Tumgik
#ciężka praca
niedoceniony · 10 months
Text
To jest ten moment, kiedy nasza wyjątkowość i nieszablonowe myślenie mają szansę zabłysnąć. Chciałbym, abyście wszyscy pamiętali, że macie w sobie potencjał do osiągnięcia czegoś wielkiego i wyjątkowo. Nie obchodzi mnie, co mówią inni. Nie obchodzi mnie, czy ktoś uwierzy w to, co robimy! Czy uwierzy co robisz ty! Jeśli chcesz rysować, to bierzesz i kurwa rysujesz napierdalasz prace za pracą, mówisz nie mam czasu bo mam szkołe? bo mam inne rzeczy do robota bzdura, tylko szukasz wymówek, bierzesz i ciśniesz oddajesz się swojej pasji robisz to co do ciebie należy! Jeśli jej nie masz to właściwy moment byś jej poszukał, często odrzucamy nawet rzeczy które by się nam spodobały, ale nawet nie próbujemy!
Wiele osób mi mówi że robię to i to, chce mnie podporządkować, już dawno zobaczyłem jaki jest ten świat od dziecka jak kłaniamy się innym przyjmujemy ich wartości system narzuca nam wartości które nie są nasze są kruche, mijamy ludzi bez żadnych głębszych przemyśleń zwykłe npc…. weź sobie przemyśl co tak na prawdę pochodzi od ciebie a co wmawiają ci bezczelnie inni?
Wiem, że jesteśmy na właściwej drodze. W drodze po nasze sny i marzenia! Wiem, że nasza determinacja i pasja doprowadzą nas do sukcesu.
Posłuchaj więc a raczej przeczytaj do końca,, nie ważne gdzie teraz jesteś jak ciężką masz sytuacje, musisz zebrać w sobie to co najlepsze, i zacząć działać i nie ważne czy chcesz zacząć trenować, czy może wręcz przeciwnie nawet nie chcesz trenować
chciałbym Was wszystkich zmotywować do zrobienia czegoś wyjątkowego. Niech to będzie projekt, który zmieni świat, lub mały krok, który przyniesie radość komuś innemu. Niech nasze myślenie będzie nieszablonowe i kreatywne. Niech nasza determinacja przekracza wszelkie granice.
podoba ci sie twój styl bycia i po prostu taki jesteś? ale czy chcesz wiecznie być przegranym? wiecznie narzekać na cały świat? wiecznie wysyłać światu sygnał? nie chce żyć? jestem do niczego? jeśli nie zaczniesz szanować siebie i ludzi najbliższych odejdą,, więc jeśli masz chłopaka/dziewczyne szanuj go oddaj mu siebie i miłość niech te uczucią będą czymś szalonym nieokiełznanym a nie ciągłe mówienie nie! nie twórzmy granic! żyjmy bez granic i mierzmy wysoko pracując ciężko Uczyńmy nasze sny rzeczywistością! :)
ENG/ENGLISH
This is the moment when our uniqueness and unconventional thinking have a chance to shine. I want you all to remember that you have the potential to achieve something great and exceptional. I don't care what others say. I don't care if someone believes in what we do! What about you! If you want to draw, then you fucking draw and work hard, saying you don't have time because of school? because of other things to do? It's nonsense, you're just looking for excuses, you take it and you push yourself to your passion, do what belongs to you! If you don't have it, it's the right time to look for it, we often reject things that we would like, but we don't even try!
Many people tell me that I do this and that, they want to control me, I saw what this world is like from childhood, how we bow down to others and accept their values, the system imposes values on us that are not ours, they are fragile, we pass by people without any deeper thoughts, just peaople is NPCs... Take a moment to think about what really comes from you and what others brazenly impose on you?
I know we are on the right path. On the path to our dreams and aspirations! I know that our determination and passion will lead us to success.
So listen, or rather read till the end, no matter where you are now, how difficult your situation is, you must gather the best in yourself and start acting, and it doesn't matter if you want to start training or maybe on the contrary, you don't even want to train.
I want to motivate all of you to do something extraordinary. Let it be a project that will change the world or a small step that will bring joy to someone else. Let our thinking be unconventional and creative. Let our determination exceed all limits.
Do you like your way of being and you're just like that? But do you want to be a loser forever? Forever complaining about the whole world? Forever sending signals to the world? Don't want to live? I'm worthless? If you don't start respecting yourself, the people closest to you will leave. So if you have a boyfriend/girlfriend, respect them, give yourself to them and let love be something crazy and uncontrollable, and not constantly saying no! Let's not create boundaries! Let's live without limits and aim high by working hard. Let's make our dreams a reality! :)
Tumblr media
59 notes · View notes
tojaziemniak · 2 years
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Kazimierz po nocy kończył zabawki, od których robienia Martyna miała chwilowo przerwę, ponieważ to ona głównie zajmowała się klientami - miała do tego smykałkę.
4 notes · View notes
ziobrowski · 4 months
Text
Tumblr media
0 notes
eclipwze04 · 16 days
Text
"nie wyglądam przecież aż tak źle, pozwolę sobie to zjeść"
ah tak? rozbierz się i stań nago przed lustrem, złap za te obrzydliwe fałdy tłuszczu i zastanów się jeszcze raz czy "nie wyglądasz aż tak źle".
"jestem chudsza niż większość ludzi, jedna przekąska mi nie zaszkodzi"
chcesz mieć normalną wagę? chcesz wyglądać zdrowo i być na skraju otyłości jak większość ludzi? nie. chcesz być najchudsza, nieważne gdzie się znajdziesz. jeśli chcesz być chudzinką, to tak się właśnie zachowuj.
"osiągnęłam swoją gw, więc moge sobie na to pozwolić"
więc na co ci była ta cała ciężka praca? by teraz w kilka minut to wszystko zaprzepaścić? czy jedzenie na prawdę jest warte tych wszystkich kilogramów, które tak bardzo chciałaś zrzucić?
"jedna przekąska mi przecież nie zaszkodzi"
ale czy przybliży cię do twojego ugw? nie. więc nie dziw się później, że jesteś grubą kurwą, bo sama działasz na swoją niekorzyść.
"chciałbym zjeść coś innego niż moje safe foods, one robią się już nudne"
dlaczego traktujesz jedzenie jak jakąś nagrode lub rozrywkę? jedzenie jest tylko po to, by przeżyć, nie zachowuj się jak pies.
Tumblr media Tumblr media
188 notes · View notes
pozartaa · 2 months
Text
365 DNI UTRZYMANIA WAGI post specjalny.
Świętujemy rok utrzymania wagi!!! 🎉
Dla przypomnienia:
Tak wyglądałam kiedyś, a tak wyglądam dziś po roku od zakończenia diety. (tak mam nadal tę koszulkę, bo to ona zainspirowała mnie by w końcu coś że sobą zrobić)
Tumblr media Tumblr media
Bloga o 0dchudzaniu już nie ma niestety i tak z pamięci nie mogę wam podać jak to dokładnie czasowo wypadło. Ale pamiętałam ilość dni na liczniku więc dziś minęło ich 365 - rok. Samo chudnięcie też zajęło mi prawie rok.
Dlaczego:
Utrzymanie wagi - ważna cześć odchudzania. Nie jestem już od dawna "pro" ani nie mianuję się "motyk1em", więc wiedziałam, że muszę kiedyś odchudzanie zakończyć. Ale mając za sobą historie 3D wiedziałam też, że proces gubienia zbędnych kilogramów i coraz mniejsze numerki - działają jak narkotyk.
Nie wybrałam ścieżki 3D tym razem, choć różne myśli mi krążyły po głowie.
A skoro krążyły, to po zakończeniu odchudzania, konieczność zakończenia redukcji i zwiekszania kalorii szła mi opornie.
Lęki, cele i granice:
Zwiększałam kalor1e o 50 co dwa tygodnie. Tempo oczywiście było zdecydowanie za wolne co owocowalo dalszym spadkiem wagi. Gdzieś tam podskórnie oczywiście nie miałam nic przeciwko. Wszak DawnooTemu też podobało mi się, że jestem bardzo szczupła i to się nie zmieniło. Ale tym razem wychudz0na być nie chciałam.
Wiedziałam, że dla dobra własnej głowy i ciała muszę zostać w granicy normalnego BMI. Takim magicznym numerkiem jest dla mnie BMI 19.00.
Później widząc, że w@ga dalej spada i oczywiście bojąc się jeść więcej zaprzeglam technikę liczenia głównych posiłków, a brakujące kalorie dobijałam pijąc olej lniany i jedząc migdały ( bez liczenia). Wiele razy byłam krytykowana za ten sposób, ale nadal szukałam złotego środka. Cały czas poziom leku był ogromny. Jak tylko aplikacja pokazywała coś koło 1800 to zaczynałam panikować.
Największy przełom nastąpił chyba w styczniu tego roku. Jeszcze raz policzyłam swoje całkowite zapotrzebowanie (2100 kc@l) i stwierdziłam, że nie będę się oszukiwać, że chce w@żyć 65 czy 67. Postanowiłam trzymać się widełek 58 kg (dolna granica mojej wag1 normalnej) - 61kg. Po środku tego wszystkiego jest właśnie BMI 19. Przy kategorycznym, wewnętrznym zakazie schodzenia poniżej BMI 18.5. Przeorganizowałam też bloga i zaczęłam się skupiać na całości dziennych kcal w apce zamiast poszczególnych posilkach. Wcześniej jak jakiś posiłek wychodził mi powyżej 400 kcal to miałam takie myśli: "obżerasz się" - teraz już na to tak bardzo nie patrze.
To jest możliwe:
Pułapka odchudzania bez końca w przypadku 3D to norma. Nikt nie zatrzymuje się na swoim UGW bo sam proces jest fascynujący i wciągający. A jak już osiągasz te swoją ekstremalna UGW to nie ma opcji, że nagle zaczniesz jeść więcej. Pojawia się następne UGW i tak bez końca.
Dla mnie to też, była nowość - spróbować wagę utrzymać. Jeść więcej i normalniej. Mniej liczyć kalorie (niestety nie w ogóle), a bardziej zdać się na to jak zmieniłam swój sposób jedzenia. Pozwolić sobie od czasu do czasu na coś więcej. Żyć normalniej. No i co - udaje mi się? Myślę że przez większość czasu tak. Choć oczywiście swoje lęki nadal mam. Boję się tycia i nawet w tej swojej dozwolone granicy krzywię się za każdym razem kiedy w@ga rośnie. To muszę być z wami szczera.
Efekt jojo:
Czemu ludzie tyją po diecie? Trudno nie utyc wracając do starych nawyków. Kluczem jest podczas odchudzania nauczyć się nawyków nowych, a po zakończeniu diety nadal się ich trzymać. Wiem, że łatwo powiedzieć. A tak w ogóle to...
Ciężka praca:
Jeśli myślicie, że utrzymanie wagi to luzik i spacerek po parku, a odchudzanie było trudne, to muszę wam niestety uświadomić to, że tak nie jest. Nadal trzeba się pilnować z jedzeniem. Kalor1e też trzeba liczyć... chociażby na oko. Kontrolować w@gę i w to w przypadku obu opcji - zarówno spadku jak i wzrostu. Ale są też
Zalety i fajne rzeczy:
Przede wszystkim można odpuścić sobie nadmierna kontrolę wagi. Teraz ważę się co dwa tygodnie. Dłuzszy okres daje wymierne wyniki. Przez dwa tygodnie można zobaczyć czy się coś spieprzyło ale też sporo naprawić. Oczywiście normalna ilość kc@1 daje większe pole do popisu jeśli chodzi o różnorodność i wielkość posiłków. Nie trzeba żyć na samej trawie (choć ja w sumie zawsze jadłam "na bogato"). Nie trzeba już tak obsesyjnie licząc wszystkiego. Ja na przykład mam teraz takie podejście do warzyw, wiecie już nie zamęczam się o te 100g brokuła.
Dni Bez Liczenia i Cheat Day:
To jest mój autorski pomysł na powrót do względnej normalności. DBLK na początku był tylko raz w tygodniu (obecnie jest ich osiem, a będzie więcej) i dwa razy w miesiącu Cheat Day by uspokoić wewnętrznego żarłoka i zjeść coś niezdrowego, zakazanego raz na jakiś czas. W Dni Bez Liczenia staram się jeść tak jak w dni kiedy liczę - różnica jest tylko taka że nic nie ważę, ani nie obliczam. Cheat Day jest teraz tylko raz w miesiącu (okazało się z czasem, że nie mam już takiej potrzeby) - liczę wtedy kc@l. Może to masochizm ale "lubię" sobie przypominać dlaczego Cheat Day-a nie mogę mieć codziennie 😅.
Co dalej?:
Dalej to samo. Nadal planuje się z wami dzielić codziennymi wpisami. Właściwie robię to już tak długo, że ciężko przestać. Ale właściwie to lubię. Posty co prawda zrobiły się trochę o dupie maryni i chyba brak już tego dramatyzmu co dawniej, kiedy kilogramy gubiłam, ale mam nadzieję że nadal znajdujecie u mnie coś ciekawego do poczytania.
Podziekowania:
Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną teraz i na starym blogu. Mam nadzieję, że ten post zainspiruje wszystkich do zdrowej redukcji i zdrowego wyjścia z diety. Warto spróbować, by cieszyć się zdrowiem i swoją nową sylwetka.
Ja juz rok się cieszę a mam zamiar do końca życia!
Wasza pożartaa
85 notes · View notes
hubzguwubzdziu · 3 months
Text
Kiedy wiem ze to wszystko nie idzie na marne? Cała moja ciężka praca?
Kiedy wstając z łóżka prawie tracę przytomność a moje ciało przestaje poprawnie funkcjonować 🩷
97 notes · View notes
tylkogasieniczka · 22 days
Text
Wiecie czego nienawidzę?
Nocnego i wieczornego podjadania (objadania się)
Najgorsze uczucie gdy cały dzień się starasz, nie możesz się skupić na lekcji, nawet chodzenie jest dla ciebie trudne bo tak mało zjadłaś. Prawie nic nie mówisz bo nie masz siły, A potem nadchodzi wieczór i bum jesz jakiś tysiąc kalorii i cała twoja ciężka praca poszła się jebać.
Prawie jak Fionan ze Shreka, bo ona byla "za dnia pieknoscia, w nocy zaś szkaradą" a ja jestem za dnia motylkiem, a w nocy tłustą świnią XD
Trzymajcie się chudo❤️❤️🦋🦋
Tumblr media Tumblr media
25 notes · View notes
puszkapandory · 6 days
Text
Tumblr media
pierwszy raz pd dluzszego czasu udalo mi sie zrobic 24h fasta i mam nadzieje ze niedlugo uda mi sie znow zrobic 48h
Życze wam motylki aby wasza ciężka praca zmieniła sie w chudość<333!!
31 notes · View notes
mikoo00 · 2 months
Text
We wtorek miałem ostatni raz terapie leczenia uzależnień Nie spóźniłem się na grupową Mialem dość dobry nastrój w przeciwieństwie do piątku Nieco się pogodziłem z moim odejsciem
Dałem terapeutce czekoladki
Tez bylem ciekaw czy taa druga powiesiła jedną z moich ulotek gdzie są meetingi Aa Usłyszałem na przerwie jak terapeutka zachęcała resztę do zapoznania się z różnymi ulotkami jakie tam są Wtedy właśnie sobie przypomniałem o mojej ulotce Faktycznie Na tablicy korkowej widniała jedna z kopii Nikt z nich nie wiedział o tym, że ja ją przyniosłem Ucieszyłem się widząc tam ją Dobrze zrobiłem :3 Mam nadzieję, że ktoś skorzysta z informacji jakie podałem
Terapeutka na pożegnanie powiedziała, że wręcz jest dumna że mnie i widzi, że cała praca nie poszła na marne Wierzy, że nie będę miał problemów z utrzymaniem abstynencji Strasznie miło mi się zrobiło 🥹 Razie gdybym miał jakieś trudności to mogę przyjść z nią porozmawiać 🖤 Mogę też podjąć się terapii pogłębionej leczenia uzależnień jak skończę terapie w poradni zdrowia psychicznego Szczerze bardzo chce Ale najpierw muszę uporać się z innymi moimi problemami, które dalej w mojej głowie są
Napady... Cuż czuje pustkę i takie jakieś mam wrażenie chaosu w moim życiu mimo, że po za tym nic takiego się nie dzieje Znaczy no jakieś klutnie w moim otoczeniu, spory ruch w pracy Chujowa atmosfera klienci To się przełożyło napewno na to jak się czuje teraz Jakies obawy mi się pojawiły, że wyrzuca mnie z pracy bo nie jestem wystarczająco miły dla klientów.. Muszę jeszcze iść do lekarza bo badania do pracy tracą ważność, co z dalsza terapią? Muszę iść też do dentysty bo moje żeby cierpią
Nienawidze tego jak wyglądam Teraz jak przytylem to znowu gender dysphoria mi się mocno odpala Nie jestem wystarczająco płaski, a moje biodra są za szerokie Niemoge na siebie patrzeć dWstydze się uśmiechać ze względu na dziurę w 2 zembie z przodu Włosy muszę podciąć bo nawet dla mnie są za długie Cera tragiczna przez to ile cukru wpierdalam Buty nowe muszę kupić i spodnie dresowe nowe
Naszczescie dziś dzień w pracy był przeciwieństwem ostatnich tygodni Nic się prawie nie działo Atmosfera luźniejsza Kierowniczka przyniosła nam walentynkowe ciastka Były też moje ulubione osoby z pracy a nawet ta jedna kierowniczka, której nie trawie była jakaś taka miła pomimo, że mieliśmy kontrolę Już tak bezpieczniej się czułem w pracy Dawałem z siebie dużo
Nie było co robić Wysłali mnie na mycie okien Nie była to ciężka robota ale mocno frustrująca Bo jak miałem je umyć tak by nie zostawi smug? 😭MYŁEM PO KILKA RAZY zcieralem potem wodę kilka krotnie az do momentu gdy były suche Jak wchodziłem na salę to widziałem że efekty mojej pracy są nie zadowalające Tyle, że ciężko mi stwierdzić czy te smugi są po zewnętrznej strony gdzie myłem czy wewnętrznej gdzie ktoś inny mył
Ale długo się z tym nie babrałem Po 17 już się robiło ciemno więc wróciłem na serwis Sprzątałem na mc Cafe, coś tam jeszcze na serwisie
Dałem mojej mamie żelki na walentynki i babci czekolade Babcia dała mi pieniądze na nowe buty Źle się z tym czulem przyjmując od niej te pieniądze, bo zarabiam i stać mnie na to ale widziałem, że babcia chciała zrobić coś dobrego i jakoś ostatnio czuje się bezużyteczna w domu... A ja po prostu chciałbym by się nie martwiła ani nie przemęczała Ostatnio się mnie pytała czy mam na dojazdy :( To ona dawała mi kieszonkowe jak nie pracowałem i czulem się jak pasożyt Teraz mam i niepokoi mnie myśl, że ona wciąż się obawia o to, że mogę nie mieć pieniedzy
Ona zaś nie chciała przyjąć ode mnie czekoladki
Moj napad mnie wkurwił bo to jest takie automatyczne już u mnie, że muszę się nażreć i więcej negatywnych emocji generuje przed jedzeniem i po Ta ulga wgl nie jest tego warta Mógłbym nie potrzebować tej natychmiastowej ulgi Nic mi się nie chce Taki wkurwiony jestem nawet na to, że muszę się umyć lub pochować garnki,, Jestem w domu i chce się nazrec" Zauważyłem że więcej myślę o negatywnych aspektach dnia Troche jakbym szukał powodu by się nażreć Wzasadzie to tak xddd Nalug tak działa
Potem wieczorem z mamą oglondaliśmy nasz ulubiony serial na ratunek 112 xd Pośmialiśmy się Chcialem sobie jeszcze z przyjaciółką zagrać w msp Czasu nie starczyło :((
Lubię tu pisać o tym jak mi dzień minoł bo wtedy też widzę dobre strony dnia i przypominam sobie co sprawiło mi radość Łatwiej jest mi narzekać i wpadać w depresyjne stany Nie chciałbym znów czuc się jak gówno
34 notes · View notes
Text
"(...) no ale niech pan sam powie, czy możliwa jest przyjaźń, taka czysta przyjaźń, między kobietą a mężczyzną, jeśli ona jest ładna i do tego niegłupia, a on przystojny? Jeśli ludzie są tak blisko, że sobie pomagają, lubią być razem, dawać sobie prezenty, troszczą się o swoje zdrowie, całują się na pożegnanie i na powitanie w policzek albo w czoło, no to czemu nie mieliby w końcu pocałować się w usta, przytulić mocniej niż zwykle, polubić smaku i zapachu tej drugiej osoby? Dlaczego nie mieliby w końcu dotknąć się czulej, a potem jeszcze czulej, nie zachwycić się pięknem swoich dłoni, ust, włosów, opalonych ramion? To się musi stać prędzej czy później i przyjaciele zostają kochankami. Zawsze tak jest, chyba że przyjaźń nie jest wcale tak wielka, albo mieszkają bardzo daleko od siebie, albo coś innego w życiu nie pozwala im się zbliżyć, ciężka praca, choroba, a może jeszcze coś innego".
Marek Soból "Mojry"
76 notes · View notes
harmony-and-peace · 8 months
Text
Jak zadbać o swoje zdrowie psychiczne (czyli czego nauczyłam się w ciągu swoich 21 lat życia):
♡ Zaplanuj sobie czas na odpoczynek w ciągu dnia. Odpoczynek jak już pisałam jest tak samo ważny jak ciężka praca, a jeśli nie będzie go wystarczająco dużo lub nie będzie mądrze rozplanowany, to spowodować może nie tyle co spadek naszej wydajności, ale także drastyczny spadek naszego samopoczucia i siły motywacji.
♡ Daj sobie prawo do popełniania błędów. Nikt nie jest idealny i Ty też nie musisz taka być. Daj sobie przyzwolenie do tego, żeby popełniać od czasu do czasu błędy i nie być perfekcyjna. Nikt nie będzie Cię kochał bardziej tylko dlatego, że będziesz się zaharowywać kosztem samej siebie i stawiać sobie nierealne poprzeczki w osiąganiu swoich celów.
♡Naucz się żyć w chwili obecnej. Dla mnie kluczowym czynnikiem, który pomógł mi wyjść z depresji było nauczenie się żyć tu i teraz w obecnym momencie. Odkąd zawsze pamiętam zbyt dużo czasu zajmowało mi zamartwianie się tym, co już było lub dopiero nastąpi. Jednak najważniejsze jest, żeby zdać sobie sprawę z tego, że nie ma się co przejmować się przyszłością, bo to, o czym myślimy i obecne się martwimy w 90% nigdy nie nastąpi (kochani przyszłość jeszcze nie istnieje!), natomiast przeszłość jest czymś stałym niezmiennym, także nie da się już na nią wpłynąć, można tylko wyciągnąć z niej wnioski, żeby wszystkie nasze małe potknięcia i błędy nie zostały popełnione na marne.
♡ Doceniaj drobiazgi (praktykuj codziennie wdzięczność). Może być w postaci powiedzianych sobie rano po przebudzeniu 3 rzeczy, za które jestem dzisiaj wdzięczna lub zapisaniem ich wieczorem na kartce. Takie małe ćwiczenia ma na celu, oswojenia nas z myślą, że małe rzeczy też mają znaczenie i nawet w naszym życiu wydarza się codziennie coś dobrego, czego często nie dostrzegamy (może być to: obudziłam się dzisiaj rano bardziej wypoczęta lub „mniej połamana”, na śniadanie były moje ulubione płatki, spotkałam po drodze do szkoły bardzo ładną dziewczynę lub chłopaka, przez całą drogę słuchałam radosnego śpiewu ptaków lub ulubionej muzyki w słuchawkach, lekcje upłynęły mi dosyć szybko lub nic złego nie wydarzyło się dziś w szkole/pracy).
♡ Oglądaj mniej newsów. Często przez oglądanie wiadomości dostarczamy sobie zbyt dużo negatywnych bodźców, także zamiast martwić się sobą, dorzucamy do tego jeszcze martwieniem się o losy kraju, innych nieznanych nam nawet ludzi, czy losy całego świata.
♡ Naucz się prosić o pomoc. Ta umiejętność wbrew pozorom jest bardzo przydatna w dorosłym życiu, także nie bójce się już teraz prosić o pomoc.
♡ Naucz się nagradzać siebie po ciężkiej pracy i chociaż raz dziennie robić jedną miłą rzecz przeznaczoną tylko dla siebie.
♡ Zacznij myśleć o sobie dobrze, bo nic tak silnie na nas nie wpływa jak to, co myślimy o samych sobie (nawet nasza rodzina, przyjaciele, nauczyciele, społeczeństwo, komentarze w internecie). Wszystko to nie ma znaczenia, jeśli tylko potrafimy dobrze o sobie myśleć. Nauczenie się tego (czyli niestosowania negatywnych słów w swoim kierunku, nawet tych, o których myślimy w naszej głowie) było jednym z końcowych kroków w mojej walce z depresją. Pracowałam nad tym najdłużej, ale i dzięki temu depresja w późniejszych etapach mojego życia już nie nawracała.
♡ Naucz się oddzielać fakty od opinii i nie chodzi mi tu o tylko te z zewnątrz, ale też te, które codziennie powtarzasz sobie w swojej głowie (jestem głupia i leniwa, nic mi nie wychodzi, mam brzydką buzię lub sylwetkę, zastanów się. To fakt, czy tylko twoja subiektywna opinia. Przyjrzy się swoim odczuciom z zewnątrz lub jak wolisz z perspektywy 2 obiektywnej, nieznającej Cię osoby i patrz jak wszystkie te negatywne myśli tracą na sile.)
♡ Odpuszczaj rzeczy, na które nie masz wpływu.
♡ Wyrażaj swoje emocje i uczucia. Wyrażanie swoich emocji jest kluczowym czynnikiem w powstawaniu relacji międzyludzkich. Nie jest ono niczyją słabością, nie powinno też być traktowane jako coś negatywnego lub wstydliwego, dlatego nie bójmy się wyrażać naszych emocji, ponieważ tylko dzięki nim jesteśmy się w stanie poprawnie komunikować się z ludźmi, co w przyszłości ułatwi nam znacząco, życie, jeśli będziemy potrafili swoje emocje i uczucia poprawnie nazywać, rozumieć oraz wyrażać.
♡ Naucz się odmawiać. Naucz się stanowczo mówić nie, nie musisz za każdym razem się tłumaczyć dlaczego, możesz po prostu nie mieć na dana rzecz ochoty, siły lub może się to nie zgadzać z twoimi przekonaniami i to jest całkowicie w porządku. Ludzie i tak nie będę nigdy lubić osoby, która na wszystko się zgadza. Nie będą też jej szanować w tym jej przestrzeni osobistej i zdania. Nawet jeśli to twoja rodzina lub najlepszy przyjaciel to masz w pełni prawo im odmówić o cokolwiek cię poproszą.
♡ Odetnij toksyczne osoby ze swojego życia. Tu też nie ma znaczenia czy jest to twoja rodzina, przyjaciele czy partner. Jeśli czujesz, że osoba jest toksyczna (ciągnie cię w dół) to nie przebywaj z nią tak dużo czasu, a jeśli masz taką możliwość to odetnij ją raz i na zawsze i daj sobie możliwość poznania nowych osób, które będą potrafiły cię zrozumieć, wesprzeć i sprawią, że będziesz chciała stać się lepszą osobą. Takie osoby nadejdą, uwierz mi 🤍.
33 notes · View notes
skinnydoll44 · 1 month
Text
Może nie jest, i nie będzie łatwo.
Ale trzeba pamiętać, że ciężka praca popłaca.
7 notes · View notes
myslodsiewniav · 7 months
Text
Dużo się dzieje, ale nie mam siły na spisywanie tego. Ot.
Fajny weekend mamy za sobą. Miało być spokojnie, miało być na chillu i było. Pierwszego pojechaliśmy do innej części miasta, dość daleko i zrobiliśmy sobie dłuuuuuuuugi spacer by chociaż raz w tym sezonie zaliczyć biczbar. Długi spacer wśród soczystej zieleni, potem wzdłuż Odry, w pełnym słońcu, z pieskiem... Nosiłam te różowe spodnie. Kurcze, wygodne są, zostają :D To 100% len, miekkie, oddychające, fajny kolor. Ale bluzeczkę chyba sprzedam, bo nie potrafię się do niej przekonać - nie podoba mi się ozdoba na froncie.
W rezultacie pochillowaliśmy nad wodą w fantastycznych fotelach-koszykach. Idealne meble do czytania książek w czasie urlopu/popołudniami. Fantazjowaliśmy, że włąśnie takie będziemy mieć w naszym przyszłym domu... czy my w ogóle mamy szansę mieć swój dom? Hymmm...
Sobotni wieczór spędziliśmy dość nietypowo, przynajmniej od czasu, kiedy mamy pieska - moje gruntowne przekopywanie szaf w celu odnalezienia ciuchów na sprzedaż na Vinted skończyły się poruszeniem naszej kolekcji pudełek z puzzlami. Lubię układać puzzle. W piątek ułożyliśmy takie malutkie, podróżne, a w sobotę zabraliśmy się za 1000elementów z twistem. Ostatecznie siedzieliśmy do późna nad puzzlami z zagadką kryminalną do rozwiązania (podpowiedzi znajdowały się na obrazku, do pudełka dołączona książeczka z zarysem historii kryminalnej). Układaliśmy je na macie do puzzli, przekonani, że zejdzie na tego na kilka posiedzeń, ALE jak wszedł nam hiperfokus to czas nie wiadomo kiedy zleciał i rozwikłaliśmy wszystko (ale źle wytypowaliśmy mordercę, więc pomimo ułożonych puzzli w 6h przegraliśmy).
Podczas układania książki, thillera "Strach" Josefa Kariki. To nasza druga książka Kariki (w drodze do Toskanii słuchaliśmy "Szczeliny" po której mój chłopak miał taaaaaaakie rozkminy, że potrzebował to ze mną omówić) i o ile uważam, że autor ma dryg do pisania fascynujących i wciągających narracji, płynie się przez jego powieści o tyle jego bohaterowie są antypatyczni nawet, kiedy próbuje ich kreślić jako sympatycznych. Bardziej mnie ciekawi rozwikładnie zagadki niż osoby, których oczyma śledzimy tą historię. I dziwnie mi z tym, bo autor ewidentnie wzoruje się na książce "TO" Stephena Kinga (nawet kilka razy się uśmiechnęłam słysząc o nawiązaniu - są zgrabnie ujęte, bardziej chodzi o szkic konstrukcji tej książki niż o jakieś zarzuty o plagiat, jeżeli o to chodzi wszystko jest w porządku), który dla kontrastu kreśli sympatycznych bohaterów, o bogatej konstrukcji, o wadach i z zaletami, którym czytelnik kibicuje podczas ich podróży do rozwązania zagadki. W przypadku bohaterów Kariki czuję niechęć do wszystkich. Ale tajemnica jest ciekawa :P
W niedzielę rano... hymmm niedziela to był dobry dzień. Po prostu.
Ale za dużo się działo... przynajmniej jak na niedzielę.
Warto byłoby wspomnieć o tym, że w sobotę z O. przeprowadzilismy moim zdaniem trudną rozmowę o potrzebach zakończoną prośbą, abym udała się do lekarza, abym zadbała o swoje zdrowie. Ech. A w niedzielę rano było miło i intymie, ale libido mi spadło i naprawdę muszę się natrudzić by po 1) odprężyć się, 2) osiągnąć satysfakcję seksualną. Chyba odprężanie się i skupienie na TU i TERAZ jest najtrudniejsze, to jak fizyczna, ciężka praca by pozostać w miejscu. Ostatecznie jest super. Jest mi dobrze w bliskości, ale jestem zbyt czujna by z bliskości i czułości z łatwością wejść w intymność, zmysłowość, wrażliwość, przyjemność. I nie wiem czy to leki? Czy to stan w głowie? Bo jednak jestem na jakimś takim "zakręcie" życiowym, ale mam fantastycznego partnera... w KOŃCU kogoś, kto wybiera mnie. A ja z tym swoim niegdyś nienasyconym apetytem seksualnym i sensualnym jakbym siebie nie poznawała. Co to znaczy? Czy to czas na wizytę u seksuologa? Czy to po prostu pokłosie stanu psychicznego wynikającego z utraty poczucia bezpieczeństwa finansowego i chronicznego zmęczenia? Jestem w tej sferze trochę zagubiona. I zmęczona. Myśląc o energii, której wymaga seks jestem zmęczona... i strasznie mnie to martwi. Bo czuję apetyt... a nie mam siły...
W niedzielę działy się różne rzeczy - od rana w zasadzie. Zaczęło się o tego, że kolega O. przeprowadził ze mną telefonicznie rozmowę o pracę. Ot tak, z zaskoczenia, bo miał akurat czas i kiedyś O. mu wspominał, że szukam pracy. Nie było to dla mnie komfortowe - bardzo się zestresowałam w niedzielę rano, gdy akurat miałam się skupiać na opuszczaniu, relaksie, odpoczywaniu, nabieraniu sił. A z drugiej strony - jest to szansa i perspektywa. Więc odbyłam tę rozmowę, a we wtorek mam przygotować dwa CV pod dwie oferty pracy. Ech... No zobaczymy.
A potem zadzwoniła przyjaciółka chcąca podzielić się odkryciami z warsztatów. Słuchałam jej. Była bardzo rozemocjonowana, odkryła WIELKĄ rzecz, która wyjaśnia tak istotną sprawę rzutującą na jej życie i schemat zachowań. Słuchałam i w połowie odczułam to znajome "i'm done" - nie miałam siły, słuchałam, ale nie przetwarzałam. Wszystkiego było za dużo. Ciało mi mówiło "wyłączam się" i w momencie kiedy zapytała mnie o to co u mnie - szczerze ciekawa, stęskniona robiłam wszystko by możliwie najprędzej zakończyć tą rozmowę.
Za dużo bodźców.
Za dużo własnych problemów by mieścić z uważnością cudze.
Za mało uważności na to by zrozumieć i chcieć przeanalizować własne.
Jestem tak zmęczona...
W poczuciu, że najlepiej będzie wrócić do "starej rutyny", odwiedzić "stare miejsca", oddaliśmy pieska na przechowanie u Programisty, a sama zaprosiłam O. do muzeum. Kiedyś - oczywiście w zależności od wystawy - pobyt w muzeum tak bardzo mnie uspokajał. Estetyczne i eskapistyczne doznania, skupione tematycznie... Odkryłam, że chyba najbardziej lubię po prostu gmach muzeum: ascetycznie białe wnętrza prostej architektury, pełnej łuków i zagięć w ramach różnych osi symetrii, ale bez piany gzymsów czy płaskorzeźb, bez ozdobników i pierdutników: gładkie, białe powierzchnie. Idealne tło dla wystaw. Pełne światła. To było coś co mnie baaaardzo cieszyło.
Wiedziałam, że zabieram partnera na wystawę poświęconą rokoku (bo to pierwszy żartownić z tego styłu - od kiedy go znam nadużywa określenia rokoko i rokokoko względem wszelkiego rodzaju budynków :P), ale jakoś nie przemyślałam tego posunięcia w kontekście własnego stanu - ZA DUŻO bodźców to jest dokładnie to, co funduje rokoko. xD
Niemniej bycie w muzeum było super.
Znalazłam swój eksponat - "męczeństwo św. Urszuli i jedenastu tysiąca dziewic". Ciężki shit. Im dłużej się patrzyło na kompozycję grupową tym wyraźniej się zauważało, że bohaterowie są po prostu zamordowani lub umierający. Totalnie makabryczne.
Drugi ulubiony eksponat to w zasadzie kompozycja wystawowa dwóch rzeźb, tych EVIL CZARNOKSIĘŻKNIKÓW (na zdjęciu poniżej) z magicznymi lagami latających na Wiatrach nad głowami zwiedzających. Totalnie jestem zafascynowana dynamiką tej kompozycji i samych rzeźb xD Od razu myślałam o Niewidocznym Uniwersytecie od Pratchetta xD Typy lecą na Sabat ewidentnie xD (zdjęcie ze źródła z sieci - jak widać na zdjęciu zresztą)
Tumblr media
A potem mój chłopak zaprosił mnie do fascunującego miejsca na chillerę. Zaplanował to tak, abyśmy obydwoje odsapnęli, obydwoje rozpężyli napięcia w plecach, karkach, lędźwiach... najpierw zjedliśmy na mieści szybkie jedzonko (wspominając nasz wypad do Czech), a potem zaszyliśmy się w zacisznym ogrodzie... czułam się jak na wakacjach. Jakbym wyjechała gdzieś daleko i od problemów również dzieliły mnie całe kilometry. Chodziłam na boso po ogrodzie. A O. zamówił nam fajkę wodną - pierwszy raz tak świadomie bulkałam sobie tytoń i OMG! Jak od tego się potrafi kręcić w głowie! OMG! No na mnie to działa mocno... tak mocno, że nie mogłam spać tej nocy...
Jakoś po godzinie absolutnej chillery i lekkiego śmianka z moim partnerem z głupot (no nie wiem w sumie teraz sama... śmialiśmy się w sumie z różnych pomysłów na organizację naszego ślubu-nie-ślubu i wesela-bez-wesela. Mamy kilka pomysłów, niektóre absurdalne. To chyba poważny krok w życiu i fajnie go omówić, ale też nie ma co uciekać przed nazwaniem tego "poważną sprawą" i świadomością, że omawiamy to nie dla beki, a by wiedzieć czego się spodziewać i czy ta druga osoba widzi to podobnie...) i z mojego okazyjnego "kręci mi się w głowie, cuć jakbym zemdlała" - naprawdę jestem płatkiem śniegu w kwestii używek xD. Napisał wujek Programista "jestem zmęczony, nie daję z waszym pieskiem rady, ona ciągne dyszy i na mnie szczeka nawołując do zabawy, już kolejnej godziny nie wytrzymam. Wracajcie po nią!" oj... trochę szkoda, a z drugiej strony dobrze wiedzieć, że wykańcza nie tylko mnie - pomimo całej swojej puchatej słodyczy. Moj chłopak skomentował to "... i cała lekkoś tego wyjścia jakby uleciała..." i dokopiliśmy napary, zwinęliśmy mandżur i pojechaliśmy po nasze psiecko.
Przed klatką mojego przyjaciela akurat spotkały się dwa pieski - papillon o czarnych uszkach i oczkach, białym ogonku oraz duży pomeranian, puszysty jak piłka plażowa. Patrząc na papillona miałam srogi dysosnans poznawczy "o wow, jakoś podobny do mojej psórci". Ale jak wyszliśmy z pieskiem (bardzo szczęśliwym) z klatki Programisty (bardzo nieszczęśliwego i zmęczonego) to kobieta trzymająca smycz papillona po chwili oniemienia wyrzuciła "czy mi się mieni w oczach, czy wy macie takiego samego psa jak mój!?". No były bardzo podobne. Jej papilon miał symetrycznie rozłożone czarne łatki na pyszczku i brązowe nad oczkami, dodatkową łatkę na grzbiecie, a poza tym był bielutki. Nasza ma czarne uszka, połowę pyszczka czarną, symetryczne brązowe kropki nad oczkami i mniej symetryczne kropki poniżej oczek, a poza tym jest maści merle. Ale uszy ma jak papillon. Dłuższą kufę niż papillon, ale ogonek 100% jak on... Nawet była długości papiillona, chociaż rasowiec był niższy i miał dłuższą sierść. Po chwilii rozmowy dowiedzieliśmy się, że papillony są charakterne i nie lubią zostawać same w domu, szczekają jak pojebane, są władcze i nie dają się głaskać obcym. No wypisz wymaluj. Właściciel pomeraniana miał inne doświadczenia z pieskiem na wielu polach i bardzo go dziwiło, że nasz psiak jako kundelek ma tak oczywiste związki z papillonem...
Wracaliśmy do domu w rozkminie... skończyła 10 miesięcy, ma prawie roczek, od lutego usłyszeliśmy, że będzie małym psem, dużym psem, średnim psem. Że urośnie wielka, mała, wcale. Że cechy jej wyglądu wskazują na geny jak boarder collie (od weterynarza), na jamnika (od behawiorystki) lub sheltie (od innego weterynarza). Ech... cholera wie. Jest wielkości papillona. Ma uszy jak papilon, a kufę dłuższą jak jamnik. Cholera wie jaka będzie.
Ale jest słodziutka i bardzo ją kocham.
Wczoraj nie odstępowała mnie na krok po powrocie do domu. Cudowna psinka.
Jest jeszcze kilka rzeczy, które muszę przemyśeć i w obszarze ktorych potrzebuję skupić się na Tu i TERAZ, bo zgubiłam balans.
17 notes · View notes
samotnydemon · 4 months
Text
Chciałabym ci tylko powiedzieć, że związek to nie odpuszczanie gdy jest ciężko, związek to nie stawianie pracy ponad nami, związek to dbanie o potrzeby drugiej osoby, związek to kompromisy ale kompromis nie polega na robieniu tego co chce druga osoba, kompromis to dwie osoby odpuszczające po części nie jedna odpuszczają całość.Związek to nie puste obietnice bez pokrycia, to nie mówienie tego co druga osoba chce usłyszeć. Związek to czasem olanie swoich potrzeb po to żeby ta druga osoba była szczęśliwa, to wzajemne słuchanie i rozumienie tego co druga osoba do ciebie mówi, związek to wprowadzanie swoich słów w życie i stosowanie się do tego o co druga osoba cie prosi.Związek to nie obrzucanie się bagnem, to rozmowa i akceptacja wad, swoich jak i partnera, związek to refleksje nad sobą i poświęcenie. Związek to nie jest "ja się nie zmienię bo ty się nie zmieniasz" bo nie zmieniasz się dla mnie robisz to dla siebie, po to żeby być poprostu lepszym człowiekiem. Nie jest dobrym człowiekiem ten kto nie potrafi postawić obcego ponad sobą gdy sytuacja tego wymaga. Związek to dzielenie pasji i zainteresowań drugiej osoby, związek to randki, wspólne spędzanie czasu i próbowanie nowych rzeczy. Związek to wsparcie, troska miłość i przyjaźń. Milosc jest wtedy gdy tak bardzo nie chcesz stracić drugiej osoby, że poświęcisz każda cząstkę siebie by ją zatrzymać, że zmienisz w sobie wszystko byleby tylko mieć ta osobę obok. Związek i miłość nie są łatwe tutaj nie ma drogi na skróty, nie da się zrobić tego po łebkach, jeśli chcesz miłości na całe życie, pierwsze co musisz zrobić to pokochać siebie i znać siebie. I właśnie takiej miłości ci życzę, życzę byś kiedyś w kimś dostrzegł co kto robi dla ciebie a nie same wady, życzę Ci byś kiedyś naprawdę poczuł się kochany i naprawdę pokochał byś nauczył się doceniać drobne rzeczy i czyjaś duszę, życzę Ci byś kiedyś zrozumiał że związek nie polega na seksie, nie polega na trzymaniu się za ręce ani na tym żeby wszystko było wydzielone po równo. Życzę Ci byś w swoim życiu poznał kiedyś osobę przy której będziesz miał w dupie ten dom, ta prace, I pieniądze bo będziesz wiedział że z tą osobą będziesz mógł zamieszkać pod mostem i liczyć się będzie tylko to że ona jest obok ciebie bo razem możecie wszystko. Przyszłości dla miłości nie budujesz sam, to są dwie osoby z tym samym celem budujące to wspólnie. Zwiazek to praca, ciężka praca nie tylko nad relacja, nad przyszłością ale przede wszystkim nad sobą.
9 notes · View notes
softkillerz · 5 months
Text
18 listopada 2023 (75 SOFT - dzień 9)
Nie mam ochoty już ćwiczyć, nie mam już zakwasów, ale i też chęci, hah tak to jest. Wczoraj i dziś trening po 30-50min. Waga bez zmian - 71,1kg i w sumie dobrze, jeszcze chwila i schudnę.
Byłam u dermatologa, na razie choroba bez zmian, a nawet mam lekkie pogorszenie po tych wszystkich kremach na trądzik, łojotokowe zapalenie skóry nie daje za wygraną w tym miesiącu, zobaczymy za dwa jak to będzie wyglądać. Chociaż szampony dają radę, nie mam prawie wcale łupieżu! Boję się, że jeśli trądzik mi nie przejdzie będę musiała brać sterydy i przytyję... Nie chciałabym żeby ciężka praca poszła na marne, biorąc pod uwagę, że od samych antydepresantów wyglądam jak bańka. Od rano pogoda mglista, a u znajomych spadł śnieg. Fajnie w sumie, zaraz będą święta i odpocznę
✨1500kcal 💧2,7L 🥚78g
Śniadanie: Burrata z pomidorami i papryką, bułka Poznańska, szynka łososiowa
Lunch: kawa z mlekiem x3
Obiad: Zupa krupnik z ziemniakami
Kolacja: 2 parówkowe z szynki, kromka chleba, ćwikła
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
12 notes · View notes
permanentna · 4 months
Conversation
Podsumowanie 2023
Styczeń: to cud, że przeżyłam, jeśli cały rok będzie taki jak styczeń to pierdole to, od grudnia cały czas na antybiotykach, zdrowie sypie się...
Luty: zapowiada się podobnie jak styczeń jej! Druga połowa lutego lepsze jednak.
marzec: rozpoczęty chorobą + problemy w pracy, kuźwa pierwszy kwartał idealny...
kwiecień: porażka na całej linii, załamanie za załamaniem, ale chociaż zamknęłam semestr i oddałam, aż dwa rozdziały pracy licencjackiej!
maj: prawie rzuciłam pracę, załamanie i kryzys (znowu haha).
Zaczęły się duże zmiany w pracy, ciekawa jestem, jak to wyjdzie w praktyce, co, jak co, ale kierownika mam świetnego.
czerwiec: przeleciał, jak przez palce, w końcu zostałam doceniona w firmie, praca na 200% plus wyczerpana bateria społeczna.
lipiec: ZDOBYŁAM TRZY KORONY Z LĘKIEM WYSOKOŚCI, poczułam, że praca, w której jestem już trochę dłużej nie jest dla mnie, końcówka lipca koszmarnie ciężka, przemęczona jestem, a tu szkole ciąg dalszy. Z plusów to chyba jeszcze wyjazd do taty, zwiedzenie Allianz Arena z przewodnikiem i muzeum BMW.
sierpień: przeleciał tak, jak ostatnie pół roku, miesiąc względnie spokojny, nic się nie spierdoliło (chyba). Nie wiem, mam lukę.
wrzesień: konflikt za konfliktem, bez kitu. Usunęłam permanentnie ze swojego życia moją dawną przyjaciółkę, jebać. Na urodziny dostałam piękny naszyjnik od męża, trafił w mój gust, jak nigdy. Dobra koleżanka z pracy dała mi super drobiazg bardzo spersonalizowany, zaskoczyła mnie.
październik: napięty grafik, skończyłam leczenie zębów i jedyne co boli to portfel, kończenie licencjatu i kilka załamań po drodze, ale to już norma chyba.
listopad: zapierdol w pracy, w życiu moim, moich bliskich, ale udało się obronić, mam to! Kosztem snu i własnego komfortu, ale udało się. Przeszłam na UoP i zaskoczyli mnie warunkami (na plus), czuję się doceniona.
grudzień: chyba najbardziej intensywny miesiąc zawodowo i prywatnie, chyba zaczynam odnajdywać spokój w sobie, układa się powoli wszystko tak, jak chcę.
Jestem z siebie dumna, kolejny rok jestem czysta.
9 notes · View notes