Tumgik
#Wrzeszcz
gdanskstrefa · 5 months
Text
McDonald’s - licencja na sukces
Ostatnio w mediach pojawiły się plotki sugerujące, że kamienica zlokalizowana przy ul. Partyzantów, w której przez wiele lat funkcjonował bar szybkiej obsługi McDonald’s, może zostać wkrótce zburzona. Ponieważ to miejsce wzbudza pozytywne emocje u większości mieszkańców, postanowiłem przeszukać biblioteki cyfrowe w poszukiwaniu informacji w “Głosie Wybrzeża” i “Dzienniku Bałtyckim”, aby…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
random-brushstrokes · 10 months
Text
Tumblr media
Eugeniusz Wrzeszcz - Mallows in the garden (n.d.)
159 notes · View notes
vintage-ukraine · 1 year
Photo
Tumblr media
Khata by Eugeniusz Wrzeszcz, 1900
254 notes · View notes
alrauna · 2 years
Photo
Tumblr media
Eugeniusz Wrzeszcz “Dwie kobiety w lasku”
77 notes · View notes
expert325 · 7 months
Video
youtube
oczekiwanie Sulimira z Wrzeszcza w Pobitnem biznesowa aktywność Lucjana ...
0 notes
urwalem-sie-z-gwiazd · 7 months
Text
Już wolę, żebyśmy na siebie wrzeszczeli codziennie, niż żebyśmy milczeli miesiącami.
113 notes · View notes
difficult-unknown · 2 years
Text
Nie gniewaj się kiedy dzwonię, wrzeszcze, martwię się... Obawiaj się ciszy, bo tak właśnie umiera miłość.
2K notes · View notes
shitphotographer · 2 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Night lights
Gdańsk Wrzeszcz, Poland
7 notes · View notes
deathissolution · 1 year
Text
Nikt tak nie obije ci mordy jak życie. Pamiętaj jednak, tu nie ma zasad. Kop, gryź, wrzeszcz na cały głos, rozbijaj się łokciami i kolanami. Wygrasz czy przegrasz - niewazne - na końcu i tak będziesz mógł powiedzieć, że to rozjebałeś.
8 notes · View notes
b0y-0f-d4rkn3ss · 1 year
Note
Płakałam dużo. Ciągle płacze, a raczej wrzeszcze w bólu. Po wypłakaniu jestem wrakiem człowieka, nie uśmiecham się i nie odczuwam nic, kompletna pustka. Ale nie to jest najgorsze. Najgorszy jest moment, który pojawia się w totalnie rqndomowym momencie - czy to jade autobusem czy to ide po chodniku - moment w którym nagle uświadamiam sobie, że już go nigdy nie dotkne. Nie usłysze jego śmiechu, nie zobacze jego oczu, nie poczuje jego dotyku. Juz mnie nigdy nie przytuli. Kiedy do mnie to dociera zaczynam czuć łzy na swojej twarzy, serce wali jak szalone, momentalnie robi mi się niedobrze i chce rzygać. Jakby jakiś pasożyt zalegał gdzieś w środku. Byłam juz u specjalisty, ale siedząc tam mam wrażenie, że nikt tego nie rozumie a ja "przesadzam". Kocham go, na prawdę go kocham. Nie chce juz nikogo innego w swoim życiu. Brzmi to głupio i paranoicznie, ale to na prawdę była moja bratnia dusza, osoba przeznaczona. On był wszystkim. Uratował mnie. Na prawde mnie uratował.
Pamiętaj, aby nie próbować od tego uciec poprzez uzależnienia (narkotyki, alkohol, itp.), to mogłoby zranić Twoich bliskich. Niestety sam nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, jaki ból w sercu nosisz oraz nie wiem jak mogłabyś sobie z tym poradzić. Wiem, że będzie ciężko znaleźć kogoś innego, ale mam nadzieję, że kiedyś ktoś inny będzie również dla Ciebie ważny, tak jak i Ty dla niego. Pewnie nadal będziesz darzyła go uczuciem, ale to nic złego kochać kogoś, kogo się straciło oraz inną osobę. Myślę, że ta osoba będzie wyrozumiała oraz może spróbuj zająć myśli czytaniem książek oraz codziennie odprężać się podczas rysowania lub gorącej kąpieli.
4 notes · View notes
gdanskstrefa · 1 year
Text
Zmiany w Dolnym Wrzeszczu
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
random-brushstrokes · 10 months
Text
Tumblr media
Eugeniusz Wrzeszcz - Two women in a grove (1886)
134 notes · View notes
fellow-corday · 2 years
Text
Nie gniewaj się kiedy dzwonię, wrzeszcze, martwię się... Obawiaj się ciszy, bo tak właśnie umiera miłość.
3 notes · View notes
millenniallynostalgic · 4 months
Text
Alicja miała wtedy około piętnastu lat. Z Adamem łączyło ją jednak coś niezwykłego. Coś więcej niż tylko przyjaźń. Od dawna to czuła. Właściwie od początku ich znajomości. Tylko, że wtedy nie zdawała sobie z tego sprawy. Że coś ich połączy. Ba! Nawet nie miała odwagi o tym marzy��! Bo przecież, po co�� Ona nieśmiała, szara myszka, przeciętnej urody, on z kolei wysoki, przystojny zawsze w centrum uwagi, szkolny jock. Mógł mieć każdą. A jednak wybrał właśnie ją – Alicję. Adam miał wtedy siedemnaście lat. Ich szkoły były połączone. Wcześniej nigdy jej nie zauważał. Gdy przechodził obok niej nie zwracał uwagi nawet, gdy miała na sobie najlepsze ubrania i najlepiej zrobiony makijaż. Ale po wakacjach coś się zmieniło. Był pierwszy września. Początek roku. W tym właśnie czasie odbywała się uroczystość na dużej wspólnej sali. Alicja tego nienawidziła. Zazwyczaj było wtedy gorąco, a na sali gimnastycznej, w tym całym tłoku i zgiełku trudno było złapać oddech. Na szczęście przebywanie tam i duszenie się pod kolejną warstwą stroju galowego nie było obowiązkowe, więc Alicja wyszła przed szkołę i usiadła na murku. Większość została na sali. Alicja nigdy nie lubiła ludzi. Samotność była jej więc na rękę. Jednak tamtego dnia...
- Cześć. Mogę się przysiąść? Alicja usłyszała za sobą głos chłopaka. Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętą twarz Adama. –Tak, jasne. - Odpowiedziała z trudno ukrytym zachwytem. – Ty jesteś Alicja prawda? Spytał chłopak. –Tak. - Powiedziała zastanawiając się skąd zna jej imię. – Ja jestem Adam. Uśmiechnęła się do niego. Minęła krótka chwila milczenia, lecz ku zdziwieniu ich obojga nie była to (nie)sławna niezręczna cisza. Wręcz przeciwnie. Alicja czuła się swobodnie. On zresztą też nie wydawał się zdenerwowany. Było inaczej. Wreszcie on powiedział – Ty też nie lubisz tych tłumów, co? –No... - Odpowiedziała cicho Alicja. – Ja ich nie cierpię. A zwłaszcza jak jest upał! - Zaśmiał się lekko i poluzował sobie krawat. „Wreszcie ktoś, kto nie lubi lata tak jak ja” pomyślała Alicja. – Szczerze mówiąc to ja wolę zimę - Spojrzał na Alicję wyraźnie oczekując, że ta też w końcu coś powie – Ja w sumie też. - Na więcej Alicja nie mogła się zdobyć. Adam po prostu… za bardzo tam był! I pomimo, iż czuła się z nim swobodnie jej struny głosowe nie podzielały tego uczucia.  –Zawsze jak jest zima jeździmy na narty. A ty jeździsz na nartach? Spytał – Nie, ale jeżdżę na łyżwach. Uśmiechnęła się. – Serio? To szacun! Kiedyś też próbowałem, ale mi nie wychodziło. Kiedyś mnie nauczysz. Oboje się zaśmiali, a Adam spojrzał na Alicję chwilę dłużej niż wcześniej. Wtedy usłyszeli głos kolegi Adama – Leszczyński zjebie, co ty tu odpierdalasz chodź już zaczyna się! - Nie wrzeszcz tak kretynie! Zaraz idę! Przepraszam cię za niego. - Nie szkodzi – Alicja powiedziała uśmiechając się. - Niestety muszę się zwijać - Mówiąc to wstał – to do jutra! - Idąc w stronę budynku szkoły pomachał jej z uśmiechem na twarzy. - Cześć! Pożegnała go nieśmiało Alicja i sama też zwróciła się w stronę swojej części szkoły.
*      *      *
         Następnego dnia…
- Alicja! - Wołał Adam ujrzawszy ją na korytarzu. – Hej cześć! Co tam? - W porządku – Odpowiedziała z uśmiechem na twarzy - Co teraz masz? - Biologię - Aa nie nawet mi nie wspominaj. Ja nie cierpiałem biologii. Jestem wdzięczny za każdy dzień trzeciej klasy, w którym nie musze na nią chodzić - Nie jest tak źle - Uśmiechnęła się do niego. - Słuchaj – Powiedział Adam – Może byśmy wyskoczyli kiedyś, do kina czy gdzieś, co ty na to? - Bardzo chętnie tylko, że... - Tylko, że co? - Moi rodzice raczej nie pozwalają mi na takie wypady a zwłaszcza z chłopakami. Uważają, że jestem jeszcze za młoda, że mam na to jeszcze czas, że teraz powinnam zająć się nauką… - A… no to szkoda…, ale w razie, czego to dam ci mój numer...Masz jakąś kartkę i długopis? - Mam ołówek. I zero kartki. - Wiesz, co czekaj zaraz coś skombinuję – Odparł po czym oddalił się w głąb korytarza. Pod nosem mamrotał – jesteśmy w szkole a nawet zwykłej kartki nie można znaleźć! W czasie, kiedy Alicja czekała na niego podeszło do niej kilka osób z klasy chłopaka. Okrążyli ją i zaczęli wypytywać - Podoba ci się Leszczyński, co? - Chcesz z nim być? - Dać ci jego numer? - Prześpisz się z nim? - A zrobisz mu laskę? - On leci na takie nieśmiałe jak ty - Też mu się podobasz - On cię kocha -Ej kurwa dajcie dziewczynie spokój może, co?! Boi się was kurwa nie widzicie! - Te słowa padły z ust dziewczyny o farbowanych rudych włosach i donośnym tonie głosu. Wanda miała w szkole opinię... dziewczyny lekkich obyczajów. W dodatku niezbyt miłej. Teoretycznie wszystko, co powiedzieli inni jak i Wanda miało mieć wydźwięk żartu jednak dla Alicji wydało się wyjątkowo wredne. Chociaż nie do porównania z tym, co miało się stać za chwilę. Wanda miała mocno umalowane oczy czarną kredką i tuszem, usta pociągnięte czerwono krwistą szminką, do tego dość obcisłą bluzę z kapturem, krótką specjalnie powycieraną i ponadszarpywaną jeansową spódniczką i białe kozaki na czarnej podeszwie i pięciocentymetrowej szpilce. Całość dopełniała różowa guma w jej ustach i co trochę puszczany z niej balon. Wanda była wyższa od Alicji, co jeszcze bardziej pogłębiało jej uczucie poniżenia. Dziewczyna stanęła tuż naprzeciwko Alicji z założonymi ramionami na biodrach i spojrzała na nią z góry. Alicja nieco speszona nie śmiała spojrzeć jej w oczy. W końcu należący do wysokich tonacji, wyzywający i irytujący głos Wandy rozbrzmiał w uszach wszystkich, jakby sam chciał się pochwalić swoim jakże bardzo niebudzącym wrażenia o inteligentnej osobie językiem. - Wiesz jak się przystawiasz do Adama to ja ci powiem, że byłam z nim kiedyś i to samo ze mną próbował. Znaczy się to pokazywanie, że jest taki grzeczny, co nie? Potem jak się z nim raz przelizałam to z nim dziewictwo straciłam w jego samochodzie, co nie? No, a potem go zobaczyłam jak do innej rwie, a jak próbowałam z nim o tym pogadać to mi powiedział, że to był błąd, i że tego ani mnie nie chciał w taki sposób. Więc wiesz. Może z tobą będzie inaczej, ale ja bym ci radziła na niego uważać. To jest świr, a ty jesteś za grzeczna, żeby mu obciągnąć na tylnym siedzeniu jego volvo, więc sory, ale ja ci radzę - weź sobie go odpuść. To siema, co nie? - I odeszła, z ruchem bioder, który wzbudzał w chłopcach jednoznaczne myśli, nie czekając na jakąkolwiek reakcję lub odpowiedź ze strony piętnastolatki. Jej koledzy poszli za nią śmiejąc się i rzucając niewymowne komentarze. Jeszcze dało się słyszeć jak któryś z nich krzyknął „on lubi od tyłu!” To sprawiło, że Alicji naprawdę zbierało się na płacz. Wtedy z górnego piętra zszedł Adam. Natknął się niestety na Wandę, która obdarzyła go wyzywającym, przeciągłym i głębokim spojrzeniem prosto w oczy. Jednak wzbudziło ono w Adamie słuszne podejrzenie. Podszedł do Alicji i spytał:
- Co się stało? – Spuszczone oczy Alicji dały Adamowi do zrozumienia, że nic miłego. – Cokolwiek ci powiedziała nie słuchaj jej! Ona jest zazdrosna. Byłem z nią kiedyś, ale nie układało się nam, bo zdradzała mnie, więc zerwałem z nią. A teraz jak widzi, że ty mi się podobasz to chce się na mnie zemścić. Jakby miała, za co… Nie przejmuj się. - Uśmiechnął się do niej. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. – I mam kartkę. Hmm... masz ten ołówek? - A, tak już...Proszę – podała mu ołówek, a on zapisał na kartce swój numer telefonu. Wtedy zabrzmiał dzwonek na lekcję.
*      *      *
  Spotykali się przez kilka miesięcy. Było im razem bardzo dobrze. Alicja nigdy nie czuła się tak szczęśliwa. Myślała, że życie wreszcie uśmiechnęło się do niej. Oboje byli tak zapatrzeni w siebie, że nie zauważyli zbliżającego się końca roku… Adam przecież za kilka miesięcy kończył szkołę… - Jak to wyjeżdżasz? - Spokojnie, wyjeżdżam dopiero we Wrześniu, będę do ciebie przyjeżdżał w weekendy. Zresztą i tak bym przyjeżdżał do rodziców. – Odpowiedział jej Adam. Wtedy Alicja przytuliła się do niego. - Kocham Cię…
*      *      *
Adam wyjechał. Ale przyjeżdżał do Alicji tak jak obiecał. Był z nią w każdy weekend. Za każdym razem witali się, jak gdyby nie widzieli się przez lata, a kiedy wyjeżdżał z powrotem żegnali się jakby miał już nigdy nie wrócić. Tak mijał im Październik, Listopad… Pewnego dnia jednak Adam zadzwonił do Alicji… - Skarbie przepraszam cię najmocniej, ale tym razem nie będę mógł przyjechać... - Dlaczego? Coś się stało? - Nic strasznego, ale na tyle poważnego, że nie będę mógł przyjechać… Przepraszam cię kochanie - Nie ma sprawy, jeden weekend chyba wytrzymam. - Na pewno w porządku? - Tak, jasne, pewnie. - Kocham Cię nie zapomnij – Alicja zaśmiała się lekko - Nie zapomnę. Też Cię kocham. - Pa - Pa
            Jednak Alicję coś mocno zastanowiło. Adam zawsze mówił jej o wszystkim, przynajmniej tak myślała. Tym razem nie powiedział jednak ani słowa co było przyczyną jego nieobecności. W dodatku nie zadzwonił ani nie odezwał się przez następne kilka dni. Alicja była z natury osobą szczerą i przestrzegającą zasad jednak tym razem coś ją tknęło. Postanowiła przeprowadzić małe śledztwo. Znała hasło do konta Adama na Facebooku. Wahała się. Jednak kilka kliknięć myszką później rozwiało jej wątpliwości. Jej oczom ukazał się dialog pomiędzy Adamem a Roksaną Dąbrowską. Na jej awatarze widać było ją w objęciach chłopaka. To był jej Adam. Alicji zrobiło się słabo.  Nie czytając treści wypadła jak burza z pokoju.
*      *      *
Chwyciła kluczyki od samochodu ojca leżące na kredensie i wybiegła z domu. Wsiadła do samochodu i odpaliła go. Miała tylko 15 lat, ale ojciec uczył ją kiedyś podstaw. Pojedzie do Adama myślała. Wyprowadziła samochód z garażu i wyjechała na ulicę.
*      *      *
Padał śnieg, ulica była śliska. Wokół nie widać żywej duszy. Alicja coraz mocniej przyciskała pedał gazu. Ledwo widziała drogę przez łzy i śnieżycę. Gdy wjechała na wąski most zauważyła światła innego auta przed sobą. Auta, które jechało prosto na nią! Skręciła gwałtownie w prawo wpadając w poślizg. Drugi samochód, który nie zdążył wyhamować, uderzył w bok karoserii. Pojazd zaczął ześlizgiwać się z drogi kierując się w stronę przepaści. Spadła.
*      *      *
Adam otworzył oczy. Maska jego samochodu parowała, a jemu kręciło się w głowie. Po kilku próbach odpiął pas. Pamiętał, że miał wypadek. Wysiadł niepewnie stawiając stopy na śniegu. Zauważył ślady opon tamtego auta, jednak samej maszyny nie było na moście. Podszedł do barierki i zauważył je na dole. Ten widok od razu odświeżył mu umysł. Zbiegł ze skarpy. W dole leżał czerwony pickup przewrócony na lewy bok. Brodząc w grubym śniegu doczłapał się do niego. Okno kierowcy do połowy zakopane było w śniegu. Adam rozpaczliwie zaczął go rozgarniać.
*      *      *
Trzymał jej zimną, delikatną dłoń. Płakał tak że nie mógł już oddychać. Pięknie wyglądała w czarnej sukni w biało wyścielonej trumnie. Pocałował jej niegdyś różowe, teraz sine usta. Ostatni raz widział ją, gdy zamykano wieko. Nie był na pogrzebie. Jeszcze tego samego dnia powiesił się, trzymając w ręku drewniane serduszko, które razem kupili na festiwalu tamtego lata.
1 note · View note
taconafide2 · 6 months
Text
Guys do you think i can survive the next few hrs so i can take my friend to the train stop i guess even take her to Gdańsk Wrzeszcz. I haven't slept in 19hrs and i am not a fan nor a practicioner of degenerate sleep schedules
1 note · View note
thelinethatmademefree · 6 months
Text
Sinsay druga runda
Wiem co mnie drażni. Brak powodu. Brak logicznego wyjaśnienia. Gdybym uznała, że po prostu jest mi smutno oraz ze mam zamiar zmienić ten stan przy użyciu substancji byłoby to normalne, logiczne i na miejscu. A ja nie mam powodu. Zadziałały na mnie wyzwalacze. Tylko i aż tyle. Nie mam sobie za złe. Rozumiem to. Po prostu się irytuje, że nie jest łatwo. Jakbym jednak nie mogła mieć zbyt dużo wolnego czasu. Jak wychodzę z ram to odzywają się przyzwyczajenia. Okazje. Może nie rozumiem napięcia które we mnie jest i nic nie robię aby je rozpracować. Może. Dziś świeci słońce, nic mnie nie triggeruje i czuję się dobrze. Jestem zadowolona. Kupiłam w końcu te wymarzone buty i dodatkowo kurtkę z przeceny. Koco-ramoneska, tak ją nazywam. W dodatku była promocja na damskie obuwie. Dowiedziałam się dopiero przy kasie. Bardzo miła niespodzianka. Girl math - kurtka prawie za darmo! Jadę przez Wrzeszcz i podziwiam widoki z autobusu linii 199. Marcin spędza dzień po swojemu. Ja spędzam dzień po swojemu. Jest tak normalnie i po prostu spokojnie. Świeci słońce. Podpięłam się do autobusu żółtym kablem kupionym w Tedim. To kolejna niespodzianka, bo byłam przekonana, że te sklepy są tylko w Szczecinie. PS. Mieszczę się w rozmiar 42:XL/44:XXL w sklepach sieci LPP. Oczywiście to wciąż zależy od kroju ale... ja jestem w stanie coś kupić kurwa! Mogę! Nie przestanę się tym jarać jeszcze długo. Ot drobnostka, wystarczyło schudnąć 22kg. Phi, co to tam ;) Ale to mój sukces. Cieszę się. Zasłużyłam. Zasłużyłam na kurtkę z przeceny! PS2. Kupiłam jeszcze foremki do tarty. Bo Ania piekarz, Ania cukiernik.
0 notes