prędko ujadałam na ludzi. No cóż. Rozbawił mnie tym :P
8 - chcę kampera
9 - wyjechałam z domu ignorantką motoryzacyjną i wróciłam do domu ignorantką motoryzacyjną. Zmieniło się tylko to, że oburzają mnie założenia czynione przez osoby postronne na temat zabytkowego samochodu mojego chłopaka. xP
10 - zostaliśmy narzeczeństwem - ale o tym też napiszę później.
11 - namiot to nie jest coś dla mnie. Zdecydowanie NIE jest to coś dla mnie. Chcę kampera. :P
12 - bardzo mi dobrze z tym, że ograniczam picie alkoholu. Przez ostatni miesiąc nie piłam ze względu na antybiotyk, a na wyjeździe skupiliśmy się na alkohol całe dwa razy. I było nam super - nawet kupiliśmy dwa piwa w warszawie - jedno z Chihuahuą na etykiecie (oczywiście dla mnie, by opić zakończenie etapu podróży zmieniającego mnie we “wściekłą chihuahuę” :P), a drugie z Bassetem w koszuli flanelowej (bo bassety są słodkie) ... i nie wypiliśmy ich, bo nie mieliśmy ochoty xP Zjechały z nami pół Polski i wreszcie trafiły jako prezent dla przyjaciółki w Poznaniu. :P 
Abstynencja jest fajna. 
13 - mam ból dupy, bo byłam w Kętrzynie i WIEDZIAŁAM, że z czymś mi się Kętrzyn kojarzy, ale nie wiedziałam z czym... Nocowaliśmy tam, było tam przepięknie i dopiero gdzieś w okolicy Torunia do mnie trafiło. PIERNIK KĘTRZYŃSKI! No dupa jasna! W Toruniu wiedziałam, że się nie zatrzymamy, bo mieliśmy mało czasu (okay, to odchorowałam, innym razem), ale w KĘTRZYNIE spaliśmy! Spędziliśmy tam około 12 godzin! Buuuu... A piernik to moje ulubione ciasto... A mieszanka “piernik kętrzyński” to najbardziej niezawodna mieszanka na ciasto - zawsze wyrasta. Muszę chyba obmyślić szlak piernikowy po Polsce ( o ile taki już nie istnieje - jeżeli tak: jedziemy!)
14 - Dzikie zwierzęta: z racji, że początek podróży na tej rajd liczymy od zabrania samochodu z Górnego Śląska zaczynam liczenie od wilka... a po drodze trochę zwierzaczków jeszcze zaobserwowaliśmy.
15 - zgodnie całą ekipą mieliśmy wrażenie, że w północno-wschodniej Polsce ludzie jeżdżą samochodami bardziej przepisowo. I to było super fajne! 
16 - mój chłopak wreszcie poznał moich przyjaciół! A przyjaciele mojego faceta! Łiiiii!
17 - w Poznaniu złapała nas ta niesamowita burza. Po prostu wyglądała, jak efekty specjalne ze Stranger Things - skłębione szaro-śliwowe chmury z których trzaskało piorunami, grzmiało, a niebo bezpośrednio nad horyzontem, jakby w przestrzeni między dachami kamienic i tym grafitowo-fioletowym kłębowiskiem chmur miała odcień nasyconej maliny, takiej złowieszczej czerwieni ze świata Vecny i Łupieżcy Umysłów. Coś nieprawdopodobnego! Kolorowe szaleństwo. I oberwanie chmury tak intensywne, że przemokliśmy do suchej nitki! 
18 - brakowało mi dnia na odpoczynek, na leżenie na plaży, bez hałasu i bez ludzi. To by mi się przydało...
19 - przeszłam z teściem na “ty” i było słodko.
20 - poznałam taką parę jak my. To znaczy zarazem dosłownie i niedosłownie. Ale poznaliśmy parę, która jest razem od przynajmniej 11 lat (i wciąż są ze sobą szczęśliwi i zachwyceni życiem), jest między nimi chyba nawet większa różnica wieku niż miedzy nami i są po prostu... fascynującymi ludźmi! Mam crusha na tą babeczkę. :D Podobno z boku to wyglądało tak, jakbyśmy były znajomymi od lat - nie mogłyśmy się nagadać (o zabytach architektonicznych, historii, o pieskach, o wygodnym obuwiu, smacznym jedzeniu - a potem o “dobrej energii” :D i się nie mogłyśmy nawytulać). Dla równowagi mój O. nie mógł się nagadać z tym facetem o aktywnym spędzaniu czasu i motoryzacji (w zasadzie są po imieniu, ale jeszcze do niedawna gość był dla niego per “wujkiem” :P - jest facet ode mnie 2-3lata starszy). Muszę o nich więcej napisać, bo... czuję się przejęta i zachwycona!  To była ta część tej wyprawy z której wyniosłam najwięcej takiego osobistego funu - tutaj “moje rejony zainteresowań” były mocno stymulowane. :D Może kiedyś z nimi pojedziemy gdzieś zwiedzać świat. :D
21 - Mieliśmy własnych X-manów: profesora Xaviera i Magneto. Pierwszy poruszał się ZAWSZE na hulajnodze elektrycznej, a drugi tylko w ciemnych okularach z kubeczkiem (z kawą lub whisky) xD Oni sami twierdzili, że nie obrażają się na żadne porównania ich do pary kryptogejów (nie wiem czy to żarty czy nie xP) - mówili do siebie per “kwiatuszku” lub “cukiereczku” - moi ulubieni ludzie na wyjeździe poza moim facetem :P
22 - po przyjeździe do domu zastaliśmy na balkonie (w donicach) obraz nędzy i rozpaczy :( - 5 dni w drodze, zostawiony niby system nawodnienia, a we Wrocławiu przez 3 dni z tych 5 lało! A jednak! A jednak w niedzielę tak prażyło, że pomidory nam padły na płasko (a cholerniki mają około 1m wysokości), kwiatki uschły - nie wiem czy coś zakwitnie :(. Zioła tylko przetrwały.
23 - w domu pokłóciliśmy się z O. o rzecz ważną. I trudną. Ale kurde niesmak na zakończenie tak zgodnego i fajnego wyjazdu przez OCZEKIWANIA wobec nas przez osoby trzecie. Ja stawiam zdrowo granice - powiedziałam co i jak mogę zaoferować z poszanowaniem własnych granic, zaprosiłam na swoich warunkach w tygodniu (normalnie do pracy idziemy, to będzie noc z poniedziałku na wtorek i cały wtorek) do nas do mieszkania gościnię (która mogłaby nie być gościem, bo mogłaby mieć własny dach nad głową w danym terminie, gdyby tylko chciała, własną, zamieszkiwaną od lat przestrzeń, ale z wygody wybiera gościć się u nas), a gość akurat wczoraj dała znać, że jeszcze wygodniej by jej było, gdyby mogła u nas nocować jeszcze jedną noc (pon-wtorek-środa) i przy okazji wpaść do nas z jeszcze jedną osobą na nocowanie, a potem lecą we dwoje na festival. No super. Ja do pracy chodzę! Jeszcze raz zarysowałam, że na spotkania towarzyskie chętnie i z przyjemnością w weekendy, ale w tygodniu mam pracę, stresującą pracę, po pracy - muszę odpocząć. Jako host nie odpocznę, cały czas będę się spinać czy gością jest spoko - bez względu na to czy towarzystwo jest miłe czy niemiłe. Po prostu biorę odpowiedzialność za zapewnienie gościny i warunków bez względu na wszystko. Dla mnie dogodnym terminem na spotkania i nocowania jest weekend. Ale rozumiem, że sytuacja jest wyjątkowa - dlatego na ten nocleg pon-wt zaprosiłam w porozumieniu z O. naszą gościnię jeszcze w zeszłym miesiącu. Chodzi o wyjątkowe wydarzenie i po prostu zapewnienie wsparcia (też w formie obecności, dania otuchy i zaproponowanie ciepłego kakałka przed wielkim dniem). 
Tym czasem poczułam się wczoraj jak w ilustracji do powiedzonka “daj palec, a wezmą całą rękę”... Powtórzyłam mojemu chłopakowi (który pośredniczył w zapraszaniu gościni - bo to jego ziomeczka), że “no dobrze” z zastrzeżeniem, że pracuję z domu, nie będę się czuła komfortowo jeżeli ktoś mi się w tym czasie będzie po domu kręcił. W związku z tym, że teraz mowa o dwóch gościach proponuje, aby na czas naszej (mojej i mojego faceta) pracy tj. od 8-17 zajęli się sobą, a my zaprosimy na popołudnie, jak po pracy będę miała czas by coś upichcić. Zaznaczę: ja pracuję z domu, więc faktycznie mogę zacząć gotowanie po pracy, po 16, a mój chłopak ma jeszcze 49minut dojazdu do pracy w każdą stronę, więc w zasadzie zapraszam na nocleg i obiado-kolację, albo na jakieś wieczorne wyjście na miasto, ale jeżeli goście chcą się gościć to zapraszamy w przyszłości na jakiś wcześniej ustalony weekend. 
I okazało się, że goście totalnie nie wzięli pod uwagę, że pracujemy. I że nie zostawimy im samych w naszym mieszkaniu, nie damy im kluczy itp. Nie czuję się z taką myślą komfortowo. Gościni odpisała, że jej się nie podoba, że przez 8h nie będzie mogła wrócić do naszego mieszkania, że ona musi się przebrać - odpowiedziałam jej (i mojemu O.), że przecież może wrócić, przebrać się - drygnie domofonem to ją wpuszczę itp, później może iść się przejść po mieście, ale ja będę pracować w domu, więc zaproszę ją na spotkanie z nami po 16. To co zaproponowałam było tak bardzo dla nich nu-nu, że momentalnie dwójka naszych gości zaczęła szukać noclegu gdzieś indziej (a mi aż się zrobiło przykro i głupio, jakoś poczułam się jak zła wiedźma - ale kurcze, dla mnie to jest normalny dzień pracy... wiem, że dla nich to wyjątkowa sytuacja, więc tak w ogóle zapraszam, ale tu trzeba iść na kompromisy daleko idące... Ja też muszę się czuć komfortowo we własnym domu do cholery, to nie jest hotel).
A mój O. - i z tego cała nasza kłótnia - nie ogarniał jak to możliwe, że “nie mogę zagryźć zębów i wytrzymać tej dwudniowej niewygody” - która przecież też będzie rzutować na moją jakość pracy itp. Że przecież było tak nie raz, że po pracy widywałam się ze znajomymi - TAK, ale widywałam się na 2-4h! Nie na CAŁY DZIEŃ (przecież śniadanie będę musiała zaproponować, obiad, kolację, zmieni się rytm dnia: korzystanie z łazienki, ilość osób śpiących w naszym salonie) i nie byłam hostem od którego zależało ugoszczenie ludzi! Poza tym bywało, że byłam hostem (przez kilka dni) i wiem jak to drenuje z energii, nie ważne jak dobrze znam i jak dobrze czuję się w towarzystwie tych ludzi, których goszczę - po prostu zależy mi na tym, by moi goście mieli się dobrze i by im wszystko zapewnić, a to generuje stres i spinkę, nawet, gdy nie ma powodów do stresu i spinki. Staram się ogarnąć wiele rzeczy z wyprzedzeniem: atrakcje na różne warianty pogodowe, ręczniki, wygodne jedzenie posiłków, ścielenie łóżek itp itd. A prócz tego mam stres i spinkę w pracy, gdzie pracuje z ludźmi i po prostu potrzebuję kilka razy na dzień odciąć się od bodźców. Nie potrafił tego zrozumieć. Nie potrafił zrozumieć dlaczego nie chcę w zasadzie zaprosić gości do naszego domu na równych zasadach z domownikami: wchodzą kiedy chcą, wychodzą kiedy chcą... Ja się wtedy nie będę czuła we własnym domu komfortowo: nie chce by mi ktoś szukał po szafkach, lodówkach. No nie chcę, nie czuję się z tym dobrze. Czuję się zagrożona, czuję, że ktoś (nawet gdy robi to przyjaciółka) wpieprza się w moją prywatną przestrzeń. 
Wyszło nam baaaardzo głębokie niezrozumienie: rzucił mi, że po tej 16-tej on wróci do domu i zajmie sie goszczeniem swoich gości, a ja mogę iść robić to, co potrzebuję -cytuję- “idź z Programistą do kina! Cokolwiek!”. Wkuuuurwił mnie. Bo przecież mu tłumaczę, że nie chodzi o dobór towarzystwa, nie chodzi o to, że nie chcę spędzać czasu z tymi konkretnymi ludźmi, bo wolę spędzać go z innymi, nie chodzi o podziały “moi znajomi”-”twoi znajomi” - chodzi o mój stan wytrzymałości w kontakcie z ludźmi w ogóle zanim skończę zestresowana, przebodźcowana i zmęczona! Gdyby to był weekend to luzik! Ale to nie jest weekend, to jest środek tygodnia! I nie mogę powiedzieć im “wiecie co, jestem zmęczona, dla mnie na dziś koniec, lecę do siebie” by sobie poczytać książkę na kanapie przy jazzowej muzyce! Jako gospodyni muszę być obecna od początku do końca i trudno mi przewidzieć czy to nadwyręży granice mojego komfortu czy nie - bo to zależy od tego co się będzie działo. Znam swoje ograniczenia do cholery! I to nie jest tak, że mówię NIE - powiedziałam TAK już miesiąc temu, a wczoraj w reakcji na proponowane zmiany po prostu postawiłam swoje warunki - goście mogli się dostosować lub nie. Nie będę skazywać siebie we WŁASNYM DOMU na 72h niedogodności, bo ktoś sobie inaczej wyobrażał nocowanie pod moim dachem. Są rzeczy na które mogę się zgodzić i takie, które wychodzą poza moją granicę komfortu.
Tak strasznie się przez to pokłóciliśmy, że wczorajszy wieczór po tej cudownej podróży bez konfliktów był po prostu bardzo przykry i gorzki. Do porozumienia doszliśmy, przeprosiliśmy się, ale czułam się maksymalnie niezrozumiana i czułam, że mój partner nie chce mnie zrozumieć, że bardziej mu zależy na tym by pomóc gościom kosztem naszego (mojego) komfortu... I w sumie przyznał to... Był zły, że nie chcę pomóc jego ludziom w wyjątkowej sytuacji... 
Doszło do tego, że ze złości O. wyszedł się przejść po paluszki i wrócił bez paluszków. Potrzebował się uspokoić.
Też się uspokoić nie mogłam i w rezultacie włączyło mi się kompulsywne objadanie się - poszłam po pizze. Po całym wyjeździe zdrowego odżywiania się... Ech... Byłam (i jak to piszę też jestem!) na granicy płaczu z bezsilności i okropnej złości i żalu. Żarliśmy pizzę i oglądaliśmy film, horror gore... Heh. I dopiero wtedy napięcie ze mnie zeszło.
W rezultacie chyba nasza umówiona od ponad miesiąca gościnni i jej towarzysz, będą nocować u innych studentów, którzy cały czas są na chacie. Z nami się MOŻE spotkają. Problematyczne jest dla nich to, że od tych ludzi dojazd na ważne wydarzenie będzie dłuższy. Chyba ich ta sytuacja niespecjalnie poruszyła. No cóż...
Nadal mi smutno w związku z tą sytuacją... Nie wiem. Chyba jeszcze trzeba będzie o tym porozmawiać... :/
2 notes · View notes
maksimlustiger · 5 months
Text
Lullaby
Chłopiec spytał - Czemu Żydowie zawsze noszą w sobie swoje korzenie?
-Żeby Polakowie dziwili się , że korzenie można mieć w sobie , gdziekolwiek się jest. A nie pielęgnować tylko i wyłącznie na malutkim Polen'tku.
-A żeby korzenie mogły się swobodnie rozgałęziać potrzebują Innych korzeni.Żeby się splatać , zazębiać, czerpać soki , uczyć się żyć w rozmaitych warunkach.
-A czemu Ja nie czuję żadnych korzeni w Sobie, Mamo?
-Widzisz to drzewo? Jest duże. Pięknie rozgałęzione, ma mocny pień, zwartą korę. Konary sięgają Nieba. A liście są soczyście zielone.
-Gdyby drzewu zasłonić Niebo i podciąć gałęzie. Zrobić głęboki wykop , żeby skrócić korzenie. To Byłoby Ono cherlawe. Mizerne z łamliwymi gałęziami. Najdrobniejszy podmuch wiatru smagałby je boleśnie, wyginając koślawy pień we wszystkie strony Świata.
-Dlatego Synku, jeśli będziesz odważnie szedł zawsze w stronę słońca i sięgał Nieba , to Twoje konary szybko się rozrosną. Jednak jest Coś jeszcze. Coś , co jest Najważniejsze w Życiu. To Wiara w Bliźnich i Ich Akceptacja . Wtedy wie się na pewno , że pochodzi się z określonego miejsca i wywodzi od określonych ludzi. To daje odwagę na zdobywanie Świata.
-I właśnie to są korzenie. Jeśli byś ich nie posiadał , w gruncie rzeczy nie byłbyś Szczęśliwy.
-A teraz śpij już Kochany.Dobranoc.
0 notes
bajdeusz · 7 months
Text
Liście
Spadają jesienią samotnie
Konary kradną im soki i chowają je do Zimowej spiżarni korzeni
Wiatr, który kiedyś delikatnie głaskał Zielone czupryny
Teraz szarpie czerwone, żółte i brązowe Sukienki,  robi w nich dziury
Odrywa liściane ręce i
Tańczy z nimi ostatni taniec
Przedśmiertny
Cichnie świergot ptaków
I brzęczenie owadów
Na chwile przystaje  świat
Liście jesienne  
Nie przeglądają się w cudzych oczach
Mają zaklejone usta i wyrwane serca
Płaczą deszczem i rosą
Czują na sobie ciężkie buty przechodniów
I płynące z ziemi
Zimno pierwszych przymrozków…
Ludzie to nie liście  
Choć się ich życie  często
Porównuje do pór roku
Wiosny, lata, jesieni, zimy…
Ludzie
Odchodząc mogą trzymać kogoś za rękę
Wypowiadać ostatnie życzenie
Dziękować za dar przechodzenia
Z życia do życia
Obejrzeć film z dobrymi uczynkami
Przytulić nadzieję
A jednak czasami nie wierzą w swoje Szczęście
Zapominają, że życie to tylko egzamin z Człowieczeństwa
I przejście przez bramę do innego, Lepszego  
Świata…
Tumblr media
1 note · View note
Text
Placki Tortilli z mielonymi piersiami kurczaka papryką kolorową i cebulą z sosem
Tortilla z mielonymi piersiami kurczaka papryka kolorowa cebula i sos Placki tortilli z mielonym mięsem z piersi kurczaka z jarzynami serem i dipem
Tumblr media
Placki Tortilli z mielonym mięsem z piersi kurczaka, paprykami i cebulą z sosem
Potrzebne Składniki : ----------------------------
Placki tortilli Mielone piersi kurczaka Mozzarella Ser żółty starty na tarce albo plastry Jarzyny takiena jakie mamy ochotę Papryka zielona Papryka czerwona Papryka żółta Cebula biała/żółta/czerwona Sałata Pieczarki Pomidor Marynowane papryki Przyprawy ulubione do kurczaka Sos biały z jogurtu koperku cebulki i czosnku Sos czerwony keczup majonez jogurt suszone zioła pieprz kolorowy sok z cytryny jak chcemy ostry dodajemy chili Ajvar można dodać Salsa pomidorowa można dodać Pesto zielone np. z bazylii, pietruszki, pokrzywy, liści rzodkiewek czy z czego lubimy.
Sposób przygotowania : -----------------------------
Piersi z kurczaka rozdrabniamy np.siekaczem elektrycznym Doprawiamy piersi kurczaka Każdy placek tortilli smarujemy mielonym mięsem z piersi kurczaka. Smażymy na patelni z obu stron dłużej po stronie gdzie jest mięso. Na placek dajemy jarzyny, sery, sos i przykrywamy drugim plackiem jeżeli są małe albo składamy na pół jak jest duży placek tortilli. Jeszcze na chwilę na patelnię albo grilla zależy gdzie przygotowujemy i gotowe możemy podawać, obok stawiamy miseczki z sosami.
Tumblr media
Składniki: Placki tortilli, mielone mięso z piersi kurczaka, mozzarella, żółty ser, papryki kolorowe, por, cebule, sosy, marynowane papryki.
Tumblr media
Papryki kroimy na wąskie paski
Tumblr media
Mięso mielone rozkładamy na placki i rozprowadzamy równomiernie
Tumblr media
Mięsem mielonym smarujemy placki tortilli
Tumblr media
Obsmażamy z dwóch stron po około 3 minuty
Tumblr media
Obsmażamy z każdej strony od strony z mięsem dłużej żeby mięso się usmażyło
Tumblr media
Usmażony placek tortilli wykładamy na talerz
Tumblr media
Układamy nasze jarzyny
Tumblr media
Układamy na usmażonym placku jarzyny, sery i sosy.
Tumblr media
Przykrywamy drugim plackiem jak są malutkie i dodatkowo podsmażamy na patelni. grillu.
Tumblr media
Można położyć na wierzch żółty ser i polać sosy.
Tumblr media
Jeżeli placek jest duży to składamy go na pół
Tumblr media
Placki tortilli z mięsem mielonym z piersi kurczaka z jarzynami i sosami pieczone na patelni albo na grillu
♥ Smacznego Bon appétit ♥
CIEKAWOSTKI: -----------------------------
Placek tortilli to tani sposób aby zapobiec głodowi. Już Aztecy jedli podobne placki a z dodatkiem ziemniaków jadali je Inkowie.
Tumblr media
Placki tortilli z mielonym mięsem z piersi kurczaka, jarzynami i sosami.
THE END <><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
0 notes